Ostatni dzień rekolekcji
W ostatnim dniu rekolekcji szkoła podzieliła się na trzy części. Jedna poszła do kościoła, druga do domu, a trzecia wybrała spotkanie z Leszkiem Jażdżewskim, który miał mówić o buncie. Młodzież mogła wybierać, natomiast nauczyciele zostali decyzją dyrekcji przypisani albo do kościoła, albo do redaktora naczelnego „Liberté!”. Widziałem, że koledzy zamieniali się ze sobą, aby być tam, gdzie każe serce.
Prowadziłem spotkanie z Leszkiem Jażdżewskim. Gość stanął przed setką uśmiechniętych twarzy i chyba dał się zwieść, że to są sami sympatycy. Dlatego rozmawiał po przyjacielsku, serdecznie, wspominał swoje czasy uczniowskie i różne przejawy młodzieńczego buntu, m. in. palenie papierosów „U Pawełka”. Było tak dobrze, że zaryzykował bliższy kontakt, podzielił się własnym doświadczeniem (np. opowiedział o swojej akcji przeciwko ONR) i – co nieodzowne – odsłonił się, co kilku dziarskich chłopców natychmiast wykorzystało, atakując mocnymi pytaniami.
W takiej chwili nieomal każdy gość uznaje, że to nie są sympatycy, lecz wrogowie. I znowu pomyłka. Po prostu młodzież taka jest, że lubi robić ludzi w konia. Udaje, że popiera, aby za moment symulować, iż zamierza wyrzucić człowieka za drzwi, a po chwili znowu okazuje sympatię. Która postawa jest szczera, a która udawana, nie da się pojąć.
Na spotkaniu było więc typowo, tzn. raz wylewano na gościa kubeł zimnej wody, by po chwili urządzić mu kąpiel w ukropie, a następnie karmiono słodyczami, które okazywały się gorzkie. Zakończyłem szybko spotkanie oficjalne i zaproponowałem rozmowy w kuluarach. I wtedy było już bardzo sympatycznie, gra się skończyła. Zostało kilkanaście osób, które wdały się z Jażdżewskim w szczery dialog. Uczniowie przyznali się, że jedyny bunt, jaki ma dla nich sens, to sprzeciw wobec obowiązku płacenia podatków. Szara strefa – to jest to.
Komentarze
Do tych felietonów to powienien być darmowy Prozac dołączany
Odniosę się jedynie do pierwszego akapitu. Nie wiem, jak traktować słowa, w których Gospodarz pisze, że część nauczycieli została oddelegowana do kościoła, by „pilnować” uczniów… To żart, czy kpina z prawa? Rozporządzenie dotyczące organizacji lekcji religii w szkole wyraźnie chyba precyzuje, kto sprawuje opiekę nad uczniami w czasie rekolekcji – stoi tam jak byk napisane, że katecheci…
Czy nauczyciele przestrzegają wobec tego prawa? Czy również dyrekcja przestrzega prawa? A może jeszcze jest tak w Pana szkole, że uczniowie, którzy na religię chodzić nie chcą, muszą przynosić oświadczenia?
Rekolekcje z czytania ze zrozumieniem.
Uczniowie znowu zawiedli szkołę.
Ich bunt zmusił ją do praworządności.
Spotkanie z uczniami pozostawiło wychowawcom gorzkie wnioski, jak nieunikniony podatek od wzgardzonego dobrego serca belferskiego.
Gdyby nie ci mali, obłudni swym buntem podglądacze, szkoły nie musiałyby wyciągać swych ciemnych sprawek na światło dzienne, pławiąc się nadal w szarej strefie, gdzie prawo nie sięga.
A sięgać w tę strefę chcą uczniowie.
Tak kończy się debata o wyimaginowanej moralności tych, co wymigują się od rekolekcji.
Trzeba było słuchać się księdza, szkoło polska.
Władku,
po odpowiedź odsyłam do organizacji rekolekcji w szkole. Podaję link:
http://lo21.szkoly.lodz.pl/temp/rekolekcje.pdf
Pozdrawiam
Gospodarz
Uprzedzając konsekwencje dyscyplinarne, donoszę uprzejmie, że komentarz Anonima wysmażył Eltoro.
