„Pan Tadeusz” – powieść
Złapano w Łodzi studentkę polonistyki na tym, że nazwała „Pana Tadeusza” powieścią. Jak to możliwe – głowili się wykładowcy – przecież dziewczyna zdała maturę i dwa lata studiowała filologię polską. Czyżby nie dotarło do niej, że epos Mickiewicza nie jest powieścią? Obawiam się, że błąd popełnili pracownicy uczelni.
Język się zmienia, nic na to nie poradzimy. Obecnie słowo „powieść” znaczy po prostu „dzieło”, „utwór”, „tekst”. Można młodzieży wbijać do głowy, że „powieść” ma wąskie znaczenie i odnosi się tylko do obszernego utworu epickiego pisanego prozą, a użytkownicy języka i tak swoje wiedzą. „Powieść” to synonim „utworu” – takie jest nowe znaczenie tego słowa.
Czy się to podoba profesorom literatury, czy nie, Jan Kochanowski napisał powieść pt. „Treny”. Zresztą nie tylko to dzieło jest powieścią. Przecież „Pieśni” i „Fraszki” to także powieści. Mickiewicz napisał serię powieści pt. „Dziady”. W ogóle wszyscy nasi romantycy pisali powieści. Słowacki – „Kordiana” (powieść), a Krasiński – „Nie-Boską komedię” (powieść). Pamiętajmy też o Norwidzie, któremu powieści sypały się niczym asy z rękawa.
Jeśli komuś nie podoba się moje wyjaśnienie, to niech mi inaczej wytłumaczy, dlaczego praktykanci nazywają powieścią każde dzieło. Na początku poprawiałem i włosy sobie z głowy rwałem, gdy słyszałem, że powieścią jest „Wesele” Wyspiańskiego albo „Tango” Mrożka. Studenci patrzyli na mnie jak na wariata i pytali, o co chodzi. Uczniowie też nie rozumieli, o czym ja mówię. Ponieważ nie chciałem być chodzącym anachronizmem, musiałem uznać, że większość ma rację. Niech sobie wszystko będzie powieścią, skoro tak Polacy gadają. Albo jesteś ludziom miły, albo kładź się do mogiły.
Komentarze
Jak ktoś ma ubogi zasób słów to tak robi!!! Baaardzo się kiedyś zdziwiłem, kiedy (ponad 20 lat temu!) większość grupy nauczycieli (głownie wiejskich) nazwała w ocenie 1 dnia na kursie gry i zabawy integracyjne(tak!!), które wtedy były nowością, wykładem. Oni po prostu nie znali innego określenia na zajęcia … 😉
A ja Amerykanom zawsze próbowałem objaśniać czym jest „Pan Tadeusz” mówiąc, że to taki polski odpowiednik „Przeminęło z wiatrem” tyle, że napisany wierszem. To co, bardzo głupio robiłem?
Dlaczego? Bo są NIEDOUCZENI. Ja jakos nie zauważyłem, by słowo zmieniło znaczenie. To chyba trochę trwa, nie zachodzi z roku na rok. Poza tym specjaliści nie mogą używać znaczeń potocznych. Ich obowiązuje definicja stworzona przez uczone gremium.
Przykład z innej dziedziny: rak. Definicja: nowotwór złośliwy pochodzenia nabłonkowego. Nagminnie używane w znaczeniu: nowotwór.
Dlaczego? Bo są niedouczeni, całe mnóstwo teksów znają tylko z opracowań i są „wypustem” reformy edukacji.
No nie. Jako polonista z wykształcenia protestuję przeciwko tak daleko idącej modernizacji. Jak Pan w szkole średniej chce uczyć o gatunkach literackich z takim nastawieniem. Więcej odwagi, mniej konformizmu, Kolego!
To jest dopiero powieść:-) Studentka- urocza protagonistka!
@Gospodarz
I tak się kończy pisanie w swojej manierze. Poloniści z wykształcenia i nie powiem kto z zawodu dają się nabierać na formę @Gospodarza.
A przecież ten wpis i tak jest bardzo łatwy do roszyfrowania.
Ja mam solidniejszy bo bardziej systematyczny trening niż polonista z wykształcenia, ale zważywszy na tak oczywistą przewagę intelektualną polonisty z wykształcenia nad resztą świata (i oczytanie! nie zapominajmy o oczytaniu!) nie powinien był on jednak mieć trudności z prostym zrozumieniem tekstu.
