Bogaci nauczyciele
Przyjemnie jest zostać nazwanym bogatym, chociaż w Polsce to raczej obelga. Nie wstyd u nas robić rzeczy, które są na bakier z prawem, natomiast hańbą jest dorabiać się na uczciwej pracy. Zapewne na tym stereotypie „złego bogacza” bazował autor tekstu pt. „Bogaci chcą podwyżek”, gdy oskarżył nauczycieli, że zarabiają krocie i jeszcze im mało (tutaj artykuł).
ZNP wyjaśnia, iż dane na temat zarobków nauczycieli zostały wyssane z palca (tutaj tekst). Szkoda, gdyż naprawdę chciałbym, aby mi ludzie zazdrościli i pluli sobie w brodę, że nie zarabiają tyle, co belfer. Tymczasem w jakimkolwiek towarzystwie bym się nie przedstawiał, zawsze muszę walczyć z drwinami. Być nauczycielem w Polsce to znaczy być zerem, a wszystko z powodu niskich zarobków. Niejeden znajomy potrafi zadać mi pytanie, jak się czuję jako facet, który zarabia mniej od żony. A skąd on wie – pytam – że moja żona zarabia więcej? Przecież się nie pytał, a ona się nie chwaliła. No – mówi zdziwiony – przecież w firmach zarabia się więcej niż w szkole. A skąd o tym wiesz?
W ocenianiu cudzych zarobków kierujemy się własnymi wyobrażeniami. Niedawno gościłem w domu młodego lekarza. Tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy narzekać na niskie zarobki. Nie mogłem uwierzyć, że zarabia tak mało. Wiesz – powiedziałem – lekarze w Polsce raczej nie mają powodu do narzekania na zarobki. Przecież to bogacze. A skąd o tym wiesz? – zapytał. Człowieku – odpowiedziałem – wystarczy zajrzeć do prasy. Wszędzie wołami jest napisane, że zarabiacie po 20-30 tysięcy zł miesięcznie na rękę. To znajdź mi taką pracę, a odpalę ci co miesiąc 10 procent – powiedział. No, wiesz, twoje 10 procent to byłoby dla mnie tyle, ile zarabiam w szkole – odpowiedziałem. Niemożliwe – odparł – czytałem w internecie, że nauczyciele to bogacze. Niestety, w realu wygląda to znacznie gorzej.
Komentarze
Nagonka (medialna) na nauczycieli trwa. Niedawno niedobrzy byli górnicy – bo zarabiają za dużo, kosztem reszty społeczeństwa. Teraz okazuje się, że na społeczeństwie (budżecie państwa) pasożytuje kolejna grupa zawodowa.
Taka UPROSZCZONA narracja nie służy racjonalnemu rozwiązywaniu problemów, które trapią system edukacyjny i z czasem będą się pogłębiać (tendencje demograficzne, imigracja etc.). Negatywna selekcja nauczycieli, jako konsekwencja obniżania wynagrodzeń, eliminacji nabytych praw i deprecjonowania wizerunku pedagoga, nie pomoże rozwiązać problemów przed którymi stoi nasze państwo. Mam na myśli pułapkę średniego rozwoju, niska innowacyjność, nasilające się negatywne procesy demograficzne, inne wyzwania cywilizacyjne i środowiskowe.
Jest to kolejna nagonka na nową grupę zawodową. Była niedawna nagonka na lekarzy, na naukowców. Zastanawia to, że w takich wypadkach wszystkie czasopisma piszą to samo. Mam wrażenie, że po prostu bezmyślnie przepisują ściągę z odpowiedniego ministerstwa (tak wyglądała nagonka na naukowców). W takich wypadkach widać niezależność intelektualną i krytycyzm dziennikarzy. Bardzo widać.
Typowa propaganda żeby pozbawić nauczycieli karty praw nauczyciela ja sam w życiu nigdy nie widziałem na oczy tych 4-5 tysięcy, które rzekomo mam zarabiać jako nauczyciel. Domyślam się, że tyle zarabiają nieroby w MEN którzy pomiędzy jednym koniaczkiem a drugim wymyślają jakby tu jeszcze bardziej dop…. nauczycielom ewentualnie tyle zarabia ten pismak.
„Wyjaśnienie” ZNP, to dopiero jest manipulacja. Podana przez Związek „średnia” to suma średnich dla stopni awansu podzielona przez 4. Tymczasem RP obliczając średnią uwzględnia liczbę nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu.
Nie ma co się mazać, tylko trzeba brać sprawy w swoje ręce i przyłączyć się do powszechnej inicjatywy Frankowiczów, których (anty)partia – jak wyczytałem – postuluje, aby nauczyciele stanowili w Polsce elitę i zarabiali najlepiej spośród urzędników państwa.
http://www.polskapartia.org/index.php/program
Swoją drogą, rozumiem, że z czegoś żyć trzeba, ale to aberracja oraz obciach dla nauczycieli, a także ponure świadectwo ich kompetencji niestety, żeby system edukacji bazował na korkach, bo bez nich młodzież nie zaliczy żadnego egzaminu. Jeszcze stosunkowo niedawno korepetycje musiał brać tylko najgorszy tuman, albo notoryczny leń i wagarowicz, nikt się nie przyznawał – dziś to standard, kto nie weźmie, nie zaliczy.
@Janusz Z
Na korkach w Polsce bazuje edukacja również w czołowych warszawskich szkołach wysokopłatnych, gdzie warunki nauki uczniów (i pracy nauczycieli!) są nieporównywalne z palcówkami publicznymi. Również w takich z czesnym na poziomie ponad 20 tys. dolarów(!) rocznie!!!
Nauczyciel, który ma mieszaną (zdających i niezdających maturę) ponad 30-osobową klasę oraz paznokciową i egzekwowaną biurokratycznie podstawę programową na karku nie jest cudotwórcą… 😉 Poza tym uczniowie/rodzice konkurują ze sobą, a oczywiście kompetentna pomoc zawsze(!) zwiększa szanse … 😉
Skoro młodzież musi brać korki aby coś zaliczyć to jak nauczają ci nauczyciele, że później muszą dawać korki? Czy też specjalnie podnosi się poziom na lekcjach aby wymusić na rodzicach korki?
A propos zarobków – w pewnym domu dziecka pracują 4 nauczycielki „na karcie” jako wychowawczynie. Relikt przeszłości. Pozostałe 12 osób jest zatrudnione na kp. System pracy 12 h. Efekt – panie nauczycielki w dwa dni robią swoją pensje, a pozostałe to godziny nadliczbowe. I zarabiają o wiele więcej niż pozostali pracownicy.
Może związek zaproponuje – likwidujemy cześć przywilejów ale za większe zarobki? Np. nauczyciela można zwolnić tak jak każdego pracownika z kodeksu pracy?
Jeszcze w temacie zarobków – powiedziałem kiedyś takiemu panikującemu nauczycielowi – pokaż swój pasek z wypłaty. Dyskusje się skończyły. Tak samo kolega powiedział lekarzowi – pokaż swój PIT to ci uwierzę i wtedy kończy się biadolenie.
Znajoma, która spaliła sobie wejścia do okolicznych szkół, powiedziała: a kto mi zapłaci tyle co szkoła?
Więc chyba nie jest tak źle z zarobkami nauczycieli, jeżeli porówna się je z zarobkami innych grup zawodowych – np pielęgniarek. Biorąc również pod uwagę, że jest nadpodaż nauczycieli (wielu chcialoby pracować w szkole, ale nie potrafi znaleźć etatu), to chyba nie jest tak źle z tymi zarobkami w szkole.
Co za przypadek – nagle pojawiły się na tym blogu nicki, których tu nigdy nie było i tylko po to żeby poprzeć wielopartyjną Kluzik i jej leniwy i niekompetentny 1000(ponad!) urzędasów…. 😉 Spadajcie płatne trolle!!!
@belferxxx
Zawsze docieniałem logiczne argumenty 🙂
totmes72
Ja chętnie pokaze Ci pasek z wyplata. W marcu 2115,07 zl. 11 lat pracy w szkole.Dwa kierunki studiów magisterskich (polonistyka i terapia pedagogiczna) oraz jedne studia podyplomowe z oligofrenopedagogiki na uniwersytecie. Brak podwyzki przelkne ale nie to jak sie mowi o nas w mediach. Mam wrazenie, ze czesc ludzi jest w jakims amoku. No tak, ale niewyksztalconym spoleczenstwem łatwiej rzadzic. Kraj trzeciego swiata. News dnia w jednej z opiniotwórczych gazet Bogaci chca podwyzki. No jaki kraj, tacy bogaci. Moja pensja z marca w przeliczeniu na euro 500 euro. Zlote klamki z nadmiaru pieniedzy kaze sobie zamontować
Gospodarz napisał:
„ZNP wyjaśnia, iż dane na temat zarobków nauczycieli zostały wyssane z palca (tutaj tekst).”
