Cicho nad Okrągłym Stołem
Nie ma żadnych uroczystości patriotycznych w szkołach. Okrągły Stół nikogo nie obchodzi, podobnie jak inne ważne rocznice. Z wydarzeń XX wieku bez większego ryzyka można obchodzić, ale też bez dawniejszej pompy, jedynie 2 kwietnia, 1 września i 11 listopada.
W żadnym wypadku 6 lutego, chyba że w szkole podstawowej i to najlepiej z najmłodszymi dziećmi. Reszta młodego pokolenia swoje wie i raczej każdy co innego. Nic tak nie dzieli młodzieży, no może poza bieżącą polityką, jak najnowsza historia. Jeśli nie chcemy, aby Okrągły Stół znieważano, lepiej o tej rocznicy milczeć i żadnych obchodów nie organizować.
Lubiłem patriotyczne uroczystości w szkole. Uważam, że od czasu do czasu lekcje powinny przepaść na rzecz takich właśnie zdarzeń. Poza tym podobała mi się sama oprawa artystyczna. Niestety, nauczyciele, którzy znali się na tej robocie, odeszli na emeryturę. Obecni, ci uzdolnieni artystycznie, wolą przygotować imprezę w rodzaju „Jaka to melodia” albo „Taniec z gwiazdami” niż „ku czci”.
Nie dziwię się. Po co ryzykować? Młodzież potrafi być – szczególnie w dziedzinie światopoglądowej – dość agresywna. Nieraz gdy zaczynam mówić o jakimś pisarzu, słyszę pytanie: „Przepraszam, czy pan mówi o tym lewaku?”. Z Okrągłym Stołem mogłoby być podobnie, przecież tam spotkali się tak różni ludzie, że to się w pale nie mieści.
Komentarze
Krótki, trafny strzał w dziesiątkę!
Smuta!
” przecież tam spotkali się tak różni ludzie, że to się w pale nie mieści.”
no i to właśnie było fascynujące!
powiem tak jak młodzież mówi: żal. moje dziecko /11 lat/ zapytało mnie dziś: a co to był ten Okrągły Stół? i wyjaśniłam. – aha! ucieszył się młody potwór 😀
Za chwilę.
Bo się boją .Nie chcą słyszeć o tym ,że przed stołem w szkole była pielęgniarka ,zero agresji ,dla wszystkich miejsca w żłobkach i przedszkolach ,darmowe zajęcia pozalekcyjne .Czy dodać ,że nie widziano umierających z głodu i zimna w zsypach.Nie czas rozpalać namiętności ,w sytuacji ,gdy niektórzy siedzący przy stole ,dla swoich celów politycznych pokazują mu gest Kozakiewicza.
„Nieraz gdy zaczynam mówić o jakimś pisarzu, słyszę pytanie: ?Przepraszam, czy pan mówi o tym lewaku??. ”
Jeśli tak uczymy i wychowujemy młodzież , to pora umierać…
Okrągły stół przyniósł zbyt dużo niedostatku i rozczarowania aby go czcić . To nie tak miało być , mój tata solidarnościowiec przeżywa to bardzo mocno. Nie wiem czy to jest opinia wielu ludzi jego pokolenia ale powtarza że gdyby wiedział że nowa polska będzie taka jak dziś, nie chodziłby na strajki. Zresztą teraz nie ma gdzie strajkować jego zakładu pracy nie ma od 12 lat , kiedyś to była jego duma i miejsce walki , drugi dom .Wiem że jest wściekły stracił wszystką nadzieję , choć on jako emeryt jest już poza tym , to czuje się odpowiedzialny .
Moja szkolna edukacja to lata 1962-1974. Zawsze było tak, że uczniowie chcieli dopiec albo skompromitować nauczyciela. Oczywiście takie zabiegi nie mogły być chamskie . gdyby o takich postępkach dowiedzieli się rodzice obdarli by delikwenta ze skóry ( ach ta przemoc w rodzinie). Bardzo wielu nauczycieli stawiało czoło takim zabiegom. Wymagało to jednak i gruntownej wiedzy i bystrości umysłu. Niestety moi najmniej bystrzy koleczy i koleżanki poszli studiowć na kierunkach nauczycielskich.
Ja więc mogą polemizować z młodzieżą i bardziej rozwydrzoną i częstokroć bystrzejszą od nich.
Nie przeceniajcie wpływu „okrągłego stołu” bezpośrednio na rzeczywistość. Jedyne co spowodował bezpośrednio to kontraktowe wybory i to dopiero to co stał się po wyborach było przełomem.
