Problem z końcem roku szkolnego
Ostatni dzień roku szkolnego w 2019 przypada 21 czerwca, czyli w piątek po Bożym Ciele. Wiele szkół wpadło na pomysł, aby świadectwa rozdać już w środę, a piątek uczynić dniem wolnym. Niestety, to nie takie proste.
Anna Zalewska przypomniała, że ostatni dzień roku szkolnego przypada w piątek i żadna siła tego nie zmieni. Oznacza to, że na świadectwie musi być wydrukowana data 21 czerwca i że wcześniej uczniom nie można wydać świadectw. Jeśli więc w środę przed Bożym Ciałem szkoła urządzi uroczystą akademię, to bez rozdawania świadectw (decyzja minister tutaj).
Oczywiście, świadectwa wydrukować można wcześniej, tylko wręczyć dzieciom ich nie można. Jeśli więc szkoła chce mieć długi weekend, to musi rozwiązać ten węzeł gordyjski. Wiele placówek wpadło na pomysł, aby w środę był koniec nauki i uroczysta gala, a w piątek tylko rozdanie świadectw. Wcześniej uczniowie zadeklarują, czy przyjdą po świadectwa osobiście, czy można im wysłać pocztą. Miejmy nadzieję, że wszyscy wybiorą pocztę.
Komentarze
Pani Minister musi pokazać „kto tu rządzi” a decyzje ministra nie muszą być zgodne ze zdrowym rozsądkiem.
@kaesjot
Bodajże tylko w Polsce, w USA i w Italii są tak długie wakacje letnie. Zdrowy rozsądek powinien nakazywać decyzję o ich skróceniu, na rzecz większej liczby dni wolnych w trakcie roku szkolnego, tak jak w innych krajach. Dzieci są przemęczone, również nauczyciele. Dlatego wszyscy zainteresowani, jaka kania dżdżu, wypatrują końca roku szkolnego. Powrót do czterech okresów nauczania, z obowiązkową kilkudniową przerwą między nimi, mógłby radykalnie zmienić klimat zarówno w samej szkole (vide ostatnie wpisy gospodarza), jka i wokół niej. Czy związki oświatowe nie mogłyby zainspirować rzetelnej debaty: za i przeciw ?
Oczywiście powinno być jak, a nie jka. Pewnie irytacja tym podlizywaniem się polityków społeczeństwu przed wyborami. Zmiana organizacji roku szkolnego nie wymaga pieniędzy, nie ma barw ideologicznych, a linia podziału to stosunek do edukacji: podział na tych, którym zależy na kiepskiej i tych, którzy chcieliby uczynić ją lepszą. Brak debaty wskazywałby, że tych ostatnich w Polsce są ilości jedynie śladowe, na co wskazują wszystkie reformy po 1989 r. 🙂
@Krzysztof Cywiński
Zwracam uwagę na klimat i fakt, że polskie szkoły nie mają klimatyzacji … 😉 A tu w czerwcu ponad 30 i we wrzesniu też …
W Islandii wakacje trwają jeszcze dlużej,chyba ok 4 mies.
W Kanadzie podobnie jak u nas, ale kończą w ostatni weekend czerwca.
Z wyjątkiem prowincji Quebec ,tam konczą ok 23 czerwca,ale zaczynają wcześniej rok szkolny.
Studenci za to kończą zajęcia w kwietniu a rozpoczynają we wrześniu.
jeszcze mała.ciekawostka
tu Boże Ciało obchodzone jest w niedzielę po naszym święcie,tzn. niedziela też jest ” ruchoma”.
Czy szkoła powinna konfliktować z potrzebami ducha?
–
Nie rozumiem (!!!) po co ten wpis Gospodarza.
Przecież nie można zawierzyć, jakoby oderwany był On od realiów zakładu, który współtworzy.
Jest bowiem jasne, że polonistka-ministra realizuje podstawę programową wykluczającą czynienie staraniem szkół Boże Ciało dniem wakacyjnym, odzierającym polonistów (i dziatwę im poddaną) z imperatywu święcenia dnia świętego.
Temu zgubnemu skutkowi zaś, mogłyby przysłużyć się wakacje, otwierane już w Wigilię Bożego C.
Panie Chętkowski, dlaczego, w czyim interesie szerzy Pan zwątpienie w święte racje polonizmu władzy na służbie Pana?
