15 lat minęło
Przepracowałem w edukacji 15 lat. A jeśli wezmę pod uwagę także czas studiów, kiedy odbywałem praktyki pedagogiczne, to cały okres III RP pracowałem w szkole. Co widziałem?
Jako młody student w roku 1989 udałem się na działkę, gdzie miała się odbyć impreza. Ale przez pomyłkę trafiłem na mężczyznę, który palił papiery. Jak mi wyjaśniła koleżanka, to dyrektor pewnej szkoły średniej, stary komunista, niszczył kompromitujące go dokumenty. W ogóle wtedy w szkołach pracowało sporo komunistów, a już dyrektorami mogli być tylko członkowie partii. Po 89. wymiatano komunistów, a zastępowano ich prawicowcami. Jak zaczynałem pracę, zauważyłem, że na radach pedagogicznych dochodziło do starć między lewicowcami a prawicowcami. Wielu dawniejszych komunistów na gwałt zmieniało poglądy. Zupełnie nie wiedziałem, co się dzieje. Znam nauczycieli, którzy przed 89. byli w ORMO (Ochotnicze Oddziały Milicji Obywatelskiej), a potem zapałali żarliwą miłością do Chrystusa i stali się ultrakatolikami. Wielu dzisiejszych pobożnych belfrów to dawni komuniści. Oczywiście powoli odchodzą na emerytury.
Widziałem, jak rosła pozycja kleru w szkołach, a malało znaczenie rady pedagogicznej. Dzisiaj tylko księża nie boją się dyrektorów szkół, bo w razie czego postraszą biskupem, natomiast pozostali nauczyciele zamienili się w chodzące mumie. Ja sam na radzie pedagogicznej zachowuję się jak mumia, ponieważ nieraz na własnej skórze odczułem, co to znaczy mieć własne zdanie. Najbardziej nauczycielowi opłaca się robić to, co dyrektor każe.
Widziałem, jak rosło znaczenie pracy dodatkowej. Etat w jednej szkole to była rzadkość. W latach 90. rozwinął się do absurdalnych wręcz rozmiarów rynek korepetycji i kursów. W weekendy pracowałem 15 godzin w sobotę i 12 godzin w niedzielę, czyli w jeden weekend wyrabiałem półtora etatu nauczyciela. Dzisiaj nie pracuję tyle, zresztą coraz trudniej o dobrą pracę dodatkową. Ten chleb nauczycielom odebrali pracownicy akademiccy. Obecnie na potęgę dorabiają naukowcy (30 godzin dydaktycznych w weekend to norma), a nauczyciele mniej. Może językowcy jeszcze tak pracują, może matematycy zaczną, gdy matematyka będzie obowiązkowa na maturze, ale ogół nauczycieli Eldorado w postaci dodatkowego zatrudnienia ma już za sobą. Skończyło się. Kilka godzin korepetycji musi wystarczyć.
A co z młodzieżą? Bakcyl mumii zaraził także uczniów. Tak jak nauczyciele upodobnili się w szkołach do mumii, szczególnie na radach pedagogicznych, tak uczniowie też stali się żywymi mumiami. Trupi wyraz twarzy i brak zainteresowania czymkolwiek to norma. Pod tym względem ogół uczniów upodobnił się do ogółu nauczycieli – szkoły zamieniają się w siedliska mumii. Oczywiście bywają wyjątki. W moim liceum nawet liczne wyjątki: uczniowie, których twarze pałają emocjami, nauczyciele, którym nie wisi i powiewa, gdy mowa jest o czymś ważnym dla szkoły. Nie chcę uogólniać, nie zamierzam nikogo obrażać, w dawniejszych czasach też spotykało się w szkołach mumie, ale chyba nie w takiej liczbie jak obecnie. Piszę o tym, a przecież sam nie jestem bez winy – mumia się ze mnie robi. Co będzie za lat 15 – ze mną i z edukacją? Po latach pracy w szkole mogę powiedzieć jedno: Koniec z rojeniami, panie i panowie!
