Nowe formy strajku
Tego jeszcze nie było. Nauczyciele strajkują podczas próbnych matur. W Poznaniu zrezygnowali z przeprowadzenia próbnego egzaminu. Był zapowiedziany, ale z powodu protestu się nie odbył (szczegóły tutaj).
O atmosferze strajkowej kompletnie nie mają pojęcia dyrektorzy. Jakby nigdy nic organizują próbne matury (w mojej szkole w przyszłym tygodniu odbędzie się kolejna), żądają sprawozdań z poprzednich, planują następne egzaminy, gromią i strofują nauczycieli. Tymczasem po szkołach niesie się wieść, że są nauczyciele, którzy się buntują.
Będzie strajk, to już pewne, niepewna jest tylko jego forma. Czekamy na dobry i skuteczny pomysł. W pokojach nauczycielskich trwa burza mózgów. Uczniowie, które w tym roku kończą jakąś szkołę – podstawówkę, gimnazjum, liceum czy technikum – mają przerąbane.
Komentarze
A jakie jest zdanie nauczycieli należących do innych związków zawodowych niż ZNP i niezrzeszonych? Przypominam że choć ZNP ma około 200 tys. członków, a nauczycielska „Solidarność” ma ich 80 tysięcy, to ponieważ w Polsce mamy obecnie około 492 tys. nauczycieli (dane GUS-u za rok szkolny 2027/2018), do ZNP należy znacznie mniej niż połowa (około 40%) nauczycieli, a aż 43% polskich nauczycieli nie należy ani do ZNP ani też do NSZZ Solidarność.
Natomiast z raportu Ośrodka Rozwoju Edukacji wynika, iż status nauczyciela w Polsce w roku szkolnym 2014/2015 miało aż 670461 osób, a więc przyjmując nawet, że ich liczba zmalała obecnie do około 600 tysięcy, to do ZNP należy znacznie tylko około 1/3 (33%) nauczycieli, a aż ponad połowa (około 53%) polskich nauczycieli nie należy ani do ZNP ani też do NSZZ Solidarność.
Gdzie tu etyka zawodowa, skoro nauczyciel, będący na utrzymaniu polskich podatników, a więc tez i moim, przyznaje publicznie i bez wstydu, że na skutek nielegalnych akcji strajkowych nauczycieli, uczniowie, którzy w tym roku kończą jakąś szkołę – podstawówkę, gimnazjum, liceum czy technikum – mają przerąbane?
To ja NIE chcę utrzymywać z moich podatków takich nauczycieli, którzy terroryzują uczniów i ich rodziców, dla osiągnięcia dla siebie wąskich, partykularnych, materialnych korzyści. Tu potrzebna jest więc pilnie reforma systemu oświaty, polegająca na wprowadzeniu systemu bonów edukacyjnych (oświatowych), jako iż będzie ona całkowicie zgodna z Konstytucją RP, a szczególnie jej artykułem 70 - zarówno z punktem 1 głoszącym, że każdy ma prawo do nauki, ja też z punktem 2 głoszącym że nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna oraz z punktem 3 głoszącym, że rodzice mają wolność wyboru szkół dla swoich dzieci a szczególnie zaś z punktem 4 głoszącym, że władze publiczne tworzą i wspierają systemy indywidualnej pomocy finansowej i organizacyjnej dla uczniów.
NIE chcesz, ale musisz, JohnKowalsky.
@JohnKowalsky,ohmy
To nie jest kwestia nauczycieli, tylko polityków i urzędników – to ich działanie(i zaniechania!) doprowadzają do TAKICH form protestu. No bo przecież w gospodarce jest super, Duda z Błaszczakiem zapowiedzieli niedawno dodatkowe 0,5% PKB na wojskowy złom i trepów, jest kasa na IPN i PFN etc. NBP, no to czemu nie ma dla nauczycieli BEZ takiego strajku ??? 😉
Ohmy 4 stycznia o godz. 21:06 259673
Wiem. Wiem także i to, że na tym polega tzw. demokracja burżuazyjna, czyli dyktatura kapitału, w dzisiejszej Polsce na dodatek, tak jak przed wojną, za niemieckiej okupacji i za zaborów – obcego kapitału.
Belferxxx 4 stycznia o godz. 21:43 259674
To jest także i przede wszystkim kwestia nauczycieli, a nie tylko polityków i urzędników, jako że w obecnych polskich warunkach strajk zapowiadany i popierany tylko przez lewackie ZNP musi skończyć się totalną klęską nauczycieli. Zgoda – na edukację a przede wszystkim na naukę, należałoby przeznaczać znacznie więcej niż dziś, przede wszystkim poprzez redukcję biurokracji państwowej i samorządowej oraz kosztem zbrojeń, które przecież w naszych obecnych warunkach są całkowicie bez sensu, gdyż nikt na nas nie chce napaść poza banderowską, faszyzującą Ukrainą, ale która jednak jest od dawna w głębokim kryzysie i rozsypce, a więc nie jest i nigdy nie będzie w stanie prowadzić wojny na dwa fronty, gdyż szybciej się ona rozpadnie na co najmniej dwie części. Ale zwiększenie nakładów na edukację ma w obecnych polskich warunkach sens tylko po przeprowadzeniu jej gruntownej reformy, polegającej przede wszystkim na wprowadzeniu systemu bonów edukacyjnych (oświatowych), jako iż będzie ona całkowicie zgodna z Konstytucją RP, a szczególnie jej artykułem 70 - zarówno z punktem 1 głoszącym, że każdy ma prawo do nauki, ja też z punktem 2 głoszącym że nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna oraz z punktem 3 głoszącym, że rodzice mają wolność wyboru szkół dla swoich dzieci a szczególnie zaś z punktem 4 głoszącym, że władze publiczne tworzą i wspierają systemy indywidualnej pomocy finansowej i organizacyjnej dla uczniów.
Belferxxx 4 stycznia o godz. 21:43 259674
NBP, tak jak każdy bank, a szczególnie zaś centralny, jest fabryką pieniędzy, a więc sam się finansuje. ;-) Inna sprawa, że przestępstwem jest wydawanie pieniędzy banku na kosztowne a całkowicie zbyteczne dwórki jego obecnego prezesa.
Z pozdrowieniami od prof. Śliwerskiego:
https://3.bp.blogspot.com/-1KXgKJrluk0/XCezw6PzJqI/AAAAAAAAnhE/mSiNyspKz0kIhui2UmINv5pmSPUpthNuACLcBGAs/s1600/gus%2Bo%2Bzaroblach.jpg
Z tegoż źródła:
„Nauczyciele stażyści pozdrawiają pracowników Biedronki!”
https://1.bp.blogspot.com/-C8Q2GEhG84Y/XCgG03_-ZhI/AAAAAAAAnho/PniCt8YQzUQ6hcEAv639UkHmy0PUXI4TwCLcBGAs/s320/Nauczyciele%2Bpozdrawiaj%25C4%2585%2Bz%2Bbiedronki.jpg?fbclid=IwAR1uF0WlQeFSlPaA9Aa_jMZrI4bx8WMW5_P1eYWiEgsSrveT17W3V3MgORg
Płynna Rzeczywistość 4 stycznia o godz. 22:45 259679
A kto broni nauczycielom pracować w Biedronce? Gdyby mieli oni kwalifikacje, to awansowaliby nawet do portugalskiej centrali firmy Jerónimo Martins, ale prawda jest taka, że ponad 90% polskich nauczycieli nadaje się najwyżej na tę przysłowiową kasę w „Biedrze”. Poza tym, to pracownicy Biedronki wykonują uczciwie ciężką a pożyteczną społecznie pracę, a więc niech nauczyciele biorą z nich przykład i wezmą się za robotę, zamiast za wyłudzanie lewych zwolnień chorobowych czy strajkowanie, kosztem uczniów i ich rodzin. W Biedronce się bowiem ciężko pracuje, a nie strajkuje czy też przedstawia lewe zwolnienia lekarskie. Przeciętny pracownik Biedronki stoi więc moralnie na szczycie Mt. Everest (Czomolungmy), a przeciętny polski nauczyciel z ZNP znajduje się moralnie na dnie Rowu Mariańskiego. 🙁
Płynna Rzeczywistość 4 stycznia o godz. 22:40 259678
Dzisiejszy magister to jest mniej niż przedwojenna matura, a przypominam, że mój ojciec, po ukończeniu seminarium nauczycielskiego, musiał odbyć za Sanacji bezpłatną praktykę a później skierowano go na wieś bez elektryczności i bez wodociągów, gdzie musiał także wybudować szkołę, aby mieć gdzie uczyć. Dzisiaj więc nauczycielom się w głowach poprzewracało z dobrobytu i nieróbstwa. Potrzebują oni więc solidnego kubła zimnej wody na każdą belferską głowę.
„…no to czemu nie ma dla nauczycieli BEZ takiego strajku ??? ” Belferxxx
Kolejna opinia z Internetu, z której treścią powinien zapoznać się każdy obywatel Polski , nauczyciele jak najbardziej, dlaczego dla nich „nie ma”:
OTO ILE I NA CO PŁACI POLSKIE SPOŁECZEŃSTWO WATYKAŃSKIEMU OKUPANTOWI POLSKI:
„Spróbujmy spojrzeć na polski Kościół bez zaciekłości. Wiele rzeczy da się spokojnie omówić, oszacować. Niedawno zrobiłem takie obrachunki i pozostaję nadal zszokowany.
Kardynałowie, biskupi, ojciec Rydzyk z zespołem i agenturą, przeczyste dziewice, ojcowie, księża, bracia i siostry zakonne, Opus Dei`owcy, Ordojurowcy, wszyscy czyniący zamęt w głowach, katecheci i egzorcyści, organiści i zakrystianie, murarze, dekarze, hydraulicy, sprzątaczki. Jest tego co najmniej 250 tysięcy ludzi!
To tak jakby wszyscy dorośli, zdolni do pracy mieszkańcy Wrocławia byli wyłącznie na usługi Kościoła. Kościół nie uczestniczy w tworzeniu PKB. Ludzie ci są na utrzymaniu reszty Polaków. Nie ma znaczenia jaką drogą odbywają się przepływy pieniężne do kas kościelnych, na stole czy pod stołem, legalnie czy bezprawnie. Oszacujmy ile minimalnie to wynosi. Stan rzeczywisty jest niewątpliwie wyższy, nie dysponuję jednak bliższymi danymi. To co da się wyliczyć jest wystarczająco duże.
Przyjmując umiarkowanie, że miesięczny dochód netto każdego z tych 250 tysięcy to tylko 2,5 tys. zł. Otrzymujemy, doliczając tylko oskładkowanie na ZUS, podatki PIT i pracodawcy – 5 tys. zł. Kościół, wiadomo, nie płaci składek ani podatków, nie szkodzi, i tak wszystko razem hurtem płacą Polacy.
Mnożąc 5 000 zł. przez 250 000 i to przez 12 miesięcy otrzymujemy skromne 15 miliardów rocznie. Do tego limuzyny, pałace, budowa i utrzymanie kościołów, kwiatki, pomniki papieża Polaka, pomniki smoleńskie, prąd, gaz, Internet, remonty, … to dalsze co najmniej 15 miliardów. Razem mamy już 30 miliardów. Nie, nie, to nie wszystko.
Utrzymanie plebanii, domów zakonnych, kościelnych uniwersytetów, teologicznych wydziałów w uniwersytetach świeckich, seminariów duchownych, stad „księży-naukowców”, ich „prac badawczych”, „publikacji”. Osobną pozycją jest Uczelnia Kłamstw Wszelakich ojca Rydzyka (prawda jak absolwenci w TVPiS sobie świetnie radzą) oraz szczujnie radiowa i telewizyjna. Dalej – wydawnictwa kościelne, czasopisma religijno-polityczno-propagandowe. Pełno tego na wyprzedażach. szacuję to na 4 do 5 miliardów rocznie. No ładnie, ale to też nie koniec.
Teraz sprawa delikatna – świętopietrze. Polska nigdy nie miała ulg, ba, nawet przez wieki za „karę” płaciła papieżom myto w podwójnej wysokości. Teraz, choć to super tajemnica, a oficjalnie to nawet tego już nie ma, szacunki w różnych sferach kościelnych podają aktualnie od 5 do 25 miliardów rocznie.
Pora na zsumowanie. 15 + 15 + 4 + 5 = 39 miliardów złotych polskich rocznie. Na każdego więc obywatela Polski to nieco ponad 1000 zł. wliczając w to noworodki i starców nad grobem. To zaledwie po dwa 500+ od każdego.
Taniocha, za taki wspaniały Kościół, wcale niedrogo. W końcu wierzących jest prawie 100%, a to nic, że do kościoła chodzi mniej niż 20% z nich.
I jeszcze raz powtórzmy, Kościół nie uczestniczy w PKB a wszystko to ma. Ma z naszych pieniędzy. I nie ma znaczenia jaką drogą forsa doń trafia. Jest o co walczyć, jest czego bronić.
I dlatego to Kościół musi rządzić bo głupi Polacy mogliby zapomnieć co mu się słusznie należy.”
/”JanKalema”/ – znalezione w na onecie
Droga inteligencjo NAUCZYCIELSKA, albo coś z tego kumacie albo biedujcie. Wyzwoliwszy się z parszywych łap kleru katolickiego zmienicie poglądy i staniecie się nauczycielami przez duże N, i dostaniecie o wiele więcej niż wasza wyobraźnia zdolna wydumać. ALE DO TEGO TRZEBA MIEĆ JAJA, mówiąc kolokwialnie. Przypominam po raz drugi , jest taka książka „Wyzwolenie człowieka…” W.Spasowskiego – dyrektora Państwowych Kursów Nauczycielskich im. W. Nałkowskiego w Warszawie. Jako działacz oświatowy krytykował politykę sanacji odnoszącą się do edukacji młodzieży, dostrzegając problem biurokratyzacji i formalizacji szkół, jako czynników hamujących rozwój młodzieży), weźcie wzór z tego wielkiego nauczyciela, polskiego nauczyciela.
