Matura razy dwa
Władze Łodzi rok temu podjęły decyzję, że czas przejazdu zapisany na bilecie komunikacji miejskiej należy mnożyć przez dwa. W normalnym czasie nie da się bowiem przejechać przez miasto. Uważam, że podobnie powinno się potraktować wyniki na najbliższej maturze – razy dwa i mamy kłopot z głowy.
Kupuję bilet 20-minutowy, który uprawnia mnie do 40-minutowego przejazdu. Czy to jest normalne? Jak najbardziej. Uznaję, że władze miasta zafundowały mieszkańcom taki horror komunikacyjny, iż musiały wykonać wobec nas jakiś gest, inaczej ludzie by się zbuntowali. Podobnie należy potraktować licealistów. Czy to ich wina, że zafundowano im horror zmian w formule egzaminu maturalnego?
Podejrzewam, że po cichu egzaminatorzy będą te wyniki podwyższać. Inaczej przecież się nie da. Sam widzę, co powypisywali na próbnej maturze uczniowie w mojej szkole. Uczniowie niejednokrotnie bardzo dobrzy zaczynają się bać, czy zdadzą maturę. Dokładnie tak samo czuli się łodzianie, gdy mieli przejechać trzy przystanki autobusem. Dawniej wystarczał na to bilet 10-minutowy, aż tu nagle nikt nie miał pewności, czy wystarczy 20-minutowy. Ludzie kombinowali, oszukiwali, robili z siebie głupich przed kontrolerami, było naprawdę ciężko. Skórę i honor uratowała nam dopiero decyzja władz o podwojeniu czasu wydrukowanego na bilecie.
Chociaż może się to wydawać absurdalne, tak samo należy potraktować wyniki tegorocznej matury. Razy dwa – ogłoszone oficjalnie przez minister edukacji – dzięki czemu podczas sprawdzania testów maturalnych nie trzeba będzie kombinować, oszukiwać, czyli de facto łamać prawa. Prosta i szlachetna decyzja władz rozwiąże problem i wszyscy będą zadowoleni.
Komentarze
@Gospodarz
A jak jeszcze, swoim zwyczajem, wielopartyjna pani Kluzik napisze,swoim zwyczajem, list do maturzystów, że oni nic nie winni tylko mieli fatalnych nauczycieli i wobec tego podwójna punktacja im się należy, to będziemy mieli komplet… 😉
Oczywiście o jakości pracy oraz odpowiedzialności „tfurców” z CKE i od „paznokciowej” podstawy programowej mowy nie będzie, ani o ministerialnych (Hall&Krajewska&Marciniak, Szumilas&Berdzik!) autorach … 🙁
Ale to jest bardzo atrakcyjne: zmienić regulamin w trakcie zawodów. I tak okazuje się, że przygotowujący się do rzutu oszczepem będą startować w w pływaniu.
@takei-butei
Co nowy minister i jego ludzie to nowy pomysł. A ministrowie zmieniają się często … 😉
Czy mógłbym się dowiedziec o co chodzi ?
Za trudne zadania matematyczne,fizyczne,chemiczne ?
Za trudne testy jezykowe ? (ojczysty,obcy)
Za mało czasu dla egzaminowanego ?
Czy jeszcze jakieś inne szykany ?
Wydaje się,ze analogia biletowa jest czytelna tylko dla wtajemniczonych.
Trzeba było uprzedzic na wstepie.
A może warto jednak wiedzieć, ze chore w nowej maturze jest to, że nauczyciele egzaminatorzy DOPIERO teraz w tym roku (od listopada) przechodzą szkolenia. Do tego egzamin ustny jest tak specyficzny, tak specyficznie punktowany- że nie wierzę, iż nauczyciel bez tego szkolenia jest w stanie sensownie przepytać ucznia (bo pytania, które kiedyś „ratowały” maturzystę są niedozwolone + jest całkiem sporo złych sposobów pytania.
Wszystko doo… zawracanie. Proponuje aby Polak rodzil sie od razu z dyplomem magistra. Ile sie oszczedzi kosztow I frustracji, a efekt w posatci wiedzy bedzie taki sam jak dzis, po tych wszystkich maturach I tam tego…
Czy mógłby mi pan podać średnią z chemii rozszerzonej na próbnej maturze w waszej szkole? Świetna uczennica, która matury z ubiegłych lat rozwiązywała na poziomie 85%-95% nagle na tegorocznej próbnej CKE otrzymała 65%, dodam, że w jednej z najlepszych szkół w kraju. Nie mam kompletnie punktu odniesienia, ciekawe, czy CKE ujawni takowe średnie. Swoją drogą takie nagłe podwyższenie poprzeczki jest nie fair w stosunku do tegorocznych maturzystów licealnych- ich świadectwa maturalne będą konkurowały z ubiegłorocznymi i wcześniejszymi. Co do szkolenia egzaminatorów; egzaminatorzy z języka angielskiego dopiero w październiku przeszli pierwsze szkloenia i dowiedzieli się na czym polegać będą zmiany w ocenianiu wypracowań. Te zaś są znaczące i w sumie niekorzystne dla uczniów.