Z powazaniem W.
„Frasyniuk zaskakuje: 4 czerwca ważniejszy od 11 listopada”
WYBORCZA
Beata Maciejewska
23.11.2013
„(…)
Beata Maciejewska: Nam chyba nie trzeba przypominać o 1989 r., bo ciągle toczymy spór. Czy to rocznica targowicy, spisek elit komunistycznych i solidarnościowych, czy też położenie fundamentów pod wolne państwo.
Władysław Frasyniuk: No właśnie, toczymy spór. Mamy problem z interpretacją fenomenu „Solidarności” i Okrągłego Stołu, bo używamy historii do bieżących rozgrywek, aktualnych interesów. W 1989 r. nikt nie mówił o targowicy, a ludzi przeciwnych Okrągłemu Stołowi było bardzo mało, choć obawy, czy czerwony nas nie ogra, mieliśmy wszyscy. Ale wygraliśmy, i to więcej, niż się spodziewaliśmy. Przedstawiliśmy publicznie swoje racje, otworzyliśmy przestrzeń, w którą weszli obywatele. To przypominało wielki przypływ, który wymiótł wszystkie śmieci.
Ale przebija się opinia, że przegraliśmy.
– Dzisiaj ludzie, którzy mówią, że przegraliśmy, to często parlamentarzyści, byli ministrowie, prominentni funkcjonariusze partyjni, jednym słowem – ludzie korzystający z wolności wywalczonej przez „Solidarność”. Mogą bezkarnie budować swoją pozycję polityczną na takim radykalizmie, poczuciu krzywdy i cierpieniu, bo im na to pozwala demokracja. Jak znika perspektywa więzienia za przekonania polityczne i poczucie zagrożenia, nagle okazuje się, że każdy chce być – lub nawet jest – bohaterem. Im głośniej krzyczy, tym bardziej jest zauważalny.
Naprawdę nie ma wolności bez „Solidarności”? Uważa pan, że w naszej historii 4 czerwca jest ważniejszy niż 11 listopada?
– Dla współczesnej Polski na pewno tak, bo fundamentem naszej wolności jest sierpień 1980 r. i Okrągły Stół. A my celebrujemy 11 listopada, odwołujemy się do międzywojnia, roztrząsamy spór polityczny między Piłsudskim a Dmowskim, zastanawiamy się, ile z ideologii i siły politycznej ONR przetrwało do naszych czasów. Dlaczego nie odwołujemy się do siły dialogu i kompromisu? Udało nam się rozmontować w ten sposób zbrodniczy system. I to nie tylko u siebie. Zasiadając do Okrągłego Stołu, urzeczywistniliśmy hasło „Za wolność waszą i naszą”.
(…)”.
Najwazniejsze aby obchodzic swieta religijne
Panie redaktorze niech się pan nie dziwi w końcu u nas większe znaczenie przywiązuje się do świętowania nie tych wydarzeń gdzie byliśmy wielcy ale tych gdzie byliśmy przegrani. Słyszał pan, żeby ktokolwiek w kraju poza mieszkańcami Wielkopolski świętował Powstanie Wielkopolskie nie zamiast tego świętujemy powstanie warszawskie zorganizowane przez nieudaczników z kongresówki- bez urazy- którzy podobnie jak Galicjanie wszystko potrafili spieprzyć począwszy od powstania kościuszkowskiego skończywszy na warszawskim.
@tess: „Okrągły stół przyniósł zbyt dużo niedostatku i rozczarowania aby go czcić ”
Pewnie. Powinna polac sie krew. Powinno byc Drugie Powsatnie Wasrazwskie. Powinni znow wyrznac polowe inteligencji. Wtedy bysmy sie czuli jak u siebie w domu.
A o tym jaka jest I mogla byc Polska… Prosze nie winic Okraglego Stolu. Polacy zgotowal isobie tak ilos. Czy Pan/Pani pamieta „Miales chamie, zloty rog”? No wlasnie, miales.
Gdyby nei Okargly Stol to dzis Pan/Pani tess chodzilby/chodzilaby na masowki partyjne I pisala wypracowania o swej tresci ideowej. I od czasu do czasu by byl/byl asczesliwa z powodu tego ze do sklepu rzucili ocet
Ja pamietam jak wypytywalem jednego z opozycjonistow jak bedzie wygladala Polska gdy obala komune. „Kazdy bedzie mial dom I samochod” brzmiala odpowiedz. Jak na to zarobic, juz nie mowil.
