Gorący marzec w liceach
W marcu większość liceów organizuje dni otwarte. Właśnie wtedy zainteresowani dowiedzą się, że klas pierwszych będzie mniej niż w poprzednich latach, a niektórych klas nie będzie w ogóle. Rodzicom mogą puścić nerwy (info o drzwiach otwartych w moim liceum tutaj).
Powiedzmy, że rodzice ósmoklasistów dowiedzą się, iż będą trzy klasy zamiast pięciu, a matfizu nie będzie wcale. Normalny nabór dopiero za rok, a teraz dzieci czeka cyrk. Rodzice mogą swój gniew skierować przeciwko tym, którzy te informacje podadzą, czyli przeciwko nauczycielom. Zapowiada się zatem gorący marzec .
W mojej szkole mamy na szczęście tajne wyjście. Pochodzi jeszcze z czasów, kiedy w liceach przeprowadzano egzaminy wstępne. Po ogłoszeniu wyników działy się sceny dantejskie. Po jednym z ataków dyrektor podjął decyzję, że trzeba wybić tajne drzwi. Dawno nie były używane, nowi nauczyciele nawet nie wiedzą, gdzie one są. Starzy jednak dobrze pamiętają.
Komentarze
Ostro, bardzo ostro pan autor tego bloga atakuje i obwinia polityków PO rządzących w pańskim mieście za to, że nie przygotowali szkół do przyjęcia uczniów.
Forsa idzie za uczniem, przyjmując więcej uczniów, miałaby pańska szkoła więcej forsy, a tak: zostaliście wykołowani przez tych, którym w głosowaniu daliście władzę nad sobą…
– – –
Idealna belfrom zakładowa szkoła remonowana, to pozwalająca na ucieczkę przez Obcymi, czyli obowiązkami; jeszcze idealniejsza to zajmująca się wyłącznie sierotami, a niebiańska na modłę pegeeru to ta, gdzie dzieci mogłyby wejść tajnym wejściem do pokoju gogicznego, złożyć pączki i sp..lać, nie przeszkadzając w trudzie pracy nad kaloriami.
Niestety, kolejni ministrowie-belfrzy zapominają, kim się mienili, a pokazują, kim są. I każą pączki edukacji nie tylko piec, ale jeszcze rozdawać. O, takego!
– – –
Żeby nauczycielom nie poprzewracało się w głowach, ministerstwo zmieniło dosłownie kilka dni temu rozporządzenie o warunkach prowadzenia lekcji. Profilaktycznie zlikwidowano możliwość organizacji nauki w trybie 6 dni tygodniu.
Tu jest prawdziwy pączuś:
https://i.imgur.com/0TzxDgq.jpg
Panie Gospodarzu,
Licea ogólnokształcące, jako fabryki i przechowalnie bezrobotnych, potrzebują dziś tylko jednych drzwi otwartych – tych wiodących na zewnątrz, natomiast ich drzwi wejściowe powinny zostać raz na zawsze zamknięte, gdyż neokolonialna, kompradorska gospodarka Polski, jaką mamy od roku 1989, NIE potrzebuje wysoko wykwalifikowanych kadr, a szkoły, w tym szczególnie licea ogólnokształcące, czyli kształcące we wszystkim czyli w niczym, stały się w wyniku deformy i destrukturalizacji Balcerowicza i ski tylko fabrykami i przechowalniami bezrobotnych.
Gekko 2 marca o godz. 17:14 261760
Idealna szkoła według belfrów, to jest szkoła bez uczniów.
Płynna Rzeczywistość 2 marca o godz. 17:48 261762
Zmień płeć, weź pożyczkę i skończ filologię rosyjską. ;-)
Płynna Rzeczywistość
2 marca o godz. 17:48 261762
Niepotrzebnie się czepiasz ministra-ignoranta Grada z PO (pensyjka niemal 100 tys. jako eksperta od atomistyki jądrowej)…
ontario 2 marca o godz. 18:34 261766
Czy są atomy bezjądrowe?
Belfrrxxx!
2 marca o godz. 18:51 261768
Przekieruj swe pytanko do eksperta-pensyjka 100 tys. ministra Grada…
ontario 2 marca o godz. 18:54 261769
Nie rób sobie ze mnie żartów! 😉
– – –
Ministerstwo trzeba odebrać nauczycielom.
Robiom tam sobie to, czego innych tylko nieuczą.
A piniondze to się nam należą; należą się, to i same urosną.
– – –
Płynna Rzeczywistość
2 marca o godz. 17:48
–
Płynna, dopiero teraz sprawdziłem, dlaczego linkowanego nieświeżego pączusia z NBP podrzucasz Gospodarzowi, a to koleżanka po fachu – filolożka. I też robi nie po fachu.
Taki pączuś na belferblogu to bomba kaloryczna, ale chyba nieelegancko tak dawać jawnie, od przodu, gdy jest tajne wejście dla dostawców na pokoje gogiczne? 😉
Belfrrxxx!
2 marca o godz. 18:59 261770
Ja i żarty??? Żartem jest minister Grad pensyjka 100 tys. na stanowisku speca od atomistyki.
W 10 łódzkich liceach najwyżej stojących w rankingach będzie łącznie o 14 klas mniej dla gimnazjalistów niż w zeszłym roku. W całej Łodzi będzie trochę lepiej, bo niektóre szkoły przyjmą więcej uczniów. W najlepszych liceach będzie ok. 30% mniej miejsc niż w zeszłym roku. Rozumiem złość dzieci i rodziców, którym zabrano szansę na naukę w wybranej szkole, bo zabrakło im parę punktów, a w zeszłym roku spokojnie by się dostały. Z drugiej strony może to spowoduje podwyższenie poziomu szkół, które stały niżej w rankingach. A co do pretensji rodziców to proszę ich odsyłać do sprawców tej sytuacji, czyli do PiSu i min. Zalewskiej w szczególności.
Zaczyna się ziszczać to, co napisaliśmy przed rokiem w naszym stanowisku. Degrengolada finansowa – mam problem, żeby znaleźć nowych nauczycieli do pracy, a ci dobrzy odchodzą. I słusznie mówią: „W tych warunkach ja już nie chcę pracować”. Bo nie chodzi tylko o słabe pieniądze, ale też bałagan organizacyjny oraz ministerstwo, które wciąż zmienia zasady gry i stale obniża prestiż tego zawodu.
…
Wszyscy mówią o kumulacji roczników od września i to będzie poważny problem. Ale czemu nikt nie mówi, że my nawet nie mamy dla szkół zawodowych nowych podstaw programowych? O tym, że brakuje mi praktycznych nauczycieli zawodu, nawet nie wspominam.
Z powodu braku specjalistów dyrektorzy szkół zawodowych stoją przed wyborem, czy od września nowe klasy pierwsze otwierać dla absolwentów gimnazjów, czy ośmioletnich podstawówek. – Nie mogę otworzyć technikum budowlanego dla jednych i drugich, bo zwyczajnie nie będzie miał kto ich uczyć
…
Od stycznia dostałem te szalone 166 zł brutto podwyżki, a w tym czasie starosta z PiS obniżył dodatek funkcyjny przysługujący dyrektorom o 200 zł. Miło, prawda?
Nauczycieli można oczywiście próbować wziąć głodem, tyle że później ze szkół nie zostanie kamień na kamieniu. Tzn. poziom kadry będzie odpowiadał poziomowi wynagrodzeń. Dla młodych – 150 zł ponad pensję szatniarki. Czyli wyższe wykształcenie wycenia się na 150 zł. I niewiele mnie obchodzi, że w innych zawodach wyższe wykształcenie też już niczego nie gwarantuje.
System, w którym nauczyciel stażysta zarabia praktycznie minimalną pensję ustawową jest z gruntu chory.
Najdziwniejsze jednak w tym systemie jest to, że Polska na edukację powszechną wydaje typowy dla krajów rozwiniętych odsetk PKB. Pieniędzy jest więc tyle, ile należałoby się spodziewać. A jednocześnie bida.
