Kto jest odpowiedzialny?
Utrzymywanie młodych osób w przekonaniu, że trzeba im patrzeć na ręce, sprawdzać, kontrolować i rewidować, to zrzucanie odpowiedzialności za ich postępowanie na innych. Dzieci myślą, że skoro nikt nie zajrzał do klasy, to widocznie szkoła zaniedbuje swoje obowiązki. Trzeba ją za to ukarać. Uczniowie już dawno temu dowiedzieli się, że za wszystko w szkole odpowiedzialni są nauczyciele i dyrekcja. Uważają, że gdy nie ma kogoś z nich w pobliżu, można robić wszystko. Podobnie myśli wielu nauczycieli: to sprawa wychowawcy, to problem nauczycieli, którzy uczą w tej klasie, to zadanie dla dyrektora, przecież ona, on, oni odpowiadają za porządek w szkole – ja już skończyłem lekcje.
W moim liceum wszyscy pracujemy pod szczególnym nadzorem. Dyrekcja bowiem uważa, że trzeba wciąż kontrolować pracę nauczycieli. My, nauczyciele, jesteśmy przekonani, że należy nieustannie czuwać nad zachowaniem swoich uczniów. Taki styl pracy powoduje, że czujemy się naprawdę odpowiedzialni tylko wtedy, gdy obok nas jest nadzorca, ten, który patrzy. Dlatego z utęsknieniem czekamy na te chwile, kiedy jego oko nas nie widzi. Nie dziwi mnie, że uczniom odbija podczas nieobecności nauczyciela, tak samo, jak nie dziwi mnie, że odbija nauczycielom, gdy dyrekcji nie ma w szkole. Gdy kota nie ma, myszy harcują.
Nie ulega wątpliwości, że za postępowanie jednego człowieka często musi brać odpowiedzialność ktoś inny – rodzic, nauczyciel, kierownik, dyrektor. Ale to nie musi być takie oczywiste. Nie można żyć, uczyć się, pracować z przekonaniem, że za mnie ponosi odpowiedzialność ktoś inny – nawet mój anioł stróż. „Aniele, stróżu mój, dlaczego mnie opuściłeś? To przez ciebie, z powodu braku twojego nadzoru zachciało mi się popełnić ten ohydny czyn. Ja nie chciałem, ale skoro mnie opuściłeś, uznałem, że dałeś mi wolną rękę. Więc zaszalałem. Twoja wina, twoja wina, twoja bardzo wielka wina”. Rodzice, którzy wpajają dzieciom przekonanie, że szkoła odpowiada za ich czyny, wychowują potwory.
Każdy musi nauczyć się myśleć, że za czyny, których się dopuszcza, jest osobiście odpowiedzialny. A jedynie dodatkowo ktoś inny może być współodpowiedzialny. Odpowiedzialny jest przede wszystkim sprawca czynu, zaś nadzorca może być jedynie częściowo odpowiedzialny. Jeśli więc zachowuję się niegodnie, nie tak, jak przystało na ucznia, nauczyciela czy po prostu człowieka, to znaczy, że BARDZO RYZYKUJĘ. Ja! Nie ktoś inny. Ktoś inny powinien mi jedynie po przyjacielsku powiedzieć: „Nie ryzykuj, Darek, nie lekceważ swojej pracy, bo możesz za swoje nieróbstwo ponieść surową karę. Zachowuj się jak człowiek, bo możesz zostać pociągnięty do odpowiedzialności”.
Dlatego powinniśmy reagować na zachowanie innych nie jak nadzorcy, ale jak koledzy, przyjaciele, znajomi, przypominając, że są za swoje czyny odpowiedzialni. Uważam, że za bardzo w świadomości Polaków funkcjonuje obraz Chrystusa, który wziął na siebie nasze grzechy. Myślimy, niestety, takimi kategoriami: to nie moja wina, nauczyciel jest od tego, aby cierpieć za grzechy swoich uczniów. Apostoł Paweł, też chrześcijanin, ale bardziej rozsądny niż ewangeliści, napisał w Liście do Galatów: „Każdy bowiem poniesie swój własny ciężar”. Taki styl myślenia trzeba wpoić uczniom – bierzcie odpowiedzialność za swoje czyny.