@Gospodarz – co nie zmienia faktu, że nauczycielom NIC do rekolekcji… Organizuje je Kościół Katolicki, zatem zgodnie z prawem to katecheci MUSZĄ sprawować opiekę nad uczniami – nie nauczyciele!!!
@ Władek
Dyrekcja chyba najlepiej wie, komu z personelu potrzebne są rekolekcje czy nawrócenie.
Zresztą, i tak jak pisze Gospodarz, łamanie prawa przez szkołę, jest łamane przez jej pracowników, łamiących tym samym prawa uczniów, którzy marzą już tylko, kiedy będą mieli papier, że są dość edukacyjnie dorośli by prawo łamać sami.
Czytaj ze zrozumieniem, chyba że chodziłeś do szkoły – to przepraszam, że się czepiam.
Ze wstydem przyznaję, że nie mam pojęcia, kto to jest pan L.J. Google znalazł na youtube film-relację z burzliwie rozpoczętego spotkania z A. Michnikiem. Jeszcze nie dooglądałem relacji do końca, ale jak na razie wykluwa się coś co niestety było do przewidzenia już po pierwszym pytaniu L.J. zmierzającym do odgrzewania bigosu roku 68-go. Poczekam, może gdzieś dalej L.J. albo A.Michnik wspomną, iż bigos ów gotwali komuniści (-iści czy nie iści, w każdym razie ci, którzy dzięki sowietom i rodzimym „realistom” mieli wtedy pałki w rekach) w gronie jak najbardziej własnym.
Na razie wiem tyle, że skoro Michnik traci czas na spotkania z L.J. to albo L.J. musi być mądry i ważny gość, albo Michnik bardzo chce aby L.J. za takiego był uważany, czyli go lansuje/popiera/matkuje/mentoruje mu.
Stawiam na to drugie a zatem szacun dla Michnika, że poważnie podchodzi do wykuwania nowych kadr i zarybiania polskiego stawu swoim narybkiem.
Tematem był „Bunt obywatelski. Sprzeciw w granicach prawa w państwie demokratycznym.”
Nie mam pojęcia co L.J. może powiedzieć. Przepraszam, ale co od takiego dzieciaka mógłbym się dowiedzieć? Może dla licealistów to już autorytet? Ja byłbym ciekaw zdania jakiegoś aktywisty „Solidarności” z doświadczeniem za czasów „komuny” i teraz. Być może dwóch związkowców, każdy z własnym doświadczeniem? Może z fabryk Fiata? Stoczni? Może z fabryk „Pesy”, o ile mają tam związki? Z huty kupowanej-sprzedawanej Hindusom i Ukraińcom?
Kogoś związanego z ruchem „broniącym” 6-cio latków też bym wysłuchał i pospierał się z nim bardzo przykładnie.
Pielęgniarki strajkujące w Warszawie zarówno za kadencji „dobrych” jak i „złych” prezydentów i premierów, te to dopiero miały pecha, każdy miał je w poważaniu!
Wreszcie chętnie podyskutowałbym nad podobieństwami i różnicami ram prawnych wykorzystanych przez władze do siłowego usunięcia z terenu uczelni protestujących na wykładzie Baumana i strajkujących studentów w czasie stanu wojennego.
L.J. był wyprowadzany przez ZOMO z uczelni? Wprawdzie w Polsce Uniwersytetu Kent nie było, ale zomowcy w rękach też długopisów nie trzymali. Był straszony relegowaniem z uczelni? Powołaniem do służby wojskowej w kompanii karnej, jako zwykły szeregowy?
Co on jest, pielęgniarka robiąca za grosze czy fundowany filozof? Pielęgniarka głupia bo nie wie, że po dutki to ona powinna do fundacji lecieć.
L.J. w jakimś zakładzie pracował? Miał alternatywę pomiędzy zarobkami teraz a zieloną trawką jutro?
Bunt to mocne słowo. Śmiesznie brzmi jak je wypowiada taki, któremu stałe zęby dopiero się wyrzynają. Nawet jak mu Michnik za dentystę robi.
