Co zrobić z dyplomowanymi?
Nauczyciele dyplomowani mnożą się jak króliki. Niedługo nie będzie innych nauczycieli – alarmuje NIK – tylko dyplomowani. A potem nastanie katastrofa, ponieważ dyplomowani nie mają żadnej motywacji do solidnej roboty. Tylko się plenią, a pożytku z tego żadnego. Bzdury głosi NIK, ale co można na to poradzić. Zresztą nie tylko bzdury, ale nawet okrutne oszczerstwa, chociażby te, że w szkołach, gdzie dominują dyplomowani, jest gorzej, niż w szkołach, gdzie pracują nieopierzeni w zawodzie belfrowie. To znak, że będziemy budować system awansu od nowa, gdyż dyplomowanych jest za dużo i budżet nie może tego ciężaru udźwignąć.
A wydawało się, że będzie inaczej. Na ostatni szczebel awansu zawodowego tylko nielicznym uda się wdrapać. Większość będzie musiała siedzieć niżej. Wbrew przewidywaniom MEN nauczyciele masowo rzucili się do robienia kariery i – znowu wbrew przewidywaniom – prawie wszystkim udało się awans uzyskać. Teraz NIK rzuca oszczerstwa, bo inaczej tego nazwać nie można, że ludzie zostali awansowani wbrew przepisom, z naruszeniem procedury. Czy to znaczy, że po koleżeńsku albo za uśmiech? Czy za nic rozdawano dyplomowanie i brał każdy, kto chciał?
Wyniki kontroli NIK to tylko wprowadzenie do kolejnej reformy, która będzie polegała na unieważnieniu wszelkich awansów i rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Już tak było, gdy unieważnione zostały specjalizacje, a wprowadzony został obecny system awansu. Wtedy nauczyciele o najwyższej specjalizacji psioczyli, ale zamknięto im buzie hasłem, że idzie nowe, więc stare ma się nie odzywać. Teraz będziemy mieli powtórkę z rozrywki. Młodzi się ucieszą, że władza zrówna starych z nimi i że trzeba będzie od nowa zabiegać o wyższe pensje.
Wniosek z tego jest jeden. Nie opłaca się robić żadnych awansów. Nie opłaca się spełniać wysokich kryteriów, jakie stawia się dyplomowanym. Opłaca się dawać jak najwięcej korepetycji, bo tych pieniędzy nam nikt nie odbierze. Zresztą wielu nauczycieli tak robi. Jak ma wybierać – ubieganie się o awans czy udzielanie korepetycji – to wybór jest tylko jeden. Taki, żeby nam potem nikt nie pluł w twarz. Myślałby kto, że naplują za udzielanie korepetycji! Okazało się, że naplują za wielki wysiłek, jakim jest uzyskanie stopnia nauczyciela dyplomowanego.
Komentarze
Umieściłem pytania w dyskusji nad rapotrem w „GP” to i zamieszczę je również tu. Pytam mianowicie o to, czy taka seria bardzo krytycznych materiałów o szkole – wczoraj raport o tym czego(nie) uczy szkoła, a dzisiaj raport NIK to zupełny przypadek czy zamierzone osłabianie pozycji negocjacyjnych naszego środowiska nauczycielskiego?
Może w Polityce powinnien ukazać się jakiś rzetelny artykuł o finansowaniu edukacji? Tylko tu dziś ukazał się tekst o faktycznej sytuacji emigracji. Może jako jedyni uzmysłowią społeczeństwu, iż nie jesteśmy malkontentami i wielu z nas ma naprawdę wielką chęć pracy, nawet od 8 do 16 czyli faktyczne 40h w tym 18 dydaktycznych, chcemy się dokształcać i podnosić jakość uczenia itp itd… Ech… jestem od kilku miesięcy poza granicami Polski i życzę nam takiego statusu społecznego jaki mają nauczyciele w Niemczech.
Odpowiedź jest prosta. Należy zrobić doktorat. Wtedy automatycznie będzie się zawsze na szczycie klasyfikacji, specjalizacji, stopni czy bóg wie co jeszcze politycy i MENiS wymyślą.
