Kto zechce być ministrem edukacji?
Trwa polowanie na ministra edukacji. Anna Zalewska odchodzi, a następcy brak. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zgodzi się objąć MEN w najgorszym dla oświaty okresie – w czasie strajków.
Spekulowano, że ministrem edukacji zostanie Jarosław Zieliński. Dziś już wiemy, że ani myśli. Ma lepsze rzeczy do roboty niż gaszenie pożaru w oświacie. Nie ma głupich – powiedział między wierszami (info tutaj).
Jeśli nie ma następcy, Zalewska powinna zostać. Nie zostawia się statku bez kapitana. Oczywiście, ktoś pewnie się znajdzie. Będziemy mieli ministra z łapanki. Skoro partyjna śmietanka nie chce, premier będzie musiał sięgnąć głębiej. Może aż na samo dno. Jeszcze będziemy wspominać, że Zalewska nie była taka zła. Prawdziwa katastrofa – choć trudno w to uwierzyć – dopiero po niej.
Komentarze
Od lat wieeeeelu dobór/wybór w polityce kolejnych ministrów edukacji pokazuje, że to wyjątkowo niechciane stanowisko, dlatego tacy ministrowie oraz ministry się nam trafiają. Jako nauczyciele nie mamy szczęścia w tej sprawie.
@Gospodarz
Ministrem zostanie Maciej Kopeć! Zieliński był tylko „kozą rabina” … 😉
Anna 6 marca o godz. 20:22 262042
Tak jest, gdyż to jest podrzędne ministerstwo, szczególnie w państwie z zacofaną gospodarką typu kompradorskiego, opartą na eksporcie surowców i taniej siły roboczej, a więc w kraju, który NIE potrzebuje wysokowykwalifikowanych fachowców i gdzie szkoły i uczelnie są głównie przechowywaniami dla tzw. rezerwowej armii pracy, czyli inaczej dla bezrobotnych.
Belferxxx 6 marca o godz. 20:41 262043
Prymas (nomen omen Abp Wojciech Polak) na Ministranta Edukacji Narodowej! Bug, Chonor, Łojczyzna!
– – –
Gdyby szkoła nie była warta ministrów-nauczycieli, jakich sobie dotąd wydaje, pytałaby nie: „kto”, ale „po co”.
Jest to jednak pytanie w szkole z gatunku zakazanych pod karą grochu. O ścianę.
– – –
belferxxx
6 marca o godz. 20:41 262043
@Gospodarz
Ministrem zostanie Maciej Kopeć! Zieliński był tylko „kozą rabina” …
Myślisz, że skoro w Szczecinie świetnie prowadził LO, to da radę w skali kraju ? Na myśl przychodzi mi to, że lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć. Szkoda swojego dorobku i wizerunku.
@Belferrxxx
Ale, kurde masz poczucie humoru Lechu, „Bug,Chonor,Łojczyzna” hehehe
Tak sobie myślę, a może to wieszczone przez Gospodarza „dno” jest wybawieniem?
Tylko co będzie, jak się okaże, że ktoś je ukradł? hehehe
Zresztą, to od wprowadzenia religii do szkół, edukacją w naszym ukrzyżowanym kraju zawiadują panowie w sukienkach. A co by było, gdyby dohtór Ojdyr został tym mini-sterem? „Radio ma w ryja” w każdej szkole i TV „Trwam”bez końca. Spekulant z Torunia załatwił by wszystko. I e-dukowali byśmy się na najwyższym bo nie-boskim poziomie, z książeczką do nabożeństwa w ręce, katechizm na blachę. I pierwsze miejsce w watykańskim rankingu szkolnictwa pewne.
Wiara czyni cuda, które są ukochanymi dziećmi wiary, która z kolei czyni człowieka głupim, a przecież w sumie o to chodzi? NIE?
Ministrem nie powinien być nauczyciel, bo nauczyciel to tylko „wykonawca” zadań zgodnych w wytyczonym celem a cel ten wyznacza Klient czyli społeczeństwo i gospodarka. Zatem winien to być ktoś, kto zna potrzeby i wymagania którym sprostać powinien system edukacji.
Używając terminologii technicznej to powinien być Konstruktor znający potrzeby Klienta potrafiący zaprojektować produkt te potrzeby zaspokajający. Wiceministrowie i eksperci to Technolodzy znający się na tym, w jaki sposób ów surowiec ( uczniów ) najefektywniej w potrzebnych fachowców przerobić a Nauczyciele to kadra bezpośrednich Wykonawców – majstrów, brygadzistów i robotników wykwalifikowanych potrafiących jak najlepiej to zadanie wykonać. Projekty i pomysły racjonalizatorskie Wykonawców jak najbardziej pożądane i stosownie do przynoszonych efektów wynagradzane.
@kwant25
On był też kuratorem … 😉 Ale w moim poście chodziło o to, że on jest z jednej strony wprowadzony w to co się w MEN dzieje, a do wyborów zostało niecałe 8 miesięcy, a z drugiej jest najbardziej kompetentny z tej ekipy ..
cd. Strajk ma szanse powodzenia gdy zyska poparcie społeczeństwa. Zyska?
https://kobieta.wp.pl/najwiekszymi-ofiarami-strajku-nauczycieli-sa-dzieci-ryzykuja-rok-z-ich-zycia-grzmia-rodzice-6356453696857729a
@KC
Akurat to jest podsycanie bezsensownych lęków – już ja widzę tego ministra, który na 4-5 miesięcy przed wyborami pozbawi np. 50% gimnazjalistów możliwości zdania egzaminu w rezerwowym terminie i wzięcia udziału w rekrutacji…. 😉 MEN&CKE zgrywają twardych i straszą takimi tekstami, ale jak przyjdzie co do czego … o–l na Nowogrodzkiej murowany!
@belferxxx
Ten strajk jest fatalnie pomyślany strategicznie: nauczyciele wyjdą z niego jako skończeni s…ele, którym wyłącznie chodzi o forsę. Pewnie coś doraźnie wywalczą, ale rząd zyska argumenty i poparcie dla zwiększenia pensum. Zaczną się akcje w stylu np. referendum: czy jesteś za tym aby nauczyciele pracowali nawet 35 godzin tygodniowo, z zachowaniem 3 miesięcy wolnego od pracy?
Kto zechce być ministrem edukacji?
Wystarczy, że do wyborów będzie ktoś p.o. W Izraelu np. podczas strajków służby zdrowia od lat spada śmiertelność. Może ekstrapolacja da podobne wyniki? 🙂
Spok, panie autorze tego bloga: Hall i Kluzik-Rostkowska zacierają rączki i przebierają nóżkami…
Na samych hallówkach PO zaoszczędziła na was miliardzik rocznie (w sumie kilka miliardów), ale siedzieliście cichutko, cichuteńko, najciszej…
I to jest właśnie to dno…
@ontario
Akurat hallówki to sam Broniarz do spółki z Hall wymyślił – tak się przynajmniej publicznie(!) chwalił … 🙁
Ja bym wysunal kandydature blogowego kameleona, ktory u pana
p. Chetkowski wystepuje jako:
– belferxxx
– JohnKowalsky
na innych blogach Polityki wystepuje/-wal pod pseudonimami m.in:
– sushi neglectico
– Niemiec z Patagonii
– patagon
– Prowincjusz
++++ (tu zabraklo mu pomyslow na „nick”)
i wreszcie jako tania moja imitacja:
– maciejplacek
Zatem Sz.P., nadaktywny belferxxx nie tylko „dyskutuje” z panem, ale takze i sam z soba.
Dr. Freud o takich przypadkach grube ksiazki napisal.
Krzysztof Cywiński
„.. podczas strajków służby zdrowia od lat spada śmiertelność.”
Coś w tym jest bo słyszałem, że z rakiem leczonym żyje się średnio 3,5 roku a nieleczonym – 10 lat dłużej.Sam kiedyś spotkałem człowieka, któremu lekarze dawali kilka m-cy zrycia, minęło 7 lat a on żył nadal i nawet nie wyglądał na takiego, co wkrótce ma umrzeć.
Dzieje się tak, ze lekarze są wynagradzani za to że leczą a nie za to, że wyleczą .
Podobnie powinno być z nauczycielami – zarobki nie powinny zależeć od stażu pracy ale od jej efektów czyli np. lepiej zarabiać powinni ci, którzy wyszkolą olimpijczyków, pracujący z „trudnymi” dziećmi winni mieć dodatki za „pracę w warunkach szkodliwych dla zdrowia ” itp.
To tylko pomysł – nie podam algorytmu rozwiązania ale może fachowcy to zrobią trzymając się tej idei.
kaesjot 7 marca o godz. 7:40 262060
Otóż to! Lekarze są wynagradzani za to że leczą a nie za to, że wyleczą a zarobki belfrów nie powinny zależeć od stażu pracy ale od jej efektów.
@maciekplacek
Myli ci się nick JK&Co „Belfrrxxx!” z moim, od lat na tym forum … 🙁
Kaesjot 7 marca o godz. 7:40 262060
Algorytm jest prosty – powiązać płace nauczycieli w danej szkole z zarobkami ich uczniów, jako że nauczanie jest sztuką zespołową a więc o efektach nauczania decyduje CAŁY zespół belfrów w danej szkole, a nie tylko pojedynczy nauczyciele. W ten sposób zaistniałby też silny bodziec do pracy zespołowej, pozbywania się najgorszych belfrów i szukania najlepszych, a zyskaliby na tym najwięcej ci, którzy są najważniejsi w szkole, czyli uczniowie.
maciekplacek 7 marca o godz. 4:49 262059
Nie dziękuję. Wystawiam za to Twoją kandydaturę!
A Fred zajmował się tylko wariacjami na tle płci, a nie polityki! 🙂
Krzysztof Cywiński 6 marca o godz. 22:32 262055
Racja!
Optymatyk 6 marca o godz. 21:32 262050
;-) Łociec Derehtór tyż może być ministrantem edukacyji narodowej oraz jednocześnie przełożonym pewnego Radyja, przez które powadzono by edukacyję narodową w imieniu Maryi.
Kaesjot 6 marca o godz. 21:54 262051
TAK! Ministrem edukacji nie powinien być nauczyciel, tak samo jak ministrem wojny (pardon, obrony) nie jest wojskowy a ministrem zdrowia, a własciwie leczenia, nie powinien być lekarz.
Belfrrxxx!
7 marca o godz. 7:51
Czekałbyś na wynagrodzenie 20 lat zanim Twoi uczniowie zaczną zarabiać ?
To musi być system na bieżąco oceniający i wyceniający efekty pracy.
Powinien on uwzględniać także „jakość surowca wejściowego” czyli premiować także postęp a nie sam wynik końcowy bo w szkołach publicznych nauczyciel nie ma swobody doboru uczniów a nawet dzielenia ich na grupy mniej i bardziej zdolnych.
Kaesjot 7 marca o godz. 8:08 262068
Wystarczy 5 lat. Tak się zresztą w USA ocenia jakość edukacji – na podstawie zarobków absolwentów. I żaden system nie jest idealny, a więc można tu dodać współczynnik uwzględniający wysokość zarobków albo dochodów w danym regionie, mieście czy dzielnicy, aby nauczyciele w szkołach położonych w biedniejszych regionach, miastach czy dzielnicach nie byli poszkodowani.
Gospodarz sugeruje, że Zalewska planuje zejście z Patny z obawy przed tajfunem a nie dla kasy, chłopów i wódy w portowym kasynie?
No to dramat gotowy.
Belfrrxxx!
7 marca o godz. 8:15
A jak chcesz powiązać konkretnych nauczycieli z konkretnymi absolwentami, gdy drudzy ci mogą „rozpłynąć się” po całych Stanach a nawet świecie ?
To czego się nauczył w szkole, jakie miał oceny nie zawsze przekłada się na talent do biznesu.
Jak spotkaliśmy się 20 lat po maturze to okazało się, że wcale ci najlepsi w szkole osiągnęli największe sukcesy liczone zarobioną kasą lecz dominowali ci, którzy ledwością przechodzili z klasy do klasy.
Może być tak, że zarządy firm, w których absolwenci pracowali i nieźle zarabiali zdecydowali przenieść swe fabryki do Indii lub Meksyku
Jaki wpływ mają nauczyciele na to jak absolwent wykorzysta ( z przyczyn własnych jak i niezależnych od siebie ) tę wiedzę i umiejętności, które posiadł w szkole?
cd. Z dyskusji w GW:
„Takie bzdury, to oni mogą sobi opowidać w GW. W szkole mojej córki rodzice podadzą szkołę do sądu. Ta polityczna hucpa mam nadziję będzie sowicie ukarana, a nauczyciele odczują to na własnych tyłkach.”
@kaesjot
Wszystkie strony sporu są nieuczciwe w dyskusji: nieistotne, świadomie czy też nie. Egalitaryzm i bezinteresowna zawiść, przesłaniają konsekwencje. To nie jest jedynie spór ministerstwa z nauczycielami. To także spór ideologiczny, polityczny i, na co tak nikłą uwagę zwracają media, z samorządami. Metropolie lokalne i regionalne „ciągną grubą rentę” z tego tytułu. Dlatego koszty życia- przede wszystkim zakup i wynajęcia mieszkania – są inne. Dla każdego 1000 zł to kompletna bzdura. Dla niektórych 2-4 tys., dla niektórych 500 -1000, dla innych w ogóle, dla jeszcze innych wypowiedzenia. Strony sporu uważają, że „jakoś to będzie”, i mają rację co do strajku, jak w dowcipie o oczekiwaniach wobec małżeństwa: on sądzi, że ona nigdy się nie zmieni; ona z kolei łudzi się, że uda się jej go zmienić. Obydwoje się mylą.