Jan ie rozumiem po co kogoś do czegoś zmuszać
Władek 9 kwietnia o godz. 21:15
Włodku jeden czy dwóch katechetów (tyle zwykle zatrudnionych w szkole) nie upilnuje przykładowej setki uczniów. Załóżmy, że jeden katecheta to ksiądz zajęty nauką rekolekcyjną, spowiedzią czy innymi tego typu zajęciami, a drugi to katechetka prowadząca śpiewy, modlitwy itp. Kto zapewni bezpieczeństwo uczniom? Pół biedy, jeśli nie wydarzy się żadna sytuacja losowa. Cała bieda, kiedy jednemu ni z gruchy ni z pietruchy zacznie lecieć krew z nosa, drugiemu i zarazem trzem innym zachce się siku, jeden co nie zjadł śniadania zemdleje itd. Ponadto katecheta też człowiek, też może się mu coś przytrafić (bynajmniej nie życzę). Wtedy uczniowie mają pozostać bez opieki? A jeśli wtedy w drodze powrotnej kogoś potrąci samochód?
Już widzę te nagłówki gazet z pytaniem: „gdzie byli nauczyciele?”.
WNIOSEK Jak nauczyciele sprawują opiekę w czasie rekolekcji – źle, bo niby łamią prawo. Jak nie sprawują – źle, bo jak się wydarzy tzw. wypadek, to są obarczani winą i konsekwencjami; poza tym źle – bo „mają za dużo wolnego, powinni przecież pracować”. Jesteś nauczycielem – nie dogodzisz 😉 zawsze komuś coś się nie podoba
Zastraszające!!!!
Muszę przyznać, że to najważniejsze, o czym Pan pisze jest po prostu strasznie zastraszające w straszliwy sposób. Szczerze – nie wierzę, ale wygląda na to, że ma Pan rację. Bez perspektyw, bez otwartej głowy, bez powiewu świeżości. Smutne, bo w rozmowach odnoszę podobne wrażenie. To gorsze niż sławne no future z lat 80-tych. Czy to się źle skończy?
P.S. Dla wyjaśnienia. Problem rekolekcji po prostu mam w d… To chyba coś z kościołem?
@ lekka_przesada, 10 kwietnia o godz. 12:56
–
W świetle prawa, to nie szkoła organizuje rekolekcje a bezpieczeństwo uczniów zapewnia organizator (czyli kościół). Dotyczy to (bezpieczeństwo) także drogi na imprezy nie organizowane przez szkołę a więc i rekolekcje, czyli nie nauczyciele są za to odpowiedzialni.
Jeśli rekolekcje byłyby w szkole, to tak, jak zapisano w planie, szkoła odpowiada za bezpieczeństwo – nie jako organizator, ale jako udostępniający lokal szkoły. Wtedy dobrowolny udział nauczycieli zapewniających bezpieczeństwo w takiej imprezie na terenie szkoły miałby podstawy prawne.
Jak się wydaje z tego co pisze Gospodarz (a przeciwnie do planu zajęć, w sytuacji rekolekcji poza szkołą), szkoła łamie i sumienia (wyznaczając belfrów do udziału w imprezach wyznaniowych) i prawo.
Przeciw takim praktykom łamania prawa przez szkołę (na przykładzie alternatywy: lekcje albo rekolekcje) buntuje się młodzież.
Belferblog w rewanżu serwuje donosik pod pretekstem wniosków z debaty, że młodzież myśli tylko o niepłaceniu podatków – czyli szkołę deprawują równie zdeprawowane dzieci. Tak, to uczniowie z belferbloga psują szkołę i obrzydzają mile prowadzone debaty i etaty.
Paskudne.
Uwolnić belfrów!
A ja dzisiaj i wczoraj byłam z dziecmi na rekolekcjach w ramach mojego „40 godzinnego tygodnia pracy”. Musiałam wczesniej przyjsc do pracy i pojsc ze starsza klasa do kosciola a potem wrocilam do szkoly i zajmowalam sie swoimi przedszkolakami z zerówki do godziny 17.
@ Eltoro 10 kwietnia o godz. 18:11
w świetle prawa konsekwencje zawsze ponosi wychowawca ;( przerobione już to mamy na własnych tyłkach 🙁
{przykładu osobisto – konkretnego zgodnie z regulaminem opisać nie mogę}
Sutanna jakoś bardziej chroni 😉
Druga sprawa poruszona już przeze mnie – jak w czasie rekolekcji nauczyciele będą mieli chwilkę wolną, społeczeństwo z zawiści pożre ich żywcem 😉
@ lekka_przesada, 11 kwietnia o godz. 15:31
„w świetle prawa konsekwencje zawsze ponosi wychowawca”
Nonsens. Konsekwencje ponosi winny łamania prawa, na tym polega prawo.
