Nowy priorytet MEiN: ekologia w szkole
Z edukacją ekologiczną i klimatyczną będzie tak samo jak z nauczaniem przedsiębiorczości. Szkoła będzie miała problem z dawaniem dobrego przykładu. W teorii jak zwykle będziemy doskonali.
W mojej szkole ekologii mogłaby uczyć woźna. W gębie może nie jest zbyt mocna, ale za to w praktyce rewelacyjna. To ona co przerwa chodzi po klasach i zakręca kaloryfery. Okna otwarte, a kaloryfery rozgrzane do czerwoności. Co za marnotrawstwo! – złości się nasza woźna. Gdy zacznie się lekcja, chodzi po korytarzach i gasi światło. Innym się nie chce, ale jej zawsze. Gdyby nie woźna, szkoła byłaby rozświetlona niczym Wersal. Pilnuje też, aby uczniowie segregowali śmieci. Ma nawet na tym punkcie bzika.
Porozumienie w sprawie nauczania ekologii podpisali Przemysław Czarnek oraz Michał Kurtyka, minister klimatu. Zobowiązali się, że edukacja ekologiczna i klimatyczna będzie prowadzona rzetelnie. Jeśli umowa ma zostać wypełniona, niech dyrektorzy mocno się zastanowią, komu powierzą nauczanie treści ekologicznych. Najlepiej tym, których słowa są poparte czynami.
Komentarze
Byle tylko nie popaść w ekologizm! To bezbożna ideologia neomarksistowska oparta na chorych wynurzeniach tego zboczeńca Darwina. Psy trzymać krótko na łańcuchu i czynić sobie kotlety poddanymi.
Z tą ekologią będzie tak jak z nauczaniem. Przypomina grę w karty. W kartach mamy figury i blotki. Uczeń na każdy rok szkolny dostaje 13 kart. Mogą wśród nich być i figury i blotki. Lepiej gdy z przedmiotów ścisłych dostanie figury. Ale nauczyciel „as” z matmy zdarza się rzadko. Prawdopodobieństwo, że będzie to „blotka” jest zdecydowanie większe. Sprzyja temu ministerstwo Czarnka, które nauczycieli „asów” wypycha na własną działalność. Każdy rozsądny fachowiec woli zarabiać więcej, niż mniej. W końcu nie po to jest fachowcem, aby zarabiać tyle co inni, mniej doświadczeni i oprócz tego na czym się zna realizować wytyczne ministerstwa, które zabierają 75% czasu pracy. Te 75% czasu pracy może realizować każdy, nie musi być fachowcem, np. z matmy. Zatem ”asy” idą w indywidualną działalność, „króle”, „damy” i „walety” przesuwają się do najlepszych szkół, a blotki obsługują pozostałe szkoły. Oczywiście, zdarzają się wyjątki, ale tylko zdarzają. Opisałem ogólną zasadę i ogólnie to tak teraz działa. Pozostaje pytanie, kto jest „jokerem” ? Przypominam, w kartach „joker” zastępuje dowolną inną kartę. Reforma przeprowadzona przez PiS prowadzi do wniosku, że „jokerem” jest katecheta lub ksiądz. Ci specjaliści mogą zastąpić każdą inną kartę. Zarówno matematyka, jak i polonistę. Dlatego deficyt nauczycieli nie jest problemem. W razie czego może dany przedmiot poprowadzić katecheta lub ksiądz. Rozumując w ten sposób, edukacja ekologiczna i klimatyczna będzie prowadzona rzetelnie. Tak mi dopomóż Bóg.
@Gospodarz
Kolejna, typowa dla polskiej oświaty PR-owa fikcja…. 🙁 Ważne problemy społeczne „załatwia się” odsyłając je do szkoły i … odfajkowane … 😉
@kwant25
Mylisz się – w bogatych wielkich miastach katechetów TEŻ brakuje – z tych samych powodów co innych nauczycieli – tak jest np. w mojej stolicy! Po prostu działa rynek pracy(!), który wszystkim, również katechetom, oferuje wiele atrakcyjniejszych (nie tylko finansowo!) posad. Po co być katechetą w szkole, jak za 2-3 razy większe pieniądze (nie mówiąc, w przypadku służb mundurowych, o emeryturach!) można być kapelanem w takiej czy innej instytucji na przykład … 😉
Jeżeli już ktoś miałby się inicjować w szkole problematykę ekologii to moim zdaniem Minister Czarnek w kontekście spraw natury jest chyba odpowiednim człowiekiem na odpowiednim stanowisku. Oczywiście sam Minister problemu nie rozwiąże, ale jeżeli uwzględni się jaką opcję reprezentuje i z jaką uczelnią jest kojarzony to nadzieja nie jest aż tak płonna.
Świat zorientowany wybitnie ekologicznie to w zasadzie świat cywilizacji zachodniej, czyli świat chrześcijański i post chrześcijański, czyli coś co można nazwa nazwać humanoateizmem.
I jeżeli świat chrześcijański w sposób jak najbardziej uzasadniony podzielimy na świat katolicki i świat ewangelicko-protestancki i dodamy do tego ów humanoateizm( postęp i nowoczesność) to jedyną opcją kulturową ( bo na tym obszarze odbywa się przenikanie historycznego człowieka ze światem natury) która daje jakieś szanse na przyszłość jest w zasadzie opcja katolicka.
Bo z czym kojarzy się katolicyzm?
Oczywiście z bliskością świata natury, zacofaniem, mało wydajnym rolnictwem, i talentem do wszystkiego tylko nie do omnipotentnego kapitalizmu.
Kapitalizm to w zasadzie pomysł na życie w betonowo-szklanych i wyasfaltowanych miastach, a poza tym wykorzystane do maksimum dobrodziejstw świata natury, ale i bezmyślne jej niszczeni – to w zasadzie znaki firmowe protestantów i ateistów.
Wystarczy przypomnieć słynną pracę Maxa Webera „Etyka protestancka i duch kapitalizmu” i „osiągnięcia” w tej dziedzinie ( degradacja natury) państw odwołujących się haseł wolnej myśli epoki Oświecenia i idei komunistycznej i haseł postępu nowoczesności.
A Minister Czarnek ze swoim rzekomo zacofanym KUL-em jest najlepszą odpowiedzią na to co uczynił z naturą świat jego kulturowo-politycznych oponentów.
To świat Czarnka okazuje się być jednak na wierzchu.
Pod poprzednim wpisem Redaktora obiecałem głos wolny wolność ubezpieczający w kwestii lektur.
I z pewnym opóźnieniem owego słowa dotrzymuje.
Dotrzymuję z tym większą radością, że mogę zakomunikować – z dużą krztyną prawdopodobieństw, że znam tytuł kolejnej lektury, której obecność na liście sam Minister przysposobił.
Na to, że piszę prawdę, może zaświadczyć desygnat linku który zamieściłem pod owym wpisem, gdzie sam Minister ciasto lepi, które przepyszny farsz pomieści, a ten razem z ciastem w foremny pieróg będzie niezwłocznie zlepiany.
Myślałem, ze będzie to taka moja niespodzianka, ale wszyscy już wiedzą, że ową pozycją na liście lektur będzie :”Dwanaście stacji”… tak, tak, Dwanaście stacji, a nie Dwunastu apostołów … jak chciałoby wielu, a jedna ze stacji została nazwana
„Pierogi” , gdzie ich powaga została podkreślona obecnością znanej wszystkim z lat minionych Kurwamacią.
