Płacimy uczniom za naukę
Szkoły mają w swojej ofercie mnóstwo zajęć dodatkowych. Dawniej uczniowie płacili za możliwość uczestniczenia w nich, ale to już odległa przeszłość. Obecnie to szkoły gotowe są płacić uczniom.
W ramach projektu Miasto dla Młodych zwrócono się do szkół z propozycją zmotywowania uczniów do udziału w zajęciach dodatkowych. Podobno frekwencja jest fatalna. Nauczyciele, którzy zarejestrują się w programie, będą mogli przyznawać uczniom punkty za obecność na zajęciach i dodatkowe za aktywność. Uczniowie zgromadzone punkty mogą wymienić na kody rabatowe, talony na darmowe napoje w różnych łódzkich lokalach itd. Mnóstwo darmochy jest do rozdania dla ambitnej młodzieży.
Wczoraj na moich zajęciach frekwencja była na poziomie 30 procent. Podejrzewam, że gdybym miał talony na kawę, popcorn i chipsy oraz darmowe wejściówki na jakąś fajną imprezę, frekwencja by się podwoiła. To nadal mało. Co trzeba by zrobić, aby ludzie walili drzwiami i oknami. Tylko nie mówcie, że trzeba zaoferować uczniom atrakcyjne zajęcia. Atrakcje to są wtedy, gdy leje się piwo i płynie dobra muza. Szkoła chyba jeszcze nie dojrzała do stosowania takiej motywacji. Talon na kawę i zniżka na koncert albo film muszą na razie wystarczyć. Na mocniejsze środki pewnie przyjdzie pora w następnej dekadzie.
Komentarze
Pańskie obserwacje potwierdzają niestety istniejący w naszym kraju system antyrozwoju. Sterowana ustawą o zamówieniach publicznych gospodarka, w której najlepszą ofertą jest ta najtańsza, a obecnie jeszcze jak najszybciej zrobiona, sprzyja rutynie, rozwiązaniom najbardziej prymitywnym i najmniej kosztownym. W Europie zajmujemy jedno z ostatnich miejsc pod względem innowacyjności. Za to pewnie jedno z czołowych pod względem skuteczności sprawdzenia czy inwestycja mająca służyć społeczeństwu przez sto lat została wymyslona w 30 czy 32 dni, bo jak o te dwa dni dłużej to ten spóźnialski musi być przykładnie ukarany. Była zbrodnia musi być kara. Po co wiedza? Ona się nie opłaca! Ona musi być rzetelna, trzeba za nia odpowiadać, po co? Trzeba skupić się na byciu atrakcyjnym dostarczycielem igrzysk, lub nauczyć się sprawdzania poprawności przecinków i kropek i zasilić gigantyczną armie sprawdzaczy. Broń Boże wymyślaczy!!! To się nie opłaci!
Problem Antygony? To przecież nudne i obchodzi tylko jakiś nierozgarniętych wykształciuchów!!! My, skuteczni spryciarze sukcesu zmierzamy naprzód!, a że do Idiokracji, …. to tego na razie nie widać!
Nie chciałabym się wpisywać w szeroki nurt narzekaczy ale trudno powstrzymać się od stwierdzenia, że tego typu projekty jako żywo przypominają akcje sadzenia drzewek zielonym do góry. Jak za najgłębszej komuny, gdzie jedyna słuszna partia regulowała i wytyczała kierunki rozwoju nawet w dziedzinie kultury. Co warta taka sterowana odgórnie, kupiona za talony rabatowe aktywność młodzieży? Pytanie: kto głównie zyskuje na takich inicjatywach? Odpowiedź: głównie Polska Rzeczpospolita Urzędnicza – ci ‚wysuwający się z ramienia partii członkowie’. Czy można dziś mówić o kulturze nie mówiąc o rządzie, nie mówiąc o partii? Dlaczego mocniej nie wspiera się oddolnych inicjatyw, w których to młodzież sama decyduje o realizacji swoich własnych potrzeb. Cóż, wtedy mogłoby się okazać, że urzędnik nie jest już potrzebny, że on wręcz przeszkadza …. W dodatku, jakby na złość, okazuje się, że tu i tam szkoła potrafi sama zorganizować zajęcia, na które młodzież przyjdzie – bez talonów, bez medialnej zadymy. Wystarczy nie tracić głowy oraz prawdziwego, dobrego kontaktu z młodzieżą …
Proponuję otworzyć okna.
I to bez żartów.
Albo inaczej: Zrozumieć, dlaczego nie chcą walić?
Pomysł z motywowaniem uczniów do nauki sam w sobie nie jest zły, czym się motywuje jest bez znaczenia, efekt się liczy.