Zupełnie nie rozumiem tego narzekania. Matura jest nieco inna, ale nie jest trudna. Mówię o polskim, bo rozumiem, że tego przedmiotu dotyczy wpis autora. Jest tak pomyślana, żeby każdy w miarę rozgarnięty człowiek ją zdał. Kto ma problem, żeby zrozumieć tekst popularnonaukowy i odpowiedzieć na kilka pytań, niech sobie daruje. Kto nie potrafi zrozumieć tekstu literackiego i napisać o nim 250 słów, niech sobie daruje. Kto ma problem ze zrozumieniem niezbyt skomplikowanego tekstu poetyckiego i napisaniem na jego temat 250 słów, niech sobie daruje. Bo jak potem na studiach przeczyta i zrozumie teksty o wiele większym stopniu skomplikowania?
Ustny też nie jest trudny. Wymaga tylko myślenia, pewnego obycia (na pewno liczonego nie liczbą logowań na Facebook czy innego Twittera, ale liczbą kontaktów ze słowem pisanym wyższych lotów) i umiejętności wypowiadania się w języku ojczystym. Czy to tak wiele?
Będąc liberalną konserwatywną ironistką, chcę powiedzieć, że system od dawna udaje sprawność i wydolność. Nasze ultrakonserwatywne nawyki dydaktyczne (lubimy je, bo niczego nie trzeba zmieniać) mają się nijak do istniejącego stanu rzeczy. A tu się nie czyta lektur, bo nie są wietrzone i nie mają szans na dialog z młodym umysłem, a więc nie budzą żadnej kulturowej refleksji; ma się elementarne kłopoty ze swobodnym posługiwaniem się polszczyzną w formie mówionej i pisanej, bo się tego nie robi efektywnie w szkole; nie potrafi się problematyzować treści na poziomie czasem elementarnych uogólnień. Co ma do tego taka lub inna podstawa? Protestuję przeciwko mnożeniu niekompetencji!
Głupota i okrucieństwo władzy może równać się tylko tępocie i lenistwu uczniów.
Przynajmniej tak wynika z niezawodnych, jak zwykle bardzo serdecznie, wpisów Gospodarza; nie inaczej i z bieżącego.
Jest jednak, na tą okrutną i opresyjną rzeczywistość zgotowaną nauczycielstwu publicznemu jedna rada – to ilość uzwiązkowionych belfrów należy pomnażać .
Rada jedna, ale mnożenie belfrów bynajmniej nie powinno ograniczać się do mnożnika: dwa.
Jest więcej plag egipskich oświaty, by stawiać sobie tak tchórzliwe, bo jedynie podwójne cele.
A może w końcu oblać połowę i następne roczniki zaczną się uczyć?
@Szczepan
Raczej chodzi o to, że każda z często zmieniających się na Szucha 25 (MEN) ekip i sama chce zarobić ze środków unijnych i dać zarobić kumplom. A kasę ze środków unijnych dostaje się za (za „Kiepskimi”!) „pomysła” – to oni jakieś podają. Niestety ta kasa jest za „pomysła” wdrożonego. No to wdrażają … 😉
@Szczepan
Podstawa(nowa!) jest paznokciowa – to lista tematów do kolejnego rytmicznego przerobienia oraz wpisania do dziennika żeby panie wizytatorki i ewaluatorki mogły te zapisy sprawdzić w papierach … 😉
Jedną ze zmian w stylu „mam pomysła” jest nakaz obowiązkowego przystąpienia maturzystów do poziomu rozszerzonego. Miałoby to sens, gdyby wynik miał jakiekolwiek znaczenie, a w praktyce nie ma żadnego. Tak jak i poprzednio progu procentowego, decydującego z zdaniu bądź nie matury, nie ma. Uczeń musi pojawić się i…. w zasadzie „na tyle” Ambitni będą pisać, jak potrafią najlepiej, reszta…pojawi się. Czy ministra z przyległościami byłaby w stanie rzeczowo uzasadnić wprowadzenie tej zmiany w takim właśnie kształcie? Obawiam się, że Ferdek Kiepski odnalazł duchowych braci i siostry w miłościwie nam psującym MEN.
Belferxx
To wszystko prawda. Zbyt dużo tu prymitywnego woluntaryzmu, kolesiostwa i nepotyzmu. Kompromituje to hurtem i dobre pomysły.
Jednocześnie ma się to nijak do szkolnego stanu rzeczy, o którym piszę.
Generalna zasada podstawy jest i rozsądna, i ambitna. A my dalej pielęgnujemy stare nawyki. I narzekamy.
