Cenzura wewnętrzna wraca

Odwiedził nas gość, którego aktywność zawodowa – artystyczna i pedagogiczna – przypadła na czasy PRL. Młodzież bardzo chciała wiedzieć, jak to było za komuny. Czy bardzo kontrolowano? Gość wyjaśnił, że przede wszystkim działała samokontrola. Trzeba było się pilnować, aby nie podpaść władzy.

Potem nasz gość dał długi wykład na temat autocenzury. Bez tego w PRL człowieka czekała mogiła. Uczniowie usłyszeli więc, że każdy pilnował przede wszystkim samego siebie, aby nie zrobić głupstwa, nie napisać czegoś, co mogłoby zaniepokoić władzę. Nauczyciele, pisarze, artyści dmuchali na zimne. Przede wszystkim nauczyciele – to byli mistrzowie autocenzury. Inaczej czapa! (o autocenzurze w PRL zobacz tutaj).

Młodzież pokiwała głowami, gość wyraził zadowolenie, że te straszne czasy się skończyły, mamy przecież wolność. Ja jednak tknięty dziwnym przeczuciem pobiegłem przejrzeć swoje rozkłady materiału (koleżankom i kolegom też radzę nie zwlekać – będą kontrole). Bóg jedne wie, co tam jest. Może chcę uczyć treści, które się władzy nie podobają? Wszystko to być może, przecież nie stosowałem autocenzury. Knebla sam sobie w belferską gębę nie włożyłem. A teraz będę musiał.