Ostatnie bastiony nieuprzejmości
Upadają polskie bastiony braku kultury. Ostatnio jechałem pociągiem z Łodzi do Suwałk i nie mogłem się nadziwić, jak uprzejmi są pracownicy kolei. To nie to, co było kiedyś. Człowieka opieprzano z byle powodu, a jak proszono o bilet, to aż ciarki chodziły po plecach. Jak ktoś chce poczuć stare dobre czasy, to wybór ma niewielki. Podobno nie zawodzi tylko oświata oraz służba zdrowia.
Oczywiście, trudno mi oceniać własne gniazdo. Zachowujemy się w szkole od lat tak samo. Tradycja głosi, że nauczyciel powinien być jak pies: wtedy dobry, kiedy zły. Zresztą uczniowie są do tego przyzwyczajeni. Kiedyś zdarzyło mi się, że po przyjściu do pracy pierwszy powiedziałem dzieciom „dzień dobry”, a chodząc po korytarzu, uśmiechałem się do każdego. Wtedy woźna nie wytrzymała i zapytała, czy coś mi się stało. Żona wyjechała z domu czy co? Bo zachowuję się dziwnie. Normalny nauczyciel chodzi wściekły po szkole i tylko szuka okazji, aby pokazać, kto tu rządzi.
Nauczyciele przynajmniej mają wakacje, kiedy to mogą spuścić z siebie trochę powietrza. O wiele gorzej jest w służbie zdrowia. Niedawno miałem sprawę do załatwienia w szpitalu. Lekarz prowadzący chorego był tak nieuprzejmy, jak ja w ostatnich dniach przed wakacjami. Opędzał się ode mnie jak od muchy, udawał, że go nie ma w pokoju lekarzy, a na moje pytania odpowiadał niezrozumiałym słowem i natychmiast gdzieś uciekał. Wykapany ja. Mam nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy szkolić nauczycieli albo lekarzy, jak być miłymi i uprzejmymi. Upadłaby tradycja, a Polska przestałaby być Polską. Czy tego na pewno chcemy?
Komentarze
Jak mi teraz brakuje tego szkolnego „trzynastka do tablicy!” albo „nic głąby nie pojmujecie i niczego wam się nie chce uczyć!”
Człowiek rozleniwił się teraz w korporacji bo czego się nie dotknie to zaraz jakaś premia, nagroda albo pochwała od Dyrektora.
Jakby nam tą Polskę ktoś skradł.
Mam nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy szkolić … jak być miłymi i uprzejmymi.
–
Gdyby sądzić słowa po ich poloniźmie, to „szkolić” bierze się ze szkoły. Co wiele wyjaśnia, o ile szkołę i jej polonizm traktować poważnie.
Czy jednak uprzejmość podlega obowiązkowi szkolnemu? Jeśli nawet nie, to z niego wynika… Taka też i wartość desygnatu, jaka szkoła.
Można miec więc, jak my mamy, szkołę ogłupiającą w sposób uprzejmy, nienachalny, bo przymusowy (jaki materiał uczniowsko-rodzicielski, takie wyniki), pociągi zawszone, brudne i spóźniające się, na co uprzejmie nie reaguje personel częstujący (uprzejmie) lurą na styropianie (bo to wina taboru, ministerstwa i chamstwa pasażerów)…
O uprzejmości lekarzy szkoda mówić, bo jak uprzejmie podchodzić do bezprzykładnej i bezpłatnej roszczeniowości uczniów (pardą: pacjentów)?
Co łączy te uprzejme byty o nieuprzejmych rezultatach swej pracy?
Ano właśnie uprzejmy, klientystyczno-państwowy ustrój społeczno-umysłowy, który je konstruuje i powiela edukacją szkolną.
O nieuprzejmych lekarzy w ich prywatnych gabinetach, kolejarzy na fusze przewożących drobne paczuszki z dajmy na to, Berlina, czy nauczycielach na korkach trudno, coraz trudniej.
