Muchy na Euro 2012

Jak powiedział Szwejk, „Na lep idzie kiep”. Dzisiaj słuchałem, jak premier zapewniał, iż autostradowa jezdnia z Łodzi do Warszawy powstanie na czas, natomiast z dodatkami może być kłopot. Ja tam nie jestem wymagający, mnie wystarczy, jak z planowanej autostrady zostanie oddany jeden pas ruchu użytkowany wahadłowo w dwóch kierunkach. Niestety, kibice mogą chcieć więcej.

Jestem pewien, że każdy, kto doświadczy za rok podróży po tej „autostradzie”, z wściekłości będzie zębami zgrzytał i brzydkie rzeczy przeciwko władzy mówił. Ja sam nie zaryzykuję tej podróży, gdyż mógłbym w odruchu zemsty popełnić takie czyny, że straciłbym potem prawo do wykonywania zawodu nauczyciela. Innym nauczycielom też odradzam korzystanie z tej „autostrady”, gdyż mogliby potem premierowi życzyć, żeby go muchy obsrały albo i gorzej. Mam nadzieję, że przynajmniej muchy za rok będą.

Czas nie jest wystarczająco długi, aby podzielać entuzjazm premiera. Dlatego proszę, przenieście Euro 2012 z Warszawy do Łodzi, póki jeszcze nie jest za późno. Autostrada do nas jakimś cudem dochodzi, lotnisko jest, stadion jako taki mamy, nawet dwa, korki mniejsze niż w stolicy, tradycje kibicowania takie same, jeśli nie większe. W każdym razie gdyby nawet kibice w nerwach zrównali nam pół miasta z ziemią, to strata będzie niewielka, gdyż tu i tak co drugi budynek nadaje się do zburzenia. A stolicy byłoby jednak żal. No i premiera w związku z muchami też.