Pseudowykształcenie itd.
Przyjaciel, mam nadzieję, że prawdziwy, zapytał, dlaczego on, człowiek bez studiów (absolwent technikum), nie robi błędów ortograficznych. Natomiast nowi pracownicy firmy, osoby z dyplomami uczelni, nie potrafią zdania poprawnie sformułować, tylko jakieś łamańce, do tego zapisane z błędami. Podczas dyskusji doszliśmy do wniosku, że ci ludzie musieli zdobyć pseudowykształcenie, więc mają pseudowiedzę i posiedli pseudoumiejętności. Są po prostu pseudokimś. Tylko jak do tego doszło i kto na to pozwolił?
Niestety, w jakiś dziwny sposób każdy z nas dokłada cegiełkę do tego stanu rzeczy. Jeśli chodzi o mnie, to każdą lekcję zaczynam od pseudotematu, np. takiego: „Jak analizować fragment lektury, aby trafić w klucz rozwiązań wymyślony przez autorów testu maturalnego?” (oczywiście, dla potrzeb pseudokontroli, która sprawdza tylko papiery, temat sformułowany jest trochę mniej pseudo, np. „Postawy bohaterów „Dżumy” wobec epidemii”). Na lekcji nie dyskutujemy jednak o prawdziwym problemie ani nie omawiamy prawdziwej lektury, tylko jej wersję pseudo, bowiem uczniowie czerpią wiedzę z opracowania. Bryk w najprawdziwszy sposób ułatwia przygotowanie się do matury, natomiast lektura utrudnia. Uczniowie robią pseudonotatki w języku pseudopolskim, a ja uczę ich pseudopotrzebnych umiejętności, czyli jak wpaść na to, co stwierdzono w kluczu rozwiązań. Niektórzy uczą się na pamięć tego klucza. Błędy ortograficzne, te najprawdziwsze, do tego częste i gęste, nie mają żadnego znaczenia, ponieważ na egzaminie w części „Czytanie ze zrozumieniem” nie są liczone przez egzaminatora (na maturze można bezkarnie robić błędy), zaś w części „Praca pisemna” są uwzględniane w stopniu komicznie małym (można stracić maksimum 5 punktów na 50 możliwych za choćby tysiąc błędów). Nawet pseudointeligentny uczeń pojmuje, że ortografii nie opłaca się uczyć. Rzeczywistość, kiedy za trzy błędy nie zdawało się matury z języka polskiego, już dawno temu przestała istnieć.
Po pracy wsiadam do samochodu i jadę do domu po pseudojezdni (zarządcy drogi nie opłaca się łatać dziur, bo co mu można zrobić?). W radiu słucham, jak zaproszeni goście dyskutują, co należy zrobić z pseudokibicami. A co można im zrobić? Tak samo poradzimy sobie z pseudokibicami, jak radzimy sobie z pseudozarządcami dróg, z pseudokoleją, z pseudowładzą i z całą naszą pseudoojczyzną. Błędy ortograficzne i pisanie bez składu i ładu to naprawdę pseudoproblem w porównaniu z tym, co dzieje się na drogach, na kolei, na stadionach itd. A na starość czeka mnie jeszcze pseudoemerytura. Mam wrażenie, że to całe „pseudo” rozpowszechnia się szybciej niż epidemia (zob. info o zlikwidowaniu przez policję jednego gniazda pseudo).
Komentarze
Sposobem na przeciwdziałanie spadku wartości dyplomów jest ich weryfikacja przez korporacje. Tak jak to robią prawnicy albo lekarze. Lepszego sposobu nie widzę.
Po prostu polska szkoła jest (za jakieś 30mld. zł!)królestwem urzędniczej fikcji.A skutki widać coraz bardziej drastyczne!!!;-)
Za zapis w części pisemnej (ort. i int.) 3 punkty (trzy), tym gorzej:)
Znów, nie masz racji, Gospodarzu. Winisz egzamin za stan przygotowania maturzystów. To tak, jakby, gdy pacjent ma gorączkę, stłuc termometr. Nie będzie matury, nie będzie wyników, wszyscy będą zadowoleni. Od lat, jak piszesz, uczysz w elitarnym liceum. Czy jest to pseudoliceum, czy twoi uczniowie to pseudouczniowie, którzy po skończeniu pseudostudiów, na które dostaną się na podstawie pseudomatury wyrosną na pseudointeligentów? Ja na ich miejscu poczułbym się (nie pseudo-, lecz naprawdę, obrażony, tak jak (pseudo?) dyrekcja Twojej (pseudo?)szkoły. Co zrobiłeś, żeby nie być pseudonauczycielem? – poczytaj wpisy na BelferBlogu swoich obecnych, i byłych, (pseudo?) uczniów. Czasem, gdy ma się ochotę wylać trochę żółci, warto policzyć do dziesięciu, wtedy zaoszczędzisz irytacji zarówno uczestnikom, jak i autorowi (czyli sobie) tego (pseudo)Belfer(pseudo)Blogu! Pozdrawiam.
