Ile za patriotyzm?
Niezwykle trudno było namówić uczniów, aby w dniu wolnym od nauki wzięli udział w uroczystościach patriotycznych. Kogoś tam w końcu złowiono, ale za jaką cenę? Z nauczycielami poszło o wiele łatwiej. Po prostu dyrekcja kazała i nie było dyskusji.
Delegacja pracowników i uczniów będzie reprezentować szkołę w uroczystych obchodach Święta Niepodległości. Młodzież podobno wywalczyła całkiem dobrą zapłatę (m. in. dodatkowe nieprzygotowanie, wyższą ocenę zachowania, specjalne przywileje). Szczegóły negocjacji owiane są tajemnicą, znam tylko plotki. Byłem świadkiem, jak wczoraj na moją lekcję wkroczyli łowcy głów i próbowali znaleźć chętnych. Niestety, wtedy oferowali jeszcze za mało, więc nikt nie chciał. Dzisiaj stawka była już wysoka.
Nauczyciele też chcieliby się potargować, ale nie wypada. Ponarzekali więc koledzy na zły los, jaki ich spotkał, spojrzeli z niechęcią na tych, którzy 11 listopada mają wolne, i poszli do domu. Ja, chwalić Boga, jutro śpię do południa. Potem wstaję, budzę rodzinę i po odśpiewaniu „Raduje się serce, raduje się dusza” pałaszuję śniadanie. Na szczęście, mogę robić, co chcę.
Komentarze
no tak – wszystko jasne skąd się potem biorą wyborcy Kukiza i Korwina
Chodzą takie żarty ponure, że wraz z wygaszaniem gimnazjów rozpoczęło się wygaszanie całego kraju. Żeby wyborcy, klaskaniem mając obrzękłe prawice, czegoś się nie domyślili, przemieni się Święto Niepodległości w Święto Wygaszenia. I nie chodzi tu o żaden tryumf ani odwet.
Niestety, nauczycieli trudno namówić, aby, w przeciwieństwie do uczniów, bo za etatową zapłatę, reprezentowali w ramach wykonywanego zawodu nie tylko patriotyzm, ale zwykłą, pospolitą przyzwoitość czy moralność.
To tylko dzisiejszy belferski coming out prasowy:
„Oblicz, ilu uchodźców trzeba zepchnąć z tratwy”. Nauczyciel fizyki naprawdę to zadał”.
A to komentarz społeczeństwa w powyższej sprawie, mówiący o tym wszystko, co warto:
„Ilu nauczycieli trzeba zwolnić, aby z polskiej szkoły wyplenić ksenofobię i głupotę?”.
(źródło w obu przypadkach: portal „na temat”)
Ja dodałbym tylko, że zmianę etatu warto patriotycznie zalecić tym, co tą samą miarą liczą udział uczniów w patriotyźmie, jak i etatowo płatne obowiązki.
Są granice demoralizacji, nawet w tym zawodzie, zwłaszcza w obliczu wielkich słów (to apropos tytułu wpisu).
Tanio się sprzedali. Za brak patriotyzmu obowiązują znacznie wyższe stawki, a jeśli się jeszcze napluje na Polskę, to standardem jest 30 srebrników.
Niby pedagodzy a tak niewiele o młodych wiedzą.
Trzeba zabronić.
Skutek murowany! 😉
Gdyby byli młodsi można zrobić tak jak ja robiłem z tranem.
Dzieci, a rozpocząłem to bardzo wcześnie, czyli wtedy, gdy miałem zaledwie dwójkę, miały ustanowioną gradację nagród za dobre zachowanie. Późniejsze pójście spać, oglądanie filmu z rodzicami, słodycze, lody, kupno zabawki, wyjście do kolegi, przyjście kolegi do domu, etc. Na samym szczycie była łyżka tranu od taty.
Trzeba było wyjść ze skóry aby zasłużyć.
Zorientowali się bardzo późno, a i wtedy złośliwość braterska i siostrzana spowodowała,że starszaki, które już obczaiły, że ojciec robił je przez lata w balona, nie dopuściły młodszych do sekretu tylko uczestniczyły z diabelskimi uśmieszkami w moim tranowym oszustwie.
Mam nadzieję, że za darmo nie będą się włóczyć w tym dniu w kominiarkach po ulicach.
@Doktor Ewa
W tym roku Polska została sprzedana za 500 złotników i to póki co, wirtualnych.
Lubię zdanie Piłsudskiego „Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, aby ta niepodległość kosztowała dwa grosze i dwie krople krwi – a niepodległość jest dobrem nie tylko cennym, ale i bardzo kosztownym.”.
Ale odnośnie młodości to nieźle ten etap życia (przejściowy) pokazał Leszek Kołakowski w swoim eseju „O młodości”.
Gekko jak zwykle po bandzie i jak zwykle z pretensjami do belfrów. Może mi szanowny Gekko wskaże, gdzież to w zakresie belferskich obowiązków jest zapisany obowiązek maszerowania. Ja go nie widzę. Mogę sobie pomaszerować, jesli czuję taką potrzebę, maszerowałam, gdy można było dostać gumową kulą albo nawdychać się gazu łzawiącego. A Gekko na podstawie jednego niemądrego wyskoku skądinąd podobno dobrego nauczyciela, niech nie wyciąga wniosków na temat patriotyzmu nauczycieli,a tym bardziej ich płatnych czy nie obowiązków.
@belfrzyca
Gekko wyżej ceni „patriotyzm” sprzątacza po uroczystościach 11.11 (obowiązek służbowy!) niż kogoś, kto SAM chce zadecydować gdzie i jak czci tę rocznicę … 😉
Belfrzyca łże. Nie maszerowała jak można było dostać gumową kulą. Zomo nie miało i nie używało broni gładkolufowej. Gaz, pałki ale nie strzelali.
@parker
Ale już od 25 lat mamy taki przywilej, że możemy tą gumową kulą dostać … 😉
parker, masz rację, sprawdziłam, kul gumowych nie było. Projekcja z niedawnych czasów. Wniosek, który z tego wysnułes jest jednak błędny. I nie zarzucaj mi łgarstwa. W końcu chyba wiem lepiej, ile razy uciekałam na Placu Zebrań Ludowych, z okolic Brygidy czy we Wrzeszczu spod pałek milicji. I nikt mi za to raczej nie płacił dniówek.
