Co z obietnicą Hanny Zdanowskiej?
Przed strajkiem Hanna Zdanowska obiecała nauczycielom, że mogą strajkować spokojni o wynagrodzenia. Władze nie utną nauczycielskich pensji (obietnica tutaj). Niestety, stało się inaczej. Nauczyciele za kwiecień dostali kilkaset zł.
Strajk trwał dwie trzecie miesiąca. Jak ktoś zarabia na rękę 2500, dostanie 830. Z trudem wystarczy na opłaty (mieszkanie, prąd, woda, telefon, telewizja, internet). Na jedzenie zabraknie. Większość nauczycieli złożyła prośbę o rozłożenie długu (nauczyciel otrzymuje wynagrodzenie z góry) na kilka rat. Sam też złożyłem takie podanie. Spłacam spory kredyt. Od dyrekcji dowiedziałem się, że dyrektorzy wcześniej podobne pisma złożyli u pani prezydent. Mieliśmy nadzieję, że rozpatrzy pozytywnie. Niestety, potrącono wszystko.
Twórcy „Protestu z wykrzyknikiem” zwracają uwagę, że potrącenie pełnej kwoty powoduje, iż prawo do strajku jest fikcyjne. Pracownicy, którzy mało zarabiają, nie mogą strajkować, bo umarliby z głodu. Prawo jest więc nierealne. Jeśli prawo do strajku jest filarem demokracji, należy zadbać, aby nie było fikcją (szczegóły tutaj).
Mamienie nauczycieli wizją, że nie stracą na strajku, było okrutne. Niektórzy uwierzyli. Co z tego, że Hanna Zdanowska spełni częściowo swoją obietnicę i za kilka miesięcy strajkujący coś od władz miasta otrzymają. Chodzi o tu i teraz. Nauczycielom będzie trudno te miesiące przetrwać. Dlatego mam żal, że nie zgodzono się na rozłożenie potrąceń na raty.
Tuż obok mojego liceum działa jadłodajnia Caritasu. W drodze do pracy mijam kolejkę oczekujących na zupę. Dawniej przyspieszałem kroku, ludzie mnie drażnili. Ostatnio zwolniłem i zacząłem wdychać zapachy dochodzące z kuchni. Mam wrażenie, że całkiem nieźle tam gotują.
Komentarze
„Tuż obok mojego liceum działa jadłodajnia Caritasu. W drodze do pracy mijam kolejkę oczekujących na zupę. Dawniej przyspieszałem kroku, ludzie mnie drażnili. Ostatnio zwolniłem i zacząłem wdychać zapachy dochodzące z kuchni. Mam wrażenie, że całkiem nieźle tam gotują.”
Super, może lepiej nie pracować. Kościół o takich dba.
Dziwne, że nie dba o tych co pracują. Praca hańbi i upodla. Proponuję jako 12 przykazanie.
@Gospodarz
To dotyczy nie tylko Zdanowskiej, ale również Trzaskowskiego (W-wa), Sutryka (Wrocław), Dulkiewicz (Gdańsk) i wielu innych. Jak się nie opamiętają, to PiS rzeczywiście wygra nauczycielski strajk – na jesieni nauczyciele po prostu nie pójdą do urn albo zagłosują na Zandberga czy Biedronia … 😉
@Gospodarz
BTW – samorządy wielkich i bogatych miast (Warszawa, Łódź, Wrocław, Poznań, Kraków , Gdańsk, Szczecin etc), zamiast budować kolejne monumentalne piramidy, MUSZĄ zadbać o nauczycieli, bo oni po prostu odejdą – taka jest specyfika rynku pracy w tych miastach i tak niska wartość złotówki:
http://www.warszawa.pl/miasto/warszawska-edukacja-po-pierwszej-rundzie-protestu-nauczycieli/
@belferxxx
3 maja o godz. 19:06 267747
„To dotyczy nie tylko Zdanowskiej, ale również Trzaskowskiego (W-wa), Sutryka (Wrocław), Dulkiewicz (Gdańsk) i wielu innych”.
To dokładnie znaczy, że opozycja potraktowała strajkujących nauczycieli instrumentalnie.
@grzerysz
Oczywiście, ale oni jej za to wystawią rachunek – mniejszy teraz, większy na jesieni – więc opozycja tylko KREDYT zaciągnęła, a teraz trzeba spłacać … 😉
Jak wziąć kredyt na ulgę obietnic…
Jakoś wizja Gospodarza, w ucieczce od ceny strajku odpruwającego sobie metki od Benettona celem ulgowego spożycia zupy z Caritasu, dla ratowania spłaty kredytu, tak mi zamąciła w głowie, że przypomniałem sobie mądre rady filozofów na ten temat: ucieczki w ulgę, za winą cudzych obietnic.