A w tekście:
——————————————————————-
1. Średnia wynagrodzeń
Średnie zarobki nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego w 2014 r. przedstawiają się następująco:
nauczyciel stażysta – 2 717,59 PLN (100% kwoty bazowej),
nauczyciel kontraktowy – 3 016,52 PLN (111% kwoty bazowej),
nauczyciel mianowany – 3 913,33 PLN (144% kwoty bazowej),
nauczyciel dyplomowany – 5 000,37 PLN (184% kwoty bazowej).
Średnia zarobków nauczycieli w 2014 r. ze wszystkich stopni awansu zawodowego wynosi: 3661,95 zł.
——————————————————————-
Sprawdziłem – OSZUST albo DEBIL z ZNP wyliczył te 3661,95 zł jako „Średnia zarobków nauczycieli w 2014 r. ze wszystkich stopni awansu zawodowego” BEZ UWZGLĘDNIENIA LICZBY NAUCZYCIELI posiadających dany stopień.
Nie chce mi się dalej czytać. Ani tekstu Gospodarza na tym blogu ani „wyjaśnień” ZNP.
W polskiej dyskusji używa się średniej zamiast mediany, liczy jakieś debilne średnie zamiast średnich ważonych (jeżeli już), chce się płacić tak samo wuefiście jak matematykowi czy fizykowi, część ruchoma zarobków nauczyciela zależnych od jego wyników wynosi zero, kropka, zero, zero, zero, zero, jakieś grosze, żadnej dyskusji na temat poluzowania dławiącej biurokracji, sensownych metod oceny pracy, nie warto nawet gadać.
I żeby nie było, że wuefiście chcę mniej płacić bo wefu nie lubiłem. Gdzie jest ta liga drużyn szkół średnich z zawodami, na które są sprzedawane bilety i których wyniki zajmują w gazecie 4 strony w dziale sportowym?
Szanowny Gospodarzu!
Niedawno byłem na kolejnym jubileuszu mojej szkoły i dokonałem ciekawej obserwacji, która dała mi wiele do myślenia. 20 lat temu zarówno na spotkaniach w szkole jak i na bankiecie królowali ówcześni biznesmeni. Oni stawiali, zapraszali, brylowali samochodami, żonami i przyodziewkiem. Po kątach chowali się zakompleksieni nauczyciele i urzędnicy. Teraz – kompletnie na odwrót. Połamani, poniszczeni i pobankrutowani, z nadzieją na 300złotową emeryturę pochowani po kątach przedsiębiorcy kontrastowali zdecydowanie z zadowolonymi, już mianowanymi, często dyrektorami, lub poukładanymi, pewnymi swych posad, nadgodzin i emerytur nauczycielami. Żaden z nich ani się nie wstydził wykonywanego zawodu, ani nie miał takiego powodu. W szczególności, gdy rozmawiał sobie z kolegą, który nie tak dawno był Panem Świata, a obecnie nawet do szkoły wkręcił się tylnym wejściem, bo nie miał na wstęp, a często na co dzień nie ma na bułkę. Życie jest oczywiście sztuką wyboru, ale jak wspomniałem wyżej, nie ma dowodów na to, że Pański był zły!
Jakoś nikt z nauczycieli nie pokazuje, gdzie Rzeczpospolita kłamie. Prawo prasowe nakazuje sprostowanie nieprawdziwych informacji, jak nie chce, to do sądu.
Czemu Broniarz ani żaden nauczyciel nie domaga się sprostowania?
Bo to w 100% prawda co napisano.
Oczywiście, zarobki podawane są brutto tak jak średnia krajowa, również brutto.
A komentarze pod blogiem jak i sam blog to jest dopiero kłamstwo.
Czy autor, jak przypuszczam, nauczyciel dyplomowany mógłby nam napisać ile w takim razie zarabia brutto miesięcznie wraz z dodatkami i bez i konkretnie sprostować nieprawdziwe informacje zawarte w artykule?
Okaże się, kto kłamie.
Wyjątkowa aktywność płatnych hejterów oraz „spontanicznych” trolli, wskazuje na nerwową atmosferę w men oraz „sferach rządzących”. Płace Nauczycielskie są od dawnej komuny do współczesnej na podobnym poziomie. Uwłaczają godności, stanowi, wykształceniu oraz pozycji społecznej.
Świetną lekturą są posty na Fb ministry KR.
parker@
Specjalnie dla „parker”. Nauczyciel Dyplomowany z 30-to letnim stażem zarabiam na tzw. rękę 2630zł plus minus kilka złotych. Zależy od miesiąca. Pochwal się i Ty swoimi zarobkami.
@Nauczyciel
Nie parker, ale ja: owszem bywały momenty, że miałem ponad 10X tyle co ty, ale bywa też tak i to przez długie okresy, że mogę się wgryźć, co najwyżej w ścianę. Jeżeli przez 3 lata nie podłapię jakiegoś sensownego tematu i nie dostanę referencji (co może się zdarzyć z czystej złośliwości i często się zdarza) to moje również 30 lat doświadczenia nie znaczy nic. Jeżeli 5 lat temu z sukcesem wykonałem bardzo trudny projekt, to obecnie znaczy to tyle, że nie wykonałem go w ogóle (przeczytaj ustawę Prawo Zamówień Publicznych). Podlegam ciągłemu kastingowi, a moje doświadczenie i dorobek wart jest w gruncie rzeczy niewiele, albo wręcz przeszkadza. Czasem znam zbyt wiele zagrożeń, aby rzucić się w topiel niskiej ceny. 12 godzinna praca, to właściwie standard, i strach, że za chwilę stracisz wszystko, albo wiele. Z ZUS’u dostaję pasek, że będę miał 300 złotych z groszami emerytury. Ty masz spokój, długie wakacje, wszystkie wolne soboty i niedziele i jeszcze możesz podratować sobie przez rok zdrowie, a emeryturę dostaniesz przynajmniej – normalną. Wierz mi, że nie wszystko jest na pasku!
Panie Nauczycielu! Pielęgniarka o takich zarobkach + przywileje, może tylko pomarzyć. Jak wielu innych pracowników (oprócz takich górników).
Ciekawe, że jak ktoś ma inne zdanie o zarobkach niż sami nauczyciele, to od razu jest hajterem. I do tego płatnym.
PS. Mi się kiedyś nie podobało w pracy, więc złożyłem wypowiedzenie.
@parker, jesteś chyba jednym z tych przedsiębiorców o których pisze delfin.
@delfin.Jak piszesz „20 lat temu zarówno na spotkaniach w szkole jak i na
bankiecie królowali ówcześni biznesmeni”.
Jeżeli to nie jest bajka to powiedz w której szkole to było.
To,że są też tacy przedsiębiorcy jak w Twojej opowieści akurat wierzę.
To są właśnie Ci którzy wrzeszczeli i wrzeszczą,że nauczyciele to nieroby i są guzik warci.
Nauczyciel zawsze był sobą, tylko ci co uważają ich za jakąś specjalnie
uprzywilejowaną,wysoko opłacaną grupę się nie zmieniają.
Delfin@
O mało się nie rozpłakałem nad Twoim losem. Może pomyliłeś fora? Tu nie mówimy o przedsiębiorcach zarabiających nawet 10 razy tyle, co Nauczyciel, tylko o godności pracy, kwalifikacjach, zobowiązaniach „państwa” ( emerytura po 30 latach pracy) w „państwie prawa”.
I wiedz, że my też stajemy codziennie do „kartingu”. Wystarczy poczytać artykuły w prasie rządowej. Polecam ostatnie ( Świeża krew w oświacie i inne wynurzenia „życzliwych”).
Mollt@
Panie (pani) Mollt nie jestem pielęgniarką. Mam wyższe wykształcenie i zawarłem kiedyś umowę z tym „państwem”. Więc proszę mnie nie porównywać do innych nacji. Szanuję wszystkie zawody, ale na tym forum rozmawiamy o sprawach nauczycielskich.
@Nauczyciel
W rozmowie o zarobkach nauczycieli (za wysokie – za niskie) nie można być oderwanym od rzeczywistwości. W tym przypadku rzezyiwstością są zarobki innych grup społecznych.