I strzelali, parker, strzelali. Z wyrzutni gazów strzelali. Oraz lali barwioną wodą, jesli nie pamiętasz
Pamiętam, pamiętam, na własnej dupie doświadczyłem dlatego napisałem, że łżesz, tego się nie zapomina. Kombatantów przybywa w miarę upływu czasu, jak kiedyś zbowidowców:))))
Oczywiście gra w durni, co nie znają karty nauczyciela i prawa pracy, to ulubiona zabawa belfrów.
Gekko, nie będąc belfrem, nie musi udowadniać, że wykonywanie zadań w ramach etatu modo KN, obejmuje udział w „uroczystościach patriotycznych” (w trybie i czasie wspomnianym we wpisie).
Ciekawiej byłoby, gdyby belfrzy byli zdolni pojąć, dlaczego stawianie na równi płatnych obowiązków zawodowych belfra i ich skutków, w postaci dobrowolnych postaw uczniów (ze wskazaniem na rzekomo niskie, merkantylne intencje), jest żenującą demoralizacją.
Jest jednak na blogu oczywiście zgoła nieodświętnie, ale pospolicie intelektualnie i moralnie nieciekawie, za sprawą komentarzy dezawuujących swą opłacaną profesję rzekomych nauczycieli.
@Gekko
>udział w „uroczystościach patriotycznych”<
1.Tzw. uroczystości patriotycznych jest multum, praktycznie wszystkie afiliowane politycznie lub religijnie. To się pluralizm nazywa … 😉 To na której być – na wybranej przez urzędasów? A dlaczego? 11 listopada jest dniem wolnym od pracy (i nauki) – zarówno uczniów jak i nauczycieli. I oni mają prawo ten dzień świętować wedle swojego uznania… 😉
befferxxx, oczywiście masz rację, ale gekko takich prostych rzeczy nie rozumie.
parker, placet na kombatanctwo dostałam już jakiś czas temu, więc nie jestem jak ten partyzant, co to ma 70 lat i w 45r walczył w lesie 😉
Zostawmy to, uważam, że każdy kto brał udział w demonstracjach Stanu Wojennego nie zapomni jak one wyglądały, nie dołączy do nich strzałów z broni gładkolufowej, to się nie może pomieszać.
Nauczyciele w swojej masie to bardzo oportunistyczna grupa zawodowa. Tak było za komuny i tak jest i dziś. Nikt z was nie zaprotestuje przeciw ministrze, filmik który zamieściłem pod poprzednim blogiem ciekawy? To co Wy na takiego szefa?
parker, nie wiem, czy może nam się zdarzyć coś gorszergo od wielpopartyjnej K-R, może tak, może nie, zobaczymy. Co do poprzedniego, trudno, nie będę udowadniać, że nie jestem wielbłądem, myśl sobie, co chcesz.
Jeżeli nie dostrzegasz różnicy między wielopartyjną a fundamentalistką katolicką, to współczuję uczniom.
Stop polonizacji Europy!!!
Dzięki tej militarystycznej dyskusji oraz Wikipedii dowiedziałem się, że do mnie strzelano z jakiegoś RWGŁ-3. Do tej pory dałbym się zabić – i tak też dzieciom mówiłem – że były to łzawiące granaty nasadkowe.
Patrzcie państwo, dzięki @parkerowi czegoś się nauczyłem.
@parker
Wielopartyjna p.Kluzik jest poza tym arogancka i niekompetentna. „Ruszając” jakiś temat, robi to nie dla niego tylko dla chwili rozgłosu. Robi to przy tym tak nieudolnie, że to już każdy widzi, słyszy i czuje … 😉 Więc ona nawet temu, czym się próbuje zajmować, przynosi szkodę nieudolnością, płytkością podejścia oraz nieszczerością. Fundamentalistka katolicka zrobi to na dłuższą metę lepiej … dla ciebie … 😉
Mozna pozazdroscic Meksykanom. Oni bez zadnego przymusu, za to tlumnie i z wielkim entuzjazmem uczestnicza w ceremonii „el grito” kazdej nocy 15.wrzesnia, we wszystkich miastach kraju. Od „el grito” (okrzyku) zaczela sie wojna o niepodleglosc Meksyku. Nawet ulewny deszcz nie jest przeszkoda w gromadzeniu sie przed ratuszem. Juz od poczatku wrzesnia (mes patrio) nastaje radosny nastroj, widoczny w wystroju sklepow, wszechobecnych patryjotycznych gadzecikach, nawet w specjalnym menu w restauracjach. El grito jest kulminacja obchodow niepodleglosci. Caly urok w tym, ze jest to spontaniczne i stoi ponad podzialami politycznymi.
Mozemy rowniez pozazdroscic Francuzom ich 14 juillet, oni tez swietuja z calego serca. Ale przymus swietowania na pewno na nic sie nie zda. Nie daj Boze, zeby 11. listopada stal sie 1.maja sprzed 1989r.
Posłuchałem sobie ministry w radio. Żeby nie zwalniać nauczycieli przy likwidacji gimnazjów będzie zwiększać liczbę godzin z historii, fizyki i z czegoś tam jeszcze. Mój syn w gimnazjum już dziś ma po 7 godzin dziennie w szkole, rozumiem, że jeszcze mu się dowali. A kiedy się uczyć. Bo w szkole to się zadaje naukę i sprawdza wiedzę, o żadnej nauce mowy nie ma. Kiedy jakieś pensum dla uczniów? Mordować dzieci, żeby nauczyciele pracę mieli. Z rozmowy z panią minister można wywnioskować, że szkoła jest po to, żeby nauczyciele mieli gdzie pracować. To się nie dziwię, że ma poparcie w środowisku mimo że to Talib z nożem w zębach.
Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców.
Patriotism is the last refuge of a scoundrel. (ang.)
Źródło: biografia Life of Johnson vol. II, James Boswell, 1791
@parker
Ja tam z PiS nie jestem, wręcz przeciwnie, ale ministra tydzień temu jeszcze się wybierała do Brukseli na mandat po Jackowskim. De jure jeszcze nie jest ministrą!!! Jak już pobędzie z miesiąc, warto ją pytać o szczegóły wprowadzanych zmian i je oceniać, a tam diabeł siedzi … 😉 Dziś odpowiada cokolwiek, byle odpowiedzieć i nie dać powodów niepokoju … 😉
Blog belferski powinni zdecydowanie i regularnie czytać medialni komentatorzy polityczni, bezpłodnie zachodzący w głowę, jak to się stało, że Naród wybrał Deprawację i Niewolę w demokratycznych wyborach.
