Ile czasu pracuje nauczyciel na szkolnej wycieczce?
Stanowisko Ministerstwa Edukacji Narodowej jest jednoznaczne. Nauczycielowi, który jedzie z klasą na kilkudniową wycieczkę, nie należy się dodatkowe wynagrodzenie. Wykonuje bowiem swoje obowiązki w ramach ustawowego czasu pracy: 8 godzin dziennie, 40 godzin w tygodniu (info tutaj).
Jak w takim razie rozwiązać problem, że dziećmi trzeba się opiekować non stop – 24 godziny na dobę? Nie mogą bowiem pozostać bez opieki. MEN uważa, że należy zwiększyć obsadę opiekunów i pracować rotacyjnie. Gdy jeden się opiekuje, pozostali mają wolne. Są na wycieczce, ale nie pracują.
W praktyce wygląda to inaczej. Gdy zabieram na wycieczkę 45 osób, opiekunów musi być troje. Każdy odpowiada za 15-osobowy zespół, co potwierdza podpisem przy nazwiskach uczniów. Dokumentację wycieczki przedstawia się dyrektorowi, a ten zezwala na wyjazd, gdy wszystko jest zgodne z przepisami.
Każdy nauczyciel non stop odpowiada za bezpieczeństwo swojej grupy. Nauczyciele się wspierają, ale nie tak, że jeden bierze na siebie odpowiedzialność za całą wycieczkę, a pozostali opiekunowie mają wolne, bo przecież nie pracują. Wg papierów wszyscy pracują i odpowiadają za zdrowie i życie uczniów od początku do końca wycieczki. Gdyby nie pracowali, wtedy całą odpowiedzialność brałby na siebie ten, który dyżuruje. Musiałoby to być potwierdzone w dokumentacji wycieczki. Jeden belfer na 45 uczniów? Nie zatwierdzi tego żaden dyrektor.
MEN szuka sposobu, aby nauczycielom nie płacić za dodatkowy czas pracy. Wymyśla więc, że pracownik wprawdzie jest w miejscu pracy (na wycieczce), ale pracy nie świadczy. To po co tam w ogóle jest? Wiadomo, że nikt się nie zgodzi na tak niekorzystne traktowanie. Nauczyciele na wycieczki nie będą jeździć. I na to MEN też ma sposób. Z uczniami mogą pojechać inni pracownicy, np. księgowa, kierownik administracyjny albo woźna. Także bez dodatkowego wynagrodzenia, lecz tylko i wyłącznie w ramach swoich obowiązków. Już to widzę.
Komentarze
– – –
Ile „czasu pracować’ – ot dylemat polonisty, pracującego tylko w czasie przeszłym dokonanym, a słowem i myślą z bezdennego peerelu.
Na tę wycieczkę w przeszłość najlepiej zapracowali peerelowscy taksówkarze, transgresją swego ethosu wprost do przyszłości publicznego belferstwa.
Bo przecież to taksówkarze pracowali w peerelu „tyle czasu” o ile pasażer zgodził się na kierunek kursu odpowiedni dla taksowkarza. Podobnie dziś w szkole klasowej polonisty: podpis na etacie z kartą – tak, ale bez zobowiązań które narzuca prawo.
Na sztandarowy i niewyprowadzalny przykład wyniku tej dysedukacji belferstwem klasowem, onąż mumię muzeum cywilizacji nauczycielom publiczym ożywia przykładnie w wersji megatrckistwskiej tow. Zandberg ze swą tow. Krupską Marceliną; dzieci i rodziców się odkułaczy, a etat będzie parcelowany geodetami na pokolenia, oczywiście po lini klasowo-związkowej.
Szkoła polska: prędzej znów odciski od grochu dzieciom wyciśnie, niż wyjedzie z nimi na wycieczkę do jakiejkolwiek przyszłości.
– – –
drogi Gekko, prosze przeczytać swo wpis i wskazać potem choć jeden merytoryczny element. inaczej wychodzi Pan na żalącego się na świat, który Panu ucieka przez palce, ślepiącego się w ekran przegrywa.
że też chciało się Panu kilkanaście minut swego życia poświęcić, by napisać tak kompletnie nieistotny wpis…
życzę lepszego samopoczucia.
