Kiedy nauczyciele przestaną dostawać wynagrodzenie?
Gminom brakuje pieniędzy na wynagrodzenia dla nauczycieli. Już teraz jest źle. Dyrektorzy proszą nauczycieli o cierpliwość, księgowe wysyłają do organów prowadzących pisma z zapotrzebowaniem na większe kwoty. Grudzień może być najgorszy.
Nauczyciele otrzymują wynagrodzenia dwukrotnie. Z góry pensję główną i z dołu za zastępstwa oraz inne – o ile pracodawca płaci – czynności zawodowe, np. prowadzenie kół olimpijskich czy za ppp (pomoc pedagogiczno-psychologiczną dla trudnych uczniów). W listopadzie pensja główna przyszła, Bogu dzięki, z pozostałym wynagrodzeniem były problemy. W końcu wypłacono. Niestety, w grudniu może zabraknąć nawet na pensję główną.
Samorządowcy chcą w tej sprawie spotkać się z premierem i ministrem finansów (info tutaj). Pieniędzy zabraknie, gdyż gminy wypłaciły nauczycielom podwyżki, a nie otrzymały na ten cel środków z budżetu centralnego. Subwencja nie uwzględniała podwyżki. Jeśli tak będzie dalej, w 2020 nastąpi katastrofa. Alarmowano rząd już wcześniej, ale samorządowcy usłyszeli, że oświata to nie tylko sprawa rządu, władze regionu muszą się dołożyć.
Każda strona tego sporu ma swoje racje. Jeśli się nie dogadają, grudzień dla nauczycieli może być bardzo chudy, a dalej jeszcze gorzej. Na wszelki wypadek rodziny na święta do siebie nie zapraszam, tylko się wpraszam. Jak ktoś ma nauczyciela w rodzie, musi się liczyć, że w każdej chwili zwali mu się na głowę. Ciociu, wujku, bracie, siostro, kuzynko i kuzynie, ja nie żartuję. Na kogo padnie, na tego bęc.
Komentarze
Płynna Rzeczywistość
4 listopada o godz. 23:24 270130
Pan jest całkowicie nieprzemakalny na to, o czym piszę. Otóż, na pewno NIE pisałem, że w czasie rządów PO ZNP nie strajkował ani nie protestował. Tu ma Pan moje słowa: „Gdy cel polityczny zostanie osiągnięty – przejęcie władzy przez lewicę i PO – nauczyciele pójdą w odstawkę. Nie ma złudzeń. Tak było, gdy rządzili Olszewski, Suchocka, Kaczyński… Nie ma złudzeń… To tylko cel polityczny się liczy.”.
Pisze pan, że „nadzieja umiera ostatnia”… Otóż, ja nie mam żadnej nadziei, że kiedykolwiek pan zaprzestanie zarzucać mi to, o czym nie pisałem.
Otóż, nieprawda: nasza gmina otrzymała zwiększoną subwencję na podwyżki, w tym na 300 za wychowawstwo.
Prawda zatem może być taka: NIEKTÓRE gminy nie dostały zwiększonej subwencji na podwyżki, NIEKTÓRE dostały, NIEKTÓRE mogły przesunąć subwencję na łatanie dziur (to norma: przesuwanie pieniędzy z rubryki do rubryki). Bardzo często pieniądze na oświatę czasowo są przemieszczane na cele niezwiązane z oświatą…
Obecnie i od lat pieniądze przekazywane przez rząd jako subwencja oświatowa NIE są „znaczone”, zatem nie mają szczegółowego przeznaczenia, a prawo NIE określa kar za skierowanie forsy z tejże subwencji na inne cele niż edukacyjne. Tylko część subwencji to pieniądze znaczone, muszą być skierowane np. na zajęcia indywidualne.
Czy państwo zdają sobie sprawę z tego, co to znaczy, że subwencja nie jest celowa?
Weźcie pod uwagę mocny przykład: strajki w czasie matur (tegoroczne). Subwencję gminy dostały, a jakże, ale na ogół za czas strajku nie zapłaciły strajkującym nauczycielom.