W sumie gospodarz zgrabnie ujął to, co mi od dawna po głowie chodzi. Przed jutrzejszą próbną maturą z polskiego miałam nawet podobną pseudolekcję – jak najlepiej „wstrzelić” się w klucz.
I jak wyżej: za ortografię i interpunkcję można stracić najwyżej 3 punkty na 50.
Droga Mado, jeśli jesteś uczennicą, która ma zdawać maturę, jak wynika z Twojego wpisu, to, pozostaje Ci tylko współczuć, że do tejże matury przygotowuje Cię pseudonauczyciel!
Pierwszy krok – niezadowolenie
Drugi krok – narzekanie
Trzeci krok – ……………. ?
Gospodarze, czy nie możemy/możecie wyjść poza dwa kroczki ?
Szanowny Panie Profesorze,
co ja przeczytałem w Pana wpisie?
Znajomego okradziono.
Widział to inny znajomy, który nie umie kraść.
Bo przecież kradnący kradnie, bo go nauczono.
Uczymy tego, do czego nas zmuszają.
Na przykład – kradzieży.
Wszyscy kradną.
Trzeba więc tego uczyć.
To nie moja wina.
Zmuszają nas ci, co kradną.
To nie ja krzywdzę, to mnie krzywdzą siłą.
Pochodzę z R…ni.
Pożałujcie mnie biednego.
Jakoś dziwi mnie Pana brak wrażliwości na krzywdę ludzką.
Taka retoryka, na R..na, jak się wydawało, dawno skompromitowała się wraz z komunizmem.
Wolę już błędy ortograficzne – jeśli własne, a nie kupione od psychologa wraz z dyspareunią digitalną (nowo odkryta ciężka forma dysleksji o zakresie cefalopodalnym).
Popieram i podzielam głos Łodzianina w tej sprawie.
Pod katedrą zapachniało brzydkim wietrzeniem sumień mieszkańców tego lokalu, zatykając tym razem przed pozdrowieniami.
🙁
Spotkałem swego byłego ucznia. Przyszedł na korepetycje. Gdy opuszczał gimnazjum z obu części egzaminu miał ponad 80%.
Pomimo umiejętności logicznego myślenia stał się matematycznym inwalidą. Zapomniał tabliczki mnożenia, podstawowe wzory matematyczne i fizyczne. Argumenty podał bardzo ładne: nie muszę tego znać, na maturze można mieć kalkulator (w gimnazjum nie, dlatego jeszcze jakoś liczą – niechętnie), można mieć też tablice ze wzorami, po co mam znać wzór na pole prostokąta (w gimnazjach nie ma tablic na egzaminie i nawet najgorszy osiołek podstawowe wzory musi znać).
Oczywiście maturę zda, na studia pójdzie, pracę magisterską napisze.
Nasuwa się pytanie: po jakie licho w podstawówce i gimnazjum młotkiem się wbija na siłę wszystkim wiedzę do głowy?
Brakuje tu konsekwencji. Niech ortografia i podstawowe umiejętności liczenia będą punktowane jak za komuszych czasów. Dzieciaki szybko załapią o co chodzi i te umiejętności opanują.
Jezusie Nazaretański, Darek, przecież tu pisze przekrój naszego pseudo-społeczeństwa. 😉 Czytam wpisy na różnych forach i już mnie przestała krew zalewać tylko rżę (śmieję się) jak koń. ;-D U Ciebie niestety nie jest inaczej. Zainteresowały mnie te błędy ortograficzne i chciałem tylko napisać ” NIE DO WIARY!!! Czy to prawda? ” ;-? – Maturę zdawałem w 1980 roku i wierzyć mi się nie chce że że to co napisałeś jest prawdą.