Kandydat na ministra oswiaty to potencjalny samobójca pod względem i zawodowym,i politycznym. Gdy zostanie wyciągnięty spośród nauczycieli,będzie znał realia pracy w szkole, to i tak nie uporządkuje tego bałaganu pozostawionego przez ministrzycę. Wróci do belferskiego grona jako przegrany fantasta. Gdyby jednak bardzo chciał realizować postulaty reformujące edukację,w oparciu o słuszne wnioski naukowców i praktyków, a nie na wspomnienia lat szkolnych wielu prawdziwych ,,znawców,,wówczas przekona się, że nie dostanie błogosławienstwa od swoich politycznych mocodawców. I koło się zamyka. Przypomina mi to trochę Ziembiewicza, który komentował w obecności żony robotnicze ulotki. Rządzą Czechlińscy. Inni kolebią się w chocholim tańcu. A oświata to wielka rzecz
Paradoksalnie, ale z obecnej ekipy za najlepszego kandydata do obsadzenia stanowiska szefa MEN uważam – tylko proszę nie krzyczeć – Antka Maciarewicza. Czy to nie on rozpoczął rządy w Armii od podwyżek dla żołnierzy?
Krzysztof Cywiński
7 marca o godz. 10:21
Mamy do czynienia z błędnym pojmowaniem egalitaryzmu . Wg mnie oznacza równy dostęp, równe szanse ale wyniki to już kwestia indywidualnych zdolności i chęci.
Orzeł, struś i pingwin to są ptaki ale orzeł nie dorówna strusiowi w biegu, pingwin nigdy nie pofrunie a struś nie będzie pływał.
Zaś bezinteresowna zawiść to wg mnie „mentalność chłopa pańszczyźnianego” – łatwiej wykazać, że inni są gorsi niż, że się jest od nich lepszym.
Jasiu wcale nie Glupi, Antek ma barwny życiorys z epizodem dydaktycznym włącznie. To konsekwentny ideowiec,zwolennik swoich racji. Ojciec,mąż i dziadek. Ale ja wolę Antka w piosence,,Antoni wzywa do broni,, Big Cyca,, W armii zaczął dobrze: podwyżki, faworyzowanie młodej kadry, tworząc terytorialsów, spełnił marzenia wielu młodych o mundurze. Popełnił także błędy. Lecz trzeba jemu oddać: poprawnie mówi po polsku, dobry akcent,składnia i retoryka. Jednak wolę jego w w/w piosence.
Płynna Rzeczywistość
7 marca o godz. 9:07
–
Sugestia ze wpisu i komentarzy jest jedna: uetatowieni na folwarku szkolnicy wciąż tkwią, podglądając, w plenum KC.
–
A czy to takie ważne teraz kto zostanie „eduministrem”?
Przecież pewne mechanizmy zostały już uruchomione i nic ich oprócz katastrofy naturalnej lub wojny zmienić ich nie może. Ani na jedno, ani na drugie jak na razie się nie zanosi, ale ….. kto wie. Ktokolwiek zostanie, będzie robił to, co rząd już podjął.
Jest jeszcze jedna możliwość, kiedy belferski zapowiadany strajk doprowadzi do poruszenia wszystkich środowisk zawodowych w strajku solidarnościowym i to doprowadzi do upadku obecnego rządu i przejęcia siłowego władzy przez opozycję i przedterminowych wyborów parlamentarnych. Co też wydaje się nierealne. To byłaby rewolucja.
Gekko,przeczytawszy Twój ostatni wpis o uetatowionych folwarcznych szkolnikach, przypomniał mi się bon mot z ,,Psów,,: ,,Co ty kurwa, wiesz o zabijaniu, ? Aluzju panimajesz?
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/strajk-nauczycieli-list-do-redakcji/654chj2
Poniżej cała treść listu od Pani Justyny:
Jestem mamą trójki dzieci – dziś w wieku 10 lat (4 klasa podstawówki), 14 lat (3 klasa gimnazjum), 19 lat (1 rok studiów). Od dobrych kilkunastu lat przyglądam się z bliska, jak wygląda szkolnictwo. Z wykształcenia jestem pedagogiem, ale wykonuję inny zawód – przede wszystkim z powodów finansowych.
Przyglądając się edukacji moich dzieci widzę, jak standardy nauczania dramatycznie się obniżają. To, co musiał umieć mój najstarszy syn, nie pojawia się w programie nauczania mojej najmłodszej córki.
Sytuacje, gdy brakuje nauczyciela – bo odszedł, bo zachorował, bo nie ma zastępstwa, bo nie ma chętnych – są nagminne. W 3 klasie mojej córki przez cały rok nie było wychowawcy/osoby wiodącej, a nauczaniem zajmowali się przypadkowi nauczyciele ze starszych klas.
Pomimo mojego przekonania, że najlepsza szkoła podstawowa, to szkoła najbliżej domu – przeniosłam córkę do szkoły prywatnej. W 2 klasie mojego syna, który chodzi do renomowanego gimnazjum w Warszawie, wymienili się wszyscy nauczyciele. W klasie 3 także nastąpiły zmiany.
Jestem przekonana, że jakość nauczania jest nierozerwalnie związana z poziomem zarobków nauczycieli. Dobrzy pedagodzy nie uczą w szkołach, ale dają prywatne korepetycje i zajmują się tylko tym, zapewniając sobie naprawdę niezłe przychody. Wiem, bo od lat korzystam, doceniam i cieszę się, że mam taką możliwość.
Jeśli zależy nam na dobrym kształceniu w szkołach – musimy za nie zapłacić, jako społeczeństwo.
Jestem zdecydowanie za podwyżkami dla nauczycieli. Uważam, że termin strajku 8.04 jest najlepszy z możliwych. Zgadzam się, że strajk po terminie egzaminów nie odniesie żadnego skutku. Trzymam kciuki za podwyżki.
cd.
„Dobrzy pedagodzy nie uczą w szkołach, ale dają prywatne korepetycje i zajmują się tylko tym, zapewniając sobie naprawdę niezłe przychody. Wiem, bo od lat korzystam, doceniam i cieszę się, że mam taką możliwość.”
Jak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze o kasę. Czyli korepetytorom jest na rękę taki stan rzeczy i oni jak widać zarabiają na tym dobrze, będąc jednocześnie wrogami/zdrajcami swoich niedawnych kolegów. W biznesie nie ma sentymentów i moralności. Jestem ciekaw czy prowadzą działalność opodatkowaną?
Moralność kasy to jedyna moralność w systemie zw. kapitalizmem. „Byt określa świadomość”, nie ma to tamto, znowu ten „przebrzydły Żyd” K.Marks.
@Optymatyk
7 marca o godz. 14:35 262079
>A czy to takie ważne teraz kto zostanie „eduministrem”?
Przecież pewne mechanizmy zostały już uruchomione… <
Diabeł tkwi w szczegółach i w elastyczności … 😉
Kaesjot 7 marca o godz. 9:39 262071
Pytasz się mnie, jak ja chcę powiązać konkretnych nauczycieli z konkretnymi absolwentami, gdy drudzy ci mogą „rozpłynąć się” po całych Stanach a nawet świecie ? Pisałem już, że oceniać można tylko CAŁY zespół belfrów, a proponuje tu dodatkowe punkty dla szkoły za to, że jej absolwenci pracują w swoim zawodzie albo lepszym zagranicą. Tu nie chodzi też o talent do biznesu, bo nie każdy absolwent jest przecież biznesmenem, ale o przygotowanie uczniów do warunków panujących na rynku pracy. Oczywiście, że wcale ci najlepsi w szkole osiągnęli największe sukcesy liczone zarobioną kasą, a więc szkoła powinna zmienić system wystawiania ocen – nie tyle za posiadaną wiedzę, co za umiejętności jej zdobywania. Na studiach np. mogliśmy wnosić na egzaminy (SGPiS) tyle książek, ile zmieściło się na stoliku egzaminacyjnym. Profesorowie wychodzili bowiem ze słusznego założenia, ze jeśli ktoś nie opanuje dostatecznie (czyli nie będzie rozumiał) np. całkowania, to mu nawet cała biblioteka wydziału matematyki UW nie pomoże na egzaminie.
I pytasz się, jaki wpływ mają nauczyciele na to jak absolwent wykorzysta (z przyczyn własnych jak i niezależnych od siebie) tę wiedzę i umiejętności, które posiadł w szkole? Otóż nauczyciele maja nauczyć uczniów wykorzystywania wiedzy w pracy zawodowej i oraz metod zdobywania tej wiedzy, a nie wbijać im do głów formułki czy też indoktrynować ich ideologicznie, np. na lekcjach polskiego czy historii, że o religii już tu lepiej nie wspomnę.
Pozdrawiam!
LK
kaesjot 7 marca o godz. 12:42 262076
Zgoda!
Optymatyk 7 marca o godz. 14:43 262081
Pani Justynka jest za strajkiem, ale swoje potomstwo to przeniosła do niestrajkującej szkoły prywatnej. 100% belferska hipokryzja i 100% zakłamanie współczesnych polskich „wykształciuchów”. :-(
Optymatyk 7 marca o godz. 14:35 262079
Rewolucja to może i będzie, ale ludzi pracy, a nie zdemoralizowanych wykształciuchów z POKO.
Głupi Jaś 7 marca o godz. 12:05 262075
Antek Rozpylacz „rozpylił” nasze wojsko w pył, a szczególnie jego wywiad i kontrwywiad (bez którego nie ma przecież współczesnego wojska), choć trzeba tu przyznać, że jego poprzednicy (od roku 1989) i następcy wcale od niego lepsi nie byli i raczej już chyba nigdy lepsi nie będą.
Ino 7 marca o godz. 10:49 262074
Niekoniecznie. Chodzi tylko o to, aby załapać się na stołek a później rozłożyć swój resort, tak jak to zrobił Antek M. z tzw. obroną narodową.
Krzysztof Cywiński
7 marca o godz. 10:02 262072
I mają ci rodzice 100% rację, ale podać do sądu powinni też strajkujących belfrów i zarząd ZNP a nie tylko szkołę.
7 marca o godz. 10:21 262073
Ten problemem rozwiązałby dodatek metropolitalny, na wzór dodatku londyńskiego w UK, a przyznawany w Polsce pracownikom budżetówki zatrudnionym w aglomeracjach np. ponad półmilionowych.
Kaesjot 7 marca o godz. 9:39 262071
Pytasz się mnie, jak ja chcę powiązać konkretnych nauczycieli z konkretnymi absolwentami, gdy drudzy ci mogą „rozpłynąć się” po całych Stanach a nawet świecie ? Pisałem już, że oceniać można tylko CAŁY zespół belfrów, a proponuje tu dodatkowe punkty dla szkoły za to, że jej absolwenci pracują w swoim zawodzie albo lepszym zagranicą. Tu nie chodzi też o talent do biznesu, bo nie każdy absolwent jest przecież biznesmenem, ale o przygotowanie uczniów do warunków panujących na rynku pracy. Oczywiście, że wcale NIE ci najlepsi w szkole osiągnęli największe sukcesy liczone zarobioną „kasą”, a więc szkoła powinna zmienić system wystawiania ocen – nie tyle za posiadaną wiedzę, co za umiejętności jej zdobywania i użytkowania. Na studiach (SGPiS) mogliśmy wnosić na egzaminy tyle książek, ile zmieściło się na stoliku egzaminacyjnym. Profesorowie wychodzili bowiem ze słusznego założenia, że jeśli ktoś nie opanuje dostatecznie (czyli nie będzie rozumiał) np. całkowania, to mu nawet cała biblioteka wydziału matematyki UW nie pomoże na egzaminie.
I pytasz się, jaki wpływ mają nauczyciele na to, jak absolwent wykorzysta (z przyczyn własnych jak i niezależnych od siebie) tę wiedzę i umiejętności, które posiadł w szkole? Otóż nauczyciele maja nauczyć uczniów wykorzystywania wiedzy w pracy zawodowej i oraz metod zdobywania tej wiedzy, a nie wbijać im do głów formułki czy też indoktrynować ich ideologicznie, np. na lekcjach polskiego czy historii, że o religii już tu lepiej nie wspomnę.
Pozdrawiam!
LK
Optymatyk 7 marca o godz. 14:56 262082
Otóż to! K. Marx wiecznie żywy! 🙂
Ino
7 marca o godz. 14:40
–
Czy chodzi o to, że tak utożsamiasz się z uetatowionymi folwarcznymi szkolnikami, że chcesz kogoś zabijać jak wściekłych psów? Chciałbyś o tym porozmawiać z prokuratorem?… Taki żarcik, na razie.
Gekko 7 marca o godz. 15:36 262093 😉
A wściekłe psy należy leczyć, a NIE mordować!
Gekko! Wszystko dobrze. Siadaj – lufa. Aluzji nie pojąłeś. Nie jesteś wielbicielem 10 muzy.
Ino 7 marca o godz. 16:36 262098
Przyjęło się numerować muzy po RZYMSKU. 😉
Belfrrxxx,nie tylko przyjęło się, ale usankcjonowano normami.ortografii. Ale to drobiazg w porównaniu z tym,na co zwróciłem uwagę mojemu adwersarzowi,który ma swoiste poczucie oświatowych realiów.
@kaesjot
Już taka była, tzw. drożdżówka, która szkołę znała bardzo dobrze bo miała dzieci w szkole. Prywatnej zresztą. Nic dobrego z tego nie wyszło. Narobiła tylko bałaganu, który nieudolnie próbowała posprzątać Zalewska. Z marnym zresztą skutkiem bo dołożyła tylko swojego.
Ino 7 marca o godz. 16:56 262100
Normy są zmienne tak jak kobiety, też zresztą rodzaju żeńskiego. 😉
– – –
Minister nie może mieć wykształcenia ponadszkolnego, inaczej zapanuje wścieklizna.
– – –
Najlepiej, gdyby choć woźna w szkole miała Nobla, za uleczenie wścieklizny.
– – –
Kandydaci na oba stanowiska w jednym, do znalezienia bez trudu, na blogu.
– – –
Ja chcę zostać ministrem edukacji – przecież wiadomo, że wykształcenie kierunkowe ani inne kompetencje nie są potrzebne. W międzyczasie za pensyjkę zrobię sobie zęby, kupię parę markowych garniturów, będą mnie wozić bmw na nowogrodzką. Nauczyciele i tak zrobią strajk – zrobi się zadyma na całego, więc pieniądze i tak się znajdą, w międzyczasie załatwię ciepłą posadę dla córki i rentę dla sąsiada. Jak już napełnimy wszystkie nauczycielskie kieszenie ich własnymi pieniędzmi z podatków, vatów i niezrealizowanych zakupów helikopterów, zostanę okrzyknięty ministrem idealnym, kupię mieszkanie w Warszawie, zostanę posłem następnej kadencji i w spokoju dobujam się do emerytury a’la poseł Kaczyński czyli jakieś 19 tysiaków. Nierealne? W tym kraju wszystko jest możliwe!
