Koło historii alternatywnej

Szkoła kipi patriotyzmem. Nawet w tak liberalnym liceum jak moje jest nad wyraz bogoojczyźniano. Uczniowie zaczynający naukę pytają więc, czy wykładana obecnie wersja historii, ewidentnie przerysowana, na pewno będzie na ich maturze. Jeśli takiej pewności nie ma, może warto uczyć się też innej wersji dziejów.

Obecne pierwsze klasy będą przystępować do matury w roku 2021. Po drodze są wybory do Sejmu. Jeśli wygra PiS, szkoła będzie kontynuować partyjną wykładnię historii, a nawet ją pogłębi. Jeśli zaś zmieni się władza, zmienią się też treści tego przedmiotu oraz sposób nauczania.

Podobny problem pojawił się w edukacji na przełomie lat 80. i 90. Po wygranych przez Solidarność wyborach nie wiedziano, czy na maturze będzie obowiązywać wiedza komunistyczna (do egzaminu dojrzałości przystępowały roczniki edukowane w duchu poprzedniego ustroju), czy niekomunistyczna. Ustalono, że pytania mogą być komunistyczne (nie było czasu, aby zmienić zestawy maturalne), ale odpowiedzi mają być niekomunistyczne.

Nie wiadomo, czy uczniowie pytają poważnie, czy robią sobie jaja. Odpowiedzialni nauczyciele zaczynają jednak myśleć, czy nie uruchomić na wszelki wypadek koła historii alternatywnej, czyli takiej, jaka będzie obowiązywać, gdyby PiS przegrał wybory w roku 2019. Na razie pomysł jest w zalążku. Ciekawe, kto pierwszy zaryzykuje i jakie poniesie konsekwencje.