( chodzi mi o te „Klucze” testy, punkty i tu cytat „5 punktów na 50 możliwych za choćby tysiąc błędów”). ;-(((
Czytam prasę, fora, SMS-y, M@ile i tego języka już się już nauczyłem. To nie ma nic wspólnego z językiem Polskim którego uczyłem się w szkole. Ale to jest dzisiejszy skrótowy język najczęściej młodzieży. No cóż takie czasy. ;-/ Ale gdy trochę starsi zaczynają pisać artykuły / tagi na forach, bez szacunku, przesycony złością i nienawiścią, o sprawach w których są laikami. to już mi zaczyna krew trochę w w żyłach buzować ;-D Współczuję, bo takich wpisów masz tu co nie miara ;-/
Darek, Używaj trochę takich ikonek jak ;-D ;-( To może ci pseudo… zrozumieją że to tu nie o to chodzi :-))) No dosyć, się rozpisałem Pa. ;-*
„Piekielni.pl”
Akcja toczy się na festynie. Dużo straganów z różnościami, a w śród nich stanowisko z oscypkami. Podchodzi dziewczyna:
– Z czym są te pierożki?
– To nie pierożki, tylko oscypki.
– To ja wiem – z podniesionym głosem zirytowana, że ktoś ją poprawia – Ale z jakim nadzieniem?
To tak na poprawienie humoru / a może nie ;-)))
„Droga Mado, jeśli jesteś uczennicą, która ma zdawać maturę, jak wynika z Twojego wpisu, to, pozostaje Ci tylko współczuć, że do tejże matury przygotowuje Cię pseudonauczyciel!”
– cóż, widać sama Mada jest pseudonauczycielem, skoro przeprowadza takie lekcje, ale to z wyników pseudomatury rozliczany jest nauczyciel, więc jak mogę im powiedzieć, JAK mają ją zdać- robię to. Nie muszą dowiadywać się tego na drogich korkach. Nie, Mada nie jest uczennicą. Za to SYSTEM kształcenia jest zwyczajnie „walnięty”.
To jakie są cele szkoły ? I gdzie są zapisane i kto je zna ?
Dlaczego renomowani nauczyciel nie zbiorą się i sami, bez pomocy ONYCH, sformułują swoją własną wizję edukacji ? Przecież to oni są prawdziwymi ekspertami oświatowymi.
Ja mogę zacząć, na przykład taki cel:
– dokonywanie wyborów jest celem i metodą edukacji szkolnej
Przykład: zawsze zadajemy min. dwa zadania domowe, albo dwie lektury, itp. – uczeń ma prawo i konieczność dokonania własnego wyboru.
Do Łodzianina[pewnie z OKE Łódź;-)]
>Znów, nie masz racji, Gospodarzu. Winisz egzamin za stan przygotowania maturzystów.<
A kogo winić???Maturzyści(i nie tylko!) przygotowują się i są przygotowywani do egzaminu takiego jaki jest – fatalnego merytorycznie i metodycznie oraz organizacyjnie! Od tego wyłącznie zależą ich dalsze losy więc nic dziwnego!!
Są grupy, które z takiego akurat egzaminu żyją i to dobrze[coś o tym wiesz, Łodzininie;-)], to go bronią jak mogą…;-)
ync pisze:
2011-02-07 o godz. 23:49
To jakie są cele szkoły ? I gdzie są zapisane i kto je zna ?
Dlaczego renomowani nauczyciel nie zbiorą się i sami, bez pomocy ONYCH, sformułują swoją własną wizję edukacji ? Przecież to oni są prawdziwymi ekspertami oświatowymi.
Za sławetnego „wizjonera i misjonarza” Ministra Handkego, zespoły ekspertów i metodyków złożonych z doświadczonych nauczycieli „tłumaczyły”, że wizja „reformy” jest do… (tu każdy wpisze co chce) i co? i nic ,jak grochem o ściane, lub gadał dziad do obrazu, ONI WIEDZIELI LEPIEJ. Teraz ONI też wiedzą lepiej, co tam doświadczony belfer, zdanie wizjonera, który szkołę oglądał wtedy gdy sam do niej chodził jest wżaniejsze.
