Uczeń jest najważniejszy

W szkołach trwa sezon dni otwartych. Jedne placówki organizują masę atrakcji, inne chwalą się sukcesami, ale wszystkie stawiają na uczniów, a nauczycielom każą stać trochę z boku. Goście mogą na własne oczy się przekonać, że uczeń to jest pan. Podobnie jest wszędzie, czasy są bowiem wybitnie uczniowskie, więc żadna szkoła pod tym względem się nie wyróżnia.

Byłem jako rodzic w szkole podstawowej mojej córki. Widziałem więc na własne oczy, jak dzieci dostały kwiaty. Miło jest dostać różę od nauczyciela. Kwiat podkreśla szacunek dla człowieka, jest formą podziękowania za włożony trud, tworzy więź. Na pewno wręczanie kwiatów uczniom klas pierwszych nie pójdzie na marne. Dzieci zobaczyły, że są ważne. Zapewne nie żałowały, że zostały tego dnia dłużej w szkole i dały przedstawienie dla gości. Ciekawe, czy gościom – tj. sześciolatkom – szczęka opadła z wrażenia czy też dzieci są od maleńkości przyzwyczajone do takiego traktowania.

W moim liceum także postawiliśmy na uczniów. Wprawdzie nie było takiego show jak w szkole podstawowej, a więc i kwiatów dla młodzieży nie było, ale każdy mógł się przekonać, że obowiązuje u nas podobna hierarchia. Na szczycie drabiny jest uczeń, trochę niżej jego rodzic, bardzo ważna persona, potem długo nikt, a w końcu trafiamy na nauczyciela. Chwaliliśmy się więc uczniami i ich sukcesami. A jacy są nauczyciele? – ktoś zapytał. Doskonali, wprawdzie nie tak wspaniali jak uczniowie, ale dobrzy. Dobrzy, bo w tle, idealni, gdyż nie przeszkadzają uczniom w rozwoju. To teraz obowiązująca norma budowania wizerunku szkoły.