„przykładu osobisto ? konkretnego zgodnie z regulaminem opisać nie mogę”
Jaki regulamin, dlaczego nie możesz? Pracujesz w służbach jakichś?
„Sutanna jakoś bardziej chroni…”
Nie wiem, nie nosiłem ani nie zaglądałem.
„jak w czasie rekolekcji nauczyciele będą mieli chwilkę wolną, społeczeństwo z zawiści pożre ich żywcem…”
Byłaś już u psychoanalityka? Gdyby pożerano belfrów za ich wolne, to te 600 000 by wystarczyło na przystawkę 😉
Luzik, uwierz w życie pozaetatowe, zostań pastafarianką.
Nauczaj swoim życiem i dziełem.
Pozdrawiam.
Cieszę się, że u mnie na głębokiej prowincji jest podobnie jak w centrum… Dyrektor wiesza informację, kto sprawuje opiekę nad uczniami w kościele!!! Oczywiście nie pytając nikogo o zdanie!!! Sytuacja powtarza się rokrocznie. Ponieważ nie jestem aktywnym członkiem Kościoła katolickiego prosiłam dyrekcję o uwzględnienie tego drobnego faktu. Otrzymałam prostą odpowiedź: tak jak chodzę z uczniami do muzeów i kina, tak idę do kościoła. Uczniowie innego wyznania są traktowani jak piąte koło u wozu- denerwują dyrekcję pytaniami, co mają robić, ponieważ szkoła nie zapewnia alternatywnych zajęć w czasie rekolekcji!!!! Zastanawiam się nad jeszcze jednym aspektem- czy uczniowie, którzy nie chcą uczestniczyć w rekolekcjach, a chodzą na religię mogą być do nich zmuszani? Dyrekcja w mojej szkole wychodzi z takiego założenia.
@ Eltoro11 kwietnia o godz. 19:44
„Nonsens. Konsekwencje ponosi winny łamania prawa” ….oj, Eltoro…. Pan na pewno jest dorosły? 😉 To, że tak powinno być wcale nie znaczy, że tak jest.
„Jaki regulamin…” – coś mi świta, że czytałam o niepisaniu wielkimi literami, niezamieszczaniu pewnych linków oraz niepodawaniu informacji po których można rozpoznać osobę itp. Dlatego konkretny przykład omijam.
„Byłaś już u psychoanalityka?” – nie, jestem tu 🙂 Tu też ciągle ktoś mnie naprawia, i to za darmo 😉 Wiadomo, że pożeranie nie było w sensie dosłownym, ale wystarczy przeczytać jakiekolwiek komentarze na jakimkolwiek portalu aby zobaczyć, ile zawiści,nienawiści kieruje się w stronę nauczycieli.
Wiem, że jest życie pozaetatowe. Tylko po co Pan o tym w tym miejscu wspomina? Ja wybrałam życie etatowe. Owszem, ma to swoje dobre strony, ale są też rzeczy, które „trzeba ścierpieć” albo i takie, które można próbować zmienić (np. organizację rekolekcji).
Może Pan dla odmiany na jakiś etacik by wskoczył? Celem nabycia odmiennych doświadczeń życiowych? 😉
Pozdrawiam.
@ekka przesada; 12 kwietnia o godz. 14:17
Niestety, to co Pani pisze to „ciężka pomyłka”.
Ad 1) To, co ma Pani na myśli, to nie jest „w świetle prawa” tylko w świetle bezprawnej praktyki opierającej się na plotce udającej prawo a to zupełnie coś innego. jeżeli Pani tego nie rozróżnia, to co Pani prezentuje swoim uczniom?
Ad 2) Wspomnianą w punkcie ad 1) praktykę wyniesioną ze szkoły przenosi Pani do życia poza szkołę; otóż regulamin (jako prawo) coś stanowi albo nie, a jak coś świta, to najlepiej przeczytać czarno na białym i przekonać się. Oczywiście to nie po szkolnemu. (Naturalnie ani regulamin serwisu ani netykieta nie zabrania pisania o konkretach.)