Tymczasem, belferblog mówi o tym od lat, zwłaszcza ten wpis i dyskusja.
Przesłanie wpisu to dokładnie to, czym jest „młodzieży chowanie” i kto to nam od lat robi, stąd taki wynik wyborczy.
A przesłanie jest jasne jak drut i bystre jak konstrukcja cepa:
sprzedajna i zdemoralizowana młodzież poniża tym godność zniewolonych etatową robotą i kierownictwem belfrów.
Kwintesencja mentalności folwarcznej „nauczycieli” z awansu gminu kumoterskiego.
Mnie, stałego czytelnika Panów Chętkowskich i rodzica dzieci uratowanych przed tym gumnem, wynik wyborów nie zaskoczył.
@Gekko
Jak kiedyś PiS na wszystko miał proste i poręczne wyjaśnienie na wszysytko co złe „Wina Tuska”, tak ty sobie zrób stały fragment do wklejania „wina belfrów”! I roboty mniej, i się nie spocisz i emocji negatywnych sobie (to cię najbardziej obchodzi!) i innym zaoszczędzisz … 😉
Warto na belferskim blogu pochylić się bliżej nad wpisem red. Bendyka na blogu sąsiednim, który tak komentuje zamierzenia nowej władzy:
„To klasyczny, nowoczesny projekt budowy narodowego kapitalizmu. Władza w nim jest potrzebna, żeby zapewnić warunki konsolidacji rodzimego kapitału i związanych z nim klas społecznych: rodzącej się burżuazji, mieszczaństwa oraz niezmiennie, taka jest bowiem polska wyjątkowość, inteligencji. […]
Ponieważ strukturalnie nasza gospodarka ciągle daleko jest od granicy technologicznej, więc nasza pierwotna akumulacja musi odbyć się i odbywa kosztem siły roboczej oraz pracy darmowej (choćby praca dziadków przy wychowaniu dzieci). Demontaż gimnazjów i rezygnacja z obniżenia wieku obowiązku szkolnego do 6 lat doskonale przyspieszy odtwarzanie struktury klasowej i podział społeczny na burżuazję i klasę średnią, którą stać na zapewnienie edukacji oraz proletariat. Bo wiele można mówić o gimnazjach złego ale jedno jest faktem – doprowadziły one do likwidacji funkcjonalnego analfabetyzmu, który jeszcze w latach 90. przekraczał 20% uczniów. Zapowiadana polityka oświatowa, choć nie znamy jeszcze jej szczegółów, ma znamiona polityki antyludowej, ewidentnie nastawiona jest na interes inteligencji i klasy średniej. Nominacja Jarosława Gowina na stanowisko ministra nauki i szkolnictwa wyższego też nie wskazuje, by celem nowego rządu był większy egalitaryzm systemu, przeciwnie.”
Chętnie przeczytałbym belferskie komentarze na temat skali „funkcjonalnego analfabetyzmu”, odtwarzania się społeczeństwa klasowego oraz zakresu elitarności/egalitaryzmu w misji polskiego szkolnictwa powszechnego i jaką rolę w tym wszystkim mają gimnazja lub ich brak.
@”Płynna rzeczywistość”
System edukacji jest do wykształcenia i wychowania dobrze przygotowanych kadr dla gospodarki i społeczeństwa, a nie do nieudolnych, ale katastrofalnych dla tego podstawowego zadania prób inżynierii społecznej, lewaku! (Pewnie „”prof”Dolato czy Szkudlarku). Najbardziej takie próby szkodzą zdolnym i ambitnym ale biednym … 🙁
A funkcjonalnego analfabetyzmu jest więcej niż było 15 lat temu- obrazki (ikonki i inne)) pozwalają funkcjonować bez umiejętności czytania ze zrozumieniem … 😉
Nie znajdzie tutaj Płynna dyskusji na taki temat. Wielokrotnie próbowałem poruszać sprawy uczniów. To jest blog nie o uczniach tylko o szkole. Z perspektywy nauczyciela który sam wielokrotnie przyznawał, proszę sprostować jeśli się mylę, że pięknoduchostwo to mu szkoła już dawno z głowy wybiła, dodam, że konserwatyzmem otoczenia przesiąkł tak, że lewicowe to ma poglądy tylko na zatrudnienie i antyklerykalizmu trochę, ale to w sumie konserwatywny beton;)
W naszym społeczeństwie konserwa trzyma się mocno. Nawet idee gimnazjów doprowadziła do własnej karykatury. Gimnazja zamiast być narzędziem do wyrównywania szans stały się instrumentem do pogłębiania różnic. Tam gdzie jest więcej niż jedno gimnazjum jest selekcja, do dobrego idą dzieci z „dobrych” domów, do złego pozostałe. Oczywiście nauczycielskie pociechy są w tym dobrym. Rejonizacja to utopia. W tym złym rodzi się patologia i utrwalanie podziałów już często na całe życie. Czy likwidacja rozwiąże problem? Moim zdaniem nie, selekcja się przeniesie do podstawówek, elitarny system sobie poradzi. Zresztą, już są dobre i złe podstawówki. Selekcja do zawodu potrzebna, wyprowadzenie religii ze szkół, odejście od patriotycznego wychowania na rzecz wychowania do współczesności.
To skandal, że na kierowcę cieżarôwki trzeba zdać egzamin i przejść badania psychologiczne a nauczycielem może każdy zostać, nawet ja.
Zakuty konserwatywny łbie, nawet nie widzisz jak jesteś śmieszny.
Nie rozumiesz nic z tego co czytasz i kompromitujesz się komciem w którym powtarzasz tezy które krytykujesz. I jeszcze te emotikony do okraszenia tekstu o wtórnym analfabetyzmie który emotikony powodują.
Nie no, weźce się nie wyzywajcie od łbów.
Bo dobrze, nie będę. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że wyzywanie od lewaków ma ten sam cel, sprawić przykrość adwersarzowi. Różnica jest taka między nami, że ja nie używam jednego słowa na określenie innego światopoglądu, jak żul który dziś już nawet soczystej wiązanki posłać nie umie tylko qrwa, qrwa, qrwa… Bo innego przekleństwa nie zna.
