Jedynki w walentynki
Na 14 lutego zaplanowano w mojej szkole zebrania zespołów przedmiotowych, tzw. radę pedagogiczną w grupach. Nie wiem, kto układał ten plan, ale widocznie nie pomyślał, co ludzie robią w Dniu św. Walentego.
Chociaż może się mylę i termin rady pedagogicznej został wyznaczony celowo. Może powinniśmy okazać sobie trochę sympatii, miłości i zrozumienia. Przydałoby się poprawić atmosferę w gronie pedagogicznym. Reforma rujnuje relacje między nauczycielami. Może walentynkowe spotkania nauczycieli powinny być obowiązkowe?
Doszły mnie słuchy, że frekwencja na dzisiejszej radzie pedagogicznej ma być zerowa. Nauczyciele nie mają zrozumienia dla takich inicjatyw. Mimo że pracujemy w liceum, atmosfera też gęstnieje. Godzin coraz mniej, ludzie rozdarci między dbaniem o własny interes (licea niby skorzystają na reformie) a poczuciem solidarności z koleżankami i kolegami z gimnazjów. Na miłość nie ma miejsca w środowisku belfrów.
Co innego uczniowie. 14 lutego będziemy obserwować, jak kochają młodzi. Oby tylko żaden nauczyciel nie postawił dzisiaj nikomu jedynki. Nie w walentynki. Jeśli komuś należy się ocena niedostateczna w Dniu św. Walentego, to na pewno nie uczniom. Raczej nam, nauczycielom.
Komentarze
Może w dniu dzisiejszym sensowniejszym byłoby dla nauczycieli gdyby zorganizowali dla uczniów akademię na cześć AK. Dziś mija właśnie 75 rocznica jego powstania, a właściwie to w dniu 14 lutego 1942 r. rozkazem Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych Władysława Sikorskiego Związek Walki Zbrojnej przemianowany został na Armię Krajową. Dziś w Polsce można zaobserwować pewien fenomen, a mianowicie, do AK należało nie więcej niż 10 000 żołnierzy, to dziś ok 80% naszego społeczeństwa deklaruje, (szczególnie ci z genem patriotyzmu), że ich przodkowie walczyli w AK.
Bo żołnierze AK byli wyjątkowo płodni.
Hurra!!! Nowa podstawa programowa podpisana!
http://www.rp.pl/Edukacja-i-wychowanie/302149960-MEN-nowa-podstawa-programowa-zostala-podpisana.html
już od klas 1-3 dzieci mają uczyć się podstaw programowania, wzmocniona ma być matematyka, poprzez m.in. podstawy gry w szachy. „Przedmiotów z nauk przyrodniczych mamy w systemie o ponad 105 godzin więcej, informatyki 70 godzin” – podkreśliła Zalewska.
Z tymi szachami to komuś odbiło dokumentnie. Poza tym, jeśli gdzieś pojawią się szachy, 105 godzin uprzedmiotowionej przyrody i 70 godzin informatyki, to komu ubędzie?
Zapomniałem o najważniejszym, gdzie są nauczyciele, którzy „już w klasach 1-3 będą uczyć podstaw programowania”??? Jaja sobie ktoś robi, znaczy się, pisanki maluje.
do Płynna Rzeczywistość .. „…Z tymi szachami to komuś odbiło dokumentnie. Poza tym, jeśli gdzieś pojawią się szachy, 105 godzin uprzedmiotowionej przyrody i 70 godzin informatyki, to komu ubędzie?” Od 1 września ubędzie np. 2 godzin zajęć TECHNIKI – były w Gimnazjum, ministerka już w VII i VIII klasie nie przewidziała na nie miejsca. Młodzież normalnie się będzie pchać do szkół branżowych ;), lewe ręce do roboty ;(
Z tymi szachami które mają wzmacniać matematykę to jaja jak berety, żywa reklama pasty do zębów nawet o szachach nie ma pojęcia. Szachy nie mają nic wspólnego z matematyką przecież, wie to każdy kto gra w szachy albo choć zna regóły. To prawda, osoby dobrze grające w szachy są dobre z matematyki i odwrotnie ale jedne umiejętności nie ćwiczą drugich.
Co do podstaw programowania w pierwszych klasach, kolejny absurd, na cholerę człowiekowi podstawy programowania?
Na cholerę nawet zaawansowane programowanie komuś kto nie pracuje jako programista?
To wszystko jest tak żałośnie głupie, że płakać się chce, takie durnie o przyszłości Polski dziś decydują. Dyktatura ciemniaków.