Ontario 2 marca o godz. 19:33 261773
Żartem to są wszystkie polskie rządy, parlamenty i prezydenci począwszy od roku 1989 (zresztą tak samo jak w dwudziestoleciu międzywojennym, a szczególnie w latach 1926-1939). I chyba wiesz, że od roku 1989, tak samo jak za Sanacji, stanowiska państwowe rozdzielane są w Polsce po znajomości a nie na podstawie kompetencji. Ustrojem politycznym Polski jest bowiem od roku 1989 plutokracja z elementami ochlokracji, a nie demokracja czy też tym bardziej nie jest nim merytokracja.
Pozdrawiam
Gekko 2 marca o godz. 18:59 261771
Przypadkowo trafiłeś w dziesiątkę, jako że pieniądze biorą się dziś z niczego, a nawet i z mniej niż z niczego, czyli z długu. Po prostu bank tworzy pieniądz poprzez kreację długu, a wyczytasz o tym w dobrych podręcznikach ekonomii i finansów, ale w związku z tym na pewno nie w podręcznikach napisanych przez naszych obecnych polskich ekonomistów czy finansistów. Poza tym, to pieniądze są dziś głównie już tylko układami bitów, zapisanymi w wirtualnej pamięci wirtualnych często komputerów banków i giełd. Należy jednak pamiętać, że z niczego, to powstać może tylko bezwartościowy, wirtualny pieniądz ze zmienną siłą nabywczą i oparta na nim wirtualna gospodarka finansowa obracająca niczym, czyli wirtualną walutą i wirtualnymi papierami bezwartościowymi które są przedmiotem wirtualnego obrotu przez wirtualnych maklerów na wirtualnych giełdach finansowych istniejących dziś w praktyce głównie w wirtualnej pamięci wirtualnej sieci wirtualnych finansowych komputerów. Sztuka polega więc na tym, aby nie pozwolić bankierom na wytworzenie zbyt dużej ilości tego bezwartościowego pieniądza, gdyż wtedy ceny idą w górę i mamy inflację, a więc też i spadek płac realnych ani też aby tego pieniądza nie wytworzyć za mało, gdyż wtedy ceny spadają i mamy deflację, prowadzącą do zapaści gospodarki, gdyż wtedy spada popyt jako że konsumenci czekają na dalszy spadek cen, a jeśli spada popyt, to spada też produkcja a wraz z nią zatrudnienie, co powoduje dalszy spadek popytu i wpadnięcie gospodarki w recesję. Ale czy o tym wiedzą panie dyrektorki z NBP? Raczej nie, gdyż nie miał i dalej nie ma o tym pojęcia żaden z prezesów NBP i to od roku 1989.
Dodajmy, że przy obecnej stopie bezrobocia i całkowicie otwartych granicach, oferowanie stażyście 150 zł dodatku za wykształcenie to gwarancja negatywnego doboru kadr. A przecież szkoła to nie budynek, nie rzutniki, tylko ludzie. Którzy – jeśli teraz do systemu wejdą – to zostaną w nim do emerytury.
Gdy Gospodarz kończył studia, granice były wciąż zamknięte (w sensie: paszport i WIZA i DOLARY), poziom życia w Polsce znacznie odbiegał od zachodnioeuropejskiego i wyjazd do pracy kojarzył się raczej z truskawkami czy murarką niż uczeniem niemieckich dzieci w szkołach, jak dzisiaj. Dziś nawet w internecie można od ręki znaleźć ciekawe oferty, tylko trochę odwagi, by uczyć w obcym języku.
Więc w czasach, gdy Gospodarz decydował się zostać nauczycielem, atrakcyjność zawodu była nieporównywalnie większa i wciąż zasilały go osoby zdolne. Oczywiście w czasach, gdy decyzje podejmował xxx, sytuacja była jeszcze bardziej dla zawodu korzystna, bo paszporty były deponowane na komendach MO, a miesięczna pensa z trudem starczała na Zachodzie na 10 kaw.
Z obecną negatywną selekcją kadr nauczyciele mają jak w banku niekończący się festiwal reform, bo jak coś szwankuje, to trzeba powołać komisję. A na końcu zrobić protokół zniszczenia.
Ale nie, nie pozycja zawodowa i warunki pracy nauczycieli lecz gimnazja, najważniejsze było rozpindrzyć gimnazja. My z Legutką na czele i jakoś to będzie!
Lusia24 2 marca o godz. 22:26 261774
Jak to już pisałem, liceów i uczniów w nich jest w Polsce zdecydowanie za dużo. Licea ogólnokształcące, jako fabryki i przechowalnie bezrobotnych, potrzebują więc dziś tylko jednych drzwi otwartych – tych wiodących na zewnątrz, natomiast ich drzwi wejściowe powinny zostać raz na zawsze zamknięte, gdyż neokolonialna, kompradorska gospodarka Polski, jaką mamy od roku 1989, NIE potrzebuje przecież wysoko wykwalifikowanych kadr, a szkoły, w tym szczególnie licea ogólnokształcące, czyli kształcące we wszystkim czyli w niczym, stały się w wyniku deformy i destrukturalizacji Balcerowicza i ski tylko fabrykami i przechowalniami bezrobotnych. Pomijając tu już jakże ważne kwestie finansowe, to przecież tylko jakieś 20-25% populacji ma wystarczającą inteligencję i pracowitość, aby dojść do matury, a najwyżej 10% populacji nadaje się na studia wyższe. Nic więc dziwnego, że chcąc pochwalić się przed tzw. Zachodem wysokim nominalnym wskaźnikiem ludzi z maturą i wyższym wykształceniem, obniżano w Polsce od roku 1989 wymagania dla uczniów i studentów, a co za tym idzie spowodowano niski poziom fachowości absolwentów tychże szkół i uczelni. Doszła do tego „walka” z bezrobociem poprzez kierowanie bezrobotnych (realnych i potencjalnych) do szkół średnich, głównie liceów ogólnokształcących i na studia wyższe, głównie łatwe i tanie czyli „humanistyczne”, co spowodowało dalszy spadek poziomu nauki w polskich szkołach średnich i uczelniach wyższych.
Płynna Rzeczywistość 2 marca o godz. 22:27 261775
Nauczyciel stażysta nic jeszcze własciwie nie umie, a więc powinien on zarabiać tylko minimalną pensję ustawową. Problemem jest tylko to, że ta minimalna pensja ustawowa jest dziś w Polsce aż tak niska.
Płynna Rzeczywistość 2 marca o godz. 22:30 261776
Naucz się wreszcie rozumieć statystyki. Polska na edukację powszechną wydaje być może typowy dla krajów tzw. rozwiniętych odsetek PKB, ale te pieniądze idą głównie na utrzymanie administracji w MEN i jego terenowych oddziałach, a nie na szkoły czy nauczycieli. Przed wojną też wydawaliśmy całkiem spory odsetek PKB (a szczególnie budżetu) na wojsko, tyle że w odróżnieniu od Niemiec (III Rzeszy) czy Rosji (ZSRR) pieniądze te szły na płace dla oficerów i urzędników MON, a nie na uzbrojenie, odzienie czy wyżywienie zwyczajnych żołnierzy. Diabeł, jak zwykle, chowa się bowiem w szczegółach.
Prezydencki minister Szczerski z Dobrą Nowiną dla nauczycieli:
Nauczyciele nie mają obowiązku życia w celibacie. W związku z powyższym także te transfery, które są dzisiaj dokonywane, np. dla rodzin polskich – 500 plus – to też dotyczy nauczycieli. PiS daje pieniądze nauczycielom, bo daje wszystkim Polakom – stwierdził.
To miłe, że Szczerski czytuje moje komentarze na tym blogu. Albo 500+, albo pensje dla budżetówki.
– – –
A na czym polegała atrakcyjnośc nędznie płatnego zawodu nie wymagającego wymagających studiów, umiejętności murarki czy znajomości języków obcych, w sytuacji zamkniętych granic, którą granice otwarte zlikwidowały?
Ja wiem, a Ty?
– – –
Próby przekonania się w lustrze, że los cię pokarał krzywym i należy się odszkodowanie bez ubezpieczenia, to jak próba wymuszenia na okuliście L4 z tytułu otrzymania mandatu za jazdę w stanie.
– – –
W sumie taki Gowin, zamiast płakać, że mu do 1-go nie starcza, też mógłby jeszcze nad trójką bobasków popracować.