Mam osobiście trochę inne zdanie więc od razu przejdę do wyjaśnienia tego problemu
Od kilku lat matury były schematyczne, prostoliniowe, każdy uczeń ogarnięty wiedział czego ma się spodziewać po arkuszu a nauczyciele po prostu ćwiczyli dane typy zadań np. zadanie nr. 1 otwarte w matematyce to rozwiązanie równania kwadratowego za 2 punkty
Wszystko zaczęło się zmieniać od głupiej reformy – pisana na kolanie bez konsultacji społecznych i sensownych rozwiązań – likwidacji kursu historii w liceum, zmiany w podstawie programowej, itd.. wtedy nasze kochane ministerstwo na czele z dziennikarką Kluzikową postanowiło się popisać i zaczęło utrudniać maturę ( żeby było mniej bezrobotnych magistrów po oczywiście durnych kierunkach humanistycznych – taki był oczywiście przekaz mainstreamu ) sam w sobie proces jest dobry – prowadzi do elitaryzacji studiów i do tego że studiowac będą w końcu tylko ci którzy się nadają – nie obrażając nikogo 80% uczniów liceum nie powinno iść na studia
Ministerstwo więc zaczęło utrudniać maturę – m.in. zaczęto wymagać od ucznia od którego nigdy nie wymagano by zaczął myśleć i łączyć wątki a takze orientował się w tematyce więcej niż mówi vademecum ( doskonałym przykładem są dla mnie jako politologa dwa zadania z matur z wosu – z maja 2014 dt. Sudanu Płd. oraz ostatniej próby z listopada 2014 dt. zmian kompetencji prezydenta na postawie ustaw z 92′ i konstytucji RP ) do tej pory wystarczyło nauczenie vademecum zrobienie kilku arkuszy i miałes pewne od 45-70 %
Więc niech modlą się w tym roku rodzice o dzieci, dzieci o przyszłość, nauczyciele o swoje posady ponieważ będzie ciężko – jesli MEN nic nie zrobi zdawalność będzie na poziomie 35-45% wg moich obserwacji
To, co robimy teraz, winno być przetrenowane 3 lata wcześniej. Utopiono miliardy złotych w akcyjności, nie przemyślano roli systemu doskonalenia nauczycieli, kluczowej w tym momencie. Niektóre działania się duplikuje (obowiązki OKE, CKE – działania ORE).Nie ma w tym ładu i składu.
Trzeba było 15 lat, aby Nową Maturę zastąpić Starą Maturą.
@Szczepan
>Generalna zasada podstawy jest i rozsądna, i ambitna. A my dalej pielęgnujemy stare nawyki. I narzekamy.<
W podstawie nie są realnie ważne deklaracje intencji, różne tam cele etc. Ważne jest jak to jest zapisane i w jaki sposób jest/będzie egzekwowane. Jeśli nadzór, od dyrektora w górę, egzekwuje rytmiczne wpisywanie tematów i ocen (bo to, szczególnie prze elektronicznych dziennikach, najłatwiejsze !), to trudno się dziwić skutkom. A nadzór praktycznie nie zna się ani na przedmiotach które kontroluje ani ,na poziomie wizytatorów/ewaluatorów, nawet na kształceniu na danym szczeblu kształcenia. Jedyne co jest w stanie robić to egzekwować rytmiczność wpisów … 😉 A etat w nadzorze, szczególnie ewaluacji, to całkiem przyzwoity chlebek z masełkiem!!!
@takei-butei
>Trzeba było 15 lat, aby Nową Maturę zastąpić Starą Maturą.<
Pierwsza powszechna Nowa Matura odbyła się w 2005 r. To tylko 10 (!!!) lat … 😉
@belferxxx
To też budzi moje oburzenie. Wolność wyborów nauczyciela, dekretowana (jednak!) przez sposób nie tyle redagowania podstawy, co przez jej dekretowanego ducha, skutecznie została sparaliżowana prostackim urzędackim gestem, ułatwiającym sprawowanie tzw. nadzoru bez specjalnego wysiłku i merytorycznych kompetencji. To naprawdę skandal!
Podobnie jak łatwość, która przekształciła ewaluacje zewnętrzną szkół w pusty rytuał. Kto czyta internetowe raporty? Kto jest zainteresowany autentyczną debatą, a nie tylko, gdy zaistnieje, administrowaniem kryzysem w szkole?
Pozoranctwo ot i tyle!
Taa…
Władza się degeneruje:
„…Jedyne co jest w stanie robić to egzekwować rytmiczność wpisów…”
Oczywiście, ci, którzy „rytmicznie” te wpisy fałszują, to ofiary władzy. Niewolnicy systemu na galerach, za pochodzenie i na punkty skazani, za młodu do tych kamieniołomów edukacji wtrąceni po wsze czasy…
Jasne, że matura egzekwuje wszystko, tylko nie jakość pracy nauczyciela, a gdzie tam.