I oto świadectwo ( cytat), że wszystko co piszę to prawda.
Cytato-pierogi zostały jednak zlepione w tym miejscu:
„…Jedna tylko Babcia tak potrafiła je zgotować, że zasłynęły
nadzwyczajną mocą także wśród znajomych. A znane były
w kilku wersjach głównych odpowiednich pór roku –
z nich najgłośniejsza to pierog ruskie, które smakować można
zarówno zimą, wiosną i jesienią, wyjąwszy kilka dni początku lata,
kiedy nadchodzi czas młodej kartofli, nazbyt wodnistej
i przez to wcale niezdatnej do fabrykacji. W tej sytuacji
gotowała Babcia na zmianę pierogi z kapustą, albo z owocami,
bardzo popularne zwłaszcza wśród dzieci, a tych zawsze pełno było w domu.
Znano je również pod nazwaniem knydli, kiedy późnym latem
wewnątrz były śliwki, chociaż zwykle do środka chowano wiśnie
i czereśnie, truskawki lub jagody, a całość do smaku
polewano gęstą śmietaną z cukrem, od czego niejadkom nawet
puszczały zawory ślinianek. Na te pory roku przypadał też okres
pierogów z kapustą, których odmiana pojawiała się w Wigilię na stole
obok barszczu i uszek, pojawiała się i znikała niby to kometa
Bardzo rzadko wreszcie Babcia dla odmiany zrobi pierogi z mięsem,
ale nigdy w piątek, ze względu na post poszanowanie boskie.
Tak więc stał się piątek dniem bardzo uczczonym od całej rodziny,
w którym wypadały wszelkie narady wspólne i postanowienia.
Wnuk, prowadzony z dala ich wspomnieniem, mijał akurat największą kałużę,
zwaną mu jeszcze z czasów socjalizmu i zwaną wtedy
Kurwamacią od zwykłych okrzyków tych, którzy w nią wpadali po ciemku,
wracając do domu wprost z pracy…”
Do literatury czy kinematografii były wkładane jedynie tematy, które poruszały ciemne strony życia polskiego społeczeństwa, bo przecież ubecy byli Polakami, tak samo Jaruzelski czy Kiszczak. O wielkich bohaterach, których było zdecydowanie więcej, jednak zapominano. O żołnierzach wyklętych w ogóle nie pamiętano przez pierwsze dwudziestolecie po ‘89 roku. Teraz jest to uzupełniane – mówił minister. – Wstydem były dwie lektury Jana Pawła II i to jeszcze we fragmentach. To po prostu przejaw ignorancji i odpychania od człowieka wybitnego. Chcemy to uzupełnić, dlatego kilka pozycji dodaliśmy do kanonu lektur.
…
Zapytany w … sprawie braku zgody na ideologię ekologizmu stwierdził, że miał na myśli „nieracjonalną ideologię lewacką”. Zdaniem ministra polega ona na humanizacji zwierząt i jednoczesnej animalizacji człowieka.
– Przejawem tego jest chociażby wielka troska niektórych posłów lewicy o lochę w ciąży i jednoczesne hasło aborcji na życzenie. To jest tak naprawdę lepsze traktowanie dzików niż ludzi. Większa troska, żeby zwierzęta w hodowli miały odpowiedni metraż, a żadna troska, żeby rodziny wielodzietne żyły w godnych warunkach. Dopiero ten rząd wprowadził politykę prorodzinną i przekazuje środki finansowe do kieszeni rodziców. Nie było tej troski po stronie tych, którzy wprowadzają ekologię. Naszym obowiązkiem jest racjonalne myślenie o środowisku
@Płynna nierzeczywistość
Stan państwa naszego „największego sojusznika” co to by się miał upominać o lex TVN czy ustawę kończącą roszczenia sprzed 75 lat … 😉
https://www.whitehouse.gov/briefing-room/press-briefings/2021/08/17/press-briefing-by-press-secretary-jen-psaki-and-national-security-advisor-jake-sullivan-august-17-2021/?fbclid=IwAR0tcrSnTiz-H1-wOIt26Pyhlx3mo2dMDvuJ9g6PJ_O2nKpFD-4V5dselcs
Moi skromnym zdaniem (co prawda nie ja to wszystko wymyśliłem) owa edukacja ekologiczno-klimatyczna powinna być serwowana polskiej młodzieży w szerszym pakiecie, czyli razem z… WDŻ ( wychowaniem do życia w rodzinie). Wyobrażam sobie reakcję czytających, ale do takiej konkluzji skłoniła mnie lektura ( na przestrzeni kilku lat) kilku tekstów, autorstwa osób które sprawiają wrażenie, że wiedzą o czym piszą.
Oto jedna z takich osób. Dr Grzegorz Malinowski pracuje w Katedrze Ekonomii Akademii Leona Koźmińskiego.
A oto co pisze Grzegorz Malinowski, a co z kolei skłoniło mnie do propozycji edukacji w pakiecie:
Cały tekst zatytułowany „Dlaczego polityka klimatyczna się nie uda?
Tych powodów autor wymienia pięć, a pierwszy z nich to…
Powód demograficzny
Ludzie mają coraz mniej dzieci, a potomstwo to najlepsza gwarancja myślenia w kategoriach długookresowych. Singlem jest co piąty Polak. Światowa stopa rozrodczości wynosi 2,4, czyli jest na poziomie gwarantującym prostą zastępowalność pokoleń. Ale już w Europie czy USA to odpowiednio 1,5 i 1,7 co znamionuje kurczenie się populacji.
W skali świata obserwujemy, że maleje liczba zawieranych małżeństw, rośnie liczba rozwodów, rośnie średni wiek kobiet, które decydują się na pierwsze dziecko, no i ludzie coraz później decydują się na założenie rodziny.
Fakty te prowokują do pytania, dlaczego troszczyć się o przyszłość świata, skoro MNIE już na nim nie będzie? Dla moich dzieci? Ale ja nie mam dzieci… Po co więc się wysilać, skoro krótkookresowe straty nie przełożą się na długookresowe korzyści?
Ktoś jednak powie „No, ale przecież większość rodzin ma przynajmniej jedno dziecko”. Tyle że im więcej dzieci mają rodzice, tym bardziej są świadomi faktu, że nie są w stanie zagwarantować im satysfakcjonującego statusu materialnego. Jeśli zaś mam tylko jedno dziecko, to dzięki akumulacji oszczędności mogę żyć złudzeniem, że nagromadzony kapitał zapewni mu dobrobyt. Czy człowiek myślący najwyżej parę dekad do przodu zechce walczyć o planetę?
Tutaj cały tekst:
https://www.rp.pl/Opinie/307149905-Grzegorz-Malinowski-Dlaczego-polityka-klimatyczna-sie-nie-uda.html
Ależ ten Wawrzyniec pieprzy! Kiedyś bronił kleszych pedofili, a teraz tego muła Czarnka. Co za procesy – bo chyba nie myślowe, – zachodzą w jego łepetynie?
