Jak głosowali nauczyciele?
Dawniej po wyborach nauczyciele namiętnie dyskutowali, czy zwyciężyli nasi, czy też przegrali. Dzisiaj prawie wszyscy informowali, że w ogóle nie głosowali. Wchodzili do pokoju nauczycielskiego i oznajmiali, iż na wyborach nie byli.
„Głos Nauczycielski” przeprowadził kilka dni temu badanie wśród nauczycieli. Wyniki zapowiadały frekwencję w tej grupie zawodowej poniżej 50 procent (zob. info). Podejrzewam, że głosujących mogło być jeszcze mniej. Nie sposób dzisiaj było się z kimś pokłócić – co dawniej należało do zwyczaju. Dzień po wyborach w szkole to były kiedyś emocje, łzy i wielkie słowa. A dzisiaj nic.
Można było za to pogadać z młodzieżą. Zresztą im młodsze klasy, tym większa ochota na pogadanie o wyborach. Dzieci z podstawówki (mam liczne kontakty dzięki córce) prosiły o wytłumaczenie, dlaczego one nie mogą brać udziału w wyborach. Przyznam się, że też tego nie rozumiem. Skoro starzy nie chcą, to pozwólmy głosować tym, którym jeszcze się chce.
Komentarze
Frekwencja w skali kraju była mierna, a nauczyciele mają inne problemy. Można ułożyć z nich litanię, w której na czołowych miejscach jest sprawa pracy, rezultaty tegorocznych matur z matematyki, czy sprawy rodziny. ……….
Ładny przykład…
Głosujące nauczycielki wsparły Tuska, Piechocińskiego i Palikota, którzy ramię w ramię wydłużyli im wiek emerytalny do 67, a więc o drobne 17 lat? No, no, no…
Czy jeszcze ktoś uważa belfra za autorytet?! To za sprawą różnych nawiedzonych dziennikarzy po szkole rydzyka, profesja ta uważana jest jako całkowicie zbędna. Więc niby dlaczego mają iść do wyborów? Co minister to ministrant. I najważniejsza jest zielona wyspa i katecheza.
Nie wyszedł Panu ten wpis – Gospodarzu. Aż mi Pana żal.
Nauczyciele poszli głosować na lewą stronę – w mniejszości. Na prawą też zabójczo licznie nie głosowali. Po co?
Nauczyciele dziś nie są od myślenia. Są od…
I to wystarczy. Na przykład do tego, by nie iść na głosowanie.
Coraz większa liczba młodych uważa za JK-M, że demokracja jest du…kracją, tzn. fasada demokratyczna umożliwia kreowanie polityki coraz bardziej przypominającą oligarchię. Scena polityczna jest zaklajstrowana, chłopaki świetnie się bawią w swoim towarzystwie, dyskusja merytoryczna nie istnieje, za to w błazeństwie wyborczym postąpiliśmy mocno do przodu…
Błaznów coraz więcej mamy. Na maturach też.
Na wyborach byłem. I głosowałem. Pocieszam się, że to bardziej ambitna forma błazenady.
Z tego co się orientuje to niewielu nauczycieli poszło na wybory, a to jest dla mnie co najmniej dziwne, bo kto jak kto, ale nauczyciel powinien być tu przykładem, bo wychowuje nasze dzieci.
@Pelasia
Droga pani -dzieci powinni wychowywać rodzice nie szkoła.Nauczyciel nie ma obowiązku uczestniczyć w głosowaniach -takie jest prawo demokracji .Chce głosować dobrze , nie chce też dobrze, nie ma przymusu.
Szczepan
27 maja o godz. 14:22
. Na prawą też zabójczo licznie nie głosowali. Po co?
mógłbyś rozwinąć ?:)to po co?
Mógłbym, ale – po co? 🙁
Społeczeństwa albo mają świadomość sprawczości, albo jej nie mają. Nasze nie ma – z wielu powodów. Niektóre wyłuszczyłem wyżej. Są one oczywiste, a nasz głos niczego w infrastrukturze demokracji fasadowej nie zmienia od lat. Ideowość w bieżącej polityce polskiej mierzona jest skutecznością „transferów” międzypartyjnych; bycie eurodeputowanym jest niezłą fuchą, o której piszą media; lokalne układy partyjne sprawiają, że ważne funkcje pełnią nie merytoryczni, ale zasłużeni partyjniacy.
Mam kontynuować?
Szczepan
27 maja o godz. 14:22 28 maja o godz. 20:53
‚Błaznów coraz więcej mamy. lokalne układy partyjne sprawiają, że ważne funkcje pełnią nie merytoryczni, ale zasłużeni partyjniacy. nasz głos niczego w infrastrukturze demokracji fasadowej nie zmienia od lat.- przerażające, ale przerażające jest też stwierdzenie’ po co ‚,!-podłączasz się pod błazenadę?