Na braku konkurencji.
Płynna Rzeczywistość 2 marca o godz. 22:42 261779
Aby uczyć w obcym języku, to, trzeba ten język znać doskonale, najlepiej na poziomie „native speaker”.
I nie powtarzaj tych bzdur, że miesięczna pensja z czasów PRL-u z trudem starczała na Zachodzie na 10 kaw. Tak było tylko wtedy, gdy wymieniałeś pieniądze na czarnym rynku. Po prostu w PRL-u płace były niskie, ale ceny były wtedy jeszcze niższe, a więc nie ma sensu porównywanie nominalnych płac z czasów PRL-u do dzisiejszych, szczególnie, że żywność, mieszkania, gaz, prąd, transport publiczny etc., były wówczas za damo albo za pół darmo, a dziś wynajęcie mieszkania w Warszawie czy też w innym dużym mieście Polski jest poza możliwościami finansowymi nawet nauczyciela dyplomowanego.
Nie, nie na braku konkurencji, Na mniejszej swobodzie wyboru.
@lusia24
Szkoła to nauczyciele, nie sale. Więc kto by te tłumy miał uczyć??? 😉
Belfrrxxx!
2 marca o godz. 22:30 261777
Na szczęście wszelakie, żartem nie były lata 1945 – 1989, kwitnąca demokracja i perfumy dla robotników np. w Gdańsku…
lusia24
2 marca o godz. 22:26 261774
Trzy lata, aż trzy lata miały samorządy miejskie opanowane przez PO do przygotowania szkół licealnych na przyjęcie większej liczby uczniów…
Płynna Rzeczywistość
2 marca o godz. 23:08
–
Też tak myślę. Ten stan, w którym za nicość i bierność otrzymujesz wynagrodzenie, to brak wolności.
Tego nauczyła się szkoła, tak sobie dobrała personel i w tym ukształtowała swe przymusowe ofiary, czyli dzieci, dziś dorosłe wyborczo „przekwitłe gimbazy”.
Stan wolności od trzydziestu lat szkoła kompulsywnie, lecz stopniowo odrzuca jak obcy przeszczep.
Szkoła nie protestowała przed reformą rujnującą szczątki jej wolności, lecz skwapliwie ją przełknęła. Teraz żąda renty niewolniczej od swego oprawcy, na koszt ofiar.
Szkoła powiela spiralny układ demoralizacji i ociemnienia jaki sama stworzyła i nic poza powieleniem samej siebie niezdolna przeżyć.
Ma w tym wiernych janczarów, wyzutych z potencjału witalnego, nie znających wolności i niezdolnych ponieść jej kosztów.
Reszta kwestii i okoliczności to kabotyńskie didaskalia.
–
belferxxx
2 marca o godz. 23:13
Przyznasz jednak, że z jednej szkoły do drugiej łatwiej przenieść nauczycieli niż sale.
Ciekawi mnie jedno.
12-letni cykl od pierwszej klasy 12 do matury obejmował dzieciaki od rocznika 1952 i następne. Były to roczniki 2-krotnie liczniejsze niż obecne a jakoś starczało dla nich miejsc w szkołach. Co prawda zniknęły małe, 4-klasowe szkółki wiejskie ale ile wybudowano nowych – sam Gomułka wybudował „1000 szkół na Tysiąclecie”, do tego gierkowskie Zbiorcze Szkoły Gminne i te w III-ciej RP.
@kaesjot
Nauczycieli można sobie przenosić, o ile oni SĄ… 😉 A nauczyciel nauczycielowi nierówny …
@ontario
Decyzję o kształcie reformy Zalewskiej ogłoszono … latem 2016. Więc nie 3, a 2,5. Na dodatek najpierw trzeba było zlikwidować/wygasić gimnazja … 😉
Za dokręcanie śruby szkołom, które w latach 90. otworzyły się na powiew wolności, odpowiadają kolejne rządy a nie nauczyciele. I my sami, wybierając te rządy za obietnicę ucieczki od wolności.
Płynna Rzeczywistość
3 marca o godz. 12:39
–
Nauczyciele za nic nie odpowiadają, przecież napisałem, że takie jest fundamentalne założenie, dopuszczające do etatu w tej roli.
Prowadzące do deweloperki kabotyńskich didaskaliów, w obronie założenia o konieczności ucieczki od wolności przez furtkę braku odpowiedzialności.
W szkole Gospodarza przecież powstało nawet specjalne ukryte wyjście, przed terrorem braku pączków. To temat na ekranizację, Patryka Vegi.
Przesłanie ministra nie tylko do nauczycieli, proszę się w te słowa dobrze wczytać:
Republika wyznaniowa jest Polsce potrzebna także z powodu kondycji społecznej i materialnej naszych obywateli. Tylko radykalizm cnót ewangelicznych, wpisany w ustrój państwa, stanowić może gwarancję zaangażowania władz publicznych w troskę o los najuboższych i tych, którzy – jak to się eufemistycznie mówi – „przegrali w procesie transformacji”. Kraj, w którym istnieje przeszło 20% realne bezrobocie nie może być krajem neutralnego porządku publicznego, gdzie władze przez lornetkę oglądają poczynania obywateli i wzbraniają się przed ingerencją w ich los, uznając za ważniejszy odpowiedni poziom deficytu budżetowego. Reforma finansów publicznych powinna być reformą ewangeliczną, opartą o solidarność i uczciwość, a nie przetargiem interesów różnych grup nacisku.
…
Potrzeba zatem dziś Polsce radykalnej odnowy moralnej. Nadszedł czas rewolucji fundamentalistycznej. Musimy przywrócić ład w sferze publicznej wedle dziesięciu podstawowych wartości: patriotyzmu i szacunku do tradycji, prawdy i honoru, solidarności i godności człowieka czyli zaangażowania, sprawiedliwości, jawności i uczciwości oraz odpowiedzialności.
No to nauczyciele już wiedzą, że zgodnie z ewangelią, powinni ustąpić nienarodzonym, narodzonym, woźnym, niepracującym matkom 4+, młodzieży 26- i innym, bardziej potrzebującym. A jak zdarzy się, że to nauczyciele staną się pariasami społeczeństwa, dyktatura ewangelików reformowanych i nauczycielom dołoży.
Ostatni akapit w powyższym nie jest oczywiście cytatem – moja pomyłka w formatowaniu.
Tako rzecze minister:
Po pierwsze należy przeprowadzić konsekwentną reformę prawa – w tym kodeksowego, które zaczęłoby egzekwować wartości wynikające z katalogu cnót chrześcijańskich. Zgodnie z zasadami republikańskimi nie będzie to oznaczać nakazów religijnych praktyk w życiu prywatnym obywateli, ale będzie wymagać realizacji wynikających z religii zasad moralnych w sferze publicznej, która obejmuje także takie kwestie, jak życie ludzkie, kultura, funkcja socjalna państwa itp. Po drugie należy wprowadziæ nowe ustawodawstwo wspomagające moralne zaangażowanie sfery publicznej. Przykładami mogą tu być przepisy regulujące automatyczną utratę mandatu politycznego przez osoby działające niemoralnie w sferze publicznej (czego przykładem jest choæby głosowanie na dwie ręce, które dziś nie powoduje żadnych konsekwencji, a posłowie którzy w ten sposób oszukiwali, są obecnie ważnym ogniwem parlamentarnej arytmetycznej większości rządzącej), czy też przepisy chroniące dzieci przed nieprzyzwoitym przekazem w środkach masowego komunikowania wyrządzającym nieodwracalne szkody psychiczne (…). Po trzecie, w wymiarze instytucjonalnym, należy przekształcić izbę wyższą parlamentu w reprezentację osób zaufania publicznego, w tym przedstawicieli kościołów chrześcijańskich z dominującą reprezentacją Episkopatu Kościoła katolickiego. Republika wyznaniowa to nie nowy konstruktywizm ani utopijny projekt. To zwycięstwo rozsądku nad uzurpacją rozszalałej demokracji.