Gekko 7 marca o godz. 17:55 262103
NIE promuj siebie samego aż tak nachalnie! 😉
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/list-do-redakcji-wezcie-sie-lepiej-do-roboty-strajkowac-powinni-inni/1hptvzs
Jestem mamą gimnazjalisty, który za miesiąc będzie zdawał egzaminy gimnazjalne.
Jestem oburzona strajkiem nauczycieli, który ma rozpocząć się 8 kwietnia. Nauczyciele to jedyna grupa zawodowa w Polsce, która ma tak liczne przywileje rodem z PRL. Nie rozumiem czego oni jeszcze chcą, mają bardzo wysokie wynagrodzenia, pracują tylko 18 godzin w tygodniu, ponad trzy miesiące wakacji, a każda godzina zastępstwa jest ekstra płatna. Kto tak ma w naszym kraju? Nikt poza nauczycielami, a im jeszcze źle.
Jak oni tak narzekają to niech się przekwalifikują i idą do pracy do supermarketu albo do innej firmy prywatnej, to wtedy dopiero się dowiedzą, co to znaczy ciężko pracować na chleb. Oni nie mają zielonego pojęcia, jak reszta społeczeństwa jest wynagradzana i ile przeciętny Polak spędza godzin w pracy. A jest to o wiele więcej niż 18 godzin w tygodniu. Ja też mam wyższe wykształcenie, tytuł magistra, a moje zarobki mają się nijak do zarobków nauczycieli.
O trzymiesięcznych wakacjach mogę tylko pomarzyć, góra dwa tygodnie w roku i dalej do pracy. Mam dwie koleżanki, które są nauczycielkami i widzę jak wygląda ich życie. O godzinie 13 są już w domu, mają czas dla siebie i dla rodziny, zarabiają dwa razy tyle co ja, wakacje za granicą. Po prostu żyć nie umierać. I oni jeszcze mają czelność strajkować? To jest jakiś absurd. A co mają teraz zrobić uczniowie, którzy przygotowują się do egzaminów?
Nauczyciel pracuje 18 godzin w tygodniu, mój syn spędza w szkole 36 godzin w tygodniu, a gdy przyjdzie do domu, to dalej musi się uczyć i odrabiać zadania domowe. To uczniowie powinni strajkować, że mają tyle godzin, a nie leniwi nauczyciele, którym się w głowach poprzewracało. Mam nadzieję, że w szkole syna nie będą strajkować, bo to by wołało już o pomstę do nieba. Weźcie się lepiej belfry do roboty, a strajkować to powinny inne grupy zawodowe, którym podwyżki naprawdę się należą, za ciężką i odpowiedzialną pracę, ale na pewno nie wam darmozjady.
To moja opinia o tym strajku, myślę, że wielu Polaków się ze mną zgodzi w 100 procentach.
@Optymatyk
Oczywiście takich listów dobrze opłacani(!) autorzy wyprodukują przed strajkiem setki – ot taka metoda wojny psychologicznej rządzących … 😉
belferxxx 7 marca o godz. 19:52 262110
To wszystko jest 100% prawdą:
Nauczyciele to jedyna grupa zawodowa w Polsce, która ma tak liczne przywileje rodem z PRL. Nie rozumiem czego oni jeszcze chcą, mają bardzo wysokie wynagrodzenia, pracują tylko 18 godzin w tygodniu, ponad trzy miesiące wakacji, a każda godzina zastępstwa jest ekstra płatna. Kto tak ma w naszym kraju? Nikt poza nauczycielami, a im jeszcze źle. Jak oni tak narzekają to niech się przekwalifikują i idą do pracy do supermarketu albo do innej firmy prywatnej, to wtedy dopiero się dowiedzą, co to znaczy ciężko pracować na chleb. Oni nie mają zielonego pojęcia, jak reszta społeczeństwa jest wynagradzana i ile przeciętny Polak spędza godzin w pracy. A jest to o wiele więcej niż 18 godzin w tygodniu. Ja też mam wyższe wykształcenie, tytuł magistra, a moje zarobki mają się nijak do zarobków nauczycieli. Itd.
Optymatyk 7 marca o godz. 19:50 262109
Ja z tą Panią zgadzam się na 100%! A jestem nauczycielem, tyle że pracuję w szkole (wyższej) prywatnej.
@Belfrrexxx
Głupszego listu niż list tej Pani nie czytałam dawno!!! Serio, gdy czytam brednie typu: 18 h + 3 miesiące wakacji, to juz nie dyskutuję z kimś, kto tak bredzi.
Za to jako wychowawczyni klasy, w której uczniowie zdają i matury, i egzaminy- nie, nie jestem w stanie strajkować w czasie ich egzaminów, znając ich plany/stresy/starania się. Po prostu. A gdybym była matką dziecka zdającego w tym roku egzaminy (już za mną ten etap), szlag by mnie jako rodzica trafił, gdy coś takiego mu zafundowano i bredzono, że „w trosce o jego przyszłość”.
Belfrrxxx!
7 marca o godz. 15:26
” Otóż nauczyciele maja nauczyć uczniów wykorzystywania wiedzy w pracy zawodowej ”
Pytanie – a gdzie ci nauczyciele sami mają nabyć umiejętności wykorzystywania posiadanej wiedzy w pracy zawodowej ?
Zdarzało mi się kilka razy, że do biura wpadał pracownik z pianą na ustach i rysunkiem technicznym w ręce wołając:
„Dajcie mi tego ch..a co to projektował – jak taki mądry to niech powie jak mam to zrobić !!!”
Tym ch…em był dr inż. wykładowca z wyższej uczelni.
Z formalnego punktu widzenia był to bardzo dobry projekt tylko z praktycznego – niewykonalny bo nie uwzględniał możliwości technologicznych wykonawcy, dostępności przyjętych przez niego materiałów i optymalnego ich wykorzystania.
Podobno przed wojną inżynier nim został pracownikiem uczelni musiał się wykazać osiągnięciami w przemyśle.
A teraz „uczą zawodu” tacy co dnia nie przepracowali we fabryce.
Osobiście byłem świadkiem jak do sklepu metalowego przyszedł student politechniki i zażądał by mu pokazali jak wygląda śruba, nakrętka i podkładka i był zawiedziony, że pokaz ten nie miał charakteru wykładu czy choćby wyczerpującej prezentacji!
Anna 7 marca o godz. 20:42 262113
Ale ta pani prawdę pisze…
Belfrrxxx!
7 marca o godz. 20:10
Nie porównuj pracy wykładowcy wyższej uczelni z pracą nauczyciela szkoły podstawowej.
To całkiem inna praca, inna odpowiedzialność i stress.
Ty nie masz do czynienia z rozpuszczonymi bachorami i zarozumiałymi ich rodzicami – wystarczy, że jest takich tylko10-20% !
Kaesjot 7 marca o godz. 20:55 262114
1. Gdzie nauczyciele mają nabyć umiejętności wykorzystywania posiadanej wiedzy w pracy zawodowej ?
- Na studiach, w tym podyplomowych i praktykach zawodowych.
2. Przecież po roku 1989 polskie politechniki zeszły na psy i stały się muzeami techniki, tyle że dla studentów a nie dla szerszej publiczności. I to NIE mógł być bardzo dobry projekt, gdyż dobry projekt musi być możliwy do wykonania. Na przykład Puccini czy Verdi, pisząc opery, zdawali sobie sprawę z możliwości wykonawców, z tego że sopran nie zaśpiewa w praktyce wyżej niż C6 (wysokie C) a bas niżej niż E2 (2 Es poniżej środkowego C) i podobnie Chopin pisząc swoje etiudy, nawet te najtrudniejsze do wykonania, zdawał sobie sprawę z możliwości wykonawców, gdyż sam zresztą był genialnym pianistą także jeśli chodzi o technikę gry. Ja np. mogę zaprojektować budynek mający 10 km, ale wybudować go się da dopiero po wynalezieniu materiału, który by udźwignął tyle pięter. Dochodzi jeszcze problem, wind, które musiałyby przekraczać barierę dźwięku, gdyż inaczej, to jazda na najwyższe piętro zajmowałaby około pół godziny, ponieważ obecnie windy osiągają tylko około 30 km/h, ale to jest osobny problem.
3. Po wojnie też inżynier, zanim został pracownikiem uczelni, musiał się wykazać osiągnięciami w przemyśle. Ale tylko do lat 1980-tych.
4. A czy ten student, proszę Pana, nie miał komputerowego wychowania? https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Aruba_(z%C5%82%C4%85cze) ;-)
Kaesjot 7 marca o godz. 21:22 262116
I dlatego ja nigdy nie chciałem uczyć w szkole, a tylko pracować naukowo na wyższej uczelni. Jak to mówią – „Nie chciało się nosić teczki, trzeba dźwigać woreczki”. Ale też: „Ucz się ucz, bo jak nie będziesz się uczył to będziesz kopał doły za 6 tysięcy zł brutto” i „A jak się będziesz za dużo uczył, to będziesz siedział za biurkiem za 1600 zł brutto, ewentualnie pod biurkiem z dodatkową premią”. ;-)
Chcę być dobrze opłacany, żeby uczniowie, z którymi się spotykam, i na których życie mam często duży wpływ, potrafili zarazić się ode mnie entuzjazmem i dobrą energią, a nie sarkazmem i zgryźliwością. Chcę dobrze pracować nie MIMO systemu, ale także DZIĘKI systemowi edukacji. Chcę się zajmować tym, jak można w klasie wprowadzić Godzinę Geniuszu, a nie jak radzić sobie z podwójnym rocznikiem uczniów pracujących na dwóch różnych podstawach programowych. Chcę budować relacje z uczniami, a nie przejmować się, czy po opłaceniu rachunków wystarczy do pierwszego.
Chcę eksplorować wykorzystanie Sztucznej Inteligencji w klasie, a nie zmagać się z przestarzałą już w chwili powstania podstawą programową. Chcę, by moi uczniowie byli dumni z tego, że ukończyli polską szkołę i mogą konkurować ze swoimi rówieśnikami z Singapuru, Korei Południowej czy Finlandii, a nie żeby jedyną motywacją do nauki angielskiego był jak najszybszy wyjazd za granicę z „tego kraju”. Dlatego zastrajkuję. PS. Polskie prawo jest tak skonstruowane, że jedyną formalną przyczyną strajku mogą być prawa pracownicze. Więc, niestety, wszystkie podnoszone przeze mnie kwestie jakości oświaty nie mogą oficjalnie trafić do dokumentów strajkowych, natomiast osoby zapowiadające swój udział w strajku wyraźnie mówią, że – poza postulatami finansowymi – chodzi o niespotykaną od 30 lat zapaść w polskiej oświacie.
@Płynna nierzeczywistość
Wskaż jakąś straszną cechę reformy Zalewskiej, a ja ci powiem kto stworzył bardziej drastyczny nawet precedens … 😉
@belfrrxxx
„bufor antycykliczny” , taki ekonomiczny termin padło ostatnio/dziś z ust naszego premiera, w wywiadzie w TVN24.
Nie znam tego terminu i pewnie większość tu piszących również, jeśli byłbyś łaskaw z racji zasobów swojej ekonomicznej wiedzy, wyjaśnić nam „o co się rozchodzi”?
Domyślam się, nie wiem, czy słusznie, że chodzi o cykliczność kryzysów w kapitalizmie.
Bufor to zapora/zderzak.
Rydzyk?
– – –
Sceptyczny Rydzyk, to tylko w szkole.
– – –
Płynna Rzeczywistość
7 marca o godz. 22:30
–
Chcę być dobrze opłacany… a dalej to już tylko scena z Felliniego „i need a woman”.
Mały piotruś, a już pan.
–
@belferxxx – bez wykrzyknika, prawdziwy
Masz doczynienia z wyjatkowym mitomanem ‚xxx !’
Moze przyblize wszystkim kim jest; JohnKowalsky aka jakowalski, aka kagan, aka ekonom, aka leonid, aka Prowincjusz, aka satoshi, aka ThomaszNiemiec, aka … blah, blah, blah…
Tutaj jest z ‚belfer wykrzyknikiem’ i ‚Johnny’.
Kim w zyciu swoim „Johnny” juz nie byl, jego wlasne slowa, dostepne na blogach polityki, cyt.:
– ‚jestem elektryk-teoretyk –
– ‚A jako doktor filozofii’ –
– ‚byłem wykładowcą (lecturer) na uniwersytecie w Kanadzie –
– ‚analityk w pewnym amerykańskim banku’ –
– ‚project leader w banku w Minneapolis’ (USA) –
– ‚bliskim współpracownikiem prof. W. Bieńkowskiego (?!) –
– ‚rekrutowano mnie do SANDF oraz Royal Canadian Mounted Police –
To tylko ulamek z jego ‚bogatego’ CV. Dodam, ze 5 lat temu szukal pracy u mnie nie majac pojecia o IT. Dzisiaj twierdzi, ze jest wykladowca, cyt.: ‚A jestem nauczycielem, tyle że pracuję w szkole (wyższej) prywatnej.’ – A gdzie, jesli mozna spytac?
A kim ‚Johnny’ jest naprawde?
A cheap version of Baron von Münchhausen. Very cheap, indeed.
Optymatyk
7 marca o godz. 23:45
Bufor to „magazyn” którego zadaniem jest przyjmowanie nadwyżek „czegoś tam” z systemu i jego zasilanie w razie niedoboru czyli zapewnienie stabilnego, zrównoważonego przebiegu procesu.
Zderzak kolejowy zwany buforem też magazynuje – energię zderzenia a do tego łagodzi wstrząsy przy hamowaniu i ułatwia ruszanie.
Każdy rozsądny człowiek trzyma także pewne zapasy ” na czarną godzinę”, tworzy rezerwy czyli „buforuje” część zasobów.
