Włamanie do e-dziennika
Uczeń wpisywał sobie oceny do dziennika elektronicznego. Nie raz, ale regularnie przez trzy lata nauki w technikum. Gdy w końcu prawda wyszła na jaw, niektórzy nauczyciele winą obarczyli komputery i zapragnęli powrotu do papierowego dziennika. Czyżby w dawnym systemie uczniowie nie fałszowali ocen? Informacja o wydarzeniu tutaj.
W wielu szkołach są nauczyciele, którzy przy każdej okazji wołają o powrót do papierowego dziennika. Podejrzewam, że włamanie na serwer jest im na rękę. Doskonały dowód, że dokumentacja prowadzona w wersji elektronicznej nie jest bezpieczna. Jakby papierowy dziennik był bezpieczny.
Z doświadczenia wiem, że w dzienniku papierowym nie tylko znajdowały się oceny, których żaden nauczyciel nie wpisał, ale czasem dziennik w ogóle ginął i trzeba było tworzyć nowy. Ile było wtedy zgrzytania zębów, ile przekleństw pod adresem złodzieja, ile pracy miał wychowawca!
Włamywacze i złodzieje są w każdym systemie, tak analogowym, jak cyfrowym. Powrót do papierowej dokumentacji nie naprawi ludzkości. Bardziej martwi sytuacja, że uczeń włamywał się do dziennika przez trzy lata, zanim został złapany. To zdecydowanie za długo. Musiała przecież wiedzieć o tym cała szkoła. Dlaczego nikt nie zareagował wcześniej?
Komentarze
Nauczyciel powinien jednak wiedzieć, za co stawia ocenę
To oczywiście poza tematem, ale ciekawi mnie dlaczego papierowy dziennik (książkę, czasopismo) niektóre osoby (panowie Chętkowski, Bendyk) nazywają „analogowymi”?
Co jest analogowego w tekście wydrukowanym na stronie papieru? Co jest analogowego w informacji zapisanej jako słowo składające się z liter?
Podobno Polacy umieją czytać pomiędzy wierszami, ale czy to o to chodzi?
Jaka informacja została zapisana pomiędzy literami „O” i „T” w wyrazie „KOT”?
Albo pomiędzy wyrazami „KOT” i „MRUCZY”?
Pomiędzy stroną 1-szą i 2-gą dowolnego tekstu?
Gdzie jest ta „analogowość” druku?
A może Gutenberg czegoś nie wiedział?
@mpn
Nauczyciel uczy często 500 – 700 uczniów, wystawia im minimum 1000 ocen na semestr. Więc on tych uczniów (całego batalionu!) nie pamięta, a co dopiero pojedynczych ocen … 😉
Jaka ulga.
W pełni zgadzam się z każdym słowem wpisu Gospodarza, co jest rzadką przyjemnością, serwowaną na tym blogu.
Tym bardziej to dla mnie cenne, że zwłaszcza konkluzję wpisu podzielam.
To nie włamanie jest ewenementem, ale brak kontroli.
Może po prostu tzw. tu „elektronika” (cudzysłów, bo chodzi przecież nie o infrastrukturę narzędzi informatycznych, ale psychologię adaptacji cywilizacyjnych) to dla nauczycieli niechciana terra incognita?
Zwłaszcza, gdy chodzi o oceny – te przecież, jak wiemy z bloga, to temat plotkarsko-towarzyski, a nie kompetencyjny wyraz postawy zawodowej?
Celnie skomentował też inny aspekt @mpn, jednym zdaniem. Ocena na papierze (czy na ekranie) nie umocowana w przekonaniach i standardach, to zbędny bagaż i demotywujący ornament, psujący wizerunek i wynik edukacji.