@Gospodarz
Kontynuacja myślenia (i działania!) zainicjowanego swoimi liścikami i interpretacjami przez byłą gwiazdę PiS (nieudaną „Szydło model2010” wielopartyjną Kluzik-Drożdżówkę oraz wspierającą ją medialnie Dominisię Wielowieyską z Gazety Wybiórczej. A wcześniej była Hall i jej „halówki” – przedmiot (uzewnętrznianej publicznie i medialnie!) dumy szefa ZNP Broniarza (oraz samą promotorkę całkowitej prywatyzacji oświaty (dała wyraz w „Rz”!) p. Hall) 🙁
– – –
Marzy mi się merytoryczna zwiazko-belfrów wycieczka do przyszłości, pomiędzy zakręty kór mózgowych i burzany substancji szarej:
…w szkole tylko dwa dzwonki, o siódmej na wejście i o piętnastej do exitu, szkoły jednoizbowe złożone z pokoju gogicznego, dzieci i interesantów – niet, etat bez karty, wakacje jak w prawie pracy dla każdego etatowca…
No i żadnych, ale to żadnych nadgodzin; humory zeszytów sprowdzają asystenci mianowanych…
A wszystko to osaczone …wiedzą, o świecie, w którym etatowcy karciani nie siedzą… 😉
– – –
@Gospodarz
Wyobrażam sobie sytuację odwrotną: za wycieczki nauczyciele otrzymują dodatkowe wynagrodzenie, oczywiście płatne tak, jak za nadgodziny. Szkoły szybko zamienią się w biura podróży, z ostrymi sankcjami dla uczniów, którzy nie pojechali na wycieczkę.
Niskie wynagrodzenia za pensum to jedno. Domaganie się wynagrodzenia za czynności „nie przy tablicy”, a wynikające z charakteru i specyfiki miejsca zatrudnienia, to zupełnie inna kwestia. Nadchodzą trudne finansowo czasy: protestować przeciw kilkudniowym, a więc i kosztownym wycieczkom będzie co i raz więcej rodziców. Jak zasyczy bezrobocie i na biurkach dyrektorów znowu będą się piętrzyć stosy podań o pracę, to zmieni się punkt widzenia.
Dziwię się iż są nauczyciele mający ochotę jeździć na wycieczki, stres niebotyczny, praca 24 godz na dobę, nie daj boże jakiś wypadek, młodzież jest nieprzewidywalna..Mam 30 lat stażu w tym zawodzie, i nie zamierzam skończyć w kryminale
A po co jeździć na wycieczki? Przecież jest internet, sztuczna inteligencja i kino 18D., gdzie wszystko można obejrzeć w detalach, animacjach i stereo, bez konieczności siedzenia godzinami w oczekiwaniu na spóźnione samoloty, bez siedzenia z kolanami pod brodą w mydelniczce kabiny klasy turystycznej, bez smrodu egzotyki, bez obawy przed startowaniem przez zidiociałe tłumy „turystów” rozdeptujących planetę Ziemia. Alkohol też jest w dużym wyborze, dowolnej ilości i w zasięgu ręki co 15 m. w miejscu zamieszkania Poland, a za granicą może być co kilometr, albo w ogóle może go nie być.
Wycieczki? Bez sensu!
Czyli na wycieczce, przez całą dobę jest z grupą uczniów 3 nauczycieli, ktorzy tylko przez 8 godzin „świadczą pracę”, a pozostałe 16 godzin – właśnie, co robią – „są”? „przebywają”?
Jak się „przebywanie” w tym samym miejscu ma do „ponoszenia odpowiedzialności za grupę? Nijak. Uczeń-wycieczkowicz ma wypadek, jeden drugiemu krzywdę zrobi, ale nauczyeciel „tylko przebywał”, więc za nic nie ponosi odpowiedzialności.
Kto finansuje „przebywanie” nauczyciela z grupą szkolnej wycieczki? Sami sobie wyjeżdżają i za siebie płaca na wycieczkach?
Nauczyciel „przebywa bez świadczenia pracy” ale „odpowiada” z własnej woli, czy został tam wyłany służbowo przez dyrekcję, a przez pozostałe 16 godzin zniesione zostają jego wolności zagwarantowane w konstutucji, w tym wolność przebywania tam gdzie chce, a nie gdzie musi?
W każdym aspekcie tych poniżających nauczycieli krętactw MEN widać co najmniej manipulowanie prawem, jeśli nie wprost łamanie prawa i samej konstytucji.
Najpiękniej byłoby,gdyby nauczyciel pracował za darmo.Wtedy miałby szansę pokazać wszystkim jak bardzo kocha swój zawód…….
Nie no, spokojnie. Lekarz też może brać 24-godzinne dyżury. Tyle że, jak mi się wydaje, za pracę ponad 8 godz, dziennie należy się ekstra wynagrodzenia, podobnie jak za pracę w dni wolne od pracy.
Jednakże pozostaje nierozwiązany problem snu. Kto czuwa nad dziećmi, a zwłaszcza młodzieżą, która w każdej nocnej chwili może stracić trzeźwy ogląd rzeczywistości, gdy nauczyciel śpi? W każdej chwili musi nie spać 3 opiekunów. Z drugiej strony każdy opiekun musi mieć zagwarantowane prawo do 8-godzinnego snu. Jeden dzień to 3*24 = 72 osobogodziny opieki. 1 opiekun może poświęcić pracy maksymalnie 16 godzin. 72/16 = 4 z hakiem. Potrzeba więc co najmniej 5 opiekunów i kogoś, kto rozpisze im grafik opieki i snu.