Mili Panstwo,
w argumentacje wdarl sie blad logiczny. Przyczyny upatruja wszyscy w aktualnej maturze, a ona obowiazuje dopiero od 6 lat!
Natomiast problem wtornego analfabetyzmu( w moim pojeciu jest to brak umiejetnosci nie tylko czytania i pisania, ale rowniez czytania bezrozumnego i pisania z bledami, a takze nieumiejetnosc logicznego formulowania mysli) dotyczy
rowniez generacji 30-latkow.
Przerazajacy jest poziom poslugiwania sie ojczystym jezykiem wsrod ludzi, ktorzy paraja sie pisaniem zawodowo – dziennikarze, PR-owcy, pracownicy agencji reklamowych. Nawet krotkie slogany reklamowe z powodu zlego szyku zdania niosa bledne przekazy.” Syrop XX zwiekszajacy odpornosc DLA dzieci”.
I takie cos „leci” w radiu i nikomu nie przeszkadza, ani producentowi syropu, ani aktorowi uzyczajacego swego glosu, ani redaktorom stacji radiowej.
Proponowalabym zmiane sloganu na ” Syrop zwiekszajacy odpornosc NA dzieci”-
zapewne cieszylby sie powodzeniem;)
Pański tekst to grafomański pseudointeligencki bełkot.
Gratuluję w pisu 😉 bełkot …
Na ortografii każdego można zagiąć … Pana też …
Szkoda czasu na czytanie tych Pana wypocin … współczuję tym, którzy tak jak ja, przeczytali tego konta.
Szokujące, że prostego przesłania nie są w stanie zrozumieć ludzie mający się za „inteligentów?” Prawdopodobnie przez niejatrafniejsze zastosowanie przez autora prefiksu „pseudo”. Na jego miejscu użyłbym: niski poziom, słabe wykształcenie, zły nauczyciel, marny uczeń. To wiele by rozjaśniło.
Eltoro próbuje przemycić tezy nieprawdziwe, acz chwytliwe. Śmiem twierdzić, że to nie komunizm się skompromitował, lecz ludzie stosujący manipulację, fałszywi w przekonaniach, głupi. Nijak ma się też ta powiastka o potrzebie umiejętności kradzieży do przesłania autora. On do tego nie nawołuje, użala się nad światem istniejącym i marniejącym, zastanawiając się skąd i dlaczego.
Równie mylnie odczytuje ten artykuł Łodzianin, który odnosi się do nie mającego miejsca przesłania o „winie egzaminu”. Takiego stwierdzenia nie dostrzegłem w publikacji gospodarza blogu.
Podobnie jak autor uważam, że problemem stał się świat pozoru (pseudoświat). Świat, w którym brak idei, człowieczeństwa, a skowyczące sumienie zaspokajane jest blichtrem akcji charytatywnych. Degenerująca przeciętne umysły technologia powoduje, że nawet „jedynie słuszna demokracja” jest namiastką rzeczywistych wyborów. Wyborów, które powinny być rozumne, świadome. Do tego potrzeba precyzji słowa i …charakterów, by się nie ugiąć. Potrzeba dobrej szkoły.
A do Jasiu. Nie nadymaj się tak bardzo. To rzeczywistość, którą sam kształtowałeś. Pseudo.
Marleno, sam jestem zniesmaczony niskim poziomem reklam. Mam żal do wszystkich bralczyków, miodków, że nie reagowali przez te całe lata na kastrację języka polskiego, a administracyjne instrumenty mieli.
Kończę… nadal optymista.
NRSVP
„Za sławetnego ?wizjonera i misjonarza? Ministra Handkego, zespoły ekspertów i metodyków złożonych z doświadczonych nauczycieli ?tłumaczyły?, że wizja ?reformy? jest do? (tu każdy wpisze co chce) i co? i nic ,jak grochem o ściane, lub gadał dziad do obrazu, ONI WIEDZIELI LEPIEJ. Teraz ONI też wiedzą lepiej, co tam doświadczony belfer, zdanie wizjonera, który szkołę oglądał wtedy gdy sam do niej chodził jest ważniejsze.”
Belfer, trafiłeś w sedno!
Gratuluję odważnej i mądrej wypowiedzi. Tak rzeczywiście jest jak Pan pisze. Komu nie wszystko jedno, to takie rzeczy widzi. Mam podobne doświadczenia…
Pozdrawiam
Nastała epoka „Triumfu Bylejakości” i trwa i trwa i trwa.
