Ci wstrętni przedszkolacy

Mieszkam na osiedlu, na którym jest przedszkole. Jedno z mieszkań zamieniono na placówkę dla dzieci. Widok maluchów, które grupowo udają się na wycieczkę, to prawdziwa przyjemność. Dlatego zdumiała mnie informacja, że dla niektórych mieszkańców może to być wstrętne.

Mieszkańcy jednego z zamkniętych osiedli w Szczecinie nie chcą u siebie przedszkola. Dzieci porównują do kóz. Do jednych i do drugich czują odrazę. Istoty te psułyby święty spokój, którego mieszkańcy tak bardzo pragną (szczegóły tutaj).

Mieszkałem w Łodzi na kilku osiedlach. Sensownie było tylko na starych, natomiast na nowych ludziom zawsze przewracało się w głowach. Pamiętam, jak grupa mieszkańców nie życzyła sobie obecności psów. Jeden z najbardziej zajadłych przeciwników strzelał z wiatrówki do osób, także do dzieci, które wyprowadzały psy na spacer. Na innym grono mieszkańców ubzdurało sobie, że pewna osoba, która zachowywała się niekonwencjonalnie, jest chora psychicznie i trzeba ją siłą usunąć.

W obydwu przypadkach dopiero policja i wyrok sądu zmusiły mieszkańców, aby zachowywali się po ludzku i tolerowali zarówno psy, jak i osoby, które nie są takie jak oni.

Na zebraniach wspólnoty mieszkańcy nowych osiedli podkreślają, że są właścicielami mieszkań, że kupili je za swoje pieniądze. Ta własność, nawet jeśli jest to tylko 40-metrowe lokum, daje im poczucie wyjątkowości, wręcz ich nobilituje. Chcą tę własność grodzić, zabraniają innym korzystać ze wspólnych części. W Łodzi w sercu starego osiedla jest blok plomba, a przy nim pusty, zamknięty plac zabaw. Deweloper wybudował ten plac, ale prawie nikt z niego nie korzysta, gdyż w bloku mieszka niewiele dzieci. Za to na starym osiedlu jest sporo maluchów. Widok dzieci, które bawią się za płotem w krzakach i patrzą na piękny, ale niedostępny plac zabaw, ściska serce z żalu.

Jestem pewien, że za kilkanaście lat te dzieci ze starego osiedla nie podarują mieszkańcom plomby arogancji i chamstwa. Ja bym nie darował. Nie chcę krakać, ale podobna nauczka czeka wszystkich, którzy traktują innych jak kozy. Chyba że jako społeczeństwo stworzymy takie prawo, które mieszkańców nowych osiedli zmusi do zachowywania się po ludzku. Trochę serca, szanowni mieszkańcy Szczecina, trochę serca, szczególnie dla dzieci.