Bardzo dobrze. U mnie w szkole nauczycielami dyplomowanymi zostali Ci, którzy nawet nie umieją przedmiotu, którego uczą, co dopiero go nauczyć. A te kursy się przydały, bo pani od fizyki zaczęła mieć wymierne pojęcie o przedmiocie którego uczy i nawet potrafiła rozwiązać sama zadanie, którego nie miała w swoim kajeciku. Tak więc bardzo dobrze. Jeszcze raz. Niech zdegradują. Jeszcze trzy razy i niektórzy może nawet się dokształcą, tak że nie będą się musieli własnej wiedzy wstydzić. Niech uczniowie, którzy odchodzą ze szkoły, wybiorą nauczyciela, który zasługuje na przywileje. Bo wg systemu to z rzeczywistością się rozmija.
Sebastian,
bzdura! Koleżanki z doktoratami w mojej szkole: jednej się udało-zaczęła pracę w szkole dość wcześnie, by w „ścieżki awansu” wejść jako nauczyciel mianowany; druga zbyt późno-z doktoratem zaczynała od stażysty chyba. Od lat doktorat nauczyciela nie robi na władzach oświatowych żadnego wrażenia.
Nie będę starał się o stopień nauczciela dyplomowego, ponieważ więcej się doskonalę, udzielając korepetycji uczniom z podstawówek, gimnazjów i szkół srednich. Tym sposobem poszerzam swój warsztat pracy i reperuję dziurawy budżet. Muszę czynic to dobrze, weryfikuje mnie rynek. Poza tym wiem,żę w moim mieście, Poznaniu, nikt nie zatrudni dyplomowanego polonisty. Zwoniłem do szkół i sprawdzałem. Zamiast ślęczyc nad planami rozwoju wolę rozwijac umiejętności swoich uczniów w szkole w oparciu o doświadczenia wyniesione z udzielania korków tym, którzy nie zawsze są odporni na wiedzę, lecz poprzez korepetycje pragną sie przygotowac, np do matury rozszerzonej
Przepraszam za literówki spowodowane pośpiechem.
Do Tusipek
Dlaczego wszystkich nauczycieli dyplomowanych wrzucasz do jednego „worka”? Wśród nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego można znaleźć tych, którzy wyróżniają się swoją pracą i zaangażowaniem i takich, którzy nie powinni pracować z dziećmi czy też z młodzieżą. To, że nie wszyscy w pełni zasłużyli na swój stopień zawodowy często jest wynikiem samego systemu awansu, Szczególnie na początku jego wprowadzenia bardzo łatwo było zostać nauczycielem dyplomowanym. Wystarczyło np. ukończyć studia podyplomowe i pięknie opisać swoje działania, które dyrektor z życzliwości do swojego pracownika potwierdzał i wystawiał pozytywną opinię chcąc by w jego szkole było jak najwięcej nauczycieli z najwyższym stopniem. Jednak bardzo często nauczyciele solidnie zapracowali na swój stopień i dalej pracują z zaangażowaniem i doskonalą się. Więc dlaczego ich zdegradować? Czy za swoją rzetelną pracę mają być ukarani, bo są tacy, którym udało się gładko prześliznąć przez ten już teraz zmodyfikowany system?
Do Ino
Nie każdy nauczyciel może rozwijać umiejętności swoich podopiecznych poprzez wykorzystanie doświadczenia wyniesionego z udzielania korepetycji np. nauczyciel w przedszkolu, klasach I-III, zawodu i wielu innych. Doskonalą swój warsztat pracy i wykorzystując zdobytą wiedzę oraz umiejętności starają sie o awans. Czy należy ich za to ganić?
