Nauczyciela Roku nie będzie
Redakcja „Głosu Nauczycielskiego” postanowiła nie organizować tegorocznej edycji Konkursu Nauczyciel Roku. Uroczystego Dnia Edukacji Narodowej 14 października oraz imprez z tym związanych też może nie być.
Przyczyną decyzji jest obawa, iż po wakacjach wciąż będzie trwać epidemia i osoby bądź instytucje zgłaszające kandydatury nie będą mogły zebrać wymaganych dokumentów (szczegóły decyzji redakcji GN tutaj). Całkiem poważnie należy więc brać pod uwagę, że we wrześniu nie wrócimy do szkół.
Nie będzie więc nigdy Nauczyciela Roku 2020 albo też po ustaniu epidemii, gdy zostanie wznowiony Konkurs, jury przyzna dwa tytuły: Nauczyciela Roku 2021 i Nauczyciel Roku 2020. Moim zdaniem, byłoby źle w gronie zwycięzców zostawiać lukę. Oczywiście, zadecyduje Kapituła Konkursu i Organizator.
Nauczyciele rwą się do powrotu do szkół. Decyzja „Głosu Nauczycielskiego” studzi ten zapał. Niestety, szanse na prowadzenie lekcji w budynku szkolnym już od września są niewielkie. Trzeba przygotowywać się, że to wciąż będzie nauka online. A to oznacza całkiem inne planowanie, inne nauczanie, inne ocenianie, inne wychowywanie. Zapytaliśmy dyrekcję, jak mamy planować pracę po wakacjach. Tak czy siak? Odpowiedziała: „Dowiemy się 31 sierpnia. Wtedy MEN przyśle wytyczne. Na razie czekamy”. No to czekamy. Mamy na to całe wakacje.
Komentarze
Nauczyciele tak świetnie poprowadzili e-szkołę, że tak już zostanie na zawsze, a zwykłe szkoły można będzie zamienić na biurowce albo pieczarkarnie.
Poza tym w tym roku wybory nauczyciela roku można, należy połączyć z wyborami prezydenta. Przed wszystkim trzeba głosować na tego kandydata, który z zawodu jest nauczycielem. On najlepiej zrozumie nauczycielskie potrzeby. Nie ma takiego? To może na tego, którego żona jest nauczycielką? Tak, jest, jest kandydat! Jego żona wsłucha się w głos szkolnego ludu i odmieni oblicze szkoły, tej szkoły! Alleluja i do przodu!
A skoro Nauczyciela Roku nie będzie, to czy będzie Inauguracja Roku Szkolnego? Znaczy się, istnieje szansa, że we wrześniu nauczanie będzie przez internet, skoro teraz straszno choćby świadectwo rozdać. Jak się zintegrować z pierwszymi i/lub nowymi klasami przez internet? Jak wprowadzić ręką żelazną żelazną dyscyplinę, bez której z matury nici? Czyżby szkoła to tylko tak przy okazji była serwerownią wiedzy, a tak naprawdę chodziło w niej o tzw. stosunki międzyludzkie, czyli szkołę życia?
To pisałem ja, Morfeusz
A tak właściwie to jak długo szkoły mają zostać zamknięte? Do wynalezienia szczepionki, czyli rok? Dwa lata, zawsze? Bo szczepionka wszak wcale niepewna… I tak w całym kraju, nawet tam, gdzie już żadnych zachorowań od dawna nie odnotowano?
Dzieci, rodzice i nauczyciele powinni ten tytuł dać wyłonionemu w plebiscycie najpopularniejszemu komunikatorowi. 😉
Może i dobrze, że jest taki plebiscyt. Z drugiej strony to tylko plebiscyt. O ile dobrze rozumiem, to polega on na tym, że kto o tym wie, to głosuje. Ale skąd ma wiedzieć, że taki plebiscyt jest i w jaki sposób głosować ? Przepracowałem w wielu szkołach ponad 40 lat. W żadnej z nich nie było nawet wzmianki o takim plebiscycie. Wyobrażam to sobie tak. Pojawia się w szkole ktoś, kto o tym przeczytał – jeden z rodziców, jeden z nauczycieli lub jeden z dyrektorów. Jest przedsiębiorczy i pełen zapału. Nagłaśnia sprawę wśród rodziców, uczniów i nauczycieli. Organizuje akcję głosowania, wspiera głosujących. I to się przekłada na wynik głosowania. W innym przypadku społeczność szkolna nie wie, albo nie ma motywacji i nie bierze udziału.
Przypomina mi to szkołę rolniczą sprzed 40 lat, w której zaczynałem swoją karierę nauczyciela. Nauczyciel języka rosyjskiego wpadł na pomysł, aby wszyscy uczniowie, których uczy napisali listy do swoich rówieśników w ZSRR. Okazało się, że to był taki właśnie konkurs. Nauczyciel ten wymógł to na uczniach, ale w efekcie stał się znany w całej Polsce. Gazety o nim pisały, dyrekcja dała mu nagrodę pieniężną.