Hej, JohnKowalsky, no co Ty? Przymus płacenia podatków wynika w Polsce z dyktatury obcego kapitału? Ale masz karuzelę.
Kto to powiedział, że człowiek musi w życiu robić dwie rzeczy: płacić podatki i umrzeć? Hahaha.
Popieram tę znalezioną w internecie opinię:
Społeczeństwo polskie jest tak otępione przez religię i pedofilski kler ka-ka, że nawet nie zdaje sobie sprawy z faktu, że Polska ziemia, dobra i narodowy majątek nigdy nie były i nie są prawowitą własnością watykańskiego kościoła i kleru.
Nawet zwykła świeczka w kościele, ściera do mycia kościelnej posadzki lub papier toaletowy w plebanijnym sraczu to zakupy z pieniędzy podatników.
Od 966 roku wpuszczony do Polski kler morduje, panoszy się, grabi, wyłudza, wymusza, zagarnia polski majątek narodowy i polskie ziemie.
Nawet te darowizny, które od wieków kościelni otrzymywali i nadal otrzymują są bezprawnym wymuszeniem korzyści wzamian za obłudne i nieprawdziwe obietnice „wiecznego życia po śmierci”. To proceder bezlitosnego wykorzystywania ciemnoty prymitywnych ludzi i tępego zaślepienia religijnymi bajkami, co z prawnego punktu widzenia, jako typowe oszustwo powinno być uznane za proceder zabroniony i karany…
Te wszystkie formy wchodzenia kleru w posiadanie wszelkich polskich dóbr i majątków są nielegalne i bezprawne, a więc logiczne i w pełni uzasadnione było, że władze PRL dla dobra Narodu polskiego
usiłowały w latach swoich rządów odzyskać nieuczciwie zdobyte dobra, czyli odebrać klerowi jego rzekomą własność. Niestety ci tak zwani „komuniści”, a w rzeczywistości w większości kryptokatolicy chcąc się przypodobać klerowi utworzyli fundusz kościelny, komisję majątkową i komisję wspólną rządu i episkopatu.
Od roku 1989 proces dalszego grabienia polskiego mienia przez watykański kler nasilił się i wzrósł do nieprawdopodobnych rozmiarów, co w dodatku rządzący usankcjonowali prawnie i poparli stosownymi działaniami (konkordat i prokościelna konstytucja, komisja wspólna rządu i episkopatu i wszystkie inne formy mniej lub bardziej zakamuflowanego finansowania tej pasożytniczej instytucji). Dzieje się to za wiedzą i przyzwoleniem władz od religijnego kołtuna z obrazkiem w klapie Wałęsy począwszy, poprzez Mazowieckiego, Kwaśniewskiego, Oleksego, Suchocką, Millera, Kaczyńskich, Komorowskiego, Tuska, Schetyny, Kopacz do Dudy, Szydło, Morawieckiego i ich ekipy włącznie.
Dziś kk jest największym w Polsce obszarnikiem i najbogatszą instytucją, która od rządzących lobbystów kościoła otrzymuje rok w rok ponad 40 miliardów złotych z pieniędzy podatników i suma ta ciągle rośnie plus olbrzymie pieniądze przepompowywane pod przeróżnymi pretekstami z UE wprost do kościelnych „worów bez dna”.
Rządzący od prezydenta do sołtysa i tak zwana „sejmowa opozycja” (PO, PSL, kukizowcy, petrowcy, korwinowcy, kibole, naziole i wszystkie inne ich przyssawki) nadal uszczęśliwiają kler spełniając jego żądania i dopuszczając do niezgodnej z zasadami suwerenności i demokracji obecności kościoła we wszystkich dziedzinach życia kraju i społeczeństwa,
a poutykani wśród nich członkowie opus dei dbają o kleszy dobrobyt pilnując tego bezprawnego działania i kleszej bezkarności stawiając prawo kanoniczne ponad stanowione, łamiąc prawo i usiłując zastąpić je religijnymi dogmatami.
Wszystkie obiekty sakralne, kardynalskie pałace, biskupie rezydencje, klesze plebanie i inne budynki znajdujące się w rękach kościoła w Polsce zostały wybudowane z pieniędzy społeczeństwa polskiego, a więc są jego własnością.
Należy je odebrać pasożytom – pedofilom w sutannach i habitach, przekształcić w obiekty użyteczności publicznej takie jak mieszkania, przedszkola, żłobki, sale koncertowe i sportowe, teatry, biblioteki, restauracje itp.
Już dawno miarka się przebrała.”
/K. i W./
Płynna Rzeczywistość – oto opinie internautów na temat tego strajku belfrów:
jedynyhefalump04.01.2019, 15:31
W Nidzicy nie pracują dwa przedszkola, a co się dzieje z uczęszczającymi tam na zajęcia dziećmi? Mają zapewnione miejsca w innych placówkach, czy rodzice są postawieni pod ścianą i muszą naprędce organizować opiekę? Też mają nagle zapaść na „belferską grypę”? Może od razu powinni zrezygnować z pracy, bo nauczyciele za bajzel w oświacie postanowili przykładnie ukarać dzieci i rodziców? Może i podwyżki nauczyciele wywalczą, ale zaufanie tracą nieodwracalnie. Życzę dalszej tak ciężkiej pracy na swoje „dobre imię” i „renomę”.
akst1@gazeta.pl04.01.2019, 19:46
Ciekawe, dlaczego nauczyciele nie strajkowali, kiedy Tusk zabierał im przywileje emerytalne. Prawo ewidentnie zadziałało wstecz, bo dotknęło nauczycieli, którzy przychodzili do zawodu oferującego tak fundamentalną rzecz, jak konkretny wiek emerytalny, zupełnie odmienny od tego wprowadzonego, ale sądy siedziały wtedy cicho i nie wrzeszczały na całą Europę, że prawo nie powinno działać wstecz, bo to nie był ich biznes.
arawin32104.01.2019, 19:19
Warto wiedzieć o tym, że MEN nie zatrudnia nauczycieli, więc z tego bardzo prostego powodu, ZNP nie może wszcząć sporu zbiorowego z MEN. Pracodawcami dla nauczycieli są samorządy miast, więc to przeciwko samorządom miast, ZNP powinien wszcząć spór zbiorowy. W konsekwencji, strajk planowany przez ZNP, będzie w sposób oczywisty nielegalny. Właśnie z tego powodu, tzn. z powodu nielegalności strajku, poprzednia akcja strajkowa ZNP zakończyła się porażką związku. Po prostu nauczyciele, bojąc się prawnych konsekwencji udziału w nielegalnym strajku, nie poparli akcji strajkowej ZNP.
Autorka tekstu pisze o tym, że z ankiety przeprowadzonej przez ZNP wśród 230 tys. pracowników szkół wynika, że ponad 93 tys. z nich byłoby właśnie za akcją podobną do akcji policjantów. Więc informuję, że organizacja związkowa jak np. ZNP dążąc do organizacji strajku, ma prawny obowiązek przeprowadzić referendum strajkowe, a nie jakaś ankietę, a organizację strajku musi poprzeć co najmniej 50% osób uprawnionych do udziału w referendum. Organizacja takiego referendum nie jest trudna do przeprowadzenia w skali jednego zakładu pracy, ale organizacja takiego referendum w skali ogólnopolskiej przez ZNP jest bardzo trudna do zrobienia.
Na koniec, autorka tekstu wspomniała o lekarskich zwolnieniach branych przez nauczycieli, ale jakoś nie wspomniano o reakcjach rodziców na tego typu akcję, zmuszanych do brania urlopu lub czasu wolnego z konieczności zapewnienia opieki nad dziećmi, a reakcje rodziców są bardzo negatywne, o czym można się przekonać śledząc komentarze na różnych portalach.
http://wyborcza.pl/7,75398,24332500,dwa-nauczycielskie-zwiazki-groza-strajkiem-wylamuje-sie-solidarnosc.html#s=BoxWyboImg3
Płynna Rzeczywistość – oto opinie internautów na temat tego strajku belfrów:
jedynyhefalump04.01.2019, 15:31
W Nidzicy nie pracują dwa przedszkola, a co się dzieje z uczęszczającymi tam na zajęcia dziećmi? Mają zapewnione miejsca w innych placówkach, czy rodzice są postawieni pod ścianą i muszą naprędce organizować opiekę? Też mają nagle zapaść na „belferską grypę”? Może od razu powinni zrezygnować z pracy, bo nauczyciele za bajzel w oświacie postanowili przykładnie ukarać dzieci i rodziców? Może i podwyżki nauczyciele wywalczą, ale zaufanie tracą nieodwracalnie. Życzę dalszej tak ciężkiej pracy na swoje „dobre imię” i „renomę”.
akst1(at)gazeta.pl04.01.2019, 19:46
Ciekawe, dlaczego nauczyciele nie strajkowali, kiedy Tusk zabierał im przywileje emerytalne. Prawo ewidentnie zadziałało wstecz, bo dotknęło nauczycieli, którzy przychodzili do zawodu oferującego tak fundamentalną rzecz, jak konkretny wiek emerytalny, zupełnie odmienny od tego wprowadzonego, ale sądy siedziały wtedy cicho i nie wrzeszczały na całą Europę, że prawo nie powinno działać wstecz, bo to nie był ich biznes.
arawin32104.01.2019, 19:19
Warto wiedzieć o tym, że MEN nie zatrudnia nauczycieli, więc z tego bardzo prostego powodu, ZNP nie może wszcząć sporu zbiorowego z MEN. Pracodawcami dla nauczycieli są samorządy miast, więc to przeciwko samorządom miast, ZNP powinien wszcząć spór zbiorowy. W konsekwencji, strajk planowany przez ZNP, będzie w sposób oczywisty nielegalny. Właśnie z tego powodu, tzn. z powodu nielegalności strajku, poprzednia akcja strajkowa ZNP zakończyła się porażką związku. Po prostu nauczyciele, bojąc się prawnych konsekwencji udziału w nielegalnym strajku, nie poparli akcji strajkowej ZNP.
Autorka tekstu pisze o tym, że z ankiety przeprowadzonej przez ZNP wśród 230 tys. pracowników szkół wynika, że ponad 93 tys. z nich byłoby właśnie za akcją podobną do akcji policjantów. Więc informuję, że organizacja związkowa jak np. ZNP dążąc do organizacji strajku, ma prawny obowiązek przeprowadzić referendum strajkowe, a nie jakaś ankietę, a organizację strajku musi poprzeć co najmniej 50% osób uprawnionych do udziału w referendum. Organizacja takiego referendum nie jest trudna do przeprowadzenia w skali jednego zakładu pracy, ale organizacja takiego referendum w skali ogólnopolskiej przez ZNP jest bardzo trudna do zrobienia.
Na koniec, autorka tekstu wspomniała o lekarskich zwolnieniach branych przez nauczycieli, ale jakoś nie wspomniano o reakcjach rodziców na tego typu akcję, zmuszanych do brania urlopu lub czasu wolnego z konieczności zapewnienia opieki nad dziećmi, a reakcje rodziców są bardzo negatywne, o czym można się przekonać śledząc komentarze na różnych portalach.
http://wyborcza.pl/7,75398,24332500,dwa-nauczycielskie-zwiazki-groza-strajkiem-wylamuje-sie-solidarnosc.html#s=BoxWyboImg3
Optymatyk,
Myślę, że do nauczycieli lepiej przemówiłby argument, że usunięcie religii ze szkół pozwoliłoby podwyższyć ich zarobki o ok. 10%.
@JohnnyKowalsky
NBP prowadzi też operacje finansowe – w tym roku ma DEFICYT (czyli budżet nie zarabia tylko dokłada!) 2,5 MILIARDA. Więc te dwórki Glapińskiego to pryszcz … 🙁
Ohmy 4 stycznia o godz. 23:26 259683
A gdzie ja napisałem, że przymus płacenia podatków wynika w Polsce z dyktatury obcego kapitału? Napisałem przecież tylko to, że mamy w dzisiejszej Polsce tzw. demokrację burżuazyjną, czyli dyktaturę kapitału, na dodatek, tak jak przed wojną, za niemieckiej okupacji i za zaborów – obcego kapitału i że z tego wynikają nasze problemy, gdyż rząd (dokładniej państwo), po oddaniu przemysłu, banków, handlu etc. obcemu kapitałowi, a więc nie mając żadnych własnych dochodów, pasożytuje na obywatelach. Poza tym, to w PRL-u nie płaciło się podatku od dochodów z własnej pracy.
“Nothing is certain except for death and taxes.” Some sources mention Benjamin Franklin, others say Mark Twain or Daniel Defoe. This is usually attributed to Benjamin Franklin, who wrote in a 1789 letter that “Our new Constitution is now established, and has an appearance that promises permanency; but in this world nothing can be said to be certain, except death and taxes.” However, The Yale Book of Quotations quotes “‘Tis impossible to be sure of anything but Death and Taxes,” from Christopher Bullock, The Cobler of Preston (1716). The Yale Book of Quotations (YBQ) also quotes “Death and Taxes, they are certain,” from Edward Ward, The Dancing Devils (1724).
@Gospodarz i inni poloniści
Czy w polskich szkołach omawia się „Jeszcze” Szymborskiej – na który to wiersz trafiłem przed chwilą przypadkiem?
