Jak to się robi w Sierpcu?
Sierpc to piękne miasto, które warto odwiedzić. Polecam szczególnie skansen wsi polskiej (zob. info), uliczki niczym w czeskich miasteczkach oraz zabytkowe kościoły. Mnie dane było w latach szkolnych bawić się na studniówce w sierpeckim liceum, za co jestem wdzięczny pewnej sympatycznej dziewczynie. Niestety, szkoła, w której kiedyś gościłem (zob. stronę placówki), jest teraz na ustach całej Polski z bardzo przykrych powodów. A wszystko przez to, że 30 uczniów ściągało na maturze z chemii, co wykryto dopiero w Warszawie (ok. 130 km od Sierpca). Informacja o tym zdarzeniu tutaj.
Jak to się stało, że zespół nadzorujący przebieg egzaminu niczego nie widział? Mógłbym teraz walić gromami w kolegów, ale to zbyt łatwe i oczywiste, dlatego napiszę o czymś innym. Niektórzy uważają, że nauczyciel pracuje tylko wtedy, gdy prowadzi lekcje, a wszystko inne to nie jest praca. Muszę przyznać, że koledzy z Sierpca też chyba tak pojmowali swoje zadania w szkole. Nie pracowali podczas egzaminu, tylko wypoczywali. Jednak większość nauczycieli ciężko pracuje także poza swoimi lekcjami, np. czuwając nad przebiegiem egzaminu maturalnego, Sam uczestniczę jako przewodniczący zespołu bądź członek, więc wiem, że to ciężki kawałek chleba. Dlatego denerwuję się jak chomik w kołowrotku, gdy ktoś nie traktuje mojego wysiłku jako pracy, tylko wmawia mi, że nauczyciele wyrabiają jedynie pensum i nic więcej.
Jeśli nauczyciele pracują tylko w ramach pensum, to kolegom z Sierpca nie można niczego zarzucić. Oni nie pracowali przecież, a jedynie przesiadywali na egzaminie, wypoczywali i grali w kółko i krzyżyk oraz robili, co chcieli, bo przecież jak nie ma pracy, to nie ma też wymagań. Jeśli natomiast krytykujemy nauczycieli z Sierpca, że dali ciała, nie pilnując na maturze, to przyznajmy jednocześnie, że praca nauczycieli to dużo więcej niż lekcje. Doprawdy dużo więcej. Jak to przyznamy, wtedy możemy rozliczać, krytykować i domagać się kary.
Komentarze
Tak to już jest. Wielu nauczycieli nie reaguje naściąganie.
Chociaż sama reakcja nic nie da. Pracować z uczniem należy od podstaw. On musi rozumieć, że ściąganie jest równoznaczne z kradzieżą i oszustwem. Musi czuć wstręt do ściągania, a właściwie to nie powinno mu nawet przyjść do głowy, że może by tak spisać z książki, zeszytu, albo od kolegi.
Ale ryba psuje się od głowy.
Młody lekarz zdający LEP albo specjalizację, prawnik zdający egzamin na aplikację muszą wszystko umieć. Tam nie ma mowy o ściąganiu.
Natomiast wielu nauczycieli ściągało, ściąga i ściągać będzie ot, choćby takie teczki awansu zawodowego, że o pracach magisterskich szczególnie z pedagogiki i podyplomówkach nie wspomnę. Choć nazywają to eufemistycznie ‚korzystaniem z dorobku innych”.
Jak to sie robi? Tak jak w ub. roku w Ostrowcu Św. Na chama i bezczelnie, czyli tak jak zawsze. Z przekonaniem, ze tego nikt nie zauważy. Znamienne jest, ze rzecz dotyczy chemii rozszerzonej. To przedmiot i poziom wybierany w związku z rekrutacją na medycynę. Zwykle wybierany przez potomstwo miejscowych elit. Trzeba im ułatwić rekrutację, bo konkurencja duża. A kto bedzie zadzierać z ordynatorem i obsadą miejscowego szpitala, straci możliwość leczenia w promieniu wielu dziesiątków kilometrów. To nie jest Cosa Nostra. To nasza koza, koza na miarę naszych czasów i możliwości.
„Jak to się stało, że zespół nadzorujący przebieg egzaminu niczego nie widział?”
Są dwie możliwości:
– młodzież sprytna. Absolwenci opowiadają, że na każdego są sposoby
– milczące przyzwolenie grona
W pierwszym przypadku dać wilczy bilet, aby w dorosłość nie wchodzili tylnymi drzwiami, w drugim przypadku zwolnić z pracy.
Trzeba wprowadzić przepisy, które to umożliwiają. Jeżeli nie, to w dalszym ciągu będziemy się bawili w policjantów i złodziei.
stary
4 lipca o godz. 15:59
?Jak to się stało, że zespół nadzorujący przebieg egzaminu niczego nie widział??
Są dwie możliwości:
– młodzież sprytna. Absolwenci opowiadają, że na każdego są sposoby
– milczące przyzwolenie grona”
Nie wiemy w jaki sposób młodzież ściągała.
Łatwo jest ferować wyroki, ale najpierw należałoby udowodnić winę komisji nadzorującej przebieg egzaminu. Być może faktycznie pracowała bez zarzutu, jak twierdzi jej przewodniczący.
Obecnie możliwości i formy ściągania są naprawdę olbrzymie i nie zawsze kilkuosobowa komisja, nawet jeśli rzetelnie pilnuje, jest w stanie przypilnować kilkudziesięciu maturzystów.
Dlaczego ciężar odpowiedzialności przerzuca się na pilnujących, a nie na tych którzy popełnili oszustwo? Nawet jeśli komisja nie pracowała rzetelnie to w żaden sposób nie usprawiedliwia to młodzieży, która dopuściła się przestępstwa.
Dlaczego u nas ciągle panuje taki relatywizm moralny i dlaczego tak pobłażliwie traktujemy wszelkie próby oszustwa?
To właśnie przez takie nawet już nie ciche przyzwolenie na ściąganie kwitnie proceder „kupowania” prezentacji, prac magisterskich itp.
Trzeba przede wszystkim napiętnować i dotkliwie karać tych, którzy dopuszczają się oszustw. Nie zawsze jest możliwym złapanie kogoś na „gorącym uczynku”.
Pisałam już kiedyś o możliwościach jakie daje obecnie nowoczesna technika. Jeśli uczniowie użyli do tego celu takie właśnie elektroniczne „cudeńka”, to przy kilkudziesięciu zdających na sali raczej niemożliwym jest wykrycie przez komisję, nawet bardzo rzetelnie pilnującą, że ktoś korzysta z mikrokamery ukrytej w długopisie, przesyłając zadania komuś z zewnątrz, a potem odsłuchuje odpowiedzi dzięki mikrosłuchawce ukrytej w uchu.
Trzeba by prowadzić rewizję osobistą przed wpuszczeniem na salę i zastosować w każdej szkole w czasie egzaminu urządzenia zagłuszające, żeby wyeliminować możliwości ściągania za pomocą elektroniki. W ogóle należałoby chyba wprowadzić jakieś policyjne metody nadzoru, a nie o to przecież chodzi, żeby bawić się w „policjantów i złodziei”.
Młodzież zdająca „egzamin dojrzałości” sama powinna sobie zdawać sprawę z tego, że oszustwo w postaci ściągania na egzaminie jest nie tylko nieetyczne, ale wręcz naganne.
Do tego trzeba wprowadzić system dotkliwych kar za tego typu próby.
Dlaczego w Kanadzie lub USA nie ściągają? Zadałam to pytanie bratanicy. Najpierw nie zrozumiała słowa ściągać ( urodziła się w Kanadzie i chociaż dobrze mówi po polsku, to w jej zasobie słów nie było w ogóle takiego pojęcia), dopiero po moich obszernych wyjaśnieniach stwierdziła, że studenci przede wszystkim boją się konsekwencji. Nawet jak nie są pilnowani, to większości nawet do głowy nie przyjdzie, żeby ściągać.
A u nas winni są przede wszystkim „pilnowacze, maturzystów zaś rozgrzesza się z winy, pozwalając powtórzyć egzamin w przyszłym roku – żałosne.
Moim zdaniem wina abiturientów jest tu bezsporna i powinni ponieść bardziej dotkliwą karę, niż tylko unieważnienie tego jednego egzaminu. MEN powinien uważniej przyjrzeć się temu i zastosować jakieś rozwiązania w celu wyeliminowania tego typu przypadków. Inaczej egzamin maturalny w ogóle straci jakikolwiek sens.
Rudy 4 lipca o godz. 14:04
Bingo! Nareszcie o przyczynach a nie o narzędziach.
Gospodarz słusznie prawi, że nie wiadomo, kiedy belfer pracuje, a kiedy sobie jaja robi.
Oczywiście, taka gra w chowanego belfrów ze społeczeństwem, wynika z całkowitego przeświadczenia belfrów o realizacji misji a nie obowiązku pracy zgodnie z umową. A nawet jeśli, to w umowie belfer kontaktuje percepcją (czyli: ‚paczy’) wyłącznie przywileje, które zresztą też nimi nie są, gdy trzeba.
Tymczasem tryb i zasady pracy belfra oraz (@stary!) zasady zwolnienia dyscyplinarnego są jasne jak drut i określone jak liczne konkretne przepisy oraz prawo pracy w ogóle…
Wątpliwości rzekomo niezorientowanych belfrów, czy się jest w pracy, czy na wakacjach, nie pojawiają się przy okienku kasowym, ale przy wpadkach zawodowych.
Szkoda, Gospodarzu, że sprawę ewidentną i śmierdzącą usiłuje Pan podrzucić w zupełnie inne miejsce niż to, skąd woń wonieje.
Niepotrzebnie pisałem „chwilo trwaj” na Pana uczciwy wpis poprzedni, wieszczący oczyszczenie i sumienia i postawy.