Przecież tego nie egzekwują, więc o co biega, że nierób tego nie robi?
Matura razy dwa – bo i standardy belferstwa upublicznionego są podwójne , a zakłamanie i degeneracja – stuprocentowe 😉
PS Płonna to nadzieja, że władza wpisy egzekwuje, ale ich nie czyta… Czyta, i to każdy jeden 🙂
@ muaddib…
To na czym polega problem – na niskiej przewidywanej „zdawalności”, czy na tym, aby system pokazywał prawdę o wyniku czynienia edukacji?
Bo jeśli na tym pierwszym, to oczywiście pełna zgoda wszystkich beneficjentów systemu: tak kręcić parametrami, aby nauczycielstwa nie ruszać a posady zachować.
Zidioceni publicznym przymusem zidiocenia maturzyści, to już tylko nieuchronna wisienka na torcie.
Na szczeście, i tak szkoły te maturzyści zapominają i w edukacji wyższej trzeba zaczynać od nauki alfabetu i arytmetyki; niestety z rezultatem identycznym jak na poprzednich etapach tego publicznego cyrku pcheł.
@ A.L.
„Wszystko doo… zawracanie. Proponuje aby Polak rodzil sie od razu z dyplomem magistra. Ile sie oszczedzi kosztow I frustracji, a efekt w posatci wiedzy bedzie taki sam jak dzis, po tych wszystkich maturach I tam tego…”
Propozycja to mądra, czyli, na nasz rozum – głupia.
Etaty dla 600 000 beneficjentów systemu miałaby zastąpić jedna drukarka dyplomów?
Kto, do cholery wypisywałby świadectwa i sprawozdawał egzekucje (czyli łgał na piśmie , czyli czynił tzw. „wpisy”)?
Życie i byt oświatowy byłyby wtedy niewesołe, niegodne, towarzyszu AL!
A nie o to przecież walczyli nasi dziadowie pod Lenino, nieprawdaż?
@Gekko
Oczywiście utrzymanie twojego urzędniczego etaciku w biurokracji edukacyjnej jest warte każdej ceny! Czyż nie tak płatny trollu? 😉
„Czy to ich wina, że zafundowano im horror zmian w formule egzaminu maturalnego?”
Oczywiście, wynik egzaminu zależy od formuły, nie od tego co się ma w głowie, czego się nauczyło przez lata spędzone w szkołe tylko od formuły egzaminu. Nauczyciele zamiast przekazywać wiedzę, uczyć myślenia, uczą zdawania egzaminu.
Ćwiczą w testach. Ma to tyle wspólnego z wiedzą, co rozwiązywanie krzyżówek z erudycją.
Zmienili formułę, i wszyscy bezradni, będą sprawdzać wiedzę a nie umiejętność rozwiązywania testów.
Już to pisałem autorowi wielokrotnie, celem nauczania jest wiedza a nie zdany egzamin, egzamin nie jest celem samym w sobie, egzamin ma sprawdzać wiedzę i umiejętność logicznego myślenia, bez znaczenia w jakiej jest formule.
Ale żeby to zrozumieć, potrzebna jest zdolność logicznego myślenia.
Ach, zatrudnianie, i to płatne, kogokolwiek po to, aby obnażyć gołe du…ko mentalności belferxxxiej jest zgoła niepotrzebne!
Mamy przecież belferblog – i samoobnażające się komentarze.
Prosimy o więcej, nic tak społeczeństwa nie bawi-ucząc, jak pusta beka na trzy iksy i trzy fajerki 🙂
@ parker
12 stycznia o godz. 0:06
–
Jakże trafnie 😉
Ja dodałbym, że nie wystarczy „aby zrozumieć”.
Trzeba jeszcze chcieć i umieć z rozumu korzystać; tego już nie załatwi edukacja, potrzebna jest ponadto kultura, cywilizacja i zarządzanie.
Z czego wynika bezowocność oczekiwania logiki od uetaconej stułbi.