O czym jakże uprzejmie, łamiąc ethos komentatorski, Panu Chętkowskiemu na uprzejme zaproszenie wpisem, donoszę.
Uprzejmy i życzliwy Gekko, na urlopie od trzeźwości (umysłu).
I znów mmoje doświadczenie wyraźnie mija się z doświadczeniem drogiego Gospodarza. Może to szkoły w dużych miastach gromadzą nieprzyjemnych nauczycieli? Ja widzę inny problem. Też zdarza mi się mówić uczniom „dzień dobry” jako pierwszej, ale z innego powodu niż dobry humor od rana. Otóż po to, żeby im uświadomić, że „dzień dobry” w ogóle stnieje. Bo są tacy, którzy chyba o tym nie wiedzą. I, szczerze, mam w nosie, czy mi powiedzą, czy nie, ale mam także świadomość, że swój brak kindersztuby przenoszą potem poza mury szkoły.
Skoro rodzice nie potrafią ich nauczyć, my musimy się przynajmniej starać.
W innym przypadku wyrastają z nich na przykład tacy „grzeczni inaczej” lekarze.
Pan opisuje nauczycieli w tym swoim sławnym z tego, że niby dobre liceum? Dobre bo nauczyciele źli i nieuprzejmi?
Też pracuję w podobno dobrej szkole, ale z uprzejmością u nas jest zupełnie inaczej, chamstwa wobec uczniów nie uświadczysz. I dla siebie jesteśmy życzliwi.
Pan, chyba jednak nie lubi nauczycieli.
@ nauczyciel_pl
–
Och, i gdzież ta uprzejmość …w korzystaniu z wiedzy o języku szkoły?
Przecież Pan Chętkowski nie pisze o swojej szkole, ani nawet o nauczycielach, lecz posługując się mową nie-zależną, z ironiem i sarkazmą wywraca krzywdzące stereotypy na nice, poprzez ukazanie ich w krzywym zwierciadle rzeczywistych chamów, buraków i niegodziwców (plus soczysta kpina z pkp) otaczających coraz ciaśniejszą pętlą bastion szkolnictwa…
Panie nauczycielu_pl, trzeba czytać arebury, arebury…
O czym uprzejmie donosi,
życzliwy.
@Gospodarz
To jest przykład poważnego bloga o problemach polskiej oświaty i nauczycieli!!! A u Pana … 😉
http://www.wokolszkoly.edu.pl/blog/ostatni-zgasi-swiatlo.html
Niedawno zatrudniliśmy dwóch młodych ( 19 – 20 lat ) pracowników ( skończyli edukacje na gimnazjum). Zaskoczyło mnie, iż do starszych pracowników, którzy mogli być ich dziadkami zwracają się po imieniu. Spytałem ich czy to teraz takie obyczaje, bo mnie uczono, że do starszych zwracamy się poprzez Pan/Pani.
Pojęli !!!
@ kaesjot…
Była też, i to publiczna, jeszcze większa obraza kultury chrześcijańskiej i uprzejmości słowiańskiej, w dodatku obrzydliwie wikłająca w te świńtwa Poska Szkołę.
W jednej z reklam telewizyjnych, Polski Wuefmen (pl.: Pan Od Wychowania, tfu, Fizycznego) wiódł dziatwę szkolną na pohańbienie żarciem hamburgerów, kończąc swe niecne dzieło staropolskim „…no i fajnie” (niem.: wykwintne).
Czy takich „wychowawców” nie należałoby uprzejmie i po polsku za to bigosować*?
–
*) bigos: tradycyjne danie bawarskie.
–
PS Szkoła uczy, szkoła bawi, kult-szkoła od chamstwa Cię zbawi…
@Gekko
Ten „WFmen” w reklamie to jakiś chałturzący aktorzyna. Na dodatek pewnie amerykański bo oni podkładają tylko polski głos do światowych reklam … 😉
W ogóle warto odróżniać reklamową fikcję od REALU(np. reklam upadających(!) banków) bo można się sparzyć boleśnie … 😉
Fikcja do wyuprzejmienia na jawie.