Wyższe wykształcenie… Proszę sobie nie żartować. Połowa aplikujących na magazyniera ma teraz wyższe wykształcenie. W tym pedagogiczne. Więc wywyższanie się, z racji wyższego wykształcenia nad inne „nacje”, jest komiczne.
Ale umieram z ciekawości, jaką to umowę zawarł Pan Nauczyciel z Państwem?
@Mollt
Widocznie Mollt jest szefem magazynierów 🙂 Tak wnikliwa wiedza o kwalifikacjach tej grupy zawodowej jest tego najlepszym przykładem.
A jeśli Pan – Pani nie wie, jaką umowę z tym „państwem” zawierali Nauczyciele 30 i więc lat temu to nic na to nie poradzę. Proszę to sprawdzić.
„Nauczyciel Dyplomowany z 30-to letnim stażem zarabiam na tzw. rękę 2630zł plus minus kilka złotych.”
Niepełna prawda, to manipulacja, można to nawet nazwać kłamstwem.
Bo jeżeli prawdą jest, że jako Dyplomowany zarabiasz 2630 pln znaczy nie masz pełnego etatu.
Czy ludzie popełniający takie manipulacje mają moralne „papiery”, żeby uczyć dzieci?
A Rzeczpospolita jak wiadomo, współpracuje z rządem, na pasku MEN można powiedzieć, z tego słynie:)))))
@Mollt,albo jesteś celebrytą albo pracownikiem MEN a może szefem wszystkich szefów. Drwisz z wyższego wykształcenia. Doskonale wiesz a jeżeli nie to zapytaj starszych ludzi,że gość który skończył studia trzydzieści lat temu a dzisiejszy magister to lata świetlne różnicy. Dzisiejszy magister po szkole lansu i balansu ma mniejszą wiedzę niż absolwent szkoły zawodowej z przed trzydziestu lat. Dzięki takim jak Ty zazdrośnikom, ustawy piszą ludzie którzy nigdy nie powinni się tym zajmować. Jeżeli nie wiesz o czym mówię to zapytaj @delfina.On wytłumaczy ci idiotyzm ustaw na przykładzie ,, ustawy o zamówieniach publicznych,,. Ustawy te piszą właśnie absolwenci wyższej szkoły lansu i balansu, najczęściej historycy którzy w swoim życiu nie zhańbili się żadną pracą oprócz noszenia teczki swojemu guru. Potem taki jeden z drugim zostaje ministrem i mamy państwo takie jakie mamy tzn.ch…j,dupa i kamieni kupa!
Mogę się pochwalić spodziewaną emeryturą?
Ja, żeby zarobić, muszę zaryzykować swoimi pieniędzmi, mogę zarobić, ale mogę też stracić, zdarzało się, nieudane inwestycje to w gospodarce codzienność.
Dodatkowo, mam na utrzymaniu kilku nauczycieli, jak mi się powiedzie.
Jak mi ktoś odpowie, że nauczyciele też płacą podatki to się obśmieję, żeby nauczyciel mógł zapłacić podatki, ja muszę zapłacić więcej, bo podatki płacą z moich pieniędzy, jak cała budżetówka.
Parker
O matko, skad ty sie urwales? Sluchaj to z wdziecznosci i poruszeni twoja wspanialomyslnoscia nauczyciele zrzekna sie wyplaty na pol roku. Czesc i chwala Twoim podatkom. Bo nikt z budzetowki nie pracuje, o nie, pracuje Parker
Praca jako szef magazynierów, praca jako magazynier – nie jest niczym wstydliwym. Przecieram oczy – ktoś chce mnie obrazić wypominając Miejsce pracy na magazynie? Żądanie zarobków wyższych niż „inne nacje” tylko dlatego, że skończyło się studia, świadczy tylko o takim Nauczycielu – który nie przynosi chwały swojej grupie zawodowej. Naprawdę uczy Pan tego swoich uczniów pogardy do magazynierów?
Szkoda, ze nie dowiedzieliśmy się o tej umowie Nauczyciela z Państwem. Widocznie jest tyle warta w dyskusji, co argument o wyższym wykształceniu.
PS. Znajomy WFista mówi mi ze dwa lata temu, że pracując we dwóch szkołach, dostaje na rękę 3600 zł. Nigdy nie spóźnił się na treningi zaczynający się o godz 15-16tej (strasznie cięzka ta praca na dwa etaty). Teraz jest na rocznym urlopie „zdrowotnym”, wypełniając ten czas realizacją swojego hobby. Na urlop poszedł „bo mu się należy”. Wolne wakacje, wolne ferie świąteczne, zimowe. Piękna umowa z Państwem. Nie dziwie się, ze broni się jej jak zaciekle (i utrzymuje w tajemnicy).
Czy nauczyciel powinien uczyć dzieci czytania ze zrozumieniem?
Jak ma nauczyć jak sam nie potrafi?
Płacenie podatków nie jest żadną wspaniałomyślnością, to obowiązek.
Wysokość podatków wynika z potrzeb budżetowych państwa.
Dlatego płacący podatki powinni patrzeć na ręce tym którzy decydują o wydatkowaniu pieniędzy z budżetu, bo to ich pieniądze są wydatkowane a ci którzy z tych pieniędzy korzystają nie muszą odczuwać wdzięczności, ale odrobina szacunku byłaby wskazana, to my jesteśmy waszymi pracodawcami i to my wam płacimy, kto płaci ma prawo wymagać.
Pisanie, że uważam, nikt z budżetówki nie pracuje świadczy o niezrozumieniu tego co piszę albo o nieuczciwości w argumentacji.
Naprawdę dla pieniędzy, w walce o kasę jesteście w stanie napisać wszystko, nawet się skompromitować?
Dlatego postuluję selekcję do zawodu, głupich, nieuczciwych, o niskim morale powinno się usunąć z zawodu, to jest warunek szacunku o który się tak upominacie.
Myślenie, że szacunek wiąże się z zarobkami nie najlepiej świadczy o piszącym, oznacza że nie szanuje on tych co mało zarabiają, ja bym się wstydził takiego argumentu.
@parker
>Dlatego postuluję selekcję do zawodu, głupich, nieuczciwych, o niskim morale powinno się usunąć z zawodu, <
A kto wybierze tych do eliminacji i jakimi narzędziami, bo tu jest kluczowy problem? I jak (oraz skąd!) znajdzie te np. 150 tysięcy mądrych, uczciwych, o wysokim morale ( i niskich wymaganiach życiowych!) żeby ich zastąpić?
Bez odpowiedzi na te podstawowe pytania cała ta Twoja pisanina jest bez sensu… 😉
A głupich, nieuczciwych i o niskim morale trzeba eliminować w zasadzie z każdego zawodu, ale szczególnie dotyczy to urzędników, lekarzy, pracowników aparatu policyjno-sądowniczego, wojska, …Tylko jak to robić? I kto zastąpi usuniętych
@zza kałuży; 24 marca o godz. 17:39
O, nie, propagandzista z znp nie jest debilem. On dobrze wie, że cokolwiek napisze, wyliczy, czy uda, że wyliczy, nawet jak napisze że 3+2=1 to 50% + 1 członków (liczba optymistyczna) przyjmie to na wiarę.
I… sprawdziło się. (przejrzyj komentarze)
@Gospodarz;
Anegdota, którą Pan przytacza, jest powszechnie znana poza belfer-roomem w odwrotnej postaci; o mężu nauczycielki.
@belferxxx; 24 marca o godz. 16:27 244323
Płatnymi trolami nazywasz społeczeństwo zaniepokojone tym, że pewne towarzystwo organizuje się by spróbować wyciągnąć z jego kieszeni blisko 4 mld PLN.
@wewka; 24 marca o godz. 17:11 244325
Jeżeli chcesz się dowiedzieć ile rzeczywiście zarabiasz, weź do ręki pit, (o tej porze roku będzie najłatwiej odszukać) na druku PIT36 za rok 2014 rubryka nr 86. To jest kwota, jaką rzeczywiście wypłacił budżet, czyli podatnicy.
Pomijając oczywiste meritum, zastanawia mnie w propagandówce znp, jak nisko ceni on swoich członków, serwując im taką szytą grubymi nićmi manipulację. (Jak na ironię nazwaną „wyjaśnieniem”)
Czytamy:
„Autor tekstu pisze: „przyjęliśmy, że polski nauczyciel zarabia średnio ok. 4,7 tys. zł miesięcznie”. To stwierdzenie dobrze oddaje wartość informacji podawanych przez pana Marczuka. Autor tekstu „przyjął”, że nauczyciel zarabia tyle, ile napisał. Te rzekome dane są dalekie od rzeczywistości, statystyki i od wszelkich wyliczeń dotyczących zarobków nauczycieli.”
