Czekamy na decyzję MEN i nic nie robimy
Dariusz Piontkowski zarzeka się, że po wakacjach uczniowie wrócą do szkół i będą się uczyć stacjonarnie. Mówi tak jednak tylko po to, aby ukryć, iż w oświacie nie ma żadnych przygotowań do nauczania online czy nauczania hybrydowego. Minęła połowa wakacji i nic. MEN wciąż szykuje przepisy – żeby zdążyło do Bożego Narodzenia.
Wydawało się, że wakacje zostaną poświęcone na budowanie strategii nauczania w warunkach pandemii. Nauczyciele zostaną przeszkoleni, szczególnie starszym jest to bardzo potrzebne, skończy się korzystanie z aplikacji od Sasa do lasa, powstanie wspólna platforma edukacyjna, wyciągnie się wnioski z chaosu, jaki zapanował po zamknięciu szkół w marcu, poprawi błędy, usprawni proces, a przede wszystkim odchudzi podstawy programowe. Czy wciąż będziemy udawać, że podstawy są realizowane?
Kiedy na przełomie czerwca i lipca nauczyciele zapytali swoich dyrektorów, co robimy, usłyszeli, że nic. Czekamy na decyzję ministra edukacji. I tak czekamy już miesiąc. Poczekamy i drugi. Potem okaże się, że Dariusz Piontkowski przestał być ministrem, a my 1 września jesteśmy kompletnie nieprzygotowani do nowego roku szkolnego. Jaki on będzie, nie ma znaczenia. Ministerstwo powinno zainicjować żwawe przygotowania – choćby na dwa fronty: do nauczania online i stacjonarnie. Zamiast tego mamy obiecanki cacanki ministra i zachowanie w stylu „jakoś to będzie” (szczegóły tutaj).
A przecież nie stałoby się nic – tu narażę się niektórym koleżankom i kolegom – gdyby wakacje dla pedagogów zostały skrócone o dwa tygodnie i nauczyciele od połowy sierpnia musieliby wrócić do pracy i zająć się przygotowaniami do nowego roku szkolnego. Nie ma sensu jednak robić coś takiego, gdyż MEN nie przygotowało nic. Wrócilibyśmy do pracy tylko po to, aby popierdzieć sobie w stołki. Skoro tak, to wypoczywajmy. Wrócimy 1 września do kompletnie nieprzygotowanych szkół i zaczniemy się organizować. A wtedy posypią nam się na głowy niezłe „joby” od społeczeństwa. No bo co to ma być? Dwa miesiące przerwy od nauczania, a nauczyciele nawet palcem nie kiwnęli. Dopiero we wrześniu ruszają z przygotowaniami? I oni chcą więcej zarabiać? A za co?
Komentarze
Więcej zarabiać? Wolne żarty!
https://oko.press/rzad-chce-zaciskac-pasa-na-budzetowce-spadna-realne-place-pol-miliona-pracownikow/
Drodzy nauczyciele, lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, pracownicy sądowi, szkolne woźne i sekretarki – dalej protestujcie osobno, najlepiej w różnych latach, żeby nikt was nie oskarżył o polityczność waszego protestu. A najlepiej przejdźcie na wcześniejsze emerytury. Z grupy 600-tysięcznej przemieścicie się do grupy niemal 10-milionowej. Wyborców.
@Gospodarz
>A przecież nie stałoby się nic – tu narażę się niektórym koleżankom i kolegom – gdyby wakacje dla pedagogów zostały skrócone o dwa tygodnie i nauczyciele od połowy sierpnia musieliby wrócić do pracy i zająć się przygotowaniami do nowego roku szkolnego. <
1.Proponuję mówić za siebie!!!
2.Na czym miałyby te aż dwutygodniowe przygotowania polegać, skoro na przejście na naukę zdalną dano nam jeden weekend i podobno się udało???