Mamy pseudo elity mieniące się Geniuszami Narodu Polskiego z odpowiednim rodowodem, to co się dziwić rzeczywistości III RP ?
Byli działacze KOR i S ich króliki wyśmiewali się z komuchów a sami potrafią lądować do góry kolami czy poszczać pociągi z nieistniejących peronów.
Takie jaja to komuchom nigdy do głowy by nie przyszły.
Podniesienie z ziemi miliardów $ za tranzyt kolejowy z całej Azji w Sławkowie jest powyżej ich możliwości intelektualnych
Ale oni się wyżywia na koszt przeszłych i przyszłych pokoleń.
W tym roku liczba urzędasów, ich królików przekroczy pół miliona.
Za komuny bez komputerów było ich 43 000.
Głos w dyskusji:
bardzo mi się podoba jawne zakwestionowanie upadku komuny przez kilku komentatorów.
Podobnie – kwestionowanie elit, mających wpływ na kształt szkół.
Przy jednoczesnych aspiracjach do traktowania się samych jako elity (???).
Jeszcze bardziej – utyskiwania nad powszechną bylejakością i upadkiem wartości.
Oraz – całkowite wyobcowanie ze świata, w którym się żyje i go opisuje.
Nie widziałem tu jeszcze ani (no, niemal…) jednego komentarza, łączącego pracę nauczyciela z wynikami, jakie obserwują w swoim własnym otoczeniu.
Nawet, i zwłaszcza – w poziomie elit, uczniów i edukacji.
Poziom języka, składni, interpunkcji i logiki w treści i argumentacji jak również kultury (niektórych wypowiedzi) – pominę.
Rozmawiamy na blogu nauczycielskim. A wygląda, że z kosmitami, nierozpoznającymi się w lustrze…
Proste pytanie o cel istnienia i własnej pracy – bez odpowiedzi. Ani jednej.
A tymczasem wystarczy wyjść pod katedrę… i pantha lux, skąd pozdrawiam ogólnie.
PS w kwestii NRSVP – voila.
A propos „Syrop XX zwiekszajacy odpornosc DLA dzieci” – przepracowałem wiele lat „w reklamie”, ale w ostatnich latach powszechne zaczęło być następujące zjawisko: dwudziestoparoletnia panna, przedstawiciel klienta, z ukończonymi studiami marketingu w prywatnej szkole tego i owego, nie ma żadnych zahamowań by pouczać stare wygi graficzne na temat kompozycji, kolorów i użytych fontów, bo ona jest przedstawicielką klienta, który płaci. Uff! Przepraszam za tak długie zdanie. Dziewczę niczego nie rozumie ani nie ma żadnego poważania dla wiedzy, ukończonych przez nas uczelni, naszego doświadczenia. Ona chce to większe i żółte a tamto koniecznie „boldem”. I stawia na swoim. Te hasła-potworki to inwencja takich panien, którym żadne tłumaczenia profesjonalistów nie pomogą. Osobiście nie mam pojęcia skąd takie zadufanie u siusiumajtków. Martwi mnie tylko ich cynizm „niby tyle się pan nauczył i co z tego ma? Ani willi ani milionów w banku. Coś ta pańska wiedza do bani!”. Liczy się tylko szmal. Nie ma już dylematu „być czy mieć”, bo jeśli nie masz to i ciebie nie ma.
O, widzę nowy bełkocik spod katedry. Proszę pokornie autora o wytłumaczenie, na czym polega „kwestionowanie elit”? Rozumiałbym „kwestowanie”, ale tak…?
Eltoro zmień „dopalacze”……:)
Syn wrócił dziś ze szkoły – pytam, jak było, a on, że sprawdzian z angielskiego mieli, pisali o sobie. Napisał z dwie i pół strony, z klasy wyszedł ostatni. Podaje pani profesor, a ona patrzy, i powiada zgorszona, że za dużo, powinien napisać mniej (sic!), bo to bardziej esej, a limit na maturze bodajże 130 słów, czy jakoś tak, i jak napisze więcej, to klops, obleją go. Podobnie było niedawno na polskim. Limit słów – wszystko co ponad to, nie liczy się, jest skreślane, no i musi byś ściśle wg schematu, żadnego indywidualizmu, a przed polotem Boże broń.