Belferxxx 4 stycznia o godz. 23:43 259688
Wiesz, że dzwonią, ale nie wiesz gdzie i dlaczego. Otóż gdy NBP osiąga zysk, to jego większość trafia do budżetu państwa. Na przestrzeni lat 2007-17 było to ponad 40 mld zł. Natomiast w sytuacji, gdy NBP ma stratę, absolutnie nikt nie dopłaca. Działalność NBP nie jest finansowana z pieniędzy podatników. Wynik banku centralnego zależy zaś z jednej strony od kosztów prowadzenia polityki pieniężnej i działalności emisyjnej, a z drugiej – od wyniku inwestowania rezerw walutowych państwa. Polska ma rezerwy ulokowane w wielu aktywach w różnych walutach. Łącznie w przeliczeniu są one warte około 97 mld euro.
Co więcej, strata NBP nie musi jednak znaczyć złego zarządzania, jest to bezpośredni skutek wyższego kursu złotego wobec innych walut. Kiedy złoty się umacnia, rezerwy dewizowe tracą na wartości. Jak to działa? Weźmy 100 dolarów USA z rezerw. Te 100 USD w jednym roku może być warte 400 zł, gdy kurs USD/PLN wynosi 4 zł, a w kolejnym może być już warte tylko 350 zł, gdy kurs USD/PLN spadnie do 3,5 zł. Poziom rezerw w ujęciu walutowym może zatem nie zmieniać się, ale już wycena w złotych w bilansie banku różni się znacząco w poszczególnych latach. Tak więc choć umocnienie złotego obniżyło wynik finansowy NBP, to z drugiej strony jest to przede wszystkim odzwierciedlenie mocnych fundamentów polskiej gospodarki.
W odróżnieniu od banków komercyjnych, NBP nie zabezpiecza się przed zmianą kursów, bowiem celem banku centralnego NIE jest zysk, ale utrzymywanie bezpiecznych i płynnych aktywów. Dochód NBP z działalności inwestycyjnej związanej z zarządzaniem rezerwami dewizowymi, bez uwzględnienia zrealizowanych i niezrealizowanych różnic kursowych, wyniósł 2,4 mld zł (dla porównania: 3,3 mld zł w 2016 r.).
Mimo że w tym roku budżet nie może liczyć na zastrzyk gotówki z NBP, to jednak sytuacja finansów publicznych i tak jest bardzo dobra. Z najnowszych danych Ministerstwa Finansów wynika bowiem, że na koniec marca w budżecie było 3,1 mld zł nadwyżki. W sumie przez te trzy pierwsze miesiące 2018 r., dochody podatkowe budżetu państwa były o ok. 3,3% wyższe niż rok wcześniej. Odwrotnie jednak niż w poprzednich miesiącach dochody z VAT były na podobnym poziomie co rok temu. Jednocześnie wpływy w samym marcu z tego podatku były wyższe o ok. 27 proc. rok do roku. Pozwoliło to zrekompensować niższy poziom dochodów z VAT po styczniu związany z większym poziomem zwrotów dotyczących realizowanych inwestycji. Przez cały kwartał szybciej rosły za to dochody z podatku PIT (o ok. 1,8 mld zł) oraz podatku akcyzowego i podatku od gier (o ok. 1 mld zł).
Więcej tu: http://wyborcza.pl/7,155287,23314850,budzet-nie-dostanie-pieniedzy-od-nbp-przez-kurs-zlotego-bank.html
Płynna Rzeczywistość 4 stycznia o godz. 23:54 259690
Omawia się wiersz Szymborskiej „Na powitanie budowy socjalistycznego miasta”:
Z asfaltu i woli wytrwałej
będzie szerokość ulic.
Z cegieł i dumnej odwagi
będzie wysokość budynków.
Z żelaza i świadomości
powstaną przęsła mostów.
Z nadziei będzie drzew zieleń
Z radości – świeża biel tynku.
Miasto socjalistyczne -
miasto dobrego losu.
Bez przedmieść i bez zaułków.
W przyjaźni z każdym człowiekiem.
Najmłodsze z miast, które mamy.
Najstarsze z miast, które będą.
Najmłodsze na jutro bliskie.
Najstarsze na jutro dalekie.
Z ciekawości zajrzałem na ściąga.pl https://sciaga.pl/tekst/150869-151-analiza-i-interpretacja-wiersza-wislawy-szymborskiej-jeszcze Jeżeli wszystkie tamtejsze analizy są na takim poziomie, to Hospody, pomyłuj! W głowie sieczka historyczna, w sercu lód, najważniejsza – bo pewna – analiza średniówek i rymów. No więc kolejne pytanie do polonistów: jaki poziom prezentują serwisy typu sciąga.pl i czy można rozpoznać, że wypracowanie ucznia opiera się na tego rodzaju pomocy?
Płynna Rzeczywistość 4 stycznia o godz. 23:40 259687
Usunięcie religii ze szkół pozwoliłoby może podwyższyć zarobki posłów i senatorów, ale nie nauczycieli. ;-)
Płynna Rzeczywistość
4 stycznia o godz. 23:40 259687
A o czym ja pisałem i wkleiłem? To ta „inteligencja nauczycielska” powinna wreszcie spowodować otrzeźwienie i w gronie 600 tys. zastrajkować ale pod hasłami z moich wklejek, a dostaną o wiele więcej niż te 10%. Niech pokażą ,że są warci nie tylko tej podwyżki, ale miana nauczycieli a nie współidoktrynatorów. O kogoś wszak trzeba zacząć? Co? – odwaga staniała? Q..a ,kto jak nie ,nazwijmy to kasata naukowa , powinna postawić TAMĘ złudzeniom, katolickiemu szaleństwu?
Ale oni tego nie zrobią, wolą iść do kościółka i pomodlić się za duszę K.Darwina, położyć na tacę i czuć się rozgrzeszonym a potem biadolić ,że za mało na rękę.
„Wiara czyni człowieka głupim”, to ma do powiedzenia wszystkim tzw. nauczycielom S.Staszic. Głupi ludzie muszą cierpieć a potem do kościółka i tak w koło Macieju.
Optymatyk
Naprawdę myślisz, z obecni polscy nauczyciele, ogłupieni przez religijną i kapitalistyczną propagandę, są w stanie dostarczyć edukacji wysokiej jakości? Ja takich złudzeń nigdy nie miałem od momentu rozpoczęcia przez „ekonomistę” Balcerowicza tzw. transformacji i wprowadzeniu przez „inteligenta” Mazowieckiego religii do szkół państwowych, a szczególnie po zawarciu Konkordatu za prezydentury Bolka.
@JK
Ja, jak już wiesz nie wierzę w nic jak i w to co z przekąsem napisałem i wkleiłem.
To miała być tylko taka intelektualna łamigłówka , asumpt do włączenia myślenia ale szczerze w to wątpię. „Edukacja wysokiej jakości”, o jakiej wspominasz, jest do osiągnięcia ale tylko wtedy, gdy dokona się rewolucja edukacyjna i dobrze by to świadczyło o samych nauczycielach gdyby ją zainicjowali. Przecież to im teraz zaczęła doskwierać materialnie, „płynna rzeczywistość” kapitalizmu.
Oj, JohnKowalsky, dużo napisałeś w odpowiedzi na pytanie o autora cytatu o konieczności umierania i płacenia podatków. Fajnie, dzięki, mam dużo do zapomnienia. Hahaha.
Twoja opinia o źródłach problemów Polski była reakcją na moją uwagę, że musisz płacić podatki, mimo, że nie chcesz. Jeśli nie łączyła się z koniecznością płacenia podatków, to mogłeś to jasno zaznaczyć.
Osobiście kibicuję nauczycielom w walce o lepsze zarobki, bo jak im się uda, to może wrócę do zawodu. Miło było patrzeć jak dzieciakom otwierają się główki i usprawnia narzędziownia. Jednak trzeba z czegoś żyć.
Optymatyk 5 stycznia o godz. 0:28 259697
OK, a więc pełna zgoda. Nauczyciele przecież chcieli kapitalizmu, to go dostali. Nie rozumiem więc, dlaczego im się on teraz przestał podobać? Przecież oni o nim marzyli, o niego walczyli. To czego więcej oni chcą? Przecież nikt im dziś nie zabrania zmienić pracy, emigrować czy też założyć własnej firmy, w tym też i edukacyjnej i stać się w ten sposób milionerami nawet i miliarderami. To jest więc tylko zwyczajne narzekanie bandy nieudaczników i tyle.
Pozdrawiam i dobranoc.
Ohmy 5 stycznia o godz. 0:46 259698
To jest tylko blog, a więc operuje tu skrótami, na zasadzie, że nikt nie czyta tekstu dłuższego niż kilka linijek – patrz też prawo Lema.
Poza tym, to niby skąd rząd i samorządy mają wziąć pieniądze na te podwyżki? Pomyślałeś o tym? Z podwyżki podatków? Ze zwiększenia deficytu budżetu, czyli zwiększenia poziomu długu publicznego? Z zabrania innym, np. chorym (służbie zdrowia), matkom z dziećmi (np. likwidacja 500+), emerytom i rencistom? Jakie więc masz pomysły na sfinansowanie tych podwyżek, bo obawiam się, że jeśli nawet nauczyciele te podwyżki wywalczą, to będą one tylko nominalne, tak jak to było np. w latach 1980-81, a więc inflacja wywołana koniecznością sfinansowania tych podwyżek przez drukowanie pustego pieniądza tylko obniży realne zarobki nauczycieli. Pomyślałeś o tym? Aby zwiększyć płace realne, trzeba bowiem zwiększyć produkcję – inaczej to podwyżki płac będą tylko nominalne, czyli że albo wrosną ceny, albo też zabraknie towarów w sklepach, jak to było na skutek strajków w latach 1980-81. Tak a nie inaczej działają bowiem prawa rządzące ekonomią. Tu nawet nie wystarczy wzrost PKB, gdyż on często istnieje tylko na papierze – tu trzeba zwiększyć wydajność pracy w przemyśle, budownictwie, górnictwie, rolnictwie i usługach materialnych takich jak np. transport. A szybszy wzrost wydajności pracy wymaga z kolei zwiększenia inwestycji, czyli zmniejszenia konsumpcji, a więc na początek obniżki a nie podwyżki płac realnych (jak to mówią ekonomiści, ceteris paribus). Radzę ci więc podszkolić się z dziedziny ekonomii, podobnie jak też i niezadowolonym nauczycielom.
Strajk, ale włoski, że same stają na głowie, czyli: co było to i będzie.
–
Szkoła wciąż potyka się z niewynalezionym przez siebie kołem, usiłując rozwiązać problemy, które sama stwarza.
Obawiam się, że najdotkliwszą formą strajku byłaby dalsza aktywność belfrów przy sprawdzaniu.
Opisały to wredne trole, czyli rodzice i powstała burza.
No, bo czy nauczyciel sprawdzający np. maturę ma sprawdzać kompetencję edukacyjną nabytą, czy też zdolność wykonywania poleceń?
Można o tym przeczytać i zobaczyć (trzeba!) tu:
„Uczeń poprawnie rozwiązał zadanie i dostał 0 punktów. Takie rzeczy tylko w polskiej szkole” [‚https://mamadu.pl/140407,system-oceniania-testow-osmioklasistow-uczen-znal-odpowiedz-i-dostal-0-pkt]
Wygląda na to, że odstąpienie nauczycieli od sprawdzania zaowocuje wzrostem myślenia i to krytycznego. Byłaby to jednak zbyt dobra zmiana, więc w szkole będzie to, co jest i było.
A więc tępe golenie dziatewek i ich umysłów brzytwą według polecenia z małpiego gaju.
Strajk zwykły, a nie włoski, to może być zbawienie.
–
@ płynna…
Czytanie prof. Śliwerskiego, to jak śledzenie badacza życia seksualnego dzikich – jemu i smieszno i straszno, a czytelnikowi opis szkiełkiem i okiem tych zdziczeń odbiera libido 😉
https://wiernipolsce.wordpress.com/2017/01/03/prof-bronislaw-lagowski-rozziew-miedzy-rzeczywistoscia-i-nadrzeczywistoscia-w-polsce-i-nie-tylko/
Rozziew między rzeczywistością i nadrzeczywistością
Z prof. Bronisławem Łagowskim rozmawia Wiesław Łuka („Res Humana”).
Słychać nie tak rzadko, że w kraju przeżywamy czas rewolucyjny (na szczęście bezkrwawy). Pisze Pan profesor, że „rewolucja potrzebuje buntowników, konspiratorów i ideologów” – czy właśnie władza znalazła się w rękach takich ludzi?
Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, jaki odcinek czasu bierzemy pod uwagę. Aktualnie nie przeżywamy żadnej rewolucji: radykalna partia wywodząca się podobnie jak jej konkurentka z Solidarności, legalnie zdobyła władzę i śmiało sobie poczyna. Można się oburzać na łamanie konstytucji, ale – jak pisał bodajże Jędrzej Kitowicz – śmiałym w Polsce wszystko wolno.
W polskiej wyobraźni politycznej rokosz, występowanie przeciw obowiązującemu prawu w imię patriotyzmu jawi się jako postępowanie niemal chwalebne. Obrona prawa, nawet jeśli występuje, co zachodzi rzadko, brzmi słabo. Nie mamy tradycji praworządnego państwa.
Ruch Solidarności dodał prestiżu zachowaniom anarchistycznym i wyniósł wysoko w hierarchii wartości owych „śmiałych”, którym wszystko wolno. Gdyby mnie Pan zapytał, czy zmiana ustroju, jaka się dokonała w roku 1989 była rewolucyjna, moja odpowiedź byłaby negatywna.
Rewolucyjna była Polska Ludowa: w okresie swego powstania za swój mit założycielski musiała przyjąć rosyjską rewolucję komunistyczną, a następnie, w miarę jak ideologia panująca ulegała unarodowieniu, za najważniejszy składnik polskiej tradycji uznawane były własne nurty rewolucyjne. Powstania zostały wpisane do oficjalnej genealogii PRL jako niekonsekwentne rewolucje, zwłaszcza powstanie styczniowe.
