Najlepszy nauczyciel

Zbliża się dzień ogłoszenia wyników konkursu Nauczyciel Roku 2014. Na razie została ujawniona lista trzynastu osób nominowanych do tego zaszczytnego tytułu. To spośród nich zostanie wybrany ten najlepszy. Konkursowi patronuje MEN, a organizuje go „Głos Nauczycielski” (zob. info).

Bycie najlepszym nauczycielem, nagradzanym i podziwianym, to zadanie trudne nie tylko dla zwycięzcy, ale przede wszystkich dla środowiska. Z nauczycielami bowiem jest tak, że każdy czuje się najlepszy i najdoskonalszy, a o kolegach myśli, że mu do pięt nie dorastają. Dlatego Nauczyciel Roku 2014, podobnie jak zwycięzcy poprzednich edycji Konkursu, będzie musiał znieść zdziwione spojrzenia kolegów i odpowiadać na zadawane po cichu pytanie, dlaczego on, a nie ja.

Gdy zaczynałem pracę w zawodzie belfra, patrzyłem ze zdziwieniem na wszystkie koleżanki i na wszystkich kolegów. Bowiem każdy z nich podkreślał przy lada okazji, jak wiele robi dla szkoły, jak bardzo poświęca się dla uczniów, jak tyra i zasuwa za te nędzne grosze, a inni przecież robią tak niewiele albo nic.

Słuchałem, przytakiwałem i podziwiałem. Było tak aż do chwili, kiedy sam zapadłem na manię wielkości i zacząłem zachowywać się podobnie jak wszyscy, czyli że najważniejszy w szkole jestem ja, potem długo nikt, a daleko w tyle inni nauczyciele. W porównaniu ze mną trutnie i obiboki. Trudno nie cierpieć na tę przypadłość, gdyż to choroba zawodowa nauczycieli, od której nie ma ucieczki. Leczy też się to bardzo trudno. Zresztą czy to tylko choroba nauczycieli?