Komentarze
Mam wrażenie jakby to były moje słowa. Tak w prostych kilku zdaniach można opisać reformy naszej edukacji. Dodałbym tylko kilka słów na temat dyrektorów. Dawniej mieli swoje zdanie. Dziś byle niedouczony wójt pomiata ludźmi na tym stanowisku. Przykre.
Ależ pesymistyczny wpis, Gospodarzu, dobrze, że zaczęły się wakacje. Warto nabrać dystansu i zobaczyć, że mimo iż jest niedobrze, nie jest źle tak zupełnie.
„w dawniejszych czasach też spotykało się w szkołach mumie, ale chyba nie w takiej liczbie jak obecnie. „- a wyobraża pan sobie jako nauczyciel j. polskiego przygotowanie za komuny apelu o Wielkiej Rewolucji z „nieśmiertelnymi” strofami Majakowskiego czy Broniewskiego („Kłaniam się rosyjskiej rewolucji czapką do ziemi po polsku….)??? Dla mnie zrobienie czegoś takiego to humifikacja za życia, a pamiętam – wątpliwy przywilej wieku- takie apele, akademie itp.
Ponieważ cały okres mojej pracy (no prawie, bez 2 lat) to czas „po komunie”, więc mam tylko takie wrażenie, iż od zawsze pracuję w ciągle reformowanej szkole, a co reforma- to gorzej, bardziej papierowo i wzniośle, a życie płynie gdzieś obok, a ja omawiając literaturę XIX w (tak mocno reprezentowaną w szkole), oddalam się od życia z uczniami coraz bardziej.
Aha, widzę, że wspólnym doświadczeniem jest pozbycie się złudzeń. A to zawsze nieprzyjemne uczucie.
Życzę dobrych wakacji 🙂
Oczywiście, nauczycielowi opłaca się robić to, co każe dyrektor. W przeciwnym razie może nam machać przed nosem stertą podań o pracę pisanych przez ludzi, którzy mogą , jego zdaniem , nas doskonale żastąpić. Dobrze jednakże, gdy mamy sprawiedliwego, mądrego szefa, a nie osobę sięjącą terror podczas rad pedagogicznych, złośliwie komentującą nasze porażki.Zła atmosfera w pracy, chamska młodzież,żona trzymająca w ręce stertę rachunków do uregulowania, wszystko to sprawia, że stajemy się wypaleni. Nurtuje mnie jednak następująca kwestia: jeżeli Gospodarz pracujący 15 lat w dobrym liceum czuje, że się robi mumią, to co mają powiedzieć uczący w szkołach, w których młodzież pokazuje codziennie swoje wulgarne oblicze?
Pocieszę Pana: szkoła jest taka jak całe społeczeństwo. Bierne, sfrustrowane i nieufne. Wszyscy jesteśmy zarażeni bakcylem mumii. Czy to nam się podoba czy nie, Polska jest miejscem katastrofy cywilizacyjnej. Ale to jest temat rzeka.
Dlatego warto skupić się na konkretach. Reformujmy szkoły od środka a nie za pomocą zewnętrznych zarządzeń. Skoro Pana liceum wyróżnia się na tle, to pójdźcie o kilka kroków dalej. TWÓRZCIE taką szkołę, w której nauczyciele, uczniowie i rodzice będą maksymalnie zadowoleni, aktywni i optymistyczni. Róbcie to małymi krokami. Od czego Pan by zaczął ?
„Obecnie na potęgę dorabiają naukowcy (30 godzin dydaktycznych w weekend to norma)…”
Nie wiem, pracuje na uczelni i nie znam nikogo, kto dorabialby do tego stopnia korepetycjami, zdarzaja sie pojedyncze przypadki osob, ktore udzielaja korepetycji, ale wiekszosc moich znajomych nie robi tego. Mowic, ze to norma, to spora przesada, chyba, ze ja trafilem w jakies wyjatkowe miejsce. Nie wiem…
hlmi,
a kto mówi o korepetycjach? W weekendy studiują masy, tłumy ludzi, ktoś je kształci. Czy Pańska uczelnia nie prowadzi tego typu studiów? To co to za uczelnia?