Może ktoś mi pomoże i wyjaśni dlaczego link w treści prowadzi mnie dzisiaj w maliny? Wczoraj się tam wpisałem, a dzisiaj strona „GP” jest niedostępna
Proszę o wybaczenie niedawno wróciłem po dwuletnim pobycie z Wielkiej Brytanii i jeszcze żyję w innej rzeczywistości. Skoro nie doktorat to co? Chociaż w UK też miałem nie miłą przygodę kiedy wysłalem swój dyplom magistra politologii do nostryfikacji i NARIC UK zdegradował mnie z magistra do licencjata z honorami ale za to z prawem do otwarcia przewodu doktorskiego. Więc szczerze nic już mnie raczej nie zdziwi. To może habilitacja coś pomoże, ponoć na Słowacji łatwiej ją uzyskać niż w Polsce…
Panie Czesławie,
w Gazecie Prawnej dokonywali zmian na stronie (chyba usunęli Pana wpis, który tam wcześniej był, prawda?), stąd problemy.
Pozdrawiam
DCH
Czesław:
„Pytam mianowicie o to, czy taka seria bardzo krytycznych materiałów o szkole – wczoraj raport o tym czego(nie) uczy szkoła, a dzisiaj raport NIK to zupełny przypadek czy zamierzone osłabianie pozycji negocjacyjnych naszego środowiska nauczycielskiego?”……………………
Ależ oczywiście ,że nie jest przypadkowe!
Najbardziej się boję prasy!
Potrafi wykreować każdą rzeczywistość,skomentować każdy raport,tak,że staje się kompromitujący….(cytat:” NIK ocenia system pozytywnie, co nie oznacza, że nie wykrył nieprawidłowości”)Jakoś nikt nie napisał o pozytywach…….pewnie nieciekawe i nudne.
Z gazety dowiaduję się,w jakiej szkole uczę(złej),jak uczę(źle) ,a nawet za ile uczę(kupa forsy).W gazecie znajdę ostrzeżenie.połajanę i groźbę(będą zabierać….)
Moje osobiste doświadczenie nie przebije się i w ten sposob wszelkie raporty i nagłaśniane problemy zaczynają żyć własnym życiem,a my możemy się tylko oburzać,co robimy na tym forum nader udatnie,ale …..do znudzenia .
Dowód?
Posłuchajcie narzekających uczniów i rodziców…….mówią gotowym tekstem z gazety,ich argumenty to wczorajsze newsy.
Cóż,nie sprzyja nam środowisko dziennikarzy.Dlaczego?
Wszystkie zwiazki nauczycielskiie winny natychmiast zacząć kampanie pr,by zdemaskować mity o naszej nauczycielskiej winie,durnocie,niskim poziomie,lenistwie,wolnym czasie….itd.Oburzone miny p.Broniarza ,to zbyt mało.
Niestety liczy się WIZERUNEK.
.Ten obecny jest kompromitujący i nieprawdziwy …ico? i nic…..mamy o czym gadać na forum.
Do Tusipek
„Kocham” takie wypowiedzi jak Twoja.
Kiedyś oburzałam się, gdy czytałam na rozmaitych forach, że nauczycielami zostają straszne miernoty.
Powoli zaczynam w to wierzyć, niestety.
Aby wszystko było jasne, dodam, że jestem mianowaną nauczycielką
z ponad 20-letnim stażem.
Ale jakoś wcale a wcale nie cieszy mnie, że dyplomowanych mieliby degradować.
Już nawet się nie irytuję, gdy czytam takie wypowiedzi jak Tusipka, bo on z tych, jak Edek z „Tanga” Mrożka, który „swoje wie”.On wie, że każdy dyplomowany to leń, obibok i nieuk, jeden Tusipek się nam w oświacie ostał jako ostatni sprawiedliwy.
Zgadzam się z Małgorzatą, nauczycielom przyprawiono monstualną gębę i niewiele można z tym zrobić. Robię swoje,nie walczę i nie kłócę się(już!), gdy ktoś mówi, że jako nauczycielka (j.polski w liceum):pracuję 18 godzin i mam łącznie w wszystkimi dniami wolnymi 3 miesiące wakacji.