Sam płacę dziecku za przeczytane książki, płacę za umycie mi auta, za wiele rzeczy płacę. Oczywiście to oszustwo z mojej strony, bo nie daję mu kieszonkowego, potrzebujesz synku pieniędzy, zbierasz na coś, proszę bardzo, zarób sobie. Czy to niewychowawcze, że powinien sam z siebie umyć samochód którym tyłek wozi, że książki czyta dla siebie, nie dla mnie?
Tak, powinien czytać, sprzątać i motywować się do tego sam. Ale co zrobić jak persfazja nie działa? Stosować kary? Przemoc psychiczną?
To ja wolę przekupić, wszyscy są zadowoleni a syn polubił czytanie. Mówi, że książki co prawda nie są tak fajne jak telewizja czy PSP, ale jak tata ogranicza tamte rozrywki, a i parę groszy można zarobić, to mogą być:)))
Jedna uwaga: zniżka 20-30% to nie darmocha. Trafiłam na ten projekt już kilka miesięcy temu i pozwoliłam sobie poczynić w jego temacie artykuł, który napisany jest anonimowo, ale już się do niego przyznaję. Projekt jest dla mnie patologiczny i zachęcam do zapoznania się z moimi „po krótce” argumentami. Poniżej zamieszczam do niego link http://obserwatoriumedukacji.pl/moja-niezgoda-na-traktowanie-uczniow-jak-psy-pawlowa/#more-6648 W sprawie projektu odbyła się jakiś czas temu konferencja prasowa, również opisana w artykule Pana Włodzisława Kuzitowicza http://obserwatoriumedukacji.pl/konferencja-prasowa-projektu-miasto-dla-mlodych-w-lo-pl/#more-6770 Również zachęcam do lektury. Pozdrawiam serdecznie, Ewa Buchman
Klasyczny w naszej edukacji „projekt”, którego głównym celem jest przepływ publicznej (pewnie unijnej!) kasy do prywatnych kieszeni …. 😉
@parker
A potem będziesz stary, a on, jeśli coś dla ciebie zrobi, to też tylko za kasę! A jak kasy nie będzie, to cię kopnie w … i nie będzie chciał znać… 😉 Myślę, że słusznie !
Dawniej, to znaczy kiedy? Bo ja nie przypominam sobie żebym ponosiła odpłatność za jakiekolwiek zajęcia poza lekcyjne, a udział brałam w wielu. Szkoła sama doprowadziła młodzież do takiego „lenistwa”. A to wolne, bo egzaminy, a to rekolekcje, a to miliony wycieczek i zielonych szkół, wyjść do kina, spędy w teatrach i wszystko niby służące rozwojowi, jak można poczuć prawdziwą atmosferę teatru na przedstawieniu, gdy organizuje się go dla młodzieży z kilku szkół , a dzieci jedzą w trakcie spektaklu pod czujnym okiem nauczycieli kanapki przygotowane przez kochających rodziców ?
Jak mają nauczyć się pewnych zachowań gdy organizuje się im spęd w . Nauka, dyskusja, dociekanie to się stało akurat najmniej rozwijanym dodatkiem do tego całego nowego systemu edukacji i to na każdym poziomie. A najmniej rozmowni są studenci! Dziś mamy wolność, więc nawet o sytuacji politycznej studenci nie rozmawiają, nie mówiąc o dociekaniu co leży u podłoża takich czy innych zachowań np. polityków. A tu słychać, że kształcenie uniwersyteckie trzeba dostosować do rynku , uczynić bardziej praktycznym, że nie potrzeba nam humanistów , zgroza i przerażenie. Co to będzie w przyszłości za bezmyślny naród! Z drugiej strony czemu się dziwić młodzieży , że im się nie chce? A komu by się chciało ? Proszę sobie wyobrazić, że trzeba po szkole zaliczyć „korki” ze wszystkich prawie przedmiotów ( dawniej było wstyd się przyznać że się z nich korzysta, dziś to powód do dumy), basen, dodatkowe kursy tresury sowicie opłacane przez rodziców, aby wytresować małpkę. Zajęcia poza lekcyjne w szkole? A co to może przynieść za korzyść w przyszłości? Skoro nauka jest na tak niskim poziomie to pogłębiać tę mizerotę? Strata czasu dla tych co ich stać, a dla tych co nie stać na płatne zajęcia przynoszące „zwrot inwestycji rodzicielskich pieniążków”, beznadzieja i stagnacja. Oni i tak mają świadomość , że wyrwanie się z tego biedy i beznadziei jest dla nich niemożliwe. Jak ma w sens prowadzonych przez pana zajęć uwierzyć młodzież skoro Pan sam zdaje się tego sensu nie widzieć?
„A jak kasy nie będzie, to cię kopnie w ”
Musiałby mieć twój charakter