Tak wiec określenie użyte przez Morawieckiego uważam za poprawne.
Natomiast istotnym w tym wszystkim jest na co, kiedy i w jaki sposób rezerwy z bufora zostaną użyte.
Płynna NIERzeczywistość 7 marca o godz. 22:30 262119
Ja też chcę być dobrze opłacany. Me too!
Polski emeryt, rencista, bezrobotny, pracownik małego prywatnego przedsiębiorstwa etc.
Gekko 8 marca o godz. 0:16 262124
Super! 🙂
maciekplacek 8 marca o godz. 4:14 262125
Tak, ja jestem także maciekplacek, a wiec uważaj, z kim dyskutujesz!;-)
Natomiast ty, to na 100% NIE jesteś:
- elektrykiem (ani teoretykiem a nawet i praktykiem – co więcej: nawet nie jesteś pomocnikiem elektryka tak jak np. TW Bolek),
- doktorem filozofii czy też medycyny ani nawet teologii,
- analitykiem i szefem projektu (project leader) w pewnym amerykańskim banku w Minneapolis (Minnesota),
- bliskim współpracownikiem prof. W. Bieńkowskiego (d. SGPiS/SGH).
Natomiast zgoda, że:
- NIE rekrutowano mnie do SANDF (nawet nie wiem i nie chcę wiedzieć, co to za zwierzę) oraz Royal Canadian Mounted Police (jako iż w Kanadzie bowiem nigdy nie byłem, a tylko nad Jeziorem Górnym, czyli nad wodami granicznymi pomiędzy USA a Kanadą) oraz
–- NIE byłem wykładowcą (lecturer) na uniwersytecie w Kanadzie z w/w powodu (w Kanadzie bowiem nigdy nie byłem) i że
- NIE szukałem u ciebie pracy, gdyż ty NIE jesteś przecież przedsiębiorcą a tylko tanim trollem internetowym.
A wtórej prywatnej uczelni pracuję, to jest „none of your business”, nielegalu z Jackowa. Napisz lepiej coś więcej o sobie, np. pod którym mostem mieszkasz i z której biblioteki publicznej pisujesz? 😉
kaesjot 8 marca o godz. 7:50 262126
Zgoda!
Płynna NIERzeczywistość 7 marca o godz. 22:30 262119
Od kogo to ściągnąłeś?
Optymatyk 7 marca o godz. 23:45 262121
Kapitalizm dzielnie kroczy od kryzysu do kryzysu i bohatersko zwalcza przy okazji problemy przez siebie stworzone, takie jak wojny, bezrobocie, bieda, bezdomność, wykluczenie społeczne, przestępczość, w tym głównie złodziejstwo, korupcję, nepotyzm, etc. Bufor, czyli urządzenie działające podobnie jak amortyzator w samochodzie (a powie ci to każdy prawdziwy kolejarz), działa zaś tylko do pewnej, niezbyt zresztą dużej prędkości, gdyż ma on dość ograniczone możliwości pochłaniania energii kinetycznej (energii uderzenia).
Dawno, dawno temu zastanawiałem się, dlaczego lokomotywa i wagony połączone są ze sobą z pewnym luzem a nie „na sztywno” ?
Wystarczyło sobie tylko przypomnieć co nieco z lekcji fizyki i już było jasne dlaczego.
To się nadaje na zadanie maturalne – ciekawe tylko ilu dzisiejszych absolwentów by to wyjaśniło poprawnie.
Gdy jednak z 12 lat nauki JEDEN ROK ( po skomasowaniu ) przeznacza się wyłącznie na nauczanie religii to z czegoś trzeba było zrezygnować.
Kaesjot 8 marca o godz. 9:23 262133
Nie ma w praktyce ciała idealnie sztywnego, a wagony, podobnie jak samochody, mają od dawna strefy zgniotu. Dlatego też nie powinno sie podróżować w przedsionkach wagonów. I zgoda co do szkodliwości nauczania religii.
Belfrrxxx!
8 marca o godz. 9:31
ty nie chodzi o sztywność i strefę zgniotu.
Opór toczny „stal po stali” jest bardzo niski – przeciętny chłop jest w stanie pchać 20-tonowy wago.
Problem w tym, aby go ruszyć czyli pokonać bezwładność tej masy – jak już ruszy to jedzie.
Luźne połączenia sprawiają, ze wpierw rusza lokomotywa, za ułamek sekundy szarpnie pierwszy wagon, za moment wspólnie szarpną drugi wagon i tak po kolei następne i cały skład rusza.
Gdyby były łączone sztywno lokomotywa musiała by pokonać bezwładność wszystkich wagonów w tej samej chwili a nie stopniowo.
@Belfrrxxx! (przez chwile miałem nadzieje, ze 8 marca wcieli się w bardziej adekwanty gender, ale wygląda na to, że w swym seksizmie jest idealnie szywny)
” działa zaś tylko do pewnej, niezbyt zresztą dużej prędkości, gdyż ma on dość ograniczone możliwości pochłaniania energii kinetycznej (energii uderzenia).”
Amoryzator w samochodzie pochłania raczej energię potencjalną; a właściwie – zamienia ją na inną formę energii. Jako taki, może wytrzymać nawet do dość dużej prędkości i energii kinetycznej (ruchu postępowego samochodu; staram się wyrażać maksymalnie jasno i zrozumiale), przynajmniej do momentu, w którym auto się nie rozleci. Tak mówią prawa fizyki. Belferxxx może to osobiście sprawdzić eksperymentalnie. Ma chyba, oprócz praw ekonomii, jakieś prawo jazdy i stajnie majbachów? On zresztą chyba wszystko ma!
brian
8 marca o godz. 10:28
Nie pomylił się Tobie amortyzator z resorem ?
Jakkolwiek oba wchodzą w skład zawieszenia i działają wspólnie to zadania mają nieco inne.
Brian Without Properly Working Brain 8 marca o godz. 10:28 262136
Amortyzator w samochodzie pochłania energię KINETYCZNĄ – zapytaj sie o to zresztą inżyniera Kaesjota.
Energia potencjalna musi bowiem zamienić sie w energię kinetyczną, aby zostać efektywnie wykorzystana, np. w elektrowni szczytowo-pompowej, wodę pompuje sie w nocy na górny poziom, aby później, w godzinach największego zapotrzebowania na „prund”, zawartą w niej energię potencjalną zamienić w kinetyczną, „spuszczając” ja na dół czyli na turbiny, które w odróżnieniu od kół w młynach wodnych, wykorzystują głównie energie kinetyczną płynącej wody.
Amortyzator samochodowy działa też i przy dużych prędkościach, ale on amortyzuje ruchy z góry na dół, a nie w linii jazdy samochodu. Mylisz tu wyraźnie zderzak i strefy zgniotu z amortyzatorem. Maybachy zostawiam zaś dla sukienkowych z postępowymi preferencjami, czyli nieheteroseksualnymi (takimi preferowanymi zarówno przez Czaskoskiego i Biedronia oraz Dudę, tego od związków podobno zawodowych) – mnie zaś wystarczy tu Honda. 😉
Kaesjot 8 marca o godz. 10:03 262135
Tak, ale ja tu poruszyłem inny aspekt tego zagadnienia. To, o czym piszesz, odnosi sie głównie do ciężkich pociągów towarowych. Poza tym, to dochodzi tu też problem jazdy po zakrętach, a te luźne połączenia wagonów pojawiły się zresztą dość przypadkowo, jako że wzorowano się tu na elastycznych do pewnego stopnia linach czy sznurach, którymi łączono wozy a więc też i wagony na pierwszych prymitywnych kolejach. Pociągi dużych szybkości, np. TGV i Eurostar, są zaś na tzw. wózkach Jacobsa, czyli wagony są tu połączone sztywno (jeden wózek jest tu wspólny dla dwóch sąsiednich wagonów). Wózek Jacobsa jest to bowiem wózek najczęściej 2-osiowy, na którym opierają się dwa sąsiednie wagony, stając się członami nierozłączalnymi w czasie eksploatacji. Zaletami jego są mniejsza liczba osi, a więc mniejsza masa jednostki, krótszy skład (brak sprzęgów i długich przejść międzywagonowych) i to, że po wykolejeniu wagony w dalszym ciągu pozostają nierozłączone.
@kaesjot
„Nie pomylił się Tobie amortyzator z resorem”
Nie moja wina. Choć to ja zaufałem jasności wysławiania się pewnego właściciela tojoty:
„Bufor, czyli urządzenie działające podobnie jak amortyzator w samochodzie”
Oczywiście wiem, że słowo ‚podobnie’ dopuszcza różne interpretacje. Na przykład poziom jest podobny do pionu, a góra jest podobna do dołu, a już w Australii to zupełnie. No ale jak ktoś ma ambicje orzekania o jasności, to powinien unikać takiej dowolności…
„Amortyzator w samochodzie pochłania energię KINETYCZNĄ – zapytaj sie o to zresztą inżyniera Kaesjota.
Energia potencjalna musi bowiem zamienić sie w energię kinetyczną,:”
Z energią jest trochu tak jak z nickami Belferxxa – trudno przewidzieć w co i kiedy się zamieni. Oczywiście, przez jakiś czas jest energia potecjalna (grawitacji) zamienia się w kinetyczną, np. w energie opadania koła w koleinie, albo unoszenia koła na wyboju, po czym jest przekształcana w
w energię potencjalną (np. sprężyny amortyzatora), ta z kolei częściowo w energię cieplną i akustyczną oraz oddawana do koła kiedy wraca na miejsce (no chyba że się urządzenie rozwali), dodatkowo pewnie jeszcze swoje zabiera jakiś dumper oscylacji, ale i on niczego nie „pochłania” tylko zamienia na inną formę. Czy to działanie jest podobne do działania zderzaka, jak chce B..xxx with Brainxxx? Pewnie podobieństwo jest in the eye of beholder? Nie będe sie spierał. Szczególnie, że poruszanie podobnie niebezpiecznych kwestii jest tu chyba do pewnego stopnia nadużyciem wykraczając poza tematykę bloga i wątku, zajętego zupełnie innymi zderzeniami.
Sorry za wywrotkę: oczywiście ‚damper’.
Uprzedzając Brainxxxa.
maciekplacek,
Czyli John Kowalski vel Belfer z wykrzyknikiem to słynny kagan? Król polskiego trollingu?
Od Redakcji POLITYKA.PL
Szanowny Panie,
„Polityka” nie stoi ponad prawem. Ma jednak prawo:
1. usuwać multikonta, i – tym samym – kasować wątki, gdzie użytkownik rozmawia sam ze sobą;
2. „z pewną taką nieśmiałością” patrzeć na wypowiedzi, które w absolutnie każdym wydarzeniu widzą winę „żydów, masonów i cyklistów”, czyli…;
3. kasować wypowiedzi nie na temat;
4. usuwać komentarze pod adresem moderatorów (traktując je jako korespondencję wewnętrzną);
5. zapobiegać trollingowi.
Nie mamy w moderacji określonej „linii politycznej”, natomiast sugerujemy się w dużej mierze liczbą zgłoszeń co do naruszenia regulaminu od pozostałych użytkowników Forum.
Pozdrawiamy więc i prosimy o umiar.
Z tym, że blog p. Chętkowskiego nie podlega moderacji redakcji „Polityki” i tyko od niego zależy, co z tym „darem losu” zrobi.
Płynna Rzeczywistość
8 marca o godz. 12:55
–
Naprawdę „P” coś tak głupigo napisała, że nie liczy się regulamin (z pewną śmiałością taką) a głos ludu donosicieli?
Jak w prokuraturze, nie działającej z urzędu, tylko dla urzędu urządzającego masom igrzyska?
Cenny post, jeśli od pracownika, obrazujący jak łatwo znaleźć płacę za niezrozumienie pracy, bynajmniej nie tylko w szkole.
Zła to szkoła, takie stanowisko – i źle dobrani do niej ludzie.
–
No, no, od czasu Dobrej Zmiany WOŚP potroił kwotę zbieraną podczas finału.
Brian 8 marca o godz. 12:03 262140
W Australii to wszystko jest inaczej: ludzie chodzą do góry nogami, piłki są jajowate, gra się też w krykieta, który powinien nazywać się wicket (dlaczego – to wymaga najmniej rocznego kursu na dobrej wyższej anglojęzycznej, ale nie amerykańskiej czy kanadyjskiej uczelni) i mówią w języku strine.
Brian 8 marca o godz. 12:37 262141
Amortyzator przekształca energię kinetyczną głównie na ciepło i energię akustyczną, podobnie jak hamulec. Nie jestem fizykiem, a więc dokładniejszą odpowiedź otrzymasz z katedry fizyki, ale najlepiej jakiegoś dobrego, czyli nie polskiego uniwersytetu czy politechniki. I co to jest ten „dumper oscylacji”? Rozumiem, że coś, co pochłania albo zmniejsza oscylacje, ale jakie? Masz na myśli jakiś tłumik drgań? A pochłanianie rozumiem w ten sposób, że zachodzi pobieranie energii, a co z nią się później robi, to jest już inna sprawa. Np. pociąg elektryczny hamując, może oddawać energię elektryczną do sieci trakcyjnej. W Portugalii jest też taka kolejka linowo- terenowa na „świętą” górę Bom Jesus do Monte w Bradze, gdzie wagoniki są napędzane dosłownie wodą – energia potencjalna wody zgromadzonej w zbiorniku górnego wagonika wciąga po linie dolny wagonik na górę, który z kolei staje się wtedy górnym wagonikiem i wlewa się do jego zbiornika kolejna porcję wody. Tyle klerykalnego kolejnictwa z pięknej krainy Fatimskiej (poza samą Fatimą, która jest wręcz kiczowata).
Szalom!
Płynna NIE Rzeczywistość 8 marca o godz. 12:55 262143
John Kowalski vel Belfer z wykrzyknikiem to być może jest ten „słynny” kagan, ale czy od razu król polskiego trollingu? Powiedzmy skromniej – baron, primus inter pares. I zgoda, że ponieważ blog p. Chętkowskiego nie podlega moderacji redakcji „Polityki” to tylko od niego zależy, co on ze swoim blogiem zrobi, poza przypadkami oczywistego łamania prawa.