Co się stało z forsą, grubą forsą? Przepadła? Znikła? Skoro nie dostali jej nauczyciele, to rozpłynęła się? Skądże, gminy przeznaczyły tę nauczycielską forsę na swoje cele, niekoniecznie edukacyjne.
Jest to możliwe, bo subwencję traktuje się jako dochód gminy. Forsa z subwencji (poza częścią znaczoną) idzie sobie do wspólnego kociołka gminnego, a że gminy i tak czy siak dokładają do edukacji bez względu na subwencję, więc sprawa jasna, zapewne wasza strajkowa forsa poszła sobie na łatanie jakiejś gminnej dziury…
Dopóki nie zostanie określone ustawą, że subwencję przeznacza się na ścisły cel, np. pensje, dopóty wasza forsa to dochód gminy, część tego dochodu, z którym można różne postąpić…
Pisałem, że system to gangrena i nie ma dlań ratunku.
@Gospodarz
Rozumiem, że gmina/powiat bez dochodów – jakieś Pajęczno np. albo inny Pcim ma problemy. Ale dla bogatej Łodzi kilka czy kilkanaście milionów to „na waciki” – na pewno np.na tzw.(bo po co to miastu, które nie jest kurortem!) promocję przeznacza więcej albo na jakieś ideologiczne serwituty … 😉 Podobnie w stolicy! Na dodatek wielkie miasta budują szkoły i przedszkola za setki milionów (czy, jak Warszawa, MILIARDY!), w których, bez odpowiednich płac, nie będzie miał kto pracować!!!
@Gospodarz
I co roku Warszawa za miliard, a Łódź pewnie za paręset milionów, nie wykonuje planu wydatków inwestycyjnych, więc co roku przed końcem się zmienia budżet i te pieniądze przesuwa. Więc niczego nie zabraknie, chyba żeby włodarze tych miast (oraz Poznania, Wrocławia, Gdańska, Krakowa etc.) chcieli koniecznie stwarzać nauczycielom kłopoty, pokazując jednocześnie palcem na rząd, (zgodnie ze stałym hasłem POKO „PiS jest dziki, PiS jest zły, PiS ma bardzo ostre kły … „). Nie sądzę żeby to im dało oczekiwane efekty … 😉
Najprostsze rozwiązanie to zwolnić tak z 10% nauczycieli, najlepiej dyplomowanych, bo najdrożsi, i powiększyć klasy.
W końcu na 500+ musi wystarczyć.
@ontario
No to odpowiedział Pan na pytanie: dlaczego z centrali na ucznia wychodzi 1500 zł, a szkoła dostaje 800.
Ale to rozwiązanie obowiązuje od samego początku (kiedy nawet nie śniono o 500+), czyli od 1999 (reforma Handkego): najlepiej zatrudniać stażystów i mieć jak najmniej dyplomowanych…
Krzysztof Cywiński
5 listopada o godz. 21:19 270142
Budżet gminy to wór, do którego pakuje się każdy dochód. Skoro pieniądze z rządu nie są znaczone, to tylko od władzy wykonawczej zależy, jak dysponuje forsą.
Co zrobiono z forsą nauczycieli strajkujących (brak zapłaty za strajk)? Czy skierowano je do oświaty? Czy raczej zapchano dziury, traktując tę nauczycielską forsę jako cudowny i nieoczekiwany prezent?
@ontario @belferxxx
Typowe rozproszenie odpowiedzialności, dzięki któremu zaciera się relacja przyczyna-skutek. Najbardziej irytuje, że globalnie pieniędzy jest wystarczająco, a lokalnie wszędzie ich brakuje.Chciałbym przeczytać, że maisto dostało np. rocznie na każdego ucznia tyle i tyle pieniędzy, a szkołom przekazało na każdego ucznia w rzeczywistości… Przecież pieniądze wędrują za uczniem. Jeżeli więc są dopłaty ze strony lokalnych budżetów, to samorząd powinien się tym pochwalić: do każdego ucznia oprócz 1500 zł z budżetu dopłacmy np.100 zł, albo uczniów i nauczycieli kradamy z pieniędzy miesięcznie na kwotę 700 zł. Tertium non datur. 🙂
Krzysztof Cywiński
5 listopada o godz. 21:19 270142
Skąd to 1500/800? Niewiele mi to mówi. Przypuszczam, że realnie jest inaczej, czyli: 1500/2000.