Komentarze
Apostoł pisał też „jedni drugim ciężary noście” co oczywiście nie zwalnia z odpowiedzialności za własne czyny. W ST jest napisane o tym „ojcowie jedli jagody a dzieciom zęby ścierpły”. Ostrożnie z wyrywkowym czytaniem Biblii (tak jak i innej literatury). Chrystus biorąc na siebie nasze grzechy wzioł skutki a nie przyczynę grzechu. Podobieństwo do Boga wynika z wolności człowieka czyli mozna wybrać też zło. Skutkiem mojego wyboru może być zło dokonane na drugim człowieku (nie tylko) ale odpowiedzialnośc jest moja.
Dosyc sporo czasu juz minelo, od momentu gdy wiadowsc jak piorun z jasnego nieby zmobilizowal uwage zdeiluzjowanego spoleczenstwa polskiego.
Mozna to porownac moze ze smiercia Josefa S., Papieza Polaka czy urodzinami Adolfa … to ostanie wydazenie bylo bardzo dawno temu i raczej nie w tym kraju, niemniej czasami spektakularna katastrofa animuje udawnia aktywnosci elektrycznej miedzy synapsami w dorzeczu Odry i Wisly.
Ale trupow to mamy przeciesz co dzienie sporo i czwarta sila w panstwie jakim sa media pisza o tym obszernie i … prawje wylacznie, bo media jak to media, w globalnej kakofonji pisza o tym co sie najlepiej sprzedaje czyli ?bad news?.
Nasowa sie wjec pytanie co bylo takie spektakularne w tej tragedii ? – molestowanie dzieci przez doroslych to nic nowego. A to klecha, a to drygend, czasmi nauczyciel godziny fizycznej, czy opiekun w domu dziecka, to juz bylo i jest… old news.
Moim zdaniem ten akt desperacji pokazal nasza niemoc i nasze nieudacznictwo, gdyz wlasnie tak ofiara jak i sprawcy sa jeszcze dziecmi. Znowu okazalo sie, ze polwyksztalceni pedagodzy o nadal mentalnosci niewolnika i emigranta po wodza faszo-ministra jak i sutanny z black power nie rozumjeja naszych pociech i nie zdaja sobie sprawy co ten krzyk ?spadajacych aniolow? oznacza i nie slysza togo wolanie o pomoc.
Ta ekscesywna przemoc przeciwko sobie, innym czy przedmiotom jest pruba komunikacji i jezeli nadal przepojeni najonalizmem romantycy jak i ci ciagle wczorasi z pod gwiazdki betlejemskiej tego nie uslysza i co jest wazniejsze, jezeli nie zrozumjeja co sie do nich mowi, to bedziemy mjeli niedlugo masakry jak w Amish szkole w US/Pennsylvania czy w kanadyjskim Montreal.
Moj wpis dotyczy jeszcze poprzedniego tematu i Panskiego wolania o dobra polska proze ( podpisuje sie pod: nasza literatura jest o pierdolach itd).
Otoz cos sie znajdzie, niekoniecznie o samobojstwie Weroniki od Cohela, ale o dziecku w sytuacji szczegolnej. Kuczok i „Gnoj” to jedno, bardziej znany chyba z filmowej interpretacji, ale bardzo polecam Mariusza Maslanke i jego „Bidul”. Nie dosc, ze swietnie napisane, to do tego o czyms konkretnym. Byc moze ktos z Panskich uczniow czytal te ksiazke, niech Pan zapyta. Na pewno nie bedzie to czas stracony.
A co do tematu biezacego, czuje sie odpowiedzialna za wychowanie mojego syna. I jestem zadowolona z rezultatow, bo wyrosl na wrazliwego, odpowiedzialnego czlowieka i nie mam zadnych watpliwosci, ze kiedy bedzie mial potomstwo, poswieci mu tyle czasu, ile ja poswiecalam jemu, kiedy stawial pierwsze kroki. A ja mam te drogowskazy w sobie z mojego domu rodzinnego.
Nabywa sie ich w pierwszych latach zycia. Zadna szkola za rodzicow nie jest w stanie zrobic tej pierwszej, najwazniejszej roboty.