Szanowny panie Belfrze, z wielkim szacunkiem, ale się z Panem nie zgadzam. U mnie w szkole największe miernoty najszybciej się awansowały, psując całe tony papieru. To ci wierzący w „ewaluację” (ciekawe, że przez wieki bez tego słówa wytrychu szkoła istaniała!), „monitorowanie”, „plany wynikowe” i reszta …
Mają tytuł z awansu i często głowy w koszach na śmieci. Idąc za nowoczeną myślą publicznie głoszoną „pedagogiczną’ zresztą, młodzież naturalnym, niezawodnym instynktem odgadła gdzie miejsce tych dyplomowanych głów. Oczywiście nie wszystkich. Na koniec; system awansu to żerowisko dla wszelkich ODNÓW i innych pasożyctniczych pseudoinstytucji wspierających podobno oświatę. Pozdrawiam. T
Fakt, awans o niczym specjalnie nie świadczy, a już na pewno nie o pracy nauczyciela.Nie znam ani jednego nauczyciela, który zrobiłby to z innego powodu jak kasa. Jako polonistki było to dla mnie zebranie papierków z róznych szkoleń+ 3 dni pisania nowomową oświatową- pieniądze większe dostałam, dyplomowanie żadnym specjalnym powodem do dumy nie jest.Teraz za to pracuję i nie przejmuję się żadną dodatkową papierologią.
„Na koniec; system awansu to żerowisko dla wszelkich ODNÓW i innych pasożyctniczych pseudoinstytucji wspierających podobno oświatę.”- w 100% racja.
Na szczęście w państwie prawa – a Konstytucja stanowi, że takim własnie panstwem jest Polska – nie tak łatwo odebrać przyznane tytuły czy uprawnienia. Tak więc, moim zdaniem, dyplomowani mogą spać spokojnie.
Wszystkim, którzy rozdzierają szaty, że dyplomowanych jest za dużo, pozwolę sobie przypomnieć, że w 2000 roku 80% nauczycieli otrzymało z mocy prawa stopień nauczyciela mianowanego. Przewidziano dla nich tzw. przyśpieszone ścieżki awansu, które umożliwiały uzyskać stopień nauczyciela dyplomowanego po odbyciu 9-miesięcznego lub 21-miesięcznego (rok i 9 miesięcy) stażu, a ponadto „marchewkę” w postaci wzrostu wynagrodzenia – średnie wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego jest o ok. 28% wyższe, niż mianowanego. Obecnie jest ok. 40% nauczycieli dyplomowanych. Zatem w ciągu 8 lat ok. połowie nauczycieli mianowanych udało się zdobyć stopień nauczyciela dyplomowanego. Czy to istotnie tak dużo?
„Wprowadzony w 2000 roku system awansu nauczycieli przyczynił się do podwyższenia ich kwalifikacji – mówi Józef Górny, wiceprezes NIK.”. Czy to nie przyczyniło się do poprawy jakości kształcenia, czy nie przyniosło korzyści dla uczniów?
Pozdrawiam, A.
„ystem awansu to żerowisko dla wszelkich ODNÓW i innych pasożyctniczych pseudoinstytucji wspierających podobno oświatę.”
Nie można określić tego lepiej.
Sam dyplomowałem się w te wakacje i troszkę tych kursów w związku z tym przeszedłem. Żenada. Ale papierków miałem odpowiednią ilość. Nie twierdzę, że nie istnieją wartościowe. Twierdzę, że potrzeba awansu sprawia, że popyt na doskonalenie tworzy mnóstwo pseudodoskonalących aktywności nabijających pieniądze armii edukatorów. Tego prawdziwego mojego doskonalenia awans ani nie przyspieszył, ani nie opóźnił.
A co do meritum: jestem przekonany, że za chwilę (2-3 lata) dojdzie do rekonstrukcji systemu awansów (połączonej rzecz jasna z częściową przynajmniej degradacją). Ostatecznie wszystkie te instytucje edukatorskie muszą zarabiać.
Małgorzato. Miło mi czytać tekst o podobnych do moich własnych wniosków wynikających z obserwacji tzw. rynku mediów. Tak jest jak piszesz. Warte zastanowienia jest pytanie” – Czy to zwykła pogoń za newsami i walka o czytelnika napędza ten trend krytycznego pisania o naszym środowisku, czy tkwią w tym inne przyczyny?