Teraz wszędzie lewak, lewak, słowo które nic nie znaczy. Świadczy tylko o ćwierćinteligencji wypowiadającego
Amerykanie próbowali rasizm i biedę wykorzeniać autobusami dowożąc kolorowe/biedne dzieci z gorszych dzielnic miast do białych/lepszych/bogatszych szkół w lepszych dzielnicach.
Według badań to – edukacyjnie – nawet działało.
Ale się rozpadło.
Biali rodzice uciekli z centrów miast na przedmieścia. Codzienne dowożenie dzieci do szkół na przedmieściach to duża strata czasu. Nawet czarni rodzice zaczęli się krzywić.
Ci biali, którzy zostali w mieście zabrali dzieci ze szkół publicznych i posłali do prywatnych/katolickich.
Wreszcie czarni rodzice poczuli się obrażeni tym autobusowaniem ich dzieci jako widomym znakiem gorszości i woleli posyłać do lokalnej, chociaż gorszej, czarnej szkoły.
@parker
Miłośnik SKRAJNIE lewicowych (SKRAJNIE urawniłowkowych!) poglądów to zawsze był i jest lewak!! I już nic tłumaczyć nie trzeba – słowo takie – ot np. Czerwoni Khmerzy to byli lewacy, którzy dostali władzę … 😉
zza kaluzy
Ale niedawno dyskutowano tu o szkole fińskiej a nie amerykańskiej. Fińska 9-letnia szkoła jest taką samą szkołą dla wszystkich Finów i podobno na tym opiera się jej sukces.
A swoją drogą – gdzie w Polsce są funkcjonalni Murzyni?
@Płynna ….
Zdaje się, że jeden Murzyn jest prezydentem USA – co przeszkadza w nauce pozostałym … 😉
@Płynna …
Fińska szkoła NIE jest taka sama dla wszystkich Finów tylko zapewnia im takie same MOŻLIWOŚCI!!! A to nie to samo … 😉
Sukces fińskiej szkoły jak kożdy sukces opiera się na wielu czynnikach jednocześnie.
Wydaje mi się, że czynnikiem decydującym są nauczyciele. Tam byle kto belfrem nie zostanie. Nauczyciel zarabia stosunkowo dużo ale wymagania są takie, że śmiem twierdzić iż 80% polskich nauczycieli by selekcji nie przeszło. Tam jest selekcja nauczycieli, u nas uczniów.
Istotą konserwatyzmu jest zachowanie starego porządku. W starym porządku role społeczne się dziedziczyło. We współczesnym świecie wyeliminować dziedziczności pozycji społecznej się zupełnie nie da, zresztą po co? Ale dziś poza urodzeniem o sukcesie decyduje wykształcenie. Chcąc zachować stary porządek konserwatyści muszą dać swoim dzieciom przewagę w walce o dobre wykształcenie. Jak to robią? Właśnie przez podział na szkoły dla elit i dla pozostałych. Tam podział nie przebiega po linii zdolności i talentów uczniów a po linii pochodzenia. Oczywiście, w życiu nie ma sytuacji idealnych i wzorcowych, kompletny idiota nie zostanie fizykiem atomowym ale już nauczycielem, dyrektorem czy biznesmenem tak. Podobnie zdolne dziecko, z domu gdzie o wykształcenie się nie dba ma szanse się przebić ale mniejszą.
Można powiedzieć, co z tego, sprawiedliwości nie ma na świecie. Tak można mówić dopóki się na idiotę lekarza nie trafi, sędziego w sądzie czy nauczyciela.
Konserwa broni swego, chce dla swoich dzieci najlepiej więc jest jak jest. To takie proste, że nie trzeba być geniuszem żeby to rozumieć.
Czytając @parkera, można uznać, że rolą dobrej szkoły jest wyeliminowanie z życia społecznego „kompletnych idiotów”, czyli skutków konserwatyzmu.
U nas jednak, konserwatyzm dotyczy zachowania w rolach i strukturach społecznych dominacji tradycyjnego gumnego obskurantyzmu i zdemoralizowanego do cna prostactwa.
W tym sensie, ta eliminacja już się dokonała i nazywa się selekcją negatywną. Wzmiankowane w cudzysłowie postaci, zgrupowano skutecznie na etatach publicznych, eliminując je w ogromnym stopniu z cywilizowanych obszarów społeczno-gospodarczych.
Mamy więc doskonały przykład tryumfu konserwatyzmu lewackiego, rządzącego równymi szansami uczestników liberalnej sfery społecznej; są to ich równe szanse upadku do poziomu etatowego gumna. Dbają o te szanse wszelkie urzędy publiczne i twórcza myśl każdej władzy państwowej, demokratyczne wybranej.
Szkoła publiczna, zadania i cele tak wyrównanego do korzeni plemienia realizuje trafnie i konsekwentnie, dzięki w/w selekcji kadr.
Wynik tego wyrównanego walcem do gruntu lewackiego konserwatyzmu można smakować na belferblogu.
Dzięki Bogu i Katechezie, uczniowie na szczęście nic z tego nie kapują i nie kupują.
Jest im to więc przez szkołę wkorumpowywane, jak pięknie opisuje w pierwszym akapicie wpisu Pan Chętowski, The Patriot One.
@Płynna rzeczywistość 13 listopada o godz. 0:27 246219
„A swoją drogą – gdzie w Polsce są funkcjonalni Murzyni?”
Wszędzie. Sikorski ma 100% racji.
Tylko obiekt od robienia mu „łaski” się zmienia.
A mniej złośliwie to w Polsce wprawdzie ich po kolorze skóry nie poznasz, ale już po ubraniu noszonym do szkoły jak najbardziej.
Po telefonie.
To już w 70-tym roku każdy w mojej szkole wiedział kto pomarańcze i banany na drugie śniadanie ma do szkoły. Jak mi wtedy koleżanka dewizowego ojca dała kilka orzechów brazylijskich w skorupkach to je prosto do gęby wsadziłem i próbowałem gryźć. Na jej wybuch śmiechu odparłem, że ja „te orzechy tak zawsze jem”.
Wstyd do dzisiaj pamiętam.
Czytając parkera pod założoną tezę można dowolne wnioski wyciągnąć.
