Rodzice strajkują pierwsi

Nauczyciele ociągają się ze strajkiem, natomiast rodzice idą na całość. W przyszły piątek, 10 marca, wyrażą sprzeciw wobec reformy, nie posyłając dziecka do szkoły (info tutaj).

Rodzice znają się na rzeczy. Nie ma lepszej formy strajku niż wagary. Mogą liczyć na pełne poparcie swoich pociech. Przecież każdy powód jest dobry, aby nie iść do szkoły. Spora szansa, że to będzie strajk powszechny, choć nie wszyscy świadomie wezmą w nim udział. Wystarczy jednak, że zostaną w domu – powód absencji nie ma znaczenia – a zostaną zaliczeni do strajkujących.

Poparcie strajku wśród nauczycieli wynosi 50:50. Połowa jest za, połowa przeciw. Sytuacja bez wyjścia. Każda strona sporu, czyli i rząd, i ZNP, będzie twierdzić, że ma nauczycieli za sobą. I będzie mieć rację. Właśnie z powodu pata trzeba było wezwać na pomoc rodziców, aby zrobili jakiś ruch. Skoro nauczyciele nie mogą, muszą zadziałać rodzice.

Nie wiem, czy ruch strajkowy ogarnie moich uczniów, ale na wszelki wypadek 10 marca nie planuję żadnych sprawdzianów. Chociaż może jeszcze zaplanuję. Dałbym im wtedy dodatkowy powód, aby nie przyjść do szkoły.