Egzaminy w późniejszym terminie – potrzebne nowe procedury
Jeśli egzaminy ósmoklasisty i maturalny zostaną przełożone – a tak się zapewne stanie – należy je inaczej sprawdzać. Przede wszystkim dużo szybciej. Cała procedura sprawdzenia i ogłoszenia wyników powinna zostać przeprowadzona w tempie błyskawicznym i bezbłędnie.
Obecnie Centralna Komisja Egzaminacyjna ma nieomal 2 miesiące na wykonanie całej roboty. To bardzo długo. To wręcz tempo ślimacze. Zostało wymyślone po to, aby można było w trakcie oceniania wprowadzić poprawki w tzw. kluczu. A nawet wymyślić go całkiem na nowo, gdyby okazał się wadliwy. Takie rzeczy nieraz się zdarzały, o czym z niesmakiem informowali egzaminatorzy. Musieli bowiem sprawdzać ponownie to, co już ocenili.
Teraz jest czas, aby usprawnić procedury na wypadek przełożenia terminu egzaminów. Należy pochylić się nad zasadami oceniania i jeśli trzeba, poprawić, aby nie wymagały dopracowywania później. Tę czynność eksperci mogą wykonać zdalnie. Należy też poprawić inne procedury, aby wyniki egzaminów mogły zostać ogłoszone szybciej. Proszę zaplanować choćby nocną robotę, byle młodzież nie czekała.
Nie próżnujcie, szanowni specjaliści z CKE, zróbcie wszystko, aby robota paliła się egzaminatorom w rękach. Aby się nie ślimaczyła. Aby nie trzeba było niczego poprawiać albo sprawdzać od nowa. Żeby nie wyszło, że młodzież i nauczyciele zrobili swoje, przystosowali się do nowych warunków, a tylko egzaminatorzy sprawdzali po staremu, bo nikt im nie powiedział, że trzeba szybciej.
Komentarze
@Gospodarz
Komu i po co są wyniki matury potrzebne pod koniec czerwca??? W UK są ok. 15 sierpnia i nikt nie marudzi, że musi czekać – wszyscy się przyzwyczaili … 😉
Egzaminy w późniejszym terminie,
jak zaraza przyszła, tak minie.
I potrzebne są nam Procedury,
– aby zdali synkowie i córy.
Jak nie zdadzą, powiedźcież, któż winien?
turpin
18 marca o godz. 21:56 271211
Gadanie! Gdy nie zdadzą, pan minister edukacji narodowej i polskiej oświaty Giertych poprosi, aby im dać maturę Giertychowską.
Koniec świata, p.Agata odzyskała głos https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,173952,25802098,agata-kornhauser-duda-nagrala-film-pierwsza-dama-zacheca-do.html#a=63&c=163&t=14&g=a&s=BoxNewsImg14
Chyba jednak powinna milczeć. Tak będzie lepiej, bo tym razem tylko wkurł..wiła nauczycieli.
Ja dziękuję!! „Polityka” tylko czerń, czerń i samo zło Polski opisuje, kurczę, jeszcze kapkę i uwierzę, że Polska nie istnieje… A, z drugiej strony – rządowej – to samo, tylko że biel…
Przepraszam autora, że piszę to tu, ale w całej „Polityce” dla mnie bezwzględna cenzura, no, taki bandzior ja i szkodnik.
Otóż, tak się nie da: tylko szukać dziur, tylko kopać, tylko widzieć zło… Tym bardziej, że jest epidemia, a tu łup, łup, łup dobijanie i tak nieszczęśliwych ludzi. Jest złoty środek? Jest. Ale ani w „Polityce”, ani w mediach rządowych, ani nigdzie w mediach. Bić, bić, bić, ale my i tak już wystarczająco cierpimy…
test
Nauczyciele i tak bez żadnych rigorosów świetnie wiedzą, który głupi, a który rozgarnięty.
Tych pierwszych uwalić, tych drugich przepuścić. Wątpliwe przypadki – odroczyć.
Ontario, wyluzuj, nie jesteś bandzior, ani szkodnik. Na,, Polityce,, świat się nie kończy. Możesz publikować. Nawet tutaj. Podaj przykłady, jak wygląda rzeczywistość w
Twojej małej ojczyznie. Bo jak jest w wielkich miastach wiemy
Ino
19 marca o godz. 17:11 271221
U nas strach, bo jesteśmy w Gminie przy przejściu granicznym. Wielu mieszkańców pracuje właśnie na granicy, bardzo wielu, a teraz tam horror z wjazdem Polaków do Polski. Nawet się na zabój wykłócam z naszymi na forach (pod swoim nazwiskiem), bo żądają zamknięcia Polski dla Polaków, podczas gdy np. Niemcy dla Polaków otwarte… Tłumaczę, że zamknięcie przez Państwo Polskie granicy dla Polaków oznaczałoby, że już nie mamy swojego państwa. A z drugiej strony: spontaniczna akcja kupowania i dawania za darmo wody, żywności dla ludzi godzinami czekającymi na wjazd do Polski…
Niesamowity czas na badania metodyczno-socjologiczne, jak zieloni nauczyciele na głowie stają, by wprowadzić jakąkolwiek formę nauczania zdalnego, nie mając do tego ani sprzętu, ani oprogramowania, ani umiejętności posługiwania się nim, ani szkoleń metodycznych, ani pomocy metodycznych, ani jakiejkolwiek nadziei na to, że druga strona, czyli uczniowie, znajduje się z tym wszystkim w choć odrobinę lepszej sytuacji.
No kurka-komórka podwoda, ile będzie kosztował internet ciągnięty komórką na rodzinę nauczycielską z trójką dzieci? Ile w tej rodzinie potrzeba laptopów? Ile jest w ich mieszkaniu samodzielnych pomieszczeń, żeby się nie zagłuszać? A co, jeśli tam jest jeszcze wymagający ciągłej opieki 2-latek?
Oczywiście, zamiast iść w szkołę cyfrową, należało wymyślić jakieś reformy zastępcze. Nie ważne, że nauczyciel (i ne tylko) z pustą taczką spocony zapier…, ważne, że zapier…
(nadzwyczajne sytuacje usprawiedliwiają nadzwyczajne środki stylistyczne, jak mniemam, tuszę, że Gospodarz mnie nie zbanuje).
…mała to ona nie jest. Jak onegdaj – w połowie Ślicznych Lat Dziewięćdziesiątych* – skończyłem studia w Kanadzie, to se pożyczyłem Pontiaka Grand Am, no ruszyłem w drogę. Po miesiącu maiłem na liczniku tyle, że w wypożyczalni jęknęli.
*czasy cudownych złudzeń, nie prawda?