Gimnazja – problem z głowy?
Piotr Gliński zapewnił w imieniu PiS, że gimnazja przestaną istnieć. Tym samym wielu rodzicom zdjął problem z głowy. W tym także mnie i mojej żonie. Zastanawialiśmy się bowiem, do jakiego gimnazjum posłać dziecko – rejonowego czy lepszego? Okazuje się, że do żadnego. Chyba z tego powodu otworzę szampana (info o wypowiedzi prof. Glińskiego tutaj).
Jako rodzic się cieszę. Dostałem bowiem dwa lata świętego spokoju. O tyle dłużej dziecko posiedzi w podstawówce. Potem zacznie się szukanie liceum. Mam nadzieję, że liceów PiS nie zlikwiduje. Aż tyle dobra nie potrzebuję.
Mam straszne wyrzuty sumienia z powodu tej radości. Wiem, jako nauczyciel powinienem się smucić. Koleżanki i koledzy ze szkoły się smucą, związki zawodowe są przeciw, autorytety grzmią, że nie wolno tego robić. A ja, choć bardzo nie chcę, cieszę się. Wszystko przez to, że rodzic jest we mnie większy niż nauczyciel. Zresztą nie tylko ze mną tak jest. Prawie każdy Polak ma w sobie więcej rodzica niż rozumu. PiS o tym dobrze wie, dlatego gimnazjów nie będzie. Dla dobra rodziców to zrobi, reszta się nie liczy.
Komentarze
Oj, będą zwolnienia
mpn
2 listopada o godz. 19:05 246090
Sami chcieli, to mają. podobno 100 tys ma iść na bruk.
Jakoś dziwnie , po wyborach wszystkich belfrów wymiotło z bloga.
Czyżby ze wstydu pod ziemie sie zapadli ?
A co tu komentować? Śmieszą mnie tylko miny kolegów z gimnazjów, którzy głosowali na PiS. Sami tego chcieli … „Przecież to było w programie”, czyżby nie czytali?
„Potem zacznie się szukanie liceum.”
Z tego co Linda opowiada, byle nie w Łodzi. 🙂
„każdy Polak ma w sobie więcej rodzica niż rozumu”
A co ja mogłem zrobić jak wprowadzano gimnazja? Mnie już wtedy w Kraju nie było jak młodsza połowa moich dzieci zaczynała razwiedku bojem. No cóż, nie da się ukryć, że naukowe osiągnięcia pierwszej połowy są większe… do tej pory głosiłem, że to efekt mojej obecności/absencji a teraz miałbym przyznać, że jakieś gimnazja młodszym zaszkodziły? Niedoczekanie!
Zresztą ze mną PiS miałby kłopot, bo akurat lwia większość młodszych dzieci chodziła do płatnych, katolickich gimnazjów.
I dalej kicha? 😉
Może szkoły po tym i uczyć zaczną? Bo to, co jest obecnie w niektórych, to ….. hmm, coś nie bardzo szkołę przypomina.
Oj, dostrzegam śmiech przez łzy. Likwidacja gimnazjów to kuriozalny pomysł. Ale spróbujmy – może przy okazji innego wpisu – poważnie podyskutować nad tym, czy to jest w porządku, że – jak Pan zauważył – gimnazja dzielą się na rejonowe i te lepsze. A wracając do wypowiedzi *profesora* Glińskiego – może likwidację gimnazjów ograniczyć tylko do tych rejonowych 😉 ?
Akurat trochę pojeździliśmy po okolicy ostatnio, bo na groby itd. Widziałam ładne, duże budynki gimnazjów na wsiach i w miasteczkach. Ciekawe co z nimi będzie? Jak rozparcelują nauczycieli po szkołach? Kawałek etatu tu, kawałek tam? Ja obecnie uczę w gimnazjum 4 przedmiotów, są to głównie przedmioty gimnazjalne. Podejrzewam, że będę jeździć po kilku szkołach, żeby mieć etat. Albo rzucę to w czortu i zacznę prowadzić gospodarstwo agroturystyczne. W wakacje mam dużo mniejsze ciśnienie, więc wyjdzie mi na dobre.
Aha, nigdy nie głosowałam na PIS, nie trawię ich.
Chciało się zmiany? To jest. Gimnazja na początek. Mam wrażenie, że to jest ten odwet którego miało nie być. Odwet betonu umysłowego na lemingach. Moim zdaniem robią to celowo, po złości.
Nie rozumiem, dlaczego bedzie trzeba zwalniac nauczycieli. Oni po prostu beda nauczac w starszych klasach podstawowki. Chce sie zlikwidowac gimnazja a nie uczniow tych klas! Ja PISu tez nie trawie, ale tu problemu nie widze. Problemem bedzie „tylko” koszt nowego przeksztalcenia szkol.
DBG, tak, tabliczkę się zmiani jak ktoś napisał. Powrót do starego systemu to skrócenie powszechnego kształcenia ogólnego o rok, dziś 9 lat, było 8. To oczywiście obniży wyniki naszych uczniów w testach Pisa, przed wprowadzeniem gimnazjów byliśmy na szarym końcu, teraz w czołówce. Szkoła nie jest dla nauczycieli, szkoła jest dla uczniów, patrzenie na kontrreformę z perspektywy portfela nauczyciela samo w sobie jest nie na miejscu ale w tym przypadku to połączenie nagannej postawy z głupotą tych nauczycieli którzy na PiS głosowali. To, że nauczyciele nie należą do czołówki intelektualnej społeczeństwa przekonuje się na co dzień z relacji dziecka i wizyt w szkole, wyniki wyborów to potwierdzają.