Nie będę komentował samego wydarzenia i reakcji różnych osób (instytucji) na nie. Nie znam się na Biblii. Już Mark Twain w „Listach z ziemi” napisał, że można tam znaleźć wszystko (na każdą okazję) co się tylko chce. Mam inne spostrzeżenie. Takie z życia.
Po transformacji współpracowałem z przedstawicielami handlowymi dużej firmy. Jak wygląda praca takiego przedstawiciela, większość wie, ale przypomnę, że była to duża samodzielność (nie było telefonów komórkowych) i brak codziennej kontroli. Każdy był przeze mnie uprzedzany, że brak kontroli jest pozorny, bo co pewien czas szef bierze całą dokumentację i sprawdza ją dość dokładnie. A skutki?
Co pewien czas któryś z przedstawicieli „wylatywali” z pracy, bo nie umieli pracować bez kontroli. Kto był za to odpowiedzialny?
Nie wpadło mi wtedy do głowy, aby ich o to zapytać.
Czy rodzice, szkoła, koledzy uczą odpowiedzialności za swoje czyny? A coś takiego jak samokontrola, to tylko pojęcie teoretyczne? Czy naszym ideałem jest „Rok 1984” z Wielkim Bratem, który nas stale obserwuje? W jednym z komentarzy do wydarzenia w Gdańsku przeczytałem, że należy we wszystkich klasach wprowadzić monitoring. Czy my nie idziemy dalej, niz to wymyślił Orwel?
Przearażające, na jakie głupoty jesteśmy w stanie zgodzić się pod wpływem chwilowych emocji.
Przerażające!!!!
W naszej swiadomosci (obojetnie czy doroslego czy „malolata”) jest bardzo mocno zakodowane unikanie odpowiedzialnosci. Wyraznie to widac m.in. wsrod politykow, wsrod urzednikow roznego szczebla itd. itp.
Brak nam (w wiekszosci) odwagi cywilnej do przyznania sie do popelnionego bledu. Najlepiej chowac glowe w piasek – to takie typowe. Zgadzam sie, ze nalezy koniecznie, ale to koniecznie uczyc mlodych odpowiadania za swoje czyny (obojetnie czy to jest swiadome klamstwo czy cos gorszego). Za latwo przychodzi nam „rozgrzeszanie” zlych postepkow. Jednym slowem brak nam odwagi cywilnej i kropka.
Pan Chetkowski wpisal sie wczoraj jako „Gospodarz”:
„Gdybym chcial zyskiwac na wpisach do blogu, krzyczalbym to samo co cala Polska, tylko jeszcze glosniej”.
I kilka wierszy nizej: „Mamy literature o pierdolach”.
Sam sobie przeczy. Oj, panie Chetkowski….
Dosyc sporo czasu juz minelo, od momentu gdy wiadowsc jak piorun z jasnego nieby zmobilizowal uwage zdeiluzjowanego i przymulonego spoleczenstwa polskiego.
Mozna to porownac moze ze smiercia Josefa S., Papieza Polaka czy urodzinami Adolfa … ale to ostanie wydazenie bylo bardzo dawno temu i raczej nie w tym kraju, niemniej czasami spektakularna katastrofa animuje udawnia aktywnosci elektrycznej miedzy synapsami w dorzeczu Odry i Wisly.
Ale trupow to mamy przeciesz co dzienie sporo i czwarta sila w panstwie jakim sa media pisza o tym obszernie i … prawje wylacznie, bo media jak to media, w globalnej kakofonji pisza o tym co sie najlepiej sprzedaje czyli:
bad news is good news!.
Nasowa sie wjec pytanie co bylo takie spektakularne w tej tragedii ? – molestowanie dzieci przez doroslych to nic nowego. A to klecha, a to drygend, czasmi nauczyciel godziny fizycznej, czy opiekun w domu dziecka, to juz bylo i jest… old news is bull shit news.
Moim zdaniem ten akt desperacji pokazal niemoc doroslych opiekunow i ich nieudacznictwo, gdyz wlasnie tak ofiara jak i sprawcy sa jeszcze dziecmi. Znowu okazalo sie, ze polwyksztalceni pedagodzy o nadal mentalnosci niewolnika i emigranta po wodza faszo-ministra jak i sutanny z
black power nie rozumjeja naszych pociech i nie zdaja sobie sprawy co ten krzyk spadajacych aniolow oznacza i nie slysza togo wolanie o pomoc.