Kłamstwo.
Autor napisał: „Na podstawie tych danych przyjęliśmy, że polski nauczyciel zarabia średnio ok. 4,7 tys. zł miesięcznie” – a wcześniej cztery akapity wyjaśnienie w jaki sposób została wyliczona. Jest drobna różnica?
Dalej propagandzista wymienia średnie w poszczególnych grupach i OK.
Po czym przyjmuje (nie zdradzając na jakiej podstawie): Średnia zarobków nauczycieli w 2014 r. ze wszystkich stopni awansu zawodowego wynosi: 3661,95 zł.
Owszem, można domyślić się, że to średnia arytmetyczna z podanych czterech kwot (patrz. zza kałuży 24 marca o godz. 17:39 244326)
Jednakże wyliczona w ten sposób wartość nie ma nic wspólnego ze średnim zarobkiem.
Umiejętność obliczania średniej ważonej oraz jej interpretacja i zastosowanie to zakres programowy z matematyki w szkole podstawowej.
Powstaje pytanie: czy propagandzista z znp ma luki w zakresie podstawowej edukacji, czy liczy na to, że takie luki mają ich członkowie (wysoko wykształceni i ustawicznie szkoleni), czy też to ordynarna manipulacja.
(Propagandzista prezentuje zasadę: średnia wieku w piaskownicy przedszkolnej wynosi 22 lat – przedszkolanka -38 lat, dzieci – 6)
” – popełnia błąd, wliczając do średniej płacy dodatki socjalne i świadczenie urlopowe.”
Oczywista bzdura. Treścią artykułu jest porównanie zarobków różnych grup zawodowych. Pominięcie jakiegoś składnika byłoby metodologicznie dopuszczalne jedynie w przypadku spełnienia jednego z warunków: jego wartość jest marginalna (gdyby tak było, zetenpowiec nie wspomniałby nawet o tym, bo po co?) lub jego wartość jest określana na takich samych zasadach dla porównywanych grup (a tak nie jest).
(Wg propagandzisty porównując średni wzrost w krajach Europy, Szwedów będziemy mierzyć tylko od pasa w górę, bo mają długie nogi)
Powoływanie się w zakresie metody wyliczeń na kartę, to kolejna ściema.
Zetenpowiec udaje, że nie wie, że warunkiem jakiegokolwiek rzetelnego porównania jest przyjęcie jednej metody do wszystkich porównywanych elementów.
(Potrafiłby udowodnić, że koń jest cięższy od słonia; słoniowi zważyłby ogon w tonach, a koniowi łeb w uncjach)
W całym tekście można by się jedynie zgodzić z puentą (kursywą na końcu) – tyle ze odnosząc ją do zetenpowskiego „wyjaśnienia”.
@rebe
Rozumiem, że są takie odchylenia od normy psychicznej, w których chory czuje się kilkoma osobami naraz (co prawda zdaje się, że niejednocześnie ale „czucie się” całym(!) społeczeństwem to jakaś nowa jednostka chorobowa lub przypadłość dyktatorów. Na dyktatora brak ci potencjału (tu trzeba myśleć, bo kandydatów wielu!), więc pozostaje ta pierwsza ewentualność … 😉 Być może jest to skutek intensywnego płatnego trollowania, bo tam się trzeba jednocześnie w różne osoby wcielać, realizując kilka zleceń naraz …
@ belferxxx
na razie rebe czuje się rebe, co ma mu prawdopodobnie dać asumpt do przekonania o własnej nieomylnosci 🙂
Ja zarabiam 2300 złotych jako nauczyciel mianowany z tego pewna kwota idzie jako podatek, który nauczyciele także płacą wbrew temu co mówi niejaki demagog Parker. Niektórzy tutaj imputują, żeby nauczyciele zrezygnowali z bezpłatnego urlopu no to w takim razie niech wezmą pod uwagę, że w każdej chwili ci nauczyciele mogą być ściągnięci z tego bezpłatnego urlopu szczególnie gdy trzeba tworzyć komisję maturalną tak tak w lecie odbywają się matury dla tych, którym się nie udało w maju. Proponuję tym wszystkim co to tutaj użalają się jacy to są biedni ci przedsiębiorcy, którzy muszą utrzymywać nierobów nauczycieli, żeby jako przedsiębiorcy sami zrezygnowali z tych wszystkich ulg zwolnień od podatków jakie przyznaje im państwo. Może na początek panowie zrezygnujcie z tych wszystkich wolnych stref ekonomicznych w końcu zgodnie z tym co głoszą rozmaite Gwiazdowskie i inne liberały każdy ma szansę na zdobycie majątku a te wolne strefy ekonomiczne to przecież zgodnie z wyznawaną przez was ideologią jest ingerencją państwa w wolny rynek, który według was wszystko naprawi. No więc czekamy zrezygnujcie z wolnych stref ekonomicznych i działajcie zgodnie z zasadami wolnego rynku.
@ Saurom
Dyskusja przerodziła się w bezsensowne próby obrażenia jednej grupy przez drugą, zamiast dyskutować o faktach.
Więc powtarzam, ze (moim zdaniem):
– nauczyciele, na tle innych grup zawodowych (i ogólnej sytuacji na rynku pracy) zarabiają przyzwoicie. Żądania podwyżek, tylko dlatego ze są wybory, jest nieuczciwe w stosunku do sytuacji na rynku pracy.
– powyższą opinię potwierdza fakt, iż pedagodzy pchają się do szkół drzwiami i oknami, chcąc szybko dostać etat i czuć się bezpiecznym.
Cenie rolę nauczycieli i nie jest to łatwa praca. Jednak nie usprawiedliwia to żądań. Inne prace są rownież trudne.
A o strefach… Urzędnicy zabiegają o to, aby przedsiębiorcy inwestowali w strefach. Jest to przykład obustronnej korzysci. Zapytaj gminy posiadające strefy, czy żałują ich założenia. Nikt nie odpowie twierdząco. Jeżeli Polska nie miała by stref, to firmy miały swoje fabryki za granicą. Tego chcesz?
Jednak najważniejsze – w strefach mieści się promil miejsc pracy. Reszta przedsiębiorców ulg nie ma żadnych.
Belferxxx; 25 marca o godz. 10:20 244348
Belfrzyca; 25 marca o godz. 10:29 244349
A jak się nazywa choroba, która objawia się tekstami zamieszczonymi na forum zawierających 0%% związku z tematem, 0% związku z czyjąkolwiek wypowiedzią, 100% inwektyw ad personam?
Niezależnie od tego (belferxxx) wypadałoby umieć czytać ze zrozumieniem przynajmniej swoje własne teksty.
Przytaczam w całości tekst belferxxx-a do którego odnosiłem się w poprzednim tekście:
„belferxxx; 24 marca o godz. 16:27 244323:
Co za przypadek – nagle pojawiły się na tym blogu nicki, których tu nigdy nie było i tylko po to żeby poprzeć wielopartyjną Kluzik i jej leniwy i niekompetentny 1000(ponad!) urzędasów…. Spadajcie płatne trolle!!!”
Dokonajmy jedynie analizy logicznej tekstu Pana Nauczyciela.
W zdaniu pierwszym wyraża on niezadowolenie z pojawienia się „nicków” (czyli osób, l mn.) oraz przypisuje im autorytarnie intencje (on wie najlepiej).
W zdaniu drugim (niewiadomym prawem) nakazuje im „spadać”.
Konstrukcja zdań sugeruje, że dotyczą tego samego podmiotu, więc „płatne trolle” to owe „nicki, których tu nie było”.
A więc w żadnym wypadku, nie ja.
Można jeszcze się zastanowić, czy Pan Nauczyciel w analogiczny sposób funkcjonuje w szkole i klasie.
Czy też nie widzi potrzeby słuchania i rozumienia prostych zdań, sam tylko wie, co który uczeń ma na myśli, ulubionym zajęciem są drwiny i obelgi (jak w: belferxxx
25 marca o godz. 10:20 244348) w stosunku do uczniów a ostatecznym argumentem jest „spadajcie”?
Problem polega na tym, że nauczyciele stanowią kolejną grupę zamkniętą.
Nie chodzi tutaj tak na prawdę o zarobki, ale o to co jest wokół nich.