Od czasu kiedy kierownik schroniska przyszedł o 3 w nocy, abym zdjął swoich dwóch wychowanków z dachu, zdecydowałem, że nie będę jeździł na wycieczki. I nie jeżdżę.
Jaki sens ma organizacja kilkudniowych wyjazdów? Organizowanych przez amatorów, od których wymaga się odpowiedzialności większej niż od profesjonalnych touroperatorów? Jeżeli młodzi ludzie jadą z biurem podróży i narozrabiają, to biuro nie ponosi z tego tytułu odpowiedzialności, a nauczyciel jest ciągany po sądach. Szkoły nie ponoszą przecież odpowiedzialności za niezorganizowanie kilkudniowej wycieczki. Jak rzadko kiedy muszę zgodzić się z @gekko: martyrologia wycieczek szkolnych jest tragikomiczną uzurpacją opresji pewnej części środowiska. Przymusu przecież nie ma. Można zorganizować dwie , trzy jednodniowe, i to tak by nie zarywać dni nauki. Naprawdę nie można zrealizować edukacji młodzieży bez wycieczki?
– – –
Marcelina Krupska już pracuje nad ustawą o wynagrodzeniu za sen z dodatkiem motywacyjnym za sny na jawie.
– – –
Nb czy w szkołach, w ramach programowych np. polonizmu po mianowaniach dyplomowanych, pracownicy mogliby opanować nieobcą innym branżom zdolność przyswojenia literacji tekstów zamieszczanych ponad miejscem na podpis umowy etatowej, zwłaszcza na karcie? I wtedy MEN byłby z wyjaśnieniemi niepotrzebny
Ech, futurologia, w tomacie.
–
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,25439355,dorota-loboda-w-szkole-nauczyciele-chodza-na-krotkiej.html
Naprawdę warto.
@jcp
ano dlatego, ze wiele tych wycieczek zawartych jest w programie nauczania, np. wyjazd do Krakowa. Podejrzewam (jestem z Warszawy), że do Warszawy takoż. Podobnie wyjazdy z geografii i pewnie innych przedmiotów też. Obowiązkowe są trez Tzw. Wyjazdy intergracyjne w klasach pierwszych LO i tam zajecia z pedagogiem i psychologiem.
nie mam możliwości komentować Pańskiego tekstu o tym „starcu Broniarzu:), więc robię to tutaj – świetnie napisane, przenikliwe i prawdziwe
moja matka nuczycielka-emerytka, lat 80. jest w znakomitej formie, fizycznej i umysłowej, tak samo jej koleżanki i większość kolegów, zatem wiek dziś nic nie znaczy
Co do Bossa – jako młoda laska zachwycałam się jego głosem z chrypka i bicepsami wystającymi spod odwiniętych rekawów koszuli/tiszerta – i tak mi zostało do dziś; uwielbiam I was born to run i I’m on fire, która ma wszystkie cechy opowieści z trailer parku:)
@Płynna nierzeczywistość
Zwykły PR niekompetentnej p.Łobody, której się nie udało zostać posłem, ale nadal ma na to ochotę. Wie niewiele i powtarza zasłyszane stereotypy i schematy myślowe – skądinąd jako właścicielka prywatnej szkoły językowej(!) jest zainteresowana możliwie marnym poziomem publicznej konkurencji … 🙁
@anglista
Wnioskując z dotychczasowych poczynań, najłatwiej jest zmienić prawo. Więc, gdy zajdzie taka potrzeba, to zostanie ono zmienione na właściwe. Być może pozostanie jedna dłuższa wycieczka, do Krakowa, na Wawel. Do Warszawy można dotrzeć i wrócić w ciągu jednego dnia. Mediana w ankiecie pokazałaby, że społeczeństwo uważa dłuższe wycieczki za wczasy dla nauczycieli na koszt uczniów. Ludzie nie zdają sobie sprawy z realiów i ryzyka. Gdybym pracował w szkole, podobnie jak @Endo: wolałbym zmienić pracę. M.in. z tego powodu pracę zmieniłem. W dniach ostatnich byłem z młodszą córką na dwóch koncertach The Skillets w Warszawie i Krakowie: wycieczki tematyczne. Ulubione miejsca córki w tych miastach to salony Empiku 🙂
Ile czasu pracuje katecheta?
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,25446405,ustrzyki-dolne-lekcje-religii-za-drogie-kosztuja-juz-pol-miliona.html