–
Gekko
3 października o godz. 14:57 256750
Ten czwartek jest dniem wolnym od pracy, od pójścia do szkoły. Nikt nikomu nie nakazuje, aby wtedy świętował. Po prostu, nauczycielstwo nie chce iść do pracy w piątek, ale chce wziąć forsę za niepójście do pracy w piątek. Ma prawo nie pracować w dzień pracy i ma prawo wziąć forsę za niepracowanie. To twoja forsa podatnika, więc tym bardziej ma prawo.
A, chcę przy okazji cię pocieszyć, jestem na 100 % pewien, że za niemal trzy tygodnie wygram w wyborach samorządowych (okręgi jednomandatowe i NIE jestem nr 1 na liście). Chce cię także zmartwić, otóż, kandydat na radnego pan Hartman publicysta „Polityki” nie ma takiej 100 % pewności, choć jest nr 1 na liście.
@ontario
Może u ciebie na wsi uczniowie po wolnym czwartku przyjdą karnie w piątek do szkoły na zakończenie. W wielkich miastach albo już zaczynają wakacje albo wyjeżdżają z rodzicami na długi weekend. Więc w piątek po prostu na tę „uroczystość” mało kto przyjdzie bo świadectwo szkolne ukończenia klasy do niczego mu nie jest potrzebne, a może je odebrać do powieszenia na ścianie również 1 września … 😉 Z lenistwem nauczycieli nie ma to wiele wspólnego, zwłaszcza, że w tym ostatnim tygodniu zajmują się głownie produkcją świadectw – druk, pieczątki, podpisy etc., a młodzież, mając już wystawione(!) oceny, raczej szkoły w te dni unika …
Od 1 września tego roku pisowcy wprowadzili do szkół podstawowych coś świetnego: nauczanie zindywidualizowane (dla uczniów np. wybitnych), skorzystają uczniowie, skorzystają nauczyciele (nadgodziny). W mojej wiosze już korzystają…
Czy może ktoś wie, gdzie autor tego bloga napisał coś o tak znakomitym rozwiązaniu? Przeglądałem teksty z całego września, ale sza. Widocznie autor nie może wymyślić, jak z tego powodu łupnąć w minister?
belferxxx
3 października o godz. 16:23 256752
Czegoś nie kapuję w twoim wpisie. To w piątek też będą produkować świadectwa – druk, pieczątki, podpisy etc.? W dniu rozdania świadectw? Czy też może zrobią to przed czwartkiem. O lenistwie nie napisałem ani słówka, natomiast napisałem, że chcą dostać forsę, NIE IDĄC DO PRACY i że mają do tego prawo, bo Gekko im płaci. Teraz dodam, że to bardzo wychowawcze, że można zarobić, nie będąc w pracy.
@ontario
Czego się czepiasz ?
Przecież w dniu rozdawania świadectw nie ma zajęć czyli nie ma pracy!
W końcu za co się należy wynagrodzenie – za pobyt w miejscu pracy czy za wykonaną pracę ?
A ponadto nauczyciele to co mieli zrobić to zrobili tyle, że wcześniej, kosztem dodatkowego czasu pracy czyli w „nadgodzinach” a za to w pierwszej kolejności pracodawca ma obowiązek dać „wolne za nadgodziny”.
@ontario
Nie udawaj, że nie rozumiesz. Chodzi o to, że na akademię w piątek 21 czerwca pies z kulawą nogą nie przyjdzie. Więc jej de facto nie będzie. Nawet jeśli zmusisz nauczycieli żeby się stawili. W imię czego??? 😉 A to przecież głos suwerena powinien być dla ciebie najważniejszy … 😉
Proponuję na rzeczony piątek przesunąć jeden dzień rekolekcji. Wtedy świadectw mógłby udzielić kapłan.
@ Płynna Rzeczywistość
3 października o godz. 19:05 256760
Proponuję na rzeczony piątek przesunąć jeden dzień rekolekcji. Wtedy świadectw mógłby udzielić kapłan.
Wkurzasz, Płynny, dowodząc jako jedyny z grupy zawodowej na tym blogu, że nauczyciel nie tylko może być inteligentny (a więc zwinnie dostosowujący się do zmiennych warunków) , ale też czynić to poprzez nauki.
Oczywiście te Kościoła.
Takich nam, Synu, trzeba.
Nb. dzień bez książki jeśli nie-do-nabożeństwa w dniu ważenia tornistrów to zapewne też Twój trik?