Nauczyciele jakby nie patrzył mają jako jedna z nielicznych grup zawodowych najwięcej czasu wolnego (wszelkie święta, długie weekendy, wakacje). Nauczyciela jest dość trudno zwolni mimo popełnianych błędów ze stanowiska (chyba, że sprawa stanie się zbyt głośna).
Najważniejszym zarzutem jest jednak to, że nasze szkoły tworzą zastępy bezrobotnych, dzieci i młodzież wychodzą z nich pozbawione kreatywnego myślenia, a właściwie doń zniechęcone. Można by rzec, że to cechy naszego niedorozwiniętego systemu edukacji, ale przecież nauczyciele go tworzą, są jego integralną częścią. Nie starają się natomiast zbytnio go zmienić.
Mollt
25 marca o godz. 11:46 244352
Bezsensowne obrażenie czyli nauczycielom można przypisywać nie wiadomo co można się od nich domagać, żeby zrezygnowali z tych praw które im przysługują a jak się przypomni o tzw. wolnych strefach ekonomicznych ulgach od podatków jakie mają tzw. przedsiębiorcy o tym, że w praktyce łąmane jest prawo pracy to oczywiście nagle słyszymy o bezsensownym obrażaniu. Może warto byłoby przypomnieć, ze to właśnie nauczyciele padli ofiarą pseudoreform, które w praktyce doprowadziły do zniszczenia systemu oświaty. I teraz ci wszyscy którzy popierali reformy Handkego nagle obudzili się i zamiast obwiniać siebie obwiniają jak zwykle nauczyciele.
W praktyce nigdy nie widziałem tych 4-5 tysięcy złotych jakie rzekomo mam zarabiać. Proponuję tym wszystkim co to tak tutaj za przeproszeniem obwiniają o całe zło nauczycieli, żeby za ich rzekome bogate pensje popracowali przez miesiąc choćby w szkole. Gdzie wbrew rozmaitym demagogom nauczyciel pracuje nie od 1 września od 8-15 ale w praktyce od 30 sierpnia do pierwszych dni lipca 1-5 lipca dlaczego bo zwykle wtedy kończą prace rozmaite komisje rekrutacyjne. W praktyce dzień pracy nauczyciela kończy się o 23 albo nawet i później dlaczego dobrze jeżeli akurat ma tylko do sprawdzenia prac i przygotowania lekcji ale także mają miejsce o czym rozmaici demagodzy nie wspomną rozmaite urawniłowki konferencje rady pedagogicznej które trwają do 20:00 a nawet i dłużej.
Sytuacja jest prosta do weryfikacji:
Niech nauczyciele dyplomowani zweryfikują swoje PITy i podzielą swoje kwoty zarobków na 12 (tyle miesięcy jest w roku). Jeśli kwoty wyjdą w okolicach 5000 to w Rzeczpospolitej raczej się nie mylą. (Proszę nie patrzeć tylko na swoje paski bo zapominacie o 13tkach i nie uwzględniacie przykładowo potrąceń na np. spłatę pożyczki czy na składkę na ZNP itp…).
Myślę, że można byłoby wyjść oczekiwaniom ZNP i zgodzić się na 10% podwyżkę kwoty zasadniczej zakładając jednocześnie, że rezygnujemy ze wszystkich dodatków. A jeśli nie to jeśli chcecie 10 % podwyżki to pracujcie w ramach etatu o 2 lekcje więcej (pensum 20 lekcji). To i tak mniej niż np. w Niemczech – od 23 do 29 lekcji pensum… ale zawsze w końcu będziecie mieć szansę zbliżyć się do zachodu – choć kulturą pracy.
Kiedy są problemy z trudnymi uczniami oddaje się ich do specjalnych schronisk, albo poprawczaków i tworzy grupy społecznych wyrzutków – nie próbuje im się jednak pomóc wyjść z trudnej sytuacji życiowej. Kiedy próbują o tym porozmawiać psycholodzy (nawet z nauczycielami), okazuje się, że Ci nie są absolutnie zainteresowani taką możliwością.
Jak to zostało przedstawione w jednym z dość dawnych artykułów POLITYKI pt. „Gnojki”. Specjalna grupa Falochron próbuje poprawić sytuację w szkole, ale po jej wyjeździe wszystko wraca do starej normy, bo nauczycielom nie chce się im tego dalej prowadzić.
Co do rzetelności danych podanych w gazecie nie mam wątpliwości, gdyby były nierzetelne, ktoś by sprostował, sprostowania nie widzę tylko pieniactwo i powoływanie się na swoje zarobki odbiegające od podanych. Zakładam przez chwilę, że to prawda, ci co się pieklą, rzeczywiście zarabiają mniej.
To co to oznacza? Czy jest na sali pani lub pan od matematyki, żeby wytłumaczyć kolegom jak to możliwe?
Bo na głos tych co są sprawcami tego, że i Rzeczpospolita mówi prawdę i pieniacze nie kłamią nie liczę:))))
Brawo Marczuk! Właśnie się dowiedziałam, że mnie szkoła okrada. Co miesiąc powinnam dostawać 250 z funduszu świadczeń socjalnych. W zeszłym roku dostałam 350 przed świętami. I świadczenie urlopowe latem. W sumie wyszło 100 na miesiąc. MAAARczuku, gdzie reszta ??????Hmmm…
Ojej, zapomniałam- sama jestem w komisji socjalnej. Znaczy sama się okradłam.
znalezione w sieci
http://nauczyciel.mamadu.pl/117643,pisze-jako-dziecko-nauczycieli-jako-byla-nauczycielka-jako-narzeczona-nauczyciela
Gospodarzu!
Widzisz i nie grzmisz? 🙂
Te idiotyzmy wypisywane przez zawodowych hejterów i trolli obrażają Twój blog.
Chyba, że o to chodzi? „ Nie ważne jak piszą, ważne, aby pisali” 😉
zza kałuży
24 marca o godz. 17:39 244326
Nie OSZUST i nie DEBIL z ZNP odpowiada w kwestii naliczania średnich nauczycielskich uposażeń „BEZ UWZGLĘDNIENIA LICZBY NAUCZYCIELI posiadających dany stopień” – odsyłam do źródła: http://bip.men.gov.pl/men_bip/akty_projekty/projekt_rozporzadzenia_20071102_sub_zalacznik.pdf
Co prawda, projekt dokumentu pochodzi z 2007 r, ale zapewniam, że nic się nie zmieniło od tego czasu. Te przeliczenia są „zgniłym jajeczkiem”, które podrzucają sobie kolejni ministrowie (w tym: matematycy!). Pomysłodawcą jest autor reformy systemu oświaty z 1999 r , Mirosław Handke, profesor nauk chemicznych, specjalista od spektroskopii oscylacyjnej i fizykochemii krzemianów”. Po wsze czasy!
@modest 25 marca o godz. 21:51 244363
No ale w podlinkowanym przez ciebie dokumencie obliczenia przeprowadzone są metodą średniej ważonej… czyli tak jak „na zdrowy rozum” być powinno. Patrz str. 8 tego dokumentu.
Moja Żona pracuje od wielu lat w gimnazjum i liceum. Zarabia 2200-2300, plus 200 – 400 za korepetycje. Mogłaby zarabiać chyba ze 300 zł więcej, gdyby przeszła przez procedurę na dyplomowanego , ale nie chce.
Nie chce, bo ci najkosztowniejsi pierwsi tracą pracę.
Moja Żona wkłada w tą pracę naprawdę kilkanaście godzin dziennie – w szkole i w domu , nie licząc oczywiście korepetycji, a zaległości nadrabia nocami albo w weekendy.
Robi to, bo kocha swoją pracę i chce sama na siebie zarabiać.
Był czas, kiedy zarabiałem tyle, że traktowałem to jak Jej czyste umiłowanie pracy. Teraz poddałem się, ale dawniej miałem pretensje o czas stale bez sensu, moim zdaniem,poświęcany na sprawdzanie klasówek, przygotowanie materiałów do nowych lekcji, spotkania z rodzicami, wycieczki, kina i teatry i korepetycje.
Widzę i wiem chyba najlepiej, że praca dobrego nauczyciela daje niewiarygodnie wiele satysfakcji od dzieci, ale jest za ciężka, absorbująca dużo czasu w domu , mizernie opłacana, wobec tego nie ma konkurencji i do zawodu poza pasjonatami, trafiają za często ludzie przypadkowi .
Może to i lepiej , bo pasjonaci się nie potrafią poskarżyć.
@modest; 25 marca o godz. 21:51 244363
@zza kałuży; 26 marca o godz. 1:25 244364
Podlinkowany dokument jest zatytułowany:
„ALGORYTM PODZIAŁU CZĘŚCI OŚWIATOWEJ SUBWENCJI OGÓLNEJ DLA JEDNOSTEK SAMORZĄDU TERYTORIALNEGO.”