Ta ekscesywna przemoc przeciwko sobie, innym czy przedmiotom jest pruba komunikacji i jezeli nadal przepojeni najonalizmem romantycy jak i ci ciagle wczorasi z pod gwiazdki betlejemskiej tego nie uslysza i co jest wazniejsze, jezeli nie zrozumjeja co sie do nich mowi, to bedziemy mieli niedlugo masakry jak w Amish szkole w US/Pennsylvania czy w kanadyjskim Montreal.
Trzeba zwalczanc przyczyny a nie skutki.
Dante
Dante, pisz z sensem i po polsku, skladnia, ortografia i tak dalej. I niech Ci sie nic nie „nasowa”, a najwyzej nasuwa. Taka skuwka, zasuwka do zapamietania.
Co to znaczy – niemoc doroslych opiekunow? Dziecko jest twoje i ty masz je wychowac, zanim je oddasz w „moc doroslych opiekunow”. Tak wychowane dziecko zawsze do ciebie przyjdzie z watpliwosciami i pytaniami, jesli bedzie je mialo pod wzgledem tych innych doroslych opiekunow. Dzieci to nie jakas farma kurczakow, wychowywanych zbiorowo, dziecko to jest twoja dzialka i twoja odpowiedzialnosc.
I tu jest przyczyna. Nie olewaj dziecka, jak ty go nie wychowasz, wychowa ci go jakis dorosly opiekun. A skutkow i tak nikt nie zwalczy, bo fakt jest faktem, stalo sie.
Trzeba przede wszystkim zwalczać ortograficznych i diakrytycznych nikiforów, vide Dante powyżej.
Niestety, naszym Wielkim Wychowawcom ‚odpowiedzialność’ kojarzy się tylko z ‚karą’. A to jest poczucie odpowiedzialności psa Pawłowa! P.S. Jak kurator oświaty, który ma pod sobą kilka tysięcy szkół może odpowiadać za to, co się zdarzyło w jednej z nich. Ktoś żąda głów, czyż nie?
Jasne Alicjo, a co z dziećmi, które nie mają rodziców albo rodzice olewają dzieci (co w dobie becikowego będzie coraz częstsze) , albo po prostu nie radzą sobie ? Może od razu ich odizolujmy , bo po co mają przeszkadzać grzecznym dzieciom wychowanym przez wspaniałych rodziców.
Myślę , że nie byłoby źle gdyby pedagodzy (myślę tu o nauczycielach a nie pedagogach szkolnych) na czele z ministrem, poważniej traktowali swoją pracę i korzystali z rad specjalistów zamiast obmyślać kolejne rystrykcje.
Jest mnóstwo opracowań psychologów i terapeutów pomagających dotrzeć do trudnej młodzieży ale nauczyciele są kompletnymi laikami w tej dziedzinie. A przecież odpowiednio przygotowani mogliby służyć radą rodzicowi wzywanemu na dywanik z powodu złego zachowania dziecka zamiast zachowywać się jak obrażony bożek. Rodzice w tym momencie służą za psychoterapeutę dla wytrąconego z równowagi pedagoga, a przecież taka usługa jest płatna.
Gdy jestem wzywana do szkoły znajoma psycholog mówi do mnie: „idź, niech spuści na ciebie emocje i da spokój dziecku”.
jestem uczniem i może moje zdanie nie wiele się liczy, ale mimo to wtrącę swoje trzy grosze… to wszystko piękne co piszą internauci, ale ma niewiele wspólnego z realiami. W szkole zawsze znajdzie się jakiś życzliwy nauczyciel, ale to za mało… Nie mam pojęcia jak to zmienić, ale myślę, że trzeba sprawić, aby uczniowie byli mniej skryci i mogli się otworzyć, mówić o swoich problemach. Tu jest właśnie pies pogrzebany, jesteśmy skryci i brak nam tolerancji… Przykre.