🙂 🙂 🙂
kaesjot
3 października o godz. 16:59 256757
Rozdawanie świadectw, rozdawanie nagród, przemówienia (cała piękna uroczystość, którą jako b. uczeń wspominam z rozrzewnieniem) rozmowy z uczniami to nie jest praca? No, chyba że nie jest… Zawsze rozumiałem, że praca nauczyciela jest niewymierna, wychowawcza, edukacyjna, opiekuńcza… A tu się okazuje, że kopanie rowów…
belferxxx
3 października o godz. 17:05 256758
Ja zmuszę? Żarty? Nie jestem pracodawcą.
Kurczę, jest cudny przełom, uczniowie szkoły podstawowej od września mogą wreszcie mieć zajęcia zindywidualizowane, wybitni uczniowie, mający oryginalne pasje, indywidua itp. mogą się spełniać, nie będąc razem w grupie z innymi (na niektórych lekcjach), skorzystają nauczyciele (nadgodziny), nauczyciele mogą opracować dla tych uczniów koncepcje autorskie…
A tu cisza, cisza. Tylko bój o to, aby nie być z uczniami, aby nie być w szkole w tak śliczny dzień rozdania świadectw, wręczania nagród… A co? A niech przyjdzie tylko jeden uczeń w ten piątkowy dzień 21 czerwca 2019, to nie można się cieszyć, że choć jeden jest…
Ale przyjdzie czas, że zatęsknicie za tym jednym, czy paroma…
@belferexx
„Nie udawaj, że nie rozumiesz. Chodzi o to, że na akademię w piątek 21 czerwca pies z kulawą nogą nie przyjdzie. Więc jej de facto nie będzie. „?
SERIO? Być może mieszkam w innym rejonie kraju, ale takiego czegoś w swojej powszechności nie ma u nas. Zdarzają się takie przypadki, ale przypadki.
Pomijam, że pewnie wszystkie dokumenty: świadectwa, dyplomy itd. itp. będą już w środę wydrukowane i przygotowane, a w piątek to apel i wręczenie świadectw: najpierw uczniom wyróżnionym w nauce i sporcie, a potem w klasach- reszcie.
Przypominam sobie zakończenia roku szkolnego, gdy byłem uczniem… Nauczyciele z naręczami kwiatów, bombonierkami, czekoladami – od nas. My ze świadectwami, nagrodami – od nich… Święto!
Gdy teraz was czytam i widzę, jak lamentujecie, że może nasze wnuki nie przyjdą… Obrzydzenie do waszej postawy… Niszczycie wszystko, co najpiękniejsze…
@Anna
Tak jak napisałem – w Polsce wiejsko-powiatowej jest zapewne inaczej. W wielkich miastach(szczególnie w czerwcu czy maju!) piątek po WOLNYM czwartku to część długiego weekendu. Wiele firm i urzędów nie pracuje, bo ludzie biorą na piątek wolne. A jeszcze początek wakacji (wczasy krajowe rozpoczęte wtedy będą dłuższe, na zagranicznych można jakąś ulgę załapać!).BTW – duże miasta to co najmniej połowa populacji Polski … 😉
Dawno temu to już mówiłem: NIK: Niska jakość kształcenia uczelni wyższych. Coraz słabsi uczą coraz słabszych. Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła raport na temat jakości kształcenia w polskich uczelniach wyższych. Zdaniem NIK, system oceny jakości kształcenia nie działa, a z powodu braku chętnych na studia przyjmowani są coraz słabsi kandydaci. NIK przyglądała się sytuacji w uczelniach w latach 2015-2017. Obraz, jaki wyłania się z raportu, nie jest budujący.
Jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, który przyjrzał się raportowi, NIK ustaliła, że w Polsce nie działa system oceny jakości kształcenia. W wielu szkołach wyższych coraz słabsi wykładowcy uczą coraz słabszych maturzystów. To także efekt tego, że z powodu braku chętnych uczelnie przyjmują słabych kandydatów. W efekcie polskie uczelnie nie mają co liczyć na wysokie miejsca w międzynarodowych rankingach. W prestiżowym rankingu szanghajskim w 2018 r. UW znalazł się dopiero w czwartej setce, a UJ – w piątej. To jedyne polskie szkoły wyższe, które znalazły się w zestawieniu.
NIK: Szkoły wyższe często wyrzucają pieniądze w błoto. NIK diagnozuje też, że pieniądze inwestowane w kształcenie studentów na publicznych uczelniach to często środki wyrzucone w błoto. W kraju nie ma też jednolitego systemu oceny jakości kierunków. W Polsce działają trzy instytucje monitorujące jakość kształcenia: Polska Komisja Akredytacyjna, Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów oraz Rada Główna Szkolnictwa Wyższego. Pracują osobno, a – zdaniem NIK – prawdziwe korzyści system szkolnictwa wyższego odniósłby, gdyby działały synergicznie.