@kaesjot
Piszesz o małych miastach. Wielkie (np. stolica) rosły, a sieć szkolną(po wyżu) optymalizowano. Czyli przekazywano budynki szkolne szkołom niepublicznym, na cele pozaoświatowe czy (te w centrum – jak budynek LO im.Hoffamnowej!) na sprzedaż wraz z działką. Z drugiej strony – umieszczenie 90% rocznika w szkołach maturalnych to ostatnie 20 lat. Wcześniej do liceów chodziło około 10% populacji, do techników bodaj 7%, a reszta – do zawodówek albo SPR -ów. Bądź, na wsi, po 8 klasie – nigdzie!!!
belferxxx
3 marca o godz. 13:21
Było jeszcze coś takiego jak „praktyczna nauka zawodu” gdzie uczeń 3 dni w tygodniu miał zajęcia w szkole a 3 dni – nauki zawodu bezpośrednio „u majstra” czyli lokalnego rzemieślnika lub w fabryce. W SPR-ach ( Szkołach Przysposobienia Rolniczego ) zajęcia odbywały się najczęściej po południu w salach miejscowej SP.
Dzisiaj właśnie tych, po „praktycznej nauce zawodu” najbardziej brakuje – starzy wymierają a młodych ich następców ” ni ma !”
belferxxx
3 marca o godz. 12:00 261795
To nic nie zmienia, PO rządząca w miastach miała dość czasu, aby przygotować szkoły do naboru uczniów.
Na marginesiku, niedawno spytałem znajomego nauczyciela o to, czy władze lokalne zwiększyły ilość pomieszczeń. Nie, jak było, tak jest. W takim razie tracicie! Nie, zyskujemy, bo podwyższa się wymagania, więc przyjmiemy najlepszych z najlepszych, mniej kłopotów…
O czym gadka? Ani władze PO, ani nauczyciele (jak wynika z podanego przykładu – chyba że przykład do kitu, ale raczej nie) nie są zainteresowane/zainteresowani naborem większej masy uczniowskiej…
@kaesjot
3 marca o godz. 11:20 261793
„1000 szkół na Tysiąclecie”
Tych szkół wybudowano ostatecznie ponad 1400…
Tysięczną szkołę otwierano (w Warszawie) 4 września 1965 roku.
Jakby ktoś z nauczycieli rozumiał, skąd biorą się ministrowie, to przypomniałby sobie że w Sejmie zdominowanym przez PiS, najliczniejszą ‚rynkową’ grupą zawodową są nauczyciele.
Związek sejmu z ministrem, ministra z derektorem, derektora z nauczycielem jest jednakże związkiem trudniejszym do wyśledzenia w szkole, niż ślady pączków utraconych.
Ontario 3 marca godz.9,44. Likwidacja gimnazjów i związany z tym bałagan to jest najgłupsza, najbardziej kretyńska z reform PiSu, w dodatku bez żadnego merytorycznego uzasadnienia, wprowadzana bez przemyślenia, bez zastanowienia i zupełnie zbędna. Władze miasta wywiązały się bardzo dobrze w tej trudnej sytuacji, a w którą wmanewrowali je politycy PiS. Ja pisałam o najlepszej dziesiątce liceów w Łodzi, do których zawsze jest dużo chętnych i próg punktowy przyjęcia jest wysoki. Te licea mieszczą się w budynkach jeszcze przedwojennych, niektóre z nich to zabytki i nie są z gumy. We wszystkich tych szkołach w tym roku będzie więcej klas niż w zeszłym roku, ale nie będzie to podwojenie. Jak napisałam dla gimnazjalistów będzie ok. 30% mniej klas. W liceum 21 ( 4 w rankingu łódzkich szkół), w którym uczy gospodarz w zeszłym roku było 5 klas, w tym 7, trzy dla gimnazjalistów i cztery po podstawówce. Jak widać jest to o 2 klasy mniej dla gimnazjalistów niż w zeszłym roku. I dlatego rodzice i uczniowie dla których zabraknie miejsc w tych renomowanych szkołach, pomimo bardzo dobrych wyników osiągniętych na egzaminach i ocen na świadectwach mogą być sfrustrowani.
lusia24
3 marca o godz. 16:18 261807
Likwidacja gimnazjów to bandycki cios w wiejską oświatę. Co nie zmienia faktu, że rządząca w miastach PO mogła zadbać, aby nie było problemów z naborem.
lusia24
Jak wprowadzano 8-letnią SP to stosowną ustawę przyjęto, gdy rocznik 1952, który miał chodzić już 8 lat do SP rozpoczął naukę w kl. III-ciej SP Zatem było 5 lat na podjęcie i zrealizowanie niezbędnych działań. Nie mniej jednak trzeba było wygospodarować w SP miejsce na dodatkowy rocznik a i tak w roku 1967 nie było naboru do Liceów a w 1970 nie było matury.
I jakoś sobie w tej „dziadowskiej komunie” z tym poradzono!
Ontario dlaczego nie czytasz tego co napisalam? Więc jeszcze raz, w Łodzi nie ma problemu z naborem, jest problem z najlepszymi szkolami. Po prostu będzie tam mniej klas dla każdego rocznika niż poprzednio i nikt nie może nic na to poradzic. Stare budynki nie są z gumy. I dlatego rodzice i uczniowie, ci najlepsi są wsciekli.
lusia24
3 marca o godz. 19:00 261810
Czytam, piszesz: „nie ma problemu z naborem, jest problem z najlepszymi szkołami”. Czyli że, no, do najlepszych szkół nie ma naboru? Czyli, no, że jest problem, ale go nie ma?
Nabór to nabór…
@lusia24
Co to jest „najlepsza szkoła” – budynek z tabliczką? Nie, to są NAUCZYCIELE! A jak ich nie będzie (a w najbogatszych w Polsce wielkich miastach rządzonych przez PO nikt o to nie dba!)to co? A nauczycieli potrzeba w LO dodatkowo(!) ok 1/3 obecnej liczby ze względu na wejście (i pozostanie w nich) (dodatkowego!), czwartego rocznika!!!
” Kraj, w którym istnieje przeszło 20% realne bezrobocie…” z wklejki Płynnej Rzeczywstości
– W domyśle potrzebny jest cywilizowany zamordyzm oparty o katolicki szkielet religijny, ponieważ struktura parafialna spina w jedną całość społeczeństwo nominalnie w ponad 90% katolickie. A aktualna władza spełnia te warunki. Historia lubi się powtarzać, ale teraz jako farsa, lat 40 tych i 50 tych uw. Potem tylko czekać na odwilż 56 roku.
Czyli ile naprawdę jest tego bezrobocia może 30%, bo oficjalnie jest poniżej 5%.
A co by było, gdyby te 3-4 mln emigrantów zarobkowych na stałe wróciło do kraju?
No to mamy rozpierduchę na całego. Ktoś sukcesywnie dolewa oliwy do ognia.
Polexit ante portas.
Optymatyk 3 marca o godz. 22:15 261813
Choć oficjalna stopa bezrobocia (czyli U3 według oficjalnej metodologii używanej w USA) wynosi dziś w Polsce według GUS-u tylko około 4%, to realna stopa bezrobocia czyli U6 (a więc wliczając zniechęconych pracowników, czyli tych którzy przestali szukać pracy, ponieważ obecne warunki ekonomiczne sprawiają, że uważają, iż nie ma dla nich pracy oraz marginalnie zatrudnionych i luźno związanych z pracą pracowników i tych, którzy chcieliby i są w stanie pracować, ale ostatnio nie szukali pracy z różnych powodów, np. oddalenia od miejsc pracy) oraz pracowników niepełno-etatowych, którzy chcą pracować w pełnym wymiarze godzin, ale nie mogą takiej pracy znaleźć z przyczyn ekonomicznych (niepełne zatrudnienie związane np. ze słabą koniunkturą w danym regionie), wynosi co najmniej dwa razy tyle, czyli w okolicach co najmniej 10%. Amerykańskie Biuro Statystyki Pracy oblicza więc sześć alternatywnych miar bezrobocia, ponieważ rząd USA jako rząd mocarstwa globalnego musi znać realny stan gospodarki państwa, którym on rządzi: od U1 (najbardziej zaniżonego) do U6 (najwyższego, a więc najbardziej prawdziwego), które mierzą różne aspekty bezrobocia:
U1: Odsetek bezrobotnych przez 15 tygodni lub dłużej.