Piątka, parker (oczywiście nie jako ocena tylko przybitka…)
@ Gekko
Chodzi mi o to że edukacja nie ma sensu – w polskiej rzeczywistości lepiej uczyć na egzamin ( takie są nawet wymogi) a nie edukować – twoje rozumowanie opiera się na systemowym podejściu do zagadnienia – zdawalność egzaminów a sam proces edukacji nie jest istotny nawiązując do postu @ parker wiedza to jeszcze nie edukacja co ci z logicznego myślenia jeśli nie umiesz go zastosować – możesz znać wydarzenia polityczne i możesz logicznie je połączyć ale …
celem edukacji jest widzenie szerokiej perspektywy, nauczenie jak się uczyć, jak rozumieć problemy czy je badać !!!! w szkolnictwie jest postawienie na suchą wiedzę – która oczywiście jest istotna lecz ważniejsze jest wg. mnie umiejętność znalezienia tej wiedzy, poczytanie artykułów wyciągnięcie wniosków a nawet debata merytoryczna
nie mówię by 11 – latek polemizował z doktorem na temat badań archeologicznych w Irkucku i ich znaczenia dla rozwoju islamu – chodzi mi o umiejętne wciąganie młodzieży szkolnej na różnym poziomie np. nauka nauczania czy uczenia się – https://www.youtube.com/watch?v=bcgQJnknY04&hd=1 (fajny filmik i polecam)
Na zakończenie przytoczę tylko przykład Julki z klasy V c która sprzeciwiła się unijnej indoktrynacji na poziomie szkoły podstawowej i zachowała krytyczne podejście ( nie jestem przeciwnikiem UE ) do tego zagadnienia.
@ muaddib
–
Edukacja ma sens (i tu posłużę się ‚indoktrynacją unijną’ czyli – cywilizacyjną), a to w postaci wyniku kompetencyjnego. Czyli, aby uświadomiona potrzeba informacji, służącej budowaniu wiedzy, owocowała chęcią i umiejętnością zastosowania w/w, ze skutkiem optymalnym dla rozwoju i dobrobytu…
Dawniej nazywano to rozumem, napędzanym inteligencją.
Niektórym te parametry sumowały się nawet w kierunku ambicji umiejętności uczenia innych, jak się uczyć… 😉 Wtedy nazywano to belferstwem.
Sensu nie ma natomiast powierzanie wykonywania zadań edukacyjnych stułbiom, omułkom czy też makkakom, dożywianym w systemie promującym ich retrowersję ewolucyjną i wynagradzającym za poziom wydzielanych do społeczeństwa toksyn.
Pozostałe opinie z Pana postu z równą przyjemnością podzielam, chociaż tematem wpisu Gospodarza jest radosne, choć nieświadome mnożenie (patrz akapit powyżej).
Uszanowania.
Nie jestem pewny, czy podane przez Gospodarza wyniki odzwierciedlają rzeczywiste przygotowanie uczniów (tych naprawdę zainteresowanych). Pamiętam wprowadzenie obowiązkowej matematyki w 2015r. W klasie, która z łatwością radziła sobie z próbnymi testami z poziomu rozszerzonego (i zdała go na ponad 70%) wyniki ogólnopolskiej próby CKE oscylowały w granicach 40%. Dopiero po maturze uczniowie wyjaśnili, iż było to zamierzone działanie, zrobione na prośbę mniej ściśle uzdolnionych kolegów z klas humanistycznych w celu obniżenia trudności zadań na majowym egzaminie.
Drogi Parkerze, masz absolutną rację- szkoła powinna uczyć myślenia, stawiania pytań, wyciągania wniosków. Uczy? Rozwiązywania testów. Z czego bowiem rozliczani sa uczniowie i nauczyciele? Z procentów. Słynne zestawienia, które nie biorą pod uwagę czynników środowiskowych itp czynników, wpływających na końcowy wynik szkoły. Tylko co z tego wynika dla rocznika Matura’15? Tylko tyle, że składając papiery na oblegane kierunki studiów i mając świadomość swojej, załóżmy, sporej wiedzy, która dała im wynik, powiedzmy, 70% przy o wiele trudniejszej maturze, przegrywa na starcie z maturzystą lat ubiegłych, którego wyższy wynik znaczy jednak coś innego. Mówimy tu o takich kierunkach jak medycyna, na których próg punktowy jest bardzo wysoki.
Ależ się cieszę, że zdawałem maturę pod koniec lat 90- tych. Na tą dzisiejszą byłbym prawdopodobnie za głupi, bo od reformy za nic nie jestem w stanie zrozumieć logiki „klucza”.
Teraz jeśli chodzi o pisemny polski, jest lepiej- gdy jest mądry i oczytany uczeń, naprawdę ma szansę dostać dobre i bardzo dobre wyniki. Mnie wkurza tylko to, co jest wokół ustnej, tego, jak wygląda ocenianie, o co można pytać, a o co nie można (jeśli chce się trzymać kryteriów- i nie rozumiem takich zmian, gdy ustny polski nie jest liczony potem prawie nigdzie. I trzeba mieć wyjątkowe szczęście lub pecha- by trafić super lub okropnie- bo wszystko zależy od jednego wylosowanego pytania.
„Szkoła powinna uczyć myślenia…”
Z tym zgadzają się nauczyciele.
Co we wpisach nauczycieli uważają oni za swoją, nie ‚szkoły’, powinność, czego ONI powinni uczyć?
Jedynie, z „czego są rozliczani” (ergo: nie myślenie).