Nurty ugodowe były potępione jako wrogie powstaniom. Historycy nurtu IPN-owskiego, a o innych na razie mało słychać, fałszują historię negując oczywisty fakt, że Polska Ludowa oficjalnie za swój uznawała nurt niepodległościowy.
Luksemburgizm uchodził za herezję w polskim ruchu komunistycznym. Zmiana ustroju w 1989 roku była więc kontrrewolucją zarówno w sensie ideologicznym jak w realnej polityce społecznej.
Reprywatyzacja, której skala i znaczenie są zatajane przed społeczeństwem trwa i rozciąga się na coraz szersze dziedziny. Kontrrewolucja ma swoją logikę, taką samą w Polsce jak – żeby dać przykład najlepiej opisany – we Francji po okresie rewolucyjnym i napoleońskim. Obok zmian własnościowych, przywraca przedrewolucyjny system wartości, na czym najwięcej korzysta religia i Kościół hierarchiczny.
To maniakalne cofanie się do przeszłości, jakie uprawia partia aktualnie rządząca, to sztuczne ożywianie dawnych zdarzeń nie mających dziś żadnego realnego znaczenia, te lustracje i ekshumacje, są typowe dla kontrrewolucji i restauracji. Znaczącą rolę w kontrrewolucji odgrywa też część warstwy plebejskiej motywowana religijnie, we Francji zwana szuanerią. W Polsce jej wyrazicielem jest głównie radio Maryja, ale nie tylko ono.
Jakie błędy w rządzeniu spowodowały, że po ćwierćwieczu liberalno-demokratycznej modernizacji powracamy na polski, odwieczny grunt „szlacheckiego anarchizmu i rozbiorowej traumy”?
Tego nie można rozpatrywać w kategorii błędu. Wiele czynników złożyło się na taki a nie inny stosunek sił. Skoro obalenie poprzedniego ustroju, tak zwanej komuny, uznano niemal powszechnie za wydarzenie pobłogosławione przez niebiosa, to partia, która walkę z komuną chce toczyć cały czas i nadać jej najskrajniejszą formę, ma z natury rzeczy najwięcej szans na przejęcie władzy.
Partia PiS narzucała obozowi solidarnościowemu swoje poglądy zanim wygrała wybory. Lewica została wyeliminowana nie tylko z Sejmu, ale również z debaty publicznej. Czy dlatego, że popełniła jakieś błędy? Nie. SLD została pozbawiona podmiotowości. Jej przywódcy szczebla krajowego i „baronowie” utracili zdolność samodzielnego myślenia, zakładając, że tę zdolność kiedykolwiek mieli.
Rozumne przekonania, spójność poglądów, wierność czterdziestoletniej historii państwa polskiego widziałem u wyborców SLD ale nie u liderów, myślących przeważnie o tym, jak się przystosować do obozu zwycięskiego. Zostać umysłowo zniewolonym to nie jest błąd, to nieszczęście.
Czy tak, jak – szukam analogii – społeczeństwom arabskich krajów Bliskiego Wschodu i północnej Afryki trudno zaszczepić ideały demokracji zachodniej, tak nam trudno przezwyciężyć „mitologię i mistyfikację postromantyczną”, które „na margines zepchnęły idee oświeceniowe”?
Można by tę analogię rozwijać, ale raczej dla efektu retorycznego. Poznawczo nic ona nie da.
Gdy pisze Pan Profesor o aktualnym „rozziewie między rodzimą rzeczywistością i nadrzeczywistością” – to co należy do jednej sfery, a co do drugiej?
Definiowanie, czym jest rzeczywistość – może nie jest nam potrzebne, ale pojęcie nadrzeczywistości trzeba objaśnić. Jest to intencjonalnie wykreowana wizja podana masom do wierzenia, poparta zastraszaniem i przekupstwem tak, by ludzie myśleli lub udawali, że myślą, że jeśli nawet nie jest prawdziwa, to jest ważniejsza niż fakty.
Znamy zjawisko nadrzeczywistości, „komunizm” czy „socjalizm” to była nadrzeczywistość. Obecnie do nadrzeczywistości należy przekonanie, że „żołnierze wyklęci” stanowią centralne wydarzenie w powojennej historii narodu polskiego; dzięki żołnierzom wyklętym Solidarność obaliła system komunistyczny; powstanie warszawskie, które według „zdrajców” było bezprzykładną katastrofą, w istocie było wzorem patriotyzmu i też się przyczyniło do niepodległości Polski pół wieku później.
Ta niepodległość nie dała spodziewanych owoców, ponieważ wskutek Okrągłego Stołu „komuniści razem ze złodziejami” nadal panują w gospodarce i mediach; ludziom źle się żyje, ponieważ nomenklatura się uwłaszczyła i nie pozwala, aby rozwinęły się mechanizmy gospodarki rynkowej. Spróbujcie udowodnić, że to nieprawda.
Do nadrzeczywistości nie stosuje się rozróżnienie na prawdę i fałsz. Z punktu widzenia strażników nadrzeczywistości to empiryczne fakty są fałszywe. Nadrzeczywistość ma charakter normatywny, nieważne, czy było tak, jak ona zakłada, ważne, że tak powinno być. Obóz koncentracyjny w Oświęcimiu powinni byli wyzwolić Ukraińcy i dlatego nadrzeczywistość ustami ministra mówi, że oni nadrzeczywiście wyzwolili.
Te rytuały praktykuje z wielką gorliwością obecny prezydent, ale on naśladuje tylko prezydenta Komorowskiego, który historyczną część nadrzeczywistości dopracował w jej założeniach i szczegółach.
Przed kilkunastu laty napisał Pan w książce Duch i bezduszność Rzeczypospolitej, że „dojście do władzy Jarosława Kaczyńskiego jest na szczęście nieprawdopodobne”. Tymczasem ten polityk nie tak dawno z pomocą swoich „żołnierzy”, ustami jednego z nich wykrzyczał wiecowe hasło: „rządzą nami komuniści i złodzieje”, zaś następnego dnia w Sejmie dokonał rozróżnienia między rodakami jego orientacji oraz orientacji lewicowo-liberalnej – jedni, to akowcy, a drudzy to gestapowcy. Jak na takie słowa reagować?
Nie powiedziałem, że dojście Kaczyńskiego do władzy jest niemożliwe, co byłoby błędem, natomiast ocena prawdopodobieństwa nie pretenduje do pewności. Nie zdawałem sobie sprawy, że Platforma Obywatelska okaże się taką nicością w sporach ideowych z PiS-em. Właściwie sporów ideowych nie było, poglądy obozu solidarnościowego kształtowali PiS-owcy. Co do słów wygłoszonych przez Kaczyńskiego, to ich nie słyszałem, a nawet gdybym słyszał nie przywiązywałem do nich wagi.
Dziennikarze czepiają się głównie słówek – tego, co kto powiedział, czy to o ludziach „gorszego sortu”, czy kto „stoi tam gdzie stało ZOMO”, czy rowerzyści i wegetarianie Waszczykowskiego. Pomija się kwestie zasadnicze, a trajkocze bez końca o jakichś powiedzonkach. To nie jest zjawisko nowe. Jeśli wspomina się Józefa Cyrankiewicza, postać bądź co bądź jedną z najważniejszych w PRL, to tylko ze względu na powiedzenie z czerwca 1956 roku o obcinaniu rąk, choć żadnych rąk nikomu nie ucięto.
Zyskał Pan Profesor przed laty opinię: „Najbardziej błyskotliwego analityka PRL”. W jednym z wywiadów wyznał Pan: „Po lewej stronie sceny politycznej nie dostrzegam realizmu”. Dlaczego ta strona obecnie zanika w przestrzeni społeczno-politycznej? Czy da się przewidzieć jakieś jej odrodzenie i co by mogło temu pomóc?
Nowa lewica, ta od in vitro czy małżeństw homoseksualnych, mnie nie zaciekawia. Może ona być, może jej nie być, życie idzie w tym kierunku, więc będzie miała się czym żywić. Jeśli chodzi o SLD, to moje poglądy na tę partię były zniekształcone moim wishful thinking, chciejstwem. Uroiłem sobie, że pójdzie najbardziej naturalną dla siebie drogą obrony realizmu politycznego, legalności państwa PRL. Ono istniało…
A III Rzeczypospolita?
Mogę powtórzyć: demokratyczne i liberalne państwo nie istniało – a rozróżnienie między istnieniem i nieistnieniem jest dość ważne i zdecydowanie przemawia za istnieniem. SLD będzie co prawda partią lewicową, ale bardziej ludową niż lewicową no i oczywiście w pewnym sensie konserwatywną, jak przystało na partię wywodzącą się z formacji sprawującej władzę przez lat ponad czterdzieści i mającą historyczną zasługę odtworzenia państwa polskiego po jego totalnym zniszczeniu przez Niemców, do której to zasługi nie może się dopisać żadne inne ugrupowanie.
Liderom SLD, pragnącym jak najprędzej znaleźć się u władzy, choćby pozornej, ani w głowie było obranie takiej drogi. Teraz, gdy nowo obrany przewodniczący SLD ogłasza, że będzie szukał zwolenników w kręgach czytelników „Gazety Wyborczej” i „Krytyki Politycznej”.
Niedawno obchodziliśmy jubileusz ćwierćwiecza obrad i postanowień Okrągłego Stołu. Obecnie rządzący zaczynają sobie wyłącznie przypisywać rodowód solidarnościowy, potępiają Okrągły Stół, choć bez niego – jak Pan pisze hiperbolicznie – „krówki by pasali”. Czy widzi Pan niebezpieczeństwo, że niedługo inicjatorem i główną postacią strony solidarnościowej Stołu zostanie ogłoszony śp. Lech Kaczyński?
Na tak zawiłe pytanie nie potrafię nic odpowiedzieć. Wyrażenie o „pasaniu krówek” nie mieści się w moim słowniku. Mieczysław F. Rakowski na burzliwym zebraniu z Solidarnością stoczniową w Gdańsku powiedział tym stoczniowcom, że gdyby nie Polska Ludowa, to krówki by pasali. Teraz przekręca się jego słowa w ten sposób, że on o sobie mówił, że by krówki pasał. On by nie pasał, bo był synem zamożnego rolnika, do tego bardzo inteligentny i również w kapitalizmie zdobyłby wykształcenie jakie by chciał.
Znów dała o sobie znać tzw. polityka historyczna Instytutu Pamięci Narodowej. Przed laty oceniał Pan Instytut „jako narzędzie zemsty przejęte w spadku po Służbie Bezpieczeństwa”. Czy widzi Pan szanse, że Instytut udostępni kiedyś historykom i szerszej opinii publicznej akta Tajnych Współpracowników służb PRL także miedzy innymi wśród duchownych wszystkich Kościołów i szczebli? Czy rzeczywiście te wszystkie akta zostały spalone?
Czy widzę szansę? Widzę takie niebezpieczeństwo. Ci co wleźli w ten gnój wyraźnie są zadowoleni z siebie i mogą brnąć dalej. Myślę, że Bóg sprawiedliwy choć nierychliwy wymyśli stosowniejszą karę dla tego polskiego, PiS-owskiego Kościoła.
Dziękuję za rozmowę.
Bić, bić dzieci, prać zestresowane dzieci, walić w nie bez litości.
Bo NIE istnieją legalne, z otwartą przyłbicą formy strajku. Zemścić się na dzieciach. Bo nie macie odwagi wyjść na ulicę.
Pensyjka Broniarza i unicestwiona Karta Nauczyciela ślą wam tkliwe pozdrowionka.
I – żeby nie było – należy wam się obiecane przez Handkego 2 tys. euro (w przeliczeniu) co miesiąc.
Optymatyk
4 stycznia o godz. 23:22 259682
Serdeczne i tkliwe pozdrowionka od podpisu mgr in spe prezydenta RP Olusia Kwaśniewskiego, podpisu pod Konkordatem.
Natomiast umowa magdalenkowa ateistów z klerem ma nieco wstrzemięźliwe podejście do twojego wpisu.
Płynna Rzeczywistość
4 stycznia o godz. 23:54 259690
Na pewno czci się Staszica, jego ohydna postawa antysemicka i 20 metodycznie opracowanych punktów o tym, jak wyeliminować z Polski zarazę żydowską. Najobrzydliwsza ohyda, nie znam bardziej ohydnego tekstu polskiego.
Ontario 5 stycznia o godz. 11:00 259704
Konkordat z Rzecząpospolitą Polską Watykan zawarł w dniu 28 lipca 1993 roku, a więc za prezydentury Bolka (od 22 grudnia 1990 roku do 22 grudnia 1995 roku).
Gekko
Obecna szkoła, tak jak każda biurokracja, wciąż potyka się problemami, które sama stwarza. Działa bowiem w niej prawo Parkinsona: „Praca (w organizacji biurokratycznej) rozszerza się tak, aby wypełnić czas dostępny na jej ukończenie” („Work expands so as to fill the time available for its completion”) – Allen C. Bluedorn: The Human Organization of Time: Temporal Realities and Experience. Stanford University Press, 2002, s. 167.
Prawo to jest autorstwa Cyrila Northcote’a Parkinsona (brytyjskiego historyka, pisarza, doradcy rządów Wielkiej Brytanii). Opisuje ono zasadę intensywnego wzrostu liczby urzędników zatrudnionych w administracji publicznej, niezależnie od tego, jaka praca jest do wykonania i jak wiele zadań ma być zrealizowanych w określonym czasie. Odnosi się ono do organizacji formalnych typu biurokratycznego. Oznacza ono, że jeżeli pracownik ma określony czas na wykonanie danego zadania, zadanie to zostanie wykonane w możliwie najpóźniejszym terminie. W praktyce implikuje to żywiołowy wzrost liczby urzędników, w tym wiec i nauczycieli, niezwiązany z ilością i rodzajem pracy do wykonania.