Weźmy pod lupę moją gminę.
W wyniku likwidacji gimnazjów ubyło nam ok. 70 uczniów. A zatem powinniśmy zyskać. Nic bardziej mylnego, bo zmniejszy się nam subwencja, a zwiększą zadania i koszt ich realizacji:
– nie zwolniliśmy ani jednego nauczyciela, a to oznacza, że tyle samo nauczycieli uczy mniej uczniów, nasi gminni nauczyciele zyskują – bo mają mniej pracy za większe pieniądze (podwyżki) – ale efekt ten sam, tzn. nie wzrasta poziom edukacji (ten poziom nie wzrośnie, bo ma to różne powody, np. frustracja, niepewność jutra, niektórzy dyplomowani zachowali etat, ale zgodzili się przeniesienie na stanowiska nieodpowiadające ich wysokim kwalifikacjom…); ale!!! – dając więcej, gmina otrzymuje mniej albo tyle samo;
– nadal dwoma autobusami dowozimy uczniów, mniej uczniów dowozimy, ale koszt wzrasta (bo np. rok temu z jednego sołectwa nikogo nie dowoziliśmy, a teraz z tegoż sołectwa dowozimy jednego ucznia, czyli dodatkowe kilometry do przejechania, dziennie o dwadzieścia więcej niż poprzednio), a autobusy coraz starsze, coraz bardziej się psują;
– budynek (ogromny, z przybudówkami na gimnazjum,a gimnazjum już nie ma) ten sam, tyle samo pomieszczeń do ogrzania, posprzątania;
– 300 zł za wychowawstwo, owszem, na to otrzymaliśmy forsę z rządu, ale!!! – wbrew woli skarbnika gminnego podnieśliśmy również do 300 wychowawcom z przedszkola, a na to nie ma rządowych pieniędzy (nauczyciele-wychowawcy przedszkolni nie są w Polsce prawnie traktowani na równi z nauczycielami-wychowawcami szkolnymi, choć mają więcej zadań wychowawczych…);
– itd. można wyliczać, ale już chyba widać, że mając mniej pieniędzy z subwencji, nasza gmina musi wyłożyć więcej na jednego ucznia.
Reforma ostatnia (likwidacja gimnazjów) to zatem potężny cios w naszą gminną edukację, jeśli chodzi o finanse to przede wszystkim haniebny cios.
Potężnie zyska na tej reformie np. Łódź (więcej uczniów, więc większa subwencja, ale mniej szkół i chyba tyle samo nauczycieli).
Bez względu jednak na wszystko, koszt wykształcenia jednego ucznia jest duży, to oczywiste, państwa nie stać na taki wydatek, więc odbija się to na nauczycielach i budżetach gmin. Naprawdę gmina dokłada do oświaty pomimo subwencji. Dzieje się tak, bo zadania gminy wobec oświaty są większe niż zadania państwa. Dlatego subwencja państwowa oświatowa nie obejmuje całości spraw. Dlatego też ta subwencja jednak nie może być celowa, znaczona, to gmina bowiem decyduje w zależności od swojej specyfiki, jak finansować oświatą, jak zarządzać państwową edukacją, nie mając zarazem prawnego wpływu na ocenę pracy nauczycieli.
Dlatego – moim zdaniem – państwowa edukacja nie powinna obciążać gmin. Dwuwładza jest zgubna, a system taki to gangrena, nie ma dla niej ratunku. Koszt wykształcenia jednego ucznia w takim systemie będzie wzrastać, ale pieniędzy będzie ubywać.
Powtarzam, powtarzam: ten system oświatowy to gangrena. Walczy się z gangreną w sposób typowy: obcinając kończyny, przetaczając krew (czyli likwidując szkoły, typy szkół, przerzucając nauczycieli z miast do wsi, z wsi do miast, z jednego stanowiska na inne). Ale to nie leczy, przeciwnie: kaleczy.