Sonia… nie ma dzieci bez rodzicow, one nie wyskakuja z kapusty. Ktos te dzieci zrobil, ktos je urodzil. Ktos taki powinien byc odpowiedzialny, do cholery! Co to znaczy, ze ktos sobie nie radzi? To niech sie, przepraszam ze przepraszam, wykastruje, i niech nie ma dzieci.
ktoska, realia sa takie, ze nikt nie chce nikogo sluchac, kazdy ma tylko duzo do powiedzenia, i ludzi sie, ze wszyscy to czytaja i sie tym przejmuja bardzo. Pozdrawiam Cie serdecznie, zycze kapke optymizmu, jestes mlody, wytrzymasz 🙂
Nie zmienisz tego, nastolatki z natury chcieliby wsparcia starszych, ale niemal zawsze obraca sie to przeciwko nim, i powiem Ci, dlaczego. Otoz dlatego, ze zaden wychowawca nie chce wziasc na siebie odpowiedzialnosci za Twoje problemy. To jest takie balansowanie na wysoko zawieszonej linie.
Za moich czasow bylo kolko przyjaciol, ktorzy wspierali, pomagali i tak dalej, dali kopa w d… jak bylo potrzeba, ale tez pozbierali do kupy, jak sie czlowiek calkiem rozlozyl. Polecam Ci cenic przyjacilo.
Alice’s & Hilary’s ego w przyciasnej emocjonalnej klatce nikt ne chce glasac, bo tak subtelnie komentuja … wlasciwje co ? … ale napeweno nie na temat.
PS: dzieci wlasnie w szkole ucza sie samodzielnosci i zaczynaja miec swiadomsc miejsca w spolecznosci i grupie. Konsekwencje jakie wynikaja z ich dzialanie w grupie ich rowmjesnikow, ich akceptacja przez grupe i ich miejsce w chierarchi sa calkiemk inne niz te jakie moga oczekimwac w domu (rodzinie). Ktos kto ma dzieci i wjerzy, ze ich corka czy syn opowie im wszystkie intymne sprawy jest naiwny wrecz infantylni, … dzieci maja tajemnice, sekrety.
Ktoska:
Rozumiesz, ze to, co zrobili to przestepstwo ? Wiesz, ze przestepstwo wiedzie do kary ? To nie rob. Jesli widzisz – przeciwdzialaj, alrmuj, donies. To jest prawna czesc Twojego zycia. Rob, jak kaze prawo.
Nikt nie bedzie biegal po ulicy i wolal: do mnie sie mozna otworzyc ! Ja wyslucham ! Ja poradze ! Sama sobie znalez. Wybor ogromny: rodzice, rodzenstwo, ciocie i wuje, kolezanki, nauczyciele, znajomi, kosciol, policja (we wlasciwych przypadkach), jakis zaprzyjazniony chlopak. W sumie – kilkaset osob. Jesli zechcesz, znajdziesz.
Kazdy jest wiecej, lub mniej, skryty. Kazdy po swojemu, kiedy chce i jak chce, decyduje kiedy sie „otworzyc”. Sama decyduj, jesli chcesz czuc sie lepiej. Przeanalizuj tych ludzi wokol siebie i pomysl, komu mozesz zaufac – to bardzo wazne. Naprawde, nikt Cie w tym nie wyreczy. Tak sie zaczyna juz prawie „dorosle” zycie. Jesli mozna doradzic: rodzice i nauczyciel maja najwiecej szans, zeby miec do nich zaufanie. Taki, jak piszesz „zyczliwy nauczyciel” to nie za malo. To tak duzo, jak duzo mu zaufasz. Od Ciebie zalezy. Z taka osoba mozesz pogadac tez o tolerancji – bardzo osobista sprawa.
Swietnie, ze piszesz. To znaczy, ze jestes odwazna i aktywna – reagujesz czynnie. Pisz wiecej, jak najwiecej, a my – stare, ale przyjazne internauty bedziemy szczesliwi skomentowac i doradzic. Trzymaj sie, Ktosia !
Moi drodzy!
Chciałam wypowiedzieć sie w imieniu ogółu, a nie mówić o własnych problemach, z którymi, notabene, sobie radzę. Mimo to, cieszy mnie, że znalazło się tyle osób, które były skłonne udzielić mi kilku rad, może przydadzą się nie tylko mnie. Chciałam pokazać, że zmarła dziewczyna nie mogła liczyć na nauczycieli, rodziców, a pomoc koleżanki okazała się nikła… ktoś o tak słabej psychice nie będzie szukał pomocy, kogoś takiego trzeba znaleźć. O to właśnie mi chodziło. Tyle, nic więcej.