Jedyną radą jest więc radykalne odbiurokratycznienie systemu edukacji poprzez jego komercjalizację i prywatyzację w drodze implementacji systemu bonów edukacyjnych (oświatowych), jako iż będzie ona całkowicie zgodna z Konstytucją RP, a szczególnie jej artykułem 70 – zarówno z punktem 1 głoszącym, że każdy ma prawo do nauki, ja też z punktem 2 głoszącym że nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna oraz z punktem 3 głoszącym, że rodzice mają wolność wyboru szkół dla swoich dzieci a szczególnie zaś z punktem 4 głoszącym, że władze publiczne tworzą i wspierają systemy indywidualnej pomocy finansowej i organizacyjnej dla uczniów.
Ontario 5 stycznia o godz. 11:06 259705
Niestety, ale przestrogi Staszica odnośnie Żydów są wciąż w Polsce aktualne. 🙁
Optymatyk 5 stycznia o godz. 9:22 259702
Ciekawe, ale co z tego wynika?
Ontario 5 stycznia o godz. 10:57 259703
Nauczyciele nie wyjdą na ulice, bo zbyt dobrze wiedzą, że wtedy to by już na tych ulicach na zawsze zostali.
” Uczniowie, które w tym roku kończą jakąś szkołę – podstawówkę, gimnazjum, liceum czy technikum – mają przerąbane.”
I nauczyciele też, jak czytam wpisy wkurzonych rodziców na różnych forach. O komentarzach wobec tego, co stało się w liceum poznańskim, nawet już nie wspomnę.
Ontario
Antysemityzm jest naturalnym odruchem nie-Semity na Semitów – wynalazców rasizmu, który ich narodowo do dziś napędza. Antysemityzm Szukalskiego wystawia mu świadectwo zdrowia psychicznego. Normalności. Sprawności systemu immunologicznego.
Więcej: http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,24327743,genialny-artysta-szaleniec-pseudonaukowiec-kim-byl-ten-o.html#s=BoxOpMT
@PR
” No więc kolejne pytanie do polonistów: jaki poziom prezentują serwisy typu sciąga.pl i czy można rozpoznać, że wypracowanie ucznia opiera się na tego rodzaju pomocy?”
Odpowiem za siebie: takie strony (także m.in. bryk.pl) spowodowały, że wszystkie prace pisemne uczniowie piszą w klasie, przestałam zadawać jako zadania domowe, gdy „poodkrywałam” ich prace ściągnięte z tych stron. Nawet niech napiszą część rozprawki (np. wstęp, teza i 1 argument) niż przepiszą z neta.
@JohnKowalsky
>Poza tym, to niby skąd rząd i samorządy mają wziąć pieniądze na te podwyżki? <
1.Już pisałem 4 stycznia o godz. 21:43 259674
No bo przecież w gospodarce jest super, Duda z Błaszczakiem zapowiedzieli niedawno dodatkowe 0,5% PKB na wojskowy złom i trepów, jest kasa na IPN i PFN etc. , no to czemu nie ma dla nauczycieli BEZ takiego strajku ???
2. To Państwo sobie wymyśliło obowiązek/przymus szkolny do 18 roku życia( anie ukończenia 8 /9 klasy), 90% rocznika w szkołach maturalnych, darmowe szkoły dla dorosłych (niepubliczne to gigantyczna patologia finansowa i źródło przekrętów!), finansowanie w IDENTYCZNEJ wysokości na ucznia szkół publicznych i b.drogich szkół prywatnych, społecznych i kościelnych itp. itd. Rozumiem, że je na to stać, a to są miliardy – dokładnie te, których brakuje dla nauczycieli … 😉 Państwo powinno prowadzić politykę edukacyjną na jaką je stać, w tym wynajęcie na rynku(!) skoro jest rynkowe, nauczycieli … 😉
KtośKtoś 5 stycznia o godz. 11:40 25971
Nauczyciele mają więc przerąbane po tych wyłudzeniach zaświadczeń chorobowych i pokazach złej woli, lekceważenia uczniów, lenistwa, anarchizmu i zwykłego warcholstwa. Wątpię więc, czy ktoś zechce zatrudnić byłego nauczyciela, nawet na stanowisku sprzątaczki/sprzątacza.
Belferxxx 5 stycznia o godz. 11:49 259714
1. Pozostaje więc tylko wojsko, IPN i PFN, jako iż NBP nie jest finansowany ze skarbu państwa.
2. To NIE Państwo sobie wymyśliło obowiązek/przymus szkolny do 18 roku życia, ale jego obywatele to umieścili w Konstytucji RP, za którą przecież nauczyciele tak entuzjastycznie głosowali. Przecież chodzi tu głównie o to, aby na rynek pracy, na którym (wbrew oszukańczym dezinformacjom reżymowej propagandy) pracy nie ma i nie będzie (mechanizacja, automatyzacja w tym robotyzacja, komputeryzacja i sztuczna inteligencja).
3. Dlaczego chcesz odmówić edukacji dorosłym?
4. Dlaczego chcesz dyskryminować studentów z powodu typu uczelni, do której oni uczęszczają?
5. Konkretnie to ile miliardów złotówek byś zaoszczędził, jakie programy wojskowe byś zlikwidował bądź ograniczył?
6. Rozumiem więc, że popierasz ideę posyłania większości absolwentów podstawówki do szkół zawodowych (w tym więc też i do techników, dających wstęp na studia wyższe), ograniczenia wstępu na wyższe uczelnie do 10-20% absolwentów szkół średnich a także komercjalizację i prywatyzację systemu edukacji np. w drodze implementacji systemu bonów edukacyjnych (oświatowych).
Szalom! ;-)
Mała errata:
Belferxxx 5 stycznia o godz. 11:49 259714
2. To NIE Państwo sobie wymyśliło obowiązek/przymus szkolny do 18 roku życia, ale jego obywatele to umieścili w Konstytucji RP, za którą przecież nauczyciele tak entuzjastycznie głosowali. Przecież chodzi tu głównie o to, aby na rynek pracy, na którym (wbrew oszukańczym dezinformacjom reżymowej propagandy) pracy nie ma i nie będzie (mechanizacja, automatyzacja w tym robotyzacja, komputeryzacja i sztuczna inteligencja) nie wstępowało zbyt dużo nowych bezrobotnych.
Anno,poziom wielu metrów pod dnem. Trzeba te wypociny jednakże znać,a tematy pracy zadawać, by zmuszać do myślenia, niech szukają cytatów, własnymi słowami je interpretują, nawet gdy się z tym nie zgadzamy. Prowokować ich do krotkich pisemnych wypowiedzi ,można nawet chwalić z nadmiarem
I uzbroić się w cierpliwość, wyjść poza utarte schematy pytań. Ja wiem,to wymaga sporo pracy,ale efekty będą
I trochę humoru,a sporo krotkich streszczen.
Belferxxx 5 stycznia o godz. 11:49 259714
Sam więc widzisz, ze państwo polskie od roku 1989 nie bierze oświaty na serio, gdyż obecna polska gospodarka – kompradorska, oparta na zagranicznym kapitale i importowanej technologii, a wprowadzona u nas tzw. Planem Balcerowicza, nie potrzebuje wysokowykwalifikowanych fachowców. Trzymanie na siłę młodych Polaków, aż do osiągnięcia przez nich pełnoletności, w systemie obowiązkowej edukacji, ma przecież tylko jeden cel – aby na rynek pracy, na którym (wbrew oszukańczym dezinformacjom reżymowej propagandy) pracy nie ma i nie będzie (mechanizacja, automatyzacja w tym robotyzacja, komputeryzacja i sztuczna inteligencja) nie wstępowało zbyt dużo nowych bezrobotnych. W związku z tym naiwnością jest oczekiwanie, że rząd da więcej na edukację, jako iż jeśli tylko trochę pogorszy się koniunktura, to edukacja będzie pierwszą ofiarą cięć budżetowych, jako najmniej ważna pozycja w wydatkach budżetu państwa.
@JohnKowalsky
Samo 0,5% PKB PONAD natowską „normę” 2% (której i tak już większość krajów NATO nie wypełnia!) to jest gigantyczna góra kasy … 😉 Więc kasa jest !!!
@JohnKowalsky
Podobno wiesz lepiej, kto zabił Popiełuszkę…. 😉 No więc powinieneś też wiedzieć, że klasyczną gładką i kompromisową deklarację intencji (a nie akt prawny, bo jest na to zbyt niejasna i pełna sprzeczności!) pt.Konstytucja AD 1997 pisał Kwaśniewski i Michniki z Mazowieckim w największym skrócie (a patronował JPII!) – społeczeństwo, w tym nauczyciele, nie miało tu wiele do powiedzenia. I ta deklaracja INTENCJI nic nie mówi o źródłach finansowania, wymienia takie nieistniejące byty jak „społeczna gospodarka rynkowa” i szereg praw, których nikt nie przestrzega …itp. itd.
belferxxx
5 stycznia o godz. 15:45 259721
I Kalisz! I ateista lewicowy Kalisz z SLD pisał tę prawicową klerykalną Konstytucję.
Belferxxx 5 stycznia o godz. 15:38 259720
A kto kazał nam wstępować do NATO? Przecież to zostało nam narzucone przez USA, przez tamtejsze loby militarne, w celu upłynnienia w Polsce, za zawyżone ceny, przestarzałego amerykańskiego uzbrojenia takiego jak np. samoloty F-16 czy rakiety Patriot. Poza tym, to ta 2% norma nie jest obowiązkowa. Islandia, która nie ma przecież armii a tylko paramilitarną Straż Obrony Wybrzeża, wydaje na zbrojenia zaledwie USD 45,529,700 czyli 0.26% PKB (dane za rok 2015). Ale w przypadku Polski, to redukcja wydatków na zbrojenia nie jest możliwa, dopóki rządzi u nas ambasador USA, Trybunał Unijny, Komisja Europejska i nuncjusz papieski.
Poza tym, to Polska wydaje obecnie (dane za rok 2018) na zbrojenia około 2% PKB czyli rocznie około 41 miliardów złotych (~€10 billion, ~$12.2 billion). Obcięcie tych wydatków o ¾ (75%) oznaczałoby więc zwolnienie około 30 miliardów złotych rocznie na inne cele. Ponieważ mamy obecnie około 600 tysięcy nauczycieli, to dałoby to rocznie około 50 tys. zł na nauczyciela, a raczej 30 tys. zł na pracownika sektora edukacji. Ale pamiętajmy, że podwyżki domagały by się wtedy także i inne grupy urzędników, a że „budżetówka” zatrudnia dziś w Polsce około 1/5 wszystkich zatrudnionych Polaków czyli około 3.15 mln (z tego ponad 620 tys. osób w administracji publicznej, obronie narodowej i obsłudze ubezpieczeń społecznych, prawie milion w edukacji, a ponad pół miliona w ochronie zdrowia i opiece społecznej), to wypadło by tylko po około 10 tys. zł rocznie na nauczyciela, czyli ok. 800 zł miesięcznie, przy czym byłaby tylko podwyżka jednorazowa, niemożliwa do powtórzenia w kolejnych latach.
Belferxxx 5 stycznia o godz. 15:45 259721
Popiełuszkę, tak samo jak Kennedych, Kinga, Palme czy Narutowicza zamordował system, czyli elity nami rządzące, a które są z tego powodu całkowicie bezkarne. Nie jest tu ważne czyimi rękami dokonano tych mordów politycznych, a tylko kto i dlaczego je zlecił. I pamiętaj, że episkopat wchodził w Polsce w czasach rządów katolika Jaruzelskiego do ścisłej elity władzy. Kościół Rzymski był przecież obok jedynie wojska i policji jedyną organizacją, której działalność nie została ograniczona podczas stanu wojennego.
Więcej wkrótce.
Belferxxx 5 stycznia o godz. 15:45 259721
Czyżbyś sugerował, ze po roku 1989 nie nastała w Polsce demokracja? 😉
A na serio, to jeśli tę konstytucję (celowo z małej litery) pisali do społu (alfabetycznie) Kalisz, Kwaśniewski, Mazowiecki, Michnik i Wojtyła to należy tych osobników zaliczyć do owych łajdaków, szelmów i huncwotów Franciszka Zabłockiego z jego wiersza p.t. „Doniesienie”:
„Jestem teraz w robocie pisania żywotów
Wszystkich naszych łajdaków, szelmów i huncwotów.
Jeśli mi w chęci mojej Bóg pobłogosławi,
To dzieło, spodziewam się, ciekawych zabawi.
Przezacna powszechności! Życz mi w tym wytrwania,
Do czego miłość mojej ojczyzny mnie skłania;
Ja zaś wtenczas skuteczną pochlubię się pracą,
Gdy się z wstydu choć jeden obwiesi ladaco!…”
I zgoda, że ta nieszczęsna konstytucja jest tylko pustą, ale jednocześnie jawnie (np. w tzw. preambule) dyskryminującą Polaków niewierzących a nawet i wierzących, ale nie będących katolikami rzymskimi deklaracją „zbożnych”, klerykalnych intencji, jako iż nic nie mówi ona o źródłach finansowania państwa, wymienia takie nieistniejące byty jak „społeczna gospodarka rynkowa” i szereg praw, których nikt nie przestrzega a nie wymienia praw elementarnych, takich jak np. prawo do pracy, prawo do wolności od wyzysku ekonomicznego, prawo do wolności od religii i, last but not least, prawo do godnego człowieka materialnego standardu życia oraz nie zawiera niezbędnego dla prawidłowego funkcjonowania nowoczesnego państwa całkowitego rozdzielenia kościoła od państwa.
@JK
JohnKowalsky
5 stycznia o godz. 11:28 259709
Optymatyk 5 stycznia o godz. 9:22 259702
Ciekawe, ale co z tego wynika?
Ano to ,że trochę przypomina mi Twoje teksty. A z nich „coś ” wynika?