Szkoła nie jest od eliminowania niczego poza analfabetyzmem. Szkoła nie ma eliminować z życia społecznego idiotów tylko zmniejszać ich liczbę. Szkoła która selekcjonuje uczniów wg kryterium pochodzenia społecznego nie wypełnia tych funkcji dobrze bo promuje nie zdolności uczniów a ich warunki do nauki, społeczne i materialne. Skutkiem są marni lekarze, prawnicy, nauczyciele. Oczywiście, zawsze będą, chodzi o to, żeby było ich mniej, system edukacji powinien temu sprzyjać a nie odwrotnie.
To dlatego konserwatywna szkoła skupia się na zakuwaniu do testów, to dlatego promuje kucie a nie myślenie, zadania otwarte tracą na znaczeniu nawet w matematyce, zlikwidowała matematykę jako obowiązkowy przedmiot na maturze, żeby nie zdolności były decydujące. Bo wtedy konserwatywne metody motywowania do nauki paskiem są mało skuteczne. W wyścigu po dobrą edukację takie kryteria się ustawia, żeby nasi wygrali czy się nadają na docenta, czy nie.
W świecie konserwatywnym dziecko profesora piekarzem zostać nie może.
@parker – dokładnie tak !
Absolwentka prawa, prymuska nie może „załapać się” nigdzie na aplikację.
Inny absolwent z miernymi wynikami nie ma tych problemów, bo tatuś ma własną kancelarię.
Konserwatywny czyli utrwalający aktualny stan rzeczy, tworzący hermetyczne środowiska, dostępne tylko dla „swoich” jest antyrozwojowy.
Ktoś kiedyś trafnie zauważył, że gdyby nie parobcy i kamerdynerzy to rody królewskie i arystokratyczne dawno by już wymarły.
Jeżeli do środowisk naszych „elit” nie dopuści się ” świeżej krwi ” to czeka je degradacja i w dalszej perspektywnie czeka to państwo, w którym takie elity sprawują władzę.
@parker
O dziwo masz rację, ale twoja metoda na konserwowanie może wyglądać też tak. Damy prawie wszystkim świadectwa i dyplomy za niewiele, więc one nie będą miały znaczenia bo każdy(bardzo wielu) je będzie miał. Znaczenia nabierze wtedy pozycja rodziców, bo posad mało a chętnych z uprawnieniami dużo… 😉 Jeszcze inny wariant tej metody – wszystkie szkoły będą na wyrównanym b.niskim poziomie. Nie będziemy pomagać bardzo zdolnym – w imię teorii o równości mózgów żadnych szkół dla wyróżniających talentem, osiągnięciami, umiejętnościami. Swój talent każdy rozwija sam z rodziną. W efekcie bogaci sobie dodatkowe usługi i umiejętności dokupią, a biedni i zdolni zostaną z niskim poziomem wyznaczanym przez najsłabszych, dostarczonym przez powszechną zuniformizowaną szkołę „dla każdego” 🙁
>Szkoła która selekcjonuje uczniów wg kryterium pochodzenia społecznego…
< Czy znasz takie (nie mówię o wysokopłatnych, a też utrzymywanych przez podatnika!) szkoły publiczne, które przyjmują według np. wykształcenia rodziców i to mają zapisane w zasadach rekrutacji, że tylko dzieci np. doktorów dowolnych nauk? 😉
Co innego kryteria formalne przyjmowania do szkoły, co innego faktyczne. Ja nie opisuję jakiejś hipotetycznej sytuacji tylko faktyczną właśnie. Skutki dzisiejszego systemu można zobaczyć na bezpłatnych państwowych studiach. jak się przeanalizuje badania socjologiczne, to oczywiście uogólniając, studiują ludzie wg. cenzusu wykształcenia rodziców i ich zarobków. Zarobki są oczywiście pochodną wykształcenia ale nie koniecznie, stąd nauczycielskie dzieci na przykład. Czy to można zmienić? Zupełnie nie, nie można wszak ludzi dyskryminować za pozycję społeczną. Ale co innego dyskryminować, co innego wspierać system który jedną grupę społeczną wspiera kosztem innej. Tak jest przez podział na dobre i złe szkoły. Dziś zdolne dziecko ale z domu o niskim kapitale kulturowym ma mniejsze szanse na życiowy sukces niż mniej zdolne z dobrego domu. A to jest szkodliwe dla społeczeństwa.
Wyrównywanie szans przez egalitarną edukację szans nie wyrówna, dzieci z dobrych domów i tak będą miały łatwiej, ale nie powinniśmy tej przewagi systemem powiększać.
parker, kasejot,
Ale o jakich elitach mówimy? Jakiego porządku pilnują nasi konserwatyści, skoro żyjemy w stanie permanentnej, acz powolnej, rewolucji społecznej? Gdzie nasze mieszczaństwo? Gdzie arystokracja? Wśród PRL-owskiej nomenklatury czy bardziej wśród (PRL-owskiego) kleru? Jedni wymarli, drudzy bezpotomni! Owszem, istnieje warstwa, która się „dorobiła” (czego?), ale z definicji ona stanowi mniejszość i nie była tą siłą, która wyniosła konserwatystów do władzy.
Czy za tym naszym ludowym, chłopskim, bezrefleksyjnym konserwatyzmem nie kryje się strach przed zmieniającym się światem, tym wewnątrz i na zewnątrz Polski? Strach i bezradność? Brak woli sprawczej? Czy więc konserwatyzm w naszym wydaniu nie jest właśnie kwintesencją tej murzyńskości, o której mówił Sikorski? Żadna walka klas tylko murzyńskość?
@kaesjot 13 listopada o godz. 12:33 246227
„gdyby nie parobcy i kamerdynerzy to rody królewskie i arystokratyczne dawno by już wymarły.”
Wielu, wait, konkretnie to pamietam jak 2 z moich pracowych kolegów, urodzonych w USA Ametykanów powiedziało mi z dumą o sobie: „jestem kundlem!” I’m a mutt!
A polscy przywódcy poklask zdobywają gadaniem o obcych pasożytach i pierwotniakach. O zamienianiu kościołów w szalety.
„Prawdziwie polska” Polonia czyli ta, która głosuje w polskich wyborach, nic innego nie robiła przez poprzednie lata tylko gardłowała w polonijnych audycjach radiowych o tym, jak aroganckie były rządy PO. Demonstrowali przed konsulatem tak często, że różne grupy musiały dzielić się niedzielami.
Ani słowa o przywożeniu proboszcza w teczce.
O braku wyborów na stanowisko biskupa.
O braku referendum na temat udzielania komunii na stojąco.