Czesław:
„…Czy to zwykła pogoń za newsami i walka o czytelnika napędza ten trend krytycznego pisania o naszym środowisku, czy tkwią w tym inne przyczyny?’
Raczej to drugie…
Cóż, mamy pecha ,żyjemy w czasach szalonych i szaleńczych przemian ustrojowych(ciągle jeszcze ),gospodarczych,ekonomicznych i socjalnych.
Wiadomo ,że nie da się u nas utrzymać państwa opiekuńczego i trzeba dokonać bolesnych cięć po pierwsze w budżetówce, w różnych układach zbiorowych i przywilejach zawodowych……od jakiej grupy zawodowej zacząć?Od najsłabszej ekonomicznie i organizacyjnie.
Próbowano z administracją wszelkiej maści,ale to trudna materia,brak wyszkolonej armii urzedników może bardziej zaszkodzić niż pomóc,więc dano spokój.
Lekarze – mieli okropną prasę,że łapówki i ukryte dochody,kilka nagłośnionych afer,jedna do dziś się politykom odbija……,nie udało się ,bo pierwszy raz zobaczyliśmy prawdziwą determinację medyków.Nie ugięli się pod druzgoczącą krytyką różnych moralistow i etyków i „ruszyli RAZEM” – wstępnie wygrali ,już się nie oburzamy ,a i media zmieniły ton.
Teraz my…….,więc trwa narodowa dyskusja w tonie mocno minorowym, umiejętnie reżyserowana przez różne gremia (rodzice, naukowcy ,p[sychologowie ,ekonomiści i na ich usługach dziennikarze) ,a my słabi pod każdym względem ,ze skłóconymi związkami ,niezdolni do stworzenie wołasnego lobby, ekonomicznie ….szkoda mówić ,zastraszeni… pierwsi bierzemy w pysk (jak ta uległa szkapa z piosenki Młynarskiiego) .
Krótko mówiąc – zakrzyczą nas,polegniemy,oddamy albo pensum,albo Kartę,albo wakacje……,bo prawdę mówiąc ,to jest nie do utrzymania.
.Chodzi jednak o to,by sprzedać się drogo…….oddać przywileje,ale coś za to uzyskać znaczącego,wymiernego,podreperować prestiż i kieszeń.
Niestety,jestem doświadczoną pesymistką – nasi konsultanci oddadzą Kartę za podwyżkę rzedu poziomu inflacji,a gazety w pozytywistycznym tonie będą piały o świetlanej przyszłości polskiej edu.
Medialny szum wokół szkolnictwa ma tylko jeden cel,rozmiększyć poglądy wszystkich i przygotować grunt pod niepopularne,trudne decyzje,które jeśli przynisą poprawę ,to nie „za naszego życie”…….!
Przepraszam ,że w niedzielne popołudnie sączę Państwu ten zawodowy smutek……
Pozdrawiam
m
Małgorzato – jeszcze raz piątka ode mnie. Piątka jako uścisk graby.
Popatrzmy jednak na kolejnego posta (tempo tych ataków można porównać chyba jedynie z falą cyklonów na Karaibach) i dyskusję jaka się nad nim rozpoczyna. Przeżyjemy?
Ktos napisal, ze uzyskanie tytulu nauczyciela dyplomowanego zajmowalo czas 9 czy 21 miesiecy. Rozumiec z tego, ze tytul niebylejakiegi pedagoga uzyskuje sie po tak krotkim czasie? Bez koniecznosci posiadania minimum doswiadczenia w zawodzie? To kpina. Ciekawe czy w jakims innym zawodzie tak szybko mozna uzyskac szczyty profesjonalizmu.
Tsubaki. Jak czytam takie posty to ręce opdają. Poczytaj KN. Tam znajdziesz informacje o awansie zawodowym, ocenie pracy nauczyciela, zwalnianiu itp. Te skrócone ścieżki funkcjonowały tuż po reformie Handkego i dotyczyły dyrektorów, doradców metodycznych i nauczycieli ze specjalizacją.
@ Tsubaki: źle zrozumiałeś. Zanim staniesz się nauczycielem dyplomowanym, musisz przejść przez poprzednie stopnie zawodowe (w liczbie trzech). Sam robiłem tę procedurę przez 7 lat, obecnie jest jeszcze dłużej.