„…Bycie ofiarą implikuje uczucie sympatii, wywołuje odruch litości i chęć pomocy…
Traktowani jak ofiary, „ulgowo”, nie jak podmioty czynienia edukacji, nabywają wstydu, że nie są tacy, jak ci, którzy budują pozytywny wizerunek zawodowy. Nie mają natomiast poczucia dumy z siebie i swojej roli w szkolnej społeczności… Traktowani jak ofiary, z takim poczuciem wkraczają w rutynę. Mają po tym problemy z funkcjonowaniem, ponieważ roztaczano nad nimi ochronny parasol bądź zauważano, że do innych spraw się nie nadają. Kończą pracę w edukacji jako ludzie zawiedzeni i z takim nastawieniem usiłują nadal wieść ulgowe życie. Nic dziwnego, że z powagą traktowane są opowieści ludzi, iż czynnikiem sprzyjającym ich rozwojowi było porzucenie szkoły w odpowiednim momencie, tzn. zanim nie zostali przez takich nauczycieli zahukani.”
–
PS Pewne skróty tekstu i zamienniki kontekstualne dokonane zostały w ramach strajku włoskiego od oryginału. Taka jest filozofia symetrii gabinetu krzywych luster przyświecająca temu miejscu… 😉
Fikcja, nie fikcja, jednak przepisy były znane dużo wcześniej (bo od uchwalenia ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych) i treść art. 23 nie powinna być dla nikogo tajemnicą – a już zwłaszcza dla działacza związkowego.
Poza tym nie bardzo rozumiem te wyrzuty – z jakiej racji ma się należeć wynagrodzenie za czas strajku, skoro strajkujący nie świadczą wtedy pracy. Otrzymywaliby pieniądze za nic – a to też niespecjalnie uczciwe.
Świetnie rozumiem frustrację (strajk miał być nauczycielskim Blitzkriegiem, rząd miał w panice ustąpić z podkulonym ogonem, a za te co najwyżej kilka dni samorząd obiecał zapłacić), no ale takie jest życie. Wielu maturzystów nie zdążyło poprawić ocen i słyszą (skądinąd zupełnie słusznie, że po co czekali na ostatnia chwilę) dokładnie te same słowa.
Górnicy też nie dostają wynagrodzenia za strajk ?
Gekko, Drutte
Macie dzieci? Jak macie, to dobrze – może one się za was wstydzą?
Słyszałam w TV i od Dulkiewicz i od Zdanowskiej, że pieniądze dostaną do dyspozycji dyrektorzy szkół i będą je mogli rozdysponować wg uznania. Czy na pewno na konto szkoły nie wpłynęły pieniądze? Może trzeba zacząć okupować Urząd Miasta?
Tym bardziej, że są również opinie prawne, że sformułowanie w ustawie, że za czas strajku nie jest zachowane prawo do wynagrodzenia nie jest tożsame z niewypłaceniem wynagrodzeń. Bo prawo do wynagrodzenia to jest rzecz, którą można dochodzić w sądzie, ale nie jest to zakaz wypłaty wynagrodzenia.
Przetrzymano tałatajstwo. Następnego strajku nie będzie. Znaj swoje miejsce, człowieku.
Kaesjot, belfer nie musi tolerować. Ale powinien znać możliwości krnąbrnego dzieciaka, swoje ręce trzymać przy sobie, nie szarpać małolata. Okazywanie nawet w skrajnych przypadkach taktu pedagogicznego, nie oznacza przegranej belfra. Musi działać konsekwentnie, zgodnie z procedurami, które powinien znać. Lecz życie często odbiega od prawnych ustaleń, są sprawy zamiatane pod dywan i przez nauczyciela (sprawa toruńska) i przez dyrekcję (biedny chłopak, nie warto, niech się pani uspokoi)
Lecz w zakładach poprawczych o bardzo wzmożony oddziaływaniu wychowawczym, gdzie na 1 belfra przypada malutka grupa wytatuowanych dziarskich chłopców, jest trochę inaczej. Ale to już zupełnie inna bajka. W niej trzeba mieć, także jak w szkole, i życzliwość, i konsekwencję.
.