Najwyższa Izba Kontroli krytykuje polskie uczelnie. Najwyższa Izba Kontroli zwraca też uwagę, że żadna ze skontrolowanych uczelni nie miała ustalonego progu minimalnej liczby punktów z matury, od której przyjmowano by absolwentów. Inny problem to brak ustalonych ścieżek rozwoju dla kadry. Dlatego też pracownicy dydaktyczni rekrutują się najczęściej spośród pracowników naukowo-dydaktycznych, którzy nie uzyskali kolejnego stopnia naukowego.
Więcej: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24001024,najwyzsza-izba-kontroli.html#s=BoxNewsLink&a=66&c=125
John,
Oryginał w DGP jest nawet ciekawszy: http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/1286863,raport-nik-o-ocenie-jakosci-ksztalcenia.html
Nie wiem tylko, czy naprawdę jest nad czym drzeć szaty. Np. prorocy złej nadziei wieszczą, że wraz z kulturą masową upad(ł)a kultura muzyczna. Może i tak, może i nie. Jednak proszę mi wskazać czasy, w których słuchano by więcej muzyki niż obecnie, nawet jeżeli 50% z niej jest na poziomie zespołu Łykend. Prawdziwym problemem jest to, że ani szkoła, ani uczelnie wyższe nie nadążają za tym, co się dzieje za ich oknami. Przecież w zakresie społeczeństwa elektronicznego młodzież, nawet ta ze szkół branżowych, bez żadnej sformalizowanej nauki bije profesorstwo belferskie i profesorstwo habilitowane na głowę.
@Płynna Rzeczywistość
Nie jest mi potrzebny ktoś, kto biegle posługuje się smartfonem lecz potrafi czytać i rozumieć rysunek techniczny, dobrać odpowiedni materiał, natrasować i wyciąć odpowiedni z niego detal, powiercić, nagwintować pospawać i pomalować. Inny z branży budowlanej powiedziałby czego on oczekuje od kandydatów do pracy.
Tymczasem absolwent politechniki nie potrafi w praktyce wykorzystać zasady dźwigni jedno, czy dwustronnej !
Co mi po jego wiedzy, skoro jest ona bezużyteczna.
@Płynna nierzeczywistość
Nasze wyższe uczelnie są do bani to fakt. Ale ucząc w szkole już prawie 40 lat nie spotkałem jeszcze inspektora NIK ją kontrolującego, który by cokolwiek miał z nią wcześniej do czynienia, rozumiał jej funkcjonowanie. Zawsze domagali się możliwie dużo papierków z pieczątkami i podpisami i się dziwili, że nie wszystko w szkole wiąże się z taką papierologią. Więc racze sądzę, że ten „raport”NIK to pic na wodę, wzięty raczej z sufitu przez wyjątkowo po królewsku wynagradzany personel tej instytucji – jakoś swoje etaty trzeba uzasadnić … 😉
@belferxxx
To, że kontroler z NIK-u sprawdza głównie papiery jest w jakimś stopniu zrozumiałe. Gorzej, że tak wygląda nadzór kuratoriów nad szkołami. Pracują tam byli nauczyciele, niestety, którym daleko do dawnych wizytatorów, którzy dzrewiej kontrolowali dokumentację szkolną niejako przy okazji, a skupiali się jednak na pracy nauczyciela, dyrektora (kierownika) czy też wyposażeniu szkoły. W kuratorium byli zatrudnieni metodycy, dysponujący odpowiedną bazą i wiedzą. Niestety obecnie kuratorium uzasadnia swoje istnienie kontrolami, a wobec faktu, że jedna lub dwie osoby sprawdzają całą szkołę, nadają się tylko do oglądania dokumentów, bo cóż np. taki historyk mógłby pomóc w nauczaniu matematyki?
A problemy z uczelniami są takie, że najzdolniejszym niekoniecznie opłaca się habilitować na uczelniach, gdyż gdzie indziej są pieniądze, nie chcą jako asystenci uprawiać pańszczyzny za swoich promotorów, sam doktorat jest łatwiej i szybciej zrobić na uczelni zachodniej, a same uczelnie nie zreformowały się tak naprawdę, mimo, że dzięki środkom unijnym i państwowym otrzymało całą rzekę pieniędzy.