Wszystko sie moze przydac;) Ostatecznie to po diabla mi pierwiastki, wiekszosc biologii, historii, plastyki, techniki, chemii i fizyki:D
To wszystko co wymieniłeś jest potrzebne żeby zrozumieć świat, żeby życie było ciekawsze.
Nauka programowania w tym sensie, że rozumiemy jak działa program komputerowy oczywiście należy do zrozumienia świata ale czy to nie za wcześnie? Nie mam pewności, doba ma tylko 24h. Ale ok, nie kruszyłbym kopii, żeby dzieciom tego oszczędzić.
Ja w tym wieku skupiłbym się na obsłudze, zasadach działania a nie uczeniu programowania.
@Płynna Rzeczywistość
Spokojnie, jak się zaczną grupowe zwolnienia, to nie tylko podstaw programowania się nauczą 😛
Pomysł MASOWEGO, przymusowego(!) uczenia programowania od małego to wynik lobbyingu firm(sprzęt, szkolenia pomoce etc.), które na tym zarobią – głównym lobbystą jest prof. Sysło bynajmniej nie z „dobrej zmiany” … 😉 Pomysł o tyle kretyński, że poza zawodowymi(!) programistami (ilu ich potrzeba?) kompletnie te umiejętności są nikomu niepotrzebne. A i PRZECIĘTNYCH programistów zastępują tani Hindusi albo … zautomatyzowane programy! To będzie zawód WYŁĄCZNIE dla asów za 10 lat … 😉
Nie wierzę w to co czytam. Nauka gry w szachy i nauka programowania? Dla dzieci? W wolsce?
Znaczy, coby wyrobić nawyk przewidywania konsekwencji własnych działań? Aby planować zastanawiając się „a co w najgorszym wypadku” zamiast „a nuż nie zauważy” albo „a nuż się uda”?
W kraju, w którym religią państwową jest sekta smoleńska wyznania pis-rydzykowego?
Uczenie gry mającej jakieś zasady? W państowej szkole? Zasady, których naruszenie będzie karane? Za prezydenta uniewinniającego przed wyrokiem? Co bedzie, gdy okaże się, że sędziowie szachowi to grupka kolesiów? A zegar szachowy był wyprodukowany w Rosji?
Wy tam w wolsce wyrzuciliście już na makulaturę wszystkie te ruskie książki i czasopisma szachowe? A co z niemieckimi?
Bo w ulubionym przez pisrydzyków peerelu stanowiły one 90% literatury szachowej… ajajaj!
Czy pisrydzyki ze swoja szajbą na punkcie historii przewidziały jakie straszliwe miny czają się w historii polskich szachów? Gdzie oni tam prawdziwego wolaka-katolika znajdą? 😉
Na kim wolska, szachowa dziatwa ma sie wzorować? Jak nie globalista to kosmopolita – krewniak tego, co koderastów i gazetę Michnika finansuje!
Ciekaw jestem czy zastanawiając się nad szkolnym nauczaniem gry w szachy ktoś w MENie rozważał – w starszych klasach – dodanie/zastąpienie szachów nauką gry w brydża?
Brydż jest bardziej zespołowy niż szachy, a polska szkoła raczej słabo uczy pracy (działania) zespołowego. Szachy to gra ze 100% informacją o siłach obu stron. W brydżu rzadko mamy taką sytuację, dużo częściej musimy szacować prawdopodobieństwa różnych wariantów. W szachach zawsze jest jedno centrum dowodzenia. W brydżu musimy brać pod uwagę partnera. Pojedyncza partia szachowa stanowi bardziej naturalną i zamkniętą całość niż jedna rozgrywka. Zgadzam się z czyimś twierdzeniem, że szachy są mentalnie bardziej rosyjskie i podobne do strategii Armii Czerwonej a brydż bardziej amerykański i bardziej wygląda jak działanie armii amerykańskiej. Według mnie brydż bardziej przypomina realne życie, chociaż być może szachy są piękniejsze…
@zza kałuży
A może najpierw szachy a później brydż ?
Mój wnuk chodzi do I klasy niepublicznej SP i szachy mają jako przedmiot obowiązkowy.
Ponadto szereg zajęć pozalekcyjnych ( rożne kółka przedmiotowe, taniec, karate itp ).
Dzieciak się złości, gdy córka zabiera go ze szkoły przed 17-tą.
Z programowaniem to tez przesada – na kółku, dla zainteresowanych jak najbardziej ale wszystkich to przesada. Sam kiedyś uczyłem się Algola i Cobola, bo „był w programie” ale nigdy nie zrobiłem z tego użytku.