Kaesjot, zainteresowanie polonistyczne wzbudził dobór słów małolata, cytowany, nie wiem czy dokładnie przez Ciebie: ” Tylko mnie tknij stara krowo, to mój ojciec tak cię urządzi, że z więzienia nie wyjdziesz,,
W tej groźbie dopatrzyłem się przypadku kontaminacji. Fraza poprawna składniowo, co może świadczy” o wyrobieniu intelektualnym chłopaka, ale wcale to go nie rozgrzesza, wręcz przeciwnie. Natomiast dobór określeń pochodzących z. różnej stylistyki (stara krowo, to mój ojciec…) pozwala sądzić, że chłopak bywa w różnych środowiskach, może cechuje się dobrym słuchem na wypowiedzi, np ojca skierowane do matki. Tym bardziej nauczycielka powinna zachować się odpowiednio.
@walkiria
>Przetrzymano tałatajstwo. Następnego strajku nie będzie. Znaj swoje miejsce, człowieku.<
Akurat w tych miastach po prostu nie będzie nauczycieli, bo odejdą, a nowi nie przyjdą – akurat mają dokąd – może poza historykami i polonistami, ale dla nich Biedronka, McDonalds i TESCO też stoją otworem … 😉
„Co z tego, że Hanna Zdanowska spełni częściowo swoją obietnicę i za kilka miesięcy strajkujący coś od władz miasta otrzymają”
Miasto spełniło w całości swą prośbę*: nie zabierze żadnych pieniędzy, pozostawi je do dyspozycji dyrektorom szkół z przeznaczeniem dla nauczycieli (w ramach dodatków!), w późniejszym terminie (bo skoro w kwietniu nie pracowali, to niby za co dodatki?).
Więc dopiero gdyby miasto zabrało swoje środki z subwencji oświatowej, to byłby powód do wypłakiwania się w rękaw, jaka to Zdanowska niedobra.
*która to obietnica jest wyraźnie opisana w zalinkowanym tekście: „Prawo zabrania wypłacania pieniędzy pracownikowi za czas strajku. Jednak środki zapisane na ten cel w budżecie miasta (z rządowej subwencji, do której – jak wyliczali Zdanowska z Trelą – Łódź się musi dokładać) wcale z niego nie znikają. Zatem finansowa strata z racji strajku zostanie pracownikom oświaty wynagrodzona w postaci zwiększonego dodatku motywacyjnego (zależnego od samorządu)”. Nie ma tu mowy o rozkładaniu na raty.
PS
Od wynagrodzeń dla nauczycieli są dyrekcje szkół (one są pracodawcą a zakładem pracy szkoła, nie miasto), i to one ewentualnie mogłyby – za pisemną zgodą nauczycieli – potrącać w dłuższym terminie, niż tylko w maju. Tylko, że miałyby na karku ziobrowych prokuratorów (PIS już pokazał, że zastrasza), więc nie ma się co dziwić, że nie chciały. Wyrok w analogicznej sprawie po strajkach 1993: https://prawo.money.pl/orzecznictwo/sad-najwyzszy/wyrok;sn;izba;pracy;ubezpieczen;spolecznych;i;spraw;publicznych,ia,i,prn,71,94,92,orzeczenie.html
„Niestety, stało się inaczej.”
Mnie dziwi Pana zdziwienie. Żal tego, jak daliście się w dobrej wierze wielu nauczycieli, równo wykorzystać. Jako była kiedyś „wyborczyni” PO, nie mam złudzeń, co do ich rzetelności i obietnic. „Słowa, słowa, słowa”.
Do „kwant 25″
Po przeczytaniu artykułu przeczytałem także Pana wpis i chyba nikt lepiej nie ujął tego protestu polskich nauczycielek i nauczycieli niż Pan (kwant 25), bo to jest sedno sprawy. Otóż nauczyciele żądają właściwego wynagrodzenia za swoją pracę na rzecz edukacji Naszych tj. Polek i Polaków dzieci, a nie żądają pieniędzy otrzymywanych na tzw. fryko, co czyni obecna władza rozdając tuż przed wyborami do PE jako tzw.”kiełbasę wyborczą”.
To jest ta wielka obłuda i lekceważenie nauczycieli przez partię rządzącą polegające na ignorowaniu ludzi, których pracę i zapłatę za nią deprecjonuje się po to, aby z drugiej strony lekką ręką dać, powtarzać dać (nie zapłacić za pracę) pieniądze grupie społecznej, bo wyszło z sondaży, że zagłosują w wyborach na ludzi obecnej władzy.
Takie działania są skandaliczne i niesprawiedliwe. Jeszcze raz dziękuję koledze o nicku „kwant 25” i pozdrawiam. Dla jasności sprawy nie jestem nauczycielem.
Ino
4 maja o godz. 8:18
Nie sądzisz, że istotniejsza w tym wszystkim jest treść przekazu zrozumiałego dla każdego niż jego jego frazeologiczna analiza dostępna nielicznym ?