Pozdrawiam
DCH
Hahahaha! Kapitalny tekst! Bardzo trafna metafora mumii! Dawno się tak nie uśmiałam. Oczywiście czarnym śmiechem wywołanym Pańskim czarnym humorem jakże ożywczo rozładowującym napięcie.
Tak rzeczywiście jest, jak Pan napisał. Istnieje prosta piramida pomiatających tymi co poniżej (organ prowadzący pomiata dyrekcją, dyrekcja pomiata nauczycielami, a niektórzy z tych pomiatają uczniami i rodzicami). Postawa mumii tych na samym dole jest odpowiedzią. Staliśmy się doskonale odrętwiali. Co za koszmar.
Nie daj Boże, żeby znów lewica odzyskała władzę. ORMO-wcy którzy dzisiaj załapali się miłością do Chrystusa, znów wstąpiliby do ORMO, jeśli zdrowie pozwoli. Tacy jesteśmy w Polsce.
I bądż tu mądry w tym kraju.
Zmumifikowane twarze nauczycieli nie są zjawiskiem samoistnym, ale są konsekwencją braku wolności i demokracji w nauczaniu, jak również biurokratycznego skrępowania nauczycieli w naszym systemie szkolnictwa.
A zmumifikowane twarze uczniów? Nauczyciele uczą swoich uczniów przede wszystkim sobą – a dopiero potem tym, co do nich mówią.
Czytałem w którymś polskim tygodniku, że gdy Holendrzy natrafią na jakiś problem, to siadają i rozmawiają o nim, i wymyślają od czego zacząć aby go rozwiązać. Przy tym nie starają się od razu rozwiązać cały problem. Idą do celu małymi krokami.
Co robimy my ? Jak widać po tej rozmowie i podobnych, umiemy już siadać i rozmawiać. Chociaż chyba lepiej wychodzi nam to pierwsze.
Panie Dariuszu. Zbierz Pan kilka przodujących osób w Pana szkole i zacznijcie naśladować Holendrów. Tak tworzy się elity. Bez elit nie ma reform.
Dlaczego są mumie ale brak elit w polskich szkołach ? To osobny temat.
Ponieważ telewizji nie posiadam a koniec roku z całą dokumentacją, wcześniej zaliczeniami (a także egzaminami komisyjnymi) zabrał tyle czasu, że i na prasę i radio zbytnio go nie starczyło nie wiem na ile istotne były niemieckie strajki.
Piszę ponieważ i tutaj było ostatnio sporo głosów tyczących naszego szkolnictwa. Spójrzmy zatem jaką młodzież mają Niemcy. Raczej nie jest to obraz mumii.
Zapraszam na stronę: http://poland.indymedia.org/pl/2009/06/45402.shtml
Również uważam, jak kolega Janik powyżej, że przyczyną mumifikacji nauczycieli jest brak autonomii. Odzyskana wolność sprawiłaby, że wykruszaliby się słabi, nie wiedząc co z nią począć.
Nie sądzę, ync, by grupa nauczycieli zdołała cokolwiek zmienić. Jeśli zaproponowaliby jakiekolwiek rozwiązanie problemu, musiałoby ono zostać zaakceptowane przez dyrekcję i pozostałych członków RP. Próbowaliśmy tego nie raz – grochem o ścianę. Siedzimy więc zmumifikowani.
Drogi Ohmy. Wspaniale, że próbowaliście. Teraz trzeba spróbować inaczej, sprytniej, przebieglej. Tak aby pokonać ścianę. Napisz co i jak to było. Dlaczego nie powiodło się. To jest siła internetu, że tu możesz znaleźć doradców i sprzymierzeńców. Piszesz: grochem o ścianę. Udało się obalić większe i grubsze mury. Więc nie poradzimy sobie ze ścianą ? Jestęcie tak słabi, że mumie was pokonują ? Przecież to mumie są słabe. Naśladujmy Holendrów, a nie społeczeństwa, w których często powtarza się: to się nie może udać, takie jest życie.
Witam
Doprawdy podziwiam Pana szczerość, odwagę i trafność oceny sytuacji.
Pana komentarze są doskonałe !
Pozdrawiam
ansz