Na kogo będą głosować nauczyciele?

Sporo nauczycieli w Łodzi zaangażowało się w popieranie kandydatury Rafała Trzaskowskiego. Jedni zbierali podpisy, inni pisali e-maile i przekonywali, że to najlepszy wybór. Był w tej sprawie spory ruch i wciąż jest.

Pech chciał, że złożyłem podpis jako jeden z pierwszych. Kiedy więc ludzie prosili mnie o podpisanie listy, mówiłem, że już to zrobiłem. Tere fere! Padło na mnie podejrzenie, że odmawiam, ponieważ popieram innego kandydata. Tylko którego?

Właściwie dokądkolwiek się udałem, czy do szkoły, czy do sklepu, czy do komórki związkowej, wszędzie trafiał się człowiek z listą, który prosił o podpis na rzecz Trzaskowskiego. Im bardziej prosili, tym mocniej przekonywałem, że już podpisałem. Przysięgam! Ludzie, myślicie, że kłamię? Kto, ja? Patrzono na mnie wilkiem, że zdradzam sprawę. Przyznaj się, Darek, na kogo zagłosujesz?

Gdybym wiedział, że tak sprawy będą się miały, nie oddałbym swojego podpisu pierwszej osobie, która mi się nawinęła. Podpisałem się w sklepie pierwszego dnia z rana, nawet nie znam nazwiska osoby, która mi podsunęła listę, ot, jakiś miły człowiek. Gdybym wiedział, że padnie na mnie podejrzenie, iż odmawiam podpisu, wybrałbym osobę, która w razie czego mogłaby potwierdzić.

Na przykład jedna z prezesek ZNP zbierała podpisy, a ja, głupi, podpisałem się tak, że nie mogę tego udowodnić. Więc jakby ta miła osoba, która wzięła ode mnie podpis, zechciała się ujawnić i potwierdzić, byłbym zobowiązany. Koleżanki i koledzy wciąż mnie podejrzewają i jeszcze z zemsty gotowi są mi napluć do kawy. Albo i co gorszego, bo polityka to już nie są żarty.