Szkoła szeroko zamknięta

MEN propaguje ideę Otwartej Szkoły. Katarzyna Hall informuje o tym na swoim blogu (zob. wpis). Stosowne ogłoszenia można też przeczytać na stronie ministerstwa (zob. info). Przydałoby się jednak coś więcej niż ogłaszanie konkursu i żonglowanie pięknymi słowami. Szkołami należałoby porządnie potrząsnąć, aby naprawdę otworzyły się dla lokalnych społeczności. Konkurs i pobożne życzenia niewiele zmienią.

Przy wielu szkołach wyrosły piękne boiska. Niestety, skorzystać z nich mogą tylko uczniowie w czasie lekcji. Nauczyciel musi patrzeć, aby dzieci nie zniszczyły majątku szkoły. W moim liceum boisko jest w kiepskim stanie, jednak dzieci z okolicznych kamienic także nie mogą tu grać. Mogłyby przecież zrobić sobie krzywdę. Metalowy płot i mur, jaki wybudowano wokół boiska, są tak wysokie, że mogłyby znaleźć się w Księdze rekordów Guinnessa. W wielu placówkach jest podobnie. Ostatnio pisałem, że moja podstawówka wita wszystkich informacją, iż po godz. 18.00 przebywanie na terenie szkoły jest zabronione. To i tak dobrze, inne placówki w wakacje w ogóle nie wpuszczają.

Współpraca z lokalnym środowiskiem dobrze prezentuje się w teczkach, jakie nauczyciele tworzą dla potrzeb swojego awansu. Każdy z nas udowadniał przed komisją, jakie to korzyści odnoszą okoliczni mieszkańcy z istnienia szkoły. Wszystko to, niestety, bujdy na resorach. Szkoły są zamknięte i niedostępne. Trzeba być uczniem, aby móc wejść i korzystać. Do tego tylko i wyłącznie w czasie lekcji albo w ramach kół zainteresowań. Okoliczni mieszkańcy ani na boisko nie wejdą, ani książek nie wypożyczą, ani prasy nie poczytają, w ogóle nic nie jest dla nich. Nic dziwnego, że pałają do miejscowej szkoły agresją. Dyrekcja mojego liceum nieraz ostrzegała uczniów, aby unikali wychodzenia ze szkoły w pojedynkę, uważali na miejscowych, nie dali się wciągnąć w bramę itd.

Panią minister zachęcam, aby niespodziewanie odwiedziła parę szkół w Polsce. Niech w teren ruszą też ministerialni urzędnicy. Zobaczą wtedy na własne oczy, jak w praktyce wygląda idea otwartości szkół. Daję głowę, że większość będzie zamknięta na cztery spusty. A gdyby jakieś dzieci weszły na teren boiska, to zostaną przegonione. Nie dla psa kiełbasa, nie dla dzieci szkolne boiska. Trzeba poczekać do 1 września i na lekcje wychowania fizycznego.