Ad 3) Owszem, zauważyłem, nie tylko na portalach ale i w konkretnych szkołach, że nauczyciele często używają przytoczonych określeń w przypadku jakichkolwiek oczekiwań zawodowych, uwag lub krytyki. Arsenał frazesów jest skąpy, powtarzalny i całkowicie chybiony. Analizę transakcyjną tego schematu pominę.
Ad 4) Cóż, wybór jest wyborem; rzecz w tym, że wybór niesie konsekwencje, o których konkretnie jest ten blog.
Ad 5) To propozycja z arsenału reakcji określonych w ad 2). Nb. świadcząca o całkowitym nieporozumieniu.
Niestety.
@ gyubal wahazar 12 kwietnia o godz. 20:53
Ad 1) To, co mam na myśli, to było ?w świetle prawa?. Kara finansowa została wymierzona wychowawcy, chociaż w czasie, kiedy miało miejsce zdarzenie, był już po pracy, w domu. Według logiki nie powinien ponosić kary. Według prawa – musiał.
„… co Pani prezentuje swoim uczniom?”
Po pierwsze uczniom prezentuję idee 🙂 Też chciałabym, by prawo było sprawiedliwe (skrót myślowy; wiem, że prawo jest jakie jest, sprawiedliwy lub nie może być wyrok, chociaż jeśli ten jest wydawany zgodnie z prawem to nie powinien być niesprawiedliwy – ot, skomplikowane).
Po drugie – tu jestem poza czasem pracy, nie prowadzę lekcji. Ba, sama się uczę, ale to już komentarz do kolejnego punktu.
Ad 2) „…otóż regulamin…”
Moja wina, moja bardzo wielka wina, że z powodu lenistwa nie przeczytałam po raz kolejny i nie zacytowałam. Inna sprawa pisać o konkretach, a inna pisać o konkretnej osobie w sposób umożliwiający jej rozpoznanie. Nawet jeśli netykieta pozwala, zabroniłam sobie sama. Jest takie przysłowie „nie rób drugiemu…”.
Ad 3) Nie chcę wchodzić w szczegóły sporów: nauczyciel – inny komentujący. Jedyne, na co chciałam i chcę zwrócić uwagę, to obserwowany przeze mnie fakt „nagonki” na nauczycieli. Jakoś nie zauważyłam, by równolegle komentowano pracę innych grup zawodowych. I jakoś nie wierzę, że nikogo nie spotkało nic dobrego ze strony nauczycieli, że nikogo nie stać na pozytywny wpis.
Dodatkowo w szkole obserwuje się, że tam, gdzie jeszcze niedawno (jakieś 10 lat temu) była pomoc ze strony rodzica, teraz jest w najlepszym wypadku „cisza”; gdzie była życzliwość, są pretensje; gdzie był szacunek – jest pogarda. Czy na pewno tylko nauczyciele się zmienili???
Ad 4) i 5) „Cóż, wybór jest wyborem; rzecz w tym, że wybór niesie konsekwencje” – O tym też pisałam. I z tym się zgadzam. Nie wiem więc, o co chodzi z tym niezrozumieniem.
Miałam możliwość wyboru i wybrałam pracę na etacie (jak i gro innych pracowników nie będących nauczycielami). Nie wiem dlaczego niejaki eltoro ciągle to nauczycielom wypomina i wskazuje jako jedyną słuszną pracę poza etatem, ale stąd pojawiła się moja propozycja odwrócenia sytuacji.
PS.1 Jeśli zmieni się moja sytuacja, będę pracować poza etatem, logiczne.
PS.2 Niezrozumienia się zdarzają. Zwłaszcza tam, gdzie widać tylko literki.
Co prawda podpis mam znaczący oraz wstawiam uśmiechnięte buzie, a i tak komentujący traktują moje wpisy zbyt poważnie. Z drugiej strony – dziękuję! (a) to miłe być poważanym 😉 b) to stwarza okazje do dyskusji.
@ lekka_przesada
13 kwietnia o godz. 14:59
–
Proszę pani, niejaki Eltoro proponuje Pani ucieczkę spod „nagonki” na ludzi, łamiących prawo w zamian za etat w organizacji przestępczej – jak wynika z Pani opisu.
Występowanie w obronie prawa nie jest „nagonką”, ale oczywistą postawą obywatelską, tak jak wolny wybór miejsca pracy nie wymagającego ani nie promującego łamania prawa.