Beata Kempa właśnie odwołała burzenie gimnazjów. Co za chytry plan! Jeden chce likwidacji, druga spokoju społecznego, więc wyjdzie jak w tym kawale z kozą, że niedługo nauczyciele poczują głęboka wdzięczność dla PREZESA, że jednak NIE zlikwiduje gimnazjów!
DBG,
Problemem jest nie tylko los nauczycieli, ale przede wszystkim wykształcenie naszych dzieci – i patrzmy nie tylko na te dzieci dosłownie nasze, ale i dzieci sąsiadów, dzieci wiejskie czy z rodzin, w których jedyną lekturą w domu jest gazetka z hipermarketu. Posłom PiS łza kręci się w oku na wspomnienie 4-letniego liceum oraz systemu, w którym od 1. do 12. klasy obowiązywał jeden program nauczania i jeden komplet podręczników. Ale te licea były elitarne, dla wybranej i przebranej młodzieży. Do tego chcemy wrócić? Do zawodówek kształcących hutników i górników? Pamiętam delegację z pobliskiej przyfabrycznej szkoły zawodowej w mojej podstawówce. Po 10 latach z fabryki zostały tylko szpetne kominy. Niemal cała Europa uczy dzieci w systemie 6+3+3. Proszę podać RACJONALNE powody za powrotem do systemu 8+4 (który powstał w dość sztuczny sposób z wcześniejszego 7+4, przy czym cel wydłużenia 7 był ten sam co wprowadzenia gimnazjów: wydłużenie o rok obowiązku szkolnego).
Jeśli przy okazji wywalą (albo drastycznie zmniejszą) wychowanie do życia w rodzinie, to na pewno trzeba będzie zwalniać. Po za tym jest wielu dyrektorów gimnazjów, którzy mają tylko kilka godzin swojego przedmiotu. A weźmy na przykład WOS: w gimnazjum jest raz w tygodniu przez dwa lata, co jest w podstawówce? Tyle samo? Jeden rocznik pójdzie do szkoły średniej, a nauczyciel na te kilka godzin za nim? A muzyka, plastyka? Co kilka lat zabierają godziny przedmiotom artystycznym. Zawsze przy zmianach tak się kombinuje, żeby zaoszczędzić, więc NA PEWNO BĘDĄ ZWOLNIENIA.
Jeszcze jedna uwaga. Wszyscy chcielibyśmy maturzystów wykształconych tak, jak ci legendarni maturzyści przedwojenni.
W 1937 r. w całym 34-milionowym kraju maturę zdało dokładnie 13 362 osoby. Dla porównania, w tej chwili rocznie w Polsce nadaje się ok. 6000 stopni doktora.
Widzę, że pod moją nieobecność ktoś zajął moje miejsce i tłumaczy nauczycielom rzeczywistość. Kibicuję
Reformatorom proponuje porównać spis gimnazjów w powiecie Skarżyskim, http://archiwum.skarzysko.powiat.pl/edukacja/gimnazja-w-powiecie-skarzyskim, ze spisem podstawówek, http://archiwum.skarzysko.powiat.pl/edukacja/szkoly-podstawowe-w-powiecie-skarzyskim
Na jedno gminne gimnazjum przypadają 3-4 gminne podstawówki. Mogę sobie wyobrazić, że są to szkoły małe, wiejskie, przygniecione kryzysem demograficznym (malejąca liczba uczniów). Jak jedno gimnazjum, prawdopodobnie mieszczące się w nowym lub wyremontowanym budynku, rozdzielić na 4 szkoły podstawowe? Nauczycieli przerzucić na 4 podstawówki, po 1/4 etatu w każdej? A może w budynku gimnazjum utworzyć piątą podstawówkę, przenosząc doń po 1/5 uczniów z 4 szkół gminnych? Kto będzie ich dowoził? Skąd wziąć nauczycieli klas 1-6? Poza tym nie trzeba być prorokiem, by wyobrazić sobie, jak to się dla tych rozparcelowanych (i zdegradowanych) nauczycieli gimnazjów skończy, jaka będzie ich pozycja bez głównego miejsca zatrudnienia.
Niech belfry nie przesadzają – jak zlikwidują gimnazja to otworzą dwie klasy w podstawówce i jedną w liceach/technikach – ktoś te dzieciaki będzie musiał uczyć. Więcej klas musi być więcej belfrów do ich nauczania. No chyba, że znów będzie jakiś niż demograficzny to mniej znów dzieci będzie. Gimnazja to był chory pomysł od samego początku – trzecie klasy gimnazjum najbardziej rozbrykane były pierwszymi klasami w liceach/technikach gdzie starsze roczniki skutecznie „kotów” uspokajały. I „psorowie” mieli komfort nauczania.
@Płynna rzeczywistość
masz rację ale to była ELITA!!! nawet maturzyści z początku lat 90 tych to jeszcze była elita. Na studia zdawało się egzaminy i szli ci co się tym interesowali.
Gimnazja są do likwidacji, a wszelkie próby ich utrzymania są partykularnym „pudrowaniem trupa”:
To jest pudrowanie trupa. Podstawowe wady aktualnej struktury są właśnie strukturalne:
1.Straty czasu związane z dodatkowym cyklem nauczania(!!!) i większą ilością zmian szkół i, w związku z tym, koniecznością „uwspólnienia” edukacji uczniów pochodzących z różnych szkół i uczonych i wychowywanych wcześniej według różnych programów oraz przez różnych nauczycieli w różnych szkołach.