Dziękuje za zainteresowanie;)
Wyjątkowo trafne uwagi autora. Z tym że to, co autoor uważa za nieodpowiedzialnośc młodzieży, jest czymś innym i uważam, że to się wiąże z systemem kapitalistycznym i konsumpcjonizmem. Uczeń przychodzi do szkoły jak konsument, nauczyciel to dla niego ktos taki jak sprzedawca w supermarkecie, który ma za pieniądze wykonaywać swoja prace i uczniowie zamierzają go z tego rozliczać. Jeżeli uczniowie gadają na lekcji i potem nic nie wiedzą, to w ich pojęciu winien jest nauczyciel, bo przecież bierze pieniądze, żeby ich zainteresować tematem.
To efekt reformy Balcerowicza i przyjęcia na początku lat 90. takich reguł gry, że o wszystkim decyduje pieniądz i wyznacza wartośc ludzi, a także wszystko jest skomercjalizowane.
Alicjo, całkowicie sie z tobą zgadzam, największa odpowiedzialność za dzieci spoczywa na rodzicach, to oni mają wpoić im świadomość co dobre, a co złe – w największym skrócie.
Do Alicji i do wszystkich innych komentatorów,
Na swój własny użytek, a może na podstawie wychowania trojga dziś dorosłych dzieci, wyprowadziłam kilka zasad wychowania, jedna z nich to: sprawić, aby dziecko robiło coś/nie robiło czegoś z miłości do rodzica, a nie ze strachu przed nim.
A ogląd sytuacji w społeczeństwie zmusza mnie do formułowania wniosku, że za przestępstwa małoletnich chłopców powinni odpowiadać karnie ojcowie lub ich opiekunowie płci męskiej.
Pierwszy raz czytam blog Pana Chętkowskiego. Jest interesujący. Wasza dyskusja również. Ale zabolały mnie zdrowe zęby, kiedy przeczytałam wpis Dantego. Nie wiem, może po prostu cierpisz na dysgrafię – w takim razie przepraszam – ale, na litość Boską staraj się robić mniej błędów ortograficznych i stylistycznych! Jesteśmy również odpowiedzialni za język, którym mówimy i w którym piszemy. Za propagowanie błędów językowych również. Jaki język – takie myślenie. Nie da się myśleć poza językiem (nie używając pojęć i powiązań logicznych). To może na tyle.
Winni są wszyscy, czyli tak na prawdę nikt. Na pierwszy ogień idą rodzice, którzy mają największy wpływ na dzieci. Tak samo szkoła i media. Ale tylko teoretycznie. Bo czternastolatek to osoba, która potrafi myśleć. Potrafi sam zdecydować, czy coś jest dobre, czy złe. Chociaż kontakt z innymi osobami jest równie ważny. Problemy lepiej rozwiązywać z kimś. Może nie lecąc z każdą głupią sprawą do rodziców, ale prosić ich o pomoc, kiedy czujemy, że coś jest nie tak.
Moja mama, kiedy usłyszała o tym, co się stało, nie mogła się pozbierać dobre kilka dni. Ja przyjęłam to spokojniej, co nie znaczy, że się tym nie przejęłam. Po prostu ona, jako nauczycielka, nie potrafi sobie wyobrazić sytuacji, w której jej uczniowie robią coś tak okrutnego. Ja też nie spodziewam się takich rzeczy po moich znajomych, ale oglądam wiadomości przyzwyczaiłam się, że ludzie są zdolni do różnych rzeczy. Poza tym jakiśtydzień wcześniej dowiedziałam się, że jeden z „trudnych” byłych uczniów naszej szkoły popełnił samobójstwo, i to niekoniecznie z własnej woli.