Mówię mu, nie przejmuj się, debili dzisiaj kształcą, rób swoje, a jak dostaniesz zły stopień, to ja już sobie z panią porozmawiam.
@ camel,
Podzielam Twoją opinię o niekompetencji i postawach wielu młodych posiadaczy >papieru o ukończeniu< (nazywamy ich „skończonymi”).
Oczywiście, nie wiedzą że nie wiedzą, ale czują, że mają.
Jednak mam też pewne doświadczenia z polonistami i filologami usiłującymi pracować słowem w biznesie.
Ich kompetencja w zakresie języka i wizualizacji perswazyjnych jest zerowa.
To jest szersze zjawisko – ogólnie oderwania w naszym kraju przychodów od kompetencji i wkładu pracy.
Mimo to, wykształcenie jest tyle warte, ile wynikające z niego kompetencje – na rynku pracy.
Nie da się tej Wisły kijem zawrócić, ale można zadbać o czystość płynącej w niej wody.
Pozdrawiam.
@ camel,
a propos bełkociku i kompetencji
– bodaj tylko w naszym kraju kartoflanym, własna niewiedza może być argumentem, w intencji deprecjonującym rozmówcę.
🙂
Lekturę komentarzy może lepiej zacząć więc od prostszych tekstów… 🙂
Z czułościami.
Latwo jednak rzucac kamieniami samemu siedzac w szklarni;-)
Ja tez nie jestem bez winy – powinno byc „aktorowi uzyczajacemu swego glosu”.
Mea culpa!
nic ujac nic dodac prawa dupokracji polaczonej z kochanym kapitalizmem
A niech to… W głowie mi się kręci od tych wszystkich pseudo. Wracam do rzeczywistości, swoich uczniów i ich wcale nie pseudo… problemów.
Błędy ortograficzne. Nigdy się nie uczyłam ortografii, a zawsze miałam z dyktand piątki. Nie potrzebowałam uczyć się zasad, po prostu wiedziałam. Jeśli nie wiem, jak napisac jakies słowo, piszę je tak jak umiem i patrzę, czy dobrze wygląda 🙂 Wtedy wiem.
Program dla gimnazjów pisany jest sobie a muzom, w oderwaniu od realiów ekonomicznych, spolecznych.Gimnazja to wylęgarnia trudnej mlodzieży, sa dysfunkcyjne w kazdej strefie dzialania.Zlikwidować je.Wydlużyć czas nauki w szkole podstawowej – początek od 6 roku zycia plus jedna klasa po obecnej VII- czyli łącznie 9 klas.Wcześniejsza inicjacja intelektualna, stabilnośc srodowiskowa zlagodzi problemy wieku dojrzewania.
Z komentarzy wynika, że sporo ludzi, patrzy na to samo, ale widzi zupełnie coś innego.
PS. Nie zapominaj Autorze, że Polak i tak – z błędami, czy bez – jest wspaniały. I koniec.
Elitarzym w edukacji oto jest odpowiedz. Tak jak to ma miejsce we Francji gdzie mlodzi ludzi szeregowani sa wedlug ich mozliwosci akademickich a najlepsi laduja w Grande Ecoles, ktore sa warunkiem sine qua non do wejscia na szczyty administracji panstwowej czy przemyslowej. W Polsce tez kiedsy tak bylo, ze po szkole podstawowej mlodziez szla, bez bolu i wstydu, do zawodowek, technikow, liceow. I tylko najlepsi szli na studia. Faktem bylo, ze stolarz lub spawacz zarabial w PRL-u wiecej niz profesor medycyny ale tye czasy mamy za soba. Dzisiajmlodziez garnie sie do wiedzy ale idzie na latwizne. Placi za miejsca w ‚gownianych’ uczelniach gdzies na peryferiach i uczy sie glupot takich jak politologia, Studia Medialne czy Zarzadzenie w Turystyce. Poziom tych ‚uczelni’ jaki jest kazdy widzi. Zreszta, przykro powiedziec, ale w Polsc enie ma uczelni dobrych. Na liscie najlepszych uczelni swiata nasza Alma Mater od lat okupuje miejsce w 4 setce. I bedzie corz gorzej bo tak jak zly pieniadz wypiera dobry tak glupota i zredniactwo wypra intelektualna ambicje i dazenie do doskonalosci
„Sposobem na przeciwdziałanie spadku wartości dyplomów jest ich weryfikacja przez korporacje. Tak jak to robią prawnicy albo lekarze. Lepszego sposobu nie widzę.” -pomysł fatalny, bo z uznaniowością należy walczyć, a nie pogłębiać. A w tych korporacjach jest idiotów nie mniej niż gdzie indziej. Widać, że sama musisz działać w korporacji jakiejś.