3.NIKT nie wie jak się sytuacja epidemiczna potoczy, na dodatek inaczej jest na Śląsku, a inaczej na Mazurach czy Podlasiu, inaczej jest na wsi, a inaczej w wielkich miastach więc raczej autonomiczne decyzje szkół/samorządów niż CENTRALNE dla całej Polski… 😉
Ha, ha, ha! Autonomiczne decyzje dyrekcji szkół w sprawie organizacji zajęć normalnych/zdalnych. Równie dobrze w ostatnich wyborach te decyzje można było przenieść na przewodniczących obwodowych komisji wyborczych. Ciekawe, dlaczego tego nie zrobiono?
Dwutygodniowe przygotowania mogłyby polegać na szkoleniu z oprogramowania, metodyce jego wykorzystania w lekcjach szkolnych (i to uzależnionej od poziomu i charakteru lekcji), warsztatach z udziałem tych, którym te lekcje wychodzą. Na przygotowanie zajęć 2 tygodnie to oczywiście za mało no i trzeba wiedzieć, jak to robić.
W jaki sposób zdalną naukę mają poprowadzić nauczyciele WF-u, oto jest pytanie! Czy ministerstwo zna odpowiedź i może się z nauczycielami nią podzielić? Jak prowadzić „godzinę wychowawczą”? Jak organizować sprawdziany na dowolnym przedmiocie? Jak zapewnić sprawiedliwą ocenę? Jak uczyć zdalnie, mając do dyspozycji 18-22 godziny kontaktowe i nieskończoną liczbę godzin pracy własnej tak, by ta nieskończoność ciałem się nie stała? Jak się nie spalić? Jak utrzymywać kontakt z rodzicami? Co robić, gdy straciło sie kontakt z uczniem? Co, jesli uczeń chciałby się uczyć, ale nie ma warunków? Jak I tak dalej i tak dalej.
Czy na te – i wiele zapewne jeszcze ciekawszych pytań – 600 tysięcy nauczycieli ma znaleźć 600 tysięcy niezależnych odpowiedzi, każdy na własną rękę? W normalnym nauczaniu młody nauczyciel wchodzi w środowisko, w którym są nauczyciele o długim stażu i mogą pomóc mu, jesli nie metodycznie, to choćby psychologicznie. Przecież problemem nauczyciela – mam nadzieję – nie jest wiedza, tylko kwestie wychowawcze, psychologia i socjologia. Ale w przypadku nauczania zdalnego nauczyciel jest sam jak palec. Nie ma kogo się poradzić, bo wszyscy są tu zieloni jak szczaw, z uczniami włącznie. Nie ma też żadnego wsparcia w wiedzy wyniesionej ze studiów. Jeżeli coś mu pomaga, to chyba tylko smykałka do nowych technologii, obycie z komputerami i smartfonami, ale czy każdy nauczyciel, zwłaszcza ten starszy i „humanistyczny”, musi znać się na smartfonach, rozumieć zasady identyfikacji osób w sieci i wiedzieć, jak uchronić się przed żartownisiami rozwalającymi zdalne lekcje lub wrzucającymi jakieś „śmieszne kawałki” na youtuba?
3.NIKT nie wie jak się sytuacja epidemiczna potoczy,
Nikt? Serio?
Nawet pan Minister Rodzinnego Handlu & Szwindlu Pandemicznego Szumowski? Przecież on jest lekarzem, racjonalny człowiek, publicznie sam sobie zaprzweczał nie będzie… chyba?
Nawet pan Minister Pocztowych Wyborów Się Wydrukuje Na Zapas Siemoniak? Nie dałoby się na zapas wydrukować dwóch zestawów podręczników? Na wypadek szkoły w ławce i szkoły w telefonie? Z pewnością pisowskie prawdziwie niemieckie drukarnie zdążą wydrukować na czas!
Serio się nie da przewidzieć?
Myślałem, że chociaż pan Premier Mąż 70 Kościelnych Milionów Przepisanych Na Żonę mógłby kupić w Chinach i sprowadzić Ukraińskim Antonowem tak ze 100 tysięcy nowych klas szkolnych. Żeby uczniowie nie siedzieli łokieć w łokieć.