Walka z tą gangrena ma jednak kres. Rodzi się idea obcięcia głowy, bo kończyny już poobcinane…
Władze dojrzewają (radni już są co do tego przekonani), że trzeba.. likwidować niektóre gminy… To da jeszcze możliwość wieloletniej wegetacji. Potem będą obcinać niektóre powiaty, województwa. Walka z gangreną na wiele pokoleń…
Żyjecie w iluzji, walczycie o swoje prawa i chwała wam za to. Guzik was obchodzi system. To tak – jak robotnika nie obchodzi fabryka. Fabryka jednak to bankrut, tak: darmowa, powszechna dla wszystkich oświata to bankrut. W takim zakresie usług edukacyjnych to bankrut.
Reforma powinna być inna: nie obcinać kończyn, a unicestwić chorobę. Stworzyć więc zupełnie inny system edukacyjny. Populizm jednak wygra, nikt nie podejmie się tego zadania. Ani PiS, ani PO, ani SLD, ani PSL, ani żadna inna partia.
Ontario, dziękuję Tobie za infomacje. Jednocześnie mam prośbę. Opisz, jak wygląda problem, o którym piszemy, w Twojej gminie. Jaka jest rola komisji oświaty, jakie są formy nacisku na wójta/burmistrza, np wnioski komisji, uchwały rady, sugestie sołtysów, dyrektora szkoły?
Myślę, że to u Ciebie wygląda inaczej niż na terytoriach, gdzie zmagania polityczne górują nad dobrem oświaty.
Ontario, byłbym wdzięczny, i chyba nie tylko ja, abyś podał dosyć szczegółowe informacje. Jesteśmy anonimowi, chociaż blog Gospodarza ma szeroki zasięg odbiorców, to nikt z czytających nie pokusi się, by wziąć Ciebie na przysłowiowy celownik. Zbyt mało mówi się o problemach oświaty w naszych małych ojczyznach.
Łączę wyrazy szacunku
Kiedy dostawać znaczy nie musieć zarabiać.
– – –
Jak okazuje się z raportu gminnego dobitnie, gangrena omija suwerenów i beneficjentów gangrenicznego systemu, czyli nauczycieli. Nie zmniejszono ich zatrudnienia i zwiększono im płace, czyniąc deformy kosztem podatników i standardów edukacji dzieci.
Jedynym produktem systemu widocznego w gminie jak na dłoni, jak wieloktotnie zresztą pisałem, jest dobrostan szkół publicznych, tych zakładów pracy chronionej gangreną plemienną przed cywilizacją i ich podopiecznych etatystów.
Na to takie wszystko oczywiście brakowałoby każdych pieniędzy i skądkolwiek, w każdym kraju.
Na tyle zdemoralizowanym, by budżetowo żywić zdziecinniałych niezdolnością zarobku dorosłych pieniędzmi dzieci i rodzin.
– – –
@KC
Miasto podaje SUMARYCZNE nakłady na edukację ( i wtedy to wygląda fajnie-do każdej złotówki subwencji dopłacamy drugą!), nie podając jednocześnie, ile z tego dociera(!) za uczniami do SZKÓŁ (i nauczycieli!), a ile grzęźnie w przepastnej kieszeni miejskiej biurokracji (np. budżecie Biura Edukacji) i jej zabaw – np. wyjątkowo(!) podatnych na wyprowadzanie publicznej kasy pseudoszkolenia … 🙁
Ino
6 listopada o godz. 15:00 270148
To piekielnie obszerny i złożony problem.
Teraz tylko jedna odpowiedź: wszystko zależy od wójta (czyli władzy wykonawczej). Wójt tworzy budżet, podejmuje decyzje, podpisuje się pod nimi. Odpowiada za całość. Może zaskarżać uchwały w celu ich uchylenia, może nie wykonać uchwały i znajdzie wytłumaczenie. Nie ma więc co forsować czegoś na siłę.
Garść przykładów.
Jako szef komisji zorganizowałem spotkanie (podczas posiedzenia komisji) ze związkowcami z regionu, z wójtem, skarbnikiem, kierownikiem CUW-u, sekretarz, dyrekcją szkoły i przedszkola – aby przekazać forsę strajkujących nauczycieli dla nauczycieli, a nie na łatanie budżetu gminy.
Władza wykonawcza: nie ma mowy.