Nie ma przymusu łamania prawa w zamian za korzyści etatowe i żadne „gros” Polaków tego pod przykrywką etatów nie czyni, jak Pani sugeruje.
Większość żyje i pracuje uczciwie, płacąc podatki na Pani etat i korzyści etatowe, oraz żale nad swą udręką.
Strojenie się przestępców w piórka ofiar nagonek jest niewarte komentarza, o ile tacy ludzie nie są odpowiedzialni za… edukację publiczną!
Tym różni się między innymi odpowiedzialność osobista i zawodowa nauczycieli, od hersztów czy członków szajek, a nawet zawodów, nie wdrażających etatowo deprawacji pod bezczelnym mianem – edukacji.
Proszę to sobie wyrozumować sylabizując dwa lub tyle razy, aż edukacja zafunkcjonuje.
A najlepiej nie promować publicznie deprawacji w roli nauczyciela, z roszczeniami co do współczucia.
Myślę że to uczciwa edukacyjnie i wychowawczo propozycja, jeśli jeszcze sama Pani takiej opcji nie zauważyła, ucząc innych.
–
@ gyubal wahazar
Z dedykacją i pozdrowieniami 😉
„W róg dął Wojski belferstwu
nut czystych niemało,
myśląc że wzbudza tym echo
– a to dno pukało…”
@Eltoro 13 kwietnia o godz. 16:09
Proszę Pana, nie skorzystam z propozycji. Pisałam wyraźnie, że sama wybrałam z różnych możliwych właśnie taką pracę. I pracuję: mimo niezrozumienia ze strony innych, mimo niedocenienia wkładu pracy, mimo tego, że czasem jest, jak jest, a nie jak być powinno.
Łamię prawo w zamian za etat? W którym momencie?
„Występowanie w obronie prawa nie jest ?nagonką?, ale oczywistą postawą obywatelską” – wyrwane z kontekstu jest prawdziwe. Tylko że w czytanych przeze mnie komentarzach dotyczących nauczycieli nie o łamanie prawa chodzi. Zresztą, gdy prawo jest łamane obywatel powinien chyba zawiadomić odpowiedni organ, a nie „rzucać kamieniami”.
„Większość żyje i pracuje uczciwie, płacąc podatki na Pani etat” – (i na etaty innych), zdaję sobie z tego sprawę, i wywiązuję się ze swoich obowiązków. I naprawdę nie rozumiem, dlaczego zarzuca mi Pan nieuczciwość.
„żale nad swą udręką” – gdzie znów te żale i udręki?
Inni piszą, jest komentarz. Nauczyciele piszą, są żale 😉 No tak….. zapamiętam. Udrękę to chyba Pan ma z tymi podatkami 😉 Dlatego lepiej wskoczyć na etat, radzę Panu 😉 Będzie lżej na duszy 😉
„Strojenie się przestępców w piórka ofiar nagonek jest niewarte komentarza, o ile tacy ludzie nie są odpowiedzialni za? edukację publiczną!” – co takiego zrobiłam, że jestem nazywana przestępcą?????? Albo o kim Pan pisze?????
„Tym różni się …” – Czyżby forma przysłoniła sens? Pan wie, co chciał napisać? Bo ja nie rozumiem z tego nic poza tym, że jest to próba ubliżenia mi. Może nawet nie próba.
@ lekka_przesada, 14 kwietnia o godz. 17:05
–
Proszę Pani, blog ma jednak związek z edukacją, więc proszę się pouczyć na własnych słowach, a zaprzestać tego wobec innych – z braku zdolności do.
Służę pomocą, okazyjnie pro publico bono, pod Pani wezwaniem „gdzie znów te żale i udręki”?:
1/ „wybrałam…pracuję…mimo, że jest jak jest a nie jak być powinno…zresztą, gdy prawo jest łamane obywatel powinien chyba zawiadomić odpowiedni organ, a nie…” – no właśnie, a nie anonimowo żalić się na blogu, że w Pani środowisku łamane jest prawo, a Pani „wybrała, pracuje, mimo, że…” i nie może nic ujawnić, pewnie jak w każdym urzędzie z powodu …ustawy o danych osobowych?