U2: U1 + odsetek siły roboczej, która straciła pracę lub zakończyła pracę tymczasową.
U3: U2+ odsetek osób nie mających pracy, nie będących członkami rodzin rolników bądź przedsiębiorców i aktywnie poszukujących pracy w ciągu ostatnich czterech tygodni. Jest to oficjalna stopa bezrobocia według definicji MOP, podawana m. in. przez GUS (metoda BAEL) i Eurostat.
U4: U3 + „zniechęceni pracownicy” lub ci, którzy przestali szukać pracy, ponieważ obecne warunki ekonomiczne sprawiają, że uważają, iż nie ma dla nich obecnie pracy.
U5: U4 + inni „marginalnie zatrudnieni pracownicy” lub „luźno związani z pracą pracownicy” lub ci, którzy chcieliby i są w stanie pracować, ale ostatnio nie szukali pracy z różnych powodów (np. oddalenia od miejsc pracy).
U6: U5 + Pracownicy niepełno-etatowi, którzy chcą pracować w pełnym wymiarze godzin, ale nie mogą takiej pracy znaleźć z przyczyn ekonomicznych (niepełne zatrudnienie związane ze słabą koniunkturą)
Dodajmy do tego wielomilionową emigrację zarobkową z Polski, a otrzymany REALNĄ stopę bezrobocia w wysokości około 20%.
@grzerysz
A ja widzę, jak ukradkiem likwidowane i zacierane są ślady po tym, że te budynki to były tysiąclatki. Tak jak na 2 tysiąclatce w Warszawie SP 25 im. KEN na Grzybowskiej (koło basenu Orka i hotelu Westin) … 🙁
Gekko 3 marca o godz. 15:10 261805
😉
Płynna Rzeczywistość 3 marca o godz. 12:59 261800
Któren ministrant? Gowin?
ontario 3 marca o godz. 9:26 261790
A co robi w obliczu podobnych protestów np. Macron we Francji? Dokładnie to, co robiła tzw. władza ludowa w PRL-u.
Płynna Rzeczywistość 3 marca o godz. 12:39 261796
Jakiej wolności? Wolności od pracy, wolności od pieniędzy i wolności do wyjazdu z Polski za chlebem? Ale taką wolność to mieliśmy przecież za zaborów. Sienkiewicz (Hendryk) się kłania! ;-)
Belferxxx 3 marca o godz. 13:21 261801
Po prostu polskich podatników nie jest stać na utrzymywanie aż tak wielkiej ilości szkół, niczego potrzebnego w życiu zawodowym czy społecznym nie uczących.
Kaesjot 3 marca o godz. 13:39 261802
Ogromnej większości społecznie przydatnych zawodów nauczyć można się tylko praktykując u mistrza, i to nie tylko zawodów rzemieślniczych, ale także medycznych czy prawniczych, że o inżynierskich czy menadżerskich już nie wspomnę. W dobrych wyższych uczelniach doktoraty też sie robi, a raczej niestety robiło, praktykując u mistrza-profesora. Mnie udało się jeszcze tak zrobić doktorat, ale niestety, ten sposób, jako zbyt kosztowny, odchodzi obecnie w przeszłość na rzecz masowej produkcji pseudo-doktorów na pseudo-studiach pseudo-doktoranckich. 🙁
Ontario czepiasz się bez sensu. I ja i ty wiemy o co chodzi. Ty w dodatku nie wiem dlaczego, uparłeś się, żeby udowodnić, że w samorządach rządzonych przez PO źle przygotowano szkoły na przyjęcie podwójnego rocznika. Belferxxx najlepsze szkoły, czyli takie, które mają najwyższe pozycje w rankingu szkół przeprowadzanym przez Perspektywy. Można uważać takie rankingi za nieprawdziwe i bezsensowne, ale przeprowadza się je na całym świecie. Jest też światowy ranking uczelni wyższych i każda uczelnia się cieszy, gdy uzyska dobry wynik. Polskie uczelnie w pierwszej 500 się nie mieszczą. A gospodarz blogu, jako że uczy w jednej z najlepszych łódzkich szkół słusznie obawia się reakcji rodziców sfrustrowanych tym, że dla ich dziecka nie będzie miejsca w szkole.
grzerysz 3 marca o godz. 14:52 261804 i kaesjot 3 marca o godz. 11:20 261793
A po roku 1989 wybudowano w Polsce ponad 1000 całkowicie niepotrzebnych kościołów, miejsc chorego kultu bezrozumia i zwyczajnej głupoty. 🙁
Lusia24 3 marca o godz. 23:08 261822
od roku 1989 w Polsce NIE ma już dobrych szkół średnich czy wyższych. 🙁
ontario 3 marca o godz. 16:41 261808, lusia24 3 marca o godz. 16:18 261807 i belferxxx 3 marca o godz. 12:00 261795
Likwidacja gimnazjów to jedna z niewielu dobrych decyzji obecnego rządu.
lusia24 3 marca o godz. 19:00 261810
W Łodzi, tak jak w całej Polsce, istnieje realnie tylko jeden problem w edukacji: nadmiar liceów ogólnokształcących, uczniów w nich i nauczycieli w tychże liceach. Po prostu nie ma dziś w Polsce, od lat nie było i raczej już nigdy nie będzie realnego zapotrzebowania na więcej absolwentów liceów ogólnokształcących.
Belferxxx 3 marca o godz. 20:18 261812
Już ci tłumaczyłem, że potrzebujemy najwyżej tylko 10% obecnej ilości liceów ogólnokształcących, a dokładniej klas w tychże licach, gdyż nie ma w Polsce i raczej już nigdy nie będzie realnego zapotrzebowania na więcej absolwentów liceów ogólnokształcących. Tak więc mamy ogromny nadmiar nauczycieli, przeważnie przedmiotów humanistycznych i należy więc pomyśleć nad tym, co z nimi zrobić. Moim zdaniem, oni się nie nadają nawet na tę przysłowiową kasę w „Biedrze”, a więc zostają dla nich tylko renty socjalne w wysokości zasiłku dla bezrobotnych. 🙁
belferxxx 3 marca o godz. 22:45 261815
Przerobi się je na plebanie i ośrodki dodatkowej katechezy.
@Belferrxxx
I do tego żydowskiej religii, a przecież każdy katolik powinien wiedzieć, że:
„24 On stworzył cały świat i wszystko na nim. Jest Panem nieba i ziemi, więc nie mieszka w ziemskich świątyniach! 25 I nie ma potrzeby, żeby ludzkie ręce Mu w czymś pomagały, bo sam wszystkiemu daje życie i tchnienie, i wszystko, co potrzeba.” Dz.Ap.17.24-25
I cała ta budowlana maskarada psu na budę nawet się nie zda. Te dwa wersety niwelują całkowicie i podważają potrzeby istnienia jakiejkolwiek religii zinstytucjonalizowanej. Tyle czasu, energii, pieniędzy, trudu ludzkiego, i wszystko na MARNE. Nie na darmo Staszic pisał, że wiara czyni człowiek głupim. I mamy całe miliardy głupców próbujących zawładnąć boskimi marzeniami o wydumanym raju.
A, deus sive natura.
Belfrrxx 3 marca godz. 23:10 to twoja subiektywna opinia, masz do tego prawo. Tak samo jak ja mam prawo uważać, że likwidacja gimnazjów to była bardzo zła i głupia decyzja. Mam również inne zdanie na temat szkół ogólnokształcących, uważam, że są potrzebne i nie jest ich za dużo.
Lusia 24 3 marca o godz. 23:44 261830
Jako nikomu niepotrzebna nauczycielka niepotrzebnych przedmiotów w nikomu już dziś niepotrzebnych liceach ogólnokształcących, uważasz, że są one potrzebne i że nie jest ich za dużo. ;-)
Optymatyk 3 marca o godz. 23:24 261829
OTÓŻ TO!