Dodam, u mnie w mieście (prezydent nie z PO, niepartyjny) podzielił to na 2 lub 3 raty (do wyboru), ale nie składał żadnych obietnic, jasno mówił,że będą potrącenia, ale poszedł na rękę tym, dla których to duża kwota.
@invinoveritas – errata
„4 maja o godz. 13:10
Miasto spełniło w całości swą OBIETNICĘ*” ofc.
@Anna
Oświadczenia prezydentów były PUBLICZNE, więc i niedotrzymania zobowiązań też się na ich partiach (a może i na nich – jak PiS wygra wybory w październiku, to zechce np. w Warszawie zrobić referendum za odwołaniem, a Trzaskowski umie tylko gadać, o sprawnym zarządzaniu miastem nie mając pojęcia!) odbije – bardziej w październiku niż teraz. Zwłaszcza, że na prowincji skutki kumulacji będą żadne (nawet się nauczyciele LO ucieszą), a w wielkich miastach straszne i to głównie dzięki rządzącym nimi prezydentom i ich partyjnemu zapleczu (POKO głównie!)… 🙁
Kaesjot, to była dygresja polonistyczne, bo jesteśmy na jego blogu, a przekazałem to, co mnie szczególnie zainteresowało, gdyż mam do czynienia z mniej wyrafinowanymi objawami chamstwa.
A przekaz jest jasny:
Każda sytuacja jest inna. Ale w każdej trzeba nie dać się ponieść emocjom i przewidzieć skutki swojego postępowania. Inaczej belfer skończy z koszem na głowie i zwolnieniem z pracy w ręce.
skoro władze miasta zapłacą później, bo teraz, zgodnie z prawem nie mogły – to może warto to docenić? przecież oni są i byli po stronie nauczycieli!
i wiadomo było, że teraz tych pieniędzy nie będzie – naprawdę teraz trzeba to Zdanowskiej i innym rzucać w twarz? w czym to pomoże? i komu? to teraz tamci są winni? czemu nie zgromadzono funduszu pomocowego – przecież macie historyków w szkole, nie wiedzą, że tak się zabezpieczali – pierwsi strajkujący w Anglii ery rewolucji przemysłowej, a nawet już w kopalni soli w Wieliczce w XVII wieku?
naprawdę, mam czasem wrażenie, że teksty Gospodarza są pisane wyłącznie impulsem chwili, a zaraz potem nieuchronnie pojawiają się kolejne sprostowania i przeprosiny – sorry, ale tak postępują dzieci.
Może Gospodarz czasem dałby do przeczytania swój tekst komuś, zanim kliknie „send” i skrzywdzi kogoś „niechcący”
Kaesjot, sformułowanie o mniej wyrafinowanych objawów chamstwa odnosi się tylko i wyłącznie do mojego drugiego miejsca pracy. I jeszcze ważna sprawa: wiemy o odzywce ucznia, a niewiadome jest zachowanie nauczyciela przed uczniowską chamską wypowiedzią.
Oczywiście, o mniej wyrafinowanych objawach….
@nokraj
Zdanowska, podobnie jak Trzaskowski, Sutryk czy Dulkiewicz mają co najmniej(!) POŁOWĘ(drugą ma MEN/rząd etc.!) udziału w tym, że na tle RYNKU PRACY ich miast nauczyciele zarabiają dziadowsko, co się skończy szybko tym, że ich po prostu nie będzie… 🙁 Trzeba było zamiast w mury piramid inwestować w KADRY czy to oświaty czy służby zdrowia!!! Mieli i MAJĄ takie możliwości … 😉
Neokraj, ja mam inną opinię. Wpisy pana Dariusza oddają jego emocje, opinie środowiska. I są, co stwierdzam będąc polonistą, pisane z werwą, okraszone ironią, humorem. Zmuszają do myślenia, nieraz wkurzają.Ale Gospodarz nikogo nie obraża.
Natomiast gdyby dawał swoje teksty komuś do czytania przed opublikowaniem, wówczas byłyby bardziej ulizane, pozbawione temperamentu. I wtedy skurczyłby się krąg czytelników, co bardziej zadziorni, w dobrym tego znaczeniu, opuściliby szeregi dyskutantów. Czyli blog by łby bezbarwny. Nie prowokowałby do polemicznych pojedynków. Jego lektura pozwala poznawać różnych dyskutantów i ich poglądy, często bardzo odmienne od naszych. A to wszystko ma źródło we wpisach łódzkiego belfra. Autentycznych, niekiedy uciekający od autocenzury. To nie jest laudacja. To jest klimat, który lubię.