Przesunąłem punkt na kolejne posiedzenie. Udałem się do wójt na rozmowę w cztery oczy. Wójt: nie ma mowy, nie ma dyskusji. Uprzejmie odpisałem związkowcom i nie wniosłem punktu pod ponowne obrady. Strajkowa forsa zasiliła budżet gminy a nie kieszenie nauczycieli. Źle się z tym czuję, ale cóż…
Kolejny przykład: dodatek 300 za wychowawstwo. Dyskusja na posiedzeniu komisji. Skarbnik, wójt: dla wychowawców szkolnych: tak (bo są pieniądze od rządu), dla wychowawców z przedszkola: nie, nie ma forsy w budżecie gminy, a jeśli radni uchwalą także dla przedszkola, uchwała zostanie zaskarżona. Tym razem naciskam na przewodniczącego rady, on na wójta. Jest zgoda wójta: wychowawcy przedszkola też dostaną 300 zł. Można wnosić uchwałę…
Inny przykład: wójt chciał (zanim ustawa to uregulowała), aby nauczyciele nieobjęci kartą nauczyciela (np. pedagog) mieli pensum 26. Komisja – zarządzam głosowanie (po zaciekłej dyskusji), wynik głosowania na komisji: 9 przeciw wójtowi, zatem pensum nie 26, a 22. Pewien siebie idę na sesję: wynik głosowania: 10 za wójtem (rada to 15 członków, większość zatem to 9). Jakby mnie uderzono w pysk. Niektórzy członkowie komisji zmienili zdanie na sesji, mieli prawo. Ale dlaczego nabrali wody w usta i dopiero na sesji odkryli karty, choć podczas komisji byli przeciw wójtowi… Widocznie (ale nie mam pewności) wójt pozyskał ich rozmową w cztery oczy…
Itd., itd.
Jak powiedziałem: wszystko w rękach władzy wykonawczej, ale można uzyskiwać wiele decyzji/uchwał korzystnych dla nauczycieli nie tylko w jawnej dyskusji podczas posiedzeń komisji… Trzeba taktu, wyczucia, kompromisów, rozmów nieoficjalnych itp. Słowem, lokalna polityka…
Generalnie gmina sporo dokłada (bo subwencja nie finansuje całości oświaty lokalnej). Idea wiodąca: na pensje wraz wszystkimi dodatkami itp. musi zawsze starczyć. Inne sprawy oświatowe zależą od wielu elementów i nie zawsze są korzystne dla edukacji.
Ontario, dziękuję za odsłonięcie kulis polityki gminnej, która opiera się także na rozmowach kuluarowych, takcie i wyczuciu. Ale chyba łatwiej się dogadywać w tej małej ojczyźnie, bo wszyscy się znacie, a ponadto przypuszczam, że brak tej zabójczej przepychanki partyjnej, występującej w wielkomiejskich ośrodkach.
@ontario
Chciałbym zobaczyć wójta w kontaktach z RIO jak wyda kasę bez podstawy w uchwale rady … 😉
no cóż , liberałowie panstwu nauczycielom smierdzieli ……no to macie to co macie
belferxxx
7 listopada o godz. 1:28 270154
Chciałbym widzieć cytat z mojej wypowiedzi, w której piszę, że wójt wydaje kasę bez podstawy w uchwale rady…
Ale domyślam się, o co ci chodzi: otóż, tę forsę strajkową wójt wydał po nowelizacji budżetu, więc po uchwale zatwierdzającej nowelizację…
Ino
6 listopada o godz. 21:34 270153
W mojej gminie od wielu, wielu kadencji nie ma ani jednego radnego partyjnego, należącego do jakiejś partii. Nie ma więc żadnej opozycji, acz mój komitet wyborczy uzyskał większość mandatów, mój – czyli nie jest to komitet wójta.
Dogadanie się polegało więc w pierwszej kolejności tak: nasz przewodniczący rady (bo my mamy większość), wasz zastępca przewodniczącego.
W komisjach zaś na przemian: nasz w jednej przewodniczący, to wasz w drugiej itd.
Dyskusje czasem pyskówki, są podczas posiedzeń komisji, ale podczas sesji nie dyskutujemy, zgodne głosowanie.