Pan Premier niedawno obiecywał wyprodukowanie miliona elektrycznych stolików szkolnych… całkowiecie samodzielnie w Powstałej Z Kolan Polsce! Ja mu wierzę i czekam na owe przyobiecane elektryczne stoliki!
Moją ostatnia nadzieją jest Zatroskany Dobrem Narodu Szary Poseł.
On z pewnością coś wykombinuje.
Na początek wyjmie z szafy byłego ministra Androniego Świrewicza z Finalnym Raportem, którego ogłoszenie każda polska szkoła uczci Patriotycznym Apelem Na Boisku.
Nie do pogardzenia w czasach pandemii.
Wyobrażam sobie jeden z problemów Gospodarza: wypracowania w trybie zdalnym. Powiedzmy 3 klasy po 33 uczniów to 100 wypracowań. Co najmniej raz w semestrze. Czyli co najmniej 100 wypracowań. Mamy co najmniej trzy nieznane wcześniej problemy. Pierwszy: jak uczeń ma napisać wypracowanie „zdalne”: w komputerze czy na kartce papieru. Jeśli w komputerze, to czy ministerstwo zapewnia wsparcie systemów antyplagiatowych? I jak ocenić ortografię (i do pewnego stopnia interpunkcję), skoro wstępną korektę wykonał za ucznia komputer? Drugi problem jest znacznie poważniejszy: część uczniów z pewnością przyśle zdjęcia (oby ostre i nieobrócone!) kilku gęsto zapisanych kartek; czytanie ręcznego pisma ze zdjęć wyświetlanych na ekranie komputera to koszmar oraz wykroczenie przeciw BHP. Wie to każdy, kto coś takiego robił. Trzeci problem: jak nauczyciel ma to sprawdzić? W normalnych warunkach ma czerwony długopis i margines. A w warunkach zdalnych? Och, i problem czwarty: jak to wypracowanie ocenić, skoro nie mamy żadnej gwarancji jego samodzielności?
@Płynna rzeczywistość – pieniędzy można nadrukować ile potrzeba ale zapewnić stosowną ilość towaru i usług to już inna sprawa. Pieniędzmi się nie dajesz a jeśli kupisz u innych „na borg” to trzeba ten dług spłacić i to nie dodrukowanymi pieniędzmi tej dochodami ze sprzedaży towarów przez siebie wytworzonymi a które inni chętnie kupią. By nie dochodziło do sytuacji jakie zdarzały się w czasach PRL-u, że do towaru na eksport wartości 5 USD tzw. „wsad dewizowy” czyli surowiec z importu wynosił 8 USD.
@ belferxxx – nie zastanawia Ciebie, że „epidemie” masz wśród górników polskich kopalń a nie ma jej wśród pracowników np. niemieckich, czy włoskich lub francuskich firm mieszczących się w Polsce? Ponadto wyjątkową odpornością na koronawirusa wykazują się żony górników, bo nie słyszałem o epidemii wśród nich. No chyba, że górnicy mają zwyczaj sypiać na przodku a nie w łóżku ze swymi żonami.
Np. w Kanadzie nie zanotowano ŻADNEGO przypadku zgonu z powodu koronawirusa wśród dzieci i młodzieży w wieku 0-19 lat a prawdopodobieństwo zachorowania wynosi 1 % !