(Zrozumieniem prostego tekstu?)
Czas zmienić formę, drogi @Gospodarzu, wielki czas.
Na początek doradzam wlepiać uśmieszki.
Przy trudniejszych kwestiach tak po czy.
Dla polonistów z wykształcenia.
Nauczyciele ich tak nauczyli. A moze to „nauczyciele” ich tak „nauczyli”?…
I do tego jeszcze noszą adidasy marki adidas…
Inną studentkę stojącą koło pomnika A. Mickiewicza w Warszawie zapytano, czy wie kto stoi na postumencie.
Odpowiedź. Nie wiem, nie jestem z Warszawy.
Jasne „Pan Tadeusz” to powieść, uczta staropolska to melanż, a anaforą w ogóle nie ma się co przejmować. Dlatego idioci uczą w szkołach, zboczeńcy paradują w glorii, a gazet już nikt nie czyta.
Statystycznie niedouków jest wielokrotnie więcej niż dobrze wykształconych. Jeśli ktoś dobrowolnie sam zapisuje się do głupszych – jak autor – nie trzeba mu tego bronić. Trudno tylko zrozumieć dlaczego prestiżowy tygodnik drukuje takie nonsensy.
Na drugim roku polonistyki powinno się już wiedzieć, że Mickiewicz pisał poezję, a Słowacki wiersze 😎
A może lepiej żeby analizą zjawiska zajął się lingwista a nie nauczyciel. Bo to wcale nie polskie zjawisko. Język młodych ludzi staje się bardzo hermetyczny i zakodowany. Myślę, że działają też kody jednorazowego użytku. Tylko po to żeby ci klasycznie wykształceni nic z tego nie rozumieli. Czego im życzę bo na prawdę czas już na trochę większe zmiany.
A może po prostu doznał Pan szoku: W przebłysku geniuszu dostrzegł Pan, ile warte jest to całe dostarczane przez system i narodowy i kościelny i socjalistyczny wykształcenie i jak wspaniale można bez niego się obejść. Lepiej niż z nim.
No – to niech któryś z samobójców polonistów spróbuje dzisiaj wytłumaczyć, co to jest nowela. W dobie telenowel. Powodzenia życzę.
Powieść, opowieść, powiastka, opowiadanie o czymś… To się nawet kupy trzyma, zważywszy, że rozmawiamy o dziele epickim, gdzie istnieje opowiadacz. Tak, zdecydowanie się to trzyma kupy. Jest tylko rozziew między tym, co student powiedział, a tym, co słuchający usłyszał.
Puszkin nazwal swego Eugeniusza Oniegina „powiescia wierszem” („roman w stichach”) choc polska Wikipedia upiera sie by nazywac to poematem dygresyjnym.
Ale to jest powiesc tyle, ze wierszem. I w tym znaczeniu Pana Tadeusza tez mozna byloby uznac za powiesc
wierszem.
Literatura zna taki gatunek, takze polska (Mulatka, Cora Piastow, Raclawice).
Jak dla mnie, to już przesada.
Ale domyślam się źródła — w Polsce nie wypada mówić „książka” i, domyślnie, gdy brak określenia gatunkowego, używa się słowa „powieść”. (Pamiętam, jak łapałem się za głowę słysząc w telewizji: „Film >>O jeden most za daleko<< na podstawie POWIEŚCI Corneliusa Ryana.")
Oczywiscie, ze Pan Tadeusz to powiesc, studentka racje miala.
Ma poczatek, zakonczenie, toczy sie tam wartka akcja. A ze pisane to wierszem?
O tym sie latwo zapomina. Moge o tym zaswiadczyc bo sam przezylem przygode,
niczym jakis Latarnik od Sienkiewicza. To prof literatury z wizyta u mnie za granica powrocil mnie na polszczyzny lono darujac owo dzielo. Dla czlowieka oderwanego od jezyka przez lat kilkanascie, to bylo jak przywalic obuchem w glowe. Czytalem jak powiesc noca a potem sam zaczalem myslec wierszem w ojczystym jezyku Wieszcza. Myslalem, ze zwariowalem!
Dzis Pan Tadeusz w staro-nowym wydaniu z XIXw lezy u mnie pod lozkiem, Tak bym go mogl dopasc o kazdej porze i bym sie przy sieganiu nie trudzil.