Odrobina techniki i się gubię – nawet w podpisie – Ino, polemiczny wobec Neokraja, ale pełen szacunku.
Dziwila mnie kwota podwyżek. Kiedy pracowałem, związek zawodowy walczył o podwyżki o 15% w ciągu 3 lat, czyli 5% rocznie – pracowałem za granicą. Żądanie 1000 zł NATYCHMIAST jest absurdalne i niewykonalne dla pracodawcy. Ale to jest Polska właśnie – gdzie absurd goni absurd. Nauczyciele zostali wykorzystani do przywalenia PiSowi.
W Białymstoku wszystko ok, jak obiecano, przynajmniej w mojej szkole.
@nokraj
Naprawdę warto kliknąć podany przez Autora link do artykułu z Dziennika Łódzkiego. Ostatnia aktualizacja 30 marca, na 9 dni przed rozpoczęciem strajku, więc nie ma mowy o jakichś manipulacjach, przypisywaniu komuś niezłożonych obietnic itp. Prezydent Zdanowska i wiceprezydent Trela „podjęli decyzję o nieucinaniu pracownikom szkół (także niepedagogicznym) ich pensji w związku z udziałem w strajku […] Magistrat zastosuje prawny fortel. […] finansowa strata z racji strajku zostanie pracownikom oświaty wynagrodzona w postaci zwiększonego dodatku motywacyjnego”. A wszystko to obiecywano „z uwagi na liczne pytania ze strony nauczycieli”.
Pensja nieucięta to pensja w pełnej wysokości. Nikt nie uprzedzał, że jakoś to się wyrówna za kilka miesięcy, a i to pod warunkiem, że zły rząd nie uniemożliwi zastosowania „prawnego fortelu”.
I jeszcze to (wciąż za Dziennikiem Łódzkim z 30 marca): „Jak mówił Trela, podobnie postąpią samorządy Krakowa, Warszawy i Wrocławia”. Nie wiem, czy tamci rzeczywiście mówili, to, co Trela mówił, że mówią, ale w dzisiejszej Wyborczej jest czarno na białym: „Od razu mówiliśmy bardzo wyraźnie, że nie ma możliwości zapłaty za strajk. To ustawa wyraźnie precyzuje – powiedział prezydent Krakowa Jacek Majchrowski”.
Powiedzmy to sobie jeszcze raz bardzo wyraźnie: samorządy NIE ZAPŁACĄ za strajk. Ani wcześniej, ani później. Nie obetną funduszy, jednak wymyślanie prawnych forteli zostawią dyrektorom. Wraz z ewentualną odpowiedzialnością za naruszenie dyscypliny finansów publicznych, co może skutkować zakazem pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem takimiż środkami, czyli, de facto, utratą stanowiska dyrektora.
Na razie widzę jeden zgodny z prawem sposób zrekompensowania nauczycielom strat. Podobno wydają oni prywatne pieniądze na zakup pomocy naukowych. Niech dzięki „zaoszczędzonym” środkom szkoły zaczną wreszcie kupować kredę i płacić za ksero. Pomysł organizowania dodatkowych, płatnych zajęć, aby dać pedagogom szansę dorobienia do pensji, należy odrzucić jako nierealny. Przecież już teraz tyrają 100 godzin tygodniowo (z czego 82h sprawdzając klasówki i przygotowując się do lekcji).
Jeszcze słowo komentarza do tezy Autora, jakoby obnażono przy okazji fikcyjność prawa do strajku.
Prawo to, jak w zasadzie wszystkie prawa obywatelskie i polityczne, ma charakter negatywny. Określa to, czego państwo oraz pracodawca NIE MOGĄ zrobić pracownikowi biorącemu udział w zorganizowanej zgodnie z prawem akcji strajkowej. W szczególności nie mogą poddawać go dyskryminacji i represjom z tego powodu. Czy są jakieś sygnały, że strajkujących nauczycieli spotkały represje? Jeśli nie, to państwo w całkiem niefikcyjny sposób wywiązało się ze swojej roli gwaranta tego prawa. Będąc natomiast w tym przypadku również pracodawcą nie miało obowiązku gwarantować strajkującym spełnienia ich żądań oraz wypłaty rekompensat za utracone zarobki.
Żalenie się na rzekomą fikcyjność prawa tylko z tego powodu, że ktoś w danych okolicznościach nie może go zrealizować lub kiepsko na takiej realizacji wychodzi, jest kompletnie bez sensu. Bierne prawo wyborcze nie oznacza przecież, że muszę zostać wybrany albo że ktoś ma mi zwrócić kasę za wydrukowane na próżno ulotki.