O kobiecie relegowanej do statusu tej nieczystej, skażonej, gorszej.
O zakneblowaniu ust wiernych w sprawach wiary.
W sprawach codziennej organizacji, nawet tych niedokrynalnych.
A Kościół to wzorce i to autorytet. Jeszcze wojsko w polskim społeczeństwie ma autorytet i cieszy się zaufaniem.
To co się dziwić, że szkoła na ich wzór jest zorganizowana?
Innych wzorów nie ma albo są pogardzane.
Świeckie, cywilne państwo było od zawsze od oszukiwania i od pogardzania.
A szacunek społeczny w Polsce zawsze zdobywały pieniądze. Zastaw się a postaw się. Dlatego te zwyczaje z Ameryki tak łatwo się przyjmują. Polacy są bardzo amerykańscy.
W jednej z firm szef zabrał mnie na pierwszy lunch w nowym miejscu pracy i zapytał jak znajduję Amerykę po kilku latach pobytu? Odpowiedziałem, że podoba mi się to, że Amerykanie nie są myślicielami, nie są filozofami tylko są „doers”. Poprosiłem go o podanie nazwiska jednego, współczesnego sławnego amerykańskiego filozofa.
Dlatego też te kolejne nominacje takich a nie innych ludzi na stanowiska ministra oświaty. Dlatego też takie a nie inne „reformy” i „usprawnienia”. Robione wybitnie po amerykańsku. Najpierw się zreformuje a potem popatrzy co z tego wyszło. Po fakcie pójdziemy w zaparte bo co my zrobiliśmy musi z definicji być najlepsze.
Polacy mają gen murzyńskości. Świetnie funkcjonują na emigracji, w obcych organizmach państwowych, bo do głowy im nie przyjdzie, tak jak nie przychodzi stojąc w Kościele, kwestionowac zastane porządki.
„Czytając parkera pod założoną tezę można dowolne wnioski wyciągnąć.(…) W świecie konserwatywnym dziecko profesora piekarzem zostać nie może.”
Czytać parkera warto, bo pisze spójnie, choć błędnie.
No i wnioski wyciąga sam, rzeczywiście dowolne – bo z nieznajomości świata (jw), a nie ze złych intencji.
Tak, brak nam oświaty, nie brak sanctam simplicitatem.
Czytajmy parkera.
Wbrew pozorom, PRL był systemem elitarnym, blog nie miejsce żeby o tym wykład robić. Elity są zawsze, jeżeli z awansu, wzorują się na poprzednikach co często wygląda karykaturalnie. Pierwszym ich celem jest okopać się na swojej pozycji na pokolenia. Bo dbałość o szczęście i powodzenie swoich dzieci jest nam genetycznie zakodowana. Od jakości elit zależy, czy robią to kosztem innych czy nie.
@parker – jest naturalne, że każda społeczność ma swoje elity. Problemem jest to, czy pozycję te się dziedziczy czy też zawdzięcza się własnemu talentowi i pracy.
Chciałbym podkreślić jeden jeszcze aspekt.
Są u nas odpowiednie przepisy, poradnie, środki finansowe na pomoc dzieciom opóźnionym, z różnymi dysfunkcjami. Są dodatkowe zajęcie korekcyjno – wyrównawcze, są dodatkowe godziny pracy indywidualnej z tymi dziećmi.
To wszystko niejako „z urzędu”
Natomiast trudno tego typu działań systemowych doszukać się w odniesieniu do uczniów wyróżniających się „in plus”. Jeśli gdzieś to funkcjonuje to opiera się głównie na entuzjazmie i pracy społecznej nauczycieli .
Stąd np. pod względem innowacyjności, uzyskanych patentów wleczdemy się w ogonie.
To chyba naturalne, że słabszych się wspiera? Czy dajesz bogatemu jałmużnę?
Oczywiście, trzeba dbać o wybitnie uzdolnionych i zgadzam się, że system ich zaniedbuje, godziny karciane mają służyć jednym i drugim. Tylko często pasjonatów brak dla tych słabych i dla tych dobrych, nie wiem gdzie więcej fachowości potrzeba, trudniej słabego ucznia uczyć chyba. Ja bym okroił program powszechny i fakultatywnie kształcił w większym wymiarze, nie ma dzieci niezdolnych, tylko zdolności się w różnych dziedzinach objawiają. Nie widzę powodu dla którego szkoła miała by nie uczyć umiejętności praktycznych. Nie dla zawodówek ale tak dla nauki gotowania czy majsterkowania w liceum ale i dla wyższej matematyki czy fizyki. Wszyscy powinni chodzić na WF ale nie wszyscy muszą być sportowcami.
paker,
PRL był jednocześnie krajem niewiarygodnego awansu społecznego milionów ludzi. To ten awans zapewnił mu poparcie i wdzięczność niejednego Polaka. Zdecydowana większość naszych współczesnych elit to przecież potomkowie, w 2. pokoleniu, niepiśmiennych chłopów.
Oczywiście, życie nie znosi próżni, o tym pisałem, ktoś musiał zastąpić 6 mil Żydów z których część stanowiła elitę intelektuslną czy gospodarczą. Ktoś musiał zastąpić arystokrację choć ta często zastępowała samą siebie, w nowej roli, inteligencji. Problem naszych elit polega na tym, że w dużej części są one nuworyszowskie właśnie, nieokrzepłe jeszcze, w stadium pierwotnej akumulacji stąd egoistyczne i pozbawione empatii.
Pisząc elita mam na myśli klasę średnią, niezbyt precyzyjnie się wyraziłem, mam nadzieję zrozumiale.
„Ja bym okroił program powszechny i fakultatywnie kształcił w większym wymiarze”
To się nazywa liceum mat-fiz albo biol-chem.
W klasie takiej szkoły zapóźniony z matmy nie pożyje, sam zrezygnuje jak zobaczy jak błyskawicznie koledzy i koleżanki chwytają istotę problemu. Pytać dziesięć razy aby coś pojąć można przez kilka dni, no może tygodni, ale potem nawet najgrubsza skóra zrozumie, że opóźnia peleton.
U mnie egzaminy przeprowadzone przez uniwersyteckich profesorów matematyki na kandydatach – w większości laureatach olimpiady wojewódzkiej dla szkół podstawowych – wyłoniły 22 uczniów.
I nawet z tej grupy po 3 miesiącach szkoły zrezygnowało 5 osób.