Szczycenie się publicznie natywną bezmyślnością, jako uznanym i wykonywanym przedmiotem nauczania, a niemoralnością i deontologiczną nieprzydatnością jako postawą narzucaną zewnętrznie, to dobre wskaźniki kompetencyjne wyjaśniające zdumiewającą żenadę większości wpisów nauczycielskich na tym blogu.
I właśnie, jak widać, tylko z ‚rozliczania’ tych wskaźników społeczeństwo, czyli pracodawca nauczycieli publicznych, abdykowało, ku swemu własnemu upadkowi.
–
Nb, powyższe posty świetnie konweniują ze zbadaną i opisaną w antropologii i socjologii mentalnością ‚rozliczeniową’ pracowników komunistycznych zakładów …mięsnych i PGRów:
„Czego na bramie nie wymacają, to można wynieść…”
Oczywiście, tym sposobem złodzieje – to inni. I jesteśmy w domu, a raczej pokoju …gogicznym, anno 2015.
Najlepszego.
„I trzeba mieć wyjątkowe szczęście lub pecha- by trafić super lub okropnie- bo wszystko zależy od jednego wylosowanego pytania.”
Tak, w życiu to trzeba generalnie mieć szczęście, najpierw można trafić na beznadziejnego albo dobrego nauczyciela, potem na pytanie szczęśliwe lub nie, o rodzicach których losujemy nie wspomnę.
Potem też się przydaje.
Tak się składa, że cały czas losujemy ale to nie oznacza, że na ślepy los można wszystko zwalić, w tej loterii jaką jest życie, mimo wszystko wiele zależy od nas a nie tylko od MEN.
Jak zwykle Gekko piszesz i piszesz, tyle, że nie ma to nic wspólnego z sytuacją i obawami przeciętnego maturzysty. Jego praca oceniana jest przez pryzmat lepiej/gorzej napisanego arkusza maturalnego. Jego losy zależą od procentów. Możesz zamęczać wszystkich biegunką słowną, problem jest jednak taki: nic z niej nie wynika.
@ belfrzyca
Rzeczywiście, umiejętność rozpoznawania liter co najwyżej do poziomu aktualnego maturzysty, to znamienna kompetencja belfra, a nawet… belfrzycy.
Reszta, jak w poezji, jest dla takiej belfrzycy, oczywiście biegunką (cóż by innego niż skatologia się takiej z czytaniem kojarzyło), na którą zaradzić może jedynie węgiel. Segregowany na hałdach przez takie „belfrzyce”, w ramach rewizji i ewaluacji kompetencyjnej.
Życzę dobrych, miękkich papierów do tego zajęcia i poniechanie wysiłków czytelniczych tekstów, przeznaczonych dla osób myślących 🙂
Blog obfituje w inne, stosowne Pani percepcji i kognicji, wpisy i komentarze.
Gekko, pleciesz bzdury, spróbuj ubrać to w rymy, może choć wtedy nabierze to sensu, jakiegokolwiek, a przynajmniej będzie się lżej czytało.
Czytam, czytam i – czytam. To znaczy częściowo oczom nie wierzę, częściowo uznaję polot, pochop i zaangażowanie…
A tak serio…
Gekko – nie przesadzaj, bo Twoja krytyka w końcu odbije się nam czkawką lub inną niestrawnością, a wtedy proponowany papier przyda się nie tylko belfrzycy! I nici z dyskusji, bo wściekłość weźmie górę.
Obawy uczniów są funkcją kompetencji – lub ich braku – rozprowadzającego, czyli belfra. Na różnych zresztą poziomach: merytorycznym, motywacyjnym, technicznym, organizacyjnym, psychologicznym itd. Nauczyciel jest organizatorem zbiorowej świadomości klasy, a nie zaopatrywaczem w gotowce mentalne. Za to powinien mieć płacone dobrze jak diabli! Bo to jednak rzadkie umiejętności są: wymagają talentu, pracy, czasu, zaangażowania i morza autokrytycyzmu.
Matura powinna być rozsądnie trudna, tzn. skutecznie różnicować uczniowskie kompetencje, a nie maskować morze indolencji. Dobrze, że się obudzono i zaczęto robić porządki. Zrobiono to jednak niezręcznie, gdy chodzi o PR i niekompetentnie, gdy myślimy o działaniach przygotowawczych.
Przypomnę, że „nowa matura” jest sprawdzianem bazującym na założeniach już nie tak bardzo nowej podstawy. Króluje nam ona od bodajże 2008 r.
Matura z polskiego powinna być porównywalna w stosunku „rok do roku”, powinna mieć wcześniej upubliczniony syllabus, winna stanowić zbiór przewidywalnych wymagań i nieprzewidywalnych pytań. Zrobienie tego w krótkim czasie jest niemożliwe, zaś łatanie dziur – szkodliwe. Stąd moje obawy.