@lusia24
Ranking Perspektyw uważam za szalenie wartościowy i jego wyniki również. Tyle, że szkoła to NAUCZYCIELE (ci którzy tę pozycję w rankingu zdobyli!), a nie budynek z salami i tabliczką. Dodatkowe(!) klasy będą już uczyć inni nauczyciele (o ile się, szczególnie w Warszawie, znajdą!)! To tak jakby przebrać 3 -ligowy klub w stroje Legii czy Lecha i oczekiwać gry na miarę tych drużyn … 😉
Belferxxx 4 marca o godz. 1:25 261833
Krajowe rankingi są tylko wtedy coś warte, jeżeli skonfrontujemy je z rankingami europejskimi a szczególnie światowymi. Co innego bowiem jest być mistrzem Polski, a co innego mistrzem Europy a szczególnie mistrzem świata. A w rankingach światowych czy nawet europejskich, to polskie szkoły i uczelnie po prostu NIE istnieją. Jesteśmy w nich gorsi niż nawet nasi kopacze piłki, a powinniśmy w nich być jak skoczkowie narciarscy czy lekkoatleci.
I jak to już pisałem, potrzebujemy najwyżej tylko 10% obecnej ilości liceów ogólnokształcących, a dokładniej klas w tychże licach, gdyż nie ma w Polsce i raczej już nigdy nie będzie realnego zapotrzebowania na więcej absolwentów liceów ogólnokształcących. Tak więc mamy ogromny nadmiar nauczycieli, przeważnie przedmiotów humanistycznych i należy więc pomyśleć nad tym, co z nimi zrobić. Moim zdaniem, oni się nie nadają nawet na tę przysłowiową kasę w „Biedrze”, a więc zostają dla nich już chyba tylko renty socjalne w wysokości zasiłku dla bezrobotnych. Ewentualnie, to możemy ich wyeksportować, metodą Balcerowicza, np. do UK, zanim Brexit to nam utrudni.:-(
Lusia,
To, że szkoły nie są z gumy rozumie nawet, a może nawet zwłaszcza woźna w szkole Gospodarza. Pisano o tym na tym blogu w 2016 r. Nie tylko szkoły nie są z gumy, ale i pracujący w najbardziej obleganych szkołach belfrzy.
Model 8+4 to powrót do bieda-kształcenia elitarnego, w którym państwo zapewnia darmową edukację na najwyższym dostępnym poziomie mniejszej liczbie córek i synów swojej elity, resztę profilując do łopaty. W sytuacji, gdy Chińczycy przykrywają nas nie czapkami, a choćby elektroniką. Gdy światowym standardem stała się powszechna edukacja WYŻSZA. Już nawet nie maturalna, a wyższa. I nie masowa, tylko powszechna.
Jak wiadomo Kaczyński jest bardzo pamiętliwy. Więc po co było mu robić kłopoty z promocją do następnej klasy, że aż znajomości w KC trzeba było uruchamiać? On to z pewnością pamięta.
Nauczycielu! Jeśli nie chcesz, by Twój późny syn lub córka zarabiali w szkole grosze, przepuszczaj dziś każdego, bo zaprawdę, nie zbadane są wyroki wyborcze!
niezbadane
@Belfrrxxx!
Szkoły z pierwszej dziesiątki rankingu Perspektyw to kilkudziesięciu medalistów olimpiad międzynarodowych – takich m.in.jak informatyczna, matematyczna, lingwistyki matematycznej, fizyczna, astronomiczna,chemiczna, biologiczna oraz wielu innych międzynarodowych zawodów dla uczniów … 😉 To dopiero później polskie wyższe uczelnie ich marnują albo … oni wyjeżdżają w świat!!!
Belfrrxxx 3 marca godz 23:54 trafiłeś jak w kulą płot. Nigdy nie byłam ani nie jestem nauczycielką, ani nie miałam nic wspólnego z nauczaniem w żadnej postaci. Uważasz, że tylko nauczyciele mają prawo rozmawiać na temat szkolnictwa?
@Belfrrxxx!
c.d. Oczywiście kilkudziesięciu medalistów ROCZNIE !!! 😉
Płynna Rzeczywistość 4 marca o godz. 9:50 261835
Tak, szkoły nie są z gumy, a więc powinniśmy ograniczyć długość obowiązkowego nauczania i kształcić więcej fachowców poza szkołami, metodami „terminu” u mistrza, i to od szewca czy murarza począwszy, na adwokacie i lekarzu kończąc.
Model 8+4 to jest zaś powrót do potrzebnego nam kształcenia elitarnego, w którym państwo zapewnia darmową edukację na najwyższym dostępnym poziomie małej liczbie osób wysoce uzdolnionych i pracowitych, a resztę kieruje do szkolnictwa zawodowego, przygotowującego kadry potrzebne dla gospodarki.
To, że światowym niemalże standardem stała się obecnie powszechna edukacja pseudo-wyższa, wynika zaś z tego, że prawie wszędzie na świecie „walczy” się dziś z bezrobociem poprzez kierowanie młodych ludzi na pseudowyższe pseudostudia, po których nie mogą oni znaleźć pracy zgodnej z ich formalnym wykształceniem i w rezultacie kończą oni na przysłowiowym mopie, zmywaku czy kasie w „Biedrze”. Czy więc nie lepiej byłoby więc kierować większość młodych ludzi do szkół zawodowych i w „termin” do majstra, zamiast utrzymywać tę, jakże przecież społecznie i indywidualnie szkodliwą, fikcję powszechnego wyższego wykształcenia? Przecież na studia wyższe nadaje się góra 10% populacji, jako że reszta ma albo zbyt niską inteligencję, albo jest zbyt leniwa.
I nie jest też prawdą, że w PRL-u państwo zapewniało darmową edukację na najwyższym dostępnym poziomie tylko córkom i synom swojej elity, resztę profilując do łopaty. Wtedy bowiem wyraźnie preferowano na studiach inteligentne i pracowite osoby pochodzenia robotniczego i chłopskiego, a resztę profilowano do zawodu robotnika wykwalifikowanego a nawet i technika, a więc nie do łopaty, a do tokarki, frezarki a nawet komputera. Przecież zwyczajny programista nie musi być magistrem ani nawet inżynierem – wystarczy mu dobre technikum informatyczne albo dobra 2-letnia szkoła pomaturalna plus odpowiednia praktyka zawodowa u boku mistrza, czyli doświadczonego programisty. Przestańmy wreszcie myśleć w XIX-wiecznych kategoriach wykształcenia formalnego, zdobywanego tylko i wyłącznie w szkołach, w tradycyjnym pruskim systemie klasowo-lekcyjnym! Przykładowo, w Szwajcarii 57% absolwentów szkół średnich uczy się dalej po zdaniu matury, ale to nie oznacza, że oni studiują, jako że Szwajcarzy najczęściej wybierają pomaturalne szkoły zawodowe. Około 40% Szwajcarów ma wykształcenie ponad średnie, ale to nie oznacza, że mają oni wyższe wykształcenie.
Przenikliwość rei panthaloniczna?
–
„…przepuszczaj dziś każdego, bo zaprawdę, nie zbadane są wyroki wyborcze…”
–
Święty racyjnie cytat z tradycyjnej instrukcji selekcji naturalnej na publiczne etaty nauczycielskie w Rzeczypospolitej.
– 😉
Belferxxx 4 marca o godz. 9:58 261838
Olimpiady i inne zawodu mają sens tylko w sporcie. Nawet sztukę wyeliminowano z olimpiad, jako iż medale w tej dziedzinie przyznawane były zbyt arbitralnie. Jedynym kryterium sukcesu w edukacji jest zaś kariera zawodowa absolwenta, oczywiście poza polityką i budżetówką (vide np. Glapiński i jego dwórki). 😉
Lusia24 4 marca o godz. 10:26 261839
Jeżeli nie masz pojęcia o edukacji, to dlaczego zabierasz nieproszona glos w tym temacie, tak samo jak głuchy nie powinien wymądrzać się na temat muzyki, a ślepy na temat malarstwa? Na temat edukacji to możesz wymądrzać się u cioci na imieninach, a nie na tym blogu. ;-)
Gekko 4 marca o godz. 10:38 261842 😉
Belferxxx 4 marca o godz. 10:28 261840
W nauce liczy się tylko JAKOŚĆ a nie ILOŚĆ. Jeden Einstein wart jest więcej niż tysiące obecnych polskich prof. zw. (belw.) dr hab. h.c. (mult.).
