Pieniądze śmierdzą

Pieniądze zbierane od uczniów okazują się być śmierdzące. Lepiej nie zbierać ani grosza, niż potem narażać się na oskarżenia, że mieliśmy z tego osobisty zysk. Aż mi włos zbielał na brodzie, gdy przeczytałem, że dyrektorzy szkół są podejrzewani o przywłaszczanie co roku 50 milionów złotych prowizji od uczniowskich ubezpieczeń.

Całą Polskę obiegła ta wiadomość, a tym samym stała się dowodem zbrodni (zob. tekst). Ludzie uważają, że to nie są podejrzenia, tylko fakt („Każdego roku agenci ubezpieczeniowi odpalają dyrektorom szkół nawet 50 mln zł prowizji za uczniowskie polisy.”). W prasie zacytowano anonimowych dyrektorów, którzy sami tego nie robią, ale „słyszeli o takich przypadkach w innych szkołach” (czyt. koledzy kradną). Nie ma sensu się tłumaczyć, bo ludzie już uwierzyli prasowym doniesieniom, że dyrektorzy okradają własnych uczniów. A przecież to tylko przypadek, że opisano dyrektorów, a nie innych pracowników oświaty. Równie dobrze można oskarżyć wychowawców. Każdy wychowawca zbiera od swoich uczniów pieniądze na różnego rodzaju sprawy, chociażby na szkolne wycieczki. A teraz policzmy, jaka to jest suma. Jeśli 10 milionów uczniów wydaje co roku ok. 200 złotych na wycieczki, to uzbiera się z tego suma 2 000 000 000 (słownie 2 miliardów) zł. Jeśli prowizja od tej sumy wynosi 10 procent, znaczy się, że do kieszeni wychowawców trafia 200 000 000 (słownie: dwieście milionów) zł. Teraz żałuję, że nie jestem wychowawcą, bo nieźle bym żył za te uczniowskie pieniądze.

Mogę uwierzyć (po przedstawieniu dowodów), że zdarzają się przypadki okradania uczniów przez dyrektorów szkół albo przez wychowawców. Nie wierzę jednak, że jest to proceder masowy. Jeśli nawet wśród dwunastu apostołów jeden podkradał ze wspólnej kasy (Judasz), to znaczy, że może się to zdarzyć w każdym środowisku (czyt. Twoim i moim). Jednak nie można twierdzić, że wszyscy apostołowie to złodzieje i szubrawcy, którzy okradali Jezusa. Tak samo nie można twierdzić, że wszyscy dyrektorzy albo że większość to złodzieje itp. bzdury, bo to podważa wiarygodność dyrektorów przed uczniami i ich rodzicami. W takiej atmosferze nie da się zarządzać szkołami. W takiej atmosferze nie da się organizować wycieczek.

Efekt tego typu artykułów jest jeden. Objaśnię na własnym przykładzie. A zatem mam w d… uczniowskie pieniądze. Chcą uczniowie jechać na wycieczkę, niech się wycieczkują poza szkołą i beze mnie. Chcą uczniowie się ubezpieczać, guzik mnie to obchodzi. Ja się ubezpieczyłem od odpowiedzialności cywilnej, a resztą mam w głębokim poważaniu. Chcieliście szkoły z wyobcowanymi nauczycielami, no to ją macie.