Tak więc przyjęłam to, co się zdarzyło ze spokojem. Może to brzmi strasznie w ustach nastolatki, ale tak było. Jedno, co nie daje mi spokoju, to to, jak do takiej sytuacji mogło dojść w klasie, gdzie ludzie znają się dość dobrze. Razem się bawią, uczą, mieszkają koło siebie… Są rodziną… No i reakcje otoczenia. To zawsze zaskakuje mnie najbardziej. Rodzice winnych, którzy usprawiedliwiają swoje dzieci i ci wszyscy mądrzy ludzie, którzy wiedzą lepiej…
Natomiast pozytywnie zaskoczył mnie ksiądz uczący mnie w tym roku religii. Poświęcił całą katechezę na rozmowę z nami o tym, co się stało, na nasze odczucia. Oprócz tego przeczytał nam fragment Katechizmu Kościoła Katolickiego, który zamiast potępiać dziewczynę, która nie mogła sobie poradzić ze sobą, dawał jej szansę na Niebo. Mówił, że samobójstwo jest najcięższym grzechem przeciwko ciału i duszy, ale popełniony pod wpływem trudnych przeżyć może być choć w części usprawiedliwiony. Rozmawialiśmy o karze, którą według nas powinni ponieść winni, i kto tak na prawdę JEST winny. Ta lekcja pokazała nam, że w żadnej sytuacji nie mamy prawa oceniać ludzi po ich jednym czynie.
Wychowanie = dom + szkoła + środowisko
Dom = przykład + nadzór +dyscyplina + praca
Szkoła = dyscyplina i autorytet + nauka + praca + sport + rozwój zainteresowań
Środowisko = przykład + nadzór
Realizacja = kompetencje
„Takie będą Rzeczpospolite jakie ich młodzieży chowanie .”
Drogi Panie!
Ze smutkiem przeczytalem panskie wynuzenia. Okropny jezyk…. to przypomina mi epoke stalinowska.
Nie ma pan zadnej wiedzy jezeli chodzi o dydaktyke. W tej dziedzinie jest pan kompletnym ignorantem.
Wiedza o psychice ucznia w skali 1 – 10 u pana jest na poziomie1.
Wiedza z socjologii – jest pan typowo w epoce stalina.
Jest pan glosem absolutnie nieprofesjonalnym. Glosem, ktory nie chce budowac, rozwiazywac problemy
dla dobra sprawy. Dla dobra SZKOLY, DLA DOBRA D Z I E C K A. !
W calosci koncentruje sie pan na „dokopaniu” komu sie da i jak sie da.
Prymitywne to i …. coz –
moja rada:
powinien pan wrocic do szkoly podstawowej i zaczac nauke od poczatku.
Nigdy przeciez nie jest za pozno…
Pozdrawiam
bolek rachwal
Panie Darku! Całkowicie się z Panem zgadzam. Dziecko już od najmłodszych lat powinno być uczone odpowiedzialnosci za swoje czyny. Znam takie dzieciaki. Nigdy nie skrzywdzą drugiego człowieka. Szkoła, a więc i nauczyciel nie ma możiwości zapanować nad każdym dzieckiem. Może w jakiejś małej wiejskiej szkółce tak ale w wielkomiejskich molochach z klasami po 35 i wiecej uczniów nie. Rodzice bardzo chetnie usprawiedliwiaja swoje dzieci i zrzucają odpowiedzialnoć na nauczyciela. Czasami mam wrażenie,że od nauczyciela wszyscy wymagaja aby był takim połączeniem Einsteina, Matki Teresy i Rambo ( żeby nikomu nie przyszło wsadzić mu kosza od śmieci na głowę :))
Do Pana Rachwała Bolesława:
Drogi dziadku. Człowiek jak się na czymś nie zna to nie powinien sie na ten temat wypowiadać i do tego obrażać innych ludzi. ( może jesteś młody wiekiem ale na pewno bardzo stary duchem)
Czy ktoś z Państwa wie, ile miesięcznie dostaje nauczyciel za wychowawstwo klasy (min.rozwiązywanie problemów wychowawczych, organizowanie wycieczek, prowadzenie spotkan z rodzicami, prowadzenie dokumentacji)?
„całe” 35 brutto!!!!!!!!
Już Cycero stwierdził: „Czy może się ofiarować Republice hojniejszy lub lepszy dar niż wychowanie i kształcenie młodzieży” i zgodnie z tym słowami trzeba wykorzystywać cały potencjał możliwości, żeby osiągnąć sukces. Zawsze powtarzam uczniom, że każda decyzja ma konsekwencje tak pozytywne jak i negatywne.