Obalanie mitów

Nauczyciele do wakacji mają jeszcze daleko. Nie wiem, jak jest w innych szkołach, ale w mojej czeka nas mnóstwo roboty. Co najmniej przez dwa tygodnie będziemy dzień w dzień przychodzić do pracy. Nie narzekam, tylko obalam mit, że nauczyciele mają tak samo długie wakacje jak uczniowie. Oczywiście wszystko w rękach szefa, a ręce mojego szefa są takie, że nie wypuszczą nas szybko na urlop, tylko wycisną, ile się da. Ostatni tydzień sierpnia też mamy zajęty, ponieważ trzeba będzie pojawić się na egzaminach poprawkowych i wziąć udział w radach pedagogicznych. Pewnie są szkoły, gdzie dyrekcja puszcza nauczycieli na wakacje wraz z ostatnim dzwonkiem i przywołuje wraz z pierwszym, jednak moja placówka do takich nie należy i nigdy nie należała. A najgorzej mają koleżanki i koledzy z komisji rekrutacyjnej oraz wychowawcy przyszłych klas pierwszych (czyli ja też). Na 30 czerwca mamy zaplanowane spotkanie z rodzicami, a i to pewnie nie będzie ostatni dzień w pracy przed urlopem.

Rodzina nie wierzy, że jeszcze nie zaczęły się dla mnie wakacje, dlatego tłumaczę się publicznie na tym blogu. Kochani moi bliscy, nie mogę was odwiedzić. Ja jeszcze pracuję. Jak dobrze pójdzie, to w drugim tygodniu lipca będę wolny i wtedy przyjadę.

Praca bez uczniów jest lżejsza, ale to jednak praca, a nie wypoczynek. Przez cały rok szkolny nauczyciele są narażeni na długotrwały hałas o dość wysokim natężeniu. To przyprawia nas o różnego rodzaju choroby, a także upośledza funkcje organizmu. Pod koniec roku szkolnego niejeden nauczyciel, ja także, wygląda trochę „mułowato”. Jeśli chodzi o mnie, to zauważyłem opóźnioną reakcję na bodźce zewnętrzne, kłopoty z zapamiętywaniem, podwyższone ciśnienie krwi (badam się regularnie) oraz – co najgroźniejsze – nadmierne wydzielanie adrenaliny. Gdyby nie wakacje dla uczniów, to chyba bym komuś lub czemuś w szkole przylał, tak mnie wnerwiał świat. Gdy uczniowie w końcu odeszli, mam szansę na pracę w ciszy. Zresztą już w ostatnim tygodniu nauki było w szkole zdecydowanie ciszej, ponieważ większość uczniów nie przychodziła na lekcje. Zrobiło się miło i przyjemnie. Nieliczni uczniowie, którzy przychodzili do szkoły, też wyczuwali tę odmianę. Prowadziłem lekcje w grupach kilkunastoosobowych i czułem się świetnie. Gdyby takie warunki panowały przez cały rok, mnie nie byłyby potrzebne żadne wakacje. Wystarczyłby zwykły urlop.