Płynna NIERzeczywistość 8 marca o godz. 13:26 262145
Frajerów po prostu znów przybyło. Jak w PRL-u, kiedy to na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu (po niemiecku Kolberg) Gefrajter Freier (czyli Frajer) śpiewał po niemiecku „Szli na zachód osadnicy”. 😉
Kaesjot
W Polsce na kolei stosuje się tzw. sprzęg śrubowy, który składa się z haka oraz przymocowanego do niego ucha, za pomocą łubek (płytek z otworami) i śruby rzymskiej (dwóch prętów połączonych podłużną nakrętką przy czym pręty te są nagwintowane na końcach w kierunkach przeciwnych, co pozwala przy skręcaniu nakrętki na naciągnięcie prętów). Przy sprzęgnięciu wykorzystuje się ucho jednego sprzęgu, drugie, niewykorzystane, jest zawieszone na specjalnym haku. Sprzęgnięcie polega na ręcznym zaczepieniu ucha o hak i następnie, na również ręcznym skróceniu zespołu ucha do wymaganej długości, przez pokręcanie śrubą rzymską. Przy połączeniu wagonów towarowych zazwyczaj stosuje się połączenia „dłuższe”, co ułatwia rozruch pociągu – lokomotywa wprawia wtedy w ruch kolejno ciężkie wagony w granicach luzu sprzęgu. Przy łączeniu wagonów pasażerskich stosuje się zaś połączenia krótsze, co daje spokojniejszy bieg pociągu i brak szarpania. Ten rodzaj sprzęgania wykonuje się w taki sposób, że po zbliżeniu pojazdów, z których część jest zahamowana, następuje dociśnięcie lokomotywą zderzaków i wtedy odbywa się odpowiednie skrócenie śruby rzymskiej. Przy dociśniętych obydwu wagonach skręca się śrubę rzymską do końca. Jest to bardzo niebezpieczne zajęcie.
Kto i ile płaci na oświatę:
https://tvn24bis.pl/z-kraju,74/reakcja-samorzadowcow-na-slowa-premiera-nieprawdziwe-krzywdzace,916430.html
Płynna Rzeczywistość 8 marca o godz. 16:27 262151
Oświatę? Raczej INDOKTRYNACJĘ. 🙁
Płynna Rzeczywistość
8 marca o godz. 16:27
Kto i ile płaci na oświatę…
–
Są jakieś dane, ile za to i czego kupujemy oraz w jaki sposób ma to związek z oświatą?
–
Gekko
Na oświatę płacą głównie ci, którzy z niej NIE korzystają.
@Belfrrxxx!
„Amortyzator przekształca energię kinetyczną głównie na ciepło i energię akustyczną, podobnie jak hamulec”
Niekoniecznie – może również przekształcać ją w energię oscylacji (w najprostszej wersji oscylacji sprężyny; spring coil, po aussijsku pewnie kangareal?), co objawia się w majbachach kołysaniem na kocich łbach; nie wiem jak w hondach. Do wytłumienia służą chyba te dampersy, ale na tym sie nie znam, bo w majbachach mechaniką zajmują się szoferzy.
Co zaś do enrgii, to widzę możliwość kompromisu. Z definicji energii potencjalnej, a więc zależnej od położenia ciała, faktycznie może wynikać, że do jej zmiany potrzebna jest energia kinetyczna, bo zmiana położenia to ruch, a ruch to energia kinetyczna. Nie musi to jednak koniecznie oznaczać tej energii ‚pochłaniania’ przez cokolwiek. Można zmieniać położenie ciała, na przykład podnosząc je, bez zmiany energii kinetycznej przemieszczając ciało ruchem jednostajnym. Do tego jednak potrzebna jest siła zewnętrzna, która wykona pracę powodującą przyrost energii potencjalnej. W proponowanym przeze mnie poprzednio eksperymencie (można użyć tojoty, choć ja bym preferował majbacha) można zgnieść strefę zgniatania (nomen omen) kosztem energii kinetycznej, np. uderzając czołowo w mur sąsiada, ale też można uzyskać pożądany efekt równomiernie najeżdżając czołowo na nieruchomą strefę majbacha jakimś czołgiem. Proszę wybrać wariant odpowiedni dla siebie.
No a teraz już na pewno dość: wygenerowaliśmy tu tyle materiału fizyki, że starczyłoby dla wszystkich szkół w Polsce dla wszystkich lat liceum (i to z możliwościa powtarzania klas!)
Belfrrxxx!
8 marca o godz. 17:57 262154
W mojej gminie wszystkie bez wyjątku dzieci korzystające z oświaty zarejestrowały działalność gospodarczą, płacą podatki, więc płacą za naukę. Ostatnio pewna siedmiolatka z pierwszej klasy odprowadziła podatek do budżetu państwa milion dwieście trzynaście tysięcy cztery złote i czternaście groszy.
brian
8 marca o godz. 18:00
„No a teraz już na pewno dość”
Jestem tego samego zdania.
Może teraz o burdelach … 😉
Belfrrxxx!
8 marca o godz. 17:57
Ci którzy płacą na oświatę nie korzystają z niej BEZPOŚREDNIO bo to dla nich jest INWESTYCJA, z której zyski są ODROCZONE W CZASIE !
To jest NASZA INWESTYCJA na NASZĄ STAROŚĆ!
Po to kształcimy nasze dzieci, by one EFEKTYWNIE pracowały również na nas czyli wytwarzały odpowiednią ilościowo i jakościowo masę różnych dóbr i usług niezbędnych do życia nam a także im samym i ich dzieciom, gdy z powodu utraty sił i zdrowia nie będziemy mogli tego robić sami.
kaesjot
8 marca o godz. 18:35 262157
Z mojej gminy większość wykształconej młodzieży wyjechała pracować na przysłowiowym zmywaku i nie wróci do kraju…
Inwestycja – o której piszesz – jakby nieco chybiona, no, chyba że myślałeś o tym, że my, Polacy, altruistycznie zainwestowaliśmy w pomyślną starość ubogich Niemców, Holendrów itd.
ontario
8 marca o godz. 19:12
Chciałoby się, aby było tak, jak piszę JA lecz realia są takie jak piszesz TY !
Nie wystarczą tylko „siły wytwórcze” wiedza i umiejętności – konieczne są jeszcze ” środki produkcji” czyli surowce i narzędzia lecz te „reforma” Balcerowicza skutecznie zniszczyła lub sprawiła, że przeszły w obce ręce.
I tak, z Gospodarzy „na swoim” ( zgoda, że nie przodującym w świecie ale czyniącym stałe postępy ) staliśmy się parobkami „na pańskim” !
Nie pierwszy i nie ostatni raz, ale stale płacimy i płacić będziemy na rzecz silnych, bogatych.
Kiedyś jednak miliony emigrujących za chlebem to głównie analfabeci (np. z mojej rodzinnej Rzeszowszczyzny potężny haracz), teraz jednak emigrują masowo młodzi z wykształceniem. Z mojej gminy np. wyemigrowali młody lekarz, dentystka… To tylko niektóre przykłady…
Myślałem o terminie czysto ekonomicznym „bufor antycykliczny”, którego do tej pory nie spotkałem ani w „ekonomiku” (LE) ani później z żadnej książce, a wyszedł zderzak w pojazdach komunikacyjnych. No to może tak przy okazji należałoby wspomnieć słynny zderzak L. Łagiewki? I dlaczego do tej pory nikt w Polsce się tak na poważnie nim nie zainteresował, a swego czasu było o tym b.głośno w mediach, i że tak powiem dupa blada, podobnie jak grafenem i wieloma innymi, pochodzącymi z naszego kraju wynalazkami. Naczytałem się i nasłuchałem o nich dużo i jak to u nas bywa, skończyło się na biadoleniu bez żadnych konkretów. Zagranica za to, jak zwykle przechwyciła co trzeba, i będzie czerpać zyski. No ale to znowu byłoby nie na temat wątku, więc dajmy sobie spokój.
Optymatyk 8 marca o godz. 19:50 262161
To jest wyraźnie alternatywna ekonomia Morawieckich.
ontario 8 marca o godz. 19:46 262160
Biedni zawsze utrzymują bogatych, a nie na odwrót. Przecież tzw. Unia Europejska jest de facto Unią Zachodnioeuropejską, a Polskę przyjęto do niej nie jako równorzędnego partnera, a tylko jako rynek zbytu i źródło taniej siły roboczej. Tak więc biedna Polska utrzymuje bogate Niemcy a nie na odwrót. Przecież gdyby Niemcy mieli nas utrzymywać, to by nas nigdy do Unii nie wpuścili!
Brian 8 marca o godz. 18:00 262155
Moja Honda ma sportowe zawieszenie, a więc nie kołysze. A dlaczego oscylacje znikają? Gdyż przekształcają się w ciepło. A aby wykorzystać energię potencjalną i kinetyczną zgromadzona w zbiorniku górnym elektrowni szczytowo-pompowej, który zawiera MWh tejże energii, wystarczy wydatek energii rzędu kilku Ws, aby otworzyć zawór odprowadzający wodę z górnego zbiornika do turbiny – wydatek energii znikomy w stosunku do energii zawartej w zbiorniku energii, jakim jest ten górny zbiornik wody. I zgoda – wygenerowaliśmy tu już tyle materiału z fizyki, że starczyłoby dla wszystkich szkół w Polsce dla wszystkich lat liceum, i to z możliwością wielokrotnego powtarzania klas!
ontario 8 marca o godz. 18:34 262156
Chyba starych złotych, czyli sprzed denominacji! 😉 A na serio – czy twoja gmina jest największą w Polsce pralnią brudnych pieniędzy, zatrudniającą nawet dzieci z podstawówki?
ontario 8 marca o godz. 19:46 262160
Biedni zawsze utrzymują bogatych, a nie na odwrót. Przecież tzw. Unia Europejska jest de facto Unią Zachodnioeuropejską, a Polskę przyjęto do niej nie jako równorzędnego partnera, a tylko jako rynek zbytu i źródło taniej siły roboczej. Tak więc biedna Polska utrzymuje bogate Niemcy a nie na odwrót. Przecież gdyby Niemcy mieli nas utrzymywać, to by nas nigdy do Unii nie wpuścili! 🙁
Kaesjot 8 marca o godz. 18:35 262157
Zgoda, ale ci Polacy, którzy dziś płacą, tak jak np. ja, na oświatę. NIE skorzystają z niej ani pośrednio, ani też bezpośrednio, bo to jest inwestycja, z której zyski są odroczone w czasie, ale inwestycja NIE dla nas, a dla Niemiec i innych bogatych państw, do których eksportujemy siłę roboczą, w której edukację tak dużo zainwestowaliśmy. To się nazywa eksploatacja neokolonialna państwa takiego jak Polska, czyli z gospodarką typu kompradorskiego. Pisałem tu o tym nie raz i nie dwa. To jest więc nasza inwestycja, ale NIE na naszą starość, a na starość Niemców, Norwegów czy też np. Brytyjczyków.
Po to więc dziś kształcimy nasze dzieci i wnuki, by one efektywnie pracowały na zagranicznych kapitalistów, a NIE na nas, czyli aby wytwarzały one odpowiednią ilościowo i jakościowo masę różnych dóbr i usług niezbędnych do życia mieszkańcom bogatych państw UE, które nas wyzyskują i na tym polega nasz polski dramat od roku 1990. Kiedy bowiem z powodu utraty sił i zdrowia nie będziemy mogli pracować, to okaże się, że nie ma kto nas pracować, jako że zdolni do pracy Polacy pracują i pracować będą NIE dla nas i NIE na nas, a na zachodnich kapitalistów – nie ważne czy zagranicą, czy też w Polsce, w firmach należących do zachodniego kapitału. 🙁
Kaesjot 8 marca o godz. 19:36 262159
Tak: więc NIE wystarczą tylko wiedza i umiejętności – konieczne są jeszcze środki produkcji, czyli inaczej kapitał, w tym także niefinansowy, ale możliwy do kupienia za pieniądze, czyli surowce i narzędzia, lecz te „reforma” Balcerowicza skutecznie zniszczyła lub sprawiła, że przeszły one w obce ręce. I tak, z Gospodarzy „na swoim” (zgoda, że niekoniecznie przodującym w świecie ale czyniącym stałe postępy) staliśmy się parobkami „na pańskim” i na tym też polega nasz polski dramat od roku 1990. 🙁
Belfrrxxx!
8 marca o godz. 21:41 262165
Moja gmina jest najbardziej wolną gminą na świecie, dzieci mogą np. zakładać firmy, pracować na swoje wykształcenie (ale również i twoje życie, bo płacą podatki większe, niż ty płacisz).
A, kiedy oddasz mi moją forsę? Już jako kilkuletnie zaledwie dziecię pracowałem na roli (pasąc bydło), aby oddać obowiązkowe dostawy i zarobić na twoje wykształcenie?
Belfrrxxx!