Język angielski … Dostaję nerwicy przy poprawie matur próbnych – wypowiedź na poziomie rozszerzonym – wg nowych, opracowanych przez CKE kryteriów poprawy tychże. Wśród wskazówek dla poprawiającego mamy takie kwiaty myśli reformatolskiej: (cyt. z Kryteriów) ‚…..przez „precyzyjne sformułowania” rozumiemy wyrażanie myśli z wykorzystaniem słownictwa swoistego dla tematu i unikanie słów oraz struktur o wysokim stopniu pospolitości, takich jak miły, interesujący, fajny.’ Pytam: kto to opracował i co brał, kiedy to pisał????? Ile mu za to zapłacono? Rozumiem, że wg tych kryteriów uczeń, który użył określenia ‚interesujący’ wyraził się nieprecyzyjnie ….. A ja naiwnie myślałam, że to raczej dowód na ubóstwo językowe. Słownik Języka Polskiego też się pewnie myli, bo podaje, że precyzja to ‚1. dokładność i staranność w wykonywaniu czegoś;
2. jasny i ścisły sposób formułowania wypowiedzi
O, a kryterium poprawności- na oko, według uznania. A efekt „wow”? To ma być obiektywne ocenianie? I falki, kółeczka i pp1 i pp2. I „very” be, „really” cacy. Hehe.
Uzupełnienie moich refleksji przy próbie stosowania nowych ‚kryteriów’ do poprawy prac na poziomie rozszerzonym – zwróciłam uwagę na to, że za takie uchybienie, jak treści odbiegające od tematu maturzysta karany jest w kryterium Treści wielokrotnie – przy ocenie wstępu, zakończenia oraz dodatkowo – w osobnym podkryterium o nazwie ‚fragmenty odbiegające od tematu i/lub nie na temat…Co to ma być i czemu to służy?
Do tego żenująca tabelkomania …
W sumie, zmiany jakich dokonano w części zewnętrznej matury z j.obcego (całość arkusza na PP) są mocno nie fair w stosunku do tegorocznych maturzystów.. Zmieniła się bowiem filozofia egzaminu, a co za tym idzie strategie radzenia sobie z zadaniami. W związku z opieszałością MEN i CKE w zapoznaniu nauczycieli i uczniów z przykładowymi arkuszami (dlaczego pojawiły się dopiero w klasie maturalnej???), uważam że takie zmiany powinny obowiązywać obecne klasy pierwsze.
@ Szczepan,
z całym szacunkiem, ale poważna dyskusja merytoryczna z osobami, które uważają, że są poza krytyką, ze względu na …zagrożenie zaburzeniami jelitowymi…??? 😉
(nie Ciebie mam na myśli)
Z „pedagogami” obrzucającymi obelgą, jaką wg nich jest choroba, np. Aspergera? (nie mówiąc o innych inwektywach, skwapliwie publikowanych przez pseudobelfra)?
To byłyby seminaria, w stylu i na poziomie profesjonalizmu a la: „jaki jest najlepszy przepis na szarlotkę pieczoną w pralce”.
Jako przykład idealny, proponuję wpis kogoś, komu jęzor się zaplątał w zwoje mózgowe, produkując krytykę czegoś (oczywiście i kogoś, ad personam, nie inaczej!), czego sama nie pojmuje, szukając odbicia sewgo poplątania w …słowniku.
Tak, to jakże interesujący w swej dumnej kompetencją nerwicowości post, precyzyjny tak, jak specyficzne samoobnażenia się autorki, pod przebogatym językowo mianem „filologini”.
No przecie, toż to niemal bogini… 🙂 miano godne każdego słownika człowieka rozumnego… hihi.
Uszanowanka, Szczepanie, z całą powagą wobec treści Twego przepisu na szarlotkę.
belfrzyca – Fakt – kryterium poprawności powala precyzją – błędy liczne i nieliczne – już widzę, jak egzaminatorzy będą się zgadzac w ocenie. W świetle takich lipnych kryteriów poprawa prac przez zewnętrznych egzamiantorów traci sens i jest chyba ‚celowym’ krokiem w stronę bylejakości. Dla żartu powiem, ze ja bez ‚rzetelnej poprawy wg tych ‚precyzyjnych’ kryteriów’ dla PR jestem w stanie, po rzucie oka na pracę, ‚ocenić’ na 9-10 pkt – to efekt spłaszczenia punktacji. Przedtem mieliśmy 18 pkt max, teraz jest to 13 pkt max za wypowiedź pisemną na PR.
Gekko – Językowo jesteś jak przyrdzewiała żyletka. Mentalnie – jak niestrawne danie z bardzo drogiej acz kiepskiej restauracji – niesmaczne, kwaśno-gorzkie o odrzucającym zapachu. Twoje ograniczone do ataków typu ad personam pseudokomentarze nie wnoszą kompletnie nic do dyskusji – zaśmiecają to forum i psują powietrze. Ble, …
@ filologini
Faktycznie, za drogie lokale serwują ubogim jedynie kwaśne winogrona.