Gekko
6 listopada o godz. 18:12 270150
Wszystko by się zgadzało, a jakże, poza jednym: gros nauczycieli w mojej gminie to nauczyciele dojeżdżający z innych gmin, a nawet z miast. Zatem wspólnota plemienna jest tylko w twojej imaginacji…
To po pierwsze, a po wtóre – dziw, że tak wybitny polemista nie wie, iż w szkole są etaty i one muszą być obsadzone, bo to wynika z ustaw, a nie z uchwał… Mamy nawet wakat…
Chodzi o to, że po likwidacji gimnazjum zabrakło niektórym nauczycielom godzin do pensum, zgodzili się przejść na inne stanowiska (nienauczycielskie), podpisując odrębne umowy…
Nie jestem w stanie opisać detalicznie każdej sprawy, bo wtedy nie raporty bym pisał, a niekończące się powieści-rzeki, stąd nieuniknione tzw. skróty myślowe..
No, czytać wszak nie musisz, nawet raportów. Tym bardziej dzięki za czytanie. Bo ja na ogół ciebie przewijam bez czytania, to zwłaszcza na forum Passenta, gdzie mam bana, ale na pisanie, nie na czytanie…
Gekko
6 listopada o godz. 18:12 270150
A poza tym: gangrena nie omija naszej gminy wiejskiej, dostaliśmy znowu cios w budżet gminny, musimy łożyć więcej na oświatę, choć mniej mamy uczniów. Nie da się zlikwidować etatów nauczycielskich, pensum jest określone przez Ustawę. Radni nic nie mają do tego. Ba, nawet zagęścić klas nie możemy, bo to też regulują ustawy. A zatem sprawa jasna: ilość oddziałów w ośmioklasowej szkole ściśle określa, ile trzeba etatów. Kropka. Nawet więc mamy wakat, a to oznacza dodatkowe koszty: za nadgodziny…
Gangrena bije nas, naszą gminę, bije z roku na rok coraz bardziej, ale to nie gmina może reformować oświatę, gmina nie może reformować, nie ma takiego prawa. Gmina musi bulić i buli, zapożycza się, i buli. Buli, buli, buli coraz więcej. A wraz i ty, bo ty także jako podatnik finansujesz moją gminę coraz bardziej zadłużającą się. Musieliśmy gruntownie wyremontować budynki szkolne. Skąd forsa na remont (kilka milionów)? Pożyczka. To ty także będziesz ją spłacać, choć nie mieszkasz w mojej gminie. Gangrena! Nie ma ratunku.
Nasza gminna polityka oświatowa sprowadzałaby się do tego, aby w jak najmniejszej ilości nieremontowanych pomieszczeń jak najwięcej uczniów uczyło jak najmniej nauczycieli mających jak najniższe kwalifikacje i niemających Karty Nauczyciela.
Ale tak się nie da, tak nie postępujemy. Ale gangrena oznacza, że gmina musi się pozbyć oświaty, dlatego pisałem, że państwowa edukacja powinna być pod władzą państwa, a nie gminy.
Do tego zmierzamy: uwolnić gminy od zarządzania szkołami.
siddeley
7 listopada o godz. 18:25 270155
Mamy socjalistyczną szkołę (jeśli chodzi o system), mamy dwuwładzę w oświacie, nie mamy forsy na uczenie wedle socjalistycznego modelu, jaki nadal obowiązuje.
Nie przeprowadzili politycy rządowi reformy systemu oświaty, każdy bał się ruszyć tę socjalistyczną skamielinę i nikt jej nie ruszy. Moloch pochłania coraz więcej pieniędzy, jest coraz mniej uczniów, a etatów od lat niemal tyle samo.
@ontario
Chodziło mi o to, że wójt nie jest sobie panem, żeglarzem etc. tylko MUSI uzyskać dla swoich pomysłów akceptację rady, która na niektóre rzeczy może mu po prostu nie dać pieniędzy. Czyli musi się z nią dogadywać …. 😉
W gminie Zawidz nauczyciele nie dostali listopadowych pensji. Bolesławiec, żeby mieć na wypłaty, przywraca podatek od lokali mieszkaniowych. – Gminy, które mówią o tym, jak wiele im brakuje, próbują stosować propagandę – mówił w czwartek minister edukacji.
https://www.tvn24.pl/podwyzki-dla-nauczycieli-samorzady-maja-problemy-minister-dariusz-piontkowski-komentuje,983721,s.html
@Płynna Rzeczywistość
Dziękuję za sygnał. Komentuję tę sytuację w kolejnym wpisie.