2/ „…w czytanych przeze mnie komentarzach dotyczących nauczycieli nie o łamanie prawa chodzi…” – Czyżby? Tylko o to, że opisują jak jest, a nie jak być powinno? Proszę Pani, wypieranie się tego, że opisuje Pani łamanie prawa, Pani łamańce nazywające to łamanie że jest jak „być nie powinno”, to udawanie strusia, którego wystająca cześć nie budzi wątpliwości, co za zwierz usiłuje się schować 😉
3/ „dlaczego zarzuca mi Pan nieuczciwość…” Nie zarzucałem Pani, ale teraz sama Pani się pod ten zarzut podpina. Napisałem jakie jest prawo o organizacji i zabezpieczeniu rekolekcji, Pani na to, że tak czy siak odpowiada wychowawca (oczywiście mamy domniemywać że to Pani żale, a nie Pani decyzje). „Co takiego zrobiłam…” – głoszenie takich rzeczy jw, w roli nauczyciela i to publicznie, to nauczanie deprawacji i to swoim przykładem. To co najmniej nieuczciwość zawodowa, a tolerowanie i krycie łamania prawa (w realu) to współudział. Patrz KK.
4/ „… to obserwowany przeze mnie fakt ?nagonki? na nauczycieli…Jakoś nie zauważyłam, by równolegle komentowano pracę innych grup zawodowych” – tak jak ja nie zauważyłem, by inne grupy zawodowe i uczciwie pracujący na etatach czuli się wyjęci spod prawa i nazywali dyskusje o opisywanych przez siebie przestępstwch pracowniczych (jak Pani, o wnioskach z rekolekcji tu: http://tinyurl.com/qa2u6hy) – nagonką. A nawet jeśli, to trzeba mieć wybitnie wybiórczy zmysł obserwacji, aby nie zauważać własnych słów: „Sutanna jakoś bardziej chroni” . Więc uważa Pani np. publiczne dysputy o pedofilii w kościele za „nagonkę” „na inne grupy zawodowe” – i to nie istniejącą?
5/ „Bo ja nie rozumiem z tego nic poza tym, że jest to próba ubliżenia mi.”
No właśnie, w psychopatologii pracowniczej nazywa się to syndromem wyparcia i obrony przez atak rzekomej ofiary godnościowej na rzekomych prześladowców. Postawa wśród grupy zawodowej nauczycieli psychologicznie i dosłownie: wyuczona.
Ubliża, to proszę Pani łamanie prawa, obojętność i krycie tego, żalenie się, że jest się płatnym udziałowcem organizacji łamiącej prawo. To ubliża człowiekowi przyzwoitemu, a nawet, w niektórych cywilizacjach, jego nauczycielom.
Pisałem bezosobowo o przestępcach strojących się w piórka ofiar, o wypieraniu odpowiedzialności osobistej i zawodowej za podejmowane decyzje.
Pani wzięła to ochoczo na siebie, widząc w przyznaniu się, że trafiłem, pretekst do ataku. Na zasadzie stołu i nożyc. I to jest pointa nie wymagająca komentarza.
–
Ja naprawdę bardzo z Panią, Pani wrażliwością i urokiem osobistym (odczytywanym via teksty i ich przesłania) sympatyzuję 😉
Ale po prostu jesteśmy dorośli.
Kto aspiruje do wychowywania i edukowania dzieci za publiczne, przymusowo zabierane podatnikom pieniądze, nie mając ku temu dość siły, charakteru czy kompetencji, ani wiedzy zawodowej, mógłby chociaż i skromniej i dojrzalej publicznie nieść swój pluszowy krzyż na barkach finansujących to obywateli i ich dzieci.
Proszę opowiedzieć o tym koleżankom i kolegom, z którymi może się pani ten passus skojarzyć.
Pozdrawiam z ukłonami.
@ Eltoro 14 kwietnia o godz. 19:26
Pouczyłam się. Na przykładzie. Jak dalece ktoś, kto nie ma chęci zrozumienia, a posiada elokwencję, może obracać słowa przeciwko.