@Gospodarz
A tu jeszcze coś o sprawności naszego „najważniejszego sojusznika”. Owszem urządzić w szkołach 3 toaletę dla transów nie zapomniano, ale gdy chodziło o ŻYCIE współpracowników …
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/kabul-afganistan-ewakuacja-chaos-i-seria-bledow-usa/lwr1q5r,79cfc278 😉
@Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński
19 SIERPNIA 2021
15:59
Za 20 lat będzie zapotrzebowanie na … ok.20% dostępnej „siły roboczej”. Pozostałe 80% wyprą z rynku pracy różne formy sztucznej inteligencji, robotów, komputerów i automatów … Więc będzie problem co zrobić z tymi 80% tych raczej mniej zdolnych i wykwalifikowanych – lepiej żeby ich za dużo nie było … 😉 Więc żadna zastępowalność pokoleń nie jest potrzebna – raczej dobra edukacja dzieci już urodzonych …
Gospodarz z pewnością żałuje, że Łódź nie jest stolicą Małopolski. Tam to dopiero ludzie są charakterni, wyprostowani, przepełnieni godnością. Cała Polska domaga się nowej, małopolskiej ewangelizacji!
wpolityce.pl/polityka/563087-czarnek-jestem-dumny-z-radnych-sejmiku-malopolskiego
@sugadaddy
Przede wszystkim nie pieprzę – wolę na słodko.
A poza tym, ja w dalszym ciągu staram się ukazać prawdziwy obraz problemu erotyzacji przestrzeni publicznej, gdzie przypadki z podwórka katolickiego duchowieństwa są w zasadzie nieistotne dla całokształtu zjawiska.
Ale tak to jest, jak nie ma się nic sensownego do zaproponowania w sferze wartości współczesnemu światu.
Jedyne co pozostało to metody godne największych mistrzów propagandy, minionego XX wieku i takimi metodami zwalcza się swoich polityczno-kulturowych przeciwników.
Żałosne!
Mój komentarz nie dotyczy oczywiście meritum tekstu pod którym dyskutujemy, ale zostałem wywołany ujadaniem jednego z dyskutantów.
Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński
19 SIERPNIA 2021
21:16
„ja w dalszym ciągu staram się ukazać prawdziwy obraz problemu erotyzacji przestrzeni publicznej, gdzie przypadki z podwórka katolickiego duchowieństwa są w zasadzie nieistotne dla całokształtu zjawiska”
Gratuluję przenikliwości. Całokształt zjawiska nie jest z podwórka katolickiego duchowieństwa. Jeden katolicki ksiądz – cóż to znaczy wobec tzw. ideologii rozlewającej się po całej Europie. Nawet 100 księży – cóż to znaczy. Kropla w morzu szaleństwa.
Ciekawie też brzmi użyte słowo – „erotyzacja”. Czyli co ?
Biorąc pod uwagę żywot człowieka poczciwego domniemamy, że tam nie ma miejsca na żadną cielesność, a co dopiero „erotyzację”. Więc skąd ten alarm i potrzeba „ukazywania” ? W kraju katolickim to faux pas.
Chce tylko zwrócić uwagę na językowe mody, na szczęście przemijające, rodzaj kluczy-wytrychów, które mają jakoby objaśniać real, w jakim żyjemy.
Był czas, gdy wszystko miało swoją „filozofię”. Nie chodziło o filozofię sensu stricto lecz określony sposób postępowania. Wprowadził ten termin bodaj Tadeusz Mazowiecki, mówiąc o filozofii rządu. Teraz mamy „ideologię”, czyli wszystko, co jest istotne, o czym się mówi, ją ma ( w domyśle jest nią podszyte).
Nie ma czegoś takiego, jak osoby nieheteronormatywne, jest ideologia LGTB. Towarzyszą temu zjawisku tworzone ad hoc „izmy”, w założeniu pejoratywne, np. ekologizm, w którym lewackiej ideologii dopatruje się minister Czarnek, choć obiecuje w szkole zajęcia z ekologii.
Prawdziwa erotyzacja to jest w katolickim Salwadorze. To samo słowo określa tam aborcję i poronienie. Kara za aborcję wynosi jakieś 30 lat. Chyba że matka młoda, to nawet 50. Tak, lat. W końcu chodzi o morderstwo z premedytacją. Tylko jak odróżnić aborcję od poronienia, skoro poronienie jest aborcją?
Komentarz do uaktualnionej listy lektur:
https://twitter.com/TygodnikNIE/status/1426508256311132166
Ho, ho, Pan Gospodarz wystąpił w Głosie Ameryki!
Dariusz Chętkowski, popularny łódzki polonista, nauczyciel licealny, ze szkoły nie odchodzi. Ale na swoim blogu opublikował coś, co od kilku dni podsyłają mi nauczyciele z całej Polski.
„Kiedy zapytałem ucznia, ile będzie zarabiał podczas wakacji, odpowiedział, że więcej niż ja. To nie była niegrzeczna odpowiedź. To była prawda. Uczniowie mają świadomość, ile zarabiają nauczyciele” – zaczyna się wpis Chętkowskiego. I kontynuuje: „Gdy nauczyciel odchodzi z pracy, uczniowie gratulują mu awansu. Dokądkolwiek by poszedł, zarobi więcej. Starzy nauczyciele ostrzegają młodych, aby się nie przywiązywali do tego zawodu. Pojawi się dziecko i nie będziesz miał wyjścia. Nie utrzymasz rodziny z nauczycielskiej pensji”.
https://tvn24.pl/premium/powrot-do-szkoly-2021-dyrektorzy-szkol-szukaja-nauczycieli-5186895
Zgroza! Hańba! Zdrada! Totalni atakują polską pisarkę Kossak-Szczucką i ujawniają swoich zagranicznych czosnkowych mocodawców!
https://oko.press/czarnek-broni-antysemickiej-pisarki-na-liscie-lektur-a-my-cytujemy-co-pisala-o-zydach/
@kwant25
Problem który Cię nurtował (erotyzacji i wątki wobec niej poboczne) a dałeś temu świadectwo dzisiaj około południa ma się nijak do poruszanych tu zagadnień a zaistniał w pewnym momencie skutkiem komentarza mojego niegdysiejszego antyfana z blogu ateistycznego i nie zamierzam go kontynuować w chwili obecnej.
Jednak gdybyś tematyką erotyzacji był szczególnie zainteresowany i chciał poznać moje stanowisko w tej kwestii to proponuje rekonesans po blogach Polityki i kiedy zauważysz, że tematem przewodnim staje się Ona i wszyscy jak jeden mąż ( przepraszam w tym momencie wszystkie damy) używają sobie na KK, to jeżeli zauważysz wpisy jednej osoby która zgłasza wobec tej kanonady zdanie odrębne to znaczy, że są to moje opinie …
… a jeżeli zauważysz, że nagle komentarze tej osoby przestały się ukazywać, oznaczać to będzie, że kroczył do akcji On, czyli czynnik miłujący jedną i jedyną prawdę, a tych którzy nie podzielają tej miłości…
…mam nadzieję że bezbłędnie odczytałeś to, co chciałem ci zakomunikować.
A co byś czasu nie mitrężył to polecam ci komentarze z blogu Pani Agaty.