Pozdrawiam
Gospodarz
Dariusz Chętkowski
7 listopada o godz. 19:53 270163
To jest bardzo dziwne: bo budżet gminy uchwala się pod koniec każdego roku kalendarzowego, a zatem na cały rok 2019 budżet uchwalano w 2018. W 2018 zaplanowano więc wypłaty dla nauczycieli na cały rok 2019, przeznaczono odpowiednie kwoty. Te pieniądze zatem są w budżecie, bo nie ma ma innej możliwości.
Zabraknąć więc w niektórych gminach mogło nie na wypłaty dla nauczycieli, ale na część wypłaty związaną z podwyżką.
W niczym nie zmienia to faktu: że od zawsze gmina dopłaca do oświaty. Ale czy rzeczywiście tak jest? Na pewno nie, ponieważ w obecnym systemie gmina ma zadanie cele oświatowe, tzw. zadanie własne. Oznacza to, że z własnych pieniędzy musi częściowo finansować oświatę. Oznacza to, że subwencja oświatowa nigdy nie pokrywała i nie będzie pokrywać w całości kosztów gminnej oświaty.
Mylnie uważa się, że subwencja jest na wypłaty. Nic podobnego. To od wójtów i radnych zależy, na co kieruje się subwencję. Subwencja jest dochodem gminy, poza niektórymi wydatkami nie określa, na co te pieniądze mają być skierowane. To jest chory system! Można tu manipulować (legalnie, bo pieniądze z subwencji nie są znaczone).
belferxxx
7 listopada o godz. 19:19 270161
Ok. Nowelizacje ustawy budżetowej to stały i zasadniczy, notoryczny, systematyczny (nawet zwołuje się sesje nadzwyczajne) element prac Rady Gminy…
@ ontario
–
Z tym przewijaniem – z pełną wzajemnością i bez satysfakcji.
Śledzenie wynurzeń odpowiednika szkolniczego etatowca usadzonego na samorządach (tyle że tu, fakt, z bezpośredniej woli plemienia) przypomina kontemplację opisu szału podkowińskiego grochem i kapustą, gdzie każda końska noga nie komponuje się z zadem… o innych walorach nie wspominając, skąd oderwane.
Fakt, że ludzie o takich kompetencjach i mentalności decydują o pieniądzach wartych więcej niż pershing na ławeczce to rozmiar klęski plemiennej na skalę upadku cywilizacji.
Po co, po co to wszystko w Twej i na Twej pustej głowie, skoro i tak w niej „wszystko zależy od wójta”, a klęski i grzechy, jak piniondze, samorzadowi przynosi zły mikołaj jak janosikowe od podatnika?
To, myślisz, znaczy słowo: samorządzenie?
Brak dzieci, ale nie brak etatów… i kolejna chłopsko cwana ściema, że niedasię, bo prawo… A szkoła też prawem być musi, a jeśli już to karciana?
Poprzewijaj sobie, może ci się coś z tego nawinie na zwoje.
Tylko już przestań jęczeć, że cie pobili i ruchać się na stołku nie możesz, bo i to za moje podatnicze krwawice na blogi sadzisz, jak kartofle w barszcz.
No i tyle, raz na ludowo.
–
–
@Płynna nierzeczywistość
Problemy finansowe takich, praktycznie poza subwencją, bezdochodowych gmin/powiatów, MOGĄ być prawdziwe (nie wiadomo jak TA gmina pieniędzmi gospodaruje!). Natomiast RZEKOME problemy takich szalenie bogatych samorządów wielkich miast jak stołeczny(szczególnie!), wrocławski, poznański, łódzki etc. to tylko POZORY na użytek gry politycznej 🙁 Prawie wszystkie ich problemy wynikają właśnie z tego bogactwa i tam też leży rozwiązanie tych problemów!!! 😉