Co do historii to trudno się dziwić – większość „bojowników o wolność i demokrację” ( nie mylić z PRL-owskimi „zbowidowcami”) to z wykształcenia historycy, bo wówczas był to najłatwiejszy sposób na zdobycie tytułu mgr.
Jednak uważam, ze „trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe”.
Kształtowanie kreatywności, umiejętności pracy zespołowej – tego nam potrzeba.
Jestem matematykiem i nie wiem, czy mam smiac sie czy plakac. A może obudzę i ten koszmar się skończy? Nie umiem grac w szachy i nie chciałam się nauczyc. Kurcze jak ja skonczylam matematyke i to z dobry rezultatem. Proszę mi nie proponować warcabów i brydża. Też a fuj. Za to uwielbiam sport związany z wysiłkiem fizycznym. No cóz znowu siadam do nauki języka hiszpańskiego. Definitywnie wyjeżdżam.
@zza kałuży
Jakby chcieli w MEN iść z duchem czasu to zamiast szachów lepsze jest orientalne GO i, rzeczywiście brydż (ulubiona gra Teng-Siao-Pinga … 😉 ] …
@aneczek69 16 lutego o godz. 13:26 251465
„Jestem matematykiem”
Oj, to chyba duża przesada.
„i nie wiem, czy mam smiac sie czy plakac. A może obudzę i ten koszmar się skończy? Nie umiem grac w szachy i nie chciałam się nauczyc. Kurcze jak ja skonczylam matematyke i to z dobry rezultatem.”
Jeden kontrprzykład byłby wystarczający gdyby twierdzenie brzmiało: „bez umiejętności gry w szachy nauka matematyki nie jest możliwa”. Wydaje mi się, że szkolne nauczenie podstaw gry w szachy ma tylko na celu ułatwienie, uatrakcyjnienie, dopomożenie w nauce matematyki. Zanim zacząłbym śmiać się lub płakać zapytałbym się najpierw wujka Google czy istnieje pozytywna korelacja szkolnej nauki gry w szachy i postepów w nauce matematyki.
Ja rozumiem, że jak zawsze w życiu szkoły dylemat jest podobny, czyli co lepiej; zainwestować wszystkie k=m+s godzin w naukę matematyki czy też raczej m godzin w matematykę a s godzin w szachy.
Nie byłbym aż taki zarozumiały i najpierw poszukałbym, czy kochana ludzkość nie spróbowała już gdzieś, kiedyś odpowiedzieć na to pytanie.
@belferxxx 16 lutego o godz. 14:15 251466
„zamiast szachów lepsze jest orientalne GO”
Ale czy dla małych dzieci? Szachy są bardziej teatralne, tyle tu różnych bierek, tyle historii można stworzyć, dramat za dramatem (i to krwawym!) czają się za każdym rogiem!
Szachy są też trochę jak Biblia, tzn. są wbudowane w otaczającą nas kulturę na tyle sposobów, że nieznajomość tej gry tak jak nieznajomość Biblii (toutes proportions gardees) czyni z nas kulturowego kalekę.
Dla pana zza kałuży
1. Jestem matematykiem i nikt mi tego nie zabierze.
2. Co do wujka googlea. Im wiecej mysle nad tym jak uczyc matematyki. Ucze na poziomie licealnym to powiem, że nie wiem jak uczyc. Wiem, że trzeba inaczej bo swiat zmienil sie, czego polska oswiata i nie tylko nie zauwazyla. Ale co roku gasze pozar z kolejnymi rocznikami maturzystów matury polskiej i międzynarodowej. Walcze ze złymi nawykami swoimi, uczniów, rodziców, dyrekcji autorów programów. Chcialabym miec czas na siadniecie przy biurku na spokojne myslenie, a nie zastanawianie sie ze znowu nowy podrecznik, nowy system, nowy program.
Czy znalazł ktos rozwiazanie? Jednej odpowiedzi nie ma. Jak ktos tak uwaza to porównuje to z radami leczenia raka i tupne noga ze zlosci jak mi ktos tu zaprzeczy, bo akurat zmagamy sie w rodzinie z choroba nowotworowa.
Wlasnie brak zarozolumialosci mówi, że nie mam jednego patentu i tworzenie schematu to wlasnie traktowanie procesu myslenia i rozumowania jak prostego schematu blokowego.
@aneczek69
Jak na matematyczkę wywód emocjonalny, niezbyt logiczny i wyjątkowo marną polszczyzną na dodatek … 😉