Liczymy średnie
Niektóre przedmioty mogą się wydawać niepotrzebne, jednak uczniowie bardzo je cenią. Dzięki np. religii czy wiedzy o kulturze mogą bowiem podnieść średnią i przekonać w ten sposób rodziców, że świadectwo nie jest najgorsze. Wprawdzie z języka polskiego, geografii i chemii tylko dostateczny, z matematyki, fizyki i biologii jedynie dopuszczający, ale średnia wychodzi całkiem przyzwoita, np. trzy i pół. A wszystko dzięki szóstkom z kilku jakże ważnych przedmiotów. Gdyby nie celujące z przysposobienia obronnego, religii i wuefu, średnia byłaby poniżej trzech, a to już boli.
Uczę etyki, czyli jednego z kilku przedmiotów, które pełnią rolę koła ratunkowego. Gdybyśmy więc chcieli je zlikwidować, to musimy coś uczniom dać w zamian, inaczej średnia spadnie nam na łeb na szyję. A tego byśmy przecież nie chcieli. Uczniowie bowiem powinni uczyć się dobrze (w wymiarze średnim, oczywiście), dlatego trzeba wymyślać takie dyscypliny, aby to było możliwe. Uważam, że na jeden przedmiot trudny, np. matematykę, powinny przypadać dwa łatwe, np. religia i wiedza o kulturze. Wtedy jest szansa, że średnie oceny będą dobre, nauczyciele zadowoleni, a rodzice dumni ze swoich pociech.
Liczę teraz średnie w mojej klasie. Z radością odkryłem, że prawie wszyscy uczniowie mają po dwie-trzy szóstki. A zatem nawet dwie dopuszczające z innych przedmiotów nie pozbawiają nikogo szansy na średni wynik w postaci oceny dobrej. Oczywiście, średnia średniej nierówna, ale miło jest się pochwalić, że rok możemy zaliczyć do udanych. W końcu średnia klasy powyżej czterech to nie jest byle co.
Komentarze
Ze srednia to jest tak ze jak jest policzona „ze wzoru” to nic niczego nikomu nie mowi. Jak moj sadaid bije zone co dzien a ja nie bije w ogole, to srednio milemy nasze zony 3 razy w tygodniu.
Lekarze, ekonomisci, sportowcy dawno doszli do wnisoku ze sredniej nei mozna liczyc „ze wzoru”. Statystyka ma cale narecze metod do liczenia „rzetelnej” sredniej. Nei bede sie tu wdawal w rozwazania matematyczne, skadinad pasjonujace, podam tylko sposob najproszy:
1. Dane sie sortuje
2. Odrzuca sie k najlepszych danych i k najgorszych
3. Do pozostalych danych stosuje sie normalny wzor.
Taka srednia nazywa sie po angielsku „k-trimmed median” i uwaza sie ze niesie ona znacznie wiecej informacji o zjawisku (w tym przypadku – uczniu) niz „zwykla” srednia.
Tak na oko, stosowanie takiej sredniej mogloby wyeliminowac owe „kola ratunkowe” i troche lepiej przedstawic rzeczywiste osiagi ucznia.
To przysposobienie obronne jeszcze jest?
Pobór powszechny łatwiej było znieść, niż ten anachroniczny przedmiot zlikwidować. Niesamowite. No, ale skoro są nauczyciele od tego przedmiotu, to się im uczniów i pensje znajdzie. W końcu wiadomo komu i czemu ma szkoła służyć. Zatrudnianiu i nauczycielom.
A skąd się bierze, że jedne przedmioty są łatwe a drugie trudne?
Przecież matematyka też może być łatwa. Wystarczy mało wymagać.
Wiedza o kulturze, tak na oko powinna być trudniejsza od polskiego.
Bo na czym trudność polskiego polega? Czytać wystarczy a to przyjemność przecież. Gdyby nie ortografia, to pisanie też przyjemne czego Facebook i inne portale społecznościowe dowodzą.
A wiedza o kulturze, jak na poziomie, to bardzo rozległa dziedzina.
Bo polski, historia, muzyka, historia sztuki. Kino, teatr, malarstwo, rzeźba.
Dziwna jest ta nasza szkoła.
No właśnie, ale co ma zrobić biedny uczeń w szkole, w której nawet „michałki” traktowane są śmiertelnie poważnie?
Gospodarzu, z przyjemnością czytam Twój blog, masz w dorobku wiele mądrych tekstów. Spełniasz niezwykle istotną rolę społeczną. Bo belferblog to jedno z nielicznych miejsc, gdzie nauczyciele mogą się wypowiedzieć. Jednakże tym razem, moim zdaniem, gonisz w piętkę. Piszesz o bzdurze. Wolałbym przeczytać, i podyskutować, na Twoim blogu np. o tym, że w gimnazjum i liceum jest 1(!!!) godzina fizyki i chemii tygodniowo a maturę z polskiego może zdać każdy debil!!! I temu poświęcaj swoje mądre teksty, a nie czemuś (jak dziś), co oczywiście jest bzdurne, ale tak naprawdę nieważne.