@Giospodarz: „Po co ryzykować? Młodzież potrafi być ? szczególnie w dziedzinie światopoglądowej ? dość agresywna.”
Skad to wynosza? Z domu.
Tu w Ameryce, moge sie z kims przyjaznic, mimo ze ma inne pogaldy polityczne. I nie kloce sie z nim. Dyskutuje. W Polsce nie moge sie przyjaznic, bo tych ktorzy maja inne poglady polityczne sie nienawidzi. A najchetniej zniszczyloby sie ich fizycznie.
Niedawno bylem z wizyta – w Poslce – o znajomych ktorych nei widzialem od lat. Wypowiedzialem sie neichetnie o PiS I Kaczynskim. Zostalem wyrzucony – doslownie WYRZUCONY za dzrwi.
Taka to w Polsce „kultura polityczna”.
Zreszta, od zawsze tak bylo. Wszyscy czytali Potop Sienkiewicza. Wspaniala obrona Czestochowy itede. Ale nie poczytali zapewne na przyklad Historii Polski Jasienicy. A szkoda, bo by sie dowiedzieli ze w ciagu paru lat po zwyciestwie pod Czestochowa, owi wspaniali zwyciezcy powyrzynali sie wzajemnie
A jezel inauczyciel BOI sie pzredsatwic uczniom swoje pogaldy na historie I BOI sie nauczac nieklamanej historii, to cos naprawde nei w porzadku. I widoki na przyszlosc tez takie sobie
@tess
Okragly Stol to bylo narzedzie polityczne pozwalajace ekipom politycznym L.Walesy i W.Jaruzelskiego zdemontowac komunizm i zainstalowac kapitalizm.
Kapitalizm to idea polityczna i ekonomiczna dajaca wolnosc polityczna, ale i gospodarcza. Ci co maja kapital w kapitalizmie maja sie dobrze. Ci co go nie maja gorzej.
Gdzie na swiecie kapitalizm ma ‚ludzka twarz’ pokazuje np. HUMAN DEVELOPMENT INDEX (HDI) . Starczy wpisac hasli >HDI< w Google.
Może brakuje nam mądrych nauczycieli historii,ale nie tylko?Może sami nie jesteśmy najmądrzejsi (rodzice)?
A może nie jest tak fatalnie jak myślimy?
Ja w każdym razie z okazji 25 rocznicy obrad Okrągłego Stołu składam serdeczne życzenia wszystkim czytelnikom
”Polityki”.
@ A.L.
6 lutego o godz. 18:40
„Tu w Ameryce, moge sie z kims przyjaznic, mimo ze ma inne pogaldy polityczne. I nie kloce sie z nim. Dyskutuje. W Polsce nie moge sie przyjaznic, bo tych ktorzy maja inne poglady polityczne sie nienawidzi. A najchetniej zniszczyloby sie ich fizycznie”.
Jeszcze 10 lat temu było inaczej. Gdy polska scena polityczna dzieliła się na postkomunistów i post-Solidarność, Polacy o różnych poglądach potrafili jeszcze ze sobą rozmawiać, choć opcja Kwaśniewskiego rzeczywiście kiedyś stała tam, gdzie ZOMO. Przynajmniej tak było w moich kręgach. Dyskutowaliśmy, czasem ostro, ale wszystko mieściło się w granicach normy.
Coś w Polsce pękło w roku 2005, gdy wybory wygrał PiS i pokłócił się z niedoszłym koalicjantem, czyli PO, po czym obie strony zajęły się głównie kreowaniem sztucznych podziałów i nakręcaniem złych emocji. Mniej więcej w tym samym czasie zmarł papież, którego osoba łagodziła nieco polskie spory, i weszliśmy do Unii, co również wpłynęło – niekoniecznie pozytywnie – na zmianę stanu ducha Polaków.
Wtedy w polskich rodzinach i kręgach towarzyskich zaczęły się dyskusje „na noże”. Mam kuzyna o poglądach prawicowo-konserwatywnych, sam jestem lewicowym liberałem. Przez długie lata przyjaźniliśmy się mimo tych różnic. Gdy PiS doszedł do władzy, zaczęło nam się rozmawiać coraz trudniej. W końcu zaczęliśmy się unikać. Spotykamy się od czasu do czasu przy rodzinnym stole, ale trudno o normalną, luźną rozmowę, gdy obie strony cały czas myślą o tym, żeby przypadkiem nie wejść na jakiś „śliski” temat….