„Stoimy twardo na gruncie…” hehehehe
Ale już poważnie, to wynika permanentne zakłamywanie historii , która potem mści się popełnianymi błędami. https://archiwum.allegro.pl/oferta/promocja-pakiet-3-ksiazek-prof-lagowskiego-i7167948622.html
Strike konstytucyjny – prosto w potylicę
–
Jak to dobrze usłyszeć na blogu od poiksowanych nauczycieli, że z Konstytucją RP której ciemny lud myśli, że byli obywatelami, nie mieli nic wspólnego.
To tłumaczy, dlaczego z Oświeceniem też nic wspólnego nie mają – no, przecież nie było ich wtedy na świecie.
I to jest ten strike w elektorat, który wpuścił do władzy piss. Oddać dzieci w ręce programowych i dumnie to głoszących renegatów.
Szantaż dziećmi o wyłudzanie procentów to już przy tym mały pikuś.
Optymatyk
OK!
@Anna
Dziękuje za odpowiedź
Gekko
5 stycznia o godz. 23:35 259727
Z oświeceniem mam g… wspólnego, ale z romantyzmem wszystko (choć na pewno w czasach romantyzmu mnie nie było, a moi przodkowie niewolnicy wtedy marli z głodu).
A ty, skoro twoja ta Konstytucja klerykalna, to se nią bądź, twoja wola wolnego Polaka.
http://inicjatywa25.pl/petycja.html
A teraz pozytywnie – Isaac Asimov (czołowy pisarz SF, profesor biochemii na uniwersytecie w Bostonie) nie pominął też kwestii edukacji w „nowym świecie”. Zaznaczył w swoim artykule (z roku 1983), że rozwój technologii zmusi nas do jej zrewolucjonizowania. Dodał jednak, że pomogą w tym właśnie komputery, które będą jednocześnie sprawdzą tej przemiany. Edukacja, która musi zostać zrewolucjonizowana w nowym świecie, zostanie zrewolucjonizowana przez ten sam przedmiot, która wymaga rewolucji – komputera. Nowa metoda edukacji zdaniem Asimova miała polegać nie na zmuszaniu do przyjmowania wiedzy, ale na zachęcaniu do jej zdobywania. Rewolucją w edukacji miał być szeroki dostęp do informacji i prostota, z jaką znajdujemy ją dziś przy pomocy komputerów. Szkoły, z dniem Asimova, będą niewątpliwie nadal istnieć, ale dobry nauczyciel nie może zrobić nic lepszego niż wzbudzić ciekawość, którą zainteresowany uczeń może następnie zaspokoić w domu przy swoim komputerze.
Więcej: http://next.gazeta.pl/next/56,151243,24331933,tak-2019-rok-wyobrazano-sobie-36-lat-temu-zimna-wojna-sie-skonczyla.html#s=BoxOpLink
Płynna Rzeczywistość 6 stycznia o godz. 14:39 259731
A to popieram, czyli ustawę, która wymusi na rządzących Polską:
- zaprzestanie finansowania lekcji religii ze środków publicznych, precyzyjne uregulowanie jej obecności w publicznych szkołach oraz wzmocnienie neutralności światopoglądowej systemu edukacji w Polsce;
- zaprzestanie finansowania składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne duchownych oraz likwidacja Funduszu Kościelnego;
- likwidacja wspólnych komisji rządowo – kościelnych i ustanowienie jednej komisji złożonej z przedstawicieli rządu, kościołów, związków wyznaniowych oraz organizacji świeckich skupiających agnostyków i ateistów.
Tyle, że dla mnie to jest tylko pierwszy nieśmiały krok, gdyż potrzebujemy przede wszystkim zmiany Konstytucji, czyli:
1. Usunięcia boga/bogów i religii (wiary religijnej) z preambuły Konstytucji, która wyraźnie dzieli Polaków na „lepszych” czyli wierzących i „gorszych” czyli niewierzących, a więc dyskryminuje niewierzących obywateli Rzeczypospolitej.
2. Całkowitego oddzielenia kościoła od państwa.
3. Usunięcia lekcji religii ze szkół państwowych i finansowanych, choćby tylko częściowo, przez państwo, jako iż nie widzę powodu, aby niewierzący finansowali religijną propagandę i indoktrynację w duchu religijnym.
4. Zakazie uczestniczenia przez prezydenta RP, premiera, senatorów, posłów, ministrów, wojewodów, prezydentów miast, marszałków sejmików, starostów, burmistrzów, wójtów, radnych i wyższych urzędników państwowych i samorządowych, w tym prezesów centralnych urzędów takich jak np. NBP, GUS i NIK oraz dyrektorów departamentów ministerialnych w publicznych uroczystościach o charakterze religijnym.
5. Zakaz religijnej propagandy w mediach finansowanych ze skarbu państwa, szczególnie zaś w radiu i telewizji.
6. Wprowadzenie podatku kościelnego, z którego na zasadzie wyłączności opłacane byłyby wszelakie wyznania religijne legalnie działające w Polsce, w tym ich funkcjonariusze (kler), a który byłby płacony na zasadzie dobrowolności przez osoby deklarujące członkostwo w/w organizacji o charakterze religijnym.
7. Zakaz finansowania wszelakich organizacji o charakterze religijnym z innych źródeł niż w/w podatek kościelny.
8. Natychmiastowe zerwanie Konkordatu z Watykanem.
9. Zakaz urządzania uroczystości o charakterze religijnym poza terenami należącymi do organizacji o charakterze religijnym.
10. Zakaz indoktrynacji religijnej osób nieletnich.
@LK
Jak zwykle zgadzam się całkowicie z Twoim wpisem ale …. no właśnie ,ale nie widzę jakichkolwiek możliwości przegłosowania jakiejkolwiek ustawy o takim charakterze w obecnym składzie parlamentu. Nawet wniesienia jej pod obrady a głosowanie , nie nie, to jest imposible. Powołają się właśnie na konstytucję i tak na mącą w głowach , nie wszystkim, ale na mącą ,że nic z tego nie wyjdzie ,podobnie jak w sprawie komisji sejmowej w sprawie KNF.
JohnKowalsky, w obliczu twojej miażdżącej oceny polskiej oświaty i bezwzględnej pogardy dla polskich nauczycieli, jak wytłumaczysz sukces naszych 15-latków w badaniach PISA?
Jaki sukces? Kto te badania przeprowadził i za czyje pieniądze? Co one właściwie wykazują?
Otymatyk
To jest plan maksimum. Ale każdy zrealizowany jego punkt oznaczałby wielki postęp w laicyzacji i unowocześnieniu Polski.
Ohmy 6 stycznia o godz. 16:44 259735
Choć badanie PISA jest sponsorowana, zarządzane i koordynowane przez OECD, ale opłacane jest ono przez kraje w nim uczestniczące. To samo chyba już sporo wyjaśnia…
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/inicjatywa-polska-przygotowala-projekt-ustawy-znoszacy-min-finansowanie-religii-z/3e8vy1g
Inicjatywa Polska przygotowała projekt ustawy, który jest pierwszym etapem rozdziału Kościoła od państwa; zakłada on m.in. zniesienie finansowania lekcji religii oraz ubezpieczeń księży i duchownych z budżetu państwa – poinformowała dziś liderka Inicjatywy Barbara Nowacka.
Ohmy 6 stycznia o godz. 16:44 259735
Metodologia badań PISA (Programme for International Student Assessment) ma bardzo mało wspólnego z metodologią badań naukowych. „Badanie” to polega bowiem na tym, że każdy z uczniów biorących udział w badaniu wypełnia zeszyt testowy zawierający zadania z pytaniami, a następnie uczniowie wypełniają kwestionariusz. Osobny kwestionariusz jest wypełniany przez dyrektora szkoły i rodziców ucznia. Na podstawie otrzymanych wyników szacuje się poziom umiejętność każdego ucznia (i jego rodziców, gdyż oni też wypełniają kwestionariusz). Pomiar opiera się na pytaniach wielokrotnego wyboru i pytaniach otwartych, wymagających skonstruowania przez ucznia własnych odpowiedzi, ale które z definicji nie są możliwe do w pełni obiektywnej oceny. Odpowiedzi na pytania otwarte są następnie ręcznie kodowane w oparciu o uzgodnione międzynarodowo klucze kodowe. Uzyskane wyniki są następnie kalibrowane w taki sposób, by wynik krajów członkowskich OECD wynosił 500 punktów oraz by około dwie trzecie uczniów z tych krajów miało wynik mieszczący się w przedziale 400-600 punktów, co oczywiście ma bardzo mało wspólnego z metodą badań naukowych.
Badanie PISA wzorowane jest na wcześniejszych badaniach International Association for the Evaluation of Educational Achievement (IEA) a jego metodologia na metodologii badań zwanych „Trends in International Mathematics and Science Study” (TIMSS), które z kolei bazują na badaniach U.S. National Assessment of Educational Progress (NAEP) i badaniach zwanych „Progress in International Reading Literacy Study” (PIRLS) prowadzonych przez IEA. Badanie PISA ma na celu sprawdzenie kompetencji uczniów w trzech dziedzinach: czytania (ale nie pisania), matematyki i nauk ścisłych. PISA twierdzi, że mierzy zastosowanie edukacji do rzeczywistych problemów. Tak więc w teście matematycznym mierzy się zastosowanie przez uczniów ich wiedzy matematycznej do rozwiązywania problemów umieszczonych, zdaniem PISA, w rzeczywistych kontekstach. Aby rozwiązać te problemy, uczniowie muszą zdaniem PISA użyć swoich umiejętności matematycznych, Z kolei w teście czytania, PISA nie mierzy stopnia, w jakim badani uczniowie czytają płynnie czy też umiejętności rozpoznawania przez nich błędów ortograficznych, a tylko jak rozumieją oni przeczytany tekst, co oczywiście zostawia duże pole do dowolności przy ocenie tego zrozumienia.
Chociaż urzędnicy PISA oraz sami badacze generalnie powstrzymują się od hipotezy o dużych i stabilnych różnicach w osiągnięciach uczniów między krajami, to od roku 2000 pojawiły się publikacje na temat różnic w wynikach PISA i TIMSS oraz ich możliwych przyczynach. Dane z PISA dostarczyły ekonomistom materiałów do książek i artykułów na temat związku między osiągnięciami uczniów a rozwojem gospodarczym, demokratyzacją i ochroną zdrowia w badanych krajach oraz na ocenie roli takich pojedynczych czynników edukacyjnych, jak trudność egzaminów, obecność lub brak szkół prywatnych w danym kraju czy regionie oraz efekty i harmonogram programów śledzenia zdolności uczniów.
Optymatyk 6 stycznia o godz. 19:40 259739
A co na to klerykalna Platforma? Np. premierka Kopacz, całująca biskupa Rzymu po rękach i to publicznie?
Wyniki badań PISA:
Miejsca Polski:
Rok 2015 2012 2009 2006 2003
Matematyka 17 12 23 24 24
Rok 2015 2012 2009 2006 2003 2000
Czytanie 13 9 14 8 16 24
Rok 2015 2012 2009 2006
Nauki ścisłe 22 8 17 22
W badaniach tych w matematyce przodują Chiny i ich region, jako że: Singapur 1, Hong Kong 2, Makao 3, Tajwan 4, ChRL 6 zaś Japonia 5, Korea Płd. 7, Wietnam 15 zaś USA dopiero 40.
W dziedzinie nauki ścisłe też przodują Chiny i ich region: Singapur 1, Tajwan 4, Makao 6, Hong Kong 9, ChRL 10 a Japonia 2, Korea Płd. 11, Wietnam 7 a USA dopiero 25.
@LK
Ano zobaczymy, zobaczymy jak zareagują przedstawiciele PO, czyli jak ich określił swego czasu R.Kalisz „PO to PiS bis”. Jeszcze nie zdążyli się porozumieć i zjednoczyć, jak podejrzewam, a już się pożrą. Nowacka weszła do gniazda jadowitych węży i teraz czy znajdzie antidotum na ukąszenia?
Ohmy 6 stycznia o godz. 16:44 259735
Krytyka badań PISA:
Ambrose Evans-Pritchard w „Daily Telegraph” ostrzegł w roku 2013 przed zbytnim naciskiem na międzynarodowy ranking Wielkiej Brytanii (matematyka miejsce 27, czytanie 22 a nauki ścisłe 15), argumentując, że nadmierne skupienie się na naukowych osiągnięciach uczniów w Azji Wschodniej mogło przyczynić się do niskiego wskaźnika urodzeń w tym regionie, który, jak argumentował, może zaszkodzić w przyszłości więcej niż pomoże im dobry wynik badań PISA. W roku 2013 wysoko ceniony w kręgach edukacji „Times Educational Supplement” (TES) opublikował artykuł pod wiele mówiącym tytułem „Czy PISA jest w istocie wadliwa?” („Is PISA Fundamentally Flawed?”), szczegółowo krytykujący koncepcyjne podstawy PISA i metody stosowane przez statystyków na czołowych uniwersytetach. W artykule tym został zacytowany profesor Harvey Goldstein z Uniwersytetu w Bristolu, który twierdzi, że gdy OECD (a więc też i PISA) próbuje wykluczyć pytania podejrzane o stronniczość, to może skutkować to „wygładzeniem” kluczowych różnic między krajami, co pomija wiele ważnych spraw – wyniki PISA są więc mylnie traktowane jako wartość nominalna, zapewniająca pewien wspólny standard w różnych krajach, ale kiedy tylko zaczniesz je dokładnej analizować, to wszystko rozpada się.
