Artur Barciś w szkole
Gościliśmy w naszym liceum Artura Barcisia i naprawdę wyśmienicie się bawiliśmy. Młodzież co chwila biła brawo, śmiała się, spontanicznie reagując na wystąpienie aktora. Warto było zaprosić tego artystę do szkoły. Bawili się także nauczyciele (szkoda, że nie wszyscy byli).
Ze sławnymi osobami różnie bywa. Niektórych lepiej do szkoły nie zapraszać, ponieważ potrafią zepsuć kilka lat pracy wychowawczej. Na przykład nagadają młodzieży, że w życiu liczy się tylko kasa, trzeba mieć plecy, opłaca się być cwaniakiem, wozić się na innych, samemu kombinować, a innych robić w konia.
Artur Barciś opowiadał nie tylko bardzo śmiesznie, ale także mądrze. Mówił, jak ważna jest solidna praca (jak człowiek miesiąc wcześniej nauczy się roli, to nie musi się bać, że da plamę), że przy każdym zadaniu, nawet najdrobniejszym, trzeba włożyć maksimum wysiłku, gdyż podejście do obowiązków jest wizytówką aktora. Mówił, jak ważna jest współpraca z kolegami w zespole, że najwięksi indywidualiści i najwybitniejsze osobowości powinny umieć współpracować, że trzeba się docierać z ludźmi, dostrzegać innych, a nie tylko siebie.
W ogóle Barciś mówił wiele mądrych rzeczy, a przy tym wcale nie nudził. Można się od niego uczyć, a mam na myśli siebie i innych nauczycieli, jak mówić młodzieży o ideałach. Poza tym warto było zobaczyć, jak aktor śmieje się z siebie, jak fantastyczny ma dystans do swoich ewentualnych wad, co powoduje, że nikt tych wad nie widzi, za to dostrzega mnóstwo zalet. Niestety, nauczyciele często bywają drażliwi na punkcie lekceważenia ich przez uczniów. Dość często słyszę w szkole, że ktoś kogoś zlekceważył i z tego powodu wybucha afera. Dyrekcja czuje się lekceważona przez nauczycieli, nauczyciele przez uczniów i tak w koło Macieju. Spotkanie z Barcisiem leczy mnie z tych negatywnych uczuć, gdyż pokazał on, jak miłe jest życie, gdy ma się w nosie wszelkie lekceważenie. Róbmy swoje, solidnie, ale bez niepotrzebnego zadęcia, a lekceważenie nie będzie nas dotykało. Fajny facet z tego Barcisia. Uważam, że na spotkanie z nim powinna przyjść cała rada pedagogiczna z dyrekcją na czele. Każdej szkoły, nie tylko mojej.
PS: Dziewczyny z III A, Joanna i Paulina, doskonale prowadziły spotkanie z Arturem Barcisiem. Brawo!
Komentarze
Mam pytanie, ile kosztuje zaproszenie Barcisia do szkoły?
Gosiu,
tę wiedzę posiada dyrekcja mojej szkoły. Ja, niestety, nie.
Pozdrawiam
DCH
Zazdroszczę 🙂 , bo lubię go i jako aktora, i jako człowieka (czytałam kilka z nim wywiadów, ciekawa osobowość).
A czy pan Barciś śpiewał? Np. wspaniałą „Dykcję”?
Elu,
nie śpiewał, tylko opowiadał, także o śpiewaniu. Zapraszał natomiast na wieczór do ŁDK, gdzie zamierzał śpiewać.
Pozdrawiam
DCH
Niezapomniane są kreacje Artura Barcisia w „Dekalogu” Kieślowskiego.
O wizycie u Was wspominała Joanna Szczepkowska w felietonie w „Wysokich Obcasach”.
Pogratulować mądrych gości.
Czy Zbigniew Zamachowski też był ? Wszakże rodem z niedalekich Brzezin.
A to ciekawe, my kiedyś gościliśmy Artura Barcisia na konkursie recytatorskim, był bardzo nieprzyjemny i zarozumiały, ale cóż, może miał zły dzień…
„Róbmy swoje, solidnie, ale bez niepotrzebnego zadęcia, ”
Wszystkie patie polityczne w Polsce powinny wpisac to zdanie do manifestu przedwyporczego.