I jakkolwiek liczone byłyby tam średnie, nie ma to tutaj żadnego znaczenia.
Przytoczony przez Gospodarza artykuł dotyczy porównania zarobków różnych grup zawodowych.
Jeżeli dla poszczególnych grup ktoś chce uwzględniać inne zasady obliczania, to nie można tego nazwać inaczej niż manipulacją.
(A w Fabryce Śrub, Śrubek i Śrubeczek w regulaminie podziału ZFŚŚ jest zapis, że dla określenia wielkości świadczenia uwzględnia się tylko zarobki pozostałych członków rodziny pozostających we wspólnym gospodarstwie domowych. Uuuuu to znaczy, że pracownicy pracują za darmo! A, fe! Jeju, jaka niesprawiedliwość! No, przecież napisane jest w regulaminie: pracownik = zero, że tak trzeba liczyć. W try miga trzeba im dołożyć chociaż o minimalną krajową, bo poumierają z głodu.)
Jakich metod poznawczych uczą Państwo Nauczycielstwo młodzież, skoro tego nie widzicie?
@Wewka
2115,07 zł za 20 godzin przebywania w zakładzie pracy i ewentualnie jakąś pracę w domu to dużo. Czyli za 40 godzinny tydzień 4230,15 zł by było. Mało? W powiecie średnia pensja to 1940,- zł, a w jednostkach podległych jeszcze mniej. Podwyżek ani regulacji nie było od 2003 roku. Teraz podnieśli pensje, bo podniesiono minimum.
A jak doliczymy godziny ponadwymiarowe czy nadliczbowe pensje będą większe.
@totmes72
>2115,07 zł za 20 godzin przebywania w zakładzie pracy i ewentualnie jakąś pracę w domu to dużo. <
Ja rozumiem ,że urzędasy (a takim jesteś gdzieś w powiecie, jak sam napisałeś!) za pracę uważają odsiedziane w biurze doopogodziny(ew. wyprodukowane papiery!), ale wyobraź sobie, że nie każda(realna!) praca na tym polega. Aktor nie pracuje tylko wtedy, kiedy gra na scenie(a wręcz przeciwnie!), profesor na uczelni – kiedy ma wykład, dziennikarz – kiedy stuka w klawiaturę albo jest na wizji, prezenter telewizyjny – kiedy odczytuje wiadomości. To takie najbardziej znane każdemu przypadki … 😉 A do pracy trzeba mieć warunki! Powtarzam moje pytanie, na które nie odpowiedziałeś. Urzędas do pracy ma swoje biurko, na nim komputer przynajmniej z wyjściem na drukarkę i internet, szafę na papiery i kilkuosobowy pokój (najczęściej 2-3 osobowy!). Gdzie, na czym i czym ma nauczyciel w (polskiej!) szkole pracować poza godzinami przy tablicy??? Rozumiem, że trudne i niewygodne pytanie, więc raczej nie odpowiesz … 😉
Do belferxxx
Przy podniesieniu pensum do średniej europejskiej (24 – 26 lekcji) uwolnią się środki na skomputeryzowanie (laptopy) nauczycieli oraz zaopatrzenie szkół w sieć wewnętrzną (wifi) i drukarkę (sieciową – jedną) dla nauczycieli. Pracować można byłoby z określonych salek lekcyjnych (jak kto woli), pokoju nauczycielskiego czy biblioteki. Każde wejście i wyjście ze szkoły nauczyciela ewidencjonowane kartą (RCP) oraz monitorowanie (kamery) wejść szkół). Środków jeszcze zostanie a warunki pracy poprawią się diametralnie. I nic do domu nie trzeba by było przynosić…
@Plb
1.Średnia europejska jest jak znane powiedzenie prof. Turskiego „Ja i mój pies mamy statystycznie po 3 nogi i co z tego?” . W krajach rozwiniętych (nie znam wyjątku – jeśli znasz to podaj!) pensum zależy od szczebla kształcenia (SP, gimnazjum, liceum) i od przedmiotu. W odpowiedniku naszego liceum (upper secondary, senior high) ono jest (jeśli chodzi o czas!)takie jak u nas (na poziomie 18 godzin lekcyjnych), a w nauczaniu początkowym – na poziomie 27 godzin lekcyjnych. U nas też tak było, zanim „S” w roku 1981 wzięła się za negocjowanie Karty Nauczyciela … 😉
2.W czasie kiedy nauczyciel nie ma lekcji w sali lekcyjnej lekcje ma inny(!) nauczyciel, więc ona jest zajęta. Biblioteka (szkolna!) to miejsce, gdzie książki można owszem wypożyczyć, ale pracować tam się nie da. Podobnie jak w pokoju nauczycielskim, który jest pomieszczeniem socjalnym(!) nauczycieli – można coś zjeść, wypić kawę czy herbatę, usiąść na krześle i tyle … 😉
3.Czy słyszałeś mądralo o pracy na odległość, coraz popularniejszej również w wielu biurach(oczywiście firm bo liczą pieniądze i im się opłaca !)- właśnie postęp techniczny ją umożliwia . A ty takie więzienno-prlowskie klimaty z nową elektroniczną wersją karty zegarowej… 😉
Nauczyciele z komentarzy na blogu wynika, najciężej pracują w domu, kiedy nikt nie widzi i nie jest w stanie tego sprawdzić. Tam się przygotowują do lekcji, sprawdzają, szkolą. Tylko czemu dzieci na sprawdzenie prac klasowych czekają po dwa tygodnie? Syn opowiada, że w trakcie klasówek nauczyciele sprawdzają prace z innych klas, to jest reguła, z małymi wyjątkami. Nauczycielka od historii na lekcji dyktuje dzieciom podręcznik, słowo w słowo, mam na to dowody w zeszycie. Syn miał w zeszłym roku pana, wspaniałego nauczyciela, pasjonata przedmiotu który na lekcji opowiadał, ciekawie, każdy słuchał, do domu zadawał przeczytanie podręcznika żeby się utrwaliło to o czym mówił. Syn historię lubił, wdawał się z panem w dyskusje, rozmawiał o historii ze mną w domu. Dziś nie lubi przedmiotu, mówi że pani jest beznadziejna, dodatkowo gada na pana, że całego materiału nie przerobił i ona musi nadganiać co dodatkowo wzmacnia niechęć do pani. jak twierdzi, ona mogłaby za panem teczkę nosić.
To jak z tymi zarobkami, kłamie Rzeczpospolita?
Jestem nauczycielką od …..powiedzmy od jakiegoś czasu.Zarabiam 2500 miesięcznie z kilkuzłotowym miesięcznym odchyleniem.Kwota powiedziałabym przeciętna.Są w stawie rybki bogatsze i biedniejsze.Cieszę się że wypłata pewna i akuratna.Wybrałam zawód ,znałam warunki.Parker pewnie wszystkim narzekającym nauczycielom poradzi , by zmienili prace i spróbowali funkcjonować, tak jak on.A na ten czas Parker(bo też troszkę utyskuje na minusy swego fachu)niech pójdzie się zrelaksować do szkoły.
Gdy podawane są zarobki brutto , wszyscy myślą ,że tyle ma człowiek na rękę.
malina290
Cytowany artykuł porównuje zarobki. Dla porównania, bez znaczenia jest czy brutto, czy netto, ważne, żeby były porównywalne, i są.
Już pisałem, do pracy w szkole się nie nadaję, szkoda że duża część nauczycieli nie ma tyle samokrytycyzmu co do własnych możliwości i predyspozycji, lepsza byłaby szkoła.
Co do utyskiwania, to ludzka cecha, nie odbieram ludziom prawa do utyskiwania, wymagam tylko uczciwości w argumentacji, tej brakuje. Każdy zawód ma swoje jasne i ciemne strony ale żadnego nie można wykonywać dobrze, kiedy się go nie lubi. Ja swój lubię, nie dlatego że dobrze zarabiam, żebym nie wiem ile zarabiał, nie potrafiłbym pracować w zawodzie który nie daje mi satysfakcji.
Za większe pieniądze niż mam dziś nie poszedłbym do pracy do szkoły.
@malina290; 26 marca o godz. 12:08 244373
Nie znam środowiska, w którym „wszyscy” by tak myśleli, ale może takie istnieje.
