Szkoła nieprzygotowana
Wakacje były wyjątkowo długie, ale i tak nie należy się spodziewać, że szkoły będą dobrze przygotowane na rozpoczęcie roku. Do połowy września będzie bałagan jak zwykle – i to jest wersja optymistyczna. W wielu placówkach chaos potrwa aż do Dnia Nauczyciela.
Jako rodzic chciałbym, aby 1 września wszystko było gotowe. Szkoła czysta, pachnąca, okna umyte, sale wyszorowane, meble ustawione, kwiatki na parapetach. Plan lekcji podany na cały tydzień – stały i niezmienny. Biblioteka otwarta, książki gotowe do wypożyczania. Szatnia odnowiona, szafki lśniące. Stołówka działa od pierwszego dnia. Nauczyciele uśmiechnięci – każdy dokładnie wie, co ma robić. Jak jest, szkoda gadać.
Jako nauczyciel dobrze wiem, że to jest niemożliwe. Pierwszego września dopiero będziemy się zastanawiać, od czego by ty zacząć. Może od straszenia, że zapowiada się ciężki rok. Dyrekcja postraszy nauczycieli, nauczyciele – uczniów. Każdy na każdego spojrzy wilkiem. Tak się to zacznie, bo inaczej nie może.
Wakacje były długie. Im dłuższe, tym więcej czasu trzeba, aby szkoła w końcu zaczęła działać. Stawiam, że w tym roku do połowy września będzie totalny chaos. Niektórzy uczniowie dobrze o tym wiedzą, dlatego na lekcjach pojawiają się wiele dni później – i nic na tym nie tracą.
Komentarze
„Jako nauczyciel dobrze wiem, że to jest niemożliwe. Pierwszego września dopiero będziemy się zastanawiać, od czego by ty zacząć. ”
To może skrócic płatne urlopy do połowy sierpnia i od tego czasu zająć sie organizowaniem zajęć ?
Dlaczego nauczyciel w szkole nie może mieć tak jak w przedszkolu 26 dni urlopu ?
Jest kimś lepszym ? Ważniejszym ?
@andrzej52
Przed rozpoczęciem nauki jest masa niewiadomych związanych z samymi uczniami i ich rodzicami oraz wyborami, jakich dokonają (zajęcia do wyboru, pozalekcyjne etc.). Więc, nawet gdyby nauczyciele w ogóle nie mieli wakacji, to i tak początek roku oznacza min.2 tygodnie na organizowanie tych spraw. Poza tym nauczyciel jest ZOBOWIĄZANY przepisami do formalnego poinformowania uczniów o masie rzeczy, które oni na ogół znają albo mogą znaleźć na stronie szkoły. Muszą się też odbyć wybory samorządu, różnych rad itd. Wszystkie te „lekcje organizacyjne”, to z punktu widzenia ucznia czas stracony, ale one być MUSZĄ bo tego przepisy MEN wymagają – uczeń musi być FORMALNIE o masie rzeczy poinformowany.
wladimirz
30 sierpnia o godz. 13:58 253422
Zawód nauczyciela widze od strony mojej ślubnej , ponad 30 lat nauczycielki wychowania przedszkolnego.
@andrzej52
Znasz to – „małe dzieci – mały kłopot, duze dzieci – duży klopot”?
@Andrzej52
Przedszkole nieco się różni od szkoły 😉
kaesjot
30 sierpnia o godz. 14:23 253424
Mam jeszcze dwie szwagierki nauczycielki, tym razem szkolne. Niestety z organizacją pracy u nich bardzo kiepsko. I co sie dziwić, że szkoły potrzebują cały wrzesień na zorganizowanie pracy .
belferxxx
30 sierpnia o godz. 15:37 253425
Oczywiście, małe najduchy jeszcze trudniej upilnować.
andrzej52
30 sierpnia o godz. 15:37 253426
A „moja” to już 36 lat pracuje w szkole z tego 10 lat na stanowisku kierowniczym tak więc żyję szkołą co dnia.
Nie cierpi, gdy z kolegami wspominamy jak to we wojsku było ale ja o tym , co się w szkole dzieje słuchać muszę, że MEN spóźnia się z wydawaniem niezbędnych rozporządzeń, że jedna nauczycielka bierze „zdrowotny” i prawie gotowy plan lekcji diabli wzięli itp.
To proste jest. Nie ma straconego czasu: powtarzać tabliczkę mnożenia i wzory, bo okazuje się, że 3/4 nie pamięta. Powtarzać podmiot, orzeczenie, dopełnienia, okoliczniki do wyrzygania, bo 3/4 nie pamięta. Bogacić słownictwo. Nie ma czasu na płacz.
Ja się chętnie przygotuję… ale:
-po pierwszej radzie pedagogicznej nie tylko nie znam swojego planu lekcji, ale nawet dokładnie nie wiem w jakich klasach będę uczyć…
– na tejże radzie dowiedziałam się także, że inny jest podręcznik, niż ten o, którym mówiła dyrekcja przyjmując mnie do pracy…
– nie wspomnę o przepisach , które podobno obowiązują, ale nie zostały opublikowane…
W technikum zasady PSO danego przedmiotu nie są takie oczywiste i warto być na pierwszych lekcjach, zdecydowanie. Zresztą, tak między nami – czy coś ci uczniowie stracą? Jaka jest rzeczywista rola szkoły poza egzaminowaniem? Bo nauczają korepetytorzy i internet zwykle jeśli chodzi o przedmioty ogólnokształcące. Czasami nie można wręcz chodzić do szkoły bo trzeba się uczyć. Absurd? Absolutnie, rzeczywistość. Znam dziewczyne która tak robiła i mogłaby się dostać nawet na prawo. Szczerze? Szkoła zaczęła mi coś dawać głównie dopiero w technikum. Tak to jedyne co mi dawała to tone prac domowych z których nic nie wynoszę, bo nie potrafię. Mój umysł ma tryb albo nauka, albo praca. A praca domowa to praca. W technikum w dużej mierze nie mam prac domowych, sama decyduję o tym kiedy i jak się uczę, a nie jakieś bezsensowne prace domowe. Jest prościej, szybciej, lepiej i przyjemniej.