Po katastrofie smoleńskiej rowy wykopane między Polakami przez POPiS stały się przepaściami.
Oj, zapomniał Pan, Gospodarzu… W szkołach jest jeszcze dzień papieski. Bynajmniej nie przygotowywany przez księży katechetów.
Nie rozumiem tego. U mnie w liceum raz kolega naskoczył na kolegę geja i była afera, jakiej długo nie było. Co to, nie można sobie w szkole poradzić a agresją i obrażaniem?
@ A.L. 6 lutego o godz. 18:40
tj. tzw. katolicka miłość do bliźniego, uczona w kościołach na religii, pielgrzymkach, Oazie itp
Tłumacząc na polski to jest ……. polski katolicyzm
I nie powinno być. Niech szkoła nie angażuje się w akademie zbyt nacechowane politycznie.
Niech w ogóle polityka w szkole dot. np. „polityki wschodniej Jagiellonów” lub równie emocjonalnie odległej.
Bo pojawi się ten sam problem, który szkoła miała z nieuczestniczącymi w obchodach 1 maja lub rocznicy Rewolucji Październikowej- było nas całkiem sporo.
„Przepraszam, czy pan mówi o tym lewaku?”
Mój polonista był sekretarzem szkolnej POP oraz zadeklarowanym komunistą. Sam nam to powiedział i sam przez 4 lata, kiedykolwiek dyskusja schodziła na tematy światopogladowe, polityczne czy gospodarcze konsekwentnie prezentował takie stanowisko.
Cholera, żebym pamiętał tytuł tego wiersza Broniewskiego, tego zawierającego Matkę Bożą Żołnierską! Nie mogę teraz doszukać się tego tomika poezji, chociaż kopiąc po półkach odnalazłem dawno niewidzianego Hemara i Pawlikowską-Jasnorzewską 😉
W każdym razie to mój polonista zawsze upewniał się, że oprócz najbardziej popularnych czytaliśmy także te mniej znane utwory „przerabianych” autorów. W czasach Gierka nie wszyscy (chyba nie wszyscy?) dogłębnie studiowali losy Broniewskiego w czasie wojny polsko-bolszewickiej i jego twórczość albo „z” albo dotyczącą tego okresu.
Nigdy nie pomijał stalinowskich panegiryków „wielkich” polskiej literatury i poezji. A te przecież także były wstydliwie pomijane w moich podręcznikach.
On jasno i wyraźnie deklarował swoje poglady i dlatego był szanowany przez nas. Atmosfera była czysta i nauczyciel nigdy nie zrejterowałby przed etykietką.
„Lewak”?
A mógłbyś/mogłabyś uzasadnić jak ta etykietka, nawet jeżeli prawdziwa, ma się do właśnie omawianych aspektów tej twórczości?
Czy byłbyś/byłabyś w stanie podać przykłady twórczości kogoś, kogo uznajesz za „prawicowca” na podobny temat?
@byla nauczycielka: „I nie powinno być. Niech szkoła nie angażuje się w akademie zbyt nacechowane politycznie”
Slusznie. Neich sie angazuje w akademie nacechowane koscielnie. Polityka moglaby mlodymi umyslami wstrzasnac. Neich spokojne doarstaja fejsuajc I twitujac I sluchajac muzyki z ipoda. Po co im niszczyc dziecinstwo. I mlodosc. Najlepiej jak w szkole zglupieja. Beda mieli latwiejsze dorosle zycie. A I Rzad bedzie mial z nimi mniej klopotu.
Kszatlcmy sobie przyglupow, kszatlcmy. Polska bedzie rosla w sile a ludziom bedzie sie zylo dostatniej
Zgoda, młodziez potrafi być w dziedzinie swiatopoglądowej dość agresywna. Niemodne są słowa: „Kompromis, porozumienie”. Zastepuje je słownictwo agresji płynacej od szkolnych korytarzy poprzez sale sejmową. Okrojone godziny z historii, podziały polityczne wywołujace niepotrzebne spięcia w pokojach nauczycielskich – to też daje wiele do myślenia. I chyba nie potrzeba akademii ku czci w naszych szkołach. Myślę, że potrzebne jest dochodzenie do kompromisów. I sztuka czynienia ustępstw. Dla dobra dwóch stron. Nawet na naszym szkolnym podwórku.
Kiedyś Romaszewski stawiał w obronie Michnika. L.Kaczyński stał ramię w ramię obok Mazowieckiego. Teraz? Ludzie z tego samego obozu a kłócą się jak odwieczni wrogowie.