2. Młodzież w najbardziej skomplikowanym (ta hormony!) okresie życia musi sobie wywalczyć (!!!) pozycję w nowy otoczeniu gimnazjalnym. Wcześniej albo byli w znanej sobie (z wzajemnością!!!) SP (kl.7-8) albo byli z definicji najmłodsi w zdominowanej przez dorosłych!) uczniów szkole średniej (kl.I LO/technikum)…
Obecnego systemu żadna kosmetyka nie naprawi 🙁 Dodatkowo trzeba Handkego postawić pod Trybunałem Stanu!!!
Podstawowe wady, o których gmin nie ma pojecia:
1. Likwidacja gimnazjów zmniejszy konkurencyjność szkol. Skoro uczeń rejonowy, to po co się starać, nikt nie będzie woził maluchów na drugi koniec miasta czy gminy.
2. Szansa rozwoju dla najzdolniejszych lub najbardziej ambitnych uczniów się zmniejszy.
3. Obecnie najbardziej agresywni są uczniowie klas 5 i 6, patrząc na cały cykl nauki. Dostaną jeszcze 2 lata w promocji.
4. Kolejna kwestia to zwolnienia. Nauczyciele, administracja, obsługa. Lista długa.
5. Zwolnienia nauczycieli spowodują totalny brak różnicy popołudniowej wśród nauczycieli. To w gimnazjach pracuje najmłodsza kadra.
6. Przejście na system 4+ 4 jeszcze obniży poziom. Skoro dzieci po gimnazjum mało wiedzą., to jaką ich wiedzą będzie po systemie de facto dwa lata krótszym.
7 kwestia pieniędzy. EWD, ewaluacja, podstawa programową, podręczniki, zwolnienia, baza lokalowa. Ktoś to w ogóle policzył?
8 co z budynkami, gdzie były same gimnazja?
9. Jaki ma pomysł PiS na dwa roczniki w szkołach średnich za dwa lata?
Kolejny temat zastępczy. Tysiące razy słyszałem już o likwidacji gimnazjów, ale jeszcze nigdy w życiu nie dotarłem do merytorycznych argumentów opartych na dowodach i badaniach uzasadniających likwidację gimnazjów.
Tradycyjne marudzenie starych zgnuśniałych pryków typu „A kiedyś za moich czasów to były szkoły – dziś tylko bandycie i idioci” oczywiście nie traktuję jako argumenty, lecz jako zrzędzenie starych pryków.
W ostatnich dniach słyszałem nawet parę szerszych rozmów na ten temat, w których pytano o konkretne powody. I zawsze odpowiadała pustka. Dosłowna lub w postaci zrzędzenia sterczałych pryków.
Stąd traktuję cały ten temat za temat zastępczy, choć jakże wdzięczny dla zgorzkniałych starych pryków, którzy mogą sobie bezsensownie o niczym lub o starych dobrych czasach „popieprzyć”.
Gimnazja miały z założenia słuzyć wyrównywaniu szans, co jednak, zważywszy na podział na dobre i rejonowe, nie bardzo się udało. Podobno przemoc jest większym problemem w klasach 4-6 niż w gimnazjach, ale sączona przez lata propaganda o tym, jakie to straszne miejsca, bardzo sie w społeczeństwie umocniła. (Swoją drogą jak państwo Elbanowscy obronia swoje maluchy przed krewkimi nastolatkami?)Gimnazja sa szkołami stosunkowo „świeżymi”, maja najmłodszą i najbardziej twórczą kadrę, ale kto by tam o tym myślał. To klasyczne mieszanie w szklance zamiast słodzenia. Ale „lud” jest tak bardzo spragniony igrzysk, niech się poemocjonuje i pogardłuje. Przynajmniej nie będzie się interesował cukrem…
Pamiętam czasy, gdy otwierano gimnazja i jak przełożyło się to na etaty nauczycieli- nie było przecież tak, że z tego powodu likwidowano mnóstwo etatów i ludzie nie mieli pracy. Teraz pewnie będzie podobnie, bo te dzieci nie znikną przecież, a etaty będzie się łączyć.
I pamiętam do dzisiaj szok, gdy do liceum trafili pierwsi gimnazjaliści- upewniałam się odnośnie swojego odbioru u kilku znajomych nauczycielek/nauczycieli, czy tylko dla mnie to był „dziwny chów”. A jako rodzic jestem przeszczęśliwa, ze ten etap w końcu za moimi dziećmi.
A tych pochylonych z troską na gimnazjum- a gdzie te głosy były, gdy w ciągu tych ostatnich lat zamknięto tak dużo szkół i tak wielu nauczycieli pracę straciło? Gdzie?
I zgadzam się ze zdaniem na ten temat Belferxxxa.
Kilka tygodni temu nauczyciele protestowali domagając się podwyżek, dziś strach o zachowanie status quo zagląda do gimnazjów. Łaska pańska na pstrym koniu jeździ.
Gimnazja to nie jest idealny twór, ale strach myśleć co z całego systemu zostanie, gdy PIS zacznie „wygaszać” I tylko dzieci żal.
Anna z typową dla profesji wnikliwością przeanalizowała, że kiedy wydłużano naukę ogólnokształcącą z 8 lat do 9 nauczyciele pracy nie tracili więc jak się teraz skróci z powrotem do 8, to też nikt pracy nie straci.
I takie panie Anie uczą dzieci tej swojej wykoślawionej logiki, ksiądz swoje dołoży i mamy co mamy, wygrywają w wyborach tłumoki dzięki głosom tłumoków.