Co do fałszerstw dzienników w wersji papirusowej, czy kamiennej (bo to byłaby ta skala cywilizacyjnej cofki, powrót do papieru i to pod takim pretekstem), to wspiera tezę Gospodarza fragment wspomnień Mariusza Szczygła w „Dużym Formacie”.
tu: http://preview.tinyurl.com/qbyd6e7
„Pamiętacie swoje grzechy z podstawówki? – W trzeciej klasie tak dobrze podrabiałem pismo wychowawczyni Heleny Manowiec, że nawet mój dzisiejszy podpis jest wzorowany na jej podpisie. Podpisem dyrektorki naszej szkoły Jadwigi Kubiak imponowałem wszystkim w klasie i musiałem robić specjalne pokazy podpisywania – pisze Szczygieł. ”
I jeszcze nagłówek:
„…Przyznać się do błędu, ujawnić własny upadek – daje mi to, proszę mamy, dużo siły….”
No, ta szkoła nie poszła w las.
Dzienniki papierowe to dziś, przeciwnie, byłoby tylko niszczenie lasu, tak jak wizerunku kompetencyjnego i misji szkoły.
Szkole przydałoby się mniej zdemobilizowanych kaprali, nierozróżniających batalionu mięsa armatniego od uczniów.
Oczywiście jest to ocena kompetencyjnie cywilna, a nie funkcyjna.
Dlatego, w cywilizacji i demokracji, zupakami rządzą cywile, a nie odwrotnie.
Taki uczeń to skarb! Rzadki talent z umiejętnościami informatycznymi. Wyjedzie z Polski,będzie miał byt zapewniony. Chyba ze szkoła ma naiwne zabezpieczenia e-danych , to dyrekcja i nauczyciele informatyki są do d. Co do nie wykrycia draki: najwyraźniej szkoła stawia na przekazywanie wiedzy, oceny dodatkowym balastem, efekty są na egzaminach
@belferxxx
Bez przesady. W 1 szkole jest często po kilku nauczycieli 1 przedmiotu, klas jest kilka na rocznik. 250 wchodzi w grę, ale nie 1500.
Ja tam sobie nie wyobrażam, żeby jakiś uczeń oceny mi zmieniał, nabrał bym podejrzeń i przyłapał gagatka:)
Nauczyciele mieli w nosie, dlatego mógł funkcjonować. My sobie poprawialiśmy nieobecności na usprawiedliwione, do czasu, jak poprawiliśmy niebieskim, nieużywanym przez wychowawczynię była awantura.
@mpn
To za twoich czasów.
Teraz poza polskim i matematyką (oraz przedmiotami profilowymi) przedmioty są w wymiarze 1-2 godzin tygodniowo. Czyli przy tym pensum kilkanascie klas po 30/35 uczniow! Pomnoz sobie!!!
Czy nauczyciel w swoim kompie nie może prowadzić dziennika? I tylko przeklejać oceny?
Takie usprawnienie systemu proponuję i nie biadolić.
Już chciałem odpyskować @parkerowi, że na „swoim kompie” to ja sobie w domu pornosy oglądam ale ugryzłem się w język i zapytałem googla.
A googiel na to:
„W szkołach są laptopy, ale nauczyciele ich nie używają. Bo nie potrafią”
**http://www.wiadomosci24.pl/artykul/w_szkolach_sa_laptopy_ale_nauczyciele_ich_nie_uzywaja_bo_nie_potrafia_290483.html
@zza kałuży
wierzysz we wszystko, co opowiada google?
@belfrzyca 25 kwietnia o godz. 21:26 244769
„wierzysz we wszystko, co opowiada google?”
To nie gugiel tylko Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.
Jakosik poprzednio wklejony link okazał się obcięty
A zatem jeszcze raz:
**http://www.wiadomosci24.pl/artykul/w_szkolach_sa_laptopy_ale_nauczyciele_ich_nie_uzywaja_bo_nie_potrafia_290483.html
No to tak:
nie potrafią
@zza kałuży
A może to jednak nie jest kwestia potrafienia tylko zupełnie czego innego…. 😉
Od mniej więcej 100 lat kolejne pokolenia widzą edukacyjne panaceum w kolejnym technologicznym gadgecie, od radia poczynając. A tu …. nic ! Ministerstwo powinno dostarczyć swoje kosztowne gadgety tym, którzy tego potrzebują i takie, jakich potrzebują. Np. matematykom zaawansowane kalkulatory graficzne z operacjami symbolicznymi etc. 🙂
No to ministerstwo cyfryzacji napisało, co wiedziało- w mojej szkole na prawie każdym biurku stoi laptop (sporadycznie zdarzają się stacjonarne) i nie spotkałam nauczyciela, który miałby jakiekolwiek kłopoty z ich użyciem. Albo więc ministerstwo pisze tak zwane „beleco”, albo jako próbę wybrało sobie nauczycieli tuż przed emeryturą, bądź wręcz emerytów, którzy rzeczywiście takie kłopoty mogą mieć, bo raz, ze wiekszość ich zycia to era przed-komputerowa, a dwa; nie stać ich na zakup własnego sprzętu, na którym w domu mogliby się doskonalić.