1/ „a nie anonimowo żalić się na blogu, że w Pani środowisku łamane jest prawo” – nie napisałam, że jest łamane prawo, tylko że konsekwencje pewnego zdarzenia poniósł nauczyciel, mimo że „na zdrowy rozum” ponosić ich nie powinien; prawo zostało przestrzeżone, tylko poczucie sprawiedliwości zachwiane, i lekcja, że jednak jak się jest nauczycielem, to się odpowiada bardziej; (zresztą sam Pan to w dalszej części potwierdza – „głoszenie takich rzeczy jw, w roli nauczyciela….” – czyli ktoś może, nauczyciel nie. Więc jak – raz mogę odpowiadać bardziej, a raz nie? Kto o tym decyduje? Pan?
To, że nie mogę „nic ujawnić z powodu ustawy o danych osobowych” to Pana interpretacja. Ja pisałam wyraźnie, że to bardziej osobiste podejście do nazwijmy to etyki.
2/ Znów – albo tak „niewyraźnie” piszę, że odczytać nie można; albo celowe manipulowanie słowem; albo zbyt ogólnie napisałam i zostawiłam furtkę do interpretacji każdemu po swojemu. Uznam to trzecie, celem zakończenia tego wątku. (Następnym razem zwrócę większą uwagę na czytelność przekazu).
3/ ?dlaczego zarzuca mi Pan nieuczciwość?? Nie zarzucałem Pani
– teraz Pan chowa głowę w piasek…….pisał Pan że „większość ludzi pracuje uczciwie ble, ble ble…” więc skoro ja nie należę do tej grupy to z automatu podlegam pod nieuczciwość.
„Napisałem jakie jest prawo o organizacji i zabezpieczeniu rekolekcji”. Owszem, Pan napisał. I naprawdę Pan uważa, że jeśli nauczyciel z tego czy innego powodu pójdzie z uczniami na rekolekcje, to fakt ten czyni go przestępcą?????
Teraz – zwykłe rozważanie:
a) X zna prawo o organizacji rekolekcji. X czyta blog i wie, że nie w każdej szkole to prawo jest przestrzegane. Czy X wystosował odpowiednie zawiadomienia do osób kompetentnych zająć się tą sprawą czy raczej X siedzi i pisze komentarze?
„a tolerowanie i krycie łamania prawa (w realu) to współudział”.
4/Początek pominę – patrz punkt 2.
– / ?Sutanna jakoś bardziej chroni? . Więc uważa Pani np. publiczne dysputy o pedofilii w kościele za ?nagonkę? ?na inne grupy zawodowe? ? i to nie istniejącą? /
AAAAAAAA teraz już mi i pedofilię w usta wkładają. Daleko idące skojarzenie, nie ma co. Ciekawe, dlaczego właśnie to przyszło komuś na myśl pod komentarzem dotyczącym odpowiedzialności za bezpieczeństwo uczniów w czasie rekolekcji.
5/ Nie chodzi mi o syndrom, tylko o mało zrozumiały język. Gdybym zrozumiała sens, odniosłabym się do syndromu.
„Ubliża, to proszę Pani łamanie prawa, obojętność i krycie tego” – ponawiam apel o czyny, a nie puste słowa na blogu. Poniżej znów zarzut, że „jest się płatnym udziałowcem organizacji łamiącej prawo”. Skoro, Pana zdaniem, jest to organizacja łamiąca prawo, powinien podjąć pan kroki odpowiednie, by nie oskarżono Pana o współudział (czy o co tam, to już Pan wie lepiej).
„Kto aspiruje do wychowywania i edukowania dzieci za publiczne, przymusowo zabierane podatnikom pieniądze, nie mając ku temu dość siły, charakteru czy kompetencji, ani wiedzy zawodowej, mógłby chociaż i skromniej i dojrzalej publicznie nieść swój pluszowy krzyż na barkach finansujących to obywateli i ich dzieci.”
– znów napisane tak, by dopiec 🙂 bym się czuła, jakbym komuś tę kasę siłą wyrywała (nie dając nic w zamian) i zostawiała go bez grosza (po lekturze bloga stwierdzam, że w przyszłym życiu zostanę jednak zwykłym urzędnikiem ZUS ;));
– był Pan na obserwacji zajęć, że może oceniać moje kompetencje do pracy? czy też trafiłam do szufladki z napisem „całe zło” tylko z powodu bycia nauczycielem? (to już tylko krok od nagonki).
Rozumiem, że nie podoba się Panu to, co piszę. Ale to nie powinno być podstawą ogólnej oceny człowieka. Komentarze, to tylko komentarze 🙂