Podobno ma być jeden minister od szkolnictwa wyższego i oświaty, To jest priorytet, a reszta na żywioł: jakoś to będzie. Najwyżej obniży się standardy, jak na Euro: zamiast 2400 km autostrad powstało 800, a i tak ogłoszono sukces. Co prawda wydano pieniądze na 2400 km, a 50 miliardów złotych zginęło ministrowi od autostrad i nie dotarło do wykonawców: wielu z nich zadłużyło się i zbankrutowało. I tak już 30 lat staramy się tą demokrację jakoś przeżyć. Myślę, że i kolejny rok przeżyjemy 🙂
@zza kałuży
Wirus covid 2019 jest jak na razie dość słabo rozpoznany, na dodatek ewoluuje – ciągle się czegoś nowego o nim dowiadujemy. Co akurat słychać, widać i czuć w USA szczególnie … 😉
@Płynna nierzeczywistość
AUTONOMIA samorządów to akurat coś o co walczy (ponoć!!!) twój idol Trzaskowski – czy chodzi mu wyłącznie o prawo wydawania kasy samorządu (np. stołecznego!) na bzdety (typu miliona na zestaw palet na pl.Bankowym czy jakieś ideologicznie umocowane fundacyjki krewnych i znajomych królika (na każdą(!) po kilka milioników, a co stać nas!) etc.), a decyzje typu sposób pracy szkół to już ma rząd za niego podjąć CENTRALNIE???
Sytuacja epidemiczna w Polsce jest dramatycznie zróżnicowana – liczby zachorowań pomiędzy Śląskiem a Mazurami czy Podlasiem różnią się ddramatycznie (setki razy!), inna jest sytuacja szkółki na wsi poza wielkimi aglomeracjami, gdzie mieszkańcy (w tym uczniowie&rodzice i nauczyciele!) kontaktują się i tak ze sobą i prawie wyłącznie(!) ze sobą, a inna – w metropolii, gdzie w szkołach spotykają się zarazki z całej tej metropoliii, więc ryzyko znowu setki razy(!) większe. I co wszystkich CENTRALNIE jednakowo traktować??? Nawet Chińczycy, którzy sobie dobrze, choć drastycznie, poradzili, zamknęli tylko Wuhan i kilka innych ośrodków, a nie całe(!) Chiny!!!
@Płynna nierzeczywistość, zza kałuży
BTW Tu jest analiza z lewicowego „Przeglądu” o tym dlaczego przegrał Wasz ukochany(a niezbyt mądry – vide powyborczy wywiad w GW, który tu linkowałem – Trzaskowski … myślenie nie boli … 😉
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/wybory-prezydenckie-2020-wywiad-z-prof-jaroslawem-flisem/wle1dt3
@kaesjot
Kopalnia to zupełnie inne warunki pracy niż nowoczesna fabryka, nie mówiąc już o popularnych w Polsce centrach serwisowych zachodnich firm(mniejsze koszty). A żony górników też chorują, o ile pamiętam dane … 😉
Na całym świecie dzieci są szalenie odporne na covid i nie chorują, nie mówiąc o umieraniu. W Polsce też. Ale podobnie jest z grypą – obie te choroby, jak w przypadku wilków w lesie, głównie dobijają(!) słabe jednostki …
@KC
Wspólny minister to okazja do bezbolesnego pozbycia się Piontkowskiego, podobnie jak cała rekonstrukcja – pod hasłem walki z biurokracją – innych tego rodzaju ministrów i wice…. 😉
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/kiedy-powrot-dzieci-do-szkol-wiceminister-zdrowia-komentuje/l56sf88,79cfc278
@belferxxx 27 lipca 2020 9:55
Wirus covid 2019 jest jak na razie dość słabo rozpoznany, na dodatek ewoluuje – ciągle się czegoś nowego o nim dowiadujemy. Co akurat słychać, widać i czuć w USA szczególnie …
Nie boisz się tak wyskakiwać przed szereg?! Bój się Boga w Trójcy Przenajświętszej Pisowskiego!
Wasze przekazy dnia przecież bardzo starannie unikają podgryzania po kostkach amerykańskiej gubernator Trumpa w Warszawie, nawet jak tam wam podatki przestawia, po łapach wyciagających się po TVN wali, tęczowych popiera, nos swój cudacznie wymalowany wszędzie wpycha. Te same przekazy dnia cicho jak myszka siedzą na temat stabilnego geniusza Trumpa w roli obrońcy Ameryki przez wirusem,
A zatem @belferxxx powstrzymaj swoje złośliwostki na temat Ameryki bo jeden mój email i będziesz miał zdrowy opieprz z centrali.