Miałem do czynienia również i z pracownikami o niewyszukanych kwalifikacjach i z wykształceniem nawet nie zawodowym, ale rozróżniali co to jest brutto, netto i „na rękę”. Co więcej, czasem prosili, aby im przeliczyć brutto na netto, ale nie na rękę już raczej nie.
Powszechnie podaje się brutto z dwóch powodów:
jest to kwota, którą rzeczywiście płaci przedsiębiorca lub budżet
oraz jest to jedyna wartość niezależna od konkretnego pracownika dlatego można ją porównywać.
Najlepiej i najprościej porównuje się brutto, można jeszcze netto (byle z nettem) ale „na rękę” – najczęściej znaczy, że ktoś chce coś ukryć albo to manipulacja.
@parker; 26 marca o godz. 11:59 244371
Parkerze, zwróć uwagę w jakim kierunku dałeś się wciągnąć w ..maliny.
Do tego dochodzi, że nauczyciele licytują się, kto więcej pracuje.
Im dłużej tym lepiej?
Czy na tym polega praca?
Czy gdyby pani od historii pracowała w szkole lub w domu codziennie po 12 godzin, Twój syn polubiłby historię, albo więcej lub chętniej się nauczył? Czy gwarantowałoby to ciekawsze lekcje i skuteczniejszą naukę?
Oczywiście nie.
Nie to jest istotą i celem jej pracy.
Więc nie za to społeczeństwo powinno jej płacić.
Ale za co? Jak myślisz?
Malina – powtarzany argument „przyjdz do szkoły pracować a zobaczysz jaka to trudna praca” jest podnoszony przez każdego zbulwersowanego nauczyciela. Górnika, pielęgniarkę, kierowcę, przedsiębiorcę również. Więc argument słaby. Znowu przypominam o kolejce chętnych do pracy w szkole.
Pracownik ma często przeświadczenie o tym, ze ciężko pracuje i jest wykorzystywany. Będzie pamiętał o tym, ze 2 miesiące temu został w pracy 15 min dłużej, ale nie będzie pamiętał, ze dwa dni temu spóźnił się 30 min. Miałem już chętnych po podwyżki, którzy mieli 20% wydajności swoich kolegów. Oczywiście podczas wręczania wypowiedzenia winny był pracodawca. Ale okazuje się najczęściej, ze następca pracuje dużo lepiej.
Zresztą niepotrzebnie to pisze. Paker odpowiedział tak jak ja chciałbym to napisać 🙂
Molcie ,mój argument nie jest taki durny.Trzeba chlebka spróbować, żeby powiedzieć , czy smaczny.Smak tego chlebka znam ,innych nie , więc się nie wypowiadam.Jak napisałam wypłata przeciętna , na życie starcza, ale na inwestowanie w siebie już nie.Zwłaszcza jak się mieszka na wsi i wszędzie daleko.
@malina290; 28 marca o godz. 20:00 244402
Skoro już o chlebie…
To jak to z tym chlebem jest?
Czy piekarnia jest po to, żeby piekarze mieli co robić?
A może po to, żeby ktoś chleb później chciał zjeść i żeby mu smakował.
A kto może powiedzieć jak chleb smakuje, ten, który go próbuje, czy ten, który go wkłada do pieca i wyciąga?
A kto wie, czy chleb nadaje się do jedzenia? Czy coś jest wart? Ile chce za niego zapłacić?
Chleb jest ważny. Każdy chce go jeść.
Ale czy każdy chleb i za każdą cenę?
@rebe 28 marca o godz. 20:49 244403
„Ale czy każdy chleb i za każdą cenę?”
Zadaj, o uczony @rebe, to pytanie np. władcom Unii Europejskiej. Przypomnij mi, o @rebe, jaki to procencik budżetu owej instytucji idzie dla, że tak ich nazwiemy „piekarzy”? Wiesz o kogo mi chodzi,- o Panów Rolników.
Odpowiadając na mądre pytanie: „czy piekarnia jest po to, żeby piekarze mieli co robić?” musimy zatem potwierdzić. Tak, częściowo (to jak duża jest ta część, o mądry @rebe?) także po to, aby mieli piekarze co robić istnieje piekarnia.
W pewnym mieście z kompleksem Drugiego Miasta (wobec Nju Jorku) na lotnisku gania w te i wewte kolejka bez maszynistów. Lotnisko to w porywach drugie albo nawet pierwsze na świecie. W każdym razie nie jest małe. Trochę tych ludzi kolejka wiezie. Bez maszynistów.
A miejskie metro maszynistów ma.
O.K. nie znam się, może musi mieć. Ale po co na każdej stacji metra kantorek a w kantorku Pani Afro-Amerykanka się nudzi? Tak, tak, ja wiem jak uzasadnić 1 bitą godzinę z jej dnia pracy. Ale te pozostałe 7?
Podpowiadam: gdyby pracowali tylko ci potrzebni to połowę hołoty możnaby na zbity pysk wywalić.
A potem dopiero rozpocząć racjonalizację i optymalizację zatrudnienia.
A teraz @rebe powiedz mi jak polityk w demokratycznym ustroju ma te swoje głosy zebrać. Po jednym od pani z kantorku (zaraz po wywaleniu jej tam, gdzie kwalifikacje tej pani ją umieszczają) i po jednym od mądrych rabinów.
Wszelkie zbieżności z polską oświatą czy urzędami administracji państwowej są niezamierzone i całkowicie przypadkowe. Of kors.
@zza kałuży; 29 marca o godz. 6:09 244405
Dir Ser,
Gdzież mnie, prowincjonalnemu rebe zadawać pytania władcom Unii czy to europejskiej, czy to amerykańskiej.
Z tymi metrami to nie wiem; u nas, w Starym Kraju ci meter ci jak na lekarstwo. Kolejek też coraz mniej.
Ja tam tej Pani bym na pysk nie wywalał z powodu głupich siedmiu godzin.
Gorzej, gdyby przez ową jedną bitą Pani zamiast robić, co ma robić, oganiała się od klientów, jak od much a co bardziej roszczeniowym pasażerom puściłaby wiązankę z wyjaśnieniem, że jej w pracy przeszkadzają.
Gorzej też gdyby tych Pań było w kantorkach więcej niż lekarzy practising physicians, policjantów i żołnierzy łącznie. A każda zarabiałaby więcej niż statystyczny mieszkaniec Stanu.
Gorzej wreszcie, gdyby owoc pracy Pani był niesłychanie ważny dla życia każdego prawie mieszkańca Stanu a także gospodarki i rozwoju Stanu.
Dla polityka nie liczy się jeden głos mądrego rabina.
Liczy się jego głos wyjaśniający pisma.
Np. pismo ideologa podszywającego się pod matematykę aby wbrew matematyce udowodnić coś, co z owej matematyki w żaden sposób nie wynika.
I tak szczęśliwie dotarliśmy do tematu przewodniego przez Gospodarza nam zapodanego.
Hewenajsdej.
@ belferxxx
Sposób jest – likwidujemy przywileje z karty. 40 godzinny dzień pracy. W wielu szkołach między innymi tych prowadzonych przez ZNP zatrudnieni są nauczyciele „na kodeks” – zmniejszy się ilość nauczycieli. A gdzie mają pracować? W bibliotekach szkolnych. Świecą pustkami, a bardzo często uczniowie nie są tam wpuszczani. W okresie studenckim często tam pracowałem. Cisza, spokój- idealne miejsce do pracy. Jak już ktoś napisał: na klasówkę dziecka czeka się tygodniami. Nie wierzę, że nagle wszyscy nauczyciele rzucą się zajmować miejsca. Ponadto przypominam, że wiele szkół, zwłaszcza LO ma doskonale zaopatrzone zaplecza gdzie w ciszy i spokoju można pracować. Czy jeszcze jakieś pytania???
@totmes72
Dwa razy wkleiłem Bemowo, a tu Ursynów
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,60265,17568243,Ursynow__Jak_zmiescic_jeszcze_tysiac_dzieci_w_pelnych.html
@totmes 72
Proponuję spacer do najbliższej szkoły. Najlepiej po 1 września, kiedy do podstawówek trafi kolejne półtora rocznika … 😉
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,86243,17599605,Bemowo_odkrylo__mamy_za_duzo_dzieci.html
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,86243,17599605,Bemowo_odkrylo__mamy_za_duzo_dzieci.html
Warszawa ma jeszcze parę takich dzielnic.
2. Ilu nauczycieli może pracować w szkolnej bibliotece? W ilu szkołach? Oczywiście można zamknąć szkolne biblioteki, co postulujesz , i zamienić w open space dla nauczycieli, ale nie wiem czy to dobry (dla uczniów!) pomysł …. 😉 Zaplecza są przy niektórych pracowniach w niektórych szkołach i do czegoś(!) służą, ale generalnie(!) ich nie ma.