Z kolei matematyk z Queen’s University w Belfaście, dr Hugh Morrison, stwierdził, że według niego model statystyczny leżący u podstaw PISA zawiera podstawowy, niedopuszczalny błąd matematyczny, który sprawia, że ranking PISA jest bezwartościowy. Profesor Goldstein zauważył, że sprzeciw doktora Morrisona podkreśla ważną kwestię techniczną a nawet i głęboki błąd koncepcyjny. Jednak profesor Goldstein ostrzegł, że PISA została wykorzystana niewłaściwie, twierdząc, że część winy za to leży też po stronie samego PISA, jako że PISA zwykle mówi za dużo o tym, co może zrobić, ale nie upublicznia ona słabych stron swej metodologii. Profesor Kreiner (w Stewart „Is PISA fundamentally flawed?” TES 2013) twierdzi zaś, że jednym z problemów, które każdy ma z PISA, jest to, że nie chcą oni rozmawiać o swych słabych stronach z osobami krytykującymi ich lub zadającymi im pytania dotyczące wyników i że jest tak, ponieważ nie mają oni rzeczowych argumentów na swą obronę.
@Optymatyk
Nowacka walczy, jak zwykle, o trochę głosów dla siebiew tej niszy.To wszystko – po wyborach (albo i przed!) szybko o tym zapomni, a PO tego na pewno forsować nie będzie – religia w szkole jest WYGODNA dla większości rodziców … 😉
Belfer
Nowacka walczy, jak zwykle, o trochę głosów dla siebie w tej „postępawej” niszy, ale nic to jej przecież nie da, jako że jeśli zacznie ona realnie o to walczyć, to wyleci z sojuszu z klerykałami z PO, a sama, to nie pokona ona przecież progu wyborczego. Natomiast religia w szkole jest WYGODNA dla kościoła, ale tragicznie wręcz SZKODLIWA dla Polski i Polaków.
Optymatyk 6 stycznia o godz. 20:38 259743
Jak to już pisałem do Belfra: nic to jej nie da, jako że jeśli zacznie ona realnie o to walczyć, to wyleci z sojuszu z klerykałami z PO, a sama, to nie pokona ona przecież progu wyborczego.
Opinia nauczyciela o badaniu PISA:
Rzeczywistość szkolna z jaką się stykam na co dzień odbiega od tej przedstawianej w tych badaniach. Nie wiadomo zresztą jakie szkoły brały w nich udział. Próbowałem odszukać w internecie jakieś sensowne sprawozdanie ale to badanie owiane jest tajemnicą. Nie wiadomo jacy uczniowie z jakich szkół biorą w nim udział. Trudno je traktować poważnie.
https://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/galerie/763283,duze-zdjecie,1,pisa-sukces-polskiej-edukacji-eksperci-maja-watpliwosci.html
Także:
Dobre nastroje rozwiewa bliższe przyjrzenie się raportowi. Wystarczy zapoznać się z pytaniami, na jakie odpowiadały nastolatki. Oto przykładowe zadanie z najwyższego, szóstego poziomu: „Helena jechała na rowerze z domu nad odległą o 4 km rzekę. Zajęło jej to 9 minut. Wróciła skrótem o długości 3 km, co zajęło jej 6 minut. Jaka była średnia prędkość Heleny?” Trudno uznać to za wielkie wyzwanie dla 15-latka. Mimo to, jak się okazuje, na zadania na tym poziomie poprawnie odpowiedziało tylko 5 proc. polskich gimnazjalistów, gdy w Szanghaju poradziła sobie z nimi 1/3 uczniów.
https://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/763283,pisa-sukces-polskiej-edukacji-eksperci-maja-watpliwosci.html
A jaka jest według was poprawna odpowiedź i dlaczego? 😉
@JohnKowalsky
Jeśli 90% nauczycieli nadaje się jedynie do Biedronki, to co Cię tak boli, że nie pracują. To chyba nawet lepiej. Bo skoro są tacy słaby, to swoją pracą tylko krzywdę dzieciakom robią.
Szkolnictwo statystyczne, czyli pisać pisą nieznamienie…
–
Dwie trzecie Polaków zarabia mniej niż wynosi średnia krajowa…
[GUS]
Polscy uczniowie osiągnęli wyniki powyżej średniej OECD we wszystkich trzech obszarach…
[IBE]
Z danych CBOS-u …wynika, że z dodatkowych zajęć (korepetycji) korzysta już prawie co drugi uczeń
[nto]
I jeszcze dla ew. „nauczycieli” którzy będą się bezwiednie biedzić nad tym, o co chodzi z tą pisą, jako wynikiem ich istnienia zawodowego na etacie:
Umiejętność krytycznego myślenia oraz czytania ze zrozumieniem w polskim społeczeństwie stoi na bardzo niskim poziomie i nie spełnia minimalnych standardów…
[OECD 2015]
Także:
Właściwie jedynym argumentem na rzecz pozytywnych efektów reformy Handkego, jaki przytaczają jej zwolennicy, mają być wyniki badań PISA. Tyle, że jest tu spory kłopot ze względu na … nieporównywalność próbek. Dla badanych w roku 2000 „wytworów” poprzedniego systemu szkolnego forma testów PISA była czymś kompletnie nowym, wręcz zaskoczeniem. Kolejne badane roczniki (już z klas III gimnazjów) ze względu na oparcie egzaminów gimnazjalnych na testach PISO-podobnych (szczególnie w zakresie czytania ze zrozumieniem), miały za sobą 2,5 roku treningu w radzeniu sobie z podobnymi sprawdzianami. Co więcej, ze względu na podobny charakter egzaminu po klasie 6 SP, kolejne roczniki miały za sobą coraz dłuższy trening tego rodzaju. Przy czym testy PISA , z założenia, nie badają zaawansowania programowego badanych oraz stopnia ich przygotowania do dalszej edukacji matematycznej. Ich punktacja premiuje za to możliwie małe zróżnicowanie w próbce. Żeby było zabawniej OECD, która badania PISA firmuje i finansuje, zarzuciła w roku 2015 Polsce, że wdraża kolejne zmiany i reformy w edukacji, nie monitorując skutków poprzednich. Jak widać nawet OECD nasz „sukces” w rankingach PISA jakoś nie zadowolił a i samych testów nie uznał za wystarczające narzędzie monitorowania skutków reform. A teraz prosimy pana Jakubowskiego – bardzo aroganckiego i nieudolnego zarazem wiceministra edukacji u Hall, jednocześnie byłego już chyba , wobec nowych trendów, pracownika PISA i OECD o komentarz.
http://wyborcza.pl/7,75398,21082119,polscy-uczniowie-znow-wysoko-w-tescie-pisa-ministerstwo-edukacji.html
Opinia napisana przez belferxxx 07.12.2016, 10:41
Przecież dr Jakubowski był czy dalej jest PRACOWNIKIEM zespołu tworzącego i opracowującego wyniki PISA – jak można od niego oczekiwać OBIEKTYWNYCH ocen WŁASNEJ pracy … 😉
http://wyborcza.pl/7,75398,21082119,polscy-uczniowie-znow-wysoko-w-tescie-pisa-ministerstwo-edukacji.html
Alki
6 stycznia o godz. 23:04
–
W biedronce przy kasie pracują bardzo uprzejmi i inteligentni, idealnie w cel wymagań zadania zawodowego, Panie i Panowie.
Umią liczyć nawet po-pisie i nie wyzywają od idiotów, jak się uczniowi (pardą:klyentowi) promocja z paskiem z wynikami nie zgadza.
Uczniów należy po naukę skierować do biedronek, dopóki nauczyciele (przeciwieństwo Pracowników biedronek) piszą tu na blogu to, czym są.
Nie zmieniajcie nam kasjerów na takich belfrów, o Jeronimo Martins!
Alki 6 stycznia o godz. 23:04 259750
Boli mnie NIE to, że nie pracują, ale to, że biorą oni pieniądze od państwa, czyli od podatników, czyli też ode mnie, za siedzenie na lewych zwolnieniach. Oczywiście, że lepiej jest, że nie uczą tylko siedzą na tych lewych zwolnieniach, bowiem skoro są tacy słabi, to swoją pracą tylko krzywdę dzieciakom by robili, ale nie powinni oni brać pieniędzy za symulowanie choroby, albo jeszcze gorzej, za wyrządzanie dzieciom szkody przez niski poziom prowadzonych przez nich lekcji.
Gekko 6 stycznia o godz. 23:11 259754
W punkt! 🙂
JohnKowalsky, wklejasz tu cudze teksty. Hahaha.
@Gospodarz,Płynna nierzeczywistość
To dzieło tak ukochanych przez was paniuś Hall (chciała doprowadzić ŚWIADOMIE!) do upadku publicznej konkurencji dla drogiej, płatnej oświaty, Krajewskiej, Berdzik, Kluzik(Drożdżówki) i Szumilas. A teraz chcecie ich powrotu:
http://jaroslawbloch.ovh/2018/12/co-powinien-robic-nauczyciel/#comment-385
https://www.tygodnikprzeglad.pl/znikaja-zlotowki-edukacje-czyli-o-skutkach-oswiatowej-biurokracji/
@Gospodarz, Płynna nierzeczywistość\
To dzieło tak ukochanych przez was paniuś Hall (chciała doprowadzić ŚWIADOMIE!) do upadku publicznej konkurencji dla drogiej, płatnej oświaty, Krajewskiej, Berdzik, Kluzik(Drożdżówki) i Szumilas. A teraz chcecie ich powrotu:
http://jaroslawbloch.ovh/2018/12/co-powinien-robic-nauczyciel/#comment-385
@Gospodarz,Płynna nierzeczywistość
To dzieło tak ukochanych przez was paniuś Hall (chciała doprowadzić ŚWIADOMIE!) do upadku publicznej konkurencji dla drogiej, płatnej oświaty, Krajewskiej, Berdzik, Kluzik(Drożdżówki) i Szumilas. A teraz chcecie ich powrotu:
https://www.tygodnikprzeglad.pl/znikaja-zlotowki-edukacje-czyli-o-skutkach-oswiatowej-biurokracji/
@Gospodarz, Płynna nierzeczywistość
A za mózgi i edukacyjnych „ekspertów” PO służą nadal „prof.prof.”Konarzewski z Marciniakiem(ukochani przez Hall&Co) – konstruktorzy takiej właśnie podstawy programowej etc. o jakiej pisze jarosław Bloch(gdy odchodził rok temu z LO była tam, i nadal jest, TYLKO ona … 😉
ZNALEZIONE W SIECI:
marek 07.01.2019, 10:10
Popyt na naukę samodzielną, pozaszkolną już teraz jest bardzo duży. A ktoś, kto chce zdawać np. na medycynę i tak chodzi na kursy i korepetycje i nie liczy (tylko) na szkołę. Są klasy, w których 60% uczniów chodzi na liczne zajecia dodatkowe. Ta strefa edukacji teraz po prostu się rozszerzy i bedziemy obserwować dodatnie sprzeżenie zwrotne: dobry nauczyciel, gdy uświadomi sobie, że nawet otwierając działalność i płacąc ZUS zarobi 2 – 2,5 razy więcej (uśredniając na wszystkie miesiące) a odpadnie mu „użeranie się” z dzieciarnią, rodzicami i taką sobie „atmosferką”… Ciekawe czasy nastaną. I korzystne dla tych, którzy są dobrzy w edukacji. Cóż, sam tak zarabiam. Od ponad 20 lat. Teraz podniosę nieco stawki 😉
qamyq 07.01.2019, 10:38
Gdzie te czasy, kiedy co czwarty Polak był w ręku nauczyciela? Rządzący dobrze jednak zapamiętali, że od tego zaczęło sie wychodzenie Polaków z komunistycznych objęć, a wykształceni w technikach i na uczelniach nie chcieli pracować w prymitywnych warunkach za minimalne wynagrodzenie. Panuje przekonanie, że głupimi łatwiej rządzić. Dla elit szkół wystarczy, a potem na zagraniczne studia. i tak sami sobie tworzymy ludzkie zoo, w którym elita ze strzeżonej klatki będzie rządzić pozostawionymi na wolności przygłupami. Czyż nie ot ym wspomniano , pisząc o Wieży z kości słoniowej?
xyz_xyz 107.01.2019, 10:45
Natura nie lubi próżni pojawi się e-lernig (czyli nauka via internet) i tyle. Tu wystarczy nagranie lekcji i ewentualny kontakt z nauczycielem za pośrednictwem mediów społecznościowych lub e-maila w ostateczności video rozmowa. Tyle iż nie będzie przechowalni dla dzieciaków. Tak to już częściowo funkcjonuje np. w Norwegii gdzie do szkoły daleko a i dotarcie czasem trudne.
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,24337508,nie-ma-komu-uczyc-dzieci-przygotujcie-sie-na-scenariusz-jaki.html#s=BoxOpLink
belferxxx 7 stycznia o godz. 8:52 259761
Ręka rękę myje a a obie wciąż brudne…
ohmy 7 stycznia o godz. 0:27 259757
Konkretnie gdzie i kiedy?
Kogoś wyżej zachwyca Inicjatywa i działalność p.Nowackiej (swoją drogą, gdziekolwiek się „przytuliła” politycznie, równo pomogła w zmieceniu danej partii i jej umniejszeniu).
Jest reakcja już „współbrata” z PO:
https://twitter.com/Gosc_RadiaZET/status/1082223519172308993?s=20
Anna 7 stycznia o godz. 14:09 259765
Tomasz Siemoniak: „PO nie pójdzie na wojnę z Kościołem.”. Ale czego więcej można było się spodziewać od klerykałów z PO? I nie rozumiem skąd te zachwyty nad Nowacką, która rozumku mogłaby pozazdrościć nawet nieskończenie od niej sympatyczniejszemu Kubusiowi Puchatkowi (Winnie-the-Pooh).
Ojej, JohnKowalsky, sam wiesz gdzie i kiedy.
Chcesz wiedzieć skąd ja to wiem?
ohmy 7 stycznia o godz. 16:43 259767
A ja wiem, że nie wiem, a więc oświeć mnie proszę. 🙂
„Tomasz Siemoniak: „PO nie pójdzie na wojnę z Kościołem.”
