Co to znaczy „na galowo”?
Wczoraj była niedziela handlowa, więc sporo rodziców ruszyło do sklepów, aby kupić dziecku strój na rozpoczęcie roku szkolnego. Chodzi o tzw. strój galowy.
Niestety, strój galowy w rozumieniu rodziców i dziecka to dwa odległe światy. Starzy najprawdopodobniej myślą o białej bluzce i granatowej bądź czarnej spódniczce dla dziewczynki i spodniach w ciemnym kolorze dla chłopca. Idealnie jest biało-granatowo, może być biało-czarno. Inne kolory odpadają. Tu nie ma miejsca na pomysłowość.
Inaczej widzą to uczniowie. Im starsze dzieci, tym większa skłonność do ekstrawagancji. A licealistom chodzi już tylko o to, aby rówieśnicy zazdrościli, że nie oni wpadli na taki pomysł, żeby dyrekcji szczęka opadła do ziemi, żeby wychowawczyni zapadła się pod ziemię ze wstydu, a reszta nauczycieli udawała, że nie widzi.
Aby tak się stało, najlepiej sprawdza się T-shirt z odlotowym napisem po angielsku. To jednak zdaje się wychodzić z mody. Przydałoby się coś naprawdę mocnego, co rozrusza drętwą imprezę, a może nawet rozpęta burzę. Niektórzy idą więc dalej i stawiają na zajebiste tatuaże. Trend tatuowania się wśród uczniów ma tendencję rozwijającą.
Zgodnie z oczekiwaniami, nauczyciele udają, że tego nie widzą, a rodzice pewnie nie widzą naprawdę. Tylko handel zdaje się być przygotowany do tego trendu, bo tradycyjnych strojów galowych w sklepach jak na lekarstwo. Szukałem i niczego nie znalazłem. Zostaje więc albo T-shirt, albo tatuaż, ewentualnie coś po babci.
Komentarze
Znaczenie kreatywności, czyli studio gala.
–
Szkoła za mało płaci i jeszcze mniej ubogaca w kreatywność.
Nowa formuł bloga załatwia te dwa problemy za jednym zamachem.
Jesli ktoś ze zgredów blogowych jeszcze nie wie, obecnie wymarzoną kwalifikacją zawodową produktów edukacji szkolnej jest zarobkowanie za pomocą reklamowania w internecie.
Taki wyedukowany bloger czy jutuber kosi tygodniowo niemałą kaskę, wciskając kit reklamowy umysłowym małolatom, mając siano na wykluczające z wykluczenia dziary i dragi, o wiele większe niż zgred czy belfer …rocznie.
Pomysł, aby product plejsmentem wesprzeć (oczywiste tu słowo reklamowe) dolę belfra na belferblogu, ja kupuję z entuzjazmem.
Temat: Gallux-Show (kto pamięta…) wprost w tym tygodniu idealny, belfrzy oczekują („galowe” ???) rewii na martyrologicznym apelu inicjalnym.
Napiszcie więc, o zgredy, konstruktywnie, gdzie i jakiej marki ciuchy, jak najbardziej galowe, można ustrzelić bez wychodzenia z domu, a los wiodącego belferblog ma szanse na diametralną odmianę.
Ja jestem za i polecam alibabę, byle chińskie rozmiary kołnierzyka pasowały do rozmiaru główki, co tak pracuje.
Galowe mundurki komunizmu we własnych główkach przyniosły wszak sprytnym Chińczykom dobrobyt cudzego kapitalizmu, idealnie dowodząc co uszczęśliwiłoby powrót belfrów do pracy – nieustającą galą.
Uczmy się więc i bogaćmy, powodzenia!
–
Do przeczytania. Jednak tak jak myślę. Każdy powinien się uczyć wśród tych, którzy reprezentują podobny poziom intelektualny. Inaczej marnujemy talenty.
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,150427,21092785,reforma-edukacji-pis-niech-reformatorzy-szkol-zajma-sie-sciaganiem.html
Krzysztof Cywiński
27 sierpnia o godz. 6:55 256253
Oczywiście, że gazety piszą inaczej, bo – jak wynika z artykułu, do którego pan podał adres – piszą o limitach (górnych). Ja podałem panu realną kwotę, jaką dostaję jako radny – 2017 śr. 350 miesięcznie.
A teraz odpowiem na pańskie pytanie. Gdy zostałem radnym, całkiem niedawno, od razu na powitanie w jednym z sołectwem (nie mój okręg) usłyszałem, że mam ryj przyspawany do koryta i że odpowiadam za zło, które dotknęło jego wieś 50 lat wstecz… Po raz pierwszy byłem radnym i to zaledwie 2 tygodnie, a już miałem ryj, koryto i odpowiedzialność za sprawy zaistniałe, gdy chodziłem do przedszkola…
Otóż, proszę pana, jestem początkującym samorządowcem, to raz), a dwa, radni zgodnie z prawem nie rządzą, rządzi wójt, radni to organ uchwał, wójt ma władzę wykonawczą. Taki rozdział władz jest właściwy, oto walczy „Polityka”, „GW” i wielu innych, aby władze były rozdzielone.