@zza kałuży
Cały czas strzelasz „panu bogu w okno!” – nie jestem z PiS (jeśli już to raczej z lewicy, choć nie biedroniowej!) , acz obecną tzw. opozycję oceniam jako głupią i prymitywną, więc skazaną na klęskę – polecam zalinkowany wywiad z prof. Flisem wyżej. Więc mnie bawią Twoje, skierowane akurat do mnie, filipiki o złym PiS, Kaczyńskim etc. Tym niemniej, jak ktoś mieszka w USA(tym byłym już hegemonie światowym!) gdzie trupów covid przyniósł STO razy tyle co w Polsce, a biorąc pod uwagę liczbę ludności DZIESIĘĆ razy tyle trupów, byłbym nieco wstrzemięźliwy w krytykowaniu akurat polskich władz sanitarnych … 😉
@zza kałuży@belferxxx@kaesjot
Coś jest na rzeczy:
https://fakty.interia.pl/raporty/raport-koronawirus-chiny/aktualnosci/news-el-mundo-powazne-oskarzenia-chinskiej-wirusolog-pod-adresem-,nId,4634769
@KC
Cała masa fachowców (nawet polskich i amerykańskich, nie mówiąc o tych z UE!) twierdzi, że to naturalny wirus. A ta, jako świeża emigrantka bez nazwiska, postanowiła zaistnieć i „wstrzelić się” w wojnę propagandową USA przeciw Chin … 😉
Jeśli decyzję zrzuci się na dyrektorów, to dyrekcje będą między Scyllą sprzecznych żądań rodziców a kowadłem równie rozbieżnych oczekiwań nauczycieli i pozostałej kadry szkolnej. Taką decyzję powinno się podejmować lokalnie, ale na szczeblu powiatowych lub wojewódzkich sanepidów, prezydenci, burmistrzowie, wójtowie.
Na podstawie jakich kryteriów mieliby decyzje o przejściu na nauczanie zdalne podejmować dyrekcje szkół?
Załóżmy, że w szkole „objawi się” N uczniów i M nauczycieli/woźnych zarażonych. Dla jakiego N i M zamknąć klasę? Szkołę? Na jak długo? Wszystkie klasy? A jeśli w szkole nie będzie zarażeń, ale w powiecie zrobi się naprawdę groźnie? Kto i na jakiej podstawie ma podjąć decyzję i kto poniesie odpowiedzialność za decyzję błędną?
Proste pytanie: 1 lub 7 września do szkoły będzie chciała wejść kaszląca uczennica lub zasmarkany uczeń. Co ma zrobić dyrekcja i na jakiej podstawie?
@beleferxxx
Wiara tylko w zdementowane informacje? 🙂
@belferxxx 27 lipca 2020 14:55
nie jestem z PiS (jeśli już to raczej z lewicy, choć nie biedroniowej!) , acz obecną tzw. opozycję oceniam jako głupią i prymitywną,
A to że mój przekaz jest tak jednostajnie na rekę PiSowi to naturalnie dialektyczna konsekwencja kontrastu między głupotą opozycji oraz mądrością ekipy rządzącej.
Czytając artykuł pt. „Druzgocąca diagnoza kondycji polskich nauczycieli” autorstwa @Gospodarza tego blogu napotkałem skrót, który mnie mocno rozbawił, a mianowicie VET.
Nigdy w życiu bym nie wpadł na pomysł, że ktoś gdzieś na świecie mówiąc „vet” będzie miał na myśli nauczyciela przedmiotów zawodowych (vocational education teacher) a nie weterynarza.
