Nauczyciele dają zarobić

Tyle się mówi o odebraniu nauczycielom wakacji, ale w ogóle nie myśli się o skutkach tej decyzji. Ostatnio znowu wędruję po Suwalszczyźnie i wszędzie widzę kolegów po fachu. Wczoraj skorzystałem z paru atrakcji – ani drogich, ani tanich, takich w sam raz na nauczycielską kieszeń. Wdałem się przy okazji w rozmowę z gospodarzem. Kiedy powiedziałem, że jestem nauczycielem, usłyszałem, iż co roku mają tu zatrzęsienie nauczycieli. Gdyby nie ta grupa zawodowa, poszliby z torbami.

Chętnie pojechałbym na urlop nad południowe morze. Jednak trzeba liczyć się z kosztami. Szczególnie gdy ma się długi urlop. Gdyby nauczyciele mieli urlop, jak moi przyjaciele, dwutygodniowy, i taki sam w innym terminie, to staraliby się go w pełni wykorzystać. Raczej nie spędzaliby go w Polsce. Ryzyko, że trafi się na złą pogodę, jest w naszym kraju zbyt duże. Dwutygodniowy urlop trzeba by spędzić przynajmniej w Chorwacji.

Nauczyciele spędzają swój urlop na Suwalszczyźnie. Pogoda w tym roku kiepska: to deszcz, to chmury, raz w tygodniu pełne słońce. Nikt jednak nie narzeka, bo przecież mamy dwa miesiące wakacji. Jak nie wyjdzie w lipcu, to uda się w sierpniu. Jak pogoda wypędzi z Suwalszczyzny, to pojedzie się w Bieszczady. Nauczyciele z radością spędzają wolne dni nad polskimi jeziorami, morzem czy w górach i nie przejmują się złą pogodą. A ludzie żyjący z turystów cieszą się, że przynajmniej na tę grupę zawodową zawsze mogą liczyć. Może nie są to złoci klienci, ale zawsze coś. Lepszy rydz niż nic. A gdyby nie było wakacji, byłoby nic.