W trampkach na maturze

W tym roku już nie zdążę przyjść w trampkach na maturę, ale w przyszłym muszę się postarać o lepsze buty niż wiedenki. Chyba że moda się zmieni i trzeba będzie przyjść w klapkach albo boso. Obecnie dominują trampki, szczególnie u dziewczyn.

Tegoroczna matura przekonała mnie, że w sprawie mody muszę się jeszcze dużo nauczyć. Kiedy zobaczyłem pierwszą osobę w trampkach i w sweterku po starszym bracie, byłem pewien, iż to strój podróżny, który za chwilę zostanie zmieniony na coś bardziej godnego. Ja też podróżuję, aby nie rzucać się w oczy. W szkole natomiast wskakuję w garnitur i wypastowane buty, żeby nie uchybić powadze egzaminu maturalnego. Okazało się, że taki styl jest bardzo niemodny, czyli wstrętny.

Luźny styl to nie jest wyciąganie czegokolwiek z szafy, lecz jeszcze bardziej staranny dobór ubrań. Chodzi o taki strój, który podkreślałby, że dystansuję się od egzaminu maturalnego, kwestionuję jego zasady, a szkolny dryl poddaję w absolutną wątpliwość. Mówiąc mniej po inteligencku, mam to wszystko w dupie. Niestety, w tym roku nie dysponuję takim strojem, pozostaje mi jedynie podziwiać ubrania maturzystów. Zresztą nie tylko ich. Niektórzy nauczyciele dysponują tak fenomenalnym zestawem ciuchów, że od razu widać, jaki mają stosunek do matury. Jak się uda, spróbuję do nich w przyszłym roku dołączyć.