Nie wiem jak tam w Polsce jest ze znajomością angielskiego wśród nauczycieli szkół zawodowych (oraz doktoryzujących się na nich dzieciaków), ale ostrzegam, że jak któryś z tych dzieciaków, być może dopiero na poziomie pedagogicznej habilitacji na Słowacji, dowie się co po angielsku znaczy „vet” to może być to powodem bibliograficznej rewolucji w dorobku naukowym polskiej, uniwersyteckiej kadry.
Ani chybi prof. Śliwerski napisze na ten temat ze dwie monografie.
@Płynna Rzeczywistość
Jest problem. Jakakolwiek decyzja zostanie natychmiast oprotestowana przez totalną opozycję: rządzący są w sytuacji p.Clintona po aferze z Moniką Lewinsky. Obydwie strony pogrywają sobie więc cóż za znaczenie ma jakieś przypadkowe społeczeństwo? Wystarczy, że dyrektor przeczyta GW albo pański wpis i postąpi dokładnie odwrotnie: to będzie dobra decyzja 🙂
Oczywiście: sprawdziany, testy, zadania domowe, odpytywanie itd. Porażka, porażka szkoły, edukacji, nauczania. Po-ra-żka.
Żadnej wiary w ucznia, w jego aspiracje, ambicję. Żadnej umiejetności motywowania. Żadnej nowatorskiej myśli od siebie w tej nienormalnej sytuacji nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.
11 marca 2020 WHO ogłosiło pandemię. PANDEMIĘ. Wali się wszystko. Nic już nie będzie, jak było. Pandemia trwa i kosi, kosi, kosi. A tu starymi koleinami chcą iść. Porażka.
Dzieci chcą się uczyć, to ich naturalna skłonność. Każda młoda istota, czy to ludzka, czy zwierzęca chłonie wiedzę, łaknie wiedzy. Wprost nie do uwierzenia, jak wnuczka nie mogła się doczekać końca wakacji… Nawet na wkacjach się uczy sama z siebie, czyta, ma niebawem przyjechać, już przez telefon pytała, czy mam takie i takie książki, bo chce czytać. Nie tylko ona pożąda wiedzy, nie tylko ona ma wizję swej drogi edukacyjnej. A wy co? Biadolenie. dostaliście bajeczne bogactwo: uczniów z otwatymi głowami. A wy co? Biadolenie.
Dlaczego nie umiecie tego wykorzystać, tej chłoności mlodych umysłów, tej nowej sytuacji? Dlaczego nie ufacie swoim uczniom? Dlaczego tylko biadolenie?
Gdybym uczył, to bym zadał tylko materiał, wskazał źródla czerpania wiedzy i raz na pól roku jednym testem zweryfikował postępy. Jednym, zindywidualizowanym testem. Kamera w pokoju ucznia i w moim hamaku, bo leżałbym sobie pod lipą jak ten z Czarnolasu. Zadałbym i leżałbym se do góry brzuszkiem. No, ew. bym zrezygnował z 10 % pensji…
Albo inne rozwiązanie (gdybym uczył): telefon do ucznia, bratku, oto materiał z programu nauczania, twój problem, jak go opanujesz, za dwa miesiące przyfruwasz do szkoły, spotykamy się sam na sam w pokoju, oddzielamy się od siebie na cztery metry, losujesz dwa pytanka, odpowiadasz przez 15 minut, ja ci wystawiam ocenę i od nowa, kolejna partia. Guzik by mnie obchodziło, jak sobie poradzisz, masz mózg, to kombinuj, jak się wyuczyć. Twoja sprawa. Moja sprawa, sprawdzić.
Była wojna, zakazano Polakom uczenia się wedle polskich praw, dążeń. A jednak nauczyciele potrafili rozwiązać problem edukacji młodych pokoleń.
Systuacja podobna, nie wiadomo, czy pandemia nie wykosi więcej milionów ludzi niz wojna, bo trwa i lawionowo zwiększa statystykę zachorowania, śmierci.
Nic, jojczcie, to wam wychodzi, jak pokazuje tem blog, najlepiej.