A, na marginesie, za mojej kadencji radnego budżet gminy wzrósł o ponad 80 %, dlatego startuję ponownie, liczę, że wygram. Nie od razu Kraków zbudowano.
kwant25
26 sierpnia o godz. 20:11 256250
Niewtrynianie się rady w sprawy dydaktyki i wychowania – to trzeba było wywalczyć, wiele batów z tego powodu dostałem, że protestowałem podczas sesji, gdy chciano oceniać nauczycieli. Prawo jednak to prawo i radnych ma zwłaszcza obowiązywać: prawo mówi: rada nie ma władzy oceniania nauczycieli i kwita.
Oczywiście, stała jest groźba, że wygrają w wyborach ci kandydaci na wójta, radnego, którzy chcą oszczędzać na szkole, narzucać swą wolę szkole. Mają oni duże poparcie i nawet wchodzą do drugiej tury (kandydaci na wójta). Dlatego tym bardziej agituję wśród kolegów nauczycieli, aby brali swoje sprawy w swoje ręce: kandydować na wójta, na radnego. W każdej radzie powinno być najmniej 2 radnych nauczycieli.
To był zawsze problem…ucznia, a w konsekwencji rodzica. Nawet pośród bieli z granatem i czernią (a buty, rajstopy, fryzura?) mogła być ta lepsza i gorsza biel, etc., np. dziewicza i po rodzeństwie, z MHD i z komisu, szyte na zamówienie. Może birety i tuniki na wzór szkół brytyjskich, rozwiązywałyby problem pt. „mamo, nie rób mi siary” 🙂
W szkole mojej najmłodszej latorośli ( o ile pamiętam, rówieśniczka córy Gospodarza) młodzież sama poddaje ostracyzmowi próby rewii mody.
@ontario
Klasy integracyjne,ok. :na religii, plastyce, wf. Niech Pan zawalczy o środki i organizację zajęć w grupach, chociażby tylko w dwóch na początek, z języków obcych i matematyki. Wdzięczni będą rodzice jednych i drugich, z poziomem wymagań relatywnie adekwatnych do umiejętności, zdolności i chęci, również w zakresie prac domowych.
Krzysztof Cywiński
27 sierpnia o godz. 15:30 256263
Teraz najważniejsze było, aby nie łączyć oddziałów (z dwóch klas – jedna). To się udało, choć już arkusz organizacyjny z łączeniem został opracowany i zatwierdzony (także przez związki zawodowe w maju), teraz będzie aneks.
To nie są sprawy proste, zawsze część radnych dąży do oszczędzania na szkole, trzeba nie tylko przekonywać, ale i dokonywać racjonalnych wyborów, tzn. co pilniejsze, co możliwe, co konieczne itp.
U nas nie ma klas integracyjnych, dlatego zbyt dobrze się w problematyce nie orientuję, w każdym bądź razie, dyrekcja nie zgłaszała radnym takiej potrzeby. To sprawa zatem dalsza, po wyborach, jeśli uda mi się wygrać, do poznania, określenia potrzeb itp.
@ontario
Trzymam kciuki 🙂
@ontario 27 sierpnia o godz. 11:29 256260
Oczywiście, stała jest groźba, że wygrają w wyborach ci kandydaci na wójta, radnego, którzy chcą oszczędzać na szkole
W USA masa rzeczy zależy, nie chcę napisać, że wszystko, ale blisko, od szeroko rozumianej wartości twojej nieruchomości.
Jakość lokalnych szkół jest jednym z krytycznych czynników wpływających na wartość okolicznych domów i mieszkań. Każdy sprzedawca (indywidualny czy zawodowy) podkreśli posiadanie dobrych (rankingowo i w każdy inny sposób) szkół i przemilczy niezbyt dobre szkoły. Nawet bezdzietni kupcy rozumieją, że warto zapłacić wysokie podatki na szkołę i na bibliotekę bo to oznacza, że okolica jest bezpieczniejsza. Każdy wie, że budżet tych instytucji w lwiej części zależy od lokalnych podatków. Dopłaty ze stanu i federalne są ważne, ale mniejsze od lokalnych funduszy. Gdy stają się większe jest to najlepszy znak, że najwyższy czas się wyprowadzać, bo lokalna baza podatkowa jest słaba, ergo twoi sąsiedzi są ekonomicznie słabi i jakość wszystkich służb (policja, straż pożarna, szkoły, szpitale, drogi, woda, ścieki, śmieci, itd.) jest marna.
zza kałuży
28 sierpnia o godz. 16:40 256266
To nie tak.
Doprowadzili do tego (politycy państwowi), że niemal w każdej wiejskiej gminie jest tylko jedna jedyna szkoła. To się zaczęło już w latach 70-tych. Rodzic właściwie nie ma żadnego wyboru, musi posłać dziecko do tej jednej szkoły gminnej.
Wartość więc jego domu, mieszkania nie ma nic wspólnego z lokalizacją i wartością nauczania w szkole. Czy rodzic zapłaci więcej na szkołę, czy mniej – niczego w niczym to nie zmienia. Dlatego w każdej kampanii wyborczej są kandydaci na wójtów i na radnych mający hasło: łupnąć w szkołę. Są nawet tacy radni, którzy zyskują uznanie hasłem: jak słyszę szkoła, to mi się nóż otwiera w kieszeni.
Moje hasło: możemy chodzić w łachmanach, ale dzieci uczyć musimy…
Krzysztof Cywiński
27 sierpnia o godz. 19:19 256265
Dzięki!
Moje hasło wyborcze: możemy chodzić w łachmanach, ale dzieci uczyć musimy.