8 marca o godz. 21:51 262166
Bo widzisz, gdyby Rzeczpospolita Obojga Narodów wykorzystała moment w Historii i wraz z Anglią, Francją dokonała na ponad 100 lat rozbioru ziem niemieckich, następnie miała kolonie na świecie, obozy koncentracyjne w Afryce, doprowadziła do ludobójstwa w Afryce; następnie rozpętała II wojnę światową, wybiła w okrutny sposób miliony niewinnych ludzi…, to byłaby dziś szanowana na świecie, bogata, podziwiana. A tak każdy ją kopie po d… i gryzie po łydkach…
No, ale dlatego wolę, że jest biedna i że nie ma na sumieniu niewyobrażalnych zbrodni… A że to się dla świata nie liczy, zgoła na odwrót, cóż, mam to w d…
Leopold król Belgii ma pomnik w Brukseli – stolicy UE – dokonał niewyobrażalnej rzezi w kolonii afrykańskiej i nawet Tusk, i nawet żaden pisowiec i nikt na świecie, i nikt w UE nie zaprotestuje. Nikt nie obala tego pomnika, nie polewa czerwoną farbą… Ot!
ontario 9 marca o godz. 7:19 262169
Wolność NIE polega na życiu z pracy dzieci. Mimo wszytko NIE jesteśmy Hindusami, choć może pochodzimy z Indii (ja raczej stawiam na Persję). Poza tym, to rolnicy, jak wiadomo, podatków NIE płacą. I z jakiej racji miałbym ci płacić za to, że rodzice wykorzystywali ciebie w młodości – kto wie, może nawet i seksualnie? Różnie to przecież na wsi bywało i dalej zresztą bywa. Na moje wykształcenie to zapracowali zaś moi rodzice i dziadkowie a później i ja sam. To ty jesteś więc winien mi te pieniądze, które ja co roku dokładam do polskiego rolnictwa z moich podatków. Dobrze przecież wiesz, że bez dotacji, to ponad 90% polskich rolników poszłoby z torbami. Obowiązkowe dostawy i kartki na żywność były zaś w okresie wojny i zaraz po wojnie praktycznie w całej Europie, poza nielicznymi państwami niedotkniętymi wojną. natomiast dziś, to rolnicy oraz sadownicy przyjęliby te obowiązkowe dostawy z pocałowaniem ręki, gdyż mają oni, i to od wielu lat, chroniczne problemy ze zbytem.
ontario 9 marca o godz. 7:40 262170
To NIE jest blog o alternatywnej historii. Gdyby ciocia miała wąsy etc. I wiadomo, że w realnym kapitalizmie szanuje się głównie bandytów i złodziei, że wymienię tu choćby Churchilla, Thatcher, Chiraca, Sarkozego, Reagana, Bushów czy ostatnio Trumpa.
Ameryki tu więc nie odkryłeś, podobnie jak i Kolumb, który przecież przybył do Ameryki tysiące lat po Indianach i Eskimosach. A doopę to musisz mieć zaprawdę wielką, skoro masz w niej praktycznie wszytko. 😉
I zgoda – Belgia wzbogaciła się na Holokauście Belgijskich Murzynów – wybito tam bowiem, różnymi sposobami, głównie katorżniczą pracą ponad siły, w de facto obozach niewolniczej pracy (głównie kopalnie i plantacje) ponad 20 milionów Tubylców, czyli wielokrotnie więcej niż Niemcy zdołali wymordować Żydów, ale Belgowie dalej nie płacą odszkodowań Kongijczykom, tak samo jak Niemcy nie płacą odszkodowań Polakom. Podziękujmy za to ONZ, UE i NATO oraz POPiS-owi i wszystkim politykom, którzy rządzili Polską od roku 1989. A swoją droga, to Brytyjczycy dokonali tego, czego się nie udało ani wcześniej ani też później ani Niemcom, ani Francuzom ani nawet Belgom – wymordowali bowiem oni (Brytyjczycy) w XIX wieku cały naród czyli Tasmańczyków. To jest dopiero wiekopomne osiągnięcie brytyjskiej kultury! 🙁
Ale o tym, to w szkołach nie uczą. 🙁
Belfrrxxx!
9 marca o godz. 7:58
Wybacz ale bzdury piszesz!
Rolnik swoją pracą zaspokaja Twoją najważniejszą potrzebę, bez której nie jesteś w stanie przeżyć – dostarcza żywność !
Zwolnienie rolników z podatków i dotowanie skutkuje NIŻSZYMI cenami żywności. Na tym korzystają wszyscy – szczególnie ci najbiedniejsi.
Porównaj ceny żywności z końca lat 70-tych i obecnie. Zarobki nominalnie były na zbliżonym poziomie a ceny podstawowych produktów żywnościowych kilkakrotnie niższe.
Oczywiście – pewien udział w tym ma postęp i wzrost wydajności ale w sporej części odbywa się kosztem jakości – 5 kg dzisiejszej żywności ma wartość odżywczą 3-4 kg żywności sprzed 40-50 lat.
Dla mnie rolnik zawsze będzie tym najważniejszym – pomijam tu aspekt „biznesowy” i pogoń za ilością kosztem jakości. Często jest to wymuszone wymaganiami odbiorców – wielkich sieci handlowych.
Opowiadał mi kiedyś właściciel zakładów wędliniarskich jak jedna z takich sieci postawiła mu warunek – dostarcza kiełbasę śląską po 5,99 zł/kg albo poszukają sobie innego. A w markecie klient za tę kiełbasę płacił 15-18 zł/kg. Kto się trochę na tym zna, może sobie wyobrazić jak ten wędliniarz musiał kombinować, by nie dopłacać do tej kiełbasy !
dla jasności:
„Zarobki nominalnie były na zbliżonym poziomie a ceny podstawowych produktów żywnościowych kilkakrotnie niższe.” – oczywiście dotyczy to DZISIEJSZYCH cen.!
Kaesjot 9 marca o godz. 8:35 262173
Ale co z tego, że rolnik swoją pracą zaspokaja moją najważniejszą potrzebę, bez której nie jestem w stanie przeżyć, czyli że dostarcza mi żywność, skoro jest w Europie, a szczególnie w UE, i to od wielu lat, ogromna nadprodukcja żywności a więc przeciętny polski rolnik NIE jest w stanie utrzymać swojego przedsiębiorstwa czyli gospodarstwa rolnego, sadowniczego czy hodowlanego bez mojej pomocy finansowej?
Odróżnij tu realną gospodarkę, czyli sferę produkcyjna, od finansów, które od lat rządzą światem. Co z tego np., że polscy sadownicy produkują co roku miliony ton jabłek (w Polsce, w zeszłym czyli 2018 roku, wyprodukowano ponad 4,81 mln ton jabłek), skoro nie ma na nie zbytu?
I NIE jest tak, że zwolnienie rolników z podatków i dotowanie skutkuje niższymi cenami żywności, skoro realnie płacimy za żywność więcej, gdyż te pozornie niskie ceny żywności oznaczają dla nas wyższe podatki, a więc niższą siłę nabywczą naszych dochodów! Najbiedniejsi powinni zaś dostawać żywność za darmo i zresztą w Polsce ją za darmo de facto dostają.
Poza tym, to zgoda – jakość żywności wciąż spada i w związku z tym nie widzę sensu w dotowaniu rolników, którzy produkują żywność metodami przemysłowymi, czyli stosują chemiczne środki ochrony roślin, antybiotyki w hodowli zwierząt oraz GMO. Dla mnie rolnik jest wciąż ważny, ale tylko taki, który uczciwie produkuje zdrową żywność, a nie ten, który w celu maksymalizacji swojego zysku, wypuszcza na rynek produkty mięsopodobne czy też owocopodobne albo warzywopodobne.
Poza tym, to są sklepy i sklepy. W dyskoncie z definicji NIE kupisz prawdziwej wędliny – po taką musisz pofatygować się do delikatesów i tam zapłacić nie te 15-18 zł za kilogram kiełbasy, a co najmniej dwa razy tyle. Za te 15-18 zł za kilogram, to kupić możesz w detalu tylko wyrób wędlinopodobny, tak samo jak za złotówkę kupisz tylko wyrób pączkopodobny, gdyż prawdziwy pączek musi kosztować w detalu co najmniej około 3 złotych. Takie, a nie inne, są bowiem prawa natury i ekonomii, a z nimi przecież nie wygrasz. W naturze i ekonomii cudów bowiem nie ma, a więc w realnym kapitalizmie, to biedaka nigdy nie będzie stać na to samo co bogacza. Jako inżynier powinieneś to doskonale zrozumieć.
Belfrrxxx!
9 marca o godz. 8:20 262172
Ale napisałem to samo, co ty: szanuje się bandytów i ludobójców. Nie kapuję, o co ci zatem lezie?
Ale kto zabrania nauczycielom nie uczyć Prawdy? Nawet dano im (Handke) coś, czego nigdy nie mieli: prawo do programów autorskich…
W TOK FM właśnie leci ciekawa audycja o nauczycielach i ich zarobkach.
Kaesjot 9 marca o godz. 8:37 262174
Tak, gdyż dawniej czyli w PRL-u, kupowaliśmy prawdziwe mięso, wędliny, owce i warzywa, a dziś w „wolnej” kapitalistycznej Polsce, to za te niskie ceny mamy tylko wyroby mięsopodobne, wędlinopodobne, owocopodobne, warzywopodobne i pieczywopodobne. 🙁 Chyba wiesz, co to jest substytut i dlaczego może być on tańszy niż oryginał? Tak samo zresztą w PRL-u otrzymywaliśmy edukację, a dziś polscy uczniowie i studenci otrzymują tylko jej nędzny substytut. 🙁
Płynna NIERzeczywistość 9 marca o godz. 9:16 262177
Oczekujesz informacji z TOK FM? O święta naiwności!
ontario 9 marca o godz. 9:15 262176
Ja się przecież z tobą zgadzam, że w realnym kapitalizmie szanuje się tak naprawdę tylko bandytów i ludobójców. Nie kapuję więc, o co ci zatem lezie?
I pytasz się, kto zabrania nauczycielom uczyć Prawdy? Otóż, my dear Watson, zabrania im tego realny kapitalizm, czyli system zbudowany na kłamstwie, oszustwie i wyzysku, czyli kradzieży.
Belfrrxxx!
9 marca o godz. 7:58 262171
Czy pisałem o tym, co się TERAZ dzieje w rolnictwie? Czy też o tym, że w moim dzieciństwie i w mojej młodości rabowano rolników, zmuszając ich do obowiązkowych dostaw. Umiesz trzymać się wątku, czy też – nie mając argumentów, bo nie masz w tej sprawie – nie umiesz?
A jeśli chodzi o dziś: nie, nie, nie dopłacasz do rolników, a tylko państwo prowadzi taka politykę, aby niby wolny rynek był w miarę stabilny i aby dzięki temu nie musiałbyś bulić krocie za żywność. Nadal rolnik dostaje w łeb (mam na myśli małe gospodarstwa, ale dzięki nim nie ma dużego parcia na miasta, masowej migracji do miast). Kurczę, tłumaczyć ci realia, oczywistości? To rolnik nadal dopłaca do ciebie, do miastowych. Taka w Polsce zawsze była polityka i zawsze będzie: bić chłopa/rolnika, bo miastowi są w dużych skupiskach, bardziej zorganizowani, łatwo się mogą zbuntować i obalić każdy rząd, gdy zabraknie chleba, co innego wieś…
Wieś dostaje non stop po d… W każdej dziedzinie. Żyję na wsi, rozmawiam każdego dnia z mieszkańcami wsi, widzę, co się dzieje, jak po macoszemu traktuje się wieś… Dobra, nie mam z tobą o czym gadać…
Ty, ty, ty: od moich rodziców się odczep (bo odwdzięczę ci się tym samym). W moim dzieciństwie socjalistyczna Polska nadal na wsi miała feudalne relacje, praca dzieci od maleńkości była czymś oczywistym, praca na roli była naturalnym wychowywaniem np. że bez pracy nie ma kołaczy i -dodam w związku z tym – chwalebnym. Tak, bo nie liczyliśmy na żadne dotacje, subwencje, ulgi itp., ale uczono nas od kolebki, że po to się ma ręce, aby samemu zapewnić chleb sobie i rodzinie.
Moich dziadków upokarzałoby to, gdyby mieli emeryturę, gdy im zabroniono w starości iść na pole do pracy. To jest ETOS, który zgnojono, bo gnoić najłatwiej.
Belfrrxxx!
9 marca o godz. 9:24 262180
D…pa wołowa, a nie prawda. Nauczyciel jest wolny, nikt mu nie zabrania mówić Prawdy, gdy zamkną się drzwi po dzwonku na lekcję. Nikt. Nawet skontrolować go nie można bez jego zgody.
ontario 9 marca o godz. 9:33 262182
Nauczyciel jest wolny tak jak każdy inny pracownik najemny, czyli że jest on de facto niewolnikiem swojego „pracodawcy”. Ciekawe, jak długo tolerowano by w polskiej szkole nauczyciela, który mówiłby uczniom prawdę o polskim kapitalizmie? I odkąd to nauczyciela nie można skontrolować bez jego zgody? Mnie owszem, dziekan uprzedza o wizycie na moich zajęciach, ale ja przecież nie mogę mu takiej wizyty zabronić, gdyż podlegam mu służbowo! Jak więc to doskonale widać, ty się w życiu pracą jeszcze nie skalałeś. 🙁
ontario 9 marca o godz. 9:32 262181
Po wojnie był dotkliwy brak żywności w całej niemal Europie, a więc niemalże wszędzie były wtedy kartki na żywność i dostawy obowiązkowe, aby zapobiec paskarstwu wśród rolników i głodowi w miastach.
A ja dziś, i to od lat, dopłacam do rolników poprzez moje podatki, które w dużej części idą na pomoc dla rolników, na te różne „unijne” dopłaty, KRUS-y etc. Przecież bez tej polityki dopłat do wsi, to żywność byłaby w Polsce znacznie tańsza – co z tego, że głównie z importu, skoro pszenica jest pszenicą czy to w Polsce czy też we Francji, a świnia – świnią, zarówno w Polsce jak też i w Danii.
Oczywiste też jest, że marginalni, najmniej wydajni rolnicy, i tak muszą pójść z torbami, gdyż nawet gdyby dostawali oni kilka razy większą pomoc niż dziś, to i tak nie utrzymają się oni na rynku, na którym mamy przecież chroniczny i ogromny nadmiar podaży nad popytem. Rolnik do mnie więc NIC nie dopłaca – to ja przecież utrzymuję to polskie, zacofane rolnictwo, niezdolne do konkurowania na rynkach światowych a nawet i europejskich.
I nie moja to wina, że wieś jest przeszłością, ze przyszłość ludzkości leży w miastach, jako że mechanizacja i automatyzacja produkcji żywności powoduje, że coraz mniej ludzi potrzeba jest na wsi. Według ministerstwa rolnictwa USA czyli USDA (United States Department of Agriculture), w latach 1930-tych jeden amerykański rolnik produkował wystarczającą ilość produktów rolnych, aby wyżywić w sumie tylko cztery osoby. Rolnicze gospodarstwo rodzinne miało wtedy dosłownie tylko nakarmić rodzinę rolnika. Natomiast obecnie jeden amerykański rolnik produkuje wystarczającą ilość żywności, aby wyżywić ponad 155 osób i to czeka nas też i w Polsce – na wsi potrzeba jest dziś więc w Polsce góra ćwierć miliona rolników, czyli z rodzinami góra milion osób, a nie obecne 15 milionów.