I mimo to, że ich autorem nie jest Wawrzyniec, to owa @samba ( jej wpis inicjuje żywą dyskusję) jest bardzo dobrą moją znajomą, na tyle dobrą, że…
…a zresztą myślę. że się domyślisz dlaczego tak dobrą.
https://agatapassent.blog.polityka.pl/2020/11/16/pelna-wiary/
Ale jak zaznaczyłem, to spojrzenie na problem da się zauważyć w wypowiedziach ( niekoniecznie podpisanych tymi nickami) również na innych blogach.
@Płynna Rzeczywistość
Muszę Cie poinformować, że:
Zofia Kossak, później Zofia Kossak-Szczucka, później Zofia Kossak-Szatkowska, de domo Kossak, primo voto Szczucka, secundo voto Szatkowska (ur. 10 sierpnia 1889[ w Kośminie, zm. 9 kwietnia 1968 w Bielsku-Białej) – polska powieściopisarka, współzałożycielka dwóch tajnych organizacji w okupowanej Polsce: Frontu Odrodzenia Polski oraz Rady Pomocy Żydom Żegota. Odznaczona pośmiertnie medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata (1982) i Orderem Orła Białego (2018).
Czyli Żydzi przyznali pisarce medal za ratowanie Żydów podczas II wojny, a jacyś śmieszni Polacy karcą Ministra za to, że promuje antysemitkę.
Prawdę mówiąc staję się coraz większym fanem Ministra Czarnka…szczególnie po komentarzach jego oponentów. Są tak idiotyczne,
Dobrze, że Iwaszkiewicza Minister Czarnek sobie odpuścił, bo prawdopodobnie wypomnieli by pisarzowi, że zastanawia się czy publikować w JadąMośkach (Wiadomościach) Literackich.
Pisarz który w Stawisku niemal setkę Żydów w czasie wojny przechowywał, może teraz zostać ( po Zofii Kossak- Szczuckiej) oskarżony o antysemityzm.
Również został odznaczony pośmiertnie medalem Sprawiedliwych
@Wawrzyniec,
Polska młodzież nie będzie ratować Żydów / Afgańczyków, tylko czytać.
To jest podobna sprawa do Maksymiliana Kolbego (antysemita, że ho, ho), Karola Wojtyły (obrońca pedofilów) czy tego „stryjka”, o szarganie którego pamięci mieli niedawno głośny proces polscy historycy. Mianowicie ten stryjek naprawdę uratował Żydówkę*. Ale jednocześnie ona sama w swoich wspomnieniach wskazała go jako współodpowiedzialnego za śmierć 18 innych Żydów w nieco innym czasie.
Bez wódki nie zrozumiesz.
Ale z drugiej strony, czyż nie czytamy Knuta Hamsuna? Czy prozę i poezję socrealistyczną palimy na stosie?
Jaką więc rolę pełnią lektury polonistyczne? Ideologiczną? Wychowawczą? Artystyczną? Historyczną?
Jaką funkcję pełni szkoła? Kto tę funkcje definiuje? Czyż Czarnek nie zmienia („koryguje”) tej funkcji w sposób konserwatywny, czyli zachowawczy, przez powrót do PRL-owskiej funkcji ideologicznej? Drogo Wawrzyńcu, a jak rządy obejmie „Razem” i na listę lektur wprowadzi myśli zebrane komendanta „Che” oraz przewodniczącego Mao? Czy PRL-owska ideologizacja okazała się skuteczna?
* W sumie to chyba jednak nie. Tam było 2 gości o tym samym imieniu i nazwisku. Jeden uratował, drugi denuncjował, ale kogo innego, chyba że za uratowanie potraktujemy niedoniesienie mimo świadomości, że norymberska Żydówka ukrywała się na aryjskich papierach. Strasznie zagmatwana sprawa. Nawet Świrski nie ogarnął.
Na temat demografii, a właściwie z nią problemów i skąd one się biorą przy okazji „powodu demograficznego” który stać może za marnymi szansami w walce z globalnym ociepleniem.
Trochę to skomplikowane, ale kiedy dodam do tego Starożytną Grecję to wszystko wnet stanie się jasne.
Marudził długo nie będę, jedynie przytoczę cycato-fragmencik z Lidii Winniczuk książki zatytułowanej „Ludzie. Zwyczaje i obyczaje Starożytnej Grecji i Rzymu.
„Około roku 300 p.n.e. według wiadomości przekazanej przez historyka Polibiusza, Grecy decydowali się wychowywać jedno, a najwyżej dwoje dzieci. Polibiusz ostro występuje przeciwko ograniczeniu urodzin i widzi wielkie niebezpieczeństwo w wyludnieniu kraju:
„W całej Helladzie Grecy decydowali się wychowywać jedno lub dwoje dzieci… w naszych czasach nastała powszechna bezdzietność i w ogóle miasta brak ludzi, przez co miasta opustoszały i nastąpił niedostatek urodzajów, choć przecież ani wojny długotrwałe nas nie gnębiły ani zaraza nie nękała.”
Przyczynę jednak tego stanu rzeczy widzi Polibiusz wygodnictwie społeczeństwa, gdyż przestano się liczyć z motywami istotnymi:
„Ludzie po prostu zwrócili się w chełpliwości i zachłanności na mienie, a także do wygodnego i przyjemnego życia, nie chcąc się żenić, a jeśli pobiorą, nie chcą wychowywać urodzone dzieci, lecz zaledwie jedno lub dwoje dzieci z wielu, żeby te pozostawić w bogactwie i wychowywać w zbytku”.
Czy można ten cytat jakoś przysposobić do naszych czasów?
Myślę, że można.
I z jego treści wcale nie wynika, że na małej liczba pociech zyska natura, ale wręcz przeciwnie.
„Ludzie po prostu zwrócili się w chełpliwości i zachłanności na mienie”czyli tak naprawdę jest to opis dzisiejszego znaku firmowego kapitalizmu i wolnego rynku, czyli konsumpcjonizmu, a ten jest chyba przyczyną wielu złych rzeczy dziejących się współcześnie.
Czyli tak naprawdę nie dzieci, ale ich brak może być przyczyną wielu poważnych problemów.
@Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński
Skoro J. Iwaszkiewicz był homoseksualistą, to tylko czekać kiedy lista lektur zostanie z tego tytułu zaatakowana: Jak śmiał! To my jesteśmy od tego, by decydować, który gej był słuszny, a który niesłuszny, nawet jeżeli chodzi o tego samego homoseksualistę. Urojenia wyższościowe bardzo trudno leczyć, nawet w szpitalach psychiatrycznych.
Fundamentalnym problemem szkolnictwa, którego wcale nie najliczniejszym podzbiorem są nauczyciele, to:
1. Wypracowanie modeli finansowania edukacji.
2. Określenie, w minimalnym chociaż stopniu, racjonalnego zakresu obowiązków.
3. Fundusz centralny na kształcenie 3% najzdolniejszych i chcących się uczyć młodych ludzi (olimpijczycy).
Jeżeli którykolwiek minister MEN zbliży się istotnie do tych celów, to dla nauczycieli kwestia personalnej obsady ministerstwa jest sprawą trzeciorzędną: może być nawet Angela z Władimirem 🙂
@Płynna Rzeczywistość
Czym jest beletrystyka dosyć wiernie oddaje angielskie fiction. Stąd dosyć oczywisty wniosek, że omawianie lektur na lekcjach języka polskiego to analiza fikcji. Nie przeceniałbym znaczenia tej fikcji dla znajomości jakiegokolwiek języka w zakresie niezbędnym dla przeciętnego człowieka (mediana).
