PISA dla PiS-u

Niespodziewanie okazało się, że wysokie wyniki gimnazjalistów w badaniach PISA wcale dobrze nie świadczą ani o nauczycielach, ani o szkołach, z których pochodzili uczniowie. Sukces 15-latków to tylko i wyłącznie zasługa PiS-u.

Nie ma co chwalić szkół, gdyż już nie istnieją. Gimnazja zostały zlikwidowane. Nie ma co chwalić nauczycieli, gdyż ich też nie znajdziecie. Wszyscy zostali zwolnieni. Większość trafiła do podstawówek, nieliczni do liceów, część rozstała się z zawodem. Jak więc ich chwalić? Ciężar sukcesu wziął więc na siebie PiS. Minister edukacji i wiceminister dowodzą, że to zasługa reformy (szczegóły tutaj).

Najbardziej boję się, że moi uczniowie zdadzą maturę za dobrze. Niestety, tak jest zawsze. Zdają świetnie, a ja nie tylko nic z tego nie mam, ale jestem poniżany. Zawsze jest to zasługa innych sił: rodziców, którzy płacili za prywatne lekcje, korepetytorów, którzy robili za mnie robotę, łatwych tematów, a przede wszystkim rządu. Nigdy moja. Więc powinienem się wstydzić.

Za to bardzo lubię, kiedy moi uczniowie zdają przeciętnie lub źle. Wtedy sprawa jest klarowna. To moja wina. A czyja, przecież to ja jestem ich nauczycielem? I ja to rozumiem. Biorę całą odpowiedzialność na siebie, piszę program naprawczy, kajam się przed dyrekcją i obiecuję poprawę. Niestety, jak poprawa jest, to nic z tego nie mam. To przecież żadna moja zasługa.

Dlatego proszę uczniów, którzy przystępują do jakichkolwiek badań czy egzaminów. Róbcie to źle, a wtedy sprawa będzie jasna: zawinili nauczyciele. Zdacie bardzo dobrze, a wasi nauczyciele i tak dostaną po dupie.