Obrażać dla poczucia własnej wyższości możesz do woli, skoro to tak Ciebie porusza i wzrusza.
Było kiedyś 8 klas SP (3+5) + 4 lata liceum/5 technikum= 12 lub 13 lat nauki (nie wliczam studiów)
Jest 3+3- 6 lat SP + 3 gimnazjum+ 3 liceum/4 gimnazjum = 12 lub 13 lat nauki.
Do takiego wyliczenia lat się odniosłam. I wiele koleżanek łączyło na początku pracę w SP z gimnazjum, bo szkoła dopiero powstawała i czasu potrzeba było na przejście tylko do gimnazjum.
I jako rodzic także uważam, ze gimnazja to nie był dobry twór i zwyczajnie cieszę się, ze jako dla rodzica to dlla mnie przeszłość.
Ja wiem do jakiego wyliczenia się odnosiłaś, dlatego piszę o wykoślawionej, ale jednak logice. Było 9 obowiązkowych lat nauki, będzie 8. Co uczniowie zrobią po 8 klasach się okaże, natomiast myślenie, że nic się nie zmieni, że tyle samo skończy szkoły średnie i zrobi maturę co dziś, świadczy o wykształceniu, formalnym.
„natomiast myślenie, że nic się nie zmieni, ż”
Nie wiem, jakim cudem to odczytałeś z mojego wpisu. Zmieni się, ale powiedzmy szczerze, śmieszy grożenie utratą pracy 100 tyś. ludzi, gdy po drodze od lat szkoły są zamykane, nauczyciele zwalniani. I jakoś rozgłosu temu nie nadawano.
Zmieni się także całkiem sporo rzeczy, jak zawsze dzieje się przy zmianie. Powiedzmy też szczerze, ze „robienie matury” tylko pod kątem: och, ilu zdaje, to w ogóle dziwne myślenie, bo sprawdzanie matur pokazuje, jak mocno zróżnicowana jest młodzież do matury przystępująca i jak co roku wysoki bardzo jest słupek 30%, czyli granica zdawalności.
Zabawne jest za to granie straszeniem, jak to dobrze było i teraz przyjdzie ktoś i nas zje, a właściwie- zeżre.
Mnie też śmieszy straszenie utratą pracy, bo wynika z tego, że celem szkoły jest zatrudnianie nauczycieli.To niepopularny pogląd, ale zatrudnienie jest skutkiem osiągania innego celu.
Tak, zróżnicowana jest młodzież, tak się rozkładają zdolności intelektualne w społeczeństwie, zgodnie z krzywą Gaussa,co z tego? W pierwszej klasie podstawówki też tak jest. Wartością edukacji nie jest zdanie matury tylko uczenie się, powszechne i ogólne, ogólne, bo nie wiadomo jakich umiejętności będzie od nas życie wymagać w przyszłości.
@Ectuspolonus
Bo PiS nie chce najzdolniejszych. Mogliby zrozumieć, co mówią politycy. A w budynkach po gimnazjach zawsze można zrobić muzea smoleńskie.
Już samo powołanie gimnazjów narobiło zamętu, a teraz będzie jeszcze większy bałagan, jak je zlikwidują. Ciekawe, co zrobią związki zawodowe nauczycieli, tak zaciekle dotychczas atakujące rząd Ewy Kopacz, czy będą równie dzielne wobec Kaczyńskiego?
To tylko straszenie, gimnazjów nie zlikwidują z kilku powodów:
1. Ponad połowa istniejących gimnazjów nosi imię jakiegoś ostatnio mianowanego świętego, likwidacja byłaby obrażaniem uczuć religijnych katolickiego społeczeństwa.
2. Bierzmowanie odbywa się na ogół w ostatniej klasie gimnazjum, a Episkopat nie może pozwolić na uniemożliwienie mu kształtowania właściwych postaw młodzieży.
3. Frekwencja na lekcjach religii w szkołach średnich nie dorównuje frekwencji w gimnazjum, dodatkowo część uczniów liceum (wzorem starszych kolegów) wybiera zajęcia etyki, co powoduje konieczność tworzenia grup międzyklasowych na religii i w rezultacie mniejszą ilość godzin dla katechetów w małych szkołach.
@ parker…
Ty się nic nie uczysz na doświadczeniu bytności na tym blogu.
Ani ze szkoły też nic nie wyniosłeś.
I nie bywasz chyba w żadnych urzędach i innych publicznie fundowanych miejscach pracy.
Ależ oczywiście, że szkoła publiczna to, co najwyżej, zakład pracy, rzecz jasna – chronionej.
Na pewno nie pole edukacji, co, na Twoim przykładzie, udowodniłem.
Wstydź się parkerze, że odmawiasz równych praw każdemu niezdolnemu do czegokolwiek, do dojenia Rzeczypospolitej, poprzez Jej Młodzieży Rodziców podatków, do własnych kieszeni chowanie.
Nauczycielom gimnazja należą się jak psu buda!
Moje zdane na ten temat jest takie, że bez sensu było wprowadzanie nowego tworu bez żadnego powodu , bez żadnej istotnej potrzeby za wyjątkiem politycznego wyrównywania szans (taka utopia). Zawsze coś nowego wprowadzić jest łatwiej niż potem gdy to już się zakorzeni likwidować. Likwidowanie gimnazjum to obecnie niezłe zamieszanie, bo co zrobić z obecnym gimnazjalistami? Nagle zlikwidować raczej się nie da i logika podpowiada że musi to trwać co najmniej 4 lata (aż ci z pierwszego roku opuszczą mury uczelni. Taka likwidacja spowoduje, że nie tylko nauczycieli nie wyrzucą na bezrobocie , ale chwilowo będzie na nich większe zapotrzebowanie by potem systematycznie malało. Taka likwidacja jest też dość kosztowna , bo bez dodatkowych środków zrobić się tego nie da.