o korporacjach zawodowych:
Nie jest prawdą, że korporacje lekarska czy prawnicza „weryfikują” dyplomy.
Dyplom to dyplom, korporacja (tu: zawodowa) dzieli prawem wykonywania zawodu, dopuszczając do pracy – można mieć ważny dyplom ale niekoniecznie to prawo.
To też objaw naszej patologii – na świecie przynależność do korporacji jest przywilejem zdobywanym kompetencjami, w ten sposób weryfikują i certyfikują one wiarygodność i jakość usług.
Pojmowanie roli dyplomu jako automatycznej przepustki do pracy i płacy jet nieporozumieniem. To często warunek konieczny lecz niewystarczający.
Korporacje zawodowe nie weryfikują orzeczeń uczelni o przyznaniu dyplomu, lecz dbają o standardy zawodu i świadczonych przez jego przedstawicieli rynkowych usług.
To właśnie przydałoby się nauczycielom i to jest niedostrzegany przez Was cel (jeden z kilku zasadniczych) wspólnego działania na rzecz wartości zawodu i szacunku społecznego.
Pozdrawiam.
@ pawel markiewicz
dokładnie tak jest, jak piszesz.
Jaką rolę w tym zjawisku odgrywa nasza szkoła?
Może coś od Gospodarza nam przyjdzie w tej sprawie?
😉
Janusz pisze:
2011-02-09 o godz. 01:04
Pewnie wszystko Zydzi, bo tak wynika z panskich wypowiedzi. Ktoz inny moglby dyskryminowac prawdziwego Polaka? A jak syn wychodzi ostatni z klasy po sprawdzianie, to moze warto pojsc do psychologa, bo moze nie rozumiec instrukcji. Pewnie jednak niedaleko pada jablko od jabloni.
@ Werbalista
No i zwerbalizowałeś wszystko, co tam w głowie posiadasz – niewiele wyszło; cóż z pustego i Salomon nie naleje… Świat byłby monotonny, gdyby po nim jedynie mądrzy ludzie chadzali. Urozmaicaj rzeczywistość w dalszym ciągu, chroń ludzkość przed nudą.
Gdyby mój syn był w podstawówce, a nie w liceum, to zaproponowałbym Ci z nim pojedynek werbalny, ale to nie twój poziom, chłopcze, więc nie będę Cię ośmieszał – znaj mą litość i bądź wdzięczny losowi.
Po prostu , nasza cywilizacja UMIERA !!! Jest to wynik liberalnej lewicowej polityki ( sam jestem – już odchodzę ) . W USA burzę wywołała książka tzw. Tiger Mother ( kliknijcie , zobaczycie ile tego jest po angielsku ) . Uznawanie , że WSZYSCY są cool , że wymaganie CZEGOKOLWIEK od gnojów to faszyzm … powoduje takie skutki .
Powiem odważnie – kobiety są głupsze ( to oczywiste i widoczne . Nigdy nie stworzyły NICZEGO nowego ) . Surfując po tematach dowiedziałem się np. , że Murzyni mają IQ o 15 pkt. niższe ( za to mają większe lingi ) . Nikt tego oczywiście głośno nie powie w naszej cywilizacji !
Popatrzcie jaki dym po tym jak jakiś poseł PO chlapnął , że woli widzieć lesbijki niż pedziów ! A K.katolicki smignął nam połowę Polski i … NIC ! Żadnego skandalu ! IPN wydał ca. 600 tys. na „wąchanie trupów ” i … NIC
Natomiast dokopanie przez belfra gnojowi czy też powiedzeni ,że woli się oglądać lesby … o , to już duża wtopa !