I nie moja to jest też wina, że polscy chłopi nie chcieli, za namową kleru, kolektywizacji, że za namową kleru, bojkotowali oni politykę rolną PRL-u. Poza tym, to na wsi, samemu sobie i rodzinie, własną pracą, zapewnić można tylko marny chleb i nic więcej. A dawniej, szczególnie przed wojną, z braku emerytur, to nienadających się do pracy dziadków wynosiło się w zimie za stodołę, gdyż na przednówku brakowało żarcia nawet dla zdolnych do pracy chłopów i ich dzieci. Takie a nie inne były bowiem realia na polskiej wsi aż do czasów tego wstrętnego PRL-u i gierkowskich emerytur dla rolników. I dobrze więc, że ten chłopski „etos” zlikwidowano.
Panowie! Belferxxx!sie, ontario i kasejocie!
Czy to jest prywatne mordobicie, czy każdy się może przyłączyć?
Znowu przychodzi mi na myśl szmoncesowy dowcip. No dobra – nie będzie o wężu.
Rabie, jak ty tak możesz!? Przychodzi do ciebie Salcie i się skarży, że jej Icek to dziwkarz, gwałtownik i gad (a jednak!) i trzeba coś z nim zrobić.
I ty jej mówisz, że ona ma racje.
Za chwile przychodzi do ciebie Icek i mówi, że Salcie to puszczalska, awanturnica i ogólnie żmija (znowu!), i że coś z tym trzeba zrobić.
I ty jemu też mówisz, że ma racje. Rabi, tak się nie godzi!
Odpowiada rabi.
-Wiesz co, żono, ty też masz racje.
No więc, Panowie, wy też wszyscy macie racje, a właściwie – kawałek racji. Jakbyście tak z tych kawałków coś zeszyli, miast (i wiość) się nimi obrzucać…
brian
9 marca o godz. 11:31
Znam to w innej nieco wersji – o doradcach króla.
Co do mordobicia, to jestem ostatnim, który do tego dąży.
Zawsze walczyłem o to, byśmy „różnili się ładnie” .
Jeśli z kimś się nie zgadzam, to nie piszę „nie masz racji” tylko ” mam inny pogląd w tej sprawie” i staram się uzasadnić dlaczego , choć ( przyznaję bez bicia ) nie zawsze panuję nad emocjami.
brian
9 marca o godz. 11:31 262185
Hm, jak na razie, to ty, tak, ty, obrzucasz nas… A, nikt, nikt tobie nie broni się włączać do rozmowy i przedstawiać swoje racje. Proszę i nawet bardzo proszę przedstaw swój pogląd na sprawę, o której rzecz…
Ontario,
W Polsce na wsi mieszka dziś około 38% ludności, czyli około 14 milionów i 400 tysięcy osób. Ponieważ jeden rolnik może dziś wyżywić co najmniej 100 osób (w USA jest on w stanie wyżywić nawet około 150 osób, a rolnictwo w tym państwie wcale przecież nie należy do najbardziej wydajnych), to w Polsce potrzeba jest na wsi tylko około 380 tysięcy rolników (osoby obsłuchujące rolnictwo powinny bowiem mieszkać w miastach a nie zajmować cennych terenów rolniczych), Zakładam tu ludność w Polsce na mocno zawyżonym poziomie około 38 milionów. Do tych 380 tysięcy rolników dodajmy też ich dzieci, jako że małżonki rolników pracują w gospodarstwie rolnym a więc wlicza się je do zatrudnionych de facto w rolnictwie. Daje to nam, zakładając nawet mocno zawyżoną ilość 2 dzieci na rodzinę, najwyżej 1 milion i 200 tysięcy osób potrzebnych dziś na polskiej wsi, a wiec ponad 10 razy tyle, ile ich obecnie na wsi mieszka. Wynika z tego, że ponad 90% polskich rolników jest zbędna, że oni są tylko formalnie rolnikami, a tak naprawdę, to są oni w rolnictwie, a więc i na wsi zbędni i siedzą tam tylko dlatego, że polskie rolnictwo jest mocno zacofane, a realna stopa bezrobocia w miastach przekracza, i to znacznie 10%, a więc nie ma bodźców, aby mało wydajny polski rolnik oddał swoje gospodarstwo lepiej gospodarującemu sąsiadowi i przeniósł się do miasta. Pogarsza to jeszcze fakt, że państwo, via UE, płaci każdemu rolnikowi za siedzenie na wsi zamiast zachęcić go do opuszczenia nierentownego gospodarstwa.
Tak więc każdy z 6 milionów pracujących dziś w Polsce w sferze komercyjnej, czyli w przybliżeniu w sektorze prywatnym, a więc też i ja, utrzymuje dziś około pięciu zbędnych rolników – w rolnictwie pracuje bowiem dziś w Polsce około 1 milion 700 tysięcy osób, jako że udział pracujących w rolnictwie w ogólnej liczbie zatrudnionych w Polsce wynosi obecnie około 10%, a zatrudnionych mamy dziś w Polsce ogółem około 17 milionów osób.
Takie są fakty, a z nimi się NIE dyskutuje!
Belfrrxxx!
9 marca o godz. 11:01 262184
Proszę pana – jako odpowiedź na wszystkie bzdety, jakie wypisujesz o wsi, nie mając żadnego pojęcia o realiach, i zaznaczam, że nie oceniam, a opisuję fakty – bo to jest tak: padają małe gospodarstwa i nie ma odwrotu.
Powstaje latyfundium (właścicielami mogą być wszyscy mający kapitał, głównie bank, fundusz itp.). Na to latyfundium wjeżdża chemia i do cna wybija wszystko, co rośnie, bzyczy, kumka, fruwa itd. Zostaje bura ziemia bez żadne roślinki, bez żadnego motylka, pszczoły czy muszki (ma zdjęcia).
Wjeżdża siła (machiny), niwelują pole, wycinając każde drzewko, wszystkie chaszcze na miedzach, zasypując najmniejsze bajorko.
Orka, siew: gigantyczne pole obrabiane przez jednego człeka… Czyściutki łan nad łany pszenicy, ani jednego maka, chabra, kąkola.
Masz i mam tanią żywność, nie musisz niczego dopłacać. Możesz jeść, ile wlezie mięcha, kiełbachy itd. Ty zjesz, bo ty mądry, masz tanie, możesz kupić, ile tylko zdołasz zjeść.
No, kot głupi. a pies jeszcze głupszy: nie zeżrą tego, co ja jem, nie zeżrą taniej żywności.
Gra? Gra!
Powstają latyfundia, powstaną gigantyczne miasta (bo jest w nich wsio, na wsi nic). Warszawa licząca 10 mln? Ależ tak! Kraków sięgający pod Tarnów? Dlaczego nie? Poznań stykający się z Berlinem? Jestem za!!
W imię taniej żywności: jestem za!!!
Natomiast o owadach poczytam sobie w „Polityce” (że były), a żab nie muszę słuchać na żywo. I nie ironizuję.
Brian 9 marca o godz. 11:31 262185
Każdy się może przyłączyć, byle z szaconkiem, bo i inaczej będzie źle (Grzesiuk). Swoją drogą, to i Icek i Salcie maja rację, a więc powinni oni solidarnie dać rabinowi w mordę za takie głupie rady.;-)
Belfrrxxx!
9 marca o godz. 13:14 262188
Ależ ja ci przedstawiam fakty, mam zdjęcia pól zamienianych w latyfundium (jeden człowiek uprawia ziemię, którą kilka lat temu uprawiało 20 rolników).
Fakty, piszę to samo, co ty… Spierasz się z sobą samym?
Belfrrxxx!
9 marca o godz. 13:14 262188
Bzdety wypisujesz o kolektywizacji, o relacji chłop – kler, o wiejskiej oświacie itd. Kompletna nieznajomość realiów.
Kurczę, babcia miałaby oddać ziemię za bezcen, tę samą ziemię, którą jej dziadek wykupił po uwłaszczeniu (podatki), tę ziemię, którą przez pół tysiąca lat uprawiali przodkowie zamienieni w niewolników?
Człowieku, wolałaby z głodu paść, niż stracić ziemię przodków. Do dziś ją mamy i wara!
ontario 9 marca o godz. 13:20 262189
Akurat o wsi to ja wiem znacznie więcej niż przeciętny polski wykształciuch. I zgoda – padają, bo powinny, małe niedoinwestowane rodzinne gospodarstwa i nie ma od tego odwrotu. Powstają latyfundia, których właścicielami są kapitaliści, często a nawet i na ogół zagraniczni. Oczywiste jest, że na to latyfundium wjeżdża chemia i do cna wybija wszystko, co rośnie, bzyczy, kumka, fruwa itd., że zostaje tylko bura ziemia bez żadnej roślinki, bez żadnego motylka, pszczoły czy muszki.
Wjeżdżają więc, jak to napisałeś, wielkie machiny, niwelują pole, wycinając każde drzewko, wszystkie chaszcze na miedzach, zasypując najmniejsze bajorko. Pojawia się „czyściutki”, czyli zanieczyszczony pestycydami łan nad łany pseudo-pszenicy GMO i ani jednego maka, chabra czy kąkola. Mamy ten sposób tanią „żywność”, ale tylko dzięki dopłatom od podatników, które idą do kieszeni właścicieli tych latyfundiów. Przeciętny Polak może więc jeść, ile wlezie, „mięcha”, „kiełbachy”, „chleba” etc. Ja tego świństwa zaś jeść NIE chcę i dlatego sprzeciwiam się pomocy państwa dla rolnictwa, gdyż jej efektem jest produkcja niezdrowej, sztucznej, genetycznie modyfikowanej żywności.
To zaś, że ludność powinna mieszkać w miastach, nie znaczy, że mają powstawać molochy po 10 mln mieszkańców i więcej. Nie popełniaj tu chwytu „wyłączonego środka” – z tego, że dotacje dla rolnictwa są obiektywnie szkodliwe, NIE wynika bowiem, że należy pozwolić na monopolizację i chemizację oraz GMO-izację produkcji rolnej i na powstawanie miast-molochów oraz na dewastację środowiska, tym razem przez rolnictwo.
ontario po9 marca o godz. 13:31 262192
Typowa chłopska mentalność – nie wniosę „mojej” ziemi do spółdzielni, bo to moje, choćbym z głodu miał zginąć. 🙁
Belfrrxxx!
9 marca o godz. 13:14
Być rolnikiem a mieszkać na wsi to dwie różne sprawy. Znam rolników mieszkających w dużych miastach i profesorów mieszkających na wsi.
Wieś , w której zamieszkaliśmy 30 lat temu liczyła ok. 1 tys. mieszkańców i było tam ok. 15 gospodarstw rolnych. Dzisiaj liczy ponad 3 tys. mieszkańców a ilość gospodarstw nawet się nieco zmniejszyła.
ontario 9 marca o godz. 13:24 262191
OK – piszemy to samo, a więc z kim się spieramy i po co?
kaesjot 9 marca o godz. 13:47 262195
Tłumaczyłem tu już, że osoby obsługujące rolnictwo powinny bowiem mieszkać w miastach a nie zajmować cennych terenów rolniczych.
Raz jeszcze, bez literówek (taką mam przynajmniej nadzieję):
Ontario,
W Polsce na wsi mieszka dziś około 38% ludności, czyli około 14 milionów i 400 tysięcy osób. Ponieważ jeden rolnik może dziś wyżywić co najmniej 100 osób (w USA jest on w stanie wyżywić nawet około 150 osób, a rolnictwo w tym państwie wcale przecież nie należy do najbardziej wydajnych), to w Polsce potrzeba jest na wsi tylko około 380 tysięcy rolników (osoby obsługujące rolnictwo powinny bowiem mieszkać w miastach a nie zajmować cennych terenów rolniczych). Zakładam tu ludność w Polsce na mocno zawyżonym poziomie około 38 milionów. Do tych 380 tysięcy rolników dodajmy też ich dzieci, jako że małżonki rolników pracują w gospodarstwie rolnym a więc wlicza się je do zatrudnionych de facto w rolnictwie. Daje to nam, zakładając nawet mocno zawyżoną ilość 2 dzieci na rodzinę, najwyżej 1 milion i 200 tysięcy osób potrzebnych dziś na polskiej wsi, a wiec ponad 10 razy tyle, ile ich obecnie na wsi mieszka. Wynika z tego, że ponad 90% polskich rolników jest zbędna, że oni są tylko formalnie rolnikami, a tak naprawdę, to są oni w rolnictwie, a więc i na wsi zbędni i siedzą tam tylko dlatego, że polskie rolnictwo jest mocno zacofane, a realna stopa bezrobocia w miastach przekracza, i to znacznie 10%, a więc nie ma bodźców, aby mało wydajny polski rolnik oddał swoje gospodarstwo lepiej gospodarującemu sąsiadowi i przeniósł się do miasta. Pogarsza to jeszcze fakt, że państwo, via UE, płaci każdemu rolnikowi za siedzenie na wsi zamiast zachęcić go do opuszczenia nierentownego gospodarstwa.
Tak więc każdy z 6 milionów pracujących dziś w Polsce w sferze komercyjnej, czyli w przybliżeniu w sektorze prywatnym, a więc też i ja, utrzymuje dziś około pięciu zbędnych rolników – w rolnictwie pracuje bowiem dziś w Polsce około 1 milion 700 tysięcy osób, jako że udział pracujących w rolnictwie w ogólnej liczbie zatrudnionych w Polsce wynosi obecnie około 10%, a zatrudnionych mamy dziś w Polsce ogółem około 17 milionów osób.
Takie są fakty, a z nimi się NIE dyskutuje!
Pozdrawiam.
Belfrrxxx!