Głupotę zrobić łatwo , ale jak zwykle zlikwidować trudniej. Temat nie jest specjalnie istotny dla Polski choć jak dla mnie powrót do starego systemu byłby lepszy (bo system był tańszy i dla młodych ludzi korzystniejszy). Problemy związane z likwidacją gimnazjum mogą spowodować że PiS da sobie z tym spokój
Anna, niż demograficzny się pogłębia i w tej sytuacji każde ruchy kadrowe w szkolnictwie będą świetnym pretekstem do zwolnień, do których i tak mnóstwo samorządów aż się pali. Proszę też przekonać mnie, że zamknięcie gimnazjów w średnich powiatach, jak np Skarżyskim, a zwłaszcza w małych, wiejskich, nie będzie dla tych środowisk Armageddonem. Co innego scentralizować w gimnazjum uczniów 3-4 wiejskich szkółek podstawowych, a co innego przeprowadzić operację odwrotną. Ilu nauczycieli geografii, fizyki, biologii jest w takim gimnazjum, czy mają tam całe pensum i jak ich rozczłonkować na wiejskie 4 szkoły? Czy poziom nauczania od tego wzrośnie?
Cała trójka moich latorośli odebrała naukę w rejonowych szkołach podstawowych i nierejonowych gimnazjach. Różnica kolosalna na korzyść gimnazjów. W szkole rejonowej na porządku dziennym byli uczniowie, obok których nie szło przejść, bo się nie myli. Uczniowie, którzy kiblowali w 6 klasie kolejny rok, mieli już ok. 15 lat (podstawówka!) i zakaz wstępu do klasy, żeby nie demoralizować uczniów. Jeśli tacy uczniowie trafiają do rejonowych gimnazjów (a gdzie indziej mają trafić?), to nie dziwię się złym opiniom o gimnazjach. Ale problemem nie jest tu podział 6-3 czy 8-4, tylko niezsocjalizowani uczniowie, którzy byli, są i będą i których nie można ot tak wyrzucić za burtę, póki nie zaczną sami odpowiadać za swoje życie.
Jak się uczyć, to tylko w gimnazjum tego bloga.
Płynna jego rzeczywistość zadaje tzw. pytania problemowe, a to najlepszy sposób na uczenie się, choćby od bloga.
No, bo czyż „rozczłonkowanie nauczycieli podnieść może poziom nauczania”, tak, aby 15-latkom zakazać demoralizacji poprzez wstęp do szkoły?
Pani Anno?
Czy uczniowie, albo ktokolwiek inny, są w takiej płynnej rzeczywistości w stanie, dzięki gimnazjum, zapukać do poziomu swych „nauczycieli” od dna?
Blog nie pozostawia nadziei.
Pozostają korki, tam wszyscy nabierają rozumu i godności finansowej; Pani Anno, po ile są u Was, w tym temacie?
Syf, jaki proponuje PiS, będzie odbijać się czkawką. Policzylem godziny języka polskiego. Obecnie 450 H w podstawówce i 450 w gimnazjum. W liceum nie wiem. W planach te 900 godzin zejdzie 600. I to niby ma służyć dzieciom?
Mówi się, że nie ma sprawiedliwości na świecie. W tym wypadku trochę jednak jest, na rządach PiS najbardziej stracą wyborcy tej partii, biedni, słabo wykształceni. Lemingów to nie dotknie, ich ani zakazy aborcji nie dotyczą, bo mogą sobie wyjechać w tej sprawie za granicę albo opłacić lekarza w kraju, zmiany w edukacji też w małym stopniu, kształcą swoje dzieci mimo systemu albo w prywatnych szkołach a jak w publicznych to wybranych, studia mają darmo, biedni płacą. Wracamy do elitarnego porządku świata, czas się przestosować, jak się odrzuci inteligenckie fanaberie egalitaryzmu i skupi na własnym interesie, to nie jest źle.
@Ectuspolonus
Podstawowe wady, o których gmin nie ma pojecia:
1. Likwidacja gimnazjów zmniejszy konkurencyjność szkol. Skoro uczeń rejonowy, to po co się starać, nikt nie będzie woził maluchów na drugi koniec miasta czy gminy.
– odpowiedź – w dużych miastach tak ale w powiatach dwie podstawówki – dwa gimnazja.
(…)
3. Obecnie najbardziej agresywni są uczniowie klas 5 i 6, patrząc na cały cykl nauki. Dostaną jeszcze 2 lata w promocji.
– nie dostaną. Klasy 7 i 8 je uspokoją jak bywało dawniej.
4. Kolejna kwestia to zwolnienia. Nauczyciele, administracja, obsługa. Lista długa.
– nauczyciele przejdą do podstawówek.
(…)
6. Przejście na system 4+ 4 jeszcze obniży poziom. Skoro dzieci po gimnazjum mało wiedzą., to jaką ich wiedzą będzie po systemie de facto dwa lata krótszym.
– jakoś system 8+4 był lepszy.
7 kwestia pieniędzy. EWD, ewaluacja, podstawa programową, podręczniki, zwolnienia, baza lokalowa. Ktoś to w ogóle policzył?