Protestujących prosze o przeczytanie zasad wychowawczych tej amerykańskiej Chinki , albo o osiągnięciach p. Polgara , ktory stosując drakońskie metody , stworzył genialne córki – PRAWIE takie jak męscy arcymistrzowie szachów . Prawda boli , ale nie zabija . Jest jeszcze ciut czasu …
ps. Zobaczcie Panowie . Ostatnio we wszystkich dużych mediach nazywają nas „facetami „. A my co ? G…..o ! W zamian powinniśmy nazywać je „dupami ” . ( W ewent. komentarzach prosze nie zarzucać mi faszyzmu i nienawiści do dup . Miałem ich masę ! )
@ Werb(a)listo, bijesz pałeczkami w płot a nie w Janusza.
Ja widzę w tej (Janusza) story, że to raczej nauczycielka nie rozumie celu zadania, lub nie potrafi motywująco go wyjaśnić.
A chodzi o to, aby wypowiedź ilościowo kontrolować i panować nad przekazem, w zadanych warunkach, spełniać kunszt zarządzania słowem pisanym.
Taki jest cel standardu ilościowego.
To cel mądry, ale nie dociera także do wielu tu komentatorów z Grona Pokojowego (jako i tlen do wnętrza tego lokalu).
Ja też sobie z różnymi paniami musiałem nie raz o takich sprawach porozmawiać i wyjaśniać, czym np. różni się standard od sztampy schematu a wynik od metodyki jego osiągania.
Rodzic nie musi rozumieć co jest grane, nauczyciel nie może nie umieć jemu i dzieciom wyjaśnić i zaangażować.
Przynajmniej tam, gdzie Zydzi i Polacy, normalsi i debile, miłośnicy Boga i bliźnich szanują nawzajem swoje człowieczeństwo.
A jak nie – to nie uczą ale sami dostają nauczki.
🙂
Zaluje, ze polska edukacja jest dopiero na poczatku drogi, ktora inni juz przeszli i przekonali sie, ze jest to zle rozwiazanie.
Fatalnie, ze w sprawie edukacji wprowadzono testowanie na wszystkich szczeblach rodem w USA. I to wlasnie w czasie, kiedy pojawila sie cala masa badan potwierdzajacych, ze nie tedy droga.
Jakie szkoly wybieraja dla swoich dzieci ludzie bogaci, artysci, celebryci, „ludzie sukcesu”? Placa olbrzymie pieniadze, zeby ich dzieci nie siedzialy w lawkach i nie rozwiazywaly testow jak dzieci w publicznych szkolach, tylko mialy zajecia „rozbudzajace kreatywnosc”. To nie musi byc wcale balet, tenis czy nauka gry na wiolonczeli. To zwykle lekcje spiewu, prace reczne, prace w drewnie, malowanie, wycieczki krajoznawcze itp. Wszystkie tego typu zajecia zostaly mocno okrojone w publicznych szkolach (nie tylko polskich) w ciagu ostatnich 20 lat.
W wielu szkolach prywatnych zajecia artystyczne, taniec, drama. muzyka i sport odbywaja sie codziennie. Przyklad reklamy prywatnej szkoly w Berkeley w Kalifornii: Nasze dzieci osiagaja najlepsze w stanie wyniki z matematyki, gdyz codzienne zajecia rozpoczynaja od 2 godzin grania na instrumencie.
Jezeli ktos ze zrozumieniem przeczytal przynajmniej jeden podrecznik pedagogoki, to wie, ze to moze nie byc tylko pusty slogan.
@ Izabelo,
ciekawie i prawdziwie napisałaś o zastosowaniu wiedzy pedagogicznej w kreacji kreatywności, tak sądzę.
Nie przeciwstawiałbym jednak tej wartości – testom. To różne narzędzia do różnych celów, nie wykluczające się.
Umiejętność zdawania testów, nie traktowana mylnie jako sondaż poziomu wiedzy, rozwija pewne kompetencje – oczywiście najczęściej nie będące w związku z treścią merytoryczną testu.
Jednym z zasobów rozwijanym poprzez testy jest… inteligencja.
Stąd testy na inteligencję, mierzące …sprawność w rozwiązywaniu testów 😉
Z pozdrowieniami.
@Janusz a gdyby mu nie powiedziała, że na maturze by za to oblał? Poszedłby chłopaczyna nie uprzedzony i byłby dopiero płacz. A ty masz pretensje do nauczyciela, że lojalnie uprzedził o problemie twojego syna.