–
Poska szkoła powinna jawnie uczyć dzieci, jak unikać zagranicznego kapitału i tradycyjnie (tradycyjnie, koledzy!) kapitalizować go jumą przez granice.
I w ogóle: jak dać odpór chałturom, aktorzynom, hamerykanom i tym, no…na z (jak w reklamie „chce się bić ‚ż’ „, zresztą to jedno i to samo).
Ale uprzejmie, na wuefie, tak żeby nie zostawiać śladów, a nie tak ordynarnym przykładem własnym, że widoczny jak Szydło z jarka.
Żeby po takej szkole był zasłużony real na jawie, robota w osiedlowym spożywaczaku przy pyrach, a niedziel na mszy.
–
Ostatnio miałem na bakier z jednym kuszetkowym.
Pisze Gospodarz:
„To nie to, co było kiedyś…. Jak ktoś chce poczuć stare dobre czasy, to wybór ma niewielki. Podobno nie zawodzi tylko oświata oraz służba zdrowia.”
Nie zawodzi też np. Daniel Passent.
Niedawno na jego blogu jeden z internautów podsumował trafnie opinie Passenta z ostatnich kilkunastu lat:
„@ontario
6 lipca o godz. 7:46
Dlaczego miałbym się interesować tekstem EN PASSENT, skoro od 2005 jest to jeden i ten sam tekst powielony już setki razy, ten sam tekst antypisowski i protuskowy?
To, co pisze pan Passent w jednym i tym samym tekście, nie ma żadnego znaczenia, z góry wiadomo, co napisze. Czytam tytuł, pierwsze i ostatnie zdanie, na całość szkoda czasu”.
Tak, Daniel Passent zawsze pisał tak jak tego oczekiwała Redakcja. I nadal tak robi.
W ten sposób przetrwał jako „komentator” w POLITYCE – a i gdzie indziej – ponad 60 lat…
„Jak ktoś chce poczuć stare dobre czasy, to wybór ma [wcale nie tak – grzerysz] niewielki”…
grzerysz
6 lipca o godz. 12:26 255712
„Tak, Daniel Passent zawsze pisał tak jak tego oczekiwała Redakcja. I nadal tak robi.
W ten sposób przetrwał jako „komentator” w POLITYCE – a i gdzie indziej – ponad 60 lat…”
Jeśli komentator przetrwał tyle lat, to tylko ze względu na swój intelekt. Przecież gdyby znalazł się ktoś lepszy, to nie byłoby Pana Passenta już dawno temu. Tak to funkcjonuje w zawodach wolnych.
@kwant25
>Przecież gdyby znalazł się ktoś lepszy, to nie byłoby Pana Passenta już dawno temu<
Lepszy, czyli taki, który ładniej napisze to, czego sobie szefostwo życzy … 😉 A w tej konkurencji, to Passent rzeczywiście jest najlepszy – jako bratanek czy siostrzeniec szefa Głównego Zarządu Politycznego LWP w latach stalinowskich ćwiczył to od małego, nawet go PRL wysłała do Harvardu w nagrodę …
belferxxx
8 lipca o godz. 11:47 255731
„Lepszy, czyli taki, który ładniej napisze to, czego sobie szefostwo życzy …”
A co z intelektem ? Czy bez niego można sensownie coś napisać ? Choćby się było nie wiadomo czyim bratankiem…
@kwant25
Intelektu można używać różnie – np. do podnoszenia jakości lizusostwa … 😉
belferxxx
8 lipca o godz. 14:29 255735
@kwant25
Intelektu można używać różnie – np. do podnoszenia jakości lizusostwa …
To prawda. Nie rozumiem tylko dlaczego uważasz, że Passent używa intelektu do podnoszenia jakości lizusostwa. Przecież nie musi. Jego pozycja nie jest zagrożona.
@kwant25
Ma jeszcze pozycję córki do poprawiania! A ona, choć dziecko zdolnych rodziców (z Agnieszką Osiecką), ani zdolna ani sprawna dziennikarsko nie jest … 😉