Znajomość języka polskiego to rozumienie w jak najszerszym zakresie znaczeniowym słów. Istotnym elementem jest tu oczywiście pewne minimum erudycyjne, niezbędne do czytania ze zrozumieniem. Jakkolwiek lektura Gazety Wyborczej czy Polityki albo pańskich wpisów, oznacza konieczność przetłumaczenia tekstu na język ludzi normalnych, ale tak jest zawsze z tekstami propagandowymi 🙂
@Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński 21 SIERPNIA 2021 9:26
„”Ludzie po prostu zwrócili się w chełpliwości i zachłanności na mienie” czyli tak naprawdę jest to opis dzisiejszego znaku firmowego kapitalizmu i wolnego rynku, czyli konsumpcjonizmu, a ten jest chyba przyczyną wielu złych rzeczy dziejących się współcześnie”.
Ba, u nas przez ćwierćwiecze królowała – w mniejszym lub większym stopniu w zależności od partii rządzącej (rządzących) – ideologia neoliberalizmu, gdzie chciwość i kult mamony są wyniesione na sztandary… 😉
Natomiast czytelnictwo książek i ambitnej prasy (której u nas zresztą od dawna nie ma) oraz – generalnie – uczestnictwo w kulturze (szczególnie wysokiej) – już niekoniecznie… 😉
@Płynna Rzeczywistość
Niestety pryncypialność Twojego spojrzenia ( biorąca źródło w mało wyszukanym medialnym przekazie dotyczących tej konkretnej tematyki ) względem pogmatwanej historii Kościoła, karze mi obejść owe wynurzenia obojętnym ( aczkolwiek z dyskretnym poczuciem poznawczo-estetycznej wyższości) i jedyne co mam Ci do przekazania, to informacja, że tego typu poetyka medialna używana w trakcie opisu praktyki Kościoła Katolickiego spowodowała, że religia wobec której odczuwałem niechęć, czy złość stała się w moim życiu czymś istotnym.
Ostatecznie wylądowałem w pobliżu chrześcijaństwa ortodoksyjnego (prawosławie) ale z szacunkiem odnoszę się do dokonań rzymskich-katolików.
I jest mi z tym dobrze.
I pomyśleć, że zawdzięczam to aktom dziennikarskiej ekspresji które dla Ciebie stanowią niezaprzeczalne natchnienie.
@Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński
Bo najwięcej ateistów produkują nawiedzeni a prymitywni religijni ortodoksi, a najwięcej wierzących ich ateistyczne odpowiedniki … 😉
@Krzysztof Cywiński 21 SIERPNIA 2021 11:00
„@Płynna Rzeczywistość
Jakkolwiek lektura Gazety Wyborczej czy Polityki albo pańskich wpisów, oznacza konieczność przetłumaczenia tekstu na język ludzi normalnych, ale tak jest zawsze z tekstami propagandowymi”
100/100 😉
Chociaż w „Gazecie Wyborczej” dopuszczają – w pewnym zakresie oczywiście – odmienne od generalnie obowiązujących w redakcji poglądy (choćby niedawny artykuł Olgi Woźniak na temat listy lektur). W „Polityce” nic podobnego nie ma miejsca. Znaleźć tu już tylko można mało wyrafinowaną, wręcz nachalną, propagandę…
Wielka szkoda, bo był to kiedyś bardzo dobry tygodnik.
@Wawrzyniec…
Każe czy karze? To dwa różne sensy, chyba, że miał Pan na myśli jeszcze trzeci, ale wtedy „karze” wydaje się bardziej właściwe 🙂
@KC
Proza Wyszyńskiego, Wojtyły, JPII – fikcją? Zgroza!
Język polski jako narzędzie edukacji językowej? Oczy mi się wybałuszyły okrutnie! Jam urlopowany, gdzież tu w tej głuszy najbliższy darmowy od oczu okultysta?
Lekcje języka polskiego to niemal jedyne lekcje (obok muzyki i plastyki, jeśli to jeszcze funkcjonuje, i WOK) poświęcone szeroko rozumianej KULTURZE. To lekcje, które ze zgarbionego troglodyty z maczugą w ręku usiłują zrobić dżentelmena trzymającego w ręce widelec lub nawet kwiatek.
Zataczamy łuk i wracamy do nieomylnego Wojtyły. Zaprawdę, powiadam, czy za tą fikcją beletrystyki nie czyha dżęder podstępny, podlany rasizmem, ekologizmem i tym podobnymi obrzydliwościami? Skąd człowiek kulturalny ma wiedzieć, czy miejsce kobiety jest na profesorskiej katedrze czy w haremie? Czy miejsce Murzyna jest jako tzw. operatora przy stole operacyjnym, czy na tym stole jako przedmiotu badań nad istotami humanoidalnymi? Wszytko to bierze się z tej fikcji!
@Krzysztof Cywiński
Rzeczywiście pobłądziłem. Powinno być „każe”, bo jest to 3 osoba liczby pojedynczej czasownika „kazać”.
Mam nadzieję, że poprawnie zinterpretowałem swoją gafę.
@belferxxx
„Bo najwięcej ateistów produkują nawiedzeni a prymitywni religijni ortodoksi, a najwięcej wierzących ich ateistyczne odpowiedniki”
Sprytna i chyba słuszna analogia, aczkolwiek chrześcijaństwo u swych źródeł było religią prostego ludu i może to zabrzmi obrazoburczo, ale prawdy prostego ludu okazują się być tymi, które mogły (mogły, bo aby użyć czasu teraźniejszego, czy przyszłego jest już chyba niestety za późno )uratować świat.
Ale niestety kilka wieków temu cywilizacja zachodnia uznała…
Mocnej metafory użył Miłosz aby opisać to, co wówczas się stało i jakie są tego konsekwencje dzisiaj, w serii rozmów przeprowadzonych z Renatą Gorczyńską. Mój fragment pochodzi z rozmowy poświęconej „Ziemi Ulro”. Ów zbiór wywiadów – przeprowadzonych w Stanach – zatytułowany został „Podróżny świata”.
Zacytuję:
„…Chciała Pani usłyszeć w jednym zdaniu zasadę „Ziemi Ulro To jest książka o tych którzy za cenę wariactwa szukali wyjścia z sytuacji. To znaczy marzyli o zupełnie nowym torze. Użyłem już tej metafory – wsiada człowiek w Nowym Yorku do subwayu i orientuje się, że wziął niewłaściwy pociąg. I jedzie gdzieś do Harlemu, przerażony, a nic nie może zmienić. Tak samo ma się sprawa z tym, co się działo na przełomie XVIII i XIX wieku – a może wsiedliśmy do niewłaściwego pociągu?, Może było kilka opcji?”
@Płynna Rzeczywistość
Rzecz jest w proporcjach. Jak zauważył profesor Rees: pewne rzecz mogą być próbą zaznajamiania orangutana z mechaniką kwantową. W GW forsowano jakiś czas temu pogląd, że ludzie nieznający liczby barionowej to jaskiniowe prymitywy. Sądzę, że tej wartości nie zna 99,99…% ludzi na świecie. Sądzi Pan, że wszyscy odebrali kiepskie wykształcenie lub nie dostaje im inteligencji?