8 co z budynkami, gdzie były same gimnazja?
– nie będzie z tym problemu. W wielu szkołach jest ciasnota.
9. Jaki ma pomysł PiS na dwa roczniki w szkołach średnich za dwa lata?
– szkoły średnie mają problem z niedoborem uczniów. Będą szczęśliwe.
Czy naprawdę wszyscy pogłupieli? Liczba nauczycieli zależy od ilości uczniów, a nie szkół. A czy będą chodzić do podstawówki, czy do gimnazjum, jakie to ma znaczenie? Dopiero jak uczniowie będą wybierać szkoły po podstawówce, liczba nauczycieli może się lekko zmienić, bo pewnie iluś tam uczniów zrezgnuje z dalszej nauki.
Liczba nauczycieli nie zależy ani od ilości uczniów, ubyło ich dwukrotnie więcej niż proporcjonalnie nauczycieli, ani od ilości szkół tylko od decydentów politycznych którzy boją się zlikwidować Kartę Nauczyciela. Oczywiście, oportunizm polityczny nie dotyczy tylko belfrów, wszystkich zorganizowanych grup dbających o swoje przywileje uzyskiwane kosztem szarej masy która na to wszystko musi pracować.
„Liczba nauczycieli zależy od ilości uczniów, a nie szkół…”
Ha! paradne!
A nie uczyli w szkole wzoru na liczbę nauczycieli w publicznej Rzeczypospolitej, jak najbardziej (???):
P = B x P /Q,
gdzie pe to liczność eat’atów, be to współczynnik bezrobocia, pe – wskaźnik powinowactwa kumnego (od kum a nie kumać), a ku to ajkju?
No, tyle że ten wzór był w programie ósmej klasy podstawówki, tuż przed aktywizacją zawodową, a przed zamianą jej na gimnazja…z natychmiastową perspektywą etatu publicznego wedle kompetencji.
@ Totmes72
1. Mieszkam w mieście powiatowym – 8 szkół publicznych podstawowych, 8 gimnazjów, 1 katolicki zespół i jeden społeczniak.
Słaby argument.
3. Albo klasy 7 i 8 będą agresywniejsze. To samo środowisko. Większe zagrożenie falą.
5. System 8 + 4 funkcjonował tak klasy 1-3 edukacja wczesnoszkolna, 4-8 uprzedmiotowienie. PiS proponuje 4+4, czyli ew + 4 lata kształcenia ogólnego. To musi się równać obniżeniem jakości i tak słabych podstawówek.
6. Niekoniecznie. Łatanie etatów nauczyczycielskich odbije się na uczniach. Zamiast uczyć będą jeździć. A lepszy to niby w czym? Polemizujesz z PiSA, czy masz badania?
7. bez odpowiedzi, hmmm…
8. Szkoły mają oddzielne budynki. Lokalizacje. Zobacz np Lublin SP nr 29 i Gimnazjum nr 10.
9. No tak, to może w szkołach średnich? Nie po 35/40 a 25/30?
wiwada,
Od czego zależy liczba pracowni chemicznych i fizycznych?
Czy lepiej mieć mniej takich pracowni, ale lepszych, czy więcej, ale gorszych?
W typowym gimnazjum w 3-letnim cyklu kształcenia są 4 lekcje fizyki (razy liczba tygodni w roku, 32). Ten cykl jest uzupełniany (kończony) w 1. klasie liceum i jeżeli ktoś ma dosyć przedmiotów ścisłych, więcej ich nie ma. Jeśli wybierze profil mat-fiz lub podobny, w klasach 2-3 liceum ma kolejny cykl nauczania fizyki, na poziomie rozszerzonym, ze stosunkowo dużą liczbą godzin, kosztem społ-humów. Jak Pani rozdzieli te 4 godziny nauczania fizyki w gimnazjum na podstawówki i licea? Dodam, że zazwyczaj dzieli się je wg systemu 1-1-2, czyli w klasach 1-2 gimnazjum są łącznie tylko dwie godziny fizyki. Czy w nowej podstawówce będą tylko 2 godziny fizyki, chemii, biologii etc?
Czy nowy pierwszy cykl kształcenia obejmować będzie klasy 7-8 podstawówek i 1-2 liceów, czy przebuduje Pani programy na starą modłę, krótki cykl w podstawówkach (7-8, a nawet jak pamiętam – 6-8) i szeroki (?) w liceach. Zaraz zaraz, ale są różne licea, jeśli ktoś nie ma głowy do przedmiotów ścisłych, to może on zakończy edukację z chemii, fizyki i biologii na szkole podstawowej 92 godziny w całym cyklu nauczania), skoro teraz może ją zakończyć na pierwszej klasie liceum?
Podobne do fizyków dylematy mają chemicy, geografowie, biolodzy, a pewnie i inni.
Wniosek jest taki, że ci, którzy – mając realną władzę – rzucają hasło likwidacji gimnazjów, nie mając opracowanego szczegółowego planu takiej zmiany oraz nie mając pojęcia o jego skutkach społecznych, są zwykłymi szkodnikami i – niestety – nieodpowiedzialnymi idiotami. Disclaimer: na razie nie wiadomo, kto ma realną władzę w oświacie, więc póki co idiotów nie ma. Do piątku.
Zajrzałem na stronę www typowego gimnazjum – tym razem w Trzebnicy. Cztery oddziały w klasach 1-2 i pięć w klasach 3. Widać postępujący niż demograficzny. Jeszcze niedawno JEDEN fizyk, chemik, biolog miał 4*5=20 godzin zajęć tygodniowo i pełny etat. Za rok będzie miał 4*4=16 godzin i niepełny etat. A rodzinę trzeba z czegoś utrzymać.
