Gimnazja – problem z głowy?

Piotr Gliński zapewnił w imieniu PiS, że gimnazja przestaną istnieć. Tym samym wielu rodzicom zdjął problem z głowy. W tym także mnie i mojej żonie. Zastanawialiśmy się bowiem, do jakiego gimnazjum posłać dziecko – rejonowego czy lepszego? Okazuje się, że do żadnego. Chyba z tego powodu otworzę szampana (info o wypowiedzi prof. Glińskiego tutaj).

Jako rodzic się cieszę. Dostałem bowiem dwa lata świętego spokoju. O tyle dłużej dziecko posiedzi w podstawówce. Potem zacznie się szukanie liceum. Mam nadzieję, że liceów PiS nie zlikwiduje. Aż tyle dobra nie potrzebuję.

Mam straszne wyrzuty sumienia z powodu tej radości. Wiem, jako nauczyciel powinienem się smucić. Koleżanki i koledzy ze szkoły się smucą, związki zawodowe są przeciw, autorytety grzmią, że nie wolno tego robić. A ja, choć bardzo nie chcę, cieszę się. Wszystko przez to, że rodzic jest we mnie większy niż nauczyciel. Zresztą nie tylko ze mną tak jest. Prawie każdy Polak ma w sobie więcej rodzica niż rozumu. PiS o tym dobrze wie, dlatego gimnazjów nie będzie. Dla dobra rodziców to zrobi, reszta się nie liczy.