Pan oczywiście ma odpowiedź na każde pytanie. Jako prowincjonalny nauczyciel ułamków już we wczesnej młodości uzmysłowiłem sobie, że nie poznam odpowiedzi na większość pytań: poznanie skutkuje formułowaniem plejady nowych pytań. Z wiekiem natomiast przychodzi zrozumienie konieczności funkcjonowania w niewiedzy, a nawet pewnej bezmyślności, np. ostatnią rzeczą, która by mi przyszła do głowy podczas jazdy samochodem, to jego zasada działania czy budowa. Niech się Pan wreszcie wyzwoli z tego kaznodziejskiego tonu przemądrzałego bęcwalstwa. „To learn” to po angielsku m.in. dowiadywać się. Czego mogę się dowiedzieć z pańskich wpisów? Z niektórych od czasu do czasu dowiadywałem się 🙂
Prawdopodobnie wielu ( a przede wszystkim @Płynna rzeczywistość) uzna, że najważniejsza w życiu człowieka, społeczności, partii politycznych, narodów, organizmów politycznych typu Unia Europejska, czy wręcz ONZ jest mądrość.
Mądry człowiek pomyśli, zaplanuje, powie, dokona coś, czego nie będzie musiał wstydzić się przed rodziną, a i obiektywnie to coś będzie dobre, piękne, skuteczne.
Przyjęło się oczywiście uważać, że mądrość jest pochodną rozumu, ale nie wszystkim tak było.
Na przykład Miłosz uważał, że jego babka mądra była przez zmysły a nie rozum – trzymała więc bardziej z duchami, aniżeli z ludźmi.
Z kolei Leszek Kołakowski w swojej „Filozofii pozytywistycznej” uważa, że homo sapiens w na którymś etapie swojego rozwoju, albo dokonał marnego wyboru w obrębie dostępnych mu narzędzi poznawczych, albo historia gatunku świadczy o tym, że homo sapiens został w którymś momencie, w jakiś tajemniczy sposób zainfekowany przez złośliwego demiurga, bo dokonania człowieka w epoce postępu i nowoczesności, epoce kultu nauk empirycznych świadczą o tym, że działa on ewidentnie na swoją zgubę.
@Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński 22 SIERPNIA 2021 9:21
„przede wszystkim @Płynna rzeczywistość … uzna, że najważniejsza w życiu człowieka, społeczności, partii politycznych, narodów, organizmów politycznych typu Unia Europejska, czy wręcz ONZ jest mądrość”
To jakiś ponury żart?
Wpisy pana @Płynna rzeczywistość nijak o tym nie zaświadczają… 😉
@Wawrzyniec B.
Chrześcijaństwo było początkowo religią SAMYCH DOŁÓW SPOŁECZNYCH (niewolnicy, najbiedniejsi etc.), którym TERAPEUTYCZNIE obiecywała nagrodę „w zaświatach” – stąd jej popularność w tych kręgach. Islam był początkowo religią koczowników- zdobywców i to jest w nim zapisane. Natomiast te religie mają dla wielu swoich wyznawców ogromny wymiar terapeutyczny i wychowawczy, więc nie ma sensu im tego odbierać – nawet Michnik to ostatnio zauważył … 😉
Kilka miesięcy temu zamieściła @kukułka na blogu naukowym wpis.
Traktował ten wpis w zasadzie również o ekologii, o tym że sytuacja jest krytyczna i na tyle krytyczna, że może jednak…
Oto ten …mój wpis:
Jakiś czas temu – chyba na tym blogu – wspominałem tytuł książki autorstwa Jonathana Franzena
„Koniec końca świata”.
Skoro wspomniałem tytuł, to wypadałoby zasygnalizować, że oprócz tytułu „coś tam” jeszcze…
I w momencie kiedy dyskusja wkroczyła w te rejony które wkroczyła, przypomniałem sobie ciekawy fragment „mojego” Franzena, bo na ten aspekt aktualnych poczynań „uzdawiaczopolepszaczy” również warto zwrócić uwagę.
Mógłbym to zawrzeć w autorskim przekazie, ale zacytuje dosłownie, bo idea zawarta w tym tekście jest dosyć oryginalna i nie chciałbym przypisywać sobie tej idei merytorycznego sprawstwa.
„Ziemia jaką teraz znamy przypomina pacjenta chorego na nieuleczalny nowotwór. Możemy zdecydować się na oszpecającą agresywną terapię, stawiając tamy na wszystkich rzekach i niszcząc wszystkie krajobrazy uprawami pod biopaliwa, elektrowniami słonecznymi i turbinami wiatrowymi, chcąc zyskać na czasie, zyskać dodatkowe lata umiarkowanego ocieplenia. Możemy też podjąć kurację, która pozwoli na na wyższą jakość życia, kurację również zwalczająca chorobę, ale jednocześnie, kosztem nieznacznego przyśpieszenia ludzkiej katastrofy, chroniącą obszary, na których rosną dzikie zwierzęta i rośliny. To drugie podejście ma tę zaletę, że gdyby pojawiło się się cudowne lekarstwo takie jak energia termojądrowa, lub gdyby globalne wskaźniki konsumpcji i liczba ludności spadły, nada istnieć będą nienaruszone ekosystemy które da się uratować.”
I w kontekście powyższej treści:
https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C395374%2Celektrownie-wiatrowe-zabijaja-ptaki.html
@Wawrzyniec
A co to jest ta mądrość? Mo jeśli ma Pan na myśli mędrca szkiełko i oko, to one (szkiełko i oko) wykazały już, że człowiek większość decyzji podejmuje pod wpływem emocji. Czarnak uzna zaś za mądrość oddanie swej rzekomo wolnej woli najbliższemu proboszczowi.
Co do szkodliwego wpływu wiatraków na ptaki, to oczywiście najbardziej szkodzą im nie elektrownie wiatrowe, lecz człowiek, a to pachnie herezją ekologizmu. Niemniej, zawsze warto poznać kontrargumenty: https://www.ekologicznaelektrownia.pl/czy-turbiny-wiatrowe-zabijaja-ptaki/ , by dojść do wniosku, że sprawa nie jest oczywista.
Skorzystam z okazji. Czy w prawosławiu, jak w katolicyzmie, zbawienie osiąga się przez realizację postulatu „Jam jest Drogą, Prawdą i Życiem” wypowiedzianego nie przez Jezusa, a najbliższego księdza? W końcu największym „odkryciem” protestantyzmu było to, że dorosły, wolny człowiek do zbawienia nie potrzebuje ziemskich pośredników. Stąd demokracja znacznie lepiej trzyma się w krajach protestanckich, w krajach katolickich uznawana zaś bywa wręcz za szkodliwą, o ile rządzimy „my” – „prawdziwi katolicy”. To jak, macie tam swój niezbędny do zbawienia kler, a wraz z nim antyklerykalizm?
