Zemsta czy kara
Niejeden uczeń stracił telefon komórkowy, ale rzadko który zdecydował się rozprawić z przestępcami w granicach prawa. Gdy większość młodzieży przeżywa stratę komórki po prostu rozpaczając lub planując zemstę, niektórzy młodzi ludzie wiedzą, że od tego jest policja w kraju, aby zgłaszać jej każdą kradzież i domagać się interwencji.
Jestem pełen podziwu dla jednego z moich uczniów, który natychmiast po przykrej przygodzie z łobuzami zgłosił się na policję, a nie pobiegł wypłakać się mamie czy tacie. Piszę o płaczu, w którym jest coś złego, jeśli to jedyna reakcja, na jaką potrafi się zdobyć człowiek. Płakać można dodatkowo, a przede wszystkim należy zgłaszać popełnienie przestępstwa.
Dziś chłopak chodzi na rozprawy sądowe, na których to próbuje się ustalić skalę winy bandziorów. Za rozbój grozi im kara od 2 do 10 lat, więc sąd ma nad czym się zastanawiać. Złapano – wielkie dzięki dla łódzkiej policji – trzech z czterech napastników. Przykre tylko, że od półtora roku siedzą w areszcie, czekając na wyrok.
Wiem, że większość poszkodowanych postępuje inaczej. Jeden z rodziców, gdy jego dziecku skradziono telefon i pieniądze oraz dano po pysku, poprosił o pomoc kolegę. Razem wytropili sprawców napadu, ustalili, gdzie mają melinę, i pewnego razu wpadli do niej tak zaskakując trzech młodych ludzi, że udało im się wszystkich bandziorów porządnie pobić. Niestety, bandziory też potrafią korzystać z pomocy policji, więc zgłosili pobicie organom ścigania. I teraz nie wiadomo, kto jest bandytą – rodzic z kolegą czy owi złodzieje komórki i portfela dzieciaka. W tym przypadku nie działa zasada, kto pierwszy, ten lepszy. Każdy napad jest przestępstwem. Choćby poszkodowany był diabłem wcielonym i stukrotnym recydywistą, podlega ochronie prawnej.
Jeden na dziesięć spośród tych, którym skradziono komórki, myśli o zgłaszaniu sprawy policji. Pozostałe dziewięć osób woli zemstę. Dzięki sprawnej interwencji łódzkiej policji mam nadzieję, że ta smutna statystyka zmieni się na lepsze.
Wszystkim ludziom dobrej woli życzę bezpiecznych Świąt Bożego Narodzenia.
Komentarze
Witam Panie Darku!
Gdy bylem nastolatkiem dwokrotnie doswiadczylem napadu z pobiciem (a wlasciwie, jego proba) – oba przypadki w samo polodnie w srodku miasta, na oczach tlumow. Mialem jednak szczescie, i w obu przypadkach udalo mi sie uciec/schowac ponoszac jedynie sladowe obrazenia. Zajscie jednak nie zglosilem. Z kilku powodow:
1) Dla mezczyzny fakt oberwania od bandy wyrostkow jest jednak upokorzeniem, rzeczowym dowodem slabosci, nieudaczniectwa, tchorzostwa i pierdolowatosci. Pobiegniecie z podkulonym ogonem i zalosnym skomleniem na policje to spory wstyd i nie kazdy jest w stanie stawic mu czola, przyznajac sie do bycia tchorzem i oferma oraz godzac z publicznym wystawieniem sie na posmiewisko (skladanie zeznan, proces).
2) Znaleznienie sprawcow i udowodnienie im winy, o odzyskaniu utraconego mienie nie wspominajac, to zadanie karkolomne, beznadziejnie trudne i zapewne rzadko konczace sie sukcesem. Gdy szanse sa homeopatyczne, szkoda czasu i fatygi. I zglaszajcego/poszkodowanego i policji…
3) Zgloszenie na policje tak blahej sprawy wymaga tez pewnej bezczelnosci – zawracanie glowy nikczemnie zarabiajacym policjantom, majacym o wiele powazniejsze zadania i przykucie ich do biorka kolejna porcja papierkowej roboty, ktora i tak najprawdopodobniej nie da zadnych rezultatow, zapewne nie spotka sie z milym przyjeciem z ich strony. A nikt nie lubi byc traktowany jak rozhisteryzowany natret i pieniacz.
Z tych tez powodow nie zamierzam zglaszac ulicznego rozbojnictwa. No, chyba ze bedzie sie powatarzalo regularnie (latwiej znalezc sprawcow grasujacych w danym rewirze) lub zakonczy sie powaznymi obrazeniami ciala (wieksza motywacja policjantow do wykrywania powazniejszych przestepstw).
A IMHO zesmsty, samosady i lincze to jedne z najobrzydliwszych przestepstw w cywilizowanym swiecie i oczywiscie powinny byc surowo karane.
pozdrawiam
Quasi
Zyczenia wesolych swiat zza Wielkiej Kaluzy przesylam!
Jest jeszcze druga strona (autentyczne wydarzenie) tego „obywatelskiego” medalu: Zgłosisz się na policję, złapią sprawcę, ale nie odzyskają telefonu. Potem sąd – biorąc pod uwagę trudną sytuację rodzinną sprawców (tu: nieletnich pod nadzorem kuratora rodzinnego) orzeknie znikomą szkodliwość społeczną zdarzenia (tak, tak!) i wypuści sprawców, poprzestając na gadce-szmatce! (Na pewno umocni to przestępców w przekonaniu, że nie opłaca się przywłaszczać cudzego mienia, zaś ofiarę w wierze w nasz tzw. „wymiar sprawiedliwości”.
Mimo wszystko odradzam brania sprawy w swoje ręce. Pozdro!