Parker pisze;
„A wiedza o kulturze, jak na poziomie, to bardzo rozległa dziedzina.
Bo polski, historia, muzyka, historia sztuki. Kino, teatr, malarstwo, rzeźba.”
Tylko to wszystko, co wymieniłeś jest nauczane właśnie na j. polskim. Język polski nigdy nie był tylko nauką czytania i pisania, ewentualnie elementów historii literatury.
Ale piszę chyba oczywistości. 🙂
A.L. pisze: 2011-06-14 o godz. 17:11
o ?k-trimmed median?
Oj, bo się w szkole krew poleje. Statystyka to bardzo ostra maczeta i może byc bardzo niebezpieczna.
Cały widz polega na tym (o ile tym razem właściwie odczytuję endemicznie polsko-dostojewskie ironie Autora lub też ich brak), że przedmioty szkolne dzielą sie na „trudne” i „łatwe”. Autor specyficznie wymienia matematykę jako przedmiot „trudny” a „religię” jako łatwy. Rozwiązaniem nie może być zatem liczenie średniej arytmetycznej, gdyż ona przydziela równe wagi wszystkim składnikom.
Na marginesie, w moich czasach licealistów runtnowo gnębiono także średnimi geometrycznymi, harmonicznymi i medianą. Powiedzenie, że średnią liczymy „ze wzoru” wywołałoby bardzo ździwione i trochę przestraszone wzniesienie brwi ucznia oraz zaniepokojone pytanie, o który wzór nam chodzi?
Sortowanie i odrzucanie jest dopuszczalne IMHO tylko i wyłącznie wtedy, gdy:
a) wiemy CO sortujemy (a jak Autor pisał, w edukacyjnym koszyku są różne owoce a nawet i kartofel może się trafić)
b) wiemy, z JAKIEGO POWODU odrzucamy
Proszę A.L. o napisanie dla mnie scenariusza następującej rozmowy:
Ja: Producent czujnika pracujacego w rozruszniku serca.
Rozmówcy: Rodzina pacjenta, dyrekcja szpitala, adwokat rodziny pacjenta.
Powód rozmowy:Rozrusznik zawiódł ze skutkiem śmiertelnym dla pacjenta i ustalono, że przyczyną był mój czujnik.
Cel rozmowy: Przekonać rozmówców, że moja kontrola jakości była wystarczjaca.
Należy użyć następujące zdanie: „Analizując dane w czasie kontroli jakości naszych czujników podczas liczenia średniej rutynowo odrzucamy k najgorszych wyników”.
Czujników do rozruszników serca nie produkowałem, ale czujniki do samochodowych hamulców jak najbardziej.
To było napisane na powaznie, czyli nie po polsku. A teraz po polsku. Proszę zaproponować mechanizm „odrzucania skrajnych przedmiotów” przed policzeniem średniej. Czyżby pojedynek na wskaźniki do tablicy pomiędzy nauczycielami na szkolnym korytarzu? Wyścigi w workach? Zapasy w brodziku z kisielem? Biuściasta katechetka w t-shircie pokonująca chudego matematyka!
Doradzałbym zatem użycie średniej arytmetycznej-ważonej z różnymi wagami przypisanymi różnym przedmiotom. Wagi przedmiotów także ustala się metodą turnieju zapasów w kisielu pomiędzy nauczycielami danej szkoły.
Dzisiaj odpuszczam Gospodarzowi.
Powaliła mnie bowiem wiedza, którą posiadłem ze wpisu aktualnego (haha, jak to szczytnie wejść w jej posiadanie, nie ma porównania ze zwykłym wiedzeniem – posiąść, to coś więcej niż (u)wieść!!!).
Nie wiedziałem, że Gospodarz uczy etyki!
Teraz już wiem, w czym brałem udział, polemizując ze wpisami.
Otóż – gwałciłem etykę i to u samego źródła !!! 😉
No proszę – było i posiadanie i u-wiedzenie i to ostatnie.
Przejdę więc do mniej wyczerpującej części komentarza.
Zgadzam się ze spostrzeżeniami zarówno parkera, jak i A.L.
Konkluzja taka, że w chorym systemie każde narzędzie staje się swoją karykaturą. Nic nowego.
Tablica multi = zarobek dla stryja (i to cały zysk)
Średnia = wymówka dla partaczy, kryjących papierem tępaków.
Religia = wyzucie z etyki.
Etyka = wiara, że nas nie tyka.
Ewaluacja = niezblatowanych lustracja.