Tali cytacik jakże pasujący do edukacyjnej płynnej współczesności:
Prof. Dorota Klus-Stańska wraz z Zespołem ds. Dydaktyki Przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN w swojej ocenie nowej podstawy programowej szkoły średniej pisała, że „siła inercji programocentryzmu wynika tu z tęsknoty za edukacją zapewniającą absolwenta, który samodzielnie nie myśli, lecz ślepo podąża tropem wyznaczonym przez zwierzchnika (nauczyciela), nie umie stawiać pytań ani kwestionować narzucanego mu obrazu świata” (Sadura, 2017, s. 252). Zespół Klus-Stańskiej wspomina również o przyuczaniu do jednej (jedynie słusznej) interpretacji świata w oparciu o zawężoną transmisję leksykalno-semantyczną oraz o faworyzowanie jako celu nauki wyłącznie „osiągnięć formalno-poprawnościowych” (Sadura, 2017, s. 252). Edukacja szkolna nie jest zatem funkcjonalna wobec zadania obniżania lęku związanego z wyeksponowaniem na wielość systemów wartości, na wielość światopoglądów w jednym społeczeństwie i na narastające wraz z globalnym obiegiem informacyjnym doświadczenie wielokulturowości. Mimo tego deficytu pojawił się pomysł pokierowania procesem edukacyjnym tak, aby jego efektem była jeszcze większa jednorodność normatywna jako wychowawczy ideał. W takim świetle należy bowiem widzieć określenie gimnazjów, już w toku ich likwidacji, przez jednego z naszych kolegów, typowanego przez pewien czas na przyszłego Ministra Edukacji, mianem „bastionów postmodernizmu”.
Młode osoby tak kompetencyjnie uformowane przed wstąpieniem na Uniwersytet mogą sobie gorzej radzić z sytuacją „dysonansu poznawczego” opisanego przez psychologa Leona Festingera. Górę u nich bierze dążenie do redukcji niepewności, domagają się oni wiedzy i ustaleń jednoznacznych.
Już w szkole wykuwa się więc Polaka i Polkę jako pracowników „montowni” zagranicznych koncernów. I wyborcę ***-u.
Nie wiem komu oddał SWOJĄ wolną wolę Minister Czarnek i bardzo mnie to nie obchodzi, tym bardziej, że nie mam w zwyczaju wnikania w prywatne życie osób trzecich.
W kwestii różnic między katolicyzmem, prawosławiem i kościołami protestanckimi mam oczywiście, swoje zdanie. Świadczą o tym przede wszystkim moja duchowa praktyka, czyli uczestnictwo ( przyznaję, niezbyt regularne) w prawosławnych mszach i obrzędach, lektura dzieł rosyjskich filozofów (Bierdiajew, Szestow, Sołowiow i paru innych jeszcze), ale nie tylko ( Bogdan Paprocki, Andrzej Walicki, Janusz Dobieszewski), które to lektury stanowią komplementarną całość z rosyjskim prawosławiem i wiedzę o nim pogłębiają.
Jeżeli chodzi o katolicyzm to oczywiście aktywnie kibicuje w kulturowym sporze z różnymi patentami współczesności na obszarze kultury, obyczaju, etyki, co widać często w moich tekstach na blogach Polityki, gdzie często z nich przebija:
rzymscy katolicy Pany!
A protestantyzm?
W dzisiejszych czasach odwoływanie się li tylko do litery Pisma Świętego i szukanie tam wytłumaczenia wszystkiego, czyli przepisu na szarlotkę, czy składu zaprawy murarskiej – jak czynią to Świadkowie Jehowy” – jest trudne do zaakceptowania dla zdrowego na umyśle człowieka.
Tak na marginesie członkowie ŚJ których kiedyś ( teraz już rzadziej) widywało się odgalantowanych w garniturach z obowiązkowym neseserem, czy inną torbą a z niej momentalnie wyskakiwało Pismo Święte aby zaświadczać o czymś, albo czemuś przeczyć to klasyczne zachowanie przedstawicieli handlowych których naprawdę mało obchodzi Bóg, a najważniejsze jest pozyskanie kolejnego klienta na towar jakim jest uczestnictwo w rytuałach odbywających się w ich tzw. Salach Królestwa…
…czyli, dziękuję postoje.
Nie chcę już wspominać o ewangelikach ( protestantach) amerykańskich, którzy sami – bez pomocy księdza – ustalili wiek Ziemi na równy temu jaki podany jest w Biblii, czyli kilka tysięcy lat.
W tym momencie wypada dodać, że autorem teorii o Wielkim Wybuchu był katolicki ksiądz Georges Lemaitre.
Mógłbym w tym duchu jeszcze godzinami…
@Płynna nierzeczywistość
>Prof. Dorota Klus-Stańska wraz z Zespołem ds. Dydaktyki Przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN w swojej ocenie nowej podstawy programowej szkoły średniej pisała, że „siła inercji programocentryzmu wynika tu z tęsknoty za edukacją zapewniającą absolwenta, który samodzielnie nie myśli, lecz ślepo podąża tropem wyznaczonym przez zwierzchnika (nauczyciela), nie umie stawiać pytań ani kwestionować narzucanego mu obrazu świata” (Sadura, 2017, s. 252).<
Bardzo ładnie, tylko trafiłeś w sąsiadkę Tuska i żonę swojego męża (z tego powodu została szefową MEN!) wieką psiapsiółkę pedofila "ks." Jankowskiego Hall Katarzynę (PO) oraz jej pierwszych intelektualnych przyd… pasów "prof.prof."Konarzewskiego&Marciniaka bo analiza Sadury(ZNP) z 2017 dotyczy ICH "reformy" programowej z 2010-2011 roku … 😉 Taki los nieudolnych propagandystów – dokładnie to samo u Mazurka zrobiła niejaka Ligia Krajewska – zresztą kumpela Hall i szefowa jej gabinetu politycznego – atakując program … PO przedstawiony jej jako program PiS. Jesteś godnym kontynuatorem … 😉
Na ministra edukacji był typowany Legutko, o ile dobrze pamiętam. Nie znalazłem tego bastionu postmodernizmu, ale np. ta wypowiedź świadczy o tym, że jej autor z gimnazjami nie miał styczności nawet na łamach przedwojennych szkolnych lektur, pewnie akurat był chory:
Nie było najmniejszej potrzeby wprowadzania gimnazjów. W krajach, w których podobny lub analogiczny system już istniał, od dłuższego czasu borykano się z poważnymi problemami. Wprowadzenie tego systemu nie miało żadnych podstaw. System 6-3-3 jest nie do uratowania. Pomijając nawet kwestie wychowawcze, gdy młodzi ludzie w specyficznym wieku wchodzą do gimnazjów i trudno nad nimi zapanować, jeszcze trudniej wychować. Kluczową kwestią jest kwestia wykształcenia. Nie da się dobrze ustawić relacji pomiędzy tym, czego uczy się w liceum, a tym co nauczane jest w gimnazjum, skoro jedno i drugie trwa trzy lata. Pytanie jest takie, czym mają się od siebie różnić? Efektem jest fragmentaryczność nauczania i profilowanie. Kształcenie ogólne musi trwać przynajmniej 4 lata. Profilowanie należy ograniczać, by absolwent szkoły ogólnej nie okazywał się nagle analfabetą matematycznym czy historycznym. Obcujemy z rzeczywistością, w której młodzież jest w szokujący sposób niedouczona. Musi być czas na porządną naukę.
– Jakim cudem młodego człowieka łatwiej wychować w 8-klasowej szkole, gdzie przebywa on (i demoralizuje!) z niewinnymi siedmiolatkami, niż w wyspecjalizowanym ośrodku (edukacyjno-opiekuńczym)?