Były ścisle określone warunki – między innymi posiadanie już odpowiedniego stażu pracy i pewnego dorobku, kwalifikacje do więcej niz jednego kierunku. Teraz już owo uprawnienie nie obowiązuje.
Ja, na swój awans zawodowy pracowałem 2 lata i 9 m-cy , bo nasza dyrektor otrzymawszy prawie za nic swój tytuł nauczyciela dyplomowanego, nie chciała przyjąć podania o otwarcie stażu. Kilka podań przyjęła, ala nie nadała im biegu. Nie mógł nikt zrównać się z jej „mistrzostwem”. Przy innych szkołach w powiecie byliśmy niczym zapyziały zaścianek.Dopiero przyjście nowego dyrektora otwarło nam drogę do awansu. Jest w tej procedurze sporo zbędnego „papierkowania”, ale proszę nie pisać, że to nic nie warte przedsięwzięcie. Wystarczy poważnie traktować cały proces. Samemu napisać programy i sprawozdanie z ich realizacji, a nie zrzynać bezlitośnie czyichś tekstów z internetu. Wtedy zobaczycie czy to jest rozwój czy nie. To prawie 3 lata cieżkiej roboty wykonywanej przecież równolegle do swojej etatowej. W tym są 3- semestralne studia podyplomowe, czasem bywa, że nie jedne i to płatne ze swojej kieszeni. Dyrektorzy nigdy nie mieli tylu ochotników do wykonywania różnych programów szkolnych, opieki nad kołami zainteresowań, wolontarietem, samorządem szkolnym, czy choćby pisaniem protokołów z rad pedagogicznych co w czasie „robienia awansu’,który przecież trwa nadal. Tylko księża katecheci mieli ten awans niemal za „frico”, a to też nauczyciele przynajmniej mianowani.
Ja się ciężko napracowałem i „broniłem się „w wieku prawie 60 lat. Mnie się chciało podjąć wyzwanie. Członkowie kuratoryjnej komisji wyrażali mi niekłamane uznanie przy wręczaniu zaświadczenia o…
Teczka faktycznie leży w domu, gdyż wypięto z niej tylko kilka dokumentów do akt przechowywanych w Kuratorium. Pozostałe zwrócono. Nie chciała ich zatrzymać nawet szkoła.
Pomysły o unieważnieniu stopni awansu uważam za zamach na moje ciężko zapracowane prawa do podwyższonych zarobków. To rażąca niesprawiedliwość.
Ten system awansu rodzi masowe pozorowanie dzialań i dzialania dla samych dzialań.W wychowaniu i dydaktyce najważniejszy jest efekt, a nie dzialanie.Bo (prawie) to samo dzialanie efekty może przynieść diametralnie rózne!!!
Zenek, masz rację. Zrobiłam to dyplomowanie (wyłącznie dla forsy, bo nie jestem od tego lepszą nauczycielką) i wreszcie mam chwilę czasu, żeby robić coś sensownego. I chyba robię. A jeśli skutkiem ma być pensja nieporównywalna z hydraulikiem, to spadam z tego zawodu. Jestem trochę za dobra na te kpiny. Adieu.
„Ten system awansu rodzi masowe pozorowanie dzialań i dzialania dla samych dzialań.” – Zenku, jeśli znasz takie przykłady, to wiedz, że jesteś świadkiem łamania prawa oraz nieetycznych zachowań nauczycieli i dyrektorów szkół. Przepisy prawa (Karta Nauczyciela i stosowne rozporządzenie) wymagają właśnie od „awansujących” nauczycieli wykazania się konkretnymi umiejętnościami i efektami pracy nauczycielskiej, a wyegzekwować to powinien mądry dyrektor, który zatwierdza plan rozwoju zawodowego i ocenia dorobek zawodowy nauczyciela za okres stażu.
Nie wiem, czy przeczytałeś post Czesława – nie wierzę, że „upozorował” swój awans na dyplomowanego.
Pozdrowienia dla Wszystkich. A.