I teraz przerzucamy połowę godzin tego gimnazjalnego fizyka, chemika, biologa do podstawówki, a połowę do liceum. Żeby dać pracę JEDNEMU chemikowi, podstawówka powinna mieć 9 oddziałów (o ile prawidłowo zakładam, że pensum to 18 godzin). 9 oddziałów razy 30 dzieci w klasie razy 8 lat nauki = 2160 dzieci. Są gminy, w których nie ma tylu mieszkańców.
Można by oczywiście przyjąć system, w którym ten sam nauczyciel może uczyć fizyki i informatyki, a inny chemii i biologii. Ale do tego potrzeba czasu. Trzeba ich wykształcić, nieprawdaż? Tymczasem z boku ktoś postuluje likwidację studiów licencjackich. A przecież nauczycielowi mat-info-fiz-chem-biol w szkole podstawowej naprawdę niczego więcej niż licencjat – poza kompetencjami pedagogicznymi – nie potrzeba. Połączenie dwóch pokrewnych programów licencjackich w jeden, nawet wydłużając nieco cykl kształcenia, nie jest problemem. Magisterskich łączyć nie sposób, trzeba by opracować nowy program dla 2-3 studentów (podobno tylu nauczycieli fizyki kształci rocznie typowy uniwersytet, o ile w ogóle ma specjalizację nauczycielską). Organizacja społeczeństwa to system naczyń bardzo połączonych – w czasie i przestrzeni.
@parker
>Liczba nauczycieli nie zależy ani od ilości uczniów, ubyło ich dwukrotnie więcej niż proporcjonalnie nauczycieli<
To sobie wyobraź takie sytuacje, dosyć powszechne!
1. Jednociągowa (po jednej klasie na każdym poziomie) szkoła na wsi. W każdej klasie było kiedyś po 25 uczniów. Teraz jest 60% tego czyli po 15. Liczba uczniów zmalała o 40%, ale liczba klas nie, więc nadal potrzeba tyle samo(!) nauczycieli … 😉
2. Dwuciągowa szkoła (np. gimnazjum) – było w każdym roczniku po 2 klasy 30-osobowe czyli 60 uczniów. Teraz jest w roczniku 40. Nadal jednej klasy z nich stworzyć się nie da, więc są nadal po dwie. Wobec tego i zapotrzebowanie na nauczycieli nie uległo zmianie.
Ot i wyjaśnienie bez żadnych spiskowo-kumoterskich teorii. Owszem, kumoterskie układy często decydują o tym KTO uczy (znam dwa byłe miasta wojewódzkie, gdzie w czołowych liceach ( 2-3 na miasto) decyzje kadrowe podejmuje … sam jego prezydent osobiście!), ale nie przy liczbie etatów …
W moim powiecie były trzy szkoły średnie. LO i dwa technika. Starosta połączył technika w jeden CKUIZ aby nie zwalniać nauczycieli jak nadejdzie niż i aby choć po kilka godzin brakujące mu do etatu miał każdy zatrudniony nauczyciel. Faktycznie słabsza szkoła została włączona do silniejszej. Bardzo się to nie podało słabszej szkole. Były pikiety, przemarsze blokowanie ulic itp. Były wybory. W zarządzie powiatu siedzi 4 nauczycieli. Szkoły zostały rozdzielone, zwiększyły się koszty – etat dyrektorski i dwa wice. Mniej dzieci przyszło do szkół średnich. Subwencja mniejsza o 2,5 mln. Efekt rządów nauczycielskich? Upadek finansów powiatu. Może nawet być komisarz. Skutki? Jedną szkołę trzeba będzie zamknąć. Ale etaty obronione.
@totmes 72
W zarządzie powiatu siedzi 4 BYŁYCH nauczycieli. Zapewne tych najsłabszych, którzy od szkoły i uczniów uciekli w lokalną „polytykę” … 😉
Stalin był wychowankiem seminarium duchownego. Czy ten fakt mówi coś o innych seminarzystach ? 😉
Jestem za pozostawieniem gimnazjów w obecnej formie. Mam trzy wnuczki – dwie w Polsce i jedna w USA. Te polskie jeszcze w podstawówce, ta w USA w odpowiedniku naszego gimnazjum. W USA jest też system trzystopniowy, tylko inaczej podzielony 5-3-4. W wielu krajach europejskich też jest podobny system nauczania. I jakoś nic strasznego się nie dzieje. Młodzież daje radę. Po 16 latach istnienia gimnazjów program nauczania już się dotarł, wszystko jest przemyślane. Pierwsze 3 lata SP przeznaczone sa na nauczanie poczatkowe – jeden nauczyciel, oceny opisowe itd. Klasy pierwsze przygotowane sa na sześciolatki. Wg pomysłów PiS podział programowy miałby być 4-4-4, w dodatku 6-latki wracają do przedszkoli. Trzebaby napisać wszystkie podstawy programowe od poczatku i tak naprawdę dopiero dzieci, które poszłyby do szkoły w 2017 roku mogłyby zaczać w nowym systemie. Co do programów szkolnych to jak przegladam podręczniki moich wnuczek to widzę, że sa ciekawe i naprawdę przekazują dużo wiedzy. A wypowiedzi niektórych reformatorów świadczą o tym, że nic nie wiedza na temat obecnej szkoły. Swoja wiedzę czerpią z artykułów sprzed 15 lat, kiedy wprowadzano gimnazja i był jak zwykle początkowy chaos. Reasumujac: NIE dla likwidacji gimnazjów, NIE dla eksperymentów ma dzieciach.