Motywacja = kpina z małolata – murzyna (funkcja, nie rasa!)
I tak dalej, ad libitum.
Zastanawia mnie więc, jak to jest ze średnią ocen nauczycielskich. Jak ta karykatura systemowa funkcjonuje wobec własnych rodzicieli.
Gospodarz wspomniał uprzednio, że jest zdolny, w pewnych warunkach drogowych (!), do czynów, zagrożonych „pozbawieniem prawa wykonu zawodu n.”
Zastanawia mnie, co takiego może zachwiać takim prawem.
Jakie wyniki, czyny, średnie zawodowe.
Nie spotkałem się bowiem ani z prawnym pojęciem „prawa wykonywania zawodu nauczyciela” szkoły powszechnej ani też kryteriami odebrania takiego prawa.
Proszę mnie oświecić, o co chodzi.
Tymczasem, pozostaje domniemanie, że to ETYKA nauczyciela etyki mogła taką ewentualność „utraty prawa” nasunąć.
Szkoda, że belfrom myśl o granicach deontologicznych ujawnia się z okazji podróży drogowych a nie czynności zawodowych.
A może nic nie szkodzi, nic się nie stanie? Może żadne czyny zawodowe na prawo jego wykonywania wpływu nie mają? Może średnia tego przedmiotu nie obejmuje, tak jest trudny?
Spod katedry, gdzie etyka jedynie, nawet Szwejka na etacie uprawnia, pozdrawiam 🙂
Ze statystycznego punktu widzenia obliczanie średniej w przypadku ocen z różnych przedmiotów nie ma sensu. Próbka nie spełnia niezbędnych warunków. Tym bardziej jeśli nie uwzględnimy ilości godzin lekcyjnych przeznaczonych na dany przedmiot czy skali trudności tegoż (da się to zrobić). Na nieszczęście jest łatwa do policzenia i szalenie popularna.
Z bardziej profesjonalnym podejściem do problemu oceny wiedzy czy umiejętności mamy do czynienia w przypadku egzaminów. Abstrahuję od jakości samych testów, metoda jest dobra.
Z drugiej strony, wszyscy są zadowoleni (a podobno tak ma być we współczesnej szkole), więc pewien pozytywny, psychologiczny efekt jest.
Dil-Se pisze:
2011-06-14 o godz. 18:15
Jeżeli od moich czasów się wiele nie zmieniło, a obecność przysposobienia obronnego wskazuje na to, że nie wiele, to na polskim raczej się literaturą tylko zajmowaliśmy. I wiedzy o kulturze w ogóle nie było. Wiedzą o kulturze we własnym zakresie, bo obciach był tej wiedzy nie mieć.
To jeżeli na polskim jak twierdzisz, się wiedzą o kulturze teraz nauczyciele zajmują, to po co ten przedmiot?
Łodzianin pisze: „że w gimnazjum i liceum jest 1(!!!) godzina fizyki i chemii tygodniowo”
Tak, a religii dwie.
Ale ksiądz tez musi zarobić.
ten wpis to żart? coraz bardziej mam wrażenie, że autor pracuje w szkole od niechcenia, tak naprawdę ma ja gdzieś i niech wypowiada się w imieniu swoim nie ogółu nauczycieli
Na dobrą sprawę dla licealisty wszystko, czego nie będzie musiał zdawać na maturze, jest „michałkiem”. Albo może być. W różnych klasach, a nawet dla każdego ucznia różne przedmioty mają różną wagę, stąd anachroniczne liczenie średniej w liceum niczemu tak naprawdę nie służy – ewentualnie wydobyciu potencjalnych stypendystów czegośtam.
Mnie w sumie takie obrazki z zycia szkoły czy pedagoga przestały interesować. Bardziej interesuje mnie, jak liceum będzie wyglądało, kiedy moje młodsze dziecko do niego pójdzie za dwa lata, a odnoszę wrażenie, ze choć decyzje w sprawie „reformy” dawno zapadły, to szkoły średnie udają, że problemu nie ma. Nikt się nie przejmuje, a ja jako rodzic po prostu sobie nie wyobrażam, jak będą wyglądały lekcje przyrody czy przedmiotu humanistycznego w liceum i co uczeń tak naprawdę się z tych lekcji nauczy (a raczej, czego nie nauczy). Jak to ma wygladać, w jaki sposób nauczyciele się do tego przygotowują, jakie możliwości wyboru przedmiotów będzie miało moje dziecko. Czy jak wybierze dwa przedmioty rozszerzone, to czy jest skazane na bycie głąbem z pozostałych? Czy jak wybierze fizykę, to nie ma siły, jej wiedza z chemii, biologii, historii pozostanie na poziomie gimnazjum, bo tak to będzie wygladało? A co, jak wybierze na rozszerzeniu przedmiot ścisły i humanistyczny? Czy ktoś potrafi powiedzieć, czego w tym przypadku będzie się uczyło moje dziecko? Takich odpowiedzi oczekuję od szkół i takich odpowiedzi niestety nie dostaję. A decyzja tuż tuż, bo za dwa lata moje dziecko będzie musiało podjąć tak naprawdę decyzję o tym, kim będzie do końca życia. Z obranej w liceum drogi nie będzie już bowiem odwrotu. Lekcje popularno-naukowe to ono równie dobrze może pobierać w domu, czytając artykuły w „Świecie Nauki”, podejrzewam, że z większym pożytkiem. Rozumiem, że autor tego bloga nie musi się martwić, bo jego przedmiot zawsze był i będzie, więc ma to gdzieś. Ale ja jako rodzic wolałbym wiedzieć, czy jest w ogóle sens posyłać dziecko do zreformowanego liceum.