Przytłaczająca większość tych, którzy się na tym blogu mienią belframi, nie potrafi posługiwać się rozumem (nawet, jeśli wziąć pod uwagę, że posiadanie narzędzia nie jest warunkiem umiejętności posługiwania się nim).
Winę za to ponosi ministerstwo , co jest w tej kondycji umysłowej oczywistą oczywistością (jak również i np. trotyl smoleński).
Wniosek z powyższego tym bardziej oczywisty, że ministerstwo powinno dostarczyć nauczycielom … …i tu proszę wpisać poprawną odpowiedź:
a/ kalkulatory
b/ tabulatory
c/ oleum
d/ wypowiedzenia
Dla bardziej intelektualnie wymagających, jest też opcja:
e/ wszyscy nauczyciele powinni być zatrudnieni w ministerstwie, a w szkole pozostać jedynie woźne i katecheci.
Nb. wybór każdej z opcji zestawu pierwszego, z wyjątkiem d/, prowadzi do rozwiązania e/
I kto twierdzi, że to nie ma sensu – taki dureń na pewno „nie zna realiów szkoły”.
Gekko, czy ty jesteś tak małomądry, czy tak się nudzisz?
He he he – dopisywanie ocen to była sztuka. Kilka razy wpadł nam zeszyt, którzy belfrzy prowadzili obok dziennika. Wtedy sami wpisywali oceny podstawione do dziennika. A najłatwiej było jak nauczyciel szedł na urlop zdrowotny, a nam dawali zastępstwa albo praktykantki. Średnia klasy szła do góry, że hej. No ale to było ze 20 lat temu. Albo opracowaliśmy systemy ściągania na klasówkach. No ale dzisiejsza młodzież nie ma już takich pomysłów za to jest dużo chamstwa. Mieliśmy lepszych belfrów niż są teraz – twardych ze starej szkoły ale cierpliwych i to były autorytety, które się dzisiaj wspomina.
@Gekko 26 kwietnia o godz. 14:20
Gekko, oleum Ci nie odmawiam, ale zabrakło empatii.
Nie przewidziałeś odpowiedzi (f).
Co powinno dostarczyć ministerstwo (dla ułatwienia: co jest panaceum na wszelkie problemy szkoły i uczniów?)
f) podwyżki płac.
Witam)
W moim wypadku mi bardzo pomógł
http://preply.com/pl/
Szukałam fachowców, które nie tylko znają że robią, ale i mają konieczne jakości, z doświadczeniem pracy i z ogromnym bagażem wiedz i umiejętności. Jeśli Państwu trzeba korepetytora z języka polskiego, niemieckiego, rosyjskiego, japońskiego(na chwilę obecną do wyboru jest aż 12 języków obcych) „native speaker” nośnik mowy doradzam Preply.com. Tam prawdziwi fachowcy, bardzo odpowiedzialny podchodzą do swojej pracy nie tylko z dorosłymi ale i z dziećmi. I całkiem możliwy do przyjęcia koszt.
Tak że spróbujcie))
nauka na Skype jest bardzo efektywna !
również jeśli szukajcie pracę nauczyciela czy korepetytora, w Preply.com znajdziecie sobie oferty)
Najbardziej zaawansowana platforma Polska dla znalezienia indywidualnego korepetytora w Twoim mieście lub przez Skype
Doradzam)