Belfrrxxx! n4 marca o godz. 10:31 261841
Raz jeszcze: przestańmy wreszcie myśleć w XIX-wiecznych kategoriach wykształcenia formalnego, zdobywanego tylko i wyłącznie w szkołach, w tradycyjnym pruskim systemie klasowo-lekcyjnym!
@@Belfrrxxx!
Ci polscy medaliści międzynarodowych olimpiad, którzy wyjeżdżają studiować na uczelnie z pierwszej światowej 10 ( a one takie medale, w przeciwieństwie do ciebie, traktują przy rekrutacji jako najlepszą rekomendację!) na ogół na uczelniach z tego kręgu zostają i … mają sukcesy !!! 😉
– – –
Bądź przepuszczonym, by przepuszczać.
– – –
„Z sondażu Ipsos dla OKO.press wynika, że strajk nauczycieli dzieli Polaków. 47 proc. popiera akcję, 48 proc. jest jej przeciwnych (ale za jest 52 proc. ankietowanych w wieku 30-39 lat i 56 proc. w wieku 40-49 – a to oni mają dzieci w wieku szkolnym).
– – –
Z sondażu wynika, że za zaprzestaniem kontaktu dzieci ze strajkującymi są najbardziej ci, którzy są tego kontaktu, wraz z własnymi dziećmi, ofiarami.
– – –
Gekko 4 marca o godz. 12:19 261849
Who pays the piper… 😉
Gekko 4 marca o godz. 12:19 261849
Zacytuję klasyka : „oni są za strajkiem,a nawet i przeciwko niemu”.
OTUA
Oto wykształcenie wyższe naszego najlepszego w ostatnich latach reżysera teatralnego, Krystiana Lupy (urodzonego 7 listopada 1943 w Jastrzębiu-Zdroju):
„Początkowo studiował na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W latach 1963–1969 studiował na Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie (dyplom na Wydziale Grafiki, 1969), później przez dwa lata studiował reżyserię filmową w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi, a następnie reżyserię teatralną w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie w latach 1973–1977”.
A więc niemal dwudziestoletnie studia na czterech kierunkach czterech (wówczas na pewno) bardzo dobrych uczelni…
Belferxxx 4 marca o godz. 11:07 261848
Ci, o których tu piszesz, NIE są reprezentatywni dla populacji absolwentów polskich szkół średnich a wyjeżdżają oni studiować na uczelnie z pierwszej światowej 10-ki POMIMO tego, że ukończyli oni polskie szkoły średnie. Te najlepsze wyższe uczelnie świata przyjmują zresztą masę studentów z krajów III świata i to nie tylko z Indii czy Chin, ale także z Burkina Faso czy Arabii Saudyjskiej. Najlepszą rekomendacją jest tam bowiem zasobny portfel rodziców, którzy tak, jak np. Kadafi senior, kupują tam nawet i doktoraty dla swojego potomstwa. Już starożytni Rzymianie mawiali bowiem, że pecunia non olet a jak wiadomo od Wajdy, w kapitalizmie (nawet w tym PRL-oskim czyli państwowym, a co tu mówić o obecnym, realnym czyli rynkowym turbo-kapitalizmie) wszystko jest przecież na sprzedaż.
Belferxxx 4 marca o godz. 11:07 261848
Konkrety proszę ad te sukcesy. Ile nagród Nobla i medali Fieldsa otrzymaliśmy ostatnio z fizyki, chemii czy medycyny a choćby nawet i z ekonomii?
Z „Wyborczej”:
Natychmiastowa likwidacja Karty Nauczyciela. Nauczyciele na kontrakty. Koniec postkomunistycznych przywilejów, długich urlopów, krótkiego czasu pracy. Płaca tylko za konkretną pracę i efekty. A jak nie ma efektów to do Biedronki.
http://wyborcza.pl/7,75398,24513450,szkoly-stana-dzis-znp-oglosi-kiedy-i-na-jak-dlugo.html#s=BoxWyboImg3
@belferxxx
4 marca o godz. 11:07 261848
Dobre wyniki na olimpiadach przedmiotowych – szczególnie międzynarodowych – to rzecz przy rekrutacji na czołowych uczelniach świata niezwykle ważna. Polacy oczywiście też na takie uczelnie trafiają, ale nie jest prawdą, że po zakończeniu nauki na ogół na nich zostają.
@Belfrrxxx!
4 marca o godz. 12:40 261853
„Najlepszą rekomendacją jest tam bowiem zasobny portfel rodziców”.
Nie jest to oczywiście prawdą. Stan portfela rodziców nie jest brany pod uwagę przy rekrutacji.
Natomiast jest prawdą, że i na tych najlepszych uczelniach są studenci z bardzo wielu krajów.
Polaków jest stosunkowo mało. Np. na Harvardzie – wystarczy spojrzeć do aktualnych zestawień – jest więcej Argentyńczyków, Greków, Chilijczyków czy Rumunów.
@grzerysz
Nie na nich, ale w ich kręgu – w anglosaskim systemie rzadko pracuje się od razu po studiach na uczelni, którą się kończyło. Ba – dobrze jest robić licencjat, magisterium i studia doktoranckie na różnych uczelniach … 😉
@Belfrrxxx!
Znowu nic nie wiesz, a się wypowiadasz.
Noble czy medale Fieldsa (to dla matematyków) dostaje się obecnie za dokonania(!) sprzed 25-30 lat jak już się „ucukrowały” w nauce. Polscy uczniowie zaczęli liczniej studiować(!) na uczelniach z top10 (głownie nauki ścisłe i przyrodnicze!) dopiero po wejściu Polski do UE – to było 15 lat temu … 😉
https://twitter.com/Eric1Dale/status/1102558733845045248?s=20
https://twitter.com/waldemarkowal/status/1102564203804676096?s=20
@belferxxx
4 marca o godz. 13:50 261858]
„Nie na nich, ale w ich kręgu”.
Na czołowych uczelniach świata – przynajmniej tych amerykańskich – polskich wykładowców jest naprawdę śladowa ilość. A więc gro Polaków kończących na takich uczelniach studia pracuje potem w dużo mniej prestiżowych ośrodkach, idzie do biznesu lub wraca do Polski.
@belferxxx
4 marca o godz. 13:50 261858]
Przy czym powroty do Polski absolwentów uczelni ze ścisłej czołówki światowej nie dotyczą raczej – niestety – nauk technicznych, ścisłych i przyrodniczych.
grzerysz 4 marca o godz. 15:59 261863
Chyba, że na emeryturę…
Anna 4 marca o godz. 14:43 261861
Nie reklamuj tu zachodnich zboczeń. 🙁
@grzerysz
Nieprawda! Wielu wraca, ale w roli „ekspatów” w wielkich firmach robiących w Polsce interesy – na o wiele lepszych warunkach niż pomocniczy personel rekrutowany z tubylców-Polaków… 😉
@belferxxx
4 marca o godz. 16:43 261866
„Wielu wraca, ale w roli „ekspatów” w wielkich firmach robiących w Polsce interesy”
Dotyczy to także absolwentów studiów technicznych, ścisłych i przyrodniczych?
Bo, że absolwentów przeróżnych „business schools” to nie wątpię…
Belferxxx 4 marca o godz. 13:57 261859
Bzdura – Tsung-Dao Lee dostał Nobla z fizyki w wieku 31 lat a Rudolf Mössbauer w wieku 32 lat zaś Joshua Lederberg z medycyny w wieku 33 lat, a podaje tu tylko noblistów, którzy otrzymali nagrody po II wojnie światowej. Zaś Polacy zawsze studiowali na czołowych uczelniach wyższych świata, choćby jako dzieci imigrantów.
Także: The Decay of Science or a mere statistical curiosity?
