Pedagogika leśnych dziadków

Zacząłem słyszeć głos z własnego wnętrza, który mówi, że młodzież jest coraz gorsza. Że tak źle jeszcze w szkole nie było. Że czasy są wyjątkowo ciężkie, podłe. Ewidentny znak, iż znalazłem się w klubie leśnych dziadków i wg zasad tego klubu uczę.

Pedagogika leśnych dziadków to coś wspaniałego. Wchodzę do klasy i nie mogę – sami kosmici. Wchodzę do pokoju nauczycielskiego i od razu łapię wspólny język z innymi leśnymi dziadkami. Narzekamy więc, że klasa a jest do niczego, klasa b w ogóle się nie uczy, z klasą c nie da się wytrzymać 45 minut, a klasa d – dzięki Bogu – poszła do kina; i to jest jej największa zaleta, że często wychodzi ze szkoły.

Jestem w miarę młodym leśnym dziadkiem, więc u mnie się to dopiero zaczyna. Jeszcze walczę ze swoim wewnętrznym głosem. Jeszcze coś pozytywnego dostrzegam w uczniach. Ale nie łudzę się, to tylko kwestia czasu, niebawem będą otaczać mnie same głąby i lenie. Świat schodzi na psy, skoro mamy taką młodzież. Przepraszam, to znowu odezwał się mój wewnętrzny leśny dziadek. Nie chcę go, ale to nieuchronne. Bo kiedyś było łatwiej i fajniej, pamiętacie?