Myślę, że nie tak powinien wyglądać konkurs na nauczyciela roku. I to, że ro w tym roku nie ma – nie ma żadnego znaczenia.
@kwant25
10/10
To plebiscyt dla krewnych i znajomych królika wg politycznego klucza … 🙁
Regulamin konkursu łatwy do wyszukania jest: https://glos.pl/regulamin-konkursu-nauczyciel-roku-2019
Zanim go przeczytałem, zastanowiłem się, jak mógłby taki konkurs wyglądać i po co miałby być organizowany. Wyszło mi, że nie mógłby to być konkurs „gazetowy”, w którym o zwycięstwie decydują głosy „czytelników”, lecz musiałby mieć swoje jury. Ten konkurs pełnia ten warunek. No, dobrze, ale po co taki konkurs? Ano po to, ze wśród setek tysięcy nauczycieli, od przedszkola do Opola, na pewno są tacy, którzy się czymś pozytywnie wyróżniają i mogliby stanowić WZORZEC dla innych. Tych nielicznych innych, którym się chce i którym potrzeba tylko inspiracji. Nie żeby tych nauczycieli roku całkiem naśladować, wieszać portrety na ścianie, ale żeby dać szanssę COŚ u nich podpatrzyć, żeby te ich inicjatywy nie zanikły w czarnej dziurze Sierpca i okolic. Wyobraziłem sobie, że sposobem upowszechniania tych wyróżniające się postawy mógłby być po prostu wywiad w gazecie, bo cóż więcej można zrobić, skoro wszystkie szkoły są takie same, a jednocześnie zupełnie inne. I tak mniej więcej wygląda konkurs Głosu Nauczyciela. Jeżeli już się czymś oburzać, to zupełnym wycofaniem się zeń ministerstwa. Jak widać, ministerstwu zupełnie nie zależy na tym, jaka będzie Polska (szkoła), ministerstwo zamiast pytać „jaka” woli pytać „czyja” i dopiero z „czyja” wyprowadzać odpowiedź: „nasza”. Nasza w senie Torańskiej. Polska (szkoła) ma należeć do władzy.
A propos, zauważyli państwo ten wielki sukces nauczania on-line? W zeszłym roku tylko 8 ośmiolatków napisało Kangura matematycznego na 100%, a w tym – ponad 3 tysiące! Słuszną linię ma nasza władza! Podwyżki w ministerstwie po prostu się należą!
@Płynna Rzeczywistość
Kapituła ujawniła ich dane osobowe? Nie było przypadkiem reformy? Uczeń 8-letni pisał w ubiegłym roku kategorię „maluch” (III-IV kl), a w tym roku kategorię „żaczek” (I i II kl): ot historyja cała 🙂
Inna rzecz, że znając matki – polki, z pewnością doszło do masowych oszustw. O to samo mam pretensje do OMJ za część korespondencyjną: powinny tu być nagrody za np. „najładniejszy” dowód, a kwalifikacja do etapu rejonowego powinna być wyłącznie na bazie eliminacji szkolnych, z określeniem limitu, np. 70% – 80%.
„Głos Nauczycielski” jest biuletynem związkowym ZNP, który a rebours ma też swojego „ojca dyrektora”, swoich sponsorów, a co za tym idzie swoje, dajmy na to „tęczowe mohery” 🙂
Jedni nie uczestniczą w mszach drugich, wzajemnie oskarżając się o satanizm, czymkolwiek miałby on być.
Krzysztof Cywiński
23 CZERWCA 2020
11:01
Mam przeciwne zdanie na temat OMJ. Nie bierze Pan pod uwagę jak mało popularną dziedziną jest matematyka. Z tego względu część korespondencyjna jest motywująca. Nie niesie za sobą również żadnych konsekwencji, bo niewielu ludzi może na tym etapie dziecku pomóc, a jeśli nawet, to jest jeszcze część szkolna i II etap. Zwłaszcza II etap jest chwilą prawdy i nie ma tam przypadków. Zwłaszcza, że sprawdzają – co prawda młodzi ludzie, ale starannie dobrani jeśli chodzi o znajomość tematu oraz nie mający żadnego związku ze szkołami uczestników (w przeciwieństwie do konkursów wojewódzkich). Rezultat to rzeczowe kryteria oceniania.
Również sposób przeprowadzenia II etapu jest nigdzie indziej niespotykany. Uczestnik ma na każde zadanie tyle czasu, że nawet może wymyślić swoje, oryginalne rozwiązanie. Właściwie – tylko w taki sposób można wyłowić „prawdziwe perełki” – uczniów, którzy są ponadprzeciętnie zdolni.