Prowakacyjny komentaż video:
http://www.youtube.com/watch?v=LPBhRbXU94k
Dziwi mnie trochę to oburzenie. Mnie w ogóle nie razi nazwanie „PT” powieścią – ze swojej struktury jest powieścią. EPOS jest epicki tak samo jak POWIEŚĆ – i rzeczywiście, jeśli pominąć smaczki typu trzynastozgłoskowiec i klasycystyczne z ducha naśladownictwo (czy raczej natrząsanie się) z Iliady w scenach bitewnych, jest to powieść. Bardzo zwarta, porządnie zbudowana, z perypetiami, punktem kulminacyjnym etc. Coś trochę też jakby z Walter Scotta. Z powieści grozy. Z romansu. Nie bądżmy ortodoksyjni!
Świniopas,
Skawiński nie zapalił latarni, ponieważ tak go zaciekawił „PAN TADEUSZ”, że zasnął.
Serial. W 12 odcinkach.
Ja bym to ujął inaczej. Sam Mickiewicz nazwał „PT” powieścią, bo w tamtym czasie to słowo rozumiano i używano w sensie dzisiejszej „opowieści”. Jest więc narrator, fabuła, akcja, bohaterowie, a więc cechy typowe dla dzisiejszej epickiej powieści w sensie gatunkowym – jak zrozumieli akademicy. Moim zdaniem należało zadać pytanie studentce, jak rozumie to słowo w kontekście pracy. Wtedy należało sądzić, bo może dziewczę nie rozumiało. Ps. Pańskie dywagacje co do znaczeń słowa „powieść” na przestrzeni wieków jak zwykle „lekko naciągane” 😀
Dodam tu maly smaczek: wersja PT, dwujezyczna, z angielskim tlumaczeniem, trafila wkrotce w rece mego kolegi, podpory spolecznosci podlondynskiej. Sam egzemplarza nie mial chociaz widzialem u niego kiedys bryk rysunkowy dla dzieci o tym temacie. Minelo pare lat i ja, wypatrzywszy u kolegi wyludzona ksiazke, postanowilem ja odebrac. Synalek zaprotestowal namietnie. A co tu jest napisane?- pokazalem moj ex libris, nagryzmolony wlasna reka. „Wlasnosc Krzysztofa Robaka”.
Smaczkiem jest, ze obaj panowie, tatus i synalek, nazywaja sie Adam Mickiewicz- tatus pochodzi zreszta z Wilna. Ja zas wywodze sie z drobnej szlachty bialoruskiej i legenda niesie, ze przodek wybral sie przed 1700 rokiem na pielgrzymke do Ziemi Swietej po czym, w celach pokutnych, nazwal sie po cudownym powrocie na Litwy lono- Robakiem. Calkiem mozliwe, ze nasz Wieszcz za mlodu slyszal historyjke owa rodzinna i spozytkowal ja w PT jako metamorfoze Soplicy w ksiedza Robaka.
@ula
Cytat z zapytaj.pl:
>Co to jest anafora?
Pliss…odpowiedzcie bo jutro mam z tego sprawdzian i będę musiała wyjaśnic so to jest…plisss…odpowiedz krutko ale żeby było wiadomo o co chodzi…najka czeka… 🙂
I jeszcze taki kwiatek z wpisu w Gazecie Wrocławskiej:
> …jestem na drugim roku KULTUROZNASTWA
@ula
Cytat z zapytaj.pl:
>Co to jest anafora?
Pliss…odpowiedzcie bo jutro mam z tego sprawdzian i będę musiała wyjaśnic so to jest…plisss…odpowiedz krutko ale żeby było wiadomo o co chodzi…najka czeka… 🙂
I jeszcze taki kwiatek z wpisu w Gazecie Wrocławskiej:
> …jestem na drugim roku KULTUROZNASTWA
Chyba każdy maturzysta (rocznik 2012) powinien wiedzieć, że „Romeo i Julia” to powieść. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,11723779,Gimnazjalista___Romeo_i_Julia__to_powiesc__Egzaminator_.html
Ciekawi mnie, co by było, gdybym podobnie powiedziałbym na swojej maturze.
Po przemyśleniu sprawy:
Tramwaj = Trolejbus (tu pantograf, tam pantograf, jeden wozi ludzi, drugi wozi ludzi) reszta nieistotna.
Jadę niedługo na wakacje nad Ocean Bałtycki. Mam nadzieję, że będzie pogoda.