w mojej szkole dyrekcja poprosiła nas o podanie średnich bez „michałków” i będzie wiadomo, czy nauczyciele średni, czy materiał ludzki,
jeśli za dużo dopuszczających to znaczy, że nauczyciele się średnio starali…
zza kaluzy: „Należy użyć następujące zdanie: ?Analizując dane w czasie kontroli jakości naszych czujników podczas liczenia średniej rutynowo odrzucamy k najgorszych wyników?.
Z checia podyskutowalbym z Panem o statystyce, badaniu jakosci itede, ale niestety jest to blog o czym innym
„A teraz po polsku. Proszę zaproponować mechanizm ?odrzucania skrajnych przedmiotów? przed policzeniem średniej.”
Nie odrzuca sie „przemiotow” a „oceny”. Mechanizm zaproponowalem. Nie jestem zreszta jego autorem. Odrzuca sie oceny najlepsze i najgorsze.
Lodzianin: „Wolałbym przeczytać, i podyskutować, na Twoim blogu np. o tym, że w gimnazjum i liceum jest 1(!!!) godzina fizyki i chemii tygodniowo”
Poniewaz Polska wybrala pastewno-pszenno-buraczana droge rozwoju, ani fizyka ani chemia nie jest potrzebna. Zapewne niedlugo doczekamy takich szczesnych czasow ze te niepotzrebne przedmioty zostana zlikwidowane.
Chociaz… Dzis Premier Tusk, na otwarciu zakladu IKEA zatrudniajacego 250 osob a produkujacego plyty wiorowe, powiedzial ze, cytuje: „ten zaklad jest dowodem awansu Polski”. Niestety, nie powiadzial – awansu – do czego? Byc moze aby pracowac w takim zakladzie tzreba miec godzine chemii tygodniowo? Kto wie? Jak awans, to awans. Na calego.
„Czy ktoś potrafi powiedzieć, czego w tym przypadku będzie się uczyło moje dziecko? Takich odpowiedzi oczekuję od szkół i takich odpowiedzi niestety nie dostaję.”
@ albert
Nie dostajesz takich odpowiedzi, bo tak naprawdę szkoły nie maja pojęcia, w jaki sposób będą pracować. Czeski film.
Nie słyszałem też o jakichkolwiek szkoleniach dla nauczycieli (zorganizowanych przez autorów reformy). Nowa podstawa programowa wejdzie w życie i to szkoła (dyrektor i nauczyciele) będzie się z nią męczyć, szlifować, próbować, oceniać itd. Przecież to normalne w Polsce, że wprowadzi się jakieś zmiany, wszyscy będą wiedzieli, „że trzeba”, ale nikt nie będzie wiedział „jak”.
Ktoś pamięta cyrki z nową maturą jeszcze?
A.L. pisze:
2011-06-15 o godz. 17:28
„Chociaz? Dzis Premier Tusk, na otwarciu zakladu IKEA zatrudniajacego 250 osob a produkujacego plyty wiorowe, powiedzial ze, cytuje: ?ten zaklad jest dowodem awansu Polski?.
Dobre.
Szkoda, że ten awans na premiera nie doprowadzi do tego samego dla Polski.
Pozdrawiam 🙂
Eltoro: „Dobre.
Szkoda, że ten awans na premiera nie doprowadzi do tego samego dla Polski.”
Cale szczescie ze awansowal Tusk. Strach pomyslec do czego by Polska awansowala pod przewodem jego Glownego Przeciwnika…
A.L. pisze:
2011-06-16 o godz. 00:07
„Cale szczescie ze awansowal Tusk. Strach pomyslec do czego by Polska awansowala pod przewodem jego Glownego Przeciwnika?”
Przeżycie nie jest awansem, mycie rąk nie uzdrawia.
Nie chodzi o to, by uciekać przed króliczkiem, ale by złapać go.
… 😉
Nie zdałeś matury??? SPRAWDŹ: http://www.niezdalemmatury.pl