Takich mamy właśnie ministrów ON. Tchórze, boją się kropidła! A co dopiero prawdziwej wojny. A w razie co to”Zaleszczyki”. Jak zwykle. Tchórze ,łotry, warchoły, zdrajcy.
Kiedy wreszcie ten naród się obudzi (jest jeszcze taki?) i pogoni na cztery wiatry to całe zaprzaństwo.
„Jestem Polakiem i obowiązki mam polskie.”
Optymatyk 7 stycznia o godz. 20:09 259770
PO jest przecież, tak samo jak PiS, watykańską agenturą.
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, zarabia według minister Anny Zalewskiej 18 tys. zł. miesięcznie, a sam twierdzi, że „tylko” 12 tys. zł miesięcznie. Już w roku 2008, kiedy zarobki w Polsce były zdecydowanie niższe niż obecnie, prezes Broniarz zarabiał 9 tys. zł miesięcznie. Po ujawnieniu tych informacji ówczesna minister edukacji narodowej Katarzyna Hall przyznała, że nawet jako członek rządu zarabia ona znacznie mniej. Ciekawe, który z jego zwolenników zarabia tyle w szkole?
Sławomir Broniarz wstąpił do Związku Nauczycielstwa Polskiego 36 lat temu, a od 19 lat pełni tam funkcję prezesa. Swoją zawodową karierę Broniarz rozpoczął jako nauczyciel historii, ale już w roku 1988 objął stanowisko dyrektora Zespołu Szkół Zawodowych w Skierniewicach. W roku 1994 został członkiem zarządu głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego, a rok później jego wiceprezesem. Do gry o najwyższą stawkę wszedł natomiast w roku 1999, jako iż wtedy przejął stery ZNP i od razu udowodnił, że nie będzie typowym urzędnikiem, a aktywistą. Co ciekawe, jego pierwszym sztandarowym hasłem okazała się walka z gimnazjami – dokładnie tymi samymi, w obronie których protestuje obecnie. Broniarz nie tylko zapowiadał wówczas, że w celu zatrzymania złej reformy skonsoliduje całe środowisko nauczycielskie, ale również sam brał czynny udział w manifestacjach. Jedną z takich akcji było np. okupowanie budynku Ministerstwa Edukacji Narodowej, czy zebranie 230 tys. podpisów przeciwników reformy.
Pojawiają się więc głosy, że podczas blisko 20-letniej kariery w Związku, z czasem coraz bliżej jest mu do polityków, niż do nauczycieli. Pedagodzy wypominają Broniarzowi również zbyt wysokie wynagrodzenie (jak wyżej).
Od momentu powstania Komitetu Obrony Demokracji, Sławomir Broniarz często pojawia się też na manifestacjach organizowanych przez Mateusza Kijowskiego oraz w towarzystwie polityków Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej.
Wiecej tu: https://wiadomosci.wp.pl/stoi-na-czele-nauczycieli-od-blisko-20-lat-kim-jest-slawomir-broniarz-6106940893132929a
Strajk nauczycieli? Nie wszyscy nauczyciele go popierają. „W DNA mi się to nie mieści”
Nie umiem poprzeć protestu nauczycieli. Niestety. W DNA mi się to nie mieści – mówi Jacek Staniszewski, dyrektor niepublicznej podstawówki Akademia Dobrej Edukacji w Warszawie.
- Anna Dryjańska: Napisał pan na Twitterze, że nie popiera strajku nauczycieli. Nie chce pan, by koleżanki i koledzy po fachu dostali od rządu 1000 zł podwyżki?
- Jacek Staniszewski: Sprawa jest trudna, bo nauczyciele tak jak lekarze pracują z osobami, które nie poradzą sobie same. Dlatego za każdym razem, gdy nauczyciele ogłaszają strajk, budzi się we mnie taki mały sprzeciw. Nazwijmy to odpowiedzialnością obywatelską.
- Co ma pan na myśli?
- Chodzi mi o to, że rykoszetem dostaną niewinne osoby, a konkretnie dzieci i młodzież. Niełatwo będzie wytłumaczyć 6-letniej Basi, że szkoła jest zamknięta, bo nauczyciele strajkują.
- Tyle że takie podejście daje politykom wolną rękę. Mogą zrobić wszystko i nie zrobić nic, skoro lekarze nigdy nie powinni odchodzić od łóżek, a nauczyciele od tablic.
- Rozumiem powody tego protestu. Nauczycielkom i nauczycielom należy się godna płaca. Jednak decyzja o odejściu od uczniów jest wyjątkowo trudna. Poza tym boli mnie, że cały czas mówimy tylko o pieniądzach, a nie o tym, by lepiej uczyć. Powinniśmy być nie tylko bogatsi, ale i lepsi.
- PiS wprowadził gruntowne zmiany w edukacji tłumacząc, że robi to właśnie po to, by w szkole było lepiej.
- Żadna tzw. reforma nie sprawi, że zły nauczyciel stanie się dobry. Odwrotnie zresztą też nie. To, że politycy wprowadzają złe zmiany, nie znaczy, że my, jako poszczególni nauczyciele, nie możemy ulżyć doli uczniów. I nie chodzi tylko o siódmoklasistów. W naszej grupie zawodowej jest niestety sporo osób, które uczą tak, jak 50 lat temu. Tymczasem od lat 70-tych świat poszedł do przodu. Stereotypowy obraz takiej nauczycielki pojawia się ostatnio w popularnej reklamie telewizyjnej. I nie są to niestety pojedyncze przypadki.
- Nie ma pan wrażenia, że to błędne koło? Że gdyby pensje nauczycielek i nauczycieli były wyższe, to w zawodzie byłoby więcej osób, dla których edukacja jest pasją?
- Znam wielu fantastycznych nauczycieli, którzy wykonują kawał dobrej roboty mimo niskiej pensji. Im na pewno należy się podwyżka. Chcą się szkolić, poznawać nowe metody, dla niech nie wszystkiemu jest winny system, MEN i uczniowie. Proszę nie zrozumieć mnie źle: chciałbym, żeby nauczyciele zarabiali więcej, ale ci świetni powinni zarabiać najwięcej. Walczmy nawet i o 1500 zł podwyżki, ale nie tylko o to. Jestem przekonany, że wtedy strajk miałby większe poparcie wśród rodziców i uczniów.
- A może łatwo panu tak mówić, bo jest pan dyrektorem niepublicznej placówki?
- Mnie w ogóle nie jest łatwo mówić, bo wiem, że się narażam koleżankom i kolegom. Chcę być jednak w porządku z samym sobą i wyraźnie powiedzieć, że nasz prestiż zależy nie tylko od tego, ile zarabiamy. A tak przy okazji… nauczyciele w mojej szkole zarabiają podobnie jak w szkołach państwowych.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,130517,24338076,strajk-nauczycieli-nie-wszyscy-nauczyciele-go-popieraja-w.html#s=BoxOpImg2
JohnKowalsky, skoro nie wiesz skąd wiem, i chcesz się dowiedzieć, to proszę bardzo: to, że ściągasz widać po tym, że nagle w twoich wpisach zmienia się rejestr. To wygląda upiornie, jakbyś nagle zaczął mówić cudzym głosem. Hahaha.
Odnalezienie w sieci miejsc, z których kopiujesz jest bardzo proste.
Jeden z rzekomo twoich tekstów był na tym blogu już wklejany przez belfraxxx dwukrotnie – w 2017 i w 2016 roku. Jednak on przynajmniej zaznaczał, że cytuje, choć nie napisał kogo (cytował tekst pana Włodzimierza Zielicza).
Rodzice chcą wszędzie…
–
Jak szkoła widzi przyszłość swego świata, to z dumą i niejaką złośliwą satysfakcją sadzi we wpisie Pan od Polaka.
I trzeba, kurna przyznać, że ma rację.
Rodzice chcą i płaca wszędzie, czemu nie mieliby raz jeszcze w szkole?
Płacą w gbinecie lekarskim, żeby ich zbadał dobry, a nie zatrudniony czy dorabiający gdzie indziej nieobecny lekarz.
Płacą do łapy w autobusie, żeby ich kierowca uczciwy, niewydający biletu przewiózł, a nie jakiś formalista z papierkami. Bo bez łapy, kierowca fachowy pójdzie do biedronki.
Płaca w gminie dobremu urzednikowi, coby plan budowy asfaltu pod furtkę zatwierdził. Inaczej pan inżynier odejdzie do biznesu w lidlu.
Płacą milicjantowi na drodze, bo inaczej odejdzie na ochroniarza i ten zły wystawi mandat…
Płaca nauczycielom, a jakże, a najlepiej najlepszym. Czemu nie tym, co zostali na lodzie publicznym a teraz chcą odejść by tych dobrych co już dawno odeszli (a których rodzice publiczni nie znają) poudawać.
Płacą więc rodzice, ale przecież nie płaczą.
Wie rodzic lekarz, milicjant, inżynier i każdy inny, że nauczyciel co bierze też do nich po coś przyjdzie i ta NAUKA szkolna wziątek zwróci się w dwójnasób.
„…cytował tekst pana Włodzimierza Zielicza…”
🙂
Ot, lekcja skromności: wiedzieć kogo cytować…
ohmy 7 stycznia o godz. 21:25 259778
O którym mim wpisie jest tu mowa?
Moim, of course…
W wielkim skrócie – problem jest taki, że ten strajk nie ma nawet najmniejszego sensu, gdy z definicji on nic nie wywalczy (bo wywalczyć nie może) dla nauczycieli, a tylko pogorszy sytuację materialną reszty Polaków. Po prostu protestujący nauczyciele (łącznie z nauczycielami przedmiotów ekonomicznych) są ekonomicznymi analfabetami, a więc nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć, że ponieważ pracują oni w sektorze budżetowym, to ich wyższe płace nominalne nie przyniosą większej podaży realnych towarów, a więc będą te podwyżki płac nominalnych finansowane w jeden z czterech poniżej podanych sposobów (gdyż innych po prostu nie ma i nie będzie, jak to mawiał ulubieniec polskich nauczycieli, czyli ex-minister Rostowski):
1. Przez obniżkę zarobków pozostałych pracowników budżetówki, co z kolei wywoła ich protesty, a pamiętajmy, że nauczyciele i administracja edukacji to jest tylko ok. 30% wszystkich zatrudnionych przez państwo (589,770 osób w oświacie na 1,896,340 osób ogółem);
2. Przez podwyższenie podatków (PIT, CIT, VAT etc.), akcyz, ceł etc., co spowoduje protesty 99% Polaków, czyli tych, którzy nie są nauczycielami a nawet i nauczycieli;
3. Przez zadłużenie się państwa na ten cel, czyli przez zwiększenie długu publicznego, co wymusi także albo podwyżkę podatków, albo też drukowanie „pustego” pieniądza czyli inflację, która szybko „zje” tę nominalną podwyżkę, tak jak to było np. w latach 1980-tych.
4. Przez „drukowanie” pustych pieniędzy, a więc znów inflacja „pożre” te nominalne podwyżki, nie tylko zresztą dla nauczycieli.
Fakty są bowiem takie, że:
- Ogólnie państwo polskie zatrudnia 1,896,340 osób, a wynagrodzenia tej grupy pochłaniają 88,257,470,000 złotych rocznie.
- Największą grupą zawodową opłacaną z pieniędzy podatników wcale nie są urzędnicy, a są to osoby zatrudnione w systemie edukacji, przy czym zostali do niej zaliczeni zatrudnieni w szkolnictwie powszechnym, wydzielonym, wyższym i w przedszkolach, a najwięcej etatów państwo opłaca w szkolnictwie powszechnym – 366,800 przy czym nie są to jednak najdroższe etaty, jako iż najwięcej zarabiają (co jest zresztą zrozumiałe) zatrudnieni w szkolnictwie wyższym, na co idzie 11,262,810,000 zł rocznie, a na przedszkola 4,906,070,000 zł rocznie.
- Zatrudnieni w edukacji generują także średnio największe koszty dla budżetu państwa: na 589,770 osób przypada bowiem rocznie 41,341,210,000 zł z budżetu państwa, co daje średnio 70,097 zł na osobę rocznie.
- Drugą najbardziej kosztowną grupą zawodową są zatrudnieni w wymiarze sprawiedliwości, gdzie średnia pensja rocznie wynosi 68,848 zł rocznie, a na 415,000 osób zatrudnionych tam państwo, czyli podatnicy, wydaje 21,092,730,000 zł rocznie, a co pod względem zarobków daje im trzecie miejsce.
- Ostatnie miejsce pod względem liczby osób opłacanych przez państwo stanowią zatrudnieni w służbie zdrowia: lekarzy i innych osób zatrudnionych w NFZ jest bowiem 361,820, ale dane dotyczące zarobków są tu niepełne, ponieważ NFZ nie udostępnia tych informacji.
Najbardziej niepokojący jest wysoki udział, wynoszący prawie 1/3, urzędników w całym sektorze publicznym, przy czym przez urzędników rozumie się tu osoby wykonujące prace związane z zarządzaniem, administracją, wykonywaniem zadań związanych z egzekwowaniem przepisów czy też redystrybucją środków (a więc także dyrektorzy szkół i pracownicy administracji szkolnej). O ile trudno jest sobie wyobrazić państwo bez policji (aczkolwiek proporcje zatrudnienia funkcjonariuszy linowych oraz tych pracujących za biurkiem może budzić poważne obawy o efektywność), o tyle jest to możliwe przynajmniej w części w odniesieniu do urzędników: edukacyjnych, skarbowych, ministerialnych i pozostałych.
Dane na podstawie https://www.gazetaprawna.pl/artykuly/744843,ile-osob-zatrudnionych-jest-przez-panstwo-i-ile-kosztuje-ich-utrzymanie.html