Jeszcze jakieś pytania?
A wszystko po to żeby frustracje gminnego/powiatowego urzędasa ukoić – bo dla niego praca to siewdzeniogodziny … 😉
@Belferxxx
Nie wiem jak jest w Warszawie ale wiem jak jest we Wrocławiu i powiatach ościennych. Dzieci jest mało i będzie jeszcze mniej. Zamyka się szkoły, bo nie stać samorządów na 8 osobowe klasy. Zaplecza służą głownie do picia herbaty i przechowywania materiałów rożnych. Znam szkolę gdzie dyrektor jak mu brakowało godzin dla swojaków to dawał im dyżury w bibliotece.
Nie chodzi o frustracje urzędasa ale o to, żeby nauczyciele – specyficzna rasa ludzi zrozumiała, że nie wokół nich się świat kręci. Choć wiem, że żadne tłumaczenia do nich nie docierają – oni zawsze wiedzą wszystko najlepiej.
@totmes 72
1.Może w twojej wiejskiej gminie (8-osobowe klasy, a w wielkich miastach ponad 30 to norma!) jest jakoś nietypowo, ale tych reportaży o koszmarnym tłoku nie piszą nauczyciele. A większość polskich uczniów chodzi do szkół w wielkich i średnich miastach – tam zaś jest jak opisuje dziennikarz. I gdzie tu mają pracować nauczyciele jak nie są na lekcjach – czekam na odpowiedź … 😉
2.Ludzie normalni jak coś robią to po coś – np. żeby dzieci były lepiej uczone… 😉 Natomiast tobi przyświeca inna idea – ja muszę siedzieć na 4 literach 8 godzin w biurze (z sensem czy bez sensu!) to innych (nauczycieli) też trzeba do budynku przywiązać, niezależnie od tego co to da dzieciom. Doĸładnie tak jak w kawale o polskim chłopie – może mi paść krowa, ale sąsiadowi niech padną dwie … 😉
Rzeczywiście – desant troli się tu spuścił. Nawet Plb tu przywiało. Aż widzę te rumieńce podniecenia tematem i spocone łapki wklepujące żółć w klawiaturę. Chyba szkoda czasu na rozmowę ze ślepymi o kolorach. ZNP to osobny temat – kto jest nauczycielem, ten wie, o co chodzi. Resztą szkoda sobie zawracać głowę.
@belferxxx
Pełna zgoda – dzieci winne być lepiej uczone. Ale dawanie podwyżek nauczycielom nic nie zmieni. Dalej w zawodzie będą nieudacznicy, słabi i nerwowi nauczyciele jak ta, która zaklejała dzieciom usta. Są nieusuwalni, chronieni „Kartą” i pomocą związków.
Mi przyświeca inna idea – skończmy z fikcją jakoby nauczyciele przygotowywali się do zajęć w domu i byli wiecznie pokrzywdzoną grupą zawodową. Wskaż mi grupę, która ma roczny urlop na podratowanie zdrowia? Całą masę dodatków i ochronę przed zwolnieniem z pracy!!! Wskaż. Szkoła jest pełna patologii i bez radykalnych zmian nic się nie zmieni. A wszyscy wycierają sobie gęby dobrem dzieci. Tylko, że dzieci dostają solidną porcję materiału i muszą korzystać z korepetycji, bo zamiast coś zrobić z nauczycielem na lekcji muszą robić w domu.
@totmes72
Grupa o większej realnej ochronie stołków = urzędasy.
Roczne urlopy bierze stosunkowo(!) niewielu nauczycieli, a o jego udzieleniu decyduje lekarz. Bardzo możliwe, że powinny być zaostrzone kryteria jego udzielania. Co do masy dodatków – wymień jakiś, podaj kwotę i ilość nauczycieli, którzy je dostają. Co do nieudaczników – na 600 tysięcy pracowników w każdym zawodzie się trafią. Co do przygotowywania się do zajęć w domu – poza nauczycielami WF i religii trudno prowadzić lekcje bez przygotowania. Sprawdziany też trzeba przygotowywać, a potem sprawdzać. Jest jeszcze rosnąca masa papierów do napisania, wypełnienia. Polska szkoła jest źle zorganizowana na tle cywilizowanych krajów (masa obowiązkowych (!)przedmiotów uczonych godzinę czy góra 2 w tygodniu) stąd dużo pracy w domu. Skądinąd ileś rzeczy, żeby umieć trzeba po prostu wyćwiczyć – i sportowcy i np. muzycy też trenują w domu. Nawet na płatnych i dobrowolnych kursach językowych są prace domowe … 😉 Ale organizacja szkoły jako takiej to domena polityków i urzędasów właśnie. „Przywiązanie” nauczycieli do budynków nie tu nie poprawi, a przysporzy dodatkowych kłopotów i problemów – uczniom od tego na pewno lepiej nie będzie. Nauczyciele, szczególnie w wielkich miastach, są jacy są bo nie bardzo widać lepszych (!) zamienników. A nie ma bo zarabiają relatywnie mało w stosunku do oczekiwań.To mit o tłumach supernauczycieli czekających na zatrudnienie … 😉
Belferxxx;
W temacie ‚urzędasów” krótko, bo nie na temat:
1) stołki w urzędach chwieją się przed każdymi wyborami; bywa że 100% ździebko wyższych idzie do wymiany;
2) choć zarządzanie pracą urzędnika jest z zasady trudne, w wielu urzędach spotkało mnie miłe zaskoczenie; w szkołach wciąż równia pochyła;
3) na samej górze strony jest napis: „Belferblog”, o zarządzaniu urzędnikami temat jest ciekawy, ale nie to miejsce;
4) Pana Nauczyciela to zdziwi, ale nie jestem „urzędasem”
Roczne urlopy to „stosunkowo(!)niewielu”. Zależy dla kogo.
W ostatnich 10 latach było to średnio 10-15tys. rocznie. To mało?
Oznacza to, że w ciągu 25-letniej kariery średnio więcej niż co drugiemu nauczycielowi fundujemy roczne wakacje. Mało?
Oznacza to również ponad 700 mln PLN rocznie. Też mało?
Przede wszystkim pierwsze pytanie powinno brzmieć: skąd taki pomysł?
Jakie uzasadnienie dla status quo poza aroganckim: jest nas ponad pół miliona, spróbujcie nam zabrać!
Czy jakieś inne uzasadnienie istnieje? Nie spotkałem.
Prawda, zawód nauczyciela jest szczególny. Oczywiście, szczególny jest każdy jeden, a ten chyba „szczególniejszy”.
Że nieudacznicy się trafiają – tak samo, jak z urlopami można z powietrza sobie powiedzieć, że niewiele. A ile się trafia? Mało, bo Pan Nauczyciel nie widział.
A co zrobić, żeby nieudaczników było mniej? Nic, bo mało.
Ale nawet jeden w składzie uczących konkretne dziecko, to strata w jedynym w życiu procesie edukacji.
A gdyby zapytać klientów szkoły jak oceniają nauczycieli w skali np 1 – 6? ile byłoby piątek i szóstek a ile pał?
A gdyby klienci jakiejkolwiek firmy ocenili by ją na podobnym poziomie, ile miesięcy firma by przetrwała?
PS. Nie uważam za dobry pomysł „przywiązanie” nauczycieli do budynku. To nic nie da.
Zgadzam się też, że polska szkoła jest źle zorganizowana.
@rebe
Urzędas jest praktycznie nieusuwalny, chyba że długotrwałym mobbingiem. Można urzędasowi odebrać funkcję kierowniczą, ale stołka nie. Np. w takiej w W-wie większość urzędasów zatrudniono jeszcze za czasów Lecha K. Żeby zatrudnić „swoich” nie zwalnia się tylko tworzy nowe stołki.
Wątek urzędasów się pojawił po rozważaniach totmesa o (rzekomej!) nieusuwalności nauczycieli na tle innych zawodów … 😉
Skądinąd oświatą kierują własnie urzędasy i dzięki nim jest jaka jest bo chodzi o konserwowanie ich stołków i władzy!
15 tysięcy na tle 600 tysięcy to mało – taka matematyka. Na dodatek te urlopy działają głownie jako ucieczką szkół przed bezrobociem. W krajach cywilizowanych są jeszcze bardziej drażniące cię urlopy bo nie dla chorych (dłuższy zasiłek!), a na rozwój. Nazywa się to „sabatical” … 😉