– 3 + 3 = 6 > 4. Jak on mógł nie dostrzec, że potraktowanie gimnazjum jako przed-liceum a nie po-podstawówki daje większą elastyczność w kształtowaniu nowoczesnego programu edukacyjno-wychowawczego?
– Jak profesor chyba nawet filozofii mógł nie zauważyć, że w swojej wypowiedzi 3-letnie liceum uważa za nieuchronnie sprofilowane, ale 4-letnie – za immanentnie ogólnokształcące? Jakim cudem profilowanie 4-letnie jest lepsze od profilowania 3-letniego, skoro zdaniem Legutki największą wartość ma wykształcenie… ogólnokształcące?
– Gdzie refleksja nad zależnością między modelem 6+3+3 a możliwością posłania do szkoły – jako instytucji obowiązkowej i bezpłatnej – 6-latków, a w perspektywie także 5-latków?
– Gdzie perspektywa małomiasteczkowego, wiejskiego lub robotniczego Suwerena, dla którego dzieci edukacja jest jedyną w miarę pewną drogą do poprawy statusu społecznego?
– Gdzie zadający trudne pytania redaktor?
@Płynna Rzeczywistość
Przywoływanie cytatu który ma uwiarygadniać jakieś przesłanie, dawać czemuś świadectwo ma oczywiście sens…ale nie zawsze…
W tym przypadku chodzi mi o ową publikację której fragmenty przywoływała Prof. Dorota Klus-Stańska.
Otóż jeżeli nawet przyjmę, że (Sadura, 2017, s. 252) wydana została 31 grudnia o godzinie 23.59, ale też wiem( albo tylko przypuszczam, że wiem) jak czasowo chłonny jest okres powstawania sensownych publikacji naukowych do których podstawę stanowią jakieś przeprowadzone starannie i wnikliwie terenowe badanio-obserwacje to suponuję, że mam podstawę mniemać, że owa Sadura, 2017, s. 252 dotyczy bardziej oceny procesów dydaktycznych dziejących się przed rokiem…2016 ( przed rokiem 2016, był rok 2105, chyba, że rok 2016 był rokiem przystępnym), a ten okres o wiele więcej ma wspólnego z …( tutaj można wpisać nazwiska władców MEN z lat 2015 i cofamy się wstecz aż do narodzin Chrystusa) aniżeli z osobą – tak lubianego przez wielu – Ministra Czarnka.
Obserwowałem kiedyś 3 wiatraki odległe od siebie o kilkaset metrów. Pierwszy wykonywał pełny obrót śmigła w 5 sekund, drugi w 25 sekund a trzeci był nieruchomy. Prędkość końcówki tego pierwszego to nieco ponad 56 m/sek tj. nieco ponad 200 km/h. Ptaki latają z prędkością min. 10 m/sek. czyli w czasie lotu w „polu rażenia” śmigła znajduje się przez ułamek sekundy zatem prawdopodobieństwo zderzenia jest mikre.
Ponadto czy ktoś prowadził badania na temat „ile ptaków rocznie zabija jeden wiatrak” ? Podejrzewam, że wielokrotnie mniej niż ma ich „na sumieniu” moja łowna kocica.
@belferxxx 23 SIERPNIA 2021 9:56
100/100 😉
@Płynna nierzeczywistość
A tu mamy nieskażone żadną myślą buzie 3 paniuś odpowiadających w PO-KO za edukację … 😉
https://www.facebook.com/photo/?fbid=4383010048430787&set=pcb.4383010145097444
@kaesjot
Nie wiem, czy masz rację względem wiatraków, ale wiem, że powinieneś swojej łownej kocicy zawiesić niewielki dzwoneczek na szyi.
Prawdopodobnie nie uchronisz wszystkich istnień ptasich na których kruchość ona dybie, ale z dzwoneczkiem będzie zabijać przynajmniej tyle co wiatrak, czyli „wielokrotnie mniej”.
A propos mojego chrześcijańskiego rankingu, ale i nie tylko.
Przypomnę, że na jego czubie osadziłem orthodox church, czyli prawosławie i dosłownie przed chwilą rozpakowałem zmyślnie spakowaną paczuszkę, a w niej dwanaście – różnych rozmiarów – książę, książeczek, pół-książek…i jest to realizacja mojego zamówienia w jednej z internetowych księgarni złożonego przed kilku dniami
A wśród owych dwunastu znalazła się Ona ( nie wiem jak będzie ostatecznie, ale planuje całe owe zamówienie upublicznić i kilka słów okazjonalnych…, przed ich lekturą wystukać), czyli:
„Mądrość mnichów z góry Athos”.
Górę Athos większość zapewne kojarzy i o niej nie będę zanudzał, ale o jej autorze – i nie tylko – owszem.
Oczywiście autora z niczym nie kojarzę, ale wyczytałem i co wyczytałem przytoczę:
„Alain Durel – francuski pisarz i filozof, wcześniej człowiek teatru. Porzucił sztukę po spotkaniu z pustelnikiem, bratem Antine’em. Zafascynowany chrześcijaństwem wschodu…”
Trochę niespodziewane. Francuz, może i bilet miesięczny miał wykupiony na przejazd paryskim metrem. Luwr. Jak sztuka to może „kobiety, wino, śpiew i okazuje się, że to jednak rzuca w p…
Poza tym przez rok był nowicjuszem w klasztorze Stawronikita…
I można tę skrótową biografię przytoczyć na zasadzie ciekawostki, ale jeżeli…
…jakieś pięć lat temu nabyłem książeczkę ( istotnie niewielkich rozmiarów) autorstwa Ojca Łazarza zatytułowaną „Pokonaj swoje demony”, a ojciec Łazarz jest …( cytuję)
„…pustelnikiem, żyjącym w Egipcie na Górze Colzim . Jest Australijczykiem. Zanim został mnichem, pracował na uniwersytecie jako wykładowca literatury i filozofii. Przez czterdzieści lat był ateistą i marksistą. Po śmierci swojej matki porzucił życie w Australii i wyruszył w poszukiwaniu…
Jego podróż doprowadziła do Egiptu i został koptyjskim mnichem, pustelnikiem…”
Czyli, jeżeli jakiś kumaty Francuz, jakiś australijski marksista lgną do prawosławia, a jeżeli czyni tak również piszący te słowa… a jeżeli dodam, że dwa razy do roku Dariusz Chętkowski ma się ku… ( tak kiedyś przyznał na swoim blogu)… to moim zdaniem sytuacja staje się naprawdę rozwojowa.
I jeszcze w kontekście tej pierwszej, chyba istotna uwaga.
Książka owa (Athos) ma również za zadanie popularyzację prawosławia i wśród patronów medialnych znajdujemy taki tytuły prawosławne jak…tygodnik „Niedziela”, dominikanie,pl, „Echo katolickie”, czy katolicki portal wiara.pl
Przeczytałem co napisałem i wyłowiłem „…A wśród owych dwunastu znalazła się Ona…”a taka fraza może budzić tylko i wyłącznie skojarzenia z „Dziewczyną”, czyli z Leśmianem.
A Leśmiana też mi przysłano. Tym bardziej że z racji wzrostu dużo miejsca nie zajmował.
Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński 23 sierpnia 2021 13:17
Nosi taki dzwoneczek ale nie wiem, czy w porę ostrzeże on myszy, nornice albo szczury czy inne gryzonie.