@zza kałuży
1.Następne wybory są za TRZY LATA. Tzw. opozycja przegrała wszystko co się dało, nawet wybory do PE, których przegrać wręcz nie miała prawa. Teraz powinna wyciągać wnioski, czego nie robi…. To nie JA przegrałem wybory tylko Trzaskowski ze Schetyną i Budką, Sikorskim, Kluzik i spółką przez swoją głupotę i „myślenie emocjami” oraz załatwianie drobnych prywatnych(!) interesików wyborczych. Jeśli tego nie przemyśli i nie przeanalizuje – nie wygra z PiS NIGDY, a przynajmniej za życia JK.
2.Przeczytaj uważnie o głupocie Trzaskowskiego i jego realnych(!) kwalifikacjach intelektualnych z JEGO ust w wywiadzie dla GW o wyborach, przeczytaj o tym samym w analizie prof.Flisa, a potem pogadamy
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/wybory-prezydenckie-2020-wywiad-z-prof-jaroslawem-flisem/wle1dt3
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,26139563,rafal-trzaskowski-ludzie-sie-budza-jestem-gotowy-do.html
I to sobie jeszcze przeczytaj – minęły 3 lata prawie, a oni dalej w lesie … 🙁
https://www.tygodnikprzeglad.pl/arytmetyka-glupcze/
W podanym linku fizyko-matematyk Zielicz zajmuje się socjologią i przedstawia miażdżącą krytykę poczynań PO podczas ich 8-latki. Ale przecież praktycznie te same argumenty można wytoczyć przeciw PiS. Tak oto działa ekstrapolacja własnych uprzedzeń na całe społeczeństwo i jego wyborcze preferencje. Jedyne, co z tych wywodów wywieść można w sposób pewny, to że likwidacja gimnazjów była po myśli autora.
@Płynna nierzeczywstość
Jako typowy(!) przedstawiciel tzw.opozycji nie umiesz czytać ze zrozumieniem i generalizujesz na innych swoje (!) emocje. No i dlatego tzw.opozycja przegrywała, przegrywa i będzie przegrywać kolejne wybory – rzeczywistość nie chce się jej emocjom podporządkować … 😉
A na stacji NPR
https://www.wbez.org/schedule
Miedzy 10 a 11 rano miejscowego czasu dyskutowali nauczyciele i dziennikarze na temat aktualnych, pandemicznych problemów szkół w Arizonie. Dlaczego akurat w Arizonie nie wiem, bo trafiłem tylko na sam koniec programu. Może później odsłucham całość.
W każdym razie rozpacz i koniec świata, klasy przedpandemiczne miały tam grubo ponad 35 uczniów, podobno najwięcej w całym USA, forsy mało, nie ma jak zapłacić za pandemiczne rozśrodkowanie, nie ma na nowych nauczycieli, pomocników nauczycieli, na plelęgniarki szkolne, psychologów szkolnych, technicznych pracowników obsługi, administrację, etc. A z czego remontowac i budowac nowe budynki? itd., itp.
Którys z dyskutantów powiedział, że „nauczyciele piszą swoje testamenty i publikują je w sieci”.
To było o szkołach publicznych.
Uczestniczący w dyskusji kontrastowali położenie szkół publicznych z prywatnymi. Które, jako przedsiębiorstwa prywatne, mogły i nadal mogą skorzystać z całej palety rządowych, federalnych programów pomocowych.
Miliony, a wprzypadku największych (ale i najbogatszych) prywatnych uniwersytetów – miliardy dolarów rządowych subwencji (czy to moralne aby tacy bogacze brali milardy pomocy w sumie od podatnika?), a to z tytułu powstrzymania się od zwolnień pracowników, a to jeakieś bezzwrotne pożyczki dla biznesu, a wszystko nie do dostania przez publiczne szkoły. Od uniwersytetów po podstawówki i przedszkola.
Prywatne ma i może skorzystać z wielu finansowych opcji pomocy a publiczne – figa z makiem.