Ilu nauczycieli pożegnaliśmy?

W Łodzi i okolicach zwolniono 500 nauczycieli, w całym kraju 7,5  tysiąca. W mojej szkole pożegnaliśmy dwie osoby, kilka innych nie będzie miało całego etatu. Jednocześnie tu i ówdzie jest sporo vacatów na pojedyncze lekcje. Nie można ich dać jako nadgodzin, gdyż organ prowadzący zbiera te godziny i przydziela pracownikom, którym brakuje do etatu. Dla jednych dobrze, dla innych źle (zob. info o zwolnieniach w Łodzi i w kraju).

W zawodzie wykształca się nowy typ belfra: nauczyciela uzupełniającego etat w kilku miejscach. Biega on od szkoły do szkoły i w ten sposób ciuła godziny do pensum. Dyrekcja stara się, aby do klasy nie trafiło zbyt wielu takich nauczycieli, gdyż są oni w szkole tylko jedną nogą. Wciąż w biegu, aby zdążyć do następnej placówki. Nigdzie nie mogą zostać na dłużej, porozmawiać z uczniami, poświęcić im więcej uwagi, bo przecież trzeba zdążyć na lekcje w drugim miejscu.

Takie ganianie męczy zarówno nauczycieli, jak i uczniów. Pracownikowi przybywa obowiązków, podwaja się liczba rad pedagogicznych, konsultacji, pracy w komisjach itd. A pensja nie rośnie, do tego dochodzi brak pewności, czy w przyszłym roku będą godziny. Osoby uzupełniające etat są bowiem na pierwszym miejscu do zwolnienia. Poza tym miejscowi nauczyciele obawiają się, że dochodzący chce ich wygryźć z posady. Trudno o lepszą drogę do konfliktów, wypalenia zawodowego i wyobcowania. Uczniowie też się męczą z takim nauczycielem. Muszą pamiętać, kiedy jest w szkole, a bywa rzadko, np. trzy razy w tygodniu między 10 a 12 w poniedziałek, w środę od 14 do 15 i w piątek na dwóch pierwszych lekcjach.

Spotykam w księgarniach znajomych nauczycieli z różnych szkół. Pierwsze pytanie, jakie pada, dotyczy godzin. Czy masz cały etat? Ilu nauczycieli u was zwolniono? Czy są jakieś wolne godziny? Każdy szuka, gdzie się da. Ludzie dzwonią też bezpośrednio do szkoły, a sekretarka do znudzenia powtarza, że nie ma żadnych wolnych miejsc. Brakuje nawet dla naszych nauczycieli, więc proszę się nie fatygować. Nic nie ma. Zwolnienie oznacza często koniec przygody ze szkołą. Żegnamy kolegów coraz częściej na zawsze.