Inne konkursy niestety, to tzw. konkursy telewizyjne. Dużo przypadkowych zadań i bardzo mało czasu na każde z nich. Taki sposób organizacji konkursu nie sprzyja tym, którzy nie robią niczego pochopnie i muszą mieć czas, aby się zastanowić. Zresztą, piękno matematyki to właśnie analiza zagadnienia i zabawy w wymyślanie „pięknych” rozwiązań. Konkursy wojewódzkie to zaprzeczanie tej idei. Aby do nich przygotować koniecznym jest wytrenowanie ucznia, aby zadania robił tak szybko jak algorytm w komputerze i przy tym był nieomylny. Wielu uczniów zniechęca się już po kilku zajęciach takiego treningu. Zostają najbardziej wytrwali, ale niekoniecznie najbardziej zdolni.
@kwant25
Daleki jestem od uogólnień, ale… Uczeń zdolny, sporo potrafiący nie przedostaje się do etapu rejonowego za uczciwość, ponieważ wysyła 3-4 (samodzielnie!) rozwiązane zadania i przegrywa z kimś, kto przesłał 5 kupionych rozwiązań.
Etap korespondencyjny uważam wręcz za bezcenny, ale o awansie powinny decydować rezultaty osiągnięte w identycznych warunkach. Stopień trudności w rejonie jest porównywalny z korespondencyjnym, więc może mogliby również rozwiązywać te zadania w ramach eliminacji na terenie szkoły: wyniki byłyby zobiektywizowane. Widzę, do czego w Polsce zdolni są rodzice 🙂
„Konkursowa kapituła, w skład której wchodzą wszyscy dotychczasowi zdobywcy tytułu „Nauczyciela Roku”” – oczywiście, jest to „reprodukcja miernoty”, może też Pan wybrać reprodukcję sitwy, układu, postkomuny, winy Tuska, niewłaściwe skreślić lub wpisać swoje lepsze określenie. W zeszłym roku tytuł zdobyła nauczycielka matematyki z tak małej wsi, że w gazetach zabrakło czcionki, którymi jej nazwę można by złożyć.
@KC
Rozwiązywał Pan kiedyś zadania z Olimpiady Matematycznej?
Być może uczeń cwany przedstawi rozwiązania, które napisał mu korepetytor, ale jakoś nie widzę tłumów rodziców poszukujących super-korepetytorów dla swoich dzieci, ani tłumu BOGATYCH rodziców lokujących przyszłość swoich pociech w matematyce a nie angielskim, jeździe konnej czy choćby szachach (byle nie za długo). Wyobrażam obie, że uczeń zdolny z zadaniem z matematyki powinien chodzić z tydzień albo i dwa. I że jeżeli jest naprawdę zdolny, to da radę.
Poza tym etap korespondencyjny to także etap promocji olimpiady. Która bez niego byłaby jeszcze bardziej hermetyczna i wyalienowana ze szkolnej rzeczywistości.
@Płynna nierzeczywistość
Wyniki z Kangura (choć nie powinny, bo różnie szkoły do samodzielności podchodziły nawet w latach ubiegłych, a konkurs jest PŁATNY – to prywatny biznes!) to często PUNKTY rekrutacyjne. A za nie wielu rodziców skłonna jest płacić „jak za zboże” … 😉
@Płynna Rzeczywistość
Miałem w finale OMJ w tym roku ucznia, z którym pracowałem 3 lata. W etapie rejonowym kilkunastu. Niech Pan sobie wyobrazi, że rozwiązaliśmy kilka zadań, a niektórzy byli z dosyć bogatych domów, z tenisem, jazdą konną, etc. Różnica w stopniu trudności w etapie rejonowym i szkolnym jest praktycznie żadna, więc wcale nie trzeba chodzić z zadaniem przez tydzień.
@kwant 25
Biorę pod uwagę elitarność matematyki i stawiam pytanie: czy stać nas na zniechęcanie do jej uprawiania w najlepszym okresie rozwojowym młodych ludzi niefortunnymi rozwiązaniami organizacyjnymi? Np. rozwiązanie 2, 3 zadań z 5 w części korespondencyjnej jako warunek konieczny, a wystarczający to odpowiednia liczba punktów w szkole? Na podstawie wyników z lat ubiegłych łatwo można ekstrapolować zwiększoną liczbę uczestników w rejonie. o ile ona wzrosłaby?
O 5,10%? W tym wieku młodzież jest bardzo wrażliwa, często zakompleksiona. Ustawienie za wysoko poprzeczki już na etapie szkolnym zniechęca nawet do podjęcia próby: i przez ucznia i przez nauczyciela. OMJ zaprojektowano dla gimnazjów, czyli 2 lata na przygotowania, a teraz jest tylko rok.