Może fakultetów dla nich zabrakło… 😉
Z tego co wiem, byli piątkowymi uczniami w wielu innych szkołach, w tym mat-fiz.
Pomysły nieelitarnego kształcenia zdolnych dzieci jest robieniem im krzywdy i marnowaniem szans reszty społeczeństwa.
Egalitaryzować to sobie można zdolnych z mniej zdolnymi, ale o najzdolniejszych trzeba dbać jak, no, tu moja wyobraźnie niech poszybuje w obłoki, no, jak o przeciętnego kopacza piłki nożnej. Albo o skakacza na nartach.
Ale to są już moje majaki senne.
zyli elitarna szkoła.
„czyli elitarna szkoła” miało być pod „liceum mat-fiz”
@parker
>Tylko często pasjonatów brak dla tych słabych i dla tych dobrych, nie wiem gdzie więcej fachowości potrzeba, trudniej słabego ucznia uczyć chyba<
Nauczyciele umiejący coś dać wybitnie uzdolnionym matematycznie, informatycznie, fizycznie etc. na poziomie gimnazjum (nie mówiąc o liceum!) – góra 5% populacji i więcej nie będzie, raczej mniej. Bo do tego trzeba odpowiednich predyspozycji kwalifikacji intelektualnych i własnych(!) doświadczeń. Między innymi dlatego są potrzebne szkoły dla WYBITNIE uzdolnionych – żeby oni takich nauczycieli mogli spotkać. A słabych uczyć to proste rzemiosło, oczywiście dobrze opanowane, i kwalifikacje bardziej pracownika pomocy społecznej niż nauczyciela przedmiotowego… 😉 To są INNE kwalifikacje, umiejętności i predyspozycje … 😉
@belferxxx 14 listopada o godz. 2:15 246241
„i kwalifikacje bardziej pracownika pomocy społecznej niż nauczyciela przedmiotowego… To są INNE kwalifikacje, umiejętności i predyspozycje … ”
A jak super-wybitnemu uczniowi małżeństwo rodziców się rozpada i chłopak to bardzo przeżywa? Piekielnie inteligentny kolega z klasy, syn matematyków, teraz bez studiów, od dawna kierowca ciężarówki w Stanach, – to chyba był jego protest… jakiego nauczyciela jemu było trzeba?
Inny brylant (bez ironii, fantastyczna głowa i wielkie serce) przechodzi przez chorobę bliskiej osoby w domu gdzie nie ma w ogóle dyscypliny. Jego ojciec robi naukę na światowym poziomie. Syn gubi się, leniwi, nie kończy studiów.
Dwa talenty zupełnie równoważne talentowi dzisiejszych profesorów matematyki, dyrektorów instytutów. Równoważne były w liceum, mam na to wiele przykładów.
Kogo zabrakło? Pracownika socjalnego? Nauczyciela od talentów? Obojga rodziców i spokojnego domu? Księdza? Psychologa?
To, że jakiś kierowca w Teksasie ma IQ równe pewnie ze 160 to JEST strata Polski…
Nie wydaje mi się, że potrzebne są specjalne szkoły dla wybitnie zdolnych, szkoła to nie tylko nauka a wybitnie zdolne dzieci mają prawo się normalnie rozwijać w grupie rówieśników. Ale nawet, to nie o tym rozmawiamy. Te kilkadziesiąt gimnazjów w Warszawie do których uczęsza młodzież z dobrych domów nie jest dla wybitnie zdolnych, nie ma tylu. Tam nie ma lepszej kadry, jak w podstawówce, kilku dobrych nauczycieli, kilku przeciętnych i kilku beznadziejnych którzy nigdy w szkole nie powinni uczyć bo robią dzieciom krzywdę.
Powtarzam, szkoła nie uczy, szkoła zadaje sprawdza i wymaga. Kiedyś były prace domowe jako uzupełnienie tego co się w szkole uczyliśmy, dziś uczyć się trzeba samemu albo na tzw korkach.
W mój poprzedni komentarz wkradł się błąd, 6 mln obywateli polskich straciło życie, w tym 3 mln Żydów.
@parker
Ja znam warszawską edukację, ale poza PŁATNYMI snobistycznymi szkółkami, jakoś tych kilkudziesięciu (!) gimnazjów w ogóle na jakimś poziomie nie słyszałem, a już dla dzieci ” z dobrych domów” . Szczególnie, że gimnazjów publicznych są jakieś dwie setki tylko. Jest owszem parę szkół dobrze rozwijających wybitnie uzdolnionych, ale żeby tam „dzieci z dobrych domów” chodziły nie powiem.
W szkole gdzie są wybitnie zdolni takie dziecko rozwija się jak najbardziej – zapytaj „zza kałuży” – on do takiej szkoły chodził…. 😉 I zapytaj go o kolegów -czy na pewno ich wyznacznikiem były „dobre domy” … Większość tych dzieciaków oddycha z radością w takiej szkole, mówiąc „nareszcie tacy jak ja ludzie!” … 😉
W szkole mojego syna są klasy rejonowe, po ubraniu można poznać kto do której klasy chodzi. Wiesz ile jest gimnazjów dwujęzycznych w Warszawie?
Nie wiem jakie liceum kończył antysemita, ja kończyłem elitarne liceum, z pierwszej trójki wtedy. Połowa to były dzieci zdolne połowa dzieci dygnitarzy, prywaciarzy i innych uprzywilejowanych. Ja należałem do obu grup jednocześnie, wystarczająco zdolny żeby do mat fizu chodzić ale dostsłem się za łapówkę jako dziecko prywaciarza.
Znów potwierdzasz tezę z którą polemizujesz.
@parker
„zza kałuży”, nie wiem czemu go nazywasz antysemitą, kończył warszawskie XIV liceum im. Staszica (wtedy Gottwalda). I choćby z tego powodu (w tej szkole akurat wtedy Żydów było mnóstwo, zresztą w matematyce/fizyce jest ich ogromnie dużo i np. cała Szkoła Lwowska z której jesteśmy słusznie dumni, to byli polscy Żydzi + Banach!) raczej go trudno o antysemityzm podejrzewać … 😉
A teraz weź pod uwagę drugą połowę uczniów twojej klasy – tę beż protekcji, co się słusznie dostała dzięki zdolnościom. Dzieci dygnitarzy etc. bez tej szkoły sobie poradzą, a ale dlaczego ta druga połowa ma cierpieć – ona sobie nie poradzi albo poradzi gorzej. Korupcja i nepotyzm to złe zjawiska, ale wprowadzanie w imię walki z nimi totalnej urawniłowki to leczenie grypy dżumą … 😉
@parker
A to specjalnie dla ciebie – dlaczego w Polsce coraz mniej (a będzie jeszcze mniej!) jest nauczycieli-pasjonatów, którym się chce i którzy potrafią różne rzeczy robić:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,149284,19181991,chcesz-moich-talentow-i-wiedzy-w-tej-firmie-to-zrob-cos.html
Dziękuję, już jestem po lekturze sobotniej Wyborczej, ten wywiad też zwrócił moją uwagę i zgadzam się z tam postawioną tezą.