@lusia
Obecne podstawy dla gimnazjum (oraz innych szkół) napisano NA KOLANIE całkiem niedawno, bo za wyjątkowo aroganckiej i upartej wiernej służebnicy lobby drogich płatnych szkół (utrzymywanych mimo to w znacznym stopniu za pieniądze podatnika!) min. Katarzyny Hall (skądinąd żony własnego męża – kumpla Tuska z Sopotu i jego „guru” w RMP Aleksandra Halla!)!!! Więc nic się nie dotarło, a tym bardziej nie jest przemyślane. Co do systemu w USA, to jest on kompletnie inny niż w Polsce (na dodatek gminy mają gigantyczną autonomię – tam nie ma MEN!) – uczniowie mają niemal od POCZĄTKU edukacji wybór przedmiotów i ich poziomów. 4 lata high school to akurat tyle, ile u nas w liceum PRZED stworzeniem gimnazjów … 😉
@lusia24 6 listopada o godz. 23:48 246143
„Mam trzy wnuczki – dwie w Polsce i jedna w USA.”
Czy napisałabyś „i jedną w Europie”?
Zastanów się, USA to kraj-kontynent. „Jedna wnuczka w USA” przypomina mi wielki niepokój mojej mamy o życie mojego syna a jej wnuczka z powodu „trzęsienia ziemi w Chinach”. Syn pracował wtedy w Shenzhen a trzęsło się pod mongolską granicą…
Podaj proszę kod pocztowy gimnazjum amerykańskiej wnuczki to pogadamy.
Co do amerykańskich warunków @belferxxx ma rację.
Jakoś nikt o tym nie pisał, a najwięcej zniknie etatów dyrektorskich.
W moim powiatowym mieście istnieją 2 gimnazja i aż 3 zespoły szkół (sp+gimnazjum), więc argument o niebezpieczeństwie pobytu pierwszaków w nastolatkami nic nie wnosi i tak on jest. Dodatkowo istnieje szkoła katolicka i ona akurat jako jedyna rozsądnie połączyła szkoły: sp oddzielnie a gimnazjum razem z liceum tworzą zespół szkół. Dodatkowo jest jeszcze tzw. szkoła społeczna, gdzie wszystkie dzieci i młodzież są w jednym budynku, ale tam liczba uczniów jest niewielka.
Największy problem z gimnazjami (oprócz agresji) jest podstawą programową, która powoduje, że uczniowie kiedyś kończący podstawówkę potrafił i wiedział znacznie więcej niż obecny absolwent gimnazjum, mimo roku edukacji więcej. Szkoły ponadgimnazjalne mają o rok mniej, a do zasypania niewiedzy znacznie więcej. Szczególnie mocno to widać w technikum, gdzie naprawdę trudno o dobre przygotowania i do matury i do zawodu w 4 lata. Pierwszy zreformowany rocznik w tym roku, mimo relatywnie „łatwiejszej” matury uzyskał podobne lub gorsze wyniki.
Ponadto obowiązek nauki jest do 18 roku życia, więc nie rozumiem argumentu z „powszechną edukacją”.
@belferxxx 7 list. godz. 14.17
Mylisz się, ostanie zmiany programów były dwa lata temu wprowadzone nie przez Hall a przez Szumilas/Kluzik-Rostkowska. przejrzałam podstawy programowe i wyglądają całkiem sensownie.
@zza kałuży 7 list. godz. 23.20
Nie chciałam porównywać szkól amerykańskich i polskich. Chodziło mi tylko o podział okresu nauczania do matury na 3 części. Tak jest w Stanach i w wielu krajach Europy. Nie trzeba robić rewolucji, żeby coś zmienić czy zmodernizować.
A moja wnuczka mieszka w stanie Waszyngton w aglomeracji Seattle. Zdaję sobie sprawę z odmienności systemów szkolnych. Najwyraźniej widoczne to jest choćby w samych świadectwach, które w Stanach obejmuje kilka stron i w sposób opisowy podaje informacje o tym jak sobie radzi dziecko, co jest na wysokim poziomie a nad czym musi popracować itd. Co do wyboru przedmiotów to taka forma funkcjonuje nie od podstawowej szkoły, ale od media school, w której obecnie jest moja wnuczka.
Reasumując, nie śmiałabym postawić tezy, że gimnazja sa złe i trzeba je zlikwidować. Jak również nie uważam, ze obecnie młodzież jest głupsza i niedouczona. „Za moich czasów” podstawówka trwała 7 lat, a liceum 4. Kiedy zaczęłam chodzić do liceum miałam 14 lat i też hormony buzowały. I różne rzeczy się zdarzały, na prywatkach był alkohol ( no może nie było narkotyków), a w sprawach seksu nie byliśmy święci.
@lusia
Podstawy opracowano za Hall, a wdrażano sukcesywnie … 😉 To jest do sprawdzenia – polecam internet. Szefował układaniu podstaw niejaki Marciniak … 😉
Co do oceny podstaw przez pobieżne przeglądanie. To równie doskonała metoda, jak ta, którą powstały – przez głosowanie … 😉 W USA podział szkoły jest czysto formalny i zależy często od warunków lokalowych – ile klas w którym budynku. Na dodatek tam nie ma MEN i nie ma sztywnych programów, nawet matury nie ma … 😉