In 1965 Richard Feynman, prescient as always, prophesied that science would reach its impasse. The age in which we live is the age in which we are discovering the fundamental laws of nature, and that day will never come again. After the great truths are revealed, Feynman continued, there will be a degeneration of ideas, just like the degeneration, that great explorers feel is occurring when tourists begin moving in on a new territory. Last night, as I was sitting in my lab while aimlessly running yet another series of “buck ball” experiments, it occurred to me that the age of great discoveries may indeed have long passed, and we are now in the midst of the scientific degeneration age predicted by Richard Feynman. To test this hypothesis, I turned to StudyWorks, a new math computational tool. From the Nobel Prize Internet Archive database of Nobel Prize winners, I extracted the year when each Physics Nobel prize was awarded, and the year of birth of the recipient(s). The age of the Physics Nobel Prize recipients has clearly been on the sharp increase since the mid-1960s! But why? Can it be that degeneration of scientific ideas predicted by Feynman is indeed occurring, fewer important discoveries are now made, and so the Nobel Committee must delve further and further into physics’ venerable past to find physicists and discoveries worthy of the Nobel prize?
http://www.almaz.com/nobel/papers/age
@Anna
To teraz poproszę o zdjęcie Dudy Piotra z Dudą Arturem albo Prezesem NowOchódzkim.
A jeżeli kidyś po zmianie rządu (oczywiście na gorszy) nauczycielska Solidarność zagrozi strajkiem (oczywiście dla dobra ogółu, nazwa związku zobowiązuje), proszę im przypomnieć, żeby tak nie politykowali, bo od polityki jest sala sejmowa.
Belferxxx 4 marca o godz. 16:43 261866
Znasz jakieś konkretne przykłady? Chyba, że mowa jest tu o „absolwentach” różnych „studiów” tzw. podyplomowych na pseudonaukowe stopnie typu MBA. Ale dziś to już każdy wie, że MBA a nawet DBA to kupuje się zwyczajnie w rektoracie. Różnica jest tylko taka, że bardziej renomowane uczelnie liczą sobie za taki papierek znacznie więcej niż uczelnie z niższych półek, w tym więc i polskie.
A JAK mamy mieć nie wiadomo jakie osiągnięcia (piszę nie o wyjątkach bardzo zdolnych, a tzw. ogóle), gdy od lat nierozsądna jest liczba godzin.
Dlaczego od lat p.Broniarz i ZNP nie protestuje i nie naciska w tej sprawie. Odnośnie podstawowych przedmiotów egzaminacyjnych powinno być 5 godzin (czyli j.polski, j. obcy, matematyka), reszta- minimum 2 godziny, czyli biologia, chemia, geografia- w są lata, gdy to tylko 1 godzina w tygodniu !!!! To nie jest normalne.
I tak, uwaga p.Hall, dawnej ministry edukacji
http://www.tvn24.pl/prezes-znp-zarabia-wiecej-niz-minister-edukacji,46618,s.html
@Anna,
Wystarczy na maturze zastąpić biologie religią i już będzie OK.
@Anna
Słaby koment z tymi zarobkami Broniarza. 10 lat temu może to działało, po 3 latach wszechpolskiego TKM – już nie.
Płynna NIERzeczywistość 4 marca o godz. 17:25 261874
Broniarz niedługo stanie przy kasie w Biedrze.
@PR
Nie, nie wystarczy (chociaż wiem, że to ironia)- po prostu jeśli chodzi o przedmioty egzaminacyjne dodatkowe min. 2 godziny powinny być. Przez cały okres uczenia.
Och i jakże zaskakujące jest to TKM, bez zauważenia, że to żadna nowość w polityce, a nie podawać czasu „po 3 latach”.
I dodam:
art.5 statutu ZNP
3) dążenie do powszechnej dostępności do oświaty i szkolnictwa wyższego na wszystkich ich etapach i stopniach,
czy ogłaszanie strajku w dniach egzaminów nie jest sprzeczne z tym statutem?
Belfrrxxx 4 marca godz. 10:43. rozbawiłeś mnie swoim komentarzem. To raczej ty powinieneś opuścić to forum bo rządzisz się jakbyś wszystkie rozumy pozjadał i był tu gospodarzem. To wszystko dzieje się na portalu Polityki pisma z długą tradycją i dla wszystkich. To, że gospodarz jest nauczycielem nie oznacza, że tylko nauczyciele mają prawo tu dyskutować.
Belferxx 4 marca godz. 1:25. Pisząc o najlepszych szkołach pisałam o tych z rankingu Perspektyw. Dobre szkoły to nie tylko nauczyciele, ale też uczniowie. Do dobrych szkół przychodzą zwycięscy konkursów przedmiotowych, najlepsi uczniowie, bo poprzeczka jest zawieszona wysoko.
Anna 4 marca o godz. 17:42 261876
A ja się cieszę z tego strajku, gdyż pokaże on Polakom, jak głęboko zdemoralizowani są członkowie ZNP i udowodni też, że wiedzę pobierać można z różnych źródeł, a nie tylko ze szkoły i od nauczycieli.
Lusia24 4 marca o godz. 17:47 261877
1. Na szczęście to nie ty decydujesz o tym jakie ja mogę mieć poglady i kto może produkować się na tym blogu. Ponadto, to obecna „Polityka” ma tyle wspólnego z tą dawną, z czasów red. Rakowskiego, co np. obecna SGH z jej przedwojenną imienniczką, czyli właściwie nic poza nazwą i częściowo lokalizacją. Oczywiście, że nie tylko nauczyciele mają prawo tu dyskutować, ale nie kompromituj się w tym miejscu, jeżeli nie masz pojęcia o edukacji.
2. Rankingi mają sens w tenisie ziemnym a nie w nauce czy edukacji. Poza tym, to w Polsce od dawna nie ma już naprawdę dobrych szkół. One są tak dobre jak ci skoczkowie narciarscy z Kazachstanu albo nasi alpejczycy – u siebie w domu to są oni mistrzami, ale na świecie nie przechodzą oni z reguły przez eliminacje. Poprzeczka w skoku o tycze jest zawieszona wysoko, ale dla Wojciechowskiego czy Liska wysoko oznacza okolice 6 metrów, a dla większości zawodników to nawet 5 metrów stanowi wysoką wysokość. ;-)
@Belfrrxxx
Tak, wiedzę można pobierać z wielu źródeł. Nie udzielam żadnych korepetycji, ale za to wiem, jak nieźle koleżanka zarabia na dzieciach/młodzieży z tzw. dobrych szkół.
Nie mogę zrozumieć jednego, od lat: dlaczego związkowcy nie walczą np. o zmianę liczby godzin oraz wielkości klas. Widzę, jaka różnica duża jest między klasą 20-22 osoby, a ponad 30. I jak można nie protestować jako związkowcy, że np. chemia czy biologia, fizyka to często 1 godzina w tygodniu (a to przedmioty na maturze wybieralne i trudne).
W liceum też (za poprzedników) na poziomie podstawowym język polskim zmieniono z 5 godzin na 4 godziny- niby jedna, a widzę, jak odbiło się na realizacji planowanych rzeczy, z ilu rzeczy trzeba rezygnować, aby „zdążyć do matury/egzaminu”.
Anna 4 marca o godz. 18:25 261880
1. Zgadzamy się więc, że wiedzę można pobierać z wielu źródeł a więc że pora najwyższa, aby odejść od systemu, w którym dzieci są zmuszone uczęszczać do tradycyjnych szkół, zorganizowanych według XIX-wiecznych, pruskich wzorów i aby podatnicy nie musieli finansować tego przestałego, niewydolnego systemu edukacji opartego na szkołach, klasach i nauczycielach oraz korepetycjach – tym głównym źródle nieopodatkowanych zresztą a wysoce amoralnych dochodów nauczycieli.
2. Związkowcy z definicji walczą tylko o swoje własne, partykularne interesy, a więc ZNP walczy o interesy nauczycieli a nie uczniów, tak jakby nos czyli uczniowie byli dla tabakiery (nauczycieli) a nie na odwrót. Uważam więc, że pracownicy budżetówki, w tym więc nauczyciele szkół państwowych, w zmian za to, że maja np. Kartę Nauczyciela i wiele innych przywilejów, niesłyszanych i niewidzianych w sektorze prywatnym, nie mieli prawa do organizowania się w związki zawodowe, które sens mają tylko w sektorze prywatnym, gdzie podwyżki płac dla pracowników nie oznaczają zwiększenia deficytu budżetu i tym samym wyższych podatków – czy to bezpośrednich typu PIT, czy też pośrednich typu VAT.