Czemu go nazywam antysemitą? Poczekaj, teraz śpi, jak się obudzi to się dowiesz:)
Co do dzieci dygnitarzy ale i adwokatów, lekarzy uznanych w kraju i za granicą, artystów itd to problem społeczny polega na tym, że wielu z nich talentów po rodzicach nie odziedziczyło ale pozycję pozycję, są dziś adwokatami, lekarzami, dyrektorami, marnymi a ci co mogliby być dobrymi do szkoły się nie mogli dostać. Sprawdziłeś ile jest gimnazów dwujęzycznych w Warszawie?
Poza tym, że Gauss podpowiada, że nie ma tylu zdolnych, to problem w tym, powtarzam się, że nie najzdolniejsi tam trafiają a wielu zdolnych zostaje w marnych gimnazjach, bo chyba oczywiste jest, że po przebraniu dzieci w tych pozostałych dominuje młoda bandyterka i demoralizuje zdolne dzieci z gorszych domów. Naprawdę, nie kumasz tego, czy udajesz?
@parker
Gimnazjów w pełni dwujęzycznych kilka, przy czołowych liceach więc bezrejonowych zwykle i małych (po 2-3 ciągi). Z klasami dwujęzycznymi sporo, co wynika raczej z faktu, że nauczyciel mający min. FCE i wprowadzający odpowiednią terminologię dostaje za każdą lekcję w takiej klasie 50% dodatku oraz, że dzielnice „mają ambicje” … 😉 Test predyspozycji językowych do takich klas, opracowany przez kuratorium i jednolity, nie jest związany ze znajomością danego języka, więc kwalifikacja nie jest funkcją wcześniejszej intensywnej jego nauki. Pewnie przy rekrutacji bywają nieprawidłowości – czy to znaczy, że klas tego rodzaju być nie powinno? 😉
@parker
Ponawiam pytanie – co z NAPRAWDĘ wybitnie uzdolnionymi a niezbyt zamożnymi ? Czyli co z niedygnitarską połową twojej klasy ? 😉
Wszystkie szkoły powinny być dobre, selekcję do zawodu powinno się prowadzić, zwalniać słabych nauczycieli, promować dobrych a szczególnie uzdolnionych otoczyć opieką. Oni nie potrzebują specjalnych warunków ani takich nie oczekują. Im też potrzebna umiejętność ugotowania zupy czy zbudowania budki dla ptaków. Egalitaryzm nie jest niczym złym, to nie jest równanie w dół, to tylko w tępym konserwatywnym umyśle tak to działa. Dzieci to nie jest materiał do chodowli geniuszów albo do separowania od innych słabszych. Nie jest niczyją winą w jakich warunkach się rodzi, jakich ma rodziców, wszyscy powinni mieć równe szanse, wtedy wyścig jest sprawiedliwy. Że tak nie jest. Świat nie jest sprawiedliwy ale człowieczeństwo wymaga, żeby starać się robić go sprawiedliwszym a nie przeciwnie.
@parker
Co to znaczy wszystkie szkoły powinny być dobre – co to znaczy? Dla kogo dobre? To co dla jednego dobre, dla drugiego takie nie jest. Nauczycieli czy kandydatów na nich, którzy potrafią WSZYSTKO i z KAŻDYM za dużo w przyrodzie nie ma, na pewno nie pół miliona. Więc żadna selekcja nic tu nie da. Dobry przeciętny nauczycielski rzemieślnik (a takich nie zwolnisz, bo nie znajdziesz na ich miejsce lepszych „zamienników”!) dla wybitnie uzdolnionych się kiepsko nadają, a ci uzdolnieni w klasie przeciętniaków będą się nudzić i rozrabiać. Dla społeczeństwa czy państwa pierwszą potrzebą jest mieć DOBRYCH i możliwie NAJLEPSZYCH fachowców, szczególnie w kluczowych dziedzinach!! Dopiero w drugiej kolejności jest „sprawiedliwość” procesu tworzenia i pozyskiwania takich fachowców. Tak wszystkie społeczeństwa cywilizowane funkcjonują, dlatego są bogate i dobrze zorganizowane. Gdy ideologia „urawniłowki”, którą tu prezentujesz wbrew ‚materii” bierze górę, mamy właśnie do czynienia z lewactwem, czego skrajnym przykładem jest Kambodża Czerwonych Khmerów czy Chiny Mao (choć akurat tu czyniono racjonalne wyjątki – nawet w trakcie szczytu „rewolucji kulturalnej” nikt nie śmiał paluszkiem nawet tknąć ludzi z chińskiego sektora naukowo-militarnego, a jak tknął … )
To są twoje strachy. Nie ma problemu wybitnie uzdolnionych. Jest problem złych gimnazjów.
Silnik parowy wynalazł komitet.
Układ scalony uchwalono na zebraniu.
Oponę do roweru dyrektywa wprowadziła.
Tranzystor wymyśliła trójka klasowa.
A peceta woźna z panią z sekretariatu.
Milion głupków najwyżej zadepcze trawniki, psimi kupami zasra chodniki, żarówkę z klatki ukradnie, bramę zasika, pomidor spalinami dojrzeje, licznik w samochodzie przekręci.
Zagraniczne Wino tanio kupi drogo sprzeda. Bo sie na tym zna.
Co to za filozofia? U nas wszystkie bimber pędziły i sie znały.
@parker
To nie są moje strachy, to WIEDZA, o polskim i innych systemach szkolnictwa oraz doświadczenia, których ty, skoncentrowany wyłącznie na wyssanych z powietrza doktrynach, nie posiadasz 😉
Chwila chwila… A 11 listopada to nie jest ustawowo dzień wolny od pracy?