Poznać zaś boginie można po (a)loginie 🙂
No i po palecie metafor.
Ja poproszę coś na wety, dla ewaluacji – bomba!
Gekko – prosisz, więc masz – przyznaj się, poeto żeś maczał palce w dziele reformatolskim i nie w smak Ci wszelka krytyka. Może jakiś wierszyk tak bardzie ad rem? Odnoszę bowiem wrażenie, żeś w temacie cienki jak sznurek od dziadkowych kaleson.
A nie mówiłem?
Nie kompromitujmy się aż tak!
@filologini
Egzaminator zewnętrzny na polskim na pewno nie dostanie paznokciowych kryteriów oceniania. To już było i poprzez schematyzm tudzież prymitywnie cwany pragmatyzm przeniosło się na pedagogiczną praktykę w klasie. Kazała ona uczyć pod egzamin i bajecznie strywializowała uczenie polskiego i pod koniec ogłupiła kulturowo całe
roczniki.
@gekko
Szarlotka, by była dobra, musi zawierać kwaśne jabłka. Faktycznie, a nie tylko w przepisie.
Szczepan – nie wiem, czy zauważyłaś, że wypowiadam się nt zmian w kryteriach oceniania wypowiedzi pisemnej z języka obcego. Wypowiadam się jako filolog, bo z wykształcenia nim jestem. O zmianach w maturze z j.polskiego wiem tyle, ile doświadczę w związku z faktem, że mam syna w II kl. LO oraz z bliskich kontaktów zawodowych z polonistami. Owszem, matura z j.polskiego w starej postaci była porażką ale odgórnie (jak zwykle) ustalone zmiany, z tego co wiem i widzę, wcale nie zapowiadają zmian na dużo lepsze. Jeśli najlepsi w szkole, oczytani – w lekturach i nie tylko, zdolni – interdyscyplinarni (tzw. tęgie głowy, którym nie można odmówić umiejętności logicznego myślenia), z osiągnięciami w konkursach i olimpiadach przedmiotowych nagle na j.polskim są ścinani za niby błędy kardynalne, to chyba nadal coś z tym egzaminem jest nie tak, jak powinno. Z tego, co wiem, poloniści nie do końca potrafią klasyfikować i rozróżniać błędy kardynalne od drobnych błędów merytorycznych – czyja to wina? Czemu niby mają służyć bzdurne, sprawdzające znajomość nieistotnych szczegółów pytania w testach wiedzy – w rodzaju po kim bohater miał nos albo czyją ciotką była dana postać… A tak w ogóle, to jak to jest ze standaryzacją testów? Dlaczego CKE nie potrafi utrzymać zbliżonego poziomu trudności w testach maturalnych z roku na rok? Niemożliwe?
@filologini
Wiem, jestem tego świadom, że Pani doświadczenie ma charakter niepolonistyczny. Z kolei Pani informacje na temat nowej matury z j. polskiego są niedokładne, a wręcz przekłamane. Błędy kardynalne zostały dość ściśle zdefiniowane i karzą naprawdę tylko kogoś, kto myli wszystko z wszystkim, nie ma pojęcia o tym, co przeczytał i/lub nie zna lektur z gwiazdką. Nie chodzi o to, jakiego koloru podwiązki miała Telimena, ale o to np., jaką rolę pełni w „PT” – i to tylko wtedy, gdy wydaje się to konieczne do
zrozumienia oraz zilustrowania wylosowanego problemu.
Błędy rzeczowe, które nie zakłamują narracji (nie budują fałszywego obrazu problemu) będą traktowane jako usterki rzeczowe i nie zdyskwalifikują pracy. Obniżą jej wartość. Bez przesady jednak. Dodam, że wcale mnie to nie cieszy.
Liczy się, by tęgie głowy umiały odnieść się do problemu w podanym tekście, adekwatnie odwołały się do wybranych tekstów kultury, tudzież pokazały, że potrafią skomponować zadanie na poziomie lokalnym i całościowym.
Myślę, że winna temu jest drobiazgowość podstawy, która jest także zestawem standardów. Wybór dotyczy wszystkich kategorii, ale za każdym razem jest inny, bo lista wymagań jest dość duża.
a myślałem że będzie ty trochę konstruktywnej wymiany zdań i merytorycznej dyskusji a czytam poezję @ Gekko i kontry @ filologini co daje waszej wymianie zdań trochę kolorytu ale obniża bardzo mocno sensowność dyskusji i padających różnych argumentów ( które rozumiem i popieram – udzielam korków osobie w szkole średniej więc znam problem ) Zamiast używać pseudo-poezji walcie po prostu mięchem, przynajmniej będzie można poczytać coś śmiesznego bez zagłębiania się do polityki i ul. Wiejskiej