9 marca o godz. 13:46
Znam RSP która powstała z inicjatywy samych rolników w 1956 (!) roku gdy powszechnie rozwiązywały się spółdzielnie zawiązywane pod przymusem w czasach stalinowskich. Miała swoje wzloty ( lata 70-te ) i upadki ( przełom lat 80-tych i 90-tych ) ale funkcjonuje do dziś.
W tej samej gminie, w innej wsi też była podobne spółdzielnia powstała trochę później. Na początku lat 90-tych się rozwiązała, za sowite odprawy byli jej pracownicy pokupowali sobie samochody , po trzech miesiącach już nie było na paliwo i wkrótce musieli je posprzedawać, bo na chleb nie było !
Belfrrxxx!
9 marca o godz. 13:46 262194
Pytasz, o co się spieramy? Odpowiadasz sobie sam, pisząc o mnie i mojej rodzinie, że typowa chłopska mentalność… Tak, mentalność, to prawda, ale g…no o niej wiesz. I nie zrozumiesz, więc dam sobie spokój, ale…
ale to jedno napiszę: dzięki obowiązkowym dostawom otrzymywaliście za pół darmo doskonały produkt najwyższej jakości niezbędny do przeżycia (żywność idealną, bez chemii, ekologiczną, czystą, cudną), w zamian sprzedawaliście nam szmelc o kilkukrotnie zawyżonej cenie.
Mama kupiła radio Barkarolę, szmelc, który po tygodniu wysiadł i już nie udało się naprawić. Cena tego nowiutkiego złomu kilka razy większa od jego faktycznej wartości.
Owszem, nie musiała kupować radia (ale wy musieliście kupić żywność), ale na co miała wydać uczciwie zarobioną forsę i na dodatek zarobek niższy o połowę ze względu na obowiązkowa dostawę? Na co? Byliśmy samowystarczalni, jeśli chodzi o żywność, piekliśmy chleb ze swojego zboża… itd. Mięso biegało po podwórku albo kwiczało w chlewie itd. Co było w sklepach? Traktor tato zrobił sam, zrobił w stodole…, bo, kurczę, nie mogliście wyprodukować w fabryce…
Nie mamy o czym dyskutować: ja chłop z chłopów o mentalności chłopa z chłopów od wieków. Nigdy nie pojmiesz chłopa. Nigdy. Nie masz pojęcia o naszym życiu. Ale jeść chcesz, ja jeździć autem nie chcę i nawet nie mam prawa jazdy. Cześć.
Belfrrxxx!
9 marca o godz. 13:50
A gdzie się ma podziać te 13 mln których Twoim zdaniem należy „wygnać” ze wsi?
Kto, gdzie i za co wybuduje dla nich 3 mln mieszkań ?
Znam prostsze i tańsze i mniej czasochłonne rozwiązanie – nadać wsiom prawa miejskie i kłopot z głowy !
@ontario
@ontario
„Nie mamy o czym dyskutować: ja chłop z chłopów o mentalności chłopa z chłopów od wieków. Nigdy nie pojmiesz chłopa.”
Chłop potęgą jest i basta! A już chłop spod Jasła! Od razu mi coś z tym kanadyjskim ontario nie pasowało chociaż brzmiało jakby znajomo. Aż się wydało, że on nie canuck, tylko nieomal z samego jądra trójkąta bermudzkiego rebelii galicyjskiej się wywodzi! Znam ten typ, bo wcale niewykluczone, że pasałem krowy po sąsiedzku (nie chodzi jednak o manitobę, sąsiadującą z ontario, też zresztą zamieszkałą przez dość wojowniczy i niezależny ludek).
Ontario,
Dodam tylko, że uważam, iż największym błędem Gomułki było pozwolenie na rozwiązanie spółdzielni rolniczych, co spowodowało, że rolnictwo polskie stało się wówczas istnym skansenem, rezerwatem niemalże średniowiecznego zacofania technologicznego i kulturalnego w samym środku Europy oraz spowodowało problemy z zaopatrzeniem w żywność, a co z kolei stało się jedną z ważniejszych przyczyn buntów pracowniczych w latach 1970-tych i 1980-tych i co walnie przyczyniło się do upadku PRL-u. Pamiętam doskonale, że kiedy w Polsce były tylko puste haki w sklepach mięsnych, to w sąsiedniej Czechosłowacji i NRD a także np. na Węgrzech, te same sklepy były pełne mięs i wędlin różnorakich. Ale cóż, polski chłop rozumie tylko bat, a więc trzeba go było w roku 1956 tym batem walić, aby wybić mu z głowy klerykalizm i to bezrozumne przywiązanie do tego nędznego skrawka ziemi, która nie był w stanie wyżywić nawet jego samego, o jego rodzinie i o sprzedaży nadwyżek, już tu nawet nie wspomnę. 🙁
Kaesjot 9 marca o godz. 13:57 262199
„Cieszy mię ten rym: ‘Chłop mądry po szkodzie’;
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść polski chłop sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi”. :-(
Mistrz Jan z Czarnolasu w „Pieśni Piątej” z małymi zmianami.
Belfrrxxx!
9 marca o godz. 16:02
Posunięcie Gomułki było racjonalne z „ludzkiego punktu” widzenia ale trzeba minimum jednego albo dwóch pokoleń aby z fornala wyrósł Gospodarz.
Poznałem niedawno starsze małżeństwo ( on – weterynarz, ona – inżynier zootechnik ) którzy pracowali we wspomnianej wcześniej RSP a później przesunięto ich „na trudniejszy odcinek” – do spółdzielni zawiązanej na bazie byłego majątku ziemskiego i skupiającej byłych parobków i fornali z tegoż majątku. Jedno i drugie we Wielkopolsce ale podejście do pracy skrajnie różne !
Inaczej też wyglądało to w Kongresówce i Galicji tak więc nie jest to takie proste jak się tobie wydaje.
Na koniec zacytuje Pana Majstra – „Docent – nie teoretyzuj !!!”
Kaesjot 9 marca o godz. 14:29 262201
Te 10-12 milionów, to trzeba było ze wsi przesuwać do miast w latach powojennych, w tym także po roku 1956. Ale największym błędem Gomułki było przecież pozwolenie na rozwiązanie spółdzielni rolniczych, a co spowodowało, że rolnictwo polskie stało się wówczas istnym skansenem, rezerwatem niemalże średniowiecznego zacofania technologicznego i kulturalnego w samym środku Europy oraz spowodowało problemy z zaopatrzeniem w żywność, a co z kolei stało się jedną z ważniejszych przyczyn buntów pracowniczych w latach 1970-tych i 1980-tych i co walnie przyczyniło się do upadku PRL-u.
Oczywiście, że tę zbędną wiejską ludność trzeba przesuwać ze wsi do miast rozumnie, wybudować im mieszkania oraz dać zasiłki, gdyż do pracy, to oni się raczej nie nadają. Nie twierdzę, że to będzie lekkie, łatwe, przyjemne i tanie, ale innej drogi przecież nie ma, chyba, że chcemy, aby Polska na wieki wieków była biednym i zacofanym krajem, de facto kolonią Niemiec. I nie chodzi mi tu o pozorne działania, takie jak nadanie wsiom praw miejskich, a o radykalną przebudowę naszej polskiej wsi, a co od roku 1956 wszystkie rządy warszawskie schrzaniły – czy to w czasach PRL-u, czy też po roku 1989.
Kaesjot 9 marca o godz. 16:30 262205
To posunięcie Gomułki było irracjonalne i bardzo krótkowzroczne, ono było tchórzliwym pozamiataniem poważnego problemu „pod dywan” i co zresztą spowodowało późniejszy upadek tow. Wiesława, zresztą pochodzącego z chłopów i „obdarzonego” typowo chłopską mentalnością. Tu nie chodziło też o to, aby z fornala wyrósł gospodarz, ale aby z ciemnego, niepiśmiennego często chłopa zrobić wydajnego pracownika rolnego. Poza tym to „nie ma nic bardziej praktycznego niż dobra teoria” - Ludwig Eduard Boltzmann (1844–1906) – austriacki fizyk, który był autorem podstawowych prac z kinetycznej teorii gazów i podał statystyczne objaśnienie II zasady termodynamiki czyli podstawowego prawa termodynamiki, stwierdzającego, że w układzie termodynamicznie izolowanym istnieje funkcja stanu, która nie maleje z czasem. Funkcja ta zwana jest entropią i oznacza się ją symbolem S. Zmiana Delta S tej funkcji spełnia więc nierówność Delta S >=0, przy czym równość zachodzi wtedy i tylko wtedy, gdy proces jest odwracalny.
ontario 9 marca o godz. 14:14 262200
Niestety, to jest ta mentalność ciemnego, zabobonnego, wysoce klerykalnego polskiego chłopa, który pozwala się wykorzystywać lichwiarzom wiadomego pochodzenia i który patrzy przez palce na wybryki księdza proboszcza, w tym na jego zamiłowanie do młodych chłopców.
Oczywiście, że tylko dzięki obowiązkowym dostawom było początkowo co jeść w miastach, ale szybko tej żywności zabrakło, gdyż zacofany chłop polski nie był w stanie wyprodukować jej w dostatecznej ilości. Poza tym, to niczego kupować nie musiałeś, gdyż sam napisałeś, że wszytko co było wam potrzebne, sami produkowaliście w swoim gospodarstwie.
A ja miałem w domu radio Stolica, które pięknie grało latami i zastąpione zostało dopiero odbiornikiem stereofonicznym. Pieniądze twoja mama mogła zaś wymienić na „dulary” i zakopać za stodołą albo dać na Kościół, kupując sobie i całej swojej rodzinie pełny odpust grzechów.
I przypominam, że w PRL-u, w odróżnieniu od czasów obecnych, w Ursusie tuz pod Warszawą produkowano rocznie ponad 60 tysięcy traktorów, w tym wyprodukowano np. ponad 100 tysięcy traktorów C-325 i ponad 430 tysięcy traktorów C-330 a łącznie wyprodukowano tam dobrze ponad milion traktorów.
I nie mam zamiaru zniżać się do poziomu polskiego chłopa. Po prostu mam inne, wyższe aspiracje.
kaesjot 9 marca o godz. 16:30 262205
Ja tu NIE teoretyzuję, ja ci tu „po chłopsku” tłumaczę, że kiedy w Polsce były tylko puste haki w sklepach mięsnych, to w sąsiedniej Czechosłowacji i NRD a także np. na Węgrzech, te same sklepy były pełne mięs i wędlin różnorakich. Ale cóż, polski chłop rozumie tylko bat, a więc trzeba go było w roku 1956 tym batem walić, aby wybić mu z głowy klerykalizm i to bezrozumne przywiązanie do tego nędznego skrawka ziemi, która nie był w stanie wyżywić nawet jego samego, o jego rodzinie i o sprzedaży nadwyżek, już tu nawet nie wspomnę.
Belfrrxxx!
9 marca o godz. 17:00
We Wielkopolsce nie było „chłopów” tylko „Gospodarze” i robotnicy rolni.
W miasteczku na północy Wielkopolski, w którym się urodziłem i dorastałem były gospodarstwa co miały i ponad 50 ha. Traktory w latach 60-tych mieli nieliczni ale były z niezbędnym osprzętem w Kółku Rolniczym założonym i zarządzanym przez samych gospodarzy. Mieli snopowiązałki, później kombajny ( Vistulę a potem Bizony ) . Każdy mógł go sobie nająć. Mój Ojciec prowadził im księgi rachunkowe.
Zatem Łodzianinie nic nie musisz mi tłumaczyć, bo znam to doskonale z autopsji.
Kaesjot 9 marca o godz. 20:28 262219
Wielkopolska to był wyjątek potwierdzający regułę, która dla całej Polski była taka, że rodzinne (chłopskie) gospodarstwa rolne były na ogół karłowate, niedoinwestowane i fatalnie prowadzone i na dodatek często kilkuhektarowe gospodarstwo było w kilku a nawet i kilkunastu kawałkach, a miedze bezużytecznie zajmowały sporą część użytków rolnych.
Jedyne wyjście z tego kapitalistyczno-klerykalnego węzła Gordyjskiego jest usunięcie w niebyt tego systemu, czyli jak napisał całkiem słusznie Belfrrxxx, „… system zbudowany na kłamstwie, oszustwie i wyzysku, czyli kradzieży.”.
Coś mi się zdaje, że prędzej sami jako ludzkość się unicestwimy, niż zrezygnujemy z tych przyzwyczajeniowych przywar , które stały się drugą naturą człowieka. Niektórzy liczą na siły nadprzyrodzone, które od tysięcy lat jeszcze nikomu niczego nie dały dobrego, poza klerem.
Wskazane są poszukiwania ,,wyjaśnień wiary i zachowań religijnych w mechanizmach funkcjonowania ludzkiego mózgu” jak zaleca P. Boyer. No ale z tym też będzie problem dlatego ,że zbyt wielu przekonanych jest, że jak do tej pory i teraz to oni są mądrze myślącymi i jak zauważył E.Fromm:
„Patrząc z zewnątrz jesteśmy bandą szaleńców, których właściwie należałoby izolować, ale kto kogo ma izolować, skoro wszyscy są szaleni, a każdy uważa swoje szaleństwo za normę”.
Bo w tym realnym kapitalizmie to obowiązuje jednakowe myślenie świadczące o całkowitej degeneracji mózgu, że „po nas choćby potop”. No to się doczekamy, jak to wszystko z wielkim łoskotem pierdyknie. Ekonomia kapitalizmu=zagłada. W końcu pieniędzmi się nikt nie najdał, syndrom mitycznego Midasa.
W każdym razie ta planeta zw. Ziemią doskonale sobie, bez nas ludzi, poradzi, „nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las.”
Optymatyk 9 marca o godz. 22:03 262224
Tak, jedyne wyjście z tego kapitalistyczno-klerykalnego węzła Gordyjskiego jest usunięcie w niebyt tego systemu zbudowanego na kłamstwie, oszustwie i wyzysku, czyli kradzieży.
I zgoda, że Ziemia doskonale sobie, bez nas ludzi, poradzi.
165 (okrągła liczba). 🙂
A dlaczego nie Gospodarz tego blogu? Albo prezes ZNP? Niech pokażą, co potrafią! 😉