Ale, gdyby chwila trwać miała, to ja bym zaczął od lekcji wychowania obywatelskiego (obowiązkowych!) dla belfrów.
Aby nie mogli ściemniać w żywe oczy, że obowiązujący w Polsce porządek prawny jest urzędnikom szkół publicznych obcy, gdy chodzi o odpowiedzialność, a świetnie znany (i nadużywany), gdy chodzi o szczucie do „walki” o wynikające z niego apanaże.
Inaczej casus Sierp(c) będzie się kojarzył wyłącznie z Młotem publicznie edukującej dzieciaki mentalności pegeerowej.
Parę lat temu w znanym konkursie matematycznym „Kangur” przeprowadzanym z założeniem uczciwości pilnujących w szkole nauczycieli licealiści z Sierpca mieli wyższą średnią(!!!) od uczniów … warszawskiego „Staszica”;-) Podejrzewam, że „Nosił wilk razy kilka…”;-)
w Sierpeckim LO nauczyciele „wypoczywają” przez cały czas, ci co chcieli uczciwie pracować musieli pozmieniać miejsca pracy…
Sposób na Alcybiadesa, czy niepodcinanie gałęzi na której się siedzi?
Skoro KLIENT- uczeń- płaci, to MUSI mieć dobre wyniki…….
Lat temu malowiele (ponad 10) pracowałam w pewnej wyższej szkole prywatnej, gdzie angielskiego uczył Amerykanin. Powiedzmy Kevin. Pewnego razu zapomniałam jakichś materiałów i pobiegłam po nie do pokoju. Patrzę – Kevin siedzi i czyta książkę. Spytałam go nietaktownie, co tu robi, przeciez powinien być na zajęciach. A on na to, że jego studenci piszą teraz test więc nie jest im potrzebny. „Pójdę tam za jakieś 20 minut” – mówi – „zapytam, czy mają jakieś problemy.” Zamurowało mnie. Nic nie powiedziałam.
Po roku pracy Kevin zrezygnował, wrócił do Stanów. Powiedział, że boi się, że może w Polsce zachorować i trafić na lekarza, który ściągał na studiach. Zacytował rozmowę, jaką przeprowadził pod koniec roku z jednym ze studentów, który bezczelnie ściągał tuż pod jego nosem, nawet po tym, jak został upomniany:
– Dlaczego ściągasz?
– Bo to jest trudne.
– Ale na tym polega edukacja.
– Ale to jest trudne!
Różnice kulturowe?…
@hilda
3 lipca o godz. 17:19 pisze:
„Dziwię się, że oszukujący maturzyści nie ponieśli w sumie żadnej kary.”
@hilda
4 lipca o godz. 18:41 pisze:
Dlaczego ciężar odpowiedzialności przerzuca się na pilnujących, a nie na tych którzy popełnili oszustwo? Nawet jeśli komisja nie pracowała rzetelnie to w żaden sposób nie usprawiedliwia to młodzieży, która dopuściła się przestępstwa.
Dlaczego u nas ciągle panuje taki relatywizm moralny i dlaczego tak pobłażliwie traktujemy wszelkie próby oszustwa?
To właśnie przez takie nawet już nie ciche przyzwolenie na ściąganie kwitnie proceder ?kupowania? prezentacji, prac magisterskich itp.
Trzeba przede wszystkim napiętnować i dotkliwie karać tych, którzy dopuszczają się oszustw. Nie zawsze jest możliwym złapanie kogoś na ?gorącym uczynku?
Do tego trzeba wprowadzić system dotkliwych kar za tego typu próby.
.Moim zdaniem wina abiturientów jest tu bezsporna i powinni ponieść bardziej dotkliwą karę, niż tylko unieważnienie tego jednego egzaminu.”
****************************************************
W ubiegłym roku Gospodarz na swoim blogu napisał:
„Głos Nauczycielski? ujawnił, że w internecie można znaleźć oferty przygotowania teczki awansu za opłatą Specjaliści od teczek przygotowują na życzenie dowolne opisy osiągnięć zawodowych. Zmyślają jak z nut. Tak dobrze, że komisja nie ma prawa się przyczepić. Papier jest cierpliwy, więc jak nauczyciela stać, można z niego zrobić choćby Korczaka. Podobno tysiąc złotych wystarczy…”
W tekście są linki do artykułów z „Głosu…:
http://chetkowski.blog.polityka.pl/2011/04/16/lewe-teczki-awansu/
************************************************
@hilda
Powtórzę zatem raz jeszcze – ryba psuje się od głowy.
Trzeba dać najpierw przykład, a później wymagać. Nauczyciele powinni przeprowadzić z uczniami poważne rozmowy, jak z dorosłymi, a nie albo straszyć, albo puszczać oko.
Domaganie się surowych kar wyłącznie dla maturzystów, w sumie jeszcze dzieciaków bez ukształtowanego kręgosłupa świadczy nie o Twoim poczuciu prawa i sprawiedliwości, ale o stosunku do młodzieży, może i winnej, ale często zagubionej.
Wyobraź sobie, że to Twoje dziecko ściągało. Czy wtedy również domagałabyś się bezwzględnej kary, dotkliwszej, niż unieważnienie egzaminu? Każdy ma prawo do błędu, a szczególnie bardzo młody człowiek.
Marylek
4 lipca o godz. 20:50
– – –
Jak najbardziej kulturowe, nabywane w szkole.
Dlatego mieliśmy, mamy i będziemy mieć jako jedyni w EU wizy do USA (oby do końca, USA lub cywilizacji, nie ma znaczenia co pierwsze bo na to samo wychodzi).
To jest właśnie nasz „wynik edukacyjny” i jego miara.
Pozdrawiam.
Erato
4 lipca o godz. 22:15
„Domaganie się surowych kar wyłącznie dla maturzystów, w sumie jeszcze dzieciaków bez ukształtowanego kręgosłupa świadczy nie o Twoim poczuciu prawa i sprawiedliwości, ale o stosunku do młodzieży, może i winnej, ale często zagubionej.”
Od młodzieży wymagam tylko tego, czego wymagam od siebie samej. Oszustwo jest oszustwem i powinno zostać surowo ukarane, niezależnie od tego czy oszukiwał nauczyciel czy też maturzysta czy też kilkuletnie dziecko . W każdym wypadku należy jednak winę udowodnić. Jeśli komisja nadzorująca egzamin dopuściła się oszustwa w postaci np. podyktowania maturzystom odpowiedzi lub świadomie nie zwracała uwagi na próby ściągania lub kontaktowanie się młodzieży ze sobą w czasie egzaminu, to oczywiście powinna zostać również surowo ukarana.
Takie jak Twoje właśnie pobłażliwe traktowanie oszustwa, litowanie się nad „zagubioną” młodzieżą, próba jego usprawiedliwiania w odniesieniu do wybranych – w tym wypadku dorosłych już przecież ludzi (maturzysta zdaje „egzamin dojrzałości” przecież, który ma być przepustką do dorosłości) – jest przyczyną tego, że takie dziecko, potem młody człowiek, nauczony, że przymyka się oko na jego oszukańcze praktyki dojrzewa w przekonaniu, że ściąganie to nic takiego złego, o ile się nie zostanie przyłapanym.
A nawet jeśli złapią, to co najwyżej powtórzy się egzamin jeszcze raz.
I potem taki student kupi pracę magisterską, bo po co samemu się męczyć, a potem z takiego studenta wyrasta nauczyciel, który jak trzeba będzie to również teczkę awansu sobie zamówi. „Czym skorupka za młodu nasiąknie…”
To właśnie taki relatywizm moralny, jak ten w Twoim wykonaniu, brak jednoznacznego potępienia i wyznaczenia wyraźnych granic dzieciom i młodzieży jest przyczyną owego późniejszego „zagubienia” , o którym piszesz. Czy ty jako rodzic „przymykasz oko” na próby oszustwa w wykonaniu Twoich dzieci? Ja na pewno nie.
Ściąganie na maturze nazywasz jedynie „błędem młodości”? A skąd taki młody człowiek ma wiedzieć, że to błąd, jeśli nie zostanie ukarany?
Dlatego nie ma mojego przyzwolenia ani „przymykania oka” na ściąganie na żadnym etapie edukacyjnym. Uczniowie, których uczę doskonale wiedzą, że przyłapani chociażby na próbie ściągania na klasówce czy sprawdzianie dostają od razu ocenę ndst. bez możliwości jej poprawienia. Od początku dostają komunikat – to jest oszustwo, które się nie opłaca.
Dlaczego studenci i nauczyciele piszą maturzystom gotowce?:
Zachodniopomorski kurator oświaty:
„Boleję nad tą praktyką. Jeżeli biorą w niej udział nauczyciele, to natychmiast kwalifikują się pod postępowanie dyscyplinarne. A studenci ? kandydaci na pedagogów ? źle zaczynają. Prawda jest taka, że kupuje się prace magisterskie, a nawet doktorskie dysertacje.
W szkołach nie uczy się dostatecznie przestrzegania prawa, a ściąganie jest powodem do chluby.”
I do kogo tu karać za oszustwa???
http://pyrzyce.biz/?p=1294
Jedno z niezliczonej ilości podobnych ogłoszeń:
„Witam serdecznie maturzystów. Jestem mile zaskoczona wielkim odzewem co do prezentacji maturalnych. Dziękuje za zaufanie Piszę prace indywidualnie dla każdego, jestem polonistką i asystentem komisyjnym na maturach ustnych. Jeżeli i Ty chcesz oddać w moje ręce swój temat maturalny zapraszam do współpracy.
(…) Jestem uczciwą osobą, dużo osób zgłasza się do mnie o pomoc, za co dziękuję.”
http://forum.o2.pl/temat.php?id_p=6525718
Erato
5 lipca o godz. 6:52
„I do kogo tu karać za oszustwa???”
Tego, kto oszukuje.
Jest podaż, jest i popyt. Nie wiem, czy to głównie nauczyciele trudnią się procederem pisania na zamówienie prezentacji, prac licencjackich, magisterskich czy doktorskich.
To, że ktoś w ogłoszeniu podaje się za nauczyciela nie musi wcale być prawdę, może być jedynie chwytem reklamowym, próbą wzbudzenia zaufania. Osobiście mam spore wątpliwości, czy osoba podająca się za „asystenta komisyjnego na maturach ustnych” faktycznie jest polonistą zatrudnionym w szkole. Pracuję już kilkanaście lat w szkole, jestem egzaminatorem na egzaminach ustnych i nigdy nie słyszałam o takiej funkcji jak „asystent komisyjny”.
Być może takie pseudo -fachowe określenia mają zwabić osoby tak naiwne jak Erato, święcie przekonane na podstawie takiego „głupawego” dość ogłoszenia, że mają do czynienia z rzeczywistym nauczycielem.
Cóż naiwnych, zbyt głupich lub leniwych w dodatku by samodzielnie zdać maturę czy napisać pracę mgr nie brakuje.
Pisanie prac, w dobie obecnej mody, by każdy choćby nawet niezbyt „sprawny intelektualnie” osobnik zdał maturę i posiadł w przyszłości tytuł mgr, jest na pewno intratnym interesem i ktoś, kto się tym zajmuje na dużą skalę raczej nie musi już nigdzie więcej pracować – zwłaszcza z daleka trzyma się od szkoły.
Poza tym, jeśli ktoś coś komuś pisze na zamówienie, to dlaczego ma odpowiadać za ewentualne oszustwo, które popełnia „zamawiający”?
Czy gdzieś jest zabronione prawem pisanie na zlecenie?
Winy, droga Erato, nie ponosi ten, który taką pracę pisze na zlecenie – choć owszem, zgadzam się z Tobą, jest to nieetyczne i naganne moralnie – lecz ten, który przedstawia ją jako własną i na tej podstawie uzyskuje nienależne mu tytuły i dyplomy.
Choć pewnie zgodnie ze swoistym kodeksem moralnym Gekko, który już jako dziecko dopuszczał się fałszowania świadectw i teraz się tym publicznie chwali, winnym i tak będzie, jak zawsze nauczyciel.
@Erato „Jedno z niezliczonej ilości podobnych ogłoszeń:”
Czyli co, dopóki nie złapie się wszystkich oszustów-nauczycieli nie będziemy karać uczniów? To jest śmieszne. Oszustwo jest oszustwem i powinno się karać wszystkich. Nie ma, że młody czy stary. Właśnie dlatego oszukują starzy, że im, jako młodym na to łaskawie przyzwolono. Przy każdej dyskusji o edukacji za granicą przy słowie Polska każdy macha ręką i mówi, że nie ma co patrzeć na wyniki, bo to jest kraj, gdzie „się ściąga”. Karać adekwatnie do wieku – nauczyciela zwolnić, uczniowi unieważnić egzamin i wywalić z hukiem. Bo inaczej niczego się nie nauczy, co najwyżej, jak ściągać, żeby nie dać się złapać.
„Wyobraź sobie, że to Twoje dziecko ściągało. Czy wtedy również domagałabyś się bezwzględnej kary, dotkliwszej, niż unieważnienie egzaminu?”
Nie wiem, jak hilda, ale ja tak. Jak inaczej nauczyć dziecko, że to jest oszustwo? I kiedy dziecko będzie wiedziało, co grozi za ściąganie, daję ci słowo, że tego nie zrobi. Przynajmniej to, któremu zalezy na edukacji.
„Jest podaż, jest i popyt”
Miało być oczywiście: ” Jest popyt, jest i podaż”
Zgadzam się z hildą.
Dopóki nie będzie kary odstraszającej od ściągania i oszukiwania, to proceder będzie kwitł.
hilda
5 lipca o godz. 0:01
„Od młodzieży wymagam tylko tego, czego wymagam od siebie samej. Oszustwo jest oszustwem i powinno zostać surowo ukarane, niezależnie od tego czy oszukiwał nauczyciel czy też maturzysta czy też kilkuletnie dziecko
Ściąganie na maturze nazywasz jedynie ?błędem młodości?? A skąd taki młody człowiek ma wiedzieć, że to błąd, jeśli nie zostanie ukarany?”
@hildo, czy Ty na pewno chciałaś napisać to, co napisałaś???
Kłamstewka dziecka nazywasz OSZUSTWEM i żądasz surowej kary ???
Tym zaś zdaniem kompletnie się pogrążyłaś:
– ” A skąd taki młody człowiek ma wiedzieć, że to błąd, jeśli nie zostanie ukarany?”
Wprost nie do wiary, że wypowiada to nauczyciel!
Jak to skąd ma wiedzieć???
Chyba istnieje coś takiego, jak WYCHOWANIE. Już dziecku tłumaczy się, co wolno, a czego nie, co jest dobre, a co złe. I stąd ma wiedzieć. A nie najpierw KARAĆ, a potem tłumaczyć za co, albo może kazać samemu się domyślić.
Czasami widzę paniusie szarpiące dziecko i jednocześnie pytające – „Wiesz, za co dostałeś?” i szarpią dotąd, aż dzieciak ‚trafi’ w poprawną odpowiedź.
********************************************************
@hildo, tak po nauczycielsku zakładasz, że wiesz lepiej:
„To właśnie taki relatywizm moralny, jak ten w Twoim wykonaniu, brak jednoznacznego potępienia i wyznaczenia wyraźnych granic dzieciom i młodzieży jest przyczyną owego późniejszego ?zagubienia? , o którym piszesz. Czy ty jako rodzic ?przymykasz oko? na próby oszustwa w wykonaniu Twoich dzieci? Ja na pewno nie.”
Moje dzieci są już dorosłe i mają swoje dzieci. Nigdy nie były karane, a tym bardziej potępiane (cóż za straszne słowo!). Nie było takiej potrzeby. Wychowałam je tak, jak sama zostałam wychowana – w poczuciu bezpieczeństwa i wzajemnego zaufania. Nie przymykaliśmy oczu na błędy (na pewno nie były to OSZUSTWA – jak insynuujesz). Nie przechodziły zbyt ostro fazy młodzieńczego buntu, bo nie miały ku temu powodów. Czasami z trudem, ale akceptowaliśmy ich wybory.
Kompletnie nie rozumiem Twego szastania takimi wielkimi słowami jak oszustwo, potępienie, kara, szczególnie w odniesieniu do dzieci.
To jakaś przerażająca katolicko – średniowieczna terminologia.
Dzieci nie popełniają oszustw i nie zasługują na potępienie i karę, tylko czasami kłamią i zachowują się niezgodnie z oczekiwaniami dorosłych.
Trzeba z nimi o tym porozmawiać, a nie od razu karać. Strach przed karą nakręca tylko spiralę kłamstw.
Brak zaufania do rodzica i nauczyciela ma taki sam skutek. Oczekiwane tzw. dobre zachowanie dziecka oparte o strach przed karą to tylko chwilowy i pozorny sukces wychowawczy. Ograniczanie swobody dziecka, zwracanie mu uwagi bez powodu i karanie za drobne wybryki może powodować zachowania agresywne czy skłonność do kłamstwa. Kara wywołuje strach, obniża poczucie własnej wartości, budzi lęk wobec rodzica czy nauczyciela.
Dobrze pamiętam swoich nauczycieli. Byli wśród nich tacy, których szanowałam i wstydziłam się pójść nieprzygotowana na ich lekcję, byli też i tacy, przed którymi strach mnie paraliżował i z tego strachu zapominałam ‚języka w gębie’.
Jako pedagog, musiałaś studiować również psychologię.
Twoje umiłowanie kary jako jedynego lekarstwa na wszelkie zło jest przerażające.
@hilda
5 lipca o godz. 8:18
„Winy, droga Erato, nie ponosi ten, który taką pracę pisze na zlecenie ? choć owszem, zgadzam się z Tobą, jest to nieetyczne i naganne moralnie ? lecz ten, który przedstawia ją jako własną i na tej podstawie uzyskuje nienależne mu tytuły i dyplomy.”
Winę, droga @hildo, ponosi zarówno ten, który przyjmuje łapówkę, jak i ten, który ją wręcza. Z ‚pracami zleconymi’ jest raczej podobnie.
****************************************************
„Choć pewnie zgodnie ze swoistym kodeksem moralnym Gekko, który już jako dziecko dopuszczał się fałszowania świadectw i teraz się tym publicznie chwali, winnym i tak będzie, jak zawsze nauczyciel.”
@hildo, z uporem godnym lmaniaka kompromitujesz się po raz kolejny.
******************************************************
@Albert
5 lipca o godz. 8:31
„Karać adekwatnie do wieku ? nauczyciela zwolnić, uczniowi unieważnić egzamin i wywalić z hukiem. Bo inaczej niczego się nie nauczy, co najwyżej, jak ściągać, żeby nie dać się złapać.
?Wyobraź sobie, że to Twoje dziecko ściągało. Czy wtedy również domagałabyś się bezwzględnej kary, dotkliwszej, niż unieważnienie egzaminu??
Nie wiem, jak hilda, ale ja tak. Jak inaczej nauczyć dziecko, że to jest oszustwo? I kiedy dziecko będzie wiedziało, co grozi za ściąganie, daję ci słowo, że tego nie zrobi. Przynajmniej to, któremu zalezy na edukacji.”
***************************************************
Jestem przerażona propozycjami bezwzględnych kar, nawet dla własnych dzieci.
Już zestawienie pojęć DZIECKO – OSZUSTWO jest samo w sobie niepokojące.
I to piszą ci, którzy powinni być autorytetami w kwestii wychowania.
Jakbym słyszała zakonnicę na spotkaniach przedkomunijnych. Wychowawcze rady dla rodziców – za najdrobniejsze przewinienie kara i zadośćuczynienie.
Zwykła przy tym powoływać się na zbawienną niebiańską metodę autorstwa samego Ducha Świętego:
„Rózeczką Duch Święty dziateczki bić radzi.
Rózeczka dziateczkom nigdy nie zawadzi…”
Czyżbyście Państwo (2hilda, @Albert) kończyli dobre tradycyjne katolickie szkoły?
Polecam film w reżyserii M. Hanekego „Biała wstążka” (2009, Złota Palma). Tam znajdziecie Państwo odpowiedź, do czego prowadzi bezkrytyczne i absolutne posłuszeństwo skutecznie wpajane dzieciom w tzw. dobrych rodzinach.
Skopiowałam swój wcześniejszy wpis, bo może nie czytałaś:
@hilda
3 lipca o godz. 10:55
?Jak tak prześledzić wpisy na tym ?niby? oświatowym blogu, to większość wypowiadających się tu ?znawców? oświaty to ludzie, którzy tak naprawdę nie mają z nią od strony zawodowej nic wspólnego.
Co więcej tendencyjność, jednostronność i przede wszystkim nasilenie ( agresywny, zmasowany atak wręcz na ?belferstwo publiczne?) wypowiadających się tu użytkowników typu: @Gekko, @corleone, @urzędniczka, ostatnio @Erata wskazują, że ci ludzie nie znaleźli się na tym blogu przypadkowo.
Coraz bardziej jestem przekonana, że przynajmniej niektórzy ? ci najbardziej aktywni i agresywni (można prześledzić ilość i ?jakość? ich wpisów )- działają na wyraźne zlecenie. Któż bowiem ?normalny?, pracujący zawodowo. posiadający rodzinę i jakieś ?poza -blogowe? zainteresowania miałby tyle czasu, by przebywać na tym blogu dzień i noc prawie??
******************************************************
Ja mam dużo wolnego czasu. Jestem wszak na zasłużonej emeryturze. Wnuków też niańczyć nie muszę, bo są daleko. Więc ogródeczek, ploteczki i blog oświatowy ?Polityki?. Na zlecenie, oczywiście?
Nie mniej jest wpisów @hildy niejakiej, czynnego, zapracowanego
normalnego?nauczyciela dyplomowanego, ot, choćby na ten przykład, przed końcem roku szkolnego. Bo to, że ja mam czas, to nie dziwne, ale że @hilda, pracujaca 24 h na dobę, to doprawdy cud mniemany.
I ?ERATO?. Pani @hildo z małej litery, ERATO, nie ERATA. Jaka jest różnica między tymi pojęciami, znajdzie Pani szanowna w wikipedii.
Gubi się Pani w tych swoich pseudomerytorycznych wpisach, zarzucając domniemanym zleceniobiorcom (ciekawe, kim jest zleceniodawca?) brak kompetencji i nieuzasadnione ataki na nauczycieli? Niestety, sami państwo, przynajmniej ci piszący na tym blogu, na takie traktowanie solidnie pracujecie. Zamiast odpierać ataki konkretnymi argumentami, odgryzacie się na oślep, bez sensu.
Kiedy moje dziecko było małe, kłóciło się z kolegą, czyja babcia jest lepsza. No i padł koronny argument, kompletnie nie do przebicia ? A moja babcia ma zapasowe zęby w szklance.
Twoje ?argumenty? @hildo i snucie teorii spiskowych są takimi właśnie zapasowymi zębami.
Pogubiłaś się już dawno w tych swoich nauczycielskich mądrościach.
Nauczyciele, @hildo, nie mają monopolu na wykształcenie i zdrowy rozsądek.
Na szczęście.
@hilda, 5 lipca o godz. 8:18
„Poza tym, jeśli ktoś coś komuś pisze na zamówienie, to dlaczego ma odpowiadać za ewentualne oszustwo, które popełnia „zamawiający”?
Czy gdzieś jest zabronione prawem pisanie na zlecenie?”
Rozumiem, że to przyczynek do napisania kk dla nauczycieli.
Właściwie dlaczego nie?
Dlaczego Karta ma dotyczyć tylko prawa pracy?
Przyszłościowa Karta Nauczyciela powinna być, powedzmy, w 27 księgach obejmujących kodeks karny, wykroczeń, prawo o ruchu drogowym, podatkowe, spadkowe, itd – w wydaniu dla nauczycieli.
W odróżnieniu od owego prawa dla nieuczonej pośledniejszej reszty.
Ale póki co, to proszę zamieścić publicznie ogłoszenie o treści w rodzaju:
„Otworzę każdy sejf, szybko i cicho, dojazd na miejsce kradzieży i ochrona na koszt zleceniodawcy, stawki ryczałtowe lub prowizjyjne od zysku złodzieja. Legalnie. Jestem ślusarzem z certyfikatem cechu.”
A prokurator już wytłumaczy co to jest w kk sprawstwo, współsprawstwo, poplecznictwo, pomocnictwo, podżeganie, a dokładniej sędzia wyjaśni w sentencji wyroku.
(Na głupie pytania prokuratuora proponuję odpowiedzieć obrażonym tonem: „A co, ślusarz zamków nie może otwierać na zlecenie? Jak jest popyt?”)
Erato
5 lipca o godz. 8:57
„Ograniczanie swobody dziecka, zwracanie mu uwagi bez powodu i karanie za drobne wybryki może powodować zachowania agresywne czy skłonność do kłamstwa. Kara wywołuje strach, obniża poczucie własnej wartości, budzi lęk wobec rodzica czy nauczyciela. ”
Jeszcze raz powtórzę – oszustwo na egzaminie maturalnym to nie jakiś tam drobny wybryk dziecka. Powinno zostać surowo ukarane.
Ten wątek nie jest o metodach wychowawczych, bo na te w wypadku oszukujących maturzystów już dawno za późno.
Wychowanie natomiast to umiejętnie stosowany system wzmocnień pozytywnych i negatywnych.
Kara to takie właśnie wzmocnienie negatywne, mające wytworzyć w świadomości dziecka, że jakieś działania są niepożądane. Na początku musi to kojarzyć się z nieprzyjemnymi konsekwencjami danego niepożądanego z punktu widzenia wychowawczego działania.
Nie mam pojęcia, dlaczego kara od razu skojarzyła się Tobie z biciem i znęcaniem się nad dzieckiem czy też ograniczaniem swobody dziecka.
Nigdzie nie napisałam, że umiłowałam karę jako jedyne skuteczne lekarstwo na wszelkie zło.
Natomiast złapany przeze mnie na ściąganiu uczeń – mam do czynienia z gimnazjalistami i licealistami, więc już nie są to malutkie bezrozumne dzieci – zostaje ukarany. Uczniów zawsze ostrzegam o rodzaju kary, jaki czeka ich w wypadku złapania na próbie ściągania. Zdają sobie więc doskonale sprawę z konsekwencji swojego działania. Jeżeli mimo wszystko podejmują próbę oszustwa to sami są sobie winni i nie widzę powodu, by usprawiedliwiać ich postępowanie i odstąpić od ukarania w postaci wystawienia oceny ndst. ( karą w tym przypadku nie jest szarpanie, bicie, czy ograniczanie ich swobody, co usiłujesz mi nie wiedzieć czemu wmówić).
W ogóle nie rozumiem dlaczego tak usilnie próbujesz usprawiedliwić ściągających maturzystów i dlaczego uważasz, że nie powinni ponieść żadnej kary?
To naprawdę symptomatyczne i takie typowe dla większości społeczeństwa – przyzwolenie na popełnianie oszustw i przestępstw.
W Twoim wpisie pobrzmiewają postulaty tak modnego niegdyś „wychowania bezstresowego”, polegającego na tym, że dziecku wolno wszystko. Pod żadnym pozorem nie wolno mu niczego zabraniać, ograniczać swobody i nie wolno za nic w świecie karać.
Skutki są opłakane – w Szwecji i Anglii już się z tych postulatów wycofują, bo tak wychowywana młodzież i dzieci sprawiają olbrzymie problemy.
corleone
5 lipca o godz. 11:28
„Przyszłościowa Karta Nauczyciela powinna być, powedzmy, w 27 księgach obejmujących kodeks karny, wykroczeń, prawo o ruchu drogowym, podatkowe, spadkowe, itd ? w wydaniu dla nauczycieli.
W odróżnieniu od owego prawa dla nieuczonej pośledniejszej reszty.”
Corleone – nie wiem o co Ci chodzi?
Najpierw udowodnij, że to głównie czynni zawodowo nauczyciele parają się pisaniem różnego rodzaju prac na zamówienie.
Jeśli natomiast Twoim zdaniem ogłoszenie treści „piszę prace licencjackie i magisterskie” jest przestępstwem – zgłoś je do prokuratury.
Erato
5 lipca o godz. 10:24
„Jakbym słyszała zakonnicę na spotkaniach przedkomunijnych. Wychowawcze rady dla rodziców ? za najdrobniejsze przewinienie kara i zadośćuczynienie.
Zwykła przy tym powoływać się na zbawienną niebiańską metodę autorstwa samego Ducha Świętego:
?Rózeczką Duch Święty dziateczki bić radzi.
Rózeczka dziateczkom nigdy nie zawadzi??
Czyżbyście Państwo (2hilda, @Albert) kończyli dobre tradycyjne katolickie szkoły?”
Twoje argumenty w dyskusji są tak prymitywne, że nie warto się do nich nawet odnosić.
hilda
5 lipca o godz. 11:58
„Jeżeli mimo wszystko podejmują próbę oszustwa to sami są sobie winni i nie widzę powodu, by usprawiedliwiać ich postępowanie i odstąpić od ukarania w postaci wystawienia oceny ndst. ( karą w tym przypadku nie jest szarpanie, bicie, czy ograniczanie ich swobody, co usiłujesz mi nie wiedzieć czemu wmówić).
Wydaje mi się, że ocenę uczeń otrzymuje za to, co wie i potrafi, a nie za ściąganie.
Ściąganie należy do kategorii szkolnych wykroczeń i za to uczeń powinien otrzymać obniżoną ocenę z zachowania. Niestety, stawianie uczniom ocen za ściąganie i brak pracy domowej jest nagminne.
Ocenia się za coś, więc jak można ocenić coś, czego nie ma. Od tego jest właśnie ocena z zachowania – stosunek do obowiązków szkolnych.
********************************************************
@hilda pisze dalej:
„W ogóle nie rozumiem dlaczego tak usilnie próbujesz usprawiedliwić ściągających maturzystów i dlaczego uważasz, że nie powinni ponieść żadnej kary?
To naprawdę symptomatyczne i takie typowe dla większości społeczeństwa ? przyzwolenie na popełnianie oszustw i przestępstw.”
Nigdzie nie napisałam, że usprawiedliwiam ściągających maturzystów. Uważam jednak, że unieważnienie egzaminu jest wystarczającą karą. Poza tym – Ne bis in idem…
****************************************************
„W Twoim wpisie pobrzmiewają postulaty tak modnego niegdyś ?wychowania bezstresowego?, polegającego na tym, że dziecku wolno wszystko. Pod żadnym pozorem nie wolno mu niczego zabraniać, ograniczać swobody i nie wolno za nic w świecie karać.”
Dzieci dobrze się wychowuje poprzez dobry przykład. Uczciwy rodzic raczej nie wychowa nieuczciwego dziecka, choć, jak wszędzie, zdarzają się wyjątki. Bezstresowe wychowanie może być mądre albo głupie.
*************************************************
@hilda do @corleone
5 lipca o godz. 12:03
„(…) nie wiem o co Ci chodzi?
Najpierw udowodnij, że to głównie czynni zawodowo nauczyciele parają się pisaniem różnego rodzaju prac na zamówienie.”
No to jeszcze raz (@corleone, wybacz):
Erato
4 lipca o godz. 22:15
W ubiegłym roku Gospodarz na swoim blogu napisał:
?Głos Nauczycielski? ujawnił, że w internecie można znaleźć oferty przygotowania teczki awansu za opłatą Specjaliści od teczek przygotowują na życzenie dowolne opisy osiągnięć zawodowych. Zmyślają jak z nut. Tak dobrze, że komisja nie ma prawa się przyczepić. Papier jest cierpliwy, więc jak nauczyciela stać, można z niego zrobić choćby Korczaka. Podobno tysiąc złotych wystarczy??
W tekście są linki do artykułów z ?Głosu?:
http://chetkowski.blog.polityka.pl/2011/04/16/lewe-teczki-awansu/
No, nie wiem, czy ktoś oprócz nauczyciela byłby w stanie przygotować ‚teczkę awansu’…
hilda
5 lipca o godz. 11:58
Popieram!!
Dziecko i dorastająca młodzież musi znać GRANICE do jakich mogą się posunąć. Wyraźnie oznaczone i konsekwentnie egzekwowane.
Skoro na straży nie stoi moralność wrodzona, ani nabyta na katechezie, to musi stanąć belfer i przepisy….
„Zero tolerancji” przez pokolenie dałoby efekty.
Niestety, w skomercjalizowanym świecie to niemożliwe, choć dzieci milionerów również bywają relegowane ze szkół prywatnych, za łamanie ZASAD….
@hilda
5 lipca o godz. 12:22
„Twoje argumenty w dyskusji są tak prymitywne, że nie warto się do nich nawet odnosić.”
Lepiej mieć prymitywne argumenty, niż nie mieć ich wcale.
Strata czasu i atłasu na mielenie bzdur.
Oszust belferski tak długo idzie w zaparte, rżnie głupa, czy udaje durnia, powtarzając w kółko bzdury, bo liczy na zmęczenie materiału.
Ilez można dowodzić, że białe jest białe.
Komisja która nie pilnuje i nie stwarza warunków dla samodzielnego pisania egzaminu wbrew regulaminowi egzaminacyjnemu i swoim płatnym obowiązkom, to zwykli oszuści. Nie płaci im się za „pobyt” ale za pracę, która polega na aktywnym zapewnieniu samodzielnego pisania i były tu już cytowane odnośne regulaminy dla belfrów z komisji. Naruszenie tego to dyscyplinarka i tyle.
Ściąganie przez uczniów to taki sam nieetyczny i oszukańczy występek, ale bezpośrednio ‚paragrafu’ na to nie ma. I to cała, nieistotna różnica.
O kwestii norm moralnych i deontologicznych regulujących odpowiedzialność za uczciwą i rzetelną pracę oraz za wychowanie dzieci w szkole nie ma co mówić.
Związki belferskie odrzuciły możliwość kierowania się przez belfrów jakimkolwiek kodeksem etyki – i to wyjaśnia wszystko.
Bicie piany na młyn belferskich ściemniaczy i generatorów mgły, dyskusją o przestępczości przestępstw, jest tylko i wyłącznie stratą czasu, który wymagany jest jedynie na wykrywanie i ściganie przestępców.
A nie na rozmywanie i podmywanie praworządnej Polski.
@hilda, 5 lipca o godz. 12:03
„Corleone – nie wiem o co Ci chodzi?”
Chodzi mi o to właśnie, że nie wiesz o co chodzi.
A detalicznie:
W poście z [5 lipca o godz. 11:28] komentuję zacytowany fragment, w którym nauczyciel (Ty, @hilda) poddaje w wątpliwość, że ktoś, kto na zamówienie pomaga w przestępstwie, nie podlega prawu.
Jeszcze raz przytaczam:
@hilda, 5 lipca o godz. 8:18
„Poza tym, jeśli ktoś coś komuś pisze na zamówienie, to dlaczego ma odpowiadać za ewentualne oszustwo, które popełnia „zamawiający”?
Czy gdzieś jest zabronione prawem pisanie na zlecenie?”
Owszem, podlega.
W zależności od indywidualnej sytuacji można to zakwalifikować wg kk jako współsprawstwo, pomocnictwo a w pewnych sytuacjach podżeganie.
(I o tym jest mój przykład z… muzykiem)
„Najpierw udowodnij, że to głównie czynni zawodowo nauczyciele parają się pisaniem różnego rodzaju prac na zamówienie.”
Niczego nie muszę udowadniać, bo nie miałem tutaj na myśli piszących na zlecenie, ale rozumienia prawa przez nauczyciela (Ciebie).
Natomiast w odniesieniu do piszących nauczycieli, nawet jeżeli nie byliby ?głównie?, (są tacy, sami o tym mówią!) to weź pod uwagę, że uczeń nie tylko uczy się w szkole literek i prawa Coulomba, ale również zachowań społecznych.
I jakich zachowań uczy się od nauczyciela, który sprzedaje gotowce na egzamin a kupuje gotowca do dyplomowania?
Jakiej logiki użyjesz wobec ucznia, który to widzi?
Że „co wolno wojewodzie”?
A może gdzieś środowisko nauczycielskie odcięło się od tego procederu? Zaprotestowało?
Np. tak głośno i prężnie, jak w temacie ratowanie poratowania?
Gekko
5 lipca o godz. 13:39
„Komisja która nie pilnuje i nie stwarza warunków dla samodzielnego pisania egzaminu wbrew regulaminowi egzaminacyjnemu i swoim płatnym obowiązkom, to zwykli oszuści. Nie płaci im się za ?pobyt? ale za pracę, która polega na aktywnym zapewnieniu samodzielnego pisania i były tu już cytowane odnośne regulaminy dla belfrów z komisji. Naruszenie tego to dyscyplinarka i tyle.”
Zgadzam się – najpierw trzeba jednak udowodnić bezsporną winę. Jak pisałam nie wszystko da się przewidzieć i nie zawsze mimo najlepszych chęci i wysiłków można przyłapać kogoś na ściąganiu.
Jeśli mimo to oszustwo wyjdzie na jaw i okaże się, że to ściągający nie zastosowali się do regulaminu egzaminacyjnego korzytsając z niedozwolonej pomocy to również oni powinni zostać przykładnie ukarani, a nie rozgrzeszeni tym, że jakoby to komisja ich nie dopilnowała.
Jeśli natomiast komisja ze szkoły w Sierpcu jest rzeczywiście winna zaniedbań, to oczywiście jej członkowie powinni ponieść konsekwencje.
Gekko
5 lipca o godz. 13:39
„Ściąganie przez uczniów to taki sam nieetyczny i oszukańczy występek, ale bezpośrednio ?paragrafu? na to nie ma. I to cała, nieistotna różnica.”
Może najwyższa pora, żeby się w końcu znalazł na to paragraf?
Inaczej oszukańczy proceder kupowania prac licencjackich, magisterskich, doktorskich nawet będzie kwitł w najlepsze.
Z całą stanowczością powtórzę – również oszukujący maturzyści powinni zostać ukarani i to unieważnieniem całego egzaminu, może nawet bez prawa poprawy. Być może tak dotkliwa kara skutecznie odstraszyłaby w przyszłości innych potencjalnych oszustów.
@ Erato,
Przygotowanie i nasycenie „zakonne” Twojej rozmówczyni nie ulega dla mnie wątpliwości już od jakiegoś czasu.
To taka odmiana toksycznej osobowości, nieusuwalna ani farmakologicznie ani chirurgicznie.
Tym bardziej perswazją czy argumentacją.
Życzę bardziej afirmatywnych i owocnych zajęć niż obcowanie z toksyną, zasługujesz na to… hi hi 🙂
@corleone
>A może gdzieś środowisko nauczycielskie odcięło się od tego procederu? Zaprotestowało?<
1.Nauczycieli jest ponad 0,5 mln, w większości nigdzie niezrzeszonych.To co to jest za byt to "środowisko" i jak ono ma się "odciąć i zaprotestować"???;-)
2.Z tym odetnijcie się [towarzyszu;-)] to mi się tak jakoś "Człowiek z marmuru" przypomina…;-) Zupełnie nie wiem dlaczego…
3.Niejeden np.lingwista, "naukowiec",inżynier czy lekarz czy,bo dużo ich,kradnie, oszukuje, bije żonę czy męża, a nawet zabija…
Jakoś nie widzę tych "odcięć" stosownych "środowisk" i słusznie – nie czuję się odpowiedzialny za jakiegoś faceta czy kobitkę, których na oczy nie widziałem i o których nie słyszałem nawet…;-)
4.W kwestii takich zjawisk jak oszustwa egzaminacyjne(są wszędzie!) najlepiej działają jednak stosowane w krajach cywilizowanych (!) baaardzo surowe kary dla każdego (zdający i nadzorujący) złapanego, a nie umoralnianie, które jest tylko dodatkiem.
To nie zabójstwo w afekcie – każdy sobie może potencjalne zyski i straty wykalkulować!!!
@corleone
Nie jest zakazane ani zamawianie ani pisanie prac na zamówienie. Jest zakazane i karalne użycie takiej pracy dla wyłudzenia tytułu!!! Jeśli piszącemu nie udowodni się, że wiedział dokładnie(!) do czego praca ma służyć, to ukarać go się nie da. I to by było na tyle;-)
„również oni powinni zostać przykładnie ukarani, a nie rozgrzeszeni tym, że jakoby to komisja ich nie dopilnowała”
– – –
Jest dokładnie odwrotnie, niż toksycznie insynuujesz.
To Ty usiłujesz rozmyć i zrelatywizować jawne i bezczelne oszustwo niedopilnowania przez belfrów, odrębną winą uczniów.
Jeśli ktoś pilnować nie chce czy nie umie, nie musi pracować w komisji. Jeśli podpisał, że dopilnuje, to bierze na siebie odpowiedzialność za wynik.
Na szczęście tak mówi prawo, któremu Twoje wykręty i pokrętne manipulacje nic nie mogą zrobić, a przeciwnie.
Jeśli masz przekonanie, że jesteś w tym kręceniu sprytna, to znaczy tylko że nie zostałaś jeszcze przyłapana, a to właśnie rozzuchwala.
Nawet prowincjonalny prokurator poradzi sobie z takimi jak Twoje wykrętami w try miga.
@hilda
Zgadzam się z Tobą. Maturzyści są pełnoletni i powinni ponieść karę.
Jeżeli zawinią nauczyciele, to również kara ich nie może ominąć
@ Gospodarz
Głosy w dyskusji, zainicjowanej Pana wpisem, wypowiadane przez belfrów budzą grozę.
Widać, jak bardzo i doszczętnie cynicznie są skłonni przyznać swe oczywiste przestępstwo, ale tylko w towarzystwie (czyli w kontekście) „współpowieszonych” uczniów.
To straszne pokłosie wyzucia z wszelkich norm prawnych i etycznych.
Uważam, że to Pan, jako etyk i publicysta, współodpowiada za taki, jako żywy, obraz środowiska.
Może więc pora i warto, aby to Pan właśnie (jako etyk i praktyk egzaminator) ponownie dał przykład godnej i etycznej postawy, prostując tę własną pokrętną i nieprawdziwą wykładnię roli pracy belfra w komisji:
„Niektórzy uważają, że nauczyciel pracuje tylko wtedy, gdy prowadzi lekcje, a wszystko inne to nie jest praca. Jednak większość nauczycieli ciężko pracuje także poza swoimi lekcjami, np. c z u w a j ą c nad przebiegiem egzaminu maturalnego, Sam uczestniczę jako przewodniczący zespołu bądź członek, więc wiem, że to ciężki kawałek chleba. Dlatego denerwuję się jak chomik w kołowrotku, gdy ktoś nie traktuje mojego wysiłku jako pracy, tylko w m a w i a mi, że nauczyciele wyrabiają jedynie pensum i nic więcej.
Jeśli nauczyciele pracują tylko w ramach pensum, to kolegom z Sierpca nie można n i c z e g o zarzucić.”
Otóż to wszystko nieprawda i manipulacja.
Praca w komisji jest wynagradzana odrębnie od pensum (jako nadgodziny dydaktyczne, jeśli czas egzaminu przekracza wymiar pensum) i jako uczestnik nie mógł Pan mieć co do tego wątpliwości, jakie Pan sugeruje jako wykręt. Niegodne jest też insynuowanie, że ta rzekoma nieświadomość przeczy słuszności zarzutów spoza środowiska co do wymiaru i traktowania czasu pracy przez belfrów, jest dokładnie odwrotnie, zwłaszcza w świetle tego, co Pan tu pisze o nauczycielach.
Praca bowiem belfra w komisji maturalnej, czy w ramach pensum czy nadgodzin, jest, zgodnie z obowiązującym prawem, opłacanym przez podatnika czasem pracy i żadne wykręty (nawet ironiczne), że się nie wie, że to praca wiążąca umową nie pomogą.
Zachęcają tylko ‚koleżeństwo’, jak widać, do dalszych publicznych i żenujących krętactw.
Z uszanowaniami – adekwatnie.
Złodziej ukradł ale zapudłowali policjanta. Bo podpisał i nie upilnował. Co za jełop.
„A wszystko przez to, że 30 uczniów ściągało na maturze z chemii, co wykryto dopiero w Warszawie (ok. 130 km od Sierpca).”
Jak to „wykryto”? W jaki sposób? Stwierdzono tylko na podstawie przejżenia prac? Zaobserwowano, że w kilku, czy nawet kilkudziesięciu pracach znalazły się podobne, a może nawet identyczne, odpowiedzi?
To nie jest żaden dowód. Ani na to, że uczniowie ściągali, ani na to, że komisja źle pilnowała. Co najwyżej można mieć podejrzenia. Ale dowodów nie ma. Nikt zatem nie powinien zostać ukarany w myśl zasady ‚lepiej nie ukarać winnego, niż ukarać niewinnego’. Jeśli ktoś został ukarany, to mogę to skwitować stwierdzeniem: „dziki kraj”.
Oczywiście PODEJRZENIA są uzasadnione i można je wziąć pod uwagę na przyszłość: zmienić metody kontroli uczniów, ew. zmienić skład komisji. Ale podejrzenia nie są uzasadnieniem dla jakichkolwiek kar, ani dla komisji, ani dla uczniów.
Uczy się uczniów myślenia ‚pod klucz’, czyli aby myśleli jednakowo. Nic dziwnego, że piszą identycznie. Może ci nie mieli szczęścia i pisanli nie pod ten klucz co trzeba.
@hilda
5 lipca o godz. 14:53
„Z całą stanowczością powtórzę ? również oszukujący maturzyści powinni zostać ukarani i to unieważnieniem całego egzaminu, może nawet bez prawa poprawy. Być może tak dotkliwa kara skutecznie odstraszyłaby w przyszłości innych potencjalnych oszustów.”
Jak można być nauczycielem, nienawidząc uczniów. Jak można nie dać młodemu człowiekowi drugiej szansy – odebrać prawo do poprawy. Nawet największy zbrodniarz ma prawo do obrony…
*****************************************************
„Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.”
Mt 18,21-35:
„Strata czasu i atłasu na mielenie bzdur.”
„Ilez można dowodzić, że białe jest białe.”
„Ściąganie przez uczniów to taki sam nieetyczny i oszukańczy występek, ale bezpośrednio ?paragrafu? na to nie ma. I to cała, nieistotna różnica.” Napisał Gekko.
A ja napiszę, to się nazywa relatywizacja, a do dwóch zdań wyżej przytoczonych; i vice versa.
Zauważanie jednych myśli, a pomijanie innych, jest bardzo wygodne, bo a nuż trzeba by zmienić wnioski.
Znowu napiszę jak to się nazywa; manipulacja!
Jeżeli udowodni się winę komisji to wszystkich nauczycieli powinno się ukarać zgodnie z prawem a nie widzi misiem oburzonych.
@hilda, masz rację.
Jestem raczej bierną forumowiczką, ale krew mnie zalewa, kiedy czytam wpisy niektórych osób mieniących się nauczycielami. Aż chciałoby się powiedzieć –
– Drodzy Pedagodzy, kto z Was nigdy w życiu nie ściągał, niech pierwszy rzuci kamieniem w tych młodocianych przestępców.
Przed laty mój kolega z pracy zwykł mawiać do swych uczniów: U mnie nikt nie ściągnie. Znam wszystkie wasze sposoby. Sam kiedyś też byłem uczniem.
Jak można się tak zawzinać na młodych ludzi, właściwie jeszcze dzieciaki, które tak naprawdę nie do końca pewnie rozumieją swoje ‚przestępstwo’ i żądać dla nich kar, które mogą mieć wpływ na całe ich późniejsze życie.
Cieszę się, że nie uczestniczę już w tym oszalałym życiu szkoły, gdzie nauczyciele myślą tylko o sobie. Przykro mi, że ja, była nauczycielka, muszę przyznać rację blogowiczom nie będącym nauczycielami.
Mimo wszystko wierzę, że większość nauczycieli kocha swoją pracę, lubi dzieci i młodzież i nie pozwoli, aby ich skrzywdzono.
@emerytka 1951
Słoniątka są już pełnoletnie. Same wybrały chemię jako przedmiot dodatkowy. Mogą głosować, kupować alkohol, papierochy … . Mając religię od przedszkola, dwie godziny w tygodniu, powinny wiedzieć, że brzydko i nieładnie jest oszukiwać.
Ciekawym od kiedy ich karać za ewidentne przewinienia. Może jak skończą 21 lat? Może dopiero po trzydziestce?
Otóż droga emerytko, nie wiesz w jaki sposób mogą ściągać. Bo nigdy nie korzystałas z elektronicznego wsparcia przy ściąganiu. Natomiast Ty, Michale, wypisujesz jakieś bzdury, na temat rzekomych podejrzeń. Otóż zapewniam Cię, ze to nie są podejrzenia, lecz twarde dowody. Nikt nie odważylby sie unieważnić prace maturalną jedynie na podstawie podejrzeń. W wypadku postępowania prokuratorskiego trzeba mieć niezbite dowody. A w przypadku unieważnienia prac maturalnych takie postępowanie jest wiecej niż pewne. Oczywiście, nie dotyczy ono faktu ściągania, lecz unieważnienia. Bowiem to egzaminator musi udowodnić, ze miał podstawy by pracę unieważnić. Ścigamy nie przestępców, lecz tych, którzy przestępstwo ujawnili.
Droga emerytko,
daremny trud.
Dość tu wpisów świadczących że przekwalifikowane na belferstwo zdemoralizowane mentalne pegeery, naprawdę uważają się za katechetów wyjętych spod prawa.
Przyłapani, wrzeszczą „łapaj złodzieja” i pierwsi chętni go karać.
To, że przestępcy karać innych, podopiecznych, chcą za wyniki swego przykładu, wychowania i przyzwolenia na deprawację, nie jest w ich zasięgu ani etycznym ani moralnym.
Sytuacja jest do interwencji dyscyplinarnej i rozwiązania całej tej zblatowanej szajki (plus ci, co korzystają z przywilejów a nie protestują wobec przestępstw) a nie do polemik.
To byłaby mowa wiązana do głowy barana.
Pozdrawiam.
@stary
Dlaczego z taką pogardą wyraża się Pan o młodzieży?
A może by tak o nauczycielach piszących prace za pieniądze i udzielających korepetycji swoim uczniom, których nie nauczyli w szkole
I co do tego ma religia?
stary 5 lipca o godz. 22:18
Jak ściagać to ściągać na całego. W Polsce według niektórych tumanów wszelkie standardy mają wyznaczać wynalazki Imperium Dobra.
A tam głosować na Najpotężniejszego Przywódcę na Ziemi możesz od 18 lat.
Puszkę piwa możesz kupić od 21 lat. Z tym, że we wszystkich sklepach przy kasie wisi naskrobane ręcznie zawiadomienie, że „O ile wyglądasz na mniej niż 40 lat zostaniesz poproszony o prawo jazdy.”
Legalnie mordować wolno natomiast od 17 lat. Pod warunkiem iż to mordowanie będzie dotyczyło jakichś podludzi w zamorskich krajach. Wtedy zabijanie cudzych dzieci jest legalne i bardzo dobre. Nie tylko zresztą dzieci, wszystkiego, co się pod lufę nawinie.
W przekaziorach na takich obrońców imperialnego lajfstajla mówią na zmianę „our warriors” albo właśnie „kids”.
Rekomenduję:
1/ Browar dla 21-latków.
2/ Karabin dla 17-latka.
3/ Drogie i płatne studia.
4/ Stypendia dla najemników.
Inaczej cywilizacja nam się skończy.
Emerytki będą miały w kogo rzucać kwiatkami na jakże powszechnych paradach osiedlowych. „Dzieci” z wojenki wróciły!
Bo te parady to już do was tam doszły, mam nadzieję? Przynajmniej jakś fragment cywilizacji was kopnął.
@stary
5 lipca o godz. 22:18
„Słoniątka są już pełnoletnie.(…) Mając religię od przedszkola, dwie godziny w tygodniu, powinny wiedzieć, że brzydko i nieładnie jest oszukiwać.”
Jeżeli jest Pan nauczycielem i w taki sposób wyraża się o uczniach, to brak słów.
Poza tym to chyba nie uczniowie zafundowali sobie dwie godziny religii w tygodniu. Z tego, co wiem, religia uczy o wierze, a nie o etycznym postępowaniu na egzaminie.
Gdyby zamiast niej była etyka, to może i postawa uczniów byłaby bardziej etyczna.
Obowiązkowe warsztaty z etyki przydałyby się też wielu nauczycielom.
*********************************************
@hilda – specjalna dedykacja:
Prof. Mirosława Nowak-Dziemianowicz, dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych w Dolnośląskiej Szkole Wyższej:
„Nie ma edukacji i wychowania bez zaufania i poczucia bezpieczeństwa. Jeśli między ludźmi te dwie elementarne zasady nie są zachowane, to mamy do czynienia z dominacją, przemocą symboliczną, dyscyplinowaniem, ale na pewno nie z wychowaniem i edukacją. Wychowanie i edukacja polegają na tym, że dzięki życzliwej i wspierającej obecności dorosłych, młodzi ludzie aktualizują swoje potencjalne możliwości, talenty i zdolności. Celem tych procesów jest rozwój. Dyscyplinowanie jest sprzeczne z rozwojem.”
http://www.inteligencja.edu.pl/literatura/kcik-porad/84-szacunek-i-uznanie-na-co-to-komu-psychologiczne-podstawy-motywacji-do-nauki-cz-4
emerytka 1951 5 lipca o godz. 23:38
„I co do tego ma religia?”
Podpowiadam grochem o ścianę. Alternatywą lekcji religii – podobno – w polskiej szkole ma być etyka. A tam powinno się, przynajmniej w teorii zastanawiać się, „czy brzydko i nieładnie jest oszukiwać”. Przez 2 godziny w tygodniu od pieluch do matury. Jak widać bykom pod wąsem i często brzuchatym „dzieciąteczkom” tego czasu było za mało. Z przyzwoleniem i pod parasolem rozczulonych babć na emeryturze.
@emerytka 1951
Pogardy w swoim wpisie nie zauważyłem. Każdy widzi co chce zobaczyć.
Teraz mówimy o konkretnym fakcie. Młodzież w Sierpcu chciała, poprzez oszukiwanie, zaliczyć egzamin maturalny, zwany również dojrzałości. Ponieważ są pełnoletni, należy ich za to ukarać jak osoby pełnoletnie.
Z drugiej strony, rozsławili Sierpiec. Może dostaną maleńki bonusik od burmistrza.
Na religii powinni ich nauczyć odróżniania dobra od zła. Tyle ma do tego religia.
O korepetycjach porozmawiam bardzo chętnie gdy taki będzie temat.
@S-21, 5 lipca o godz. 15:03
Ad 1. Jak trzeba było ratować karciane przywileje, to środowisko się jakoś znalazło, naraz się zrzeszyło, kułaki zielone wyciągnęło i groźby i prośby i bitwy warszawskie w zanadrzu.
Ad 2. Ja też nie wiem, dlaczego. Może to Twój idol?
Ad 3. Jak lekarz bije czy zabije żonę, to zwykle robi to prywatnie.
Jeżeli nauczyciel jedną ręką kupuje gotowca na dyplomowanie a drugą sprzedaje gotowca na egzamin to dotyczy to bezpośrednio jego pracy i obowiązków.
A jeżeli „trzecią ręką” prawi uczniowi, że ściągać i gotowców podkładać ?nielzja!? to nie wiem, czy to rozumieć jako żart, czy drwinę.
Tym bardziej, że mimo, że praktyka jest jawna i się rozprzestrzenia, środowisko (tak, jest takie coś) nie reaguje.
Ad 4. Skąd naraz tęsknota do cywilizacji? Tam rzeczywiście tak to działa.
Ale w warunkach opisanych w ad 3 działa inaczej:
Złapany na gorącym uczynku nie ma świadomości, że źle zrobił, ale: że mu się nie udało, że był za mało sprytny. (przecież belfer, który mnie złapał robi to samo od dawna i wszyscy to widzą, więc nie może mu chodzić o oszustwo, tylko o spryt)
5 lipca o godz. 15:07
(Jeśli piszącemu nie udowodni się, że wiedział dokładnie(!) do czego praca ma służyć, to ukarać go się nie da. I to by było na tyle;-)”
Hi, hi, hi, hi, hi, hi… [prokurator umarł ze śmiechu – kurtyna]
————————————————————————————————-
[wyznanie muzyka ? z dedykacją specjalną dla S-21 na dłuuugie wakacyjne wieczory]
Panie prokuratorze, ja muchy w życiu nie skrzywdziłem!
Bo to, widzi pan, wszystko przez to, że mam miętkie serce. I przez tą moją, kurna, uczciwość.
Obudzili mnie w nocy, czterech było. Szarpią mnie: „Wstawaj, człowieku, nieszczęście!” To co miałem zrobić? Się zerwałem.
Pan rozumie, ja mam takie, kurna, miętkie serce.
„Ubieraj się i zbieraj graty, nie ma czasu.”
No to się ubrałem, wsiadam do merca, potem oni. Jedziemy, mało co mówią, przejęci strasznie. Ja też przejęty, jeszcze taką bryką się nie woziłem, kurna.
Minęliśmy miasto, ten z tyłu obok mnie, cały spocony, tłumaczy: „Człowieku, musisz pomóc, trzeba zamek otworzyć”.
On myśli a ja czekam. Tylko mi zęby szczękają z przejęcia.
„Klucze mamy zamknięte w sejfie, musimy otworzyć, bo szef rano wraca. Mamy trzy godziny. Jak tu ludziom nie pomóc? Uśmiechnąłem się i mówię, że damy radę. Widzę, że odetchnęli.
Weszliśmy oknem, wyjęli latarki, bo mówią, że bez kluczy nie da się załączyć światła.
Świecili mi we dwóch, więc uwinąłem się w try miga.
Pytają ile. Ja na to: „Człowiekowi w nieszczęściu nie pomóc?” Ten wysoki, co się dotąd nie odzywał wyjął plik banknotów. Nawet nie liczył! „Bierz, nie gadaj.”
To wziąłem.
Ale wszystko oddałem na biednych. Zaraz rano, nawet nie liczyłem. Anonimowo, ja tam, kurna, o splendor nie stoję.
Wysoki skinął na spoconego. Ten mnie pod dom odwiózł, jeszcze drzwi od bryki otworzył. Jak premierowi. Tacy mili i kulturalni ludzie. A ubrani byli jak ministry.
I nowiutkim mercem zajechali.
Niemożliwe, panie prokuratorze.
Przecież tak im dobrze z oczu patrzyło… Wszystko przez to, że serce mam takie miętkie. I przez tą moją, kurna, uczciwość.
=>Hilda
zgadam się z Pani poglądami bodaj we wszystkich wpisach na tym blogu, uważam je za rozsądne i umiarkowane i trudno mi zrozumieć, że ktoś może mieć inne zdanie – taka już jestem ograniczona.
W przypadku oszukiwania na egzaminach pewnie chodzi o wybielanie siebie – kto dawniej/dziś oszukuje, ten minimalizuje to przestępstwo „u naszej kochanej młodzieży”.
I drobna podpowiedź: omijam wpisy Gekko, bo szkoda czasu na ponowne strojenie mózgu.
@stary
6 lipca o godz. 8:49
„Na religii powinni ich nauczyć odróżniania dobra od zła.Tyle ma do tego religia.”
Tak może odpowiedzieć dziecko, zapytane, po co potrzebne są lekcje religii.
Kto zatem ma nauczyć odróżniać dobro od zła tych, co nie chodzą na religię, bo i tacy w tym skatoliczałym kraju się zdarzają?
Nie wierzę, że wierzy Pan w to, co pisze. Z kolei jeśli to miał być żart, to raczej z gatunku tych, z których Polak śmieje się dwa razy – pierwszy raz, bo wypada; drugi, gdy zrozumie.
Polecam artykuł zadedykowany @hildzie:
Erato
6 lipca o godz. 7:56
**************************************************
Wciąż zastanawiam się, skąd bierze się w nauczycielach tyle niechęci do uczniów, ironii, bezduszności.
Wydawałoby się, że na fora „Polityki” dociera elita polskiego nauczycielstwa, ale skoro to jest ta elita, to co z resztą? Co z paniami czytającymi „Życie na gorąco”, oglądającymi przygody typowo polskiej rodziny w TV i na przerwach wymieniającymi się przepisami na ciasta, domowe przetwory, wiecznie narzekającymi, sfrustrowanymi… A może to właśnie one mają przynajmniej więcej empatii?
P.S.
Kiedyś na lekcji pani pani rozmawiała z dziećmi o zawodach rodziców.
Dzieciaki odpowiadały: – Moja mama lubi malować, więc została malarką. – Mój tata chciał ratować ludzi i domy, więc został strażakiem.
Jasio powiada zaś tak – A mój tata kocha zwierzęta i dlatego został rzeźnikiem.
Jak czytam komentarze; Erato, Gekka, corleone i innych „mondrali” na emeryturze, to się zastanawiam, kto was uczył myślenia, wnioskowania, logiki, czytania ze zrozumieniem, no kto? Cała nauka „k…wa jak krew w piach”, Koterski się kłania. Matko moja, za daleko macie do głowy, czy co?
Jakoś mi się skojarzyło:
„Chytrze bydlą z pany kmiecie,
Wiele się w jich siercu plecie.
Gdy dzień panu robić mają,
Częstokroć odpoczywają,
A robią silne obłudnie:
Jedwo wynidą pod południe,
A na drodze postawają,
Rzekomo pługi oprawiają;
Żelazną wić doma złoży,
A drzewianą na pług włoży;
Wprzągają chory dobytek,
Chcąc zlechmanić ten dzień wszytek:
Bo umyślnie na to godzi,
Iż się panu źle urodzi.
Gdy pan przydzie, dobrze orze –
Gdy odydzie, jako gorze;
Stoji na roli, w lemiesz klekce:
Rzekomoć mu pług orać nie chce;
Namysłem potraci kliny,
Bieży do chrosta po jiny;
Szedw do chrosta za krzem leży,
Nierychło zasię wybieży.
Mnimać każdy człowiek prawie,
By był prostak na postawie,
Boć się zda jako prawy wołek,
Alić jest chytry pachołek”.
Chytrych pachołków u nas dostatek.
Wczoraj moje miasteczko dotknął kataklizm, wobec którego (a zwłaszcza jego tragicznych skutków) inne problemy jawią się wręcz śmiesznymi… łącznie z uprawianą tu harataniną.
Pozdrawiam.
@Her, @stary, @wiesiek ta dyskusja za sprawą prymitywnych wpisów próbującej mnie sprowokować do kłótni rodem z bazaru @Erato, egzaltacji cytującej biblię @emerytki, które zgodnym chórem towarzyszą pseudointelektualnemu bełkotowi Gekko (swoją drogą w ciekawym towarzystwie znalazł się „intelektualista” Gekko -hi, hi, hi ), od dawna tonie w oparach trollowego absurdu.
Dlatego nie reaguję na wyraźne i prymitywne zaczepki trolli próbujących sprowadzić mnie do swojego poziomu.
Niemniej wam dziękuję za uwagę i poparcie mojej opinii 🙂
@corleone
Niedaleko mnie jest duży dworzec, a na nim sklep.A w sklepie m.in.noże komnadoskie (takie jaki miał Rambo), proce na metalowe kulki, kajdanki i sporo jeszcze innego sprzętu, łącznie z kijami bejsbolowymi, a i golfowe się znajdą.Sprzedaż każdej z tych rzeczy jest legalna(!!!), choć raczej nie służą jakimś aniołom…;-) Duża część z nich posłuży do zrobienia bliźnim realnej krzywdy. Jakoś nie słyszałem o prokuratorze, który by sprzedawcę chciał o współudział oskarżyć…;-) W USA podobnie jest z bronią palną jeśli formalności zostaną zachowane. Wyobraź sobie, że tak jest również w przypadku piszących prace – to prokurator ma im udowodnić, że wiedzieli(to się nazywa zasada domniemania niewinności!) do czego będą służyć. A oni nawet się nie muszą tłumaczyć bo samo pisanie to działalność legalna -jeśli myślisz inaczej to się zgłoś do prokuratury z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa jak zobaczysz stosowne ogłoszenie.Zabiją cię śmiechem
@corleone
Maturzyści są już dorośli i pełnoletni – mają po 19 i więcej lat więc odpowiadają za siebie w każdej sprawie, nie tylko w tej.
Z drugiej strony operacje typu lewe teczki czy prace dyplomowe(podobnie jak bicie żony czy męża!) nie dzieją się publicznie, więc nie sądzę by uczniowie takiego nauczyciele mieli świadomość jego „błędów” moralnych…Skądinąd w krajach cywilizowanych nie same anioły, również w szkołach, pracują i żyją.
A teraz mały eksperyment dla ciebie:
Powiedz policjantowi z drogówki, że nie zapłacisz mandatu za zbyt szybką jazdę bo wiesz, że inny(albo ten sam – wtedy twoje ryzyko jest większe!) funkcjonariusz bierze łapówki, a inny(albo ten sam!) bije żonę…;-)
Jak to zrobisz i cię wypuszczą to napisz na forum jak było…;-)
S
@S-21, 6 lipca o godz. 14:11
O maturzystach to ja nie napisałem w tym wątku ani słowa.
Kupowanie/sprtzedawanie teczek/prac przez nauczycieli a bicie żony to jednak zupełnie inne sprawy. Jakkolwiek nie spodziewam się, że tę różnicę zauważysz.
Eksperyment z policjantem zupełnie chybiony.
Jeśli miałby uwzględnić uczniów, to byłoby coś w rodzaju:
Policjant zatrzymuje mnie, pokazuje miejsce, gdzie mam podjechać, a następnie karze mnie za to, że zatrzymałem się w miejscu niedozwolonym. Więc piszę, zanim mnie wypuścili.
A o handlowaniu gotowcami wiedzą nawet sąsiadki za firanką i bezdomni na Plantach w całej okazałości przestrzeni publicznej. Więc nie przesadzaj, że to konspiracja.
@Rudy
5 lipca o godz. 22:52
„Natomiast Ty, Michale, wypisujesz jakieś bzdury, na temat rzekomych podejrzeń. Otóż zapewniam Cię, ze to nie są podejrzenia, lecz twarde dowody.”
Niby jakie?
Twoje zapewnienie, to za mało bym zmienił zdanie. 😉
Michale
To nie ciebie trzeba przekonać, lecz prokuratora. Wierz mi, to trudna sztuka. Cwiczylem to w ub. roku. Tym bardziej, ze trzeba to wytłumaczyć komuś, kto nie jest chemikiem.
@Rudy
Poziom argumentacji normalnie powalający 😉 . Nie ma to jak odwołanie się do swojego własnego autorytetu. Wiara w niego powinna dyskutantowi wystarczyć. No jasne! Czemu się dziwię? Wszak rozmawiam z nauczycielem. I jak tu nie ufać stereotypowemu skrzywieniu zawodowemu polegającemu na traktowaniu ludzi z góry, niby tępych uczniów (bez względu na wiek, zawód czy nawet na stanowisko prokuratora) ? 😉
Biedni uczniowie… 😉
Ktoś „zawstydził” maturzystów z sierpca: http://www.portalmaturzysty.pl/aktualnosci/byly-przecieki-na-maturze-z-matematyki-cke-zawiadomila-policje,1644,1.html Jak to mozliwe, że komisja nie